piątek, 29 lipca 2016

W końcu wyborcy się wściekli



Trzeba było zamknąć

Przez lata węgiel taniał na światowych rynkach. Ale to już przeszłość. Ceny czarnego złota wyraźnie rosną od początku roku. Od stycznia węgiel podrożał już o około jedną trzecią. Polskie kopalnie przez to znowu zaczynają zarabiać.

A trzeba było, jak kazał Leszek Balcerowicz wszystkie kopalnie pozamykać. Teraz byśmy musieli słono płacić za importowany węgiel. Ale Balcerowicz będzie teraz nadal utrzymywał, że miał rację. Ten żałosny ekonom uważa bowiem, że z kopalniami i innym prawdziwym przemysłem jest jak z usługami na aplikacjach mobilnych. Jak są potrzebne to się je ze smartfona odpali a jak niepotrzebne to wyinstaluje i po krzyku. Otóż to, co działa w świecie wirtualnym nie działa w realu. Prawdziwa produkcja i prawdziwa ekonomia nie są „mobile”, kopalnie buduje się, i zamyka, latami a zyski przychodzą późno lub wcale. A różnica polega na tym, że aplikacja piec nie ogrzeje mieszkania w węgiel tak. Teraz przeproście liberalni kretyni i górników i tych, którzy kopalni zamknąć nie dali. I Balcerowicz musi ostatecznie odejść.

Szaleńcy

Szef MSW Bawarii poinformował, że sprawcą zamachu w Ansbach był 27-letni Syryjczyk. W wydarzeniu, które miało miejsce w niedzielny wieczór, rannych zostało 12 osób, a sam zamachowiec zginął na miejscu, o czym poinformował rano Joachim Hermann. Przed rokiem jego wniosek o azyl został odrzucony – zaznaczył minister. Dodał też, że mężczyzna w przeszłości dwukrotnie podejmował próby samobójcze i był leczony w klinice psychiatrycznej.

Poprzedni, który zastrzelił dziewięć osób też był chory. W ten sposób w Niemczech nie ma islamskiego terroryzmu i problemów z migrantami, którzy swoją nową „ojczyznę” chcą wysadzić w powietrze. Jest tylko problem medyczny. Moje serdeczne gratulacje dla autora pomysłu. Jego też wyślijcie do psychiatryka, bo w te bajeczki nikt nie uwierzy.

W końcu się wściekli

Kraje zachodniej demokracji opanowało właśnie nowe zjawisko: wściekli wyborcy. Ich złość skierowana jest przeciwko elitom politycznym i gospodarczym, tradycyjnym partiom, mainstreamowym mediom, przeciwko wolnemu handlowi i oczywiście imigrantom.
Średni roczny dochód amerykańskiej rodziny spadł od 1999 roku o około 5 tysięcy dolarów – do 53 657 dolarów w 2014 roku. Ekonomiści nazwali to "finansową impotencją". Amerykański sen, mówiący, że każdy może zajść wysoko, dla wielu już się nie sprawdza. Z drugiej strony zaś 400 Amerykanów posiada tyle, co dwie trzecie pozostałego społeczeństwa razem wzięte.
fenomen ten nie pojawił się dopiero wczoraj, lecz wściekłość osiągnęła w tym roku punkt wrzenia, podsycana przez kryzys finansowy i kryzys euro, przez destabilizację na Bliskim Wschodzie, skutkiem czego był napływ uchodźców, przez wzrost znaczenia Chin i deindustrializację z minionych dziesiątków lat. W internecie złość ta znalazła dla siebie dodatkowe forum, na którym może się rozwijać.

Mówi to wiele o świecie, w którym zgromadzono tyle majątku, co nigdy wcześniej, lecz daleko jest do sytuacji, by wszyscy w jednakowym stopniu z niego korzystali. – Korzyści z globalizacji nie są jednakowe dla wszystkich warstw społecznych. 

Według najnowszych sondaży 71 procent Amerykanów uważa, że system gospodarczy dokonuje manipulacji na korzyść określonych grup.

Wśród rozgniewanych wyborców we wszystkich krajach, niezależnie od tego, jaki rząd sprawuje akurat władzę, dominuje poczucie, że politycy o nich zapomnieli. – W ostatnich latach było wszystko jedno, czy u steru znajdował się rząd centrowo-lewicowy, czy centrowo-prawicowy – mówi William Galston. – Żaden nie zadbał o to, by w odpowiedni sposób zareagować na skutki globalizacji.

No to wreszcie oszalałe elity zauważyły nie tylko, że coś jest nie tak, ale nawet mają już diagnozę dlaczego. Oszalałe, bo od 30 lat widzę jak wszystkie opcje polityczne dały się wmanewrować szaleńcom z Chicago i od prawa do lewa wyznają kompletnie irracjonalny pogląd, że jak się będzie poprawiać to wszystkim. Akurat, kiedy tak było? Nigdy, zawsze był wyzysk, ale na poziomie odrębnych krajów bunty społeczne jakoś go do tej pory temperowały. Teraz jednak sytuacja się zmieniła. Wielki biznes przekonał establishment w latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku, że należy znieść wszelkie ograniczenia i zglobalizować gospodarkę. Zniesiono wszystkie granice dla kapitalistów, ale nie dla społeczeństw. Gdyby była możliwość przemieszczania się ludzi tak jak kapitału, towarów i usług, to może by i coś z tego wyszło. Ale nie, biedni nie mogą pojechać do USA, teraz kandydat na prezydenta chce nawet stawiać mur na granicy z Meksykiem. Efekt jest taki, że cały przemysł wyjechał do krajów o bardzo taniej sile roboczej a w krajach rozwiniętych zostali tylko akcjonariusze i zarządy. Efekt, owa klasa próżniacza bogaci się tak jak jeszcze w historii ludzkości nie było. A społeczeństwa krajów rozwiniętych ubożeją w coraz większym tempie. Byt jednak określa świadomość, moi drodzy kapitaliści. Już dziś zrozumieli jak ich wydymano, dziś są wściekli i szukają ujścia dla tej wściekłości. Teraz do podpalenia beczki z prochem wystarczy iskra. Taka, od jakiej Lenin zaczął Wielką Socjalistyczną Rewolucję Październikową.

To po co nam państwo?

"Wszystkie nasze przewidywania się potwierdziły. (...) Islamscy terroryści przybyli do Niemiec" - mówił we wtorek premier Bawarii Horst Seehofer.

Bawarski premier zaznaczył, że nie akceptuje stanowiska zakładającego, iż "całkowite bezpieczeństwo nie jest możliwe". "To jest wymówka, żeby nie robić nic" - powiedział, dystansując się tym samym wyraźnie od rządu centralnego w Berlinie. Zarówno kanclerz Merkel, jak i federalny minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere powtarzali ostatnio kilkakrotnie, że państwo prawa nie może zagwarantować obywatelom "absolutnego bezpieczeństwa".

To samo powtarzali w 2008 roku i będą powtarzać przy każdej okazji. Im chodzi tylko o to żeby trwać, żyć dostatnio na koszt podatników i nic więcej. I jeszcze się dziwią, że ludzie nie chcą na nich głosować. Takie mamy w Europie elity.

Amerykański sen

Partia Republikańska poparła sztandarowy pomysł Donalda Trupa, dotyczący wybudowania wielkiego muru wzdłuż granicy z Meksykiem. Postulat miliardera został wpisany do oficjalnej "platformy" partyjnej, choć budzi liczne kontrowersje natury politycznej i technicznej. Potrzebę zrealizowania tego projektu uzasadniono m. in. pismem "The Federalist" wydanym z 1787 roku. Decyzja GOP stała się już obiektem szyderstw, a jedna z dziennikarek określiła go mianem "cyrku".

Do tej pory takie historie można było przeczytać lub obejrzeć w produkcjach science fiction ale życie prze do przodu a to co pisali 50 lat temu fantaści zmienia się w rzeczywistość. Co ciekawe to pomysł muru między krajami zrodził się w USA, które wymyśliły i wprowadziły w życie tzw. globalizację. Wygląda ona jednak tak, że pieniądz i towary oraz bogacze mogą hulać po świecie bez barier. Pozostali mają siedzieć za murami i pracować na establishment. W ten sposób w XXI wieku mamy z powrotem feudalizm a powoli zmierzamy ku niewolnictwu.

Zamknąć te babę do pierdla

Waszyngtoński system rządów jest zepsuty korupcją, jak nigdy. Oto spuścizna Hillary Clinton - śmierć, zniszczenie, terroryzm i słabość! Ameryka potrzebuje zmian, ale w końcu będzie wielka - mówił w trakcie nocnego wystąpienia w Cleveland Donald Trump. Tłum w odpowiedzi skandował m.in.: "zamknąć Clinton!"

Z tym akurat zgadzam się całkowicie. Hilary Clinton powinna znaleźć się w celi więziennej a nie w Białym Domu. Tyle, że w USA do więzień zamykają tylko czarnych i biednych. Bogaci i ustosunkowani wymiarowi sprawiedliwości nie podlegają. W końcu USA to kraj równości, prawda?

Demokraci

Przewodnicząca Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej Debbie Wasserman Schultz ustępuje z powodu e-maili pokazujących, że kierownictwo partii podkopywało kandydaturę Berniego Sandersa. Tysiące e-maili partyjnych dygnitarzy, wykradzionych prawdopodobnie przez rosyjskich hakerów i opublikowanych właśnie przez portal Wikileaks, potwierdza bowiem to wszystko, co Bernie Sanders i jego współpracownicy mówili od miesięcy: że partyjna wierchuszka faworyzowała jego rywalkę Hillary Clinton, m.in. próbowała podrzucać mediom "haki" na Sandersa.

Nie ma żadnych demokratów, żadnych republikanów, jest tylko pseudo establishment siedzący po szyje w kieszeni kapitalistów. USA nie jest już żadnym demokratycznym krajem, tam rządzą już tylko pieniądze. Wybory to kompletna parodia, wygrywa i tak zawsze ten, kto ma więcej pieniędzy. Demokracja liberalna już nie istnieje, jest dyktatura pieniądza. To ja wole już dyktaturę proletariatu, przynajmniej wszyscy mieli dach nad głową, jedzenie i pracę. A tego wkrótce zabraknie, u nas i w USA też. Chciwość kapitalistów jest tak wielka, że tylko patrzeć a głód nam zajrzy w oczy.

Partia wpadła w panikę. Od rana robiono wszystko, by obłaskawić delegatów. Szefowa komitetu krajowego, Debbie Wasserman-Schultz, ogłosiła swoją rezygnację. To przede wszystkim ona była obwiniana o faworyzowanie Clinton i sabotowanie Sandersa. Na marginesie - Wasserman-Schultz, przyjaciółka Clinton, natychmiast otrzymała posadę w jej sztabie.

Bezczelność Hillary Clinton chyba nie ma już sobie równych. W biały dzień, na oczach wszystkich pokazuje gdzie ma wyborców, gdzie ma zasady. Koleżanka i kuzynka ze wzgórz jej zięcia ważniejsza od podstawowych zasad demokracji? Ależ oczywiście że tak. Wszak dzieje się to w USA.

Pierwszy dzień konwencji krajowej Partii Demokratycznej upłynął pod znakiem rozwścieczonych delegatów Berniego Sandersa, buczących na każdą wzmiankę o Hillary Clinton. Czołowi politycy demokratów wyglądali na zdezorientowanych. Od samego początku delegaci Sandersa jasno i głośno wyrażali swoją wściekłość na partię i na Clinton. Chaotyczną konwencję transmitowały wszystkie telewizje. Jaki obraz został w głowie telewidzów?

Gdy przemawiał członek Izby Reprezentantów Elijah Cummings, delegaci skandowali "Nie dla TPP!" (transpacyficzna umowa o wolnym handlu), zupełnie wytrącając polityka z rytmu.

Zdenerwowana kongreswoman z Ohio Marcia Fudge - pełniąca kierownicze funkcje w zastępstwie Wasserman-Schultz - apelowała do publiczności o wzajemny szacunek. Kiedy jednak zaczęła przekonywać, że partia pod wodzą Clinton nie będzie służyć uprzywilejowanym elitom, spotkała się z wrogą reakcją. Delegaci uznali to za hipokryzję.

Nie można oczekiwać, że wyborcy antysystemowi, wściekli na związki polityków - zwłaszcza Clintonów - z wielkim biznesem, wściekli na ich chciwość, wściekli na ustawione prawybory, wściekli na obłudę, fałsz i koniunkturalizm, nagle, jak na zawołanie, będą grzecznie klaskać Hillary Clinton, byle tylko nie wygrał Donald Trump. To tak nie działa.


Na oczach całego świata, podobnie jak na konwencji republikanów, amerykańska „demokracja” pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Bliżej jej do serialu „House of Cards” niż do liberalnej demokracji. Własne prywatne interesy, znajomości i układy a nade wszystko pieniądze kształtują cały system w USA. Nie ma w nim miejsca na żadne demokratyczne zasady, wygrać ma ten, którego wyznaczyły elity a masy są od tego żeby tworzyć pozory. Najśmieszniejsze jest potem, gdy tak wybrany Prezydent USA poucza cały świat i wystawia wszystkim cenzurki. Kiedyś, gdy nie mogliśmy zobaczyć jak naprawdę wygląda owa słynna amerykańska demokracja, można było, ale teraz gdy wszyscy widzą te prymitywne przewały, nie da rady. Cały świat patrzy i przeciera oczy, tylko Pani Clinton tak jest żądna władzy, że nic nie widzi. USA utraciły już całkowicie prawo do pouczania kogokolwiek. Tak to nie działa szanowne Panie i Panowie, my wszystko widzimy i pękamy ze śmiechu.

Żałosny koniec imperium

Oto krótkie podsumowanie ostatnich tygodni: premier ustępuje, ponieważ nie chce pokonywać kryzysu, jaki spowodował. Posłowie laburzystowscy obarczają swego szefa winą za Brexit, Szkoci zaś liczą na drugą szansę, by oddzielić się od Zjednoczonego Królestwa. A człowiek, który wywołał całe to zamieszanie, wycofuje się, zanim jeszcze wyjście Wielkiej Brytanii z UE w ogóle się rozpoczęło.
Już podczas kampanii przekroczono wszelkie granice wstydu, kłamstwa przedstawiano jako fakty. W tej chwili wszyscy walczą ze wszystkimi, nawet jeśli sami siebie przy tym niszczą. Londyńscy dziennikarze prześcigają się w porównaniach do "House of Cards" i "Game of Thrones", ale masakra, jaka dzieje się obecnie w Westminsterze, niemal prześcignęła już filmową fikcję.

I co tu komentować, niech się cieszą, że Benny Hill nie żyje a Cyrk Monthy Pythona nie kręci nowych odcinków. I jeszcze jedno, to nie będzie koniec tylko Wielkiej Brytanii a całego brytyjskiego porządku świata. Po Wielkiej Brytanii padną kolejne kraje stworzone przez Anglosasów. Nadchodzi zasadnicza zmiana, czasy brytyjskich porządków odchodzą do przeszłości. Już dziś Australia robi bokami, Kanada zjeżdża w dół a w USA tylko udają, że wszystko jest ok. Nie jest i już nigdy nie będzie. Nad imperium Brytyjczyków i ich kuzynów zachodzi słońce, na zawsze.

A ja się odważę

Niech nikt nie waży się mówić, że ten kraj nie jest wspaniały; to jest najwspanialszy kraj na świecie – stwierdziła Michelle Obama. 

I tak dalej i tak dalej, ona i cały posrany amerykański establishment powtarzają w kółko coś, co nie ma już absolutnie żadnego pokrycia a prawda jest dramatyczna. USA to dziś kraj ohydny, pełen przemocy i przestępczości. Wyzysku 1% nad pozostałymi 99% bez żadnych szans na zmianę tej sytuacji. Kraj kłamstw powtarzanych cały tydzień, całą dobę, żeby ogłupiałym społeczeństwem lepiej rządzić. Kraj, który spowodował więcej ofiar i cierpień po II WŚ niż w czasie tej wojny. Z perspektywy białego domu pewnie wygląda to inaczej, ale dla mnie USA to zbrodnicza tyrania pieniądza i przemocy. Niech piekło pochłonie Amerykę.

Kroniki Wielkiego Kryzysu

McDonald's wciąż nie może wrócić do formy. Gigant znów zanotował gorsze od oczekiwanych wyniki sprzedaży w II kwartale. W efekcie na koniec dnia, po ich ogłoszeniu, akcje sieci restauracji straciły prawie 5 proc. wartości. Wyniki - wg jednego ze znanych amerykańskich analityków - są tak złe, że zwiastują recesję w USA.

A czego innego można oczekiwać? Co takiego zrobiono po 2008 roku żeby sytuację poprawić? Wprost przeciwnie, zrobiono wszystko, żeby było jeszcze gorzej to będzie. Pompowanie i rozdawanie pieniędzy tym, którzy i tak mają za dużo spowodowało, że popyt znów spadł. A jak miało być, skoro zarobki amerykanów spadają już 30 lat? Ale establishment dalej swoje, dziś już 77% obywateli USA uważa, że system gospodarczy jest niesprawiedliwy a elity dalej nic. Jak Maria Magdalena, tu też koniec będzie taki sam.

piątek, 22 lipca 2016

Przemyślenia na 22 lipca



Dziś rano w drodze do pracy czytałem list Cezarego Kaźmierczaka do Jarosława Kaczyńskiego. W skrócie Pan Kaźmierczak pyta się dlaczego krawcowa prowadząca działalność gospodarczą odprowadza do kasy państwa 55% przychodów a zachodnie koncerny 0.6%?
Retoryczne pytanie. Wielkie firmy nigdzie nie płacą żadnych podatków. Tak zwani „inwestorzy” też nie bo rozliczają się w Panamie. Koszty utrzymania państw pozostają wyłącznie na barkach biednych. 1% najbogatszych ma już tyle co połowa ludzkości, ta połowa, która ciężko haruje żeby w ogóle przeżyć.
Mały i średni biznes to co najmniej ¾ gospodarki ale przywileje ma tylko pozostała ¼. Dlaczego? A dlatego, że ma na liście płac cały tzw. „establishment” a przede wszystkim polityków i media.
Żeby uwiarygodnić ten system niesłychanego wyzysku wymyślili nawet para religijną teorię o „wolnym rynku”. Teorię, która z prawdziwym rynkiem nie ma nic wspólnego. Bo ów mityczny „rynek” to dziś spekulacje giełdowe, instrumenty i inżynieria finansowa sektora bankowego a generalnie to po prostu kapitał. W większości zresztą wirtualnie wytworzony w systemach informatycznych.
Do tego wszechwładza wielkich międzynarodowych korporacji, które dyktują wszystkim swoje warunki. TINA, czyli nie ma żadnej innej alternatywy ponad neoliberalny rynek, który ma zawsze rację.
Ale to jest tak naprawdę tylko i wyłącznie trzecia prawda księdza Tischnera. Wszechświat liczy sobie 14 miliardów lat, Ziemia około 7, życie na ziemi około 4 mld lat. Człowiek około 3 milionów lat a to, co nazywamy cywilizacją, tylko 10 tysięcy lat. Ale dla neo liberalizmu nie ma żadnej alternatywy? Gwiazd w naszej galaktyce jest kilkaset miliardów, w zasadzie wokół każdej krążą planety. Ale dla neo liberalizmu nie ma żadnej alternatywy? To nie jest już nawet śmieszne, to żałosne i intelektualnie na poziomie ameby. Całe te teorie to prymitywny bełkot i nic więcej. Zawsze jest alternatywa a nic stałego nie ma. Wszystko płynie a świat neo liberalizmy właśnie spływa do szamba historii gdzie jest jego miejsce.

Ale puki co Panie Kaźmierczak, żeby wielkie koncerny płaciły podatki nie wystarczy pismo do Jarosława Kaczyńskiego, trzeba niestety wywalić do góry nogami cały ten system wyzysku. Pan jest liberalnym zwolennikiem kapitalizmu a ja zadeklarowanym socjalistą. Ale w tym przypadku może Pan na mnie liczyć, ma Pan całkowitą rację, że prywatna aktywność gospodarcza jest niezbędnym składnikiem gospodarki, nawet zgodzę się że najważniejszym. Ale nowotwór, który sam nazwał się „rynkiem” i skoncentrowany w wielkich korporacjach kapitał trzeba wyciąć jak nowotwór, do ostatniej komórki. Żadne „pudrowanie” nic nie da, to kwestia fundamentów, które zgniły i właśnie się na naszych oczach rozpadają a za nimi cały nasz dom.





Ludzie listy piszą?

Od stycznia spółka cięła koszty tam, gdzie mogła, co w języku biznesu nazywa się restrukturyzacją. Zamykała oddziały (prawie połowę), zwalniała ludzi - na początek tych zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych, wypowiadała nierentowne kontrakty. Kiedy i to nie pomogło, ogłosiła zwolnienia grupowe, ostrzegając, że może zwolnić nawet 1257 osób zatrudnionych na etatach. Czyli wszystkich swoich pracowników. Ilu zwolni konkretnie? Nie wiadomo.

Teraz się okazuje, że ta restrukturyzacja poszła na marne. W czwartek spółka wydała komunikat, w którym przyznała, że owszem te ruchy przyniosły oszczędności, ale oszczędzać już nie ma na czym, a przychody z listów drastycznie spadły. Zakończenie działalności listowej będzie mniej kosztowne niż przewidywana strata z dalszego ich doręczania.

Tym samym po dekadzie roznoszenia listów Rafał Brzoska, założyciel spółki, może odśpiewać klasyk zespołu Elektryczne Gitary: "To już jest koniec".

Janusz biznesu, to najlepsze określenie postaci Rafała Brzóski. Prymitywny cwaniak, jakich w Polsce tysiące a nawet znacznie więcej. Model „biznesu” oparty o dumpingowe ceny usług a „zarządzanie” firmą na poziomie PPHiU, których w naszym kraju więcej niż liści na drzewach. W całej tej „firmie” na etatach pracuje tylko kilka osób, reszta jest zatrudniana „elastycznie”. Mimo to jeszcze niedawno ten prymityw był pupilkiem mediów i liberalnych polityków. Przy okazji przypomniało mi się jak dość dawno temu oglądałem w telewizji „debatę” ministra finansów Mariana Krzaka z niejakim Lechem Grobelnym. Tym, który zasłynął aferą Bezpiecznej Kasy Oszczędnościowej, która była zwykłą piramidą finansową a skończył zastrzelony w slumsach Warszawy. Ale wtedy prowadzący program czołgał „komucha” Krzaka wychwalając Grobelnego, jako człowieka „nowej ekonomii”. Jaka jest ta „nowa ekonomia” wie już od 2008 roku cały świat. Nie dość tego. Na drugi dzień Gazeta Wyborcza zaproponowała, żeby to Grobelny był ministrem finansów zamiast Krzaka. Pamiętacie to jeszcze Panie i Panowie z Czerskiej. Dlaczego o tym piszę? A no dlatego, że nic się nie zmieniło. Dalej takie indywidua jak Pan Brzóska cieszą się niebywałą wręcz estymą naszych liberałów. Ale koniec tego wszystkiego jest zawsze taki sam. Taki jak koniec „ministra” Grobelnego.

Zlikwidować VAT

Sprowadzali olej napędowy z zagranicy i sprzedawali go w Polsce bez uiszczenia należnego podatku VAT. Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji rozbili gang zajmujący się handlem nielegalnym paliwem na wielką skalę. Zatrzymali właśnie kolejne dwie osoby, w tym szefa tej zorganizowanej grupy przestępczej. Na ich działalności Skarb Państwa stracił setki milionów złotych.

Starsi pewnie pamiętają, jak generał Jaruzelski przez prawie dziesięć lat zapewniał, że tzw. „realny socjalizm” można naprawić. Dziś politycy, nie tylko w Polsce, zapewniają że można „uszczelnić” podatek VAT. Otóż nie można bo sama konstrukcja tego podatku jest równie ekonomicznie uzasadniona jak realny socjalizm. Tego bubla naprawić nie można, to można tylko zlikwidować. Ale na tym zależy tylko nam, podatnikom i konsumentom. Biznes wręcz wielbi VAT z powodów które zacytowałem powyżej. 

Można?

Dochody podatkowe są o ok. 6-7 proc. wyższe niż przed rokiem - poinformował we wtorek minister finansów Paweł Szałamacha. Dodał, że w najbliższy czwartek resort poda dane o ściągalności podatków za pierwsze półrocze tego roku.

A „peło” tylko spadały, bo oni „nic nie mogę zrobić” uznali za najważniejszy motyw uprawiania polityki. I to działało przez całe osiem lat. Pocieszenie, że w starych krajach UE było tak znacznie dłużej a są takie gdzie dalej to działa, małe dla mnie pocieszenie. 

Kogo posadzić za reprywatyzację?

"Obecny sposób reprywatyzacji był przy tym wspierany działaniami energicznych, dobrze zorganizowanych pełnomocników stron, używających atrakcyjnego języka dogmatycznego i proponującego wygodne mikrorozwiązania dogmatyczne w pismach procesowych. Przyjęcie ich przez sąd ("przepisanie" w wyroku) - ułatwia orzekanie. Istnienie tego rodzaju dobrze zorganizowanego, prawniczego lobby pro-reprywatyzacyjnego, wykorzystującego możliwości wpływu na interpretację, jest dostrzegane nie tylko w publicystyce prawniczej, ale i bywa też uświadamiane przez (przedstawicieli) Sądu Najwyższego. Tymczasem jest to rodzaj patologii, często spotykanej w sprawach angażujących (jak w tym przypadku) duży kapitał"

To nie „pisiory”, to Pani Profesor Łętowska. Jeden z niewielu żyjących autorytetów moralnych, nieskalanych korupcją. Pani profesor i tak łaskawie obeszła się z naszą „elitą” prawniczą. Ja powiem to, czego jej nie wypadało. To jest zorganizowana grupa przestępcza, która z reprywatyzacji uczyniła sposób na osiąganie gigantycznych dochodów. Na przykładzie słynnej działki koło Pałacu Kultury widać dokładnie jak to działa. I zamieszana jest w to „elita” sądownicza i prawnicza Polski. Na postawione wyżej pytanie należy więc odpowiedzieć, sędziów i adwokatów ale kto się odważy? Nikt oczywiście.

Kto pracuje, kto zarabia?

Nowa ustawa, którą przegłosował parlament w Budapeszcie, uniemożliwi Uberowi prowadzenie działalności na Węgrzech. To efekt kilkumiesięcznych protestów tamtejszych taksówkarzy. Czy polski rząd także ugnie się pod naciskami korporacji taksówkarskich, które sprzeciwiają się działalności firmy? W Polsce Uber rozpoczął działalność w 2014 r.

Uber jest typowym przykładem patologii wykreowanej za pomocą nowych technologii. To oszustwo na wielką skalę przykryte piarowską wizją „nowej przedsiębiorczości”. Owa „nowość” sprowadza się do tego, że Uber nie płaci nigdzie żadnych podatków, za nic nie odpowiada a wszystko dzieje się jak na Sycylii za starych dobrych czasów. A my jesteśmy idiotami, bo korzystając z nieco tańszych przewozów z drugiej kieszeni dopłacamy dwa razy tyle. Właśnie poprzez to, że cała działalność takich „przedsiębiorstw” jest nieopodatkowana, wiec my po prostu musimy ze swoich kieszeni tą lukę w budżecie wypełnić. I to stwierdzenie dedykuję tym, którzy uważają, że korzystając z takich firm coś oszczędzają. Jest niestety dokładnie odwrotnie. A kto zyskuje nic nie robiąc? A Uber bo poza stworzeniem aplikacji co oni w zasadzie robią poza kasowaniem zysku?

Krajobraz po Brexicie

Musimy się upewnić, że nasza gospodarka pracuje dla każdego. Bo każdy, kto ma styczność z realnym światem nie czuje, żeby tak było nawet w najmniejszym stopniu – grzmiała. May jest zdania, że to właśnie wykluczenie znalazło swoje odzwierciedlenie w wynikach referendum. Trudno tej diagnozie odmówić słuszności. Z sondażu YouGov i wyników głosowania z poszczególnych hrabstw jasno wynika, że to biedniejsi i gorzej wykształceni wyborcy w większości wybrali Brexit. Jednak zaskakuje, że teza taka wyszła z ust liderki konserwatystów. – Rośną podziały między bogatszym starszym pokoleniem i biedniejszym młodszym. I jest też przepaść między bogatym Londynem, a resztą kraju – przyznała May.

Wielka Brytania jest tylko kolejnym z wielu już krajów, gdzie zjawisko rozwarstwienia społecznego i zubażania całego społeczeństwa poprzez transfer zysków do kieszeni 1% bogaczy wywołuje poważne perturbacje. Była już tzw. „grecka tragedia”, gdzie do władzy doszli skrajni socjaliści. Teraz jest Brexit, choć ludziom chodzi o coś zupełnie innego. Ale ta choroba potrafi objawiać się na bardzo wiele sposobów, choć tak naprawdę podłoże targających światem gwałtownych zdarzeń jest ciągle to samo. To narastający wyzysk powodujący coraz gwałtowniejsze ubożenie społeczeństw jest rzeczywistym problemem. Wyjście z UE nic w Wielkiej Brytanii na lepsze nie zmieni. Będzie jeszcze gorzej. Podobnie wybór Trumpa na prezydenta USA też nic nie zmieni na lepsze a wręcz przeciwnie. Tylko, że cały światowy „establishment” woli udawać w stylu „Polacy nic się nie stało” niż przyznać, że kapitalizm właśnie daje totalnej dupy. Ale kiedyś trzeba będzie się do tego przyznać, myślę że to już kwestia bardzo krótkiego czasu. A co do Brexitu to stawiam, że do niczego takiego nie dojdzie.

Świat według Goldman Sachs

Jose Manuel Barroso, były szef Komisji Europejskiej, został zatrudniony w Goldman Sachs na początku lipca. Po fali krytyki bank informuje, że polityk nie będzie pełnić "funkcji wykonawczej".
Jose Manuel Barroso dołączył do Goldman Sachs International jako przewodniczący (chairman) i będzie pełnił rolę doradczą, a nie wykonawczą. Będzie także pomagał w doradzaniu naszym klientom w Europie i na świecie w wielu dziedzinach. 

Decyzja ta nie miała nic wspólnego z wynikiem referendum w Wielkiej Brytanii, a rozmowy rozpoczęliśmy w okresie, gdy przeważał pogląd, że w referendum zwycięży opcja pozostania w UE, czyli wynik, który preferowaliśmy i publicznie wspieraliśmy.

O tym, że Goldman Sachs desygnuje i opłaca wszystkie kluczowe dla finansów światowych stanowiska wiemy już od jakiegoś czasu. Mówię o takich osobach jak szef FED, EBC, Przewodniczący Komisji Europejskiej, szef Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ale żeby już całkiem się z tym nie kryli, że już są aż tak pewni siebie, że nawet nie udają? No cóż, pycha zawsze kroczy przed upadkiem. 

Merkel przemówiła

Atak przy użyciu noża i siekiery na bezbronnych ludzi w pociągu w okolicach Wuerzburga jest trudnym do pojęcia okrucieństwem - mówiła Merkel, odnosząc się do poniedziałkowego napadu na pasażerów w pociągu w Bawarii. 17-latek z Afganistanu zaatakował grupę ludzi, raniąc pięć osób. Dwoje najciężej rannych turystów z Hongkongu wciąż walczy nadal o życie.

Trochę honoru i poczucia odpowiedzialności Pani Kanclerz. Natychmiastowa dymisja i wycofanie się z polityki to minimum tego, co Pani powinna zrobić. Dalsze trwanie na stanowisku będzie tylko i wyłącznie świadectwem tego, że ma nas Pani, mówię o całej populacji UE, głęboko w poważaniu. Dla ponad 400 milionów Europejczyków trudnym do pojęcia jest to, co Pani nam zrobiła sprowadzając nam na głowę miliony ludzi, którzy nigdy nie powinni się tu znaleźć. A na dodatek zrobiła to Pani na prośbę niemieckich przedsiębiorców, którzy chcieli mieć tanią siłę roboczą. A teraz mamy co mamy. 

Kroniki Wielkiego Kryzysu

Do końca 2017 roku Deutsche Bank zamknie albo połączy 188 swoich placówek w Niemczech.
Jak zamkną ostatnią to tylko na tym wszyscy zyskamy. 

W ciągu ostatniej dekady realny dochód gospodarstw domowych w 25 najlepiej rozwiniętych gospodarkach zachodnich albo stanął w miejscu, albo się zmniejszył. To problem, bo kolejne pokolenia przyzwyczaiły się do polepszania standardu życia w porównaniu z rodzicami i dziadkami. Ci, którym się pogorszyło - a jest ich już 550 mln - częściej przybierają postawy nacjonalistyczne i są przeciwnikami integracji europejskiej - wynika z raportu firmy McKinsey.
Wyniki są jeszcze bardziej uderzające, gdy dodamy do tego, że aż do kryzysu w 2008 roku w zaledwie 2 proc. gospodarstw domowych żyło się gorzej niż wcześniejszym pokoleniom.

W niecałą dekadę doszło do fundamentalnej zmiany - w 2014 już dwie trzecie (65-75 proc.) gospodarstw domowych w USA i Europie Zachodniej miało dochody mniejsze lub takie same jak dekadę wcześniej. Trend dotyczy więc aż 550 mln obywateli i obywatelek USA i krajów Europy Zachodniej - wobec zaledwie 10 mln w 2008 roku.

W tym samym czasie dynamicznie rosły dochody 1% najbogatszych i wielkich korporacji. To jest skutek. A przyczyną jest tzw. globalizacja czy jak to zwą „wolny handel”. To oznacza jak widać równanie do poziomu najtańszej siły roboczej. Przyszłością takiego świata jest jeden wielki Bangladesz. Skorumpowane przebogate elity i 99.9% nędzarzy. To zawdzięczamy epoce neo liberalizmu. Ale wybuch, który to wszystko zmieni już się zaczął. Po kolei rozlecą się wielkie „układy handlowe”, wrócą cła i zapory, „migranci” albo sami wyjadą albo zostaną „wyjechani” itd. itp. Alternatywą jest Armagedon, czyli nuklearna wojna ogólnoświatowa, czytaj kres cywilizacji. Tak skończyła się koncepcja „globalnego rynku” a pośrednio także kapitalizmu. There Is No Alternative, captalism must die. Albo zginiemy wszyscy.

Taki ryzykowny scenariusz może się zmaterializować, jeśli decydenci w Unii Europejskiej (UE) silnie zaangażują się w ratowanie (dofinansowanie) włoskich banków, uważając, że są one zbyt duże, aby upaść. Gwałtowny, sztucznie napędzony wzrost apetytu na ryzyko, który nie ma odzwierciedlenia w mocnych fundamentach ekonomicznych, może spowodować, że banki centralne dojdą w pewnym momencie do wniosku, że igrają z ogniem. 

Wtedy istny taniec rynku i banków centralnych wkroczy w nową, niebezpieczną fazę: jeśli banki zrezygnują z dalszych działań stymulujących, to rynki upadną, a jeśli będą je kontynuować, to sytuacja może wymknąć się spod kontroli.

Fundamenty gospodarcze? Obecnie nikt o tym nie myśli...

Najlepsza jest pointa, kto by tam myślał o jakiś fundamentach. Domek z kart sięga już wyżej niż mityczna wieża Babel. Zachód nie ma już żadnej realnej gospodarki a całe PKB to sztuczka na miarę iluzjonisty, czyli królik wyciągnięty z kapelusza. W USA doliczyli już handel narkotykami, prostytucję i pracę gospodyń domowych. Jak będzie trzeba to po prostu będą podawali dowolne dane liczbowe, bo kto to sprawdzi. Tak oto powstała największa w historii bańka finansowa i rośnie dalej. Wiara, że nie pęknie nigdy to czyste szaleństwo a jednak wszyscy się zachowują jakby tak właśnie miało być. Pieniądz emitowany przez zachód nie ma już kompletnie żadnego pokrycia w niczym a drukują coraz więcej i więcej. Cały nasz świat zapłaci ogromną cenę za utrzymywanie iluzji zwanej rynkami. 

American Democracy

Delegaci z co najmniej dziewięciu stanów próbowali zbuntować się przeciwko nominacji Donalda Trumpa na kandydata Republikanów w wyścigu o stanowisko prezydenta USA. Grupa jego przeciwników zgłosiła wniosek o głosowanie, czy delegaci przypisani do kandydata - w wyniku prawyborów - mogą zmienić zdanie i odmówić mu poparcia w czasie późniejszego głosowania nad formalną nominacją.

Do przeprowadzenia głosowania potrzebne były wnioski minimum siedmiu delegacji. Początkowo, aż 11 stanów popierało tę decyzję. Zwolennicy Trumpa przeciągnęła jednak część na swoją stronę. Co więcej, prowadzący obrady zarządził głosowanie ustne, a nie jak dotychczas przez podniesienie ręki. Na pytanie, kto jest "przeciw", chór głosów odpowiedział "nie". Kongresmen Steve Womack orzekł, że chór na "nie" był głośniejszy, czyli więcej głosów opowiedziało się przeciw wnioskowi. Przeciwnicy Donalda Trumpa uznali sytuację za pogwałcenie demokracji.

I czym to się różni od „demokracji” w Rosji, Turcji, Iranie, Egipcie i tak dalej? Długo nam wmawiano, że USA to „ojczyzna” demokracji, ale era internetu pokazała jak tak jest naprawdę. Z demokracją to ten kraj nie ma nic wspólnego, ani u siebie ani tam gdzie ją „krzewi” za pomocą bomb, bo tylko to robić potrafią.