czwartek, 31 października 2013

POpracuj.pl



Demokracja, niestety pozorna

69 proc. Polaków popiera akcje protestacyjne związków zawodowych 24 proc. jest przeciw - wynika z sondażu CBOS. Choć w ostatnim miesiącu znacznie wzrosło poparcie dla inicjatywy związkowców, to tylko 15 proc. respondentów uważa, że akcja wpłynie na politykę rządu. Wydaje się, że wrześniowe demonstracje związków zawodowych odniosły sukces na płaszczyźnie społecznej. W ciągu ostatniego miesiąca bardzo wyraźnie wzrosło poparcie dla inicjatywy związkowców. Obecnie wyraża je ponad dwie trzecie Polaków (69 proc., wzrost o 19 pkt), natomiast przeciwna jej jest jedna czwarta (24 proc., spadek o 13 pkt) - podał CBOS.

Z każdym kolejnym badaniem szef rządu i jego gabinet mogą liczyć na wsparcie coraz mniejszej liczby Polaków. Z aprobatą o pracy Donalda Tuska wypowiada się obecnie 26 proc. wyborców (pogorszenie o 1 punkt proc.). Z kolei źle premiera ocenia 70 proc. z nas (pogorszenie o 2 punkty proc.). Jeszcze gorzej oceniamy jego rząd.

Demokracja to znacznie, znacznie więcej niż wybory co cztery lata i to w warunkach koncesjonowania partii politycznych. A do takiego „modelu” demokracji sprowadza się to co mamy w tzw. III RP. Obecny „establishment” polityczny zabetonował system na modłę zza oceanu Atlantyckiego, i podobnie jak tam mamy wybór wyłącznie między jedną albo drugą bandą kompletnych matołów o wątpliwej moralności i reputacji. Owa banda uważa, że bez względu NATO ile tych głosów zbierze (PO zebrała około 15% uprawnionych) to już mając jeden głos przewagi w Sejmie może robić co jej się żywnie podoba a „ciemnemu ludowi” wystarczy to tak „wytłumaczyć” jak w przypadku wydłużenia wieku emerytalnego. A to jest taka sama „demokracja” jak w potępianej przez tych samych „wybrańców narodu” Rosji, tam też są wybory prezydenta, a potem Putin robi co chce. Ja tam żadnej różnicy między nim a Panem Premierem Donaldem Tuskiem nie widzę, a Wy ?

Lekcja demokracji

W sobotę nowym szefem lubelskiej Platformy został Włodzimierz Karpiński. Poseł Stanisław Żmijan nie startował, bo - jak mówił - nie chce rozbijania partii. Istniało zagrożenie, że strona przegrana będzie wewnętrzną opozycją. Karpiński i Żmijan ustalili, że we wszystkich ciałach PO będzie parytet: 55 procent stanowisk biorą ludzie Karpińskiego a 45 proc. Żmijana. Jeszcze przed głosowaniem Żmijan wyciągnął taką publiczną deklarację od ministra skarbu. Karpiński potwierdził to ze sceny. Jednak nie do końca ten plan się powiódł. Mimo zapowiedzi ludzie Żmijana nie weszli do władz PO. - To jest zwykłe oszustwo. Karpiński publicznie dał słowo i go nie dotrzymał - mówi nam jeden ze zwolenników Żmijana. Sam Żmijan też mówi o złamaniu umowy i rozważa wystąpienie z PO. Frakcja Karpińskiego broni się i argumentuje, że to strona Żmijana złamała ustalenia. 88 osób na zjeździe zagłosowało przeciwko Karpińskiemu.

To ta lekcja „demokracji”, o której z właściwym sobie udawanym przejęciem i należną powagą perorował wczoraj Pan Premier Donald Tusk. A to nie żadna demokracja tylko „układy”  ewentualnie wola jedynego „samca alfa” w PZPO czyli osobiście Pana premiera decydowały o tym kto gdzie i za kogo. Ale za to mina Grzegorza S. bezcenna, jego pogromcy zresztą też. Bo jak to przyjemnie patrzeć jak opluwany Grzesio udaje, że deszcz pada. Ten, który latami gnoił wszystkich, którzy mu w drogę weszli, teraz gnojony jest przez Tuska z iście azjatycką bezwzględnością i pedanterią, żeby tylko bardziej bolało. A zwycięzca ? ten to dopiero miał minę, zamiast siedzieć za dużą kasę w Brukseli i redakcjach zaprzyjaźnionych TV, będzie musiał wrócić do kraju (raju) i zapierdalać na wyłączne konto Pana Premiera. A on przecież „robić” nie potrafi, do tej pory garnitur i gęba pełna frazesów w zupełności wystarczyły. Mieliśmy okazję popatrzeć jak „wykuwają” się kadry kierownicze Naszej Partii PZPO, teraz zobaczymy jak to „przełoży się” na rządzenie Polską. Chociaż może lepiej by było jak byśmy tego oglądać nie musieli.

POPRACUJ.PL czyli żadnej afery znów nie było

Poseł Platformy Norbert Wojnarowski z Lubina oferował pomoc w znalezieniu pracy w KGHM jednemu z delegatów na zjazd regionalny dolnośląskich struktur partii w zamian za poparcie kandydatury euro deputowanego Jacka Protasiewicza.

Żadnej afery nie było, to wszystko zmyślenia i półprawdy, może coś się komuś w okolicach cmentarza wymknęło, ale to w innym kontekście i nie dotyczyło cioci tylko wujka, a w ogóle to nie była żadna korupcja polityczna tylko całkowicie prywatna rozmowa. Mieliśmy już takie rozmowy przy okazji afery hazardowej, która była. Rzecz działa się też we Wrocławiu i dotyczyła tych samych ludzi, przynajmniej tego samego grona ludzi. Jak pozwoliliśmy tamtą aferę zamieść pod dywan to ta mała afera nawet nie godna jest wspominania. Bo kupowanie głosów za stanowiska w sferze zarządzanej przez polityków to żadna afera, to norma i tylko patrzeć jak będzie to zupełnie oficjalne, jak nomenklatura za czasów PZPR. Cóż to zresztą za różnica PZPR czy PZPO, raptem jedna literka.

Czy na pewno jest się o co oburzać, czy to coś, czego nie było wcześniej, czy nie jest to normalna rozgrywka polityczna? - pytał Talaga. I tłumaczył, że taśmy z Dolnego Śląska ukazują powszechne polityczne mechanizmy. - Coś za coś: zagłosujesz, to dostaniesz kotlet w postaci stanowiska. Tak rozgrywają to wszystkie partie - zaznaczył.

Pan Talaga, czołowy hunwejbin polskiej prawicy, piętnujący od lat „zbrodnie komunizmu”, odsądzający wszelką lewicę od czci i wiary, ma moralność dokładnie taką jakie właśnie poglądy zaprezentował. Panie Talaga, kupczenie stanowiskami było praktykowane już w starożytnym Rzymie, ale nikt nigdy nie mówił, że to jest moralne. Dopiero nowa wersja tak przez Pana ukochanego „demokratycznego kapitalizmu” wprowadziła taką moralność. W owej „moralności” nie istnieją już żadne normy. Dla władzy i pieniędzy można zrobić absolutnie wszystko, wszystko można usprawiedliwić i nazwać „grą polityczną”. Tylko czekać jak Pan zrelatywizuje także fizyczne likwidowanie „przeciwników politycznych”, przepraszam, ale już dawno zrelatywizował, bo Pan Talaga należy do zatwardziałych zwolenników Pinocheta i nawet wsadzanie szczurów do pochwy nie uznaje za praktyki niedopuszczalne. Jak się to robi komunistkom to przecież wszystko jest w porządku. Żadnego wstydu, żadnej moralności Pan Panie Talaga już nie ma. I nawet papież Franciszek jak widać na takiego zagorzałego katolika jak Pan żadnego wpływu nie ma. Bo nawet nauki Jezusa można wyginać jak się chce, byle władzy i pieniędzy. I naprawdę się Pan nie boi, że jak wróci Jezus Chrystus to znów wygoni kupców ze świątyni ? Za to właśnie Go zresztą ukrzyżowali, tacy jak Pan właśnie.

To wygląda na jednostkowy incydent - tak rzecznik rządu Paweł Graś odniósł się do upublicznionych przez media nagrań. Graś pytany w TVP1 o nagranie potwierdził, że Wojnarowski był u niego, podobnie jak "kilkudziesięciu albo nawet kilkuset posłów PO trafia". - Przyszedł - jak wielu posłów - ze sprawami osobistymi, ze sprawami rodzinnymi. Przyszedł skarżyć się, że jego żona nie ma pracy - relacjonował Graś.

Był się wyżalić, ale niczego nie oczekiwał, podobnie jak setki innych. Oczywiście, ze tak. I nikt nikomu z tych żalących się niczego nie załatwił, ot jak w konfesjonale, wysłuchał i pocieszenia udzielił. Tylko, kto KURWA w to uwierzy ? Nawet Pan Talaga jak widać nie jest taki naiwny. To kogo teraz Platforma chce oszukać ? Komu chce wmówić, że to JEDNOSTKOWY przykład ? Aż takich naiwnych nie ma nawet w Polsce, może to i bantustan ale nie aż tak.

W ocenie rzecznika rządu rozmowa, którą było słychać na nagraniu, "wygląda na jednostkowy incydent". - Mamy w tej sprawie oświadczenie Jacka Protasiewicza, który twierdził, że nie upoważniał nikogo do prowadzenia w swoim imieniu rozmów tego typu z kimkolwiek. Mamy oświadczenie posła Wojnarowskiego, który mówi, że się zagalopował (...) i że Protasiewicz go do nikogo nie wysyłał - wyjaśniał Graś.

No kochany, to zupełnie jakbym słuchał byłego szefa klubu parlamentarnego PZPO łkającego do mikrofonu, że on na tym cmentarzu o imieninach cioci rozmawiał, że co prawda mówił w telefon, że załatwia ale nie załatwiał, bo on jest taki prawy i sprawiedliwy. Mamy więc oświadczenie gościa, który tydzień przed wyborami przegrywał w stosunku 60 do 40 a nagle wygrał , bo co ? Bo delegaci nagle poglądy zmienili ? Bo miał krawat lepiej zawiązany niż Schetyna ? Oczywiście, żadnej korupcji nie był, i wtedy i teraz. Tylko w „aferze” Rywina była choć nikt nikomu ani nic nie zapłacił ani nic nie załatwił. Oto miara hipokryzji zżerającej cały ten kraj. Jak PZPO się z tej, olejnej już afery, znów wyplącze to będzie oznaczało, że pod względem zasad jesteśmy kolejny krok bliżej do Mozambiku.

„Newsweek” ustalił kolejne szczegóły tej sprawy. Działaczem z nagrania jest Edward Klimka, były wiceprezes Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Legnicy, człowiek, któremu zostało kilka lat do emerytury, obecnie bez pracy. Jak udało nam się dowiedzieć, po spotkaniu z posłem Wojnarowskim do Klimki miał zadzwonić jeden z członków zarządu KGHM. Zaprosił go na spotkanie już po zjeździe. – Klimka ma na to dowód w postaci billingu telefonicznego. Rozmawiać z mediami nie chce, bo zamieszanie wokół nagrania go przerosło – mówi nam osoba zaprzyjaźniona z Klimką.

I co Pan Panie Premierze na to ? To wszystko kalumnie i oszczerstwa, prowokacja Antoniego Macierewicza w zemście za Smoleńsk ? A może z tego gara korupcji politycznej wreszcie wykipi, może jeszcze ktoś pęknie i pokaże na czym polega ten projekt, który Pan nazywasz Platforma Obywatelska, a który jest niczym innym tylko i wyłącznie platformą do czerpania osobistych korzyści z działalności politycznej. I te osobiste korzyści są jedyną motywacją do działania dla wszystkich członków PO, Pana Premiera nie wyłączając.

Szef łódzkiej PO Andrzej Biernat ocenił, że cała sprawa to "zwykła prowokacja". - Zwykła prowokacja ze strony tego pana, który przyszedł do posła Wojnarowskiego, ponieważ od trzech miesięcy jest zatrudniony w KGHM, nomen omen. Nie był zatrudniony ani przez premiera, ani przez Norberta Wojnarowskiego, ani przez Jacka Protasiewicza, tylko przez prezesa, wiceprezesa, czy dyrektora tej firmy, czy kto o tym decydował. To wyraźnie naciągana prowokacja - powiedział dziennikarzom Biernat.

Oto głos jednego z moich absolutnych ulubieńców. To poseł, przewodniczący i działacz partyjny wprost idealny. To geniusz, który nawet jakby słońce wstało nagle na zachodzie i tak by zaprzeczał, że ziemia kręci się już w inną stronę. Ten człowiek potrafi każdego kota wywrócić na drugą stronę i to tak, że nawet kot tego nie zauważy, mało tego, kota Schroedingera też by potrafił przenicować bez problemu. Oto nowa jakość w polityce, nic więc dziwnego, że zaszedł był tak wysoko i jeszcze wyżej pewnie zajdzie. O tempora, o mores.

„Newsweek” dotarł do kolejnego nagrania pokazującego kulisy zjazdu dolnośląskiej Platformy. Tym razem jest to film. Widać na nim, jak poseł Michał Jaros i radny z Polkowic Tomasz Borkowski namawiają delegata do głosowania na Jacka Protasiewicza. W zamian sugerują, że działacz mógłby trafić do rady nadzorczej jednej z państwowych spółek.

Lawina leci, kogo zmiecie, kogo przysypie a kto na niej wyjedzie do góry ? Tylko to jest dla nich ważne, będą się tak żreć i podpierdalać na naszych oczach, bez żenady, bez odrobiny wstydu. A na końcu Pani Pomaska „zaćwierka”, że najważniejsza jest Polska, jej Polska, bo moja na pewno nie. Moją, twoją i Waszą to oni mają głęboko w PZPO’owskiej dupie.

W środę późnym wieczorek zakończyło się posiedzenie zarządu PO, które trwało - z krótką przerwą - od godz. 17 w kancelarii premiera Donalda Tuska. Tematem rozmów były nieprawidłowości do jakich doszło przy wyborach szefów regionalnych władz partyjnych na Dolnym Śląsku i w Lubuskiem. Zarząd PO doszedł jednak do wniosku, że wybory przebiegły prawidłowo i nie zostaną one powtórzone.

Pełowcy, nic się nie stało, pełowcy nic się nie stało …

Pora na program

 Ja jestem zdania, że kończymy etap wyborów w regionach. Wybory w zasadzie potwierdziły iż lider w Platformie jest jeden. Jest nim Donald Tusk i zaczynamy pracować nad programem. To Donald Tusk stoi na czele zespołu programowego - podsumował Cezary Grabarczyk.

Zaczynacie pracę nad czym, nad programem ? Po sześciu latach u władzy, to co do kurwy nędzy robiliście przez te wszystkie lata. Jak pamiętam to Pan Cezary Grabarczyk uprawiał był „propagandę budowlaną” bo Jego działania w ministerstwie infrastruktury tylko do tego się sprowadzały. Poza tym już dwa razy wzięliście wyborców na plewy pod tytułem „mamy program”, trzeci raz się nie uda. Nie będę się też znęcał i przypominał co ten Pana idol podpisywał jako „10 zobowiązań Tuska”, o „planie” na drugą kadencję i o „nowym expose” Tuska nawet wspomnieć nie warto. Wszystko było, jest i będzie wyłącznie propagandą. A ten Wasz przywódca to naczelny Nikodem Dyzma III RP, żałosny ignorant i nieudacznik, czego się nie dotknie to zamienia w gówno. W gówno opieki zdrowotnej, polityki społecznej, gospodarczej, edukacyjnej i wszystkiego co położyliście na łopatki. A za Waszymi pięknymi, wypielęgnowanymi w SPA twarzyczkami, w garniturach z najwyższej półki, jest to, co wyszło nie po raz pierwszy. Zero kompetencji, korupcja polityczna, gangsterskie zwyczaje i buta godna Pana Boga. A Pan po tym co i jak Pan był łaskaw „zbudować” niech się lepiej zamknie, na wieki.

Sześć zmarnowanych lat

Dla mnie miarą wielkości polityka jest co zrobi z władzą. A pod tym względem rządy Tuska są dla Polski kompletnym fiaskiem. To jest sześć zmarnowanych lat. Miałem dość polityki bezideowej Donalda Tuska. To jest polityka obliczona wyłącznie na trwanie przy władzy z zamiataniem coraz większej ilości problemów pod dywan. Platformę zniszczyło przyzwolenie Donalda Tuska na uwłaszczenie się aparatu partyjnego na państwie. W chwili, kiedy również sondaże przestają być dla partii Tuska optymistyczne, to te sprawy wychodzą, zaczyna się walka buldogów pod dywanem - twierdzi Jarosław Gowin.

Szanowny Panie, dobrze będzie jak się na ośmiu skończy, bo ja obstawiam, że dwanaście mamy jak w banku. Jak TO będzie wyglądało po następnych sześciu latach absolutnego nic nie robienia dla ludzi i robienia wszystkiego dla siebie i partyjnego aparatu nawet sobie wyobrazić nie mogę. Ale widocznie wyborcy mogą bo z pewnością Platformę i Tuska na kolejną kadencję wybiorą. Tylko, że po 12 latach takich rządów o ciepłej wodzie w kranach będą tylko marzyć bo kogo będzie na nią stać ?

Uciekinierzy

Nie wiem na ile to wynika ze staropolskiej tradycji przechwalania się krzywdami, a także udowadniania, kto jest bardziej chory, a na ile z brutalnego realizmu mesjanistycznego, który nęka ten kraj od jego założenia. Fakt jest faktem, że w zasadzie wszyscy stacjonarni Polacy, którzy skontaktowali się ze mną ostatnio w jakiejkolwiek sprawie, wyrażali zainteresowanie opuszczeniem rodzinnego kraju. Prośbę swą motywowali faktem, że realia życia w ojczyźnie stały się zbyt euforyczne dla przeciętnego umysłu.

Ja mogę się tylko dołączyć do tych wszystkich, którzy z Panem Piotrem Czerwińskim (przy okazji polecam jego felietony z Irlandii na wp.pl) się kontaktowali. Mogę tylko dodać, że dziś nad ranem „nadzieja prawicy”, założyciel stowarzyszenia Republikanie wdał się po pijaku w bójkę z policją i to ze skutkami. Tak więc atmosfera jak widać jest mocno euforyczna i naprawdę poza spierdalaniem stąd innej rozsądnej alternatywy też nie widzę.

Autorytety

Sprawa pedofilii jest pretekstem do tego, by zniszczyć w oczach wiernych autorytet biskupów – powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" abp Józef Michalik. "Próbuje mi się zadać śmierć moralną. Śmierć medialną. Chodzi o podważenie autorytetu" – uważa metropolita przemyski.

Podważenie czego ? Jakiego kurwa autorytetu, o czym Ty gadasz człowieku ? Wasz „autorytet” to taki sam pic na wodę jak ta cała Wasza historia z chodzącym po wodzie mesjaszem, bajka owszem może i ładna ale tylko bajka. I ten „autorytet” też sobie sami nadaliście, bo cała historia Kościoła Katolickiego to jedno wielkie pasmo zbrodni, złodziejstwa, pijaństwa, obżarstwa pychy i cudzołóstwa, o pedofilii nawet nie wspominając. Kończ waść, wstydu oszczędź,  bo to co się właśnie zaczęło w Polsce, w innych krajach już dawno się skończyło. Bo we współczesnym świecie na takie „autorytety” jak Jego Ekscelencja Arcybiskup Józef Michalik naprawdę już miejsca nie ma. Nie te czasy, nie ten sam „ciemny lud” co kiedyś.

Polskie drogi do … ruiny

Kiedy Polska pięć lat temu zaczęła rozdawać warte miliardy dolarów kontrakty na budowę dróg, skorzystać mieli wszyscy. Polska miała przenieść swój zacofany system transportowy w XXI wiek, europejskie firmy budowlane zdobyć kontrakty w czasach recesji, a Unia Europejska, która pomagała sfinansować część prac, mogła wykazać się skutecznością.

Polska w większości dostała swoje drogi, ale pod wieloma względami jeden z największych projektów budowlanych w Europie okazał się porażką. Kilku wykonawców procesuje się w sądzie o miliardy euro, które ich zdaniem jest im winna Polska. Dziesiątki polskich firm zbankrutowało, a międzynarodowe koncerny tłumaczą swoje straty kontraktami w Polsce. Sześć europejskich rządów poskarżyło się na sposób, w jaki ich firmy zostały potraktowane w Polsce. Komisja Europejska bada, co poszło nie tak.

Zapytajcie Lecha Witeckiego, on Wam wszystko wytłumaczy. Bo drogi w Polsce buduje facet, który całe życie zawodowe spędził w Najwyższej Izbie Kontroli przekładając i nicując papiery z lewa na prawo i odwrotnie. Na dodatek  ma manię źle pojętej „dyscypliny finansów publicznych” więc wszystkie przetargi organizowane przez GDDKiA polegają na wyborze tego, kto da mniej. I nikt nie ocenia, czy to ma jakikolwiek sens bo liczy się wyłącznie „oszczędność”. A że „chytry dwa razy traci” to efekt jest jaki jest. Przy przetargu na remont mostu w Warszawie podpisał umowę z firmą, która dała ofertę dwa razy niższą od kosztorysowej. Każdy inżynier wiedział, że to jest niemożliwe ale dla kontrolera z NIK liczy się papier, rzeczywistość nie jest istotna.  Ale Pan Premier Donald Tusk broni pana p.o. Dyrektora (bo egzaminów na urzędnika to zdać jakoś nie potrafił) jak samego siebie. Do kompletu ministrem jest politolog z przeszłością modela na wybiegu więc skutek jest jaki jest i inny nie będzie.

Gdzie Polska, gdzie Europa

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz powiedział, że ustawa jest w konsultacjach społecznych. Trzeba poczekać na jej uchwalenie, bo zostaną w niej opisane dokładnie warunki, na jakich będzie można korzystać ze świadczeń medycznych w Unii Europejskiej. Prezes Funduszu Agnieszka Pachciarz podkreśla, że dopiero kiedy będzie ustawa wdrażająca dyrektywę unijną, będą podstawy prawne do zwrotu pacjentom pieniędzy wydanych na leczenie za granicą. Niektóre kancelarie prawne już namawiają do wyjazdu do Niemiec, Czech lub Słowacji, na planowe leczenie. Jednak trzeba będzie zapłacić za nie z własnej kieszeni, wziąć rachunek i wystąpić do NFZ o zwrot poniesionych kosztów. Wszystko wskazuje na to, że chorzy, którzy zdecydują się na to, będą musieli dochodzić swoich praw przed sądem.

To Pan Minister Bartosz Arłukowicz żyje ? Już myślałem, że jak wielu innych wyciągnął kopyta z powodu absolutnej niewydolności jego „systemu zdrowia”, bo od paru miesięcy jakby się pod ziemię zapadł.  A jednak się pokazał i to tylko po to, żeby powiedzieć, że znów czegoś zrobić nie zdążył. Fajnego ma Pan Premier Donald Tusk ministra, dużo zdrowia życzę w związku z tym Panu Premierowi. A co do meritum to wnioskuję o natychmiastowe wystąpienie tego pierdolonego kraiku z Unii Europejskiej bo dalsze utrzymywanie tej fikcji (czyli niby członkostwa w UE ) tylko dla „absorbowania” funduszy unijnych nie ma moim zdaniem żadnego sensu. Polska nie przyjęła Karty Praw Podstawowych, teraz nie ma zamiaru realizować kolejnej z najważniejszych dla obywateli dyrektyw. To po jakiego h… mamy być niby obywatelami UE ? Dla dobrego samopoczucia Pana Arłukowicza, Pani Pachciarz i Pana Tuska ? A fakt, że Polski rząd robi wszystko co tylko może, żeby obywatele polscy z tej ułatwiającej życie dyrektywy nie skorzystali świadczy najlepiej czyj to jest rząd, na pewno nie polskich obywateli. Co za pierdolony wstyd po prostu.

Po jakiego … ?

Dostaniemy nowe dowody osobiste, tym razem zdrowotne. Od 2015 roku każdy pacjent ma posiadać ubezpieczeniową kartę z chipem, a każdy lekarz - elektroniczną legitymację. Takie rewolucyjne wprowadzi nowelizacja ustawy o systemie informacji medycznej - zapowiada "Rzeczpospolita".



Po jaką jasną cholerę potrzebny komu jest ten pieprzony kartonik ? Jeśli nie będzie miał zdjęcia, to żeby sprawdzić, czy to moja karta, będę musiał też pokazać dowód osobisty. I co do jasnej cholery ten dokument ma identyfikować ? Potwierdzenie ubezpieczenia ? A jak ? Będzie co  miesiąc „zasilany” przez pracodawcę ? Co za piramidalne bzdury ? każdy z nas ma numer PESEL i WYSTARCZY. Ale znów jacyś debile „informatyzują” Polskę wprowadzając nowe „dokumenty”. A informatyzacja to informacja a nie plastikowe kartoniki, tyle, że tego ta cała żałosna ekipa nie rozumie i nigdy nie zrozumie. Ja bym ten problem rozwiązał w miesiąc i za grosze a oni będą to robić latami i za miliardy, i o to chodzi, tylko o to. Nasz interes jako obywateli nie ma żadnego znaczenia, a te karty to sobie wsadźcie w  … I zobaczcie wzór, nie dość, że jak widać mamy tam numer PESEL to jeszcze dwa razy jest data urodzenia, jakim trzeba być debilem, żeby coś takiego wymyślić ?  Zamiast tych wszystkich głupot miał być nowy dowód osobisty ale tego akurat to już nigdy nie będzie.

A po takiego

Co czwarty pacjent, który zgłasza się do łódzkiego pogotowia, nie ma przy sobie dowodu osobistego. Dla NFZ taka osoba nie istnieje i Fundusz za nią nie płaci. Dlatego pacjenci bez dowodu będą z pogotowia odsyłani.

To teraz „po nowemu” zapomni „karty NFZ” i będzie to samo a nawet gorzej. Bo dowód to większość nosi ze sobą a teraz nam zafundują następną karteczkę, z braku której nawet pogotowie pomagać nie będzie. A przecież każdy wariant analizy ROI mówi, że przy tym poziomie ubezpieczonych koszty sprawdzania są wyższe ( i ciągle rosną) niż wydatki na nie ubezpieczonych. Ale kto w tym kraju się analizą ROI przejmuje, są ważniejsze rzeczy.

Taka będzie informatyzacja

Zatrzymanie dwa tygodnie temu prof. Adama J. z Politechniki Wrocławskiej, podejrzanego o wyłudzenie 1,8 mln zł z grantów na badania naukowe, to tylko wierzchołek góry lodowej - ogólnopolskiej afery w świecie polskiej informatyki. Dziś "spółdzielnię" tworzyć ma kilku, a może kilkunastu najbardziej utytułowanych naukowców z dziedziny informatyki, automatyki i programowania, którzy wzajemnie wspierają się przy staraniach o pieniądze: pozytywnie opiniują składane wnioski czy pełnią funkcje słupów - ich nazwiska umieszczane są na listach członków zespołów badawczych, co znacznie zwiększa szanse na grant, choć tak naprawdę owi naukowcy z projektem nie mają nic wspólnego. Są wśród nich profesorowie, członkowie Polskiej Akademii Nauk (inni niż zatrzymany dwa tygodnie temu Adam J.), co najmniej jeden były rektor jednej z najbardziej znanych uczelni technicznych w Polsce, a także wielokrotni doktorzy honoris causa uczelni w kraju i za granicą. Ze względu na swój naukowy dorobek wszyscy wchodzili w skład zespołów ekspertów, tzw. paneli zajmujących się dzieleniem grantów Narodowego Centrum Nauki.

Dla pieniędzy skurwili się już wszyscy. Bez żadnego wyjątku. Taką to „moralną przewagę” ma kapitalizm nad socjalizmem. To w PRL wszyscy byli podobno moralnymi karłami ale w „wolnej Polsce” miało być zupełnie inaczej. No i jest. Nie ma takiej podłości, której by całe to „wolne społeczeństwo” nie popełniło wyłącznie dla mamony. Tu rządzi „cash” i nic innego się nie liczy, nie ma żadnych zasad moralnych i norm obyczajowych. Piosenkarki zamiast śpiewać tańczą gołe na rurze, piłkarze zamiast grać tapirują włosy i dziargają tatuaże i tak można wymieniać bez końca aż do pedofili w sutannach. A szacowni profesorowie naszych uczelni, nasz naukowy „kwiat” po prostu kradnie, jak zwykli złodzieje bez żadnej szkoły i moralności. To są naprawdę niezaprzeczalne osiągnięcia 25 lat, to rzeczywiście robi wrażenie. Tak skudlić wszystkich, żeby stracili jakiekolwiek normy moralne to naprawdę trzeba umieć.

Chłopaki z Wrocka

Ujawniam milionowe malwersacje. Z tego powodu jestem oskarżony, oczerniony i skopany – mówi w RMF FM Zbigniew Rybczyński – reżyser, laureat Oscara. - Bogdan Zdrojewski publicznie kłamie, próbując mnie oczernić. Jeśli będzie nadal ministrem kultury, zrzeknę się obywatelstwa – zapowiada były szef Wrocławskiego Studia Filmowego.

Afery hazardowej we Wrocławiu nie było, szlachetny Grzegorz S. przez ostatnie 30 lat „załatwiał” kasę dla partii wyłącznie legalnymi metodami, Pan Minister Zdrojewski też jest poza wszelkim podejrzeniem. A Zbigniew Rybczyński ordynarnie kłamie oskarżając jednego z wrocławskich tuzów PZPO. Oni wszyscy są jak żona Cezara, czyściutcy, dobrze ubrani i wiecznie uśmiechnięci. I mają głęboko w dupie, czy się Pan zrzekniesz obywatelstwa razem z tym Pana Oskarem. Dopóki znajdzie się wystarczająca ilość debili, żeby wygrać wybory nic się nie zmieni, chyba, że na gorsze.

Walka z bezrobociem

Praca dla tancerki w nocnym klubie – taką ofertę zamieścił na stronie internetowej Powiatowy Urząd Pracy w Warszawie. Od kandydatek wymaga się trzyletniego doświadczenia, zaawansowanej znajomości gimnastyki i angielskiego. Praca na etat za 1,5 tys. zł ma polegać nie tylko na tańcu, ale także na "konwersacji z klientami klubu", "promowaniu usług pracodawcy" i "towarzyszeniu gościom podczas wieczoru".

Rząd Pana Premiera Donalda Tuska uczynił kolejny ważny krok naprzód w walce z bezrobociem. Czekamy na więcej, i niech się nikt nie waży sugerować, że aparat państwa działa jak stręczyciel bo to jest nieprawda a żadna praca nie hańbi.

Czyja Polska ?

Wieś ma się nazywać Dwór Chobielin. Sikorski, o czym donosi "Express Bydgoski", złożył już odpowiedni wniosek. A wniosek ministra ma poparcie lokalnych władz. Jak tłumaczy resort spraw zagranicznych, został złożony, ze względu na gości ministra Sikorskiego, którzy jadąc z wizytą do jego posiadłości, błądzą. W systemach GPS nazwa Chobielin pojawia się, jako... PGR, oddalony o 1,5 km od dworku ministra!

No to mamy następny krok w kierunku zawłaszczania przez bogatych całej przestrzeni publicznej. Jaśnie Panu Sikorskiemu mało szlacheckiego dworu, jeszcze własnej wsi mu się zachciewa. Oczywiście tylko na początek. Potem powiat, województwo a może cała Polska, niech żyje Król.

Kościół XXI wieku






Związek Radziecki to było nic

Opublikowany przez "El Mundo" tajny dokument NSA nosi tytuł "Dzielenie się zaszyfrowanymi informacjami z zagranicznymi partnerami o operacjach przeprowadzanych w sieciach komputerowych". Polska jest w nim wymieniona w tzw. Grupie B, wśród 19 innych krajów, które ułatwiają NSA dostęp do informacji służb specjalnych. W tym dostęp do tzw. metadanych - zbiorów danych na wybrany temat.  Dokument zakazuje krajom Grupy B instalowania programów komputerowych, które uniemożliwiłyby Stanom Zjednoczonym dostęp do sieci i nakazuje, aby kryterium współpracy między krajami Grupy B stanowił - jak to wyrażono - "zysk netto na rzecz interesów USA".

Związek Radziecki nie był w stanie wymusić na PRL żadnych takich układów. Nie miał żadnego bezpośredniego dostępu do niczego. O wszystko mógł tylko prosić i dostawał albo nie. I nie konfabuluje tylko wiem. Stopień podległości od czasu „uzyskania niepodległości” bardzo się zmienił. Teraz jak widać Ameryka może nam nawet zabraniać używania programów chroniących nasze zasoby. O jakiej więc „wolnej Polsce” mówimy, i za to wszystko dziękuje Ci Solidarność.

Człowiek on-line

Z badań EU Kids Online, na które powołuje się "Rzeczpospolita", wynika że 35 proc. nastolatków w Polsce (w wieku 11-16 lat) zaniedbuje rodzinę, znajomych, naukę lub hobby z powodu spędzania czasu w internecie. Nieco więcej (ponad 38 proc.) bardziej czuje się sobą "online" niż w bezpośrednich kontaktach z innymi ludźmi. Problem narasta w zastraszającym tempie i zmierza w stronę uzależnienia .Jak czytamy w "Rz", nastolatki przyznają często, że nie wyobrażają sobie bez internetu normalnego funkcjonowania. Co więcej, posuwają się wręcz do agresji, gdy ktoś chce je odciąć od komputera.

Może Matrix jako intryga nie był zbyt dobrze wymyślony, ale jak widać właśnie budujemy jakąś jego wersję. I nie potrzeba żadnego buntu maszyn, żeby sprowadzić człowieka do roli robaka. Nowe robaki będą dzielić życie między tępą pracę dla wielkich korporacji oraz wirtualne życie zamiast prawdziwego Bo jak to w kapitalizmie, tańsze wypiera droższe. Więc po co robole mają jeździć naprawdę na wakacje skoro mogą to zrobić w wirtualu, tam będzie ich stać nawet na Seszele, choć oczywiście będzie to też płatne, bo robole też trzeba podzielić na kategorie. Mam dwie refleksje, po pierwsze to taki pojebany świat pisarze sci-fi opisali już 50 lat temu a druga jest znacznie lepsza, mnie to wali, ja swoje życie przeżyję naprawdę.

Zamykamy

Electrolux, drugi pod względem wielkości producent sprzętu gospodarstwa domowego na świecie poinformował, że z powodu malejącego w Europie popytu na pralki i lodówki, zwolni 2 tysiące pracowników, ponieważ zamyka fabryki i przenosi produkcję.

W świecie gdzie produkcja i zyski są ważniejsze od ludzi, co stanie się z tymi ostatnimi gdy zamkniemy już wszystkie fabryki, gdy w ramach „optymalizacji” przeniesiemy całą produkcję do Azji i Afryki ? A gówno to „inwestorów” obchodzi, nowa światowa arystokracja się wyżywi, a my wszyscy możemy sobie najwyżej na bruku pogadać, bo nasza „cywilizacja” gwarantuje nam wolność słowa. Ale pracy i chleba to już nie, to już było i nam nie pasowało. Ale teraz to nam jest coraz bardziej zajebiście, sam chciałeś Grzegorzu …

Ameryka, Ameryka

Bank of America uznany za winnego oszustw przy sprzedaży kredytów . Proces toczący się od sierpnia dotyczył sprzedaży derywatów hipotecznych. Inwestorzy mieli na tym stracić nawet 850 mln dolarów. Bank of America, drugi co do wielkości bank w USA, miał zataić przed inwestorami, że 70 proc. kredytów w jego felernych pakietach udzielili zewnętrzni brokerzy i z tego powodu były one niepewne.

Kilka dni temu okazało się, że JP Morgan Chase  może zapłacić nawet 13 mld USD kar za działania wywołujące kryzys. JP miałby zapłacić tę kwotę, by uniknąć postępowania cywilnego w sporze z rządem USA. W 2007 i 2008 r. bank sprzedawał instrumenty finansowe, których wycena była powiązana z kredytami hipotecznymi spłacanymi przez Amerykanów. Gdy okazało się, że wielu z nich nie stać na regulowanie rat, a ceny nieruchomości spadły, papiery stały się bezwartościowe (eksperci mówili o toksycznych aktywach). Bankowi zarzuca się, że sprzedawał takie produkty nawet wtedy, gdy wiedział już, że lada moment wybuchnie kryzys.

W 2010 roku bank Goldman Sachs podpisał ugodę z Amerykańską Komisją Papierów Wartościowych i Giełd i zapłacił 550 mln dolarów grzywny za wciskanie klientom komplikowanych produktów finansowych stworzonych na podstawie zaciąganych przez Amerykanów kredytów hipotecznych.

No i KURWA co z tego ? Oni mogą każdą sumę zapłacić i tak będą dalej robić swoje. Płacą przecież nie ze swoich zarobków tylko z pieniędzy klientów. Bo teraz naczelną zasadą działania banków jest maksymalne opierdalanie swoich klientów z kasy. Do tego nie tylko kupili sobie polityków (w USA od dawna rządzi Wall Street a rząd może ew. pilnować żyrandole w Białym Domu) i przejęli kontrolę nad rzeczywistą gospodarką ale jeszcze doprowadzili do takiej koncentracji kapitału, że upadek jednego z nich oznacza koniec tego, co nazywamy „światowymi finansami”. I tak ogon przejął całkowicie władzę nad psem. Tak więc żadne pieprzenie o „reformach” nic nie da, ten system trzeba kompletnie rozwalić, żeby z niego kamień na kamieniu nie został i zbudować wszystko od początku. Innej metody nie ma bo ten „kryzys” nigdy się nie skończy. Bo czemu miał by się skończyć, coś się zmieniło ?

Barak wiedział, nie powiedział a to było tak

Według niemieckiej gazety, przynajmniej od 2010 roku prezydent Barack Obama wiedział, że służby amerykańskie podsłuchują kanclerz Angelę Merkel. Gazeta powołuje się na źródło w amerykańskim wywiadzie. Obama nie tylko nie powstrzymał tej operacji, czytamy w gazecie, ale polecił ją kontynuować. Biały Dom zamówił ponadto całe dossier pani kanclerz u amerykańskich służb.

Na tzw. „przyjaźni” z USA wszyscy wychodzą jak Zabłocki na mydle, wiec chyba już pora aby owe „szczególne” stosunki z nimi ostro zweryfikować. Bo jak widać nie stać ich nawet na elementarną uczciwość w stosunku do niby najlepszych sojuszników. Wuj Sam zawsze myślał wyłącznie o sobie a resztę świata traktował jak swoją kolonię. Najwyższy czas, żeby pokazać Ameryce to co ona pokazuje od lat nam wszystkim  FUCK YOURSELF AMERICA .!!!

Wszyscy się w końcu pozabijają

W strzelaninie w Phoenix zginęło 5 osób, w tym 15-latek. Prawdopodobną przyczyną ataku szaleńca były szczekające u sąsiadów psy. Do strzelaniny doszło także w Nowym Jorku w imigranckiej części Brooklynu. Policja otrzymała zgłoszenie od jednego z mieszkańców. Policja w jednym z domów znalazła cztery ciała: dwóch mężczyzn, kobiety i 15-latka, w drugim domu były zwłoki mężczyzny. Prawdopodobnie sprawcy strzelaniny. - Wygląda na to, że sprawca popełnił samobójstwo - mówi Tommy Thompson , rzecznik policji w Phoenix.

Policja nie podaje więcej szczegółów. Wiadomo, że sprawca i ofiary mieszkali po sąsiedzku. Na miejscu znaleziono też dwa martwe psy, a mieszkańcy okolicy mówią, że domniemany sprawca skarżył się na ich szczekanie.

I teraz wyobraźcie sobie, że wszyscy Polacy też mają broń ? Starczy Wam wyobraźni co by się działo ? Amerykanie „walczą z terrorem”, w wyniku którego to ginie rocznie tylko paru jankesów ale to, że co rok ginie tam około 40 tysięcy ludzi w wyniku użycia broni to im kompletnie nie przeszkadza. Wspaniały naród, godzien podziwu i naśladowania.

Chinese States of America ?

W ciągu nadchodzących dziesięciu lat chińskie inwestycje zagraniczne sięgną łącznie biliona dolarów. Chińczycy zainwestują przede wszystkim w amerykańskie fabryki, nieruchomości, energetykę, usługi finansowe i produkcję żywności.

Najbardziej zaskakujące są jednak prognozy dotyczące inwestycji w produkcję w Stanach Zjednoczonych. Dotąd to Chiny kojarzyły się z tanim zapleczem produkcyjnym dla zachodnich firm. Tymczasem od niedawna amerykańskie firmy wycofują produkcję niektórych swoich towarów z Azji przenosząc ją z powrotem do siebie. Kiplinger wskazuje, że od niedawna pieniądze przepływają w przeciwnym kierunku niż dotąd, a chińskie firmy zaczęły inwestować w zakłady w USA. Przykład? Choćby niedawny zakup fabryk wytwarzających części do amerykańskich samochodów przez firmę Yanfeng.

I to miało pewnie na pomyśle Apple mówiąc, że produkcja ich wyrobów wróci do USA, o tym, że do chińskich fabryk pewnie zapomnieli powiedzieć. Oto nowa era neokolonializmu ekonomicznego, tym razem jednak zmiana polega na tym, że to dawne kolonie i państwa tzw. trzeciego świata będą nas dla odmiany kolonizowały. Ja mam nadzieję, że Polska przypadnie Tajlandii.  A co do USA to Chiny innego wyjścia nie mają jak zamienić amerykańskie długi na cokolwiek innego, bo długów USA już na pewno nie spłaci. Będą musieli srebra rodowe wyprzedawać, i to już niedługo.

 

czwartek, 24 października 2013

Tygrys w biało czerwone pasy



Żart tygodnia

Prezydent Bronisław Komorowski przekonywał w Seulu przedsiębiorców południowokoreańskich do inwestycji w Polsce. Jak podkreślił, Polska może być tygrysem gospodarczym w "biało-czerwone pasy", a nasz kraj to atrakcyjne miejsce do inwestowania.

W języku angielskim na taki przypadek jest bardzo ładny zwrot, „bla, bla ,bla”. Panie Prezydencie, Pan nie masz zielonego pojęcia o Azji, Pan nie masz zielonego pojęcia o źródłach koreańskiego sukcesu. To są zupełnie inne społeczeństwa, które od buraczano kartoflanego narodu polskiego różnią się tak bardzo, że żadne ich doświadczenie nie da się przełożyć na nasz grunt. Chińczycy budują autostrady jak szaleni i gdzie się tylko da. Nie budują tylko w Polsce bo tu się nie da, i to sobie Pan Panie Prezydencie wbij wreszcie do głowy. Polska to przypadek szczególnej troski i żadnym tygrysem nigdy nie będzie, ale chorym człowiekiem Europy już była i znów nim będzie, jeśli już nie jest niestety. Do sukcesu to trzeba społeczeństwa, to trzeba etyki, w tym szczególnie po stronie pracodawców. Do sukcesu to trzeba wspólnoty, to trzeba uczciwości, wobec pracowników, bliźnich i państwa. To trzeba płacić podatki i faktury w terminie, trzeba ludzi zatrudniać na umowy o pracę a nie pod stołem. I mogę tak wymieniać bez końca. A dopóki jest jak jest to raczej chabetą będziemy niźli tygrysem.

Człowiek z nadziei

Dziennikarz "Tygodnika Powszechnego" Paweł Reszka ujawnił na swoim blogu, co było przyczyną kłopotów byłego prezydenta Lecha Wałęsy na lotnisku w Londynie w minioną sobotę, 12 października. Przewoził cztery butelki szampana. Według dziennikarza po pokazie filmu Lech Wałęsa dostał nie tylko owacje na stojąco, ale też cztery półtoralitrowe butelki szampana, które wrzucił do bagażu podręcznego. W asyście pracownika ambasady udał się na lotnisko. Przy wyjściu z saloniku VIP prześwietlono jego bagaż, a kiedy na ekranie ukazały się butelki, służby bezpieczeństwa zdecydowały się sprawdzić bagaż. Walizka została otwarta, butelki wydobyte na światło dzienne. Brytyjscy kontrolerzy nie zrobili wyjątku od reguły, bo na pokład samolotu w Unii Europejskiej można wnieść płyny w maksymalnie stumililitrowych opakowaniach i w łącznej objętości jednego litra. Sześć litrów szampana tę normę oczywiście znacznie przekracza.

A pamiętacie tą scenę, gdy Nikodem Dyzma na bankiecie ładował do kieszeni co tylko znalazł na stole ? No to czemu się dziwicie ? Czym ten Wasz noblista i osiemnastokrotny doktor różni się od swojego literackiego pierwowzoru ? Niczym jak mogliście się nie po raz pierwszy przekonać. I taką macie nadzieję jak ten Wasz Dyzma „człowiek z nadziei”. Nawet teraz po raz kolejny narobił Wam wstydu drodzy rodacy, ale czy w ogóle jakieś poczucie wstydu macie ? Nie sądzę, bo Lech Wałęsa to krew z krwi i kość z kości, polaków portret własny.

OTAKE Polskę ?

Za wynajęty pokój płaci 600 zł, ale w tym są już wszystkie opłaty. Do tego bilet miesięczny – prawie 100 zł, abonament za telefon – 50 zł. Na życie zostaje ok. 430 zł. To oznacza, że na każdy dzień miesiąca ma 14 zł. Mówi bez ogródek, że nie jest w stanie za to przeżyć, mimo że nie pozwala sobie na żadne przyjemności, a zakupy robi w dyskoncie i zamiast jadać na mieście, gotuje w domu.

Ale według „pracodawców” i sporej gromady młodych debili spod znaku JKM to i tak za dużo, bo właścicielom firm to się „ nie opłaca” . I stajemy się mało konkurencyjni w stosunku do Bangladeszu. Awantura o podniesienie płacy minimalnej o 80 PLN spowodowała zerwanie dialogu ze związkami zawodowymi. Ale za to Pan Minister Kosiniak Kamysz powiedział, że on sobie WYOBRAŻA życie za takie pieniądze. Jak by musiał żyć to pewnie by zdanie zmienił ale w wyobraźni to nie takie rzeczy można robić. Tylko żyć złudzeniami ciężko.

Sejm słucha głosu narodu

Tomasz Elbanowski, pełnomocnik Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, które domaga się organizacji referendum w sprawie obowiązku szkolnego dla sześciolatków przemawia w Sejmie. - Przychodzi dziś do Państwa milion obywateli. Cieszę się, że Państwo jesteście tu z nami, szkoda jednak, że tak wiele krzeseł jest pustych - powiedział w pierwszych słowach. Dodał też, że szkoda, że na sali nie ma premiera Tuska. - Jest nieobecny i nieusprawiedliwiony - stwierdził.

Pan Elbanowski nie rozumie rzeczy podstawowej. W takiej „demokracji” lud ma tylko jedno prawo, zagłosować co cztery lata na jedną z koncesjonowanych partii politycznych. Potem demokracja się kończy i „wybrańcy” narodu robią co chcą a najbardziej robią to co im się opłaca, lub za co po prostu im lobbyści płacą. A Pan Premier robi tylko to co mu pozytywnie na „słupki” działa i to co go „umacnia” na czele (rządu, PO czy czegokolwiek innego). I choćbyś Pan zebrał 38 milionów podpisów to oni i tak mają nas wszystkich dokładnie tam gdzie możesz Pan Pana Majstra w dupę pocałować. Ile razy mam to samo tłumaczyć, głosu ludu to oni się boją tylko wtedy kiedy płoną komitety partyjne, już nie pamiętacie ? A szkoda.
Co ich interesuje ?

Działacz warszawskiej Platformy: - Marcin chciał po prostu przejąć całą Warszawę. Kiedy Tusk zmusił do kandydowania Hankę, zorientował się, że nie zostanie przewodniczącym, bo to oznaczałoby otwartą wojnę z premierem. Z dnia na dzień nie byłoby go w Platformie. Dlatego zgarnęli całą resztę, wycinając ekipę Kidawy-Błońskiej czy Krajewskiej.

Tu sala była pełna, na pewno żadne krzesło puste nie stało. Bo ich interesuje tylko władza, bo za władzą idą profity a przede wszystkim pieniądze. Głosujcie na Platformę OBYWATELSKĄ w każdych kolejnych wyborach.

Bagno

Już 4 lata temu, kiedy po raz pierwszy obserwowałem wybory wewnętrzne w Platformie, widać było ogromną skalę patologii. Ze wszystkich regionów w Polsce zgłaszają się do mnie rozgoryczeni członkowie PO, którzy chcą przyłączyć się do mojego ruchu. Dobrze się stało, że media odsłaniają to bagno moralne, bo może to uwrażliwi wyborców, żeby piętnowali takie zachowania – mówi Jarosław Gowin w rozmowie z Magdaleną Rubaj.

Ale póki był gabinecik, limuzynka i stanowisko to jakoś bagienko Panu Moralnemu Autorytetowi Jarosławowi Gawinowi nie przeszkadzało. Byt określa świadomość, tak Panie były ministrze?

Oczekiwana zamiana miejsc

Wyobrażam sobie pracę za 1200 zł. Znam wielu ludzi, którzy są w takiej sytuacji – mówił ostatnio minister Kamysz. No to znaleźliśmy osobę, która chętnie z panem ministrem by się zamieniła. To Tomasz Szalejko, budowlaniec z Olsztyna. Okazuje się jednak, że teraz Władysław Kosiniak–Kamysz do zamiany nie jest tak skory. Niestety, nie mogę się zamienić z panem Tomaszem. Nie znam się na pracy na budowie, nie skończyłem odpowiednich szkół, nie mam zatem uprawnień.

I co ja mam teraz zrobić ? Napisać co myślę o Panu Ministrze i narazić się na płacenie potem odszkodowań za obrazę „organu” jakim Pan Minister w świetle prawa jest. Nie dam mu takiej satysfakcji i pozostawię sprawę bez złośliwych komentarzy, bo skoro Pan Minister jest „organem” to i komentarze zbędne.


Progi i bariery

Dziś w polityce nie ma żadnych wartości - mówił w Poranku Radia TOK FM Władysław Frasyniuk. Powód? - W Polsce wykształcenie, wiedza, kultura osobista przeszkadzają w polityce. To nie walor, to bariera - wskazywał Frasyniuk.

Ja bym poszedł nawet dalej. Wykształcenie, wiedza i kultura osobista zaczynają już przeszkadzać wszędzie. W mediach liczy się tylko chamstwo i epatowanie seksem, nikt nie oczekuje żadnych pogłębionych analiz politycznych, o programach poświęconych kulturze nawet nie wspomnę. Liczy się tylko „event”, najlepiej jak panienka pokaże cycki i już jest „osobowością telewizyjną”. W pracy, z racji likwidacji wszystkich stanowisk wymagających myślenia i zastąpienia ich sortowniami Amazon lub „centrami kompetencyjnymi” też ani wykształcenia ani wiedzy za dużo nie potrzeba. Adolf Hitler zakazał uczyć polaków ponad kilka klas szkoły podstawowej, bo potrzebował wyłącznie bydło do prostej roboty. Wtedy polskie społeczeństwo uruchomiło na nieznaną w świecie skalę, masowe  tajne nauczanie. Dziś nie trzeba Adolfa, wystarczyło kilka neoliberalnych „reform” i Polacy sami zrezygnowali z wykształcenia, wiedzy i kultury. Zamiast tego maja POLSAT i TVN, Plotek i Z Życia Gwiazd oraz inne tego typu zamienniki. A Politycy ? To tylko wybrańcy narodu, więc jaki naród tacy i politycy.

Anioł wiedział, nie powiedział a to było tak

Donald Tusk wie o patologiach w lubuskiej PO od ponad miesiąca. Posłanka Bożena Sławiak jeszcze w pierwszej połowie września informowała go o pompowaniu kół, nepotyzmie i pozyskiwanie do Platformy działaczy Samoobrony.

Patologia to może być ale np. ciąży. W polityce to nie są patologie, to są zasady. Bo to tak działa a nie inaczej. Gdyby, zakładając taki fantastyczny przypadek, partie polityczne działały na rzecz obywateli to opisane działania byłyby patologiczne. Ale ponieważ partie działają wyłącznie na rzecz swoją i swoich krewnych i znajomych to kumoterstwo, nepotyzm i im podobne zjawiska są immanentną cechą systemu. Czy może być inaczej ? Było, ale większości to bardzo przeszkadzało i zmieniliśmy sobie na to co mamy. Więc nie narzekać tylko zapierdalać, kapitalizm wymaga ofiar, tak się składa, że Waszych moi drodzy czytelnicy.


Żarło, żarło i zdechło

Mało kto chce oglądać nowości w jesiennej ramówce czterech największych stacji telewizyjnych - TVP 1, TVP 2, TVN i Polsat. Stacje oszczędzają na ramówce i czekają na ożywienie na rynku reklamy, ale udziały stale spadają

Po „nudnej” telewizji za „komuny” nastały nowe czasy. Telewizje zrobiły się nie tylko liczne ale i kolorowe jak w USA. Z biegiem lat nie tylko dogoniły ideał zza oceanu ale chyba i przegoniły. I jak się okazuje towarzysze z pionu propagandy KC PZPR mieli rację, że tego się nie da oglądać. Kto uważa inaczej niech posiedzi jeden wieczór przy Polsacie, życzę powodzenia. Więc efekt jest jaki można było przewidzieć, nawet krowom się już przejadło. A co do ożywienia, to jedyny znany Specjalista w tej dziedzinie nie żyje już od dwóch tysięcy lat, a następcy jakoś nie widać.

Zakochaj się w Warszawie



"Gdzie byli publicyści na Kongresach Kultury w Warszawie i Krakowie, gdy wołano o zagwarantowanie ładu przestrzeni? W Warszawie mówi się - po cichu - iż to jakieś lobby silniejsze niż rząd zatrzymało projekt niekorzystny dla dotychczasowej nieograniczonej, czyli wygodnej wolności inwestowania w polskiej przestrzeni"

Gdzie byli ? W kieszeni reklamo dawców, nie gdzie indziej. W tym kraju i tym systemie liczy się tylko kasa. Jak wygląda stolica tego niby państwa ? Jak śmietnik wszędzie upstrzony koszmarnymi reklamami. Tam gdzie jeszcze ich nie ma pełno za to graficiarskich koszmarów i psich odchodów. Na centralnej ulicy stolicy „europejskiego tygrysa” można spotkać lombardy i sklepy z tanią odzieżą. Co jest poza centrum lepiej przemilczę. Zresztą dziś może nie jestem zbyt obiektywny co właśnie wróciłem z Rzymu i jeszcze nie mogę wyjść ze zdziwienia, że w centrum Rzymu nie widziałem ANI JEDNEJ reklamy. Więc jednak można. Ale co tam Rzym, my teraz jesteśmy pępkiem świata, Zakochaj się w Warszawie.

Praca w Amazonie

Do mediów wycieka coraz więcej faktów dotyczących skandalicznych warunków pracy w magazynach Amazona. - Ludzie mdlejący z gorąca, bo zamiast wentylatorów firma ustanawiała dyżury sanitariuszy - to tylko część kontrowersyjnych informacji. W Rugeley pracownicy byli zatrudniani tylko na 12 tygodni. Po tym czasie byli zwalniani i - jeśli chcieli - ponownie zatrudniani. To dlatego, że gdyby pracowali dłużej, Amazon musiałby dać im przywileje stałych pracowników. W czasie 10-godzinnych dniówek przysługiwała im tylko jedna 30-minutowa przerwa na posiłek. W tym czasie musieli przejść około kilometra do pomieszczenia dla pracowników, zjeść i wrócić. Jak opowiada jedna z byłych pracownic, przejście z jej miejsca pracy do kantyny pracowniczej zajmowało jej 15 minut. W tym czasie zawierało się też przeszukanie przez ochronę, która sprawdzała, czy nic nie wyniosła. Powrót na stanowisko pracy zajmował 10 minut, więc na zjedzenie obiadu zostawało jej 5 minut. Gdy poskarżyła się na to szefom, nie byli zbyt poruszeni, słyszała tylko zbywające uwagi w rodzaju "chodź szybciej".

Zamiast oglądać knota pod tytułem „Wałęsa” obejrzyjcie sobie barany „Ziemię obiecaną” to będziecie przynajmniej wiedzieć co Was czeka w najbliższej przyszłości. Amazon będzie tylko jednym z licznych „pracodawców” , który zapewni Wam zapierdol aż do rychłej śmierci w warunkach i za płacę nie godną nawet rzymskiego niewolnika. Taki to „postęp” udało nam osiągnąć przez ostatnie 25 lat. Jak widać powyżej nie tylko nam, ta choroba rozprzestrzenia się na cały świat. To nic innego jak efekt „reform” zapoczątkowanych w USA i UK za rządów tak u nas wielbionych Ronalda Reagana i Margaret Thatcher. Ile razy mam jeszcze powtarzać, chcieliście to macie. Nie macie jeszcze dość ? To do roboty i „chodźcie szybciej”.

Tania siła

Polska to głównie kraj taniej siły roboczej, a nie zaawansowanych modeli biznesowych - w ten sposób większość prezesów zagranicznych korporacji odpowiedziało na pytanie co nasz kraj ma do zaoferowania inwestorom.  Raport Światowego Forum Ekonomicznego powinien ochłodzić euforię wywołaną zapowiedzią inwestycji Amazona w Polsce. Nie inaczej widział nasz kraj Jeff Bezos, amerykański miliarder i założyciel wysyłkowego giganta, który według nieoficjalnych doniesień gościł niedawno w Polsce. Dla stworzonej przez niego firmy najbardziej liczy się to, że Polska to kraj z ponad 2 milionami bezrobotnych, z których część gotowa jest pracować nawet nie za płacę minimalną, ale tymczasowo, na godziny ciułane podczas kilku tygodni pracy w roku.

No i co młoty, słoiki, lemingi i inne debile? Dalej będziecie głosować na PO ? Dalej będziecie bezkrytycznie wyznawać zwierzęcy kapitalizm według ultra liberalnych teorii. Jeszcze Wam za dużo związków zawodowych, kodeksów pracy i innych „przeżytków socjalizmu”. To zapierdalać do Amazona, przecież oni tyle nowych „miejsc pracy” otworzą. Tylko patrzeć jak  na terenach co lepiej zachowanych Konzentration Lagers ktoś przedsiębiorczy otworzy kolejne firmy o warunkach pracy zbliżonych do tych, jakie zapewnia Amazon, bo za wiele to one się już nie różnią. I zapewniam Was, że Wasze dzieci będą miały warunki pracy i życia gorsze niż dzieci chińczyków, bo im się poprawi a nam pogorszy. Wybierz mniejsze zło, głosuj na PO.

Jesteśmy podekscytowani wejściem firmy Amazon do Polski. Stworzenie tysięcy nowych miejsc pracy jest bez wątpienia kamieniem milowym dla naszego wzrostu gospodarczego - tak Janusz Piechociński, wicepremier i minister gospodarki kadził Amerykańskim inwestorom podczas konferencji prasowej.

Czy to wymaga komentarza ? Retoryczne pytanie.

Polscy przedsiębiorcy budują w Szwajcarii

Przy budowie podziemnego tak zwanego dworca przelotowego Loewenstrasse szwajcarskie koleje państwowe SBB zleciły przeprowadzenie prac izolacyjnych i z dziedziny ochrony przeciwpożarowej lokalnej firmie Winterthurer Brandschutz, a ta posłużyła się podwykonawcami - czyli grupą od 20 do 30 Polaków. Mają oni status samo zatrudnionych jako właściciele jednoosobowych firm i w ten sposób można im płacić w niektórych przypadkach nawet poniżej 10 franków szwajcarskich za godzinę zamiast wymaganych przez odpowiedni szwajcarski układ zbiorowy 30 franków.

I to jest ta słynna polska „przedsiębiorczość”, a te matoły tyrające za grosze, to jak wynika z rejestru działalności gospodarczej nasi wspaniali „przedsiębiorcy”. Ci sami, którym Pan Premier Donald Tusk tak dziękował za uratowanie Polski przed kryzysem. Teraz jak widać budują całą Europę a wkrótce pewnie cały świat. Jeszcze trochę i Bangladesz przegonimy … poziomem zarobków w dół.

A co robią w Polsce ?

Polska jest zaprzeczeniem teorii przedsiębiorczości - komentują eksperci. Dlaczego? Bo pojawiają się u nas przedsiębiorcy, którzy nie wiedzą szans na zrobienie biznesu, boją się porażki, a mimo tego zakładają firmy - takie wnioski wypływają z najnowszej edycji raportu GEM. W środę raport opublikowała Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości.

Mówiąc jak nasz Wielki Przywódca, laureat Nobla i posiadacz kilkunastu doktoratów, oni „nie chcom ale muszom”. Patrz tekst powyżej. I to wszystko tłumaczy, „eksplozja” polskiej „przedsiębiorczości” to tylko i wyłącznie wynik „optymalizacji podatkowej”. A ponieważ te praktyki stają się masowe nawet w sektorze publicznym to co jak co ale ilość „przedsiębiorców” może u nas nawet przekroczyć ilość mieszkańców, to dopiero będzie jazda.

Rodzina na swoim

Niedawno Kancelaria Premiera ogłosiła program stażu dla młodych ludzi, tyle że darmowy. Są jednak wybrańcy, którzy mimo młodego wieku, mogą liczyć na sowite pensje. Jak to zrobić? Recepta jest prosta – wystarczy związać się z PO i realizować z oddaniem partyjne zadania. Oto przykład: 23-letnia Dobrawa Morzyńska nie skończyła jeszcze nawet studiów, a już zgarnia u premiera 7,2 tys. zł miesięcznie jako... asystentka polityczna szefa KPRM, czyli Jacka Cichockiego.

Na dodatek urocza asystentka na co najmniej kilka dni w miesiącu porzuca pracę w Kancelarii Premiera i jedzie do Pruszcza Gdańskiego na posiedzenie Rady Miasta, gdzie jest radną. Dzięki temu rocznie zgarnia w sumie aż 100 tys. zł!


To nie Amazon, to porządna praca. I jaka wskazówka dla młodych ludzi, wsadzaj nos w dupę odpowiedniego działacza PO i też będziesz miał taką pracę. A żadna praca nie hańbi, nawet z nosem w dupie, prawda dzielna młodzieży z PZPO ?

Dobry biskup

„Dobry biskup, naprawdę dobry. Tylko czasem, gdy otwiera usta, to jakby go Duch Święty opuszczał” – mówią w Przemyślu o przewodniczącym polskiego Episkopatu.

A jak kogoś Duch Święty opuszcza to co to może oznaczać ? Czy to nie ten klasyczny przypadek, gdy Bóg jak chce kogoś ukarać to najpierw mu rozum odbiera ? A dla kogo ten biskup taki dobry ?  Czytając jego bezustanne połajanki mam zasadnicze wątpliwości czy ten Pan po pierwsze ewangelie czytał, a po drugie czy On ma pojęcie czym właściwie się zajmuje. Dobry to może być gin z tonikiem a biskup ma być prawy i miłosierny. A co do tego to ja nie mam żadnych w przypadku Pana Michalika wątpliwości. Przypomnijcie sobie historię zgnojenia policjanta, który ośmielił się Pana Biskupa zatrzymać i kierowcy mandat wlepić. Za samo to czerwona kartka i won z boiska niebieskiego. Nie ma bowiem u boku Jezusa Chrystusa miejsca dla takich „dobrych” biskupów.

Smoleńsk, akt ostatni ?

Reakcją publiki po tym niezwykłym finale wieloletniej błazenady był jednak raczej szyderczy śmiech niż absolutnie uzasadnione w tym momencie oburzenie. Stupor i szyderstwo są jakoś zrozumiałe w reakcji na bezbrzeżną bezczelność. Ale śmiech nie powinien zagłuszać tego, co jest w tej sprawie najważniejsze. Posługiwanie się ordynarnymi kłamstwami, by rozkołysać emocje milionów, było bezprzykładnym pokazem cynizmu i instrumentalizowania tragedii prawie stu osób i ich rodzin. Można szydzić, drwić, kpić i się zaśmiewać, ale na końcu nie można nie przypomnieć sobie o Gogolu. „Z kogo się śmiejecie, z samych siebie się śmiejcie”. Z prawdy zrobiono pośmiewisko, z tragedii farsę. Kim jesteśmy i w jakim państwie żyjemy, skoro coś takiego na taką skalę było możliwe.

Panu redaktorowi Lisowi odpowiem krótko, cytatem z Mrożka. Szanowny Panie redaktorze, to wszystko o czym Pan pisze jest jakie jest bo po prostu „rzecz dzieje się w Polsce, czyli nigdzie”.  Jeszcze Pan do tego nie doszedł , jeszcze się Pan łudzi, że to kraj jak inne, że tu obowiązuje ta sama matematyka i fizyka co w całym świecie ? Nie, tu nic nie jest tak jak w normalnym świecie, TU JEST POLSKA.

University of Maryland zerwał współpracę z ekspertem tzw. zespołu Macierewicza prof. Kazimierzem Nowaczykiem - dowiedziała się Polsat News. Sam zainteresowany nie chce komentować tych doniesień, tłumacząc, że to jego prywatna sprawa.

Jak wywalą jeszcze kilku to następni już się nie zgłoszą, bo aż tacy głupi, żeby ryzykować intratne posady  to oni nie są. I tak może w końcu Macierewiczowi zabraknie „ekspertów” , no oczywiście poza Panną Wassermann i Panem Walentynowicz, ci to się znają absolutnie na wszystkim.

Przeczuwam, że polski premier obiecał Władimirowi Putinowi, że wszystko weźmie na siebie, że to polska strona jest winna. Według mnie, w raportach MAK i Millera nie chodziło o wyjaśnienie przyczyn, tylko o zatarcie śladów - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Ewa Błasik, wdowa po zmarłym w Smoleńsku gen. Andrzeju Błasiku. Jej zdaniem, rozmowa między Donaldem Tuskiem a Putinem to "klucz" do rozwiązania przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Pani wdowa po generale robi i mówi już takie głupstwa, że jedno jest już tylko dziwne. Dziwne jest to, że polskojęzyczne media powtarzają te głupoty bez żadnej własnej refleksji. W mediach nie ma już żadnej różnicy między bredniami Pani Błasik, Panny Wassermann, „ekspertów” Macierewicza, a z drugiej strony rozbierających się na czerwonawym dywanie panienek, czy też mądrościami syna Ministra Mellera w o dziwo „śniadaniu mistrzów” , nonsensami wygadywanymi przez z Bożej łaski polityków i wszelkiej innej maści amatorów, których od 25 lat promują w przestrzeni publicznej, nie kto inny tylko tej samej maści amatorzy, sami siebie nazywający „dziennikarzami”. I to jest sedno problemu, jedna wielka amatorszczyzna, to ona powoduje, że Polska zamienia się w Cyrk Monthy Pyhtona. Oto efekt „wolności” jaka zapanowała 25 lat temu. Jak się okazało chodzi o wolność od myślenia i całkowite wyzwolenie się z potrzeby choćby pobieżnej znajomości przedmiotu oceny czy wypowiedzi. Czy tak miało być ? Trzeba było nie wrzeszczeć „nie ma wolności bez Solidarności”, zamiast Solidarności trzeba wstawić odpowiedzialność i wtedy będzie już inaczej.

Rozmienione na drobne
Irena C., dyrektor departamentu transportu i komunikacji Urzędu Marszałkowskiego woj. małopolskiego, została oskarżona o to, że pomogła wygrać intratny przetarg firmie budowlanej. Ta z wdzięczności sfinansowała jej ocieplenie domu za 24 tys. zł. Sędzia w Nowej Hucie orzekł, że sprawę trzeba umorzyć. Uznał, że wysokość łapówki wcale nie jest taka duża i zarzucany czyn zakwalifikował jako "występek mniejszej wagi".
Za to pełno w więzieniach pijanych rowerzystów, alimenciarzy i miłośników jednego bucha z marychy. I nie jest to przypadek, takie mamy Państwo. Państwo, w którym nie było afery hazardowej, w którym łapownictwo jest zasadą działania a nie wyjątkiem. A CBA zajmuje się walką polityczną albo niczym, w czym jest zdecydowanie najlepsze. Wyników w każdym razie nie ma żadnych. Ciekaw też jestem jak sąd umorzy sprawę Pana Machnacza z MSWiA, który wziął 5 milionów łapówki. Na razie Machnacz chodzi wolny a sprawa „przysycha”. W tym wypadku dlatego, że tropy wiodły za wysoko, więc trzeba było łeb sprawie ukręcić. A PO nie SLD więc ich działaczy wsadzać nie wolno. Sami sobie to Państwo rozmieniliśmy na drobne, przy urnie wyborczej.

Nielota dalsze przypadki
Pech nie opuszcza flagowego odrzutowca pasażerskiego Boeinga - tym razem z maszyny indyjskiego przewoźnika, "Air India", podczas lotu odpadła część kadłuba.  Trudno już zliczyć awarie, jakim ulegały Dreamlinery na całym świecie, i mimo przeglądów serwisowych producenta, wciąż zdarzają się nowe. Ubytek poszycia zauważył dopiero zespół przygotowujący samolot do powrotnego lotu do Delfi - otwór po brakującym panelu miał rozmiary około 1,2 x 2,4 metra. Piloci nie zauważyli nic niepokojącego podczas lotu i dotąd nie wiadomo w którym momencie fragment odpadł, a tym samym gdzie mógł spaść.
O komentarz za każdym razem trzeba prosić przedstawiciela Boeinga na Europę Wschodnią Panią Henrykę Bochniarz. Ona tak ładnie potrafi wytłumaczyć dlaczego pracownikom trzeba mało płacić i dużo wymagać, zna się na wszystkim a zwłaszcza na gospodarce i biznesie. Więc może jakoś wytłumaczy dlaczego ten sztandarowy produkt made in USA jest tak potwornie niedopracowany i źle wykonywany oraz jak pamiętamy źle w Etiopii serwisowany. Po mojemu to wzorcowy produkt właśnie takiego „modelu biznesowego” jaki propaguje Pani Henryka, aby taniej aby szybciej aby więcej. I jeszcze jedno, to że dotąd nikt nie zginął to tylko wielkie szczęście i obawiam się, że nie będzie ono wiecznie trwać.

OREO

Oreo, najsłynniejsze ciasteczka Ameryki, uzależniają jak kokaina?  Tę dość szokującą tezę postawili badacze z Connecticut College. Chodzi o ciasteczka Oreo, które - zdaniem badaczy - działają na mózg podobnie jak ciężkie narkotyki.

Nie jedne OREO ale mnóstwo innych wyrobów w tym Chipsy i tym podobne „słone przekąski” robione są tak żeby uzależniały konsumentów. Nazywa się to „polepszacze smaku” albo jakkolwiek inaczej. Ważne jest, że zasada jest zawsze ta sama. Mają uzależniać, klient ma kupować coraz więcej i coraz więcej. Stąd między innymi epidemia otyłości w USA od nic nie wartego żarcia, za to pełnego tłuszczu i całej masy „ulepszaczy”. Ilość ofiar takiego jedzenia już dawno przekroczyła tą wynikającą z konsumpcji narkotyków. I nawet fakt, że do dziś nie odkryto żadnych negatywnych działań marihuany nie zmieni „polityki antynarkotykowej”, za gram marychy do pierdla a OREO można kupić na każdym kroku, i jeszcze używać dzieci do ich reklamy. Taki mamy świat, taką mamy moralność.

Z życia „gwiazd”

Britney Spears otrzymała aż 15 milionów dolarów za serię koncertów w Las Vegas. Amerykańskie media donoszą, że gwiazda ma zamiar korzystać z playbacku na wszystkich występach. W internecie krąży nagranie z prawdziwym wokalem artystki. Spears robi wszystko, by zaprzeczyć szkodzącym jej plotkom, ale czy będzie to możliwe?

Ta panienka zarobiła już pewnie z pół miliarda USD i nikomu nigdy nie przeszkadzało, że to beztalencie ani śpiewać, ani tańczyć ani nic innego w zasadzie nie umie. Bo i po co ma u mieć ? Teraz „gwiazdą” się jest bo się jest i wystarczy. Ale wymagać od takich „gwiazd” żeby jeszcze umiały śpiewać to przesada, wystarczy że się sprzedają.

Komuch Bauman i Papież Franciszek

Socjolog i filozof Zygmunt Bauman powiedział dziennikowi "L'Osservatore Romano", że jest "oczarowany" tym, co robi papież Franciszek. Wyraził opinię, że jego pontyfikat jest wielką szansą nie tylko dla Kościoła katolickiego, ale i dla całej ludzkości. "Odrzucenie sztywnych obowiązujących reguł i zdolność Jorge Mario Bergoglio do dotykania serc ludzi przypominają podobną postawę Jana XXIII" - podkreślił Bauman. Dodał: "Obecny papież jest nieustraszony w swym sposobie postępowania". Wyzwaniem określił też konieczność znalezienia alternatywy dla obecnego modelu rozwoju, który w jego opinii jest "nie do obrony".

W Polsce faszyści profesora Baumana wytupali i wykrzyczeli, z Papieżem jak przyjedzie zrobią pewnie to samo. Bo obaj Panowie choć tak różni we wszystkim mają jedną cechę wspólną, tak jak Jezus Chrystus są zatwardziałymi KOMUCHAMI. Ale właśnie takich ludzi nam wszystkim potrzeba, ludzi nieustraszonych i ludzi oddanych bez reszty drugiemu człowiekowi a nie pieniądzu jak wszyscy obecni „wielcy” tego świata. Dzięki tym dwóm przynajmniej wiemy na co choruje nasz świat a od diagnozy do terapii droga już bliższa, znacznie bliższa.

No Money


Pieniądze niszczą! Przywiązują ciebie. Powinny służyć prowadzeniu wielu dobrych dzieł na rzecz rozwoju ludzkości, ale kiedy twoje serce jest tak przywiązane, to pieniądze Ciebie niszczą - zaznaczył papież. »Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia«" - zakończył swoją homilię papież.

Wiem, wiem, to tylko słowa. Kościół Katolicki nadal działa jak działał i sam często jest zaprzeczeniem tego, o czym mówi obecny papież. Ale z drugiej strony,  jakim cudem on ma w pół roku naprawić to co psuto przez dwa tysiące lat, jak ma to zrobić sam przeciw tak licznym, choćby całemu episkopatowi Polski ? Jeśli nawet Jezusowi się nie udało to jakie szanse ma ten skromny staruszek ? Ale czasem tak jest, że słowo staje się ciałem i zamieszka między nami, więc dziękuję papieżowi już za te słowa, bo jego poprzednikom by one przez gardło nie przeszły. I to jest ta nowa jakość i może z tego ziarenka jeszcze będzie chleb, dla wszystkich, oby.

Co się TAM jeszcze wydarzy ?

Przedstawiciel policji kalifornijskiej, porucznik Dennis O'Lear, potwierdził, że w miejscowości Santa Rosa w stanie Kalifornia policjanci zastrzelili nastolatka. Ofiarą jest 13-letni Andy Lopez. Tragedia zdarzyła się we wtorek po południu na oczach wielu świadków. Zgodnie z wersją przedstawioną przez O'Leara dwóch funkcjonariuszy policji w Santa Rosa (przedmieścia San Francisco) zobaczyło chłopaka niosącego zabawkę przypominającą karabin automatyczny AK-47. Kilkakrotnie kazali mu rzucić "broń". Gdy ten nie posłuchał, oddali w jego kierunku strzały. Spięli go kajdankami i dopiero wtedy zaczęli udzielać mu pierwszej pomocy. Mimo to nastolatek zmarł na miejscu. Personalia funkcjonariuszy nie są znane. Miejscowa policja wszczęła w ich sprawie dochodzenie.

Oto kolejny efekt „obywatelskiego prawa do posiadania broni” i histerii związanej z rzekomym „terrorystycznym zagrożeniem” USA. Doszło do tego, że ci debile zaczęli już (nie pierwszy raz) strzelać do dzieci na ulicy. Jak znam USA to policjanci dostaną medale za wzorową służbę. A ja w życiu tam nie pojadę, mam głęboko w mojej starej dupie taką wzorową demokrację.

piątek, 18 października 2013

Wilcze oczy, wilcza morda




Dziś krótko, bo kilka dni mnie nie było, na moje i Wasze szczęście a także Pana Premiera Donalda Tuska i innych moich "ulubieńców".

Wilcza morda

Szef ze wspólnikiem pobili pracownika, który chciał odejść z firmy. Kierowcę z Siemianowic Śląskich zaatakowano przed własnym domem, gdy odbierał świadectwo pracy i zaległą pensję – donosi "Gazeta Wyborcza".

No to co Panie i Panowie z Lewiatana, BCC, Konfederacji Pracodawców i innych „lobbies” ?
Miął być jeden odosobniony przypadek a jest już drugi. Drugi upubliczniony, bo ile już było takich sytuacji nikt nie wie. Tak jak pojedyncze przypadki pedofilii skompromitowały kościół tak te też niby „pojedyncze” przypadki kompromitują cały ten system. Taką stworzyliście atmosferę, z przedsiębiorców zrobiliście panów i władców, z człowieka tylko „zasób kadrowy” na równi z maszynami i surowcami do produkcji. Odebraliście nam godność, chcecie nam odebrać resztę ludzkich cech żeby na końcu wrócić do ery niewolnictwa. To Wam się marzy po nocach. Nam za to marzy się dzień, gdy za to wszystko co nam zrobiliście dostaniecie rachunek, dzień gdy na znów na placu Saint-Jaques posypią się głowy. Ten dzień nadchodzi, wielkimi krokami.


Przyjazne Państwo

Z właścicielem zakładu stolarskiego, który postanowił zamknąć interes i pracować "na czarno" rozmawia Rafał Drzewiecki. Przedsiębiorca mówi m.in., że żałuje, iż nie wyjechał z Polski. - Trzeba było stąd wyjechać, kiedy tylko zaczęły się kłopoty. Córka kolegi wyjechała razem z mężem do Niemiec: on teraz zarabia 15 euro na godzinę, a ona jako pokojówka w hotelu ma 1300 euro miesięcznie - opowiada.
- A wie pan, co jej powiedzieli, jak zapytała, dlaczego ma więcej o 300 euro od swojej starszej, bardziej doświadczonej koleżanki na takim samym stanowisku? Że jest młodą mężatką, więc potrzebuje więcej pieniędzy. Uwierzy pan w to? - pyta retorycznie.
Jak mówi, państwo "takich jak ja ma w d...". - Komu się wydaje, że z przedsiębiorczością i wolnością jest dobrze? Są jeszcze tacy? W tym kraju nie da się normalnie żyć. Bo tu jest smród, brud i ubóstwo - nie kryje żalu.
- Kasa się liczy. Reszta to bzdurne gadanie. Jak będę miał jaguara, pokaźne konto, to mogę pogadać o chorągiewkach na 11 listopada. Ja się pracy nie boję, fach mam. Tylko wk...a mnie chciwość państwa. Mojego państwa. Tylko jakie ono moje? - pyta retorycznie.

Państwo, szanowny kolego to jest przyjazne, ale dla doktora Kulczyka oraz  innych przyjaciół Pana Posła Szejnfelda. Na ową „przyjaźń” trzeba sobie zasłużyć, darmo to nic nie ma, darmo to już było, ale się skończyło. I nie wróci więcej. Więc w grę wchodzi tylko plan b, zostawić „przyjaciół” smród spierdalać gdzie pieprz rośnie.

Ale smród

W piśmie do Trybunału zarówno marszałek Sejmu, jak i zastępca prokuratora generalnego napisali, że - w ich ocenie - niezgodne z konstytucją są art. 6h i 6m zawierające określenie "właściciel nieruchomości". Na podstawie tego zapisu nie można precyzyjnie ustalić, kto dokładnie ma wnosić opłatę śmieciową i składać deklaracje - np. we wspólnotach mieszkaniowych czy spółdzielniach mieszkaniowych.

Sejm broni natomiast idei samych przetargów, chociaż przyznaje rację autorom wniosków do TK, że gminy nie mogą zlecać własnym samorządowym zakładom budżetowym - w drodze przetargu - zadań w zakresie odbioru i zagospodarowania odpadów. "Przy powierzeniu zadań publicznych własnej jednostce organizacyjnej nie dochodzi w ogóle do udzielenia zamówienia publicznego" - czytamy w stanowisku Sejmu.

Pod tym względem ustawa jest absolutnie niezgodna z konstytucją - powiedział PAP Krzywoń, który badał całą ustawę śmieciową pod kątem jej zgodności z konstytucją. Wskazał, że zgodnie z konstytucją gminy mogą ustalać wysokość podatków i opłat "w zakresie określonym w ustawie". - W ustawie śmieciowej nie ma żadnych takich granic - powiedział ekspert.

Strasznie śmierdzi, smrodem rozkładającego się trupa. Tym trupem jest twór nazywany III Rzeczpospolita. Kolejna „rewolucja”, tym razem śmieciowa jak zwykle okazała się Frankensteinem zlepionym z byle gówna i byle jak. Co Ci partacze muszą jeszcze spieprzyć, żeby dostali czerwoną kartkę i poszli won z boiska ? Na tak postawione pytanie odpowiedź jest prosta i brutalna zarazem, oni mogą spieprzyć wszystko a nawet więcej a i tak „przypadkowe społeczeństwo” nic z tym nie zrobi. Bo „naród” składający się z tępych niewolników o mentalności chłopa pańszczyźnianego, gnany jak bydło co niedziela do rydzykowatego kościoła, nie zbuntuje się nigdy. Po każdym bacie tylko się zegnie niżej i dalej będzie na Pana pracował. A Państwo mogą robić co im się żywnie podoba. I nie muszą się martwić, że ustawy są sprzeczne z konstytucją, mogą to olać ciepłym moczem, jak wszystko.

Panie Premierze co TU działa ?

Nawet kilka milionów samochodowych "martwych dusz" straszy w systemie ewidencji CEPiK. Na posprzątanie tego chaosu są pieniądze od kierowców, ale MSW wspiera nimi resort finansów. Od 2003 r. do połowy 2011 r. pieniądze za budowę i utrzymywanie CEPiK dostawała firma Asseco Poland. Teraz zarabia na tym Centralny Ośrodek Informatyki (COI) stworzony i nadzorowany przez MSW.Jesienią 2012 r. resort spraw wewnętrznych ujawnił, że w ciągu poprzednich miesięcy doszło do kilkunastu awarii systemu CEPiK, które powodowały przerwy w pracy rejestrów. Po analizach MSW oceniło, że system jest "awaryjny, nienowoczesny i zbyt kosztowny". Do tego czasu na budowę i obsługę CEPiK kierowcy wyłożyli już ok. 1 mld zł ściąganych w postaci tzw. opłaty ewidencyjnej.

 
To tylko kolejny z przypadków, gdy za ciężkie pieniądze zdzierane z obywateli, Państwo funduje dobrobyt prywatnym właścicielom firm produkujących buble informatyczne. Tak wygląda CAŁA sfera informatyzacji Państwa. Za sumy nie mające nic wspólnego  z kosztami i godziwym zyskiem wytwarza się systemy informatyczne, które nie nadają się do niczego. Tak wygląda PESEL, ZUS, CEPiK, EWUŚ, PKK i co tylko jeszcze w administracji „działa”. Tak samo jest w samorządach, które oblepiły firmy i foremki ciągnące olbrzymie zyski ze sprzedaży produktów wątpliwej jakości. Nawet aresztowanie byłego szefa informatyki w MSW nic nie dało, dalej jest jak było. Zarządzają tym kompletni amatorzy w rodzaju Pana Ministra Boniego, który to zresztą nic przez dwa lata nie zrobił, albo też Pana Romana Dmowskiego w MSW, który to zaczął prace nad rejestrami podstawowymi, w tym PESEL od nowa. Z jakim skutkiem, teraz można się domyślać, ale ja stawiam dolary przeciwko orzechom, że do końca kadencji nic nie zrobi a jego następca … zacznie od początku. Samo MSW przekazało już do prywatnych kieszeni firm informatycznych ponad 7 MILIARDÓW PLN i nie zrobiono nic a nic. Suma strat wynikających z takiej „informatyzacji” kraju to więcej niż roczny budżet. A to tylko jedna ze sfer, gdzie państwo pompuje pieniądze biednych do bogatych bez żadnego zysku dla tych pierwszych. No i co Panie Premierze, pokaże mi Pan coś co w tym Państwie działa ?

Wolny wybór

Groźby, szantaże, przekupywanie działkami należącymi do Agencji Nieruchomości Rolnych – tak według posłanki PO Bożeny Sławiak wyglądają wybory regionalne w Platformie. Wszystko opisała w liście do Tuska. W swoim liście posłanka PO zaznacza z oburzeniem: "Godność mojej partii i moja własna są poniżane. Wielu wartościowych ludzi mówi już otwarcie o tym, że ta sytuacja skłania ich do wystąpienia z Platformy. Są bezsilni".

Wiecie co ? Mnie to już nie dziwi, nic mnie nie dziwi, bo TO dzieje się w Polsce. I ten jeden fakt tłumaczy wiele, o dużo za wiele. Ale jest jak jest i na zmiany się nie zanosi. Bo ta miazga zwana polskim narodem jest kompletnie niezdolna do wymuszenia żadnej zmiany. A Panu Premierowi gówno zależy ilu ma członków, aby byli posłuszni i wierni. Takie nasze BMW.

Rok nie wyrok

Minął rok, od kiedy za Marcinem P., twórcą Amber Gold, zatrzasnęła się brama aresztu. Minął rok, od kiedy prokurator generalny Andrzej Seremet obiecał trzęsienie ziemi w trójmiejskiej prokuraturze, która prowadziła śledztwo w sprawie najsłynniejszego polskiego parabanku. Minął także rok, od kiedy premier Donald Tusk zapowiedział postępowanie dyscyplinarne w sprawie Amber Gold. I co w tym czasie udało się zrobić? Srogo rozczaruje się ten, kto myśli, że sprawiedliwości stało się zadość, a winni zaniedbań ponieśli konsekwencje.

Nic się nie stało Polacy nic się nie stało. Jak wiele innych spraw, musi minąć dużo czasu, gówno musi przyschnąć a potem się wykruszyć i znów będzie pięknie. A bohaterowie kolejnej afery rozpłyną się pamięci i staną się tylko historią. Historią dumnej i niepodległej III RP.

Sponiewierana legenda

Lech Wałęsa powiedział w rozmowie z gazeta.pl, że przed wylotem do Londynu trzy razy pytał ambasadę, czy ma załatwione przejście VIP-owskie na lotnisku i wówczas zapewniano go, że tak. Lądujemy w Londynie, a tam się okazuje, że nic nie jest załatwione. Akurat jeszcze jakaś złośliwa zmiana strażników stanęła, która nie lubi Polaków i jak mnie zobaczyli, to zaczęli mnie trzepać. Wyciągali z walizki te nie poukładane majtki, skarpetki, wszystkim pokazywali. Wstyd - podkreślił były prezydent.

Tak samo traktują młodych Polaków, którzy przez Ciebie Lechu muszą uciekać z kraju za chlebem. OTAKE Polskę walczyłeś, o Polskę dla bogatych, o Polskę gdzie za godzinę ciężkiej pracy Twoi koledzy „pracodawcy” płacą robotnikom trzy złote, czyli jednego dolara. Ze wstydu powinieneś Lechu z mysiej dziury się nie wychylać zamiast na premiery kłamliwych filmów do Londynu jeździć. Udław się tą swoją Polską i tą swoją wolnością, razem z pieszczoszkiem komunizmu, który Ci tą hagiografię nakręcił.


Kwestia zysku

Jak policzyła organizacja Clean Clothes, koszt produkcji T-shirtu w Azji to niespełna 9 zł. Do tego dochodzi niespełna 3,5 zł za transport do Polski. Gdy cena sklepowa wynosi 69 zł, to pozostałymi 57 zł dzielą się właściciel sklepu i właściciel marki.

 Oto jest „nowa ekonomia”. Ci, co pracują dostają „końcówkę” ceny produktu. Lwią część zabiera „właściciel marki” czyli, kto ?  Bo jak znam życie to za ową „marką” nie stoi już nic więcej poza znakiem firmowym. Bo już tak się rozleniwili, że nawet projektować im się nie chce. Wszystko od początku do końca jest chińskie a „marka” to tylko nalepka, nic więcej. Do tego handel dorzuca swoje i cena leci w kosmos. Dlaczego to działa ? dlatego, że „kosmici” dają się dymać nawet bez mydła. Taka jest cena zauroczenia „marką”, kto chce niech płaci, ja się dymać nie dam. Ja płacę 9 zł, w Bangkoku oczywiście.