środa, 15 lutego 2017

Świat zwariował





Czy jest taki kraj?

Czy jest w Europie taki kraj, gdzie tylu najważniejszych dostojników, funkcjonariuszy państwa było narażanych na niebezpieczeństwo. Czy jest taki kraj? Ja takiego nie znam

Ja też, i na tym właśnie polega wyjątkowość Polski. 

Co wie wiceminister?

"Wiceszef MSWiA nie wie, o czym mówi (...) Nie oddalamy się od innego pojazdu, jeśli nie da się tego zrobić bezpiecznie, a jakikolwiek ruch inny niż jazda na wprost narazi osobę ochranianą na większe ryzyko. Jeśli gwałtowny skręt w lewo miał być prawidłowy, to znaczy, że auto prawidłowo walnęło w drzewo, prawidłowo narażone zostało życie pani premier i skasowane auto. Przyjmując narrację wiceministra, od dziś, gdy ktoś niebezpiecznie zbliży się do pojazdu prezydenta czy premiera, to kierowcy powinni uciekać w lewo albo w prawo. To jakiś kompletny bełkot" - stwierdził.

Zasadnym jest zatem pytanie, czy Pan wiceminister wie czym się zajmuje? Bo, to że codziennie trafia do gabinetu świadczyć może jedynie o tym, że jego ochrona wie gdzie go zawieźć. Sam by pewnie nie trafił. A auto prawidłowo trafiło w drzewo, w przeciwieństwie do samolotu TU 154, który trafił nieprawidłowo. Jak jest prawidłowo, określa Antoni Macierewicz lub w zastępstwie minister Płaszczak, zwany nie wiadomo dlaczego Błaszczakiem. 

Co rozumie Błaszczak?

Zapytany o słowa szefa MSWIA Mariusza Błaszczaka, który stwierdził, że "obrońca wpisuje się w akcję podważania pierwszych ustaleń prokuratora" mec. Pociej odparł: "niech każdy z państwa zada sobie pytanie - a na czym polega działanie obrońcy w postępowaniu karnym. Przecież na niczym innym jak na podważaniu ustaleń, na dodatkowej ich weryfikacji, czy na pewno są to ustalenia prawidłowe. Jeżeli taka była wypowiedź pana ministra, boleję nad tym, że nie rozumie istoty prowadzenia obrony w postępowaniu karnym" - powiedział adwokat.

Na pytanie, co rozumie minister Błaszczak, odpowiedź jest najprostsza w świecie. On nic nie rozumie, kompletnie nic. Jego to wszystko przerosło, nie dziś i nie wczoraj. Co ten zagubiony w czasie i przestrzeni facet w ogóle tam robi? Oto tajemnica wiary.
Słoma z butów im wychodzi

Politycznym VIP-om nikt w Polsce fizycznie nie zagraża. Poza nimi samymi, ich bizantyjską ochroną i fantazjami. Przepraszam, powiem wprost: to jest kompletnie chore. Cały ten kłopotliwy i niezwykle kosztowny bezpieczniacki sztafaż to piramidalny absurd, który państwu i władzy przynosi zdecydowanie więcej szkód, niż pożytku.

Czy w Polsce trwa wojna domowa? Czy mamy tu jakiś zbrojny ruch oporu? Czy działa tu jakaś partyzantka miejska? Czy po lasach kryją się bandy zbójców - jakieś Świetliste Szlaki, Robin Hoody albo Janosiki? Czy ktoś do polskiego prezydenta, premiera, szefa MON, MSW albo MSZ przez ostatnie ćwierć wieku strzelał, by musieli jeździć pancerną limuzyną? Albo czy są wiarygodne przesłanki, by sądzić, że ktoś realnie chciał strzelać, przygotowywał się, gromadził w takim celu broń albo budował bomby, żeby psy pirotechników musiały obwąchiwać miejsca, w których się pojawią? Nie, nie, nie! Żaden poważny wróg na polskich polityków nie dybie. Nie są bardziej zagrożeni niż inne znane - a często też nieznane - osoby.

Ale „świta”, plus możliwość lekceważenia wszystkich zasad i przepisów robi z chama Pana, tak się przynajmniej chamom wydaje. Takie zera z jak Antek z Miśkiem paradują pod parasolami trzymanymi przez oficerów Polskiej Armii. Trzeciorzędni działacze PiS, dziś przez kaprys wodza wyniesieni na stanowiska, otoczeni armią uzbrojonych po zęby debili, którzy za dużo amerykańskich filmów w życiu widzieli. To jedna wielka kpina za nasze pieniądze a na dodatek stanowiąca dla nas coraz większe zagrożenie. Zamiast sądzić młodego człowieka może tak władza by się puknęła przy okazji w czoło i skończyła z tym cyrkiem. Nie ma absolutnie żadnego powodu, żeby limuzyna Pani Szydło wyprzedzała na podwójnej ciągłej i na skrzyżowaniu, po prostu nie ma na to absolutnie żadnego uzasadnienia. I nie powinno być naszej zgody, jeśli naprawdę żyjemy w demokratycznym kraju. A Panom z BOR i innych służb trzeba chyba przypomnieć, kim są. Pieskami do noszenia pizzy, i to wystarczy.

Miało być inaczej a wyszło jak zwykle

Startowałem z list Nowoczesnej, chciałem zmieniać Polskę. Przestałem się łudzić, że z Ryszardem może się to udać. On gra tylko dla siebie - przekonuje polityk. I dodaje, że ugrupowanie niewiele już różni się od PO, czy innych partii. W jego ocenie jest nawet gorzej, bo Nowoczesną w szybszym tempie trawią choroby, na które cierpią partie polityczne. Co to za schorzenia?

Był już Korwin, potem Palikot, teraz Petru i Kukiz, za każdym razem miało być inaczej. Zamiast tego wyszło jak zwykle. Może po prostu w Polsce inaczej być nie może. I nie jest to optymistyczne niestety.

Narzędzie polityczne

Jeżeli mówimy o głównym aktorze tej całej historii, Antonim Macierewiczu, to przypominam sobie fragment naszej rozmowy, kiedy zostałem do niego wezwany. Powiedział do mnie tak: "przecież pan jest inteligentnym człowiekiem. Pan zdaje sobie sprawę w sposób oczywisty, że zamach smoleński to tylko narzędzie polityczne" - powiedział gen. Pytel.

I to narzędzie, jak każde, Panie Macierewicz z czasem na skutek używania tępieje. To już kompletnie stępiało i obawiam się, że jest kompletnie bezużyteczne. A jak się Jarek dowie, że Pan sam w zamach nie wierzy to mogą być problemy. Dla Pana oczywiście.

America First

Jakaś szkoła, na przykład w Wyoming, może potrzebować broni, aby odeprzeć atak niedźwiedzia grizzly – od tej powszechnie cytowanej wypowiedzi nowa szefowa amerykańskiego resortu edukacji już nie ucieknie. Choć przy odrobinie dobrej woli można się w niej doszukać sensu, to przeciwnicy DeVos uznali, że to najbardziej niedorzeczna w historii odpowiedź na pytanie, czy w szkołach w USA powinno się pozwolić na posiadanie broni.

Powoli zza pleców Donalda Trumpa wychodzi jego cyrkowa trupa. Sam mistrz już wystarczy, żeby boki zrywać, ale jak zagra cały zespół to nam majtki z wrażenia pospadają. Ta Pani na przykład jest zapartą zwolenniczką kreacjonizmu i utrzymuje, że świat powstał niecałe sześć tysięcy lat temu. A zadaniem szkoły jest przygotowanie dzieci do „królestwa niebieskiego”. Tak, z białymi gwiazdami i czerwono-białymi pasami na początek. America First.

"DO ZOBACZENIA W SĄDZIE"- tak prezydent USA skomentował decyzję sędziów z San Francisco podważających jego dekret przeciwko imigrantom.

Sędziów do sądu, nauczycieli w kamasze, tak trzymać Panie Prezydencie. 

Podczas przeprowadzonej rozmowy telefonicznej prezydent USA Donald Trump zapewnił przywódcę Chin Xi Jinpinga, że Stany Zjednoczone będą respektować "politykę jednych Chin" – poinformowano w komunikacie Białego Domu. Była to pierwsza rozmowa przywódców Chin oraz Stanów Zjednoczonych od inauguracji prezydenta Donalda Trumpa. Trwała ponad godzinę i "przebiegała w bardzo serdecznej atmosferze".

No i znowu jest inaczej. Jak będzie za tydzień? Spytajcie,  co sądzą „rynki”.

Troje sędziów federalnego Federalnego Sądu Apelacyjnego w San Francisco uznało jednogłośnie w czwartek, że dekret prezydenta USA Donalda Trumpa o tymczasowym ograniczeniu imigracji, wydany 27 stycznia, jest niezgodny z Konstytucją Stanów Zjednoczonych.

W tym dwóch mianowanych przez Republikanów. Zaczyna się wojna domowa, na razie w sądach.

Jeden procent


Stanowisko za pieniądze, korzystne decyzje za pieniądze - czy to nie brzmi aby jak korupcja? Tyle tylko, że to, co moglibyśmy nazwać korupcją, jest w USA w pełni legalnym procederem. Ba, nie tylko w pełni legalnym, ale i w pełni transparentnym, bo wszystkie wyżej wymienione przelewy są podawane do wiadomości publicznej i nikt się z tym specjalnie nie kryje.
Przy takiej przejrzystości reguł gry trudno o złudzenia - kwalifikacje nie mają znaczenia, w administracji Donalda Trumpa liczy się przede wszystkim kto ile komu zapłacił oraz kto jak umocowany jest w republikańskim establishmencie. Osławiony jeden procent nadal rządzi pozostałymi 99 procentami. Czy ktoś spoza tego układu ma szanse na swój amerykański sen w administracji? "Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne".

I jakoś mi amerykanów nie żal, chcieli zmiany, mieli osiem lat Baracka Obamy, chcieli „ukarać” establishment mają Donalda Trumpa i rząd miliarderów. I niech się dalej trzęsą z oburzenia wszystko, co „socjalistyczne”. Chcą kapitalizmu z wilczą mordą, to mają. 

Afganistan, jedno wielkie pasmo sukcesów

Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża poinformował, że zawiesza działalność w Afganistanie. Powodem jest atak na konwój z pomocą, w którym zginęło sześciu afgańskich pracowników organizacji. Za atakiem stało najpewniej Państwo Islamskie.

Zapomniana wojna, zapomniany kraj. A miało być nieustające pasmo sukcesów, tylko nie powiedziano czyich. Wyszło, że chodziło o Talibów.

Świat zwariował i jest na to dowód

Według najnowszych badań, nawet 83 proc. z nas może cierpieć na zaburzenia psychiczne. Około połowa spośród tych 83 proc. ochotników doświadczyła przynajmniej jednego przypadku przemijających (krótkoterminowych) zaburzeń psychicznych lub stanów powiązanych, w tym uzależnień. Reszta doświadczała przewlekłych zaburzeń psychicznych, które obejmowały długotrwałą depresję, zaburzenia dwubiegunowe lub inne rodzaje powtarzających się lub trwałych epizodów psychotycznych.

Ale to jeszcze mało dla apologetów „dalszego dynamicznego rozwoju”. Ja natomiast mam dziką satysfakcję, bo zawsze mówiłem, że ten świat zwariował. Ile warty jest ten model widać w powyższych statystykach. 

Liczy się tylko forsa

Jest do stu razy silniejszy od morfiny, uzależnia szybciej niż metamfetamina i zabija częściej niż heroina. Fentanyl to nowy supernarkotyk – a przy tym dostępny na receptę. Z jego powodu w USA codziennie umiera ponad 70 osób – jedna co 20 minut. W samym tylko stanie Ohio liczba śmiertelnych ofiar fentanylu wzrosła w 2014 roku o prawie 500 procent w porównaniu z 2013. A to dopiero początek!

W nałóg można popaść nawet po wzięciu jednej jego dawki! Ale dlaczego, jeśli lekarze są upoważnieni do przepisywania tego specyfiku tylko w określonych, rzadkich przypadkach, w USA otrzymuje go tak wielu ludzi? I kto czerpie z tego profity? To idealna inwestycja giełdowa. W 2015 roku koncern farmaceutyczny Insys stał się prawdziwym hitem. W krótkim czasie wartość jego akcji wzrosła o 300 procent – za sprawą jednej substancji: fentanylu. Patty Nixon, była pracownica koncernu, opowiedziała niedawno o metodach stosowanych przez jej ówczesnego pracodawcę. Zawierający fentanyl aerozol do ust o nazwie Subsys, który może być wydawany wyłącznie osobom chorującym na raka, jest sztandarowym produktem Insys. – Jednak ponad 90 procent ludzi, którzy otrzymali nasz lek, nigdy nie powinno było go dostać – wyznaje Patty.

W USA legalne leki zabijają znacznie więcej ludzi niż nielegalne narkotyki. A tych ostatnich amerykanie i tak konsumują najwięcej na świecie. Cały światowy rynek uzależniony jest od popytu w USA. Razem z masowym uzależnieniem od leków wyłania się obraz społeczeństwa, które narkotyki utrzymują w aktywności. Jak zabierzemy kokainę maklerom to Wall Street przestanie działać. Na co dzień karmią nas obrazem USA jako supermocarstwa rządzącego światem ale jak w świetle danych mówiących o powszechnej w zasadzie w tym kraju narkomanii, można o nich poważnie mówić. To kraj ćpunów. Jasne jest za to, dlaczego tak się dzieje. Otóż model wiecznej rywalizacji i nieustannego bodźcowania połączony z „parciem na sukces” w warunkach największego w historii rozwarstwienia społecznego musi do czegoś takiego doprowadzić. To na tym dziś polega „american dream”, na ćpaniu.


Jak to pięknie działa.

Jak Ci frajerze konto w banku wyczyszczą i debetu narobią to będzie jeszcze piękniej. „One click” i po twoich pieniądzach. Mój Boże, jak to pięknie działa, gdy ma się takich frajerów.












czwartek, 9 lutego 2017

America first, who is the second?




Motto: Wolę nie mieć i być niż mieć i nie być. – to moje, ładne?

Kora idzie po całości

Była wokalistka Manamu zauważa również, że winę za dopuszczenie Prawa i Sprawiedliwości do rządów ponosi opozycja z PO na czele. Artystka nazywa posłów Platformy Obywatelskiej "tchórzami, oportunistami, koniunkturalistami i kabotynami". Dostało się również liderom Nowoczesnej i KOD-u, którzy nie wykorzystali potencjału. - Przebita dętka reprezentowana przez "alimenciarza i casanovę" - powiedziała Jackowska o Ryszardzie Petru i Mateuszu Kijowskim. Według artystki, poprzedni rząd był gorszy od PiS i był "najmniej czułym ze wszystkich w wolnej Polsce".

Olga Jackowska, jako pierwsza „znana osoba” odważyła się powiedzieć prawdę, tą najbardziej niewygodną dla tzw. „elit”. Powiedziała po prostu o Was prawdę, „alimenciarze”  i „casanowy” oraz specjaliści od „rynek ma zawsze rację” i „samo się zrobi” a „nam się należy, bo my wywalczyliśmy wolną Polskę”. 

Gdy

Gdy dojdziemy do władzy, musimy ją zacząć od "depisyzacji" powiedział na poniedziałkowym spotkaniu z mieszkańcami Opola lider Nowoczesnej, Ryszard Petru.

Nie dojdziecie, prędzej na Maderę wszyscy polecicie.
Brzózka globalnie

Spółka Integer, właściciel 'prywatnej poczty' InPost oraz sieci Paczkomatów, poinformował, że wycofuje się z działalności na Ukrainie oraz w Malezji. Firma zamknie też swoje projekty paczkomatowe w Norwegii, Hiszpanii i w Brazylii.

Pan Brzózka, kolejny po poprzednich „geniuszach biznesu”, likwiduje swoje „imperium”. Jaki szef taki koniec. Za dużo widocznie siedział w mediach krytykując wszystko i wszystkich a nie miał czasu ani umiejętności własnym biznesem się zajmować. A Poczta Polska miała być do zaorania, to kto by wam teraz listy przesyłał? 

Kapitalizm produkuje odpady. Obecna gospodarka zabija


Papież Franciszek podczas spotkania z grupą przedsiębiorców powiedział, ze "kapitalizm produkuje odpady, które potem chce ukryć". Mówił też, że trzeba zmienić zasady systemu ekonomiczno-społecznego na świecie, bo obecna gospodarka zabija.

Jak mówił, "'nie' dla gospodarki, która zabija, powinno przekształcić się w 'tak' dla gospodarki, która pozwala żyć, bo dzieli się z innymi, włącza ubogich, wykorzystuje zyski, by stworzyć jedność".
Wyraził również opinię, że unikanie płacenia podatków "neguje podstawową zasadę życia: wzajemną pomoc".

Najciekawsze nastąpiło potem, czyli zmasowana krytyka. W naszym, podobno katolickim kraju, na Papieża zwaliło się morze oszczerstw. Jak on śmie krytykować najlepszy z najlepszych systemów, jak można podważać „wolny rynek”, jak można?

To, że ja piszę o tym od lat, można lekceważyć, to że Papież też uważa kapitalizm za zło, też można dezawuować. Ale drodzy katolicy, nie można nosić w obu nogawkach na raz. Dlatego gdy macie w kompletnym poważaniu nauki papieskie, to nie udawajcie katolików i nie chodźcie do kościoła, nie chrzcijcie dzieci i nie bieżcie kościelnych ślubów. A nade wszystko nie powołujcie się na „naukę społeczną kościoła” skoro macie ją gdzieś. „Wasz Papież” też do znudzenia przypominał, że pogoń za zyskiem to droga do piekła a pomoc ubogiemu to droga do raju. Ubogiemu nikt nie pomógł a za zyskiem pogonili wszyscy, z księżmi Polskiego kościoła na czele. Nie jesteście moi Rodacy żadnymi katolikami a Polska żadnym krajem katolickim.

Czy jest za późno?

Byłem niedawno na kongresie zorganizowanym przez prof. Jerzego Hausnera w Krakowie i jednym z wniosków było stwierdzenie faktu, że narasta sprzeciw przeciwko bezdusznemu, nastawionemu tylko na zysk biznesowi. Kapitalizmowi z nieludzką twarzą coraz trudniej się funkcjonuje. Jest obnażany w internecie przez bezkompromisową młodzież, która czuje fałsz i nie chce być finalnym konsumentem produktu, który powstał w złych warunkach, z wykorzystaniem do pracy dzieci, z narażeniem przyrody, rabunkowym eksploatowaniem złóż naturalnych. Widać już trend, w którym stawia się na alternatywne sposoby prowadzenia biznesu. Jeżeli coś złego może zdarzyć się na świecie, to tylko dlatego, że ta refleksja przychodzi za późno i jest zbyt mało radykalna.

Tego się nie da naprawić, to trzeba zaorać i zacząć od początku. Kapitalizm dotarł do kresu swoich możliwości. Był dobry w sytuacji braku dóbr i usług, ale w gdy tych dóbr i usług jest już za dużo, kompletnie nie daje sobie rady. Bez ekspansji kapitalizm nie istnieje, a dalsza ekspansja albo jest niemożliwa bo nie da się kreować ciągłego wzrostu popytu albo tak szkodliwa dla otoczenia, że zagraża naszej egzystencji na Ziemi. Czeka nas albo zagłada albo era postindustrialna. A w tym przypadku kapitalizm jest ostatnim pomysłem, który się do tej ery nadaje. Trzeba znaleźć zupełnie inne motywacje do działania niż zysk. Tylko i aż tyle.

Kilka pytań

Barack Obama oddał władzę, wsiadł w samolot, a następnie razem z Michelle zameldował się na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, w raju (również podatkowym) u Richarda Bransona.

Kiedy właściwie Obama zaprzyjaźnił się z Bransonem? Czy nie wtedy, gdy był prezydentem i jego decyzje miały bezpośrednie przełożenie na amerykańskie interesy Brytyjczyka? Jak często się widywali, skoro latają do siebie na wakacje? Rozmawiali sobie o sporcie, czy może o "wspieraniu przedsiębiorców"? Czy Obama nie ma już zwyczajnych kolegów, których chciałby odwiedzić, wiecie, takich bez prywatnych wysp i bez prywatnych odrzutowców?

Osoby pełniące najwyższe urzędy w USA najwyraźniej lubią sobie za darmo wypoczywać u miliarderów.

Można powiedzieć, że sędzia Sądu Najwyższego Antonin Scalia "wpadł" głównie przez to, że zmarł. Scalia zmarł bowiem w miejscu wysoce niefortunnym - na teksańskiej daczy miliardera Johna B. Poindextera. Jak przyznał Poindexter, Scalia nie płacił ani za nocleg, ani za posiłki i napoje, a w posiadłości przebywał na jego zaproszenie.

Rok wcześniej Sąd Najwyższy, ze Scalią w składzie, podjął decyzję korzystną dla jednej z firm miliardera (chodziło o dyskryminację pracowników ze względu na wiek).

Amerykańska prasa donosi o kolejnych osobach z Goldmana w otoczeniu Donalda Trumpa. Takich osobach jak choćby Anthony Scaramucci, jeden z głównych sponsorów kampanii Trumpa, którego zatrudniono właśnie w Białym Domu w roli doradcy. Starszym konsultantem ds. inicjatyw ekonomicznym została natomiast Dina Habib Powell, również była pracownica Goldmana, która od lat agituje na rzecz interesów wielkich banków.
Wcześniej do administracji Donalda Trumpa trafiły cztery inne osoby powiązane z Goldman Sachs: sekretarz skarbu Steven Mnuchin, główny rządowy strateg Steve Bannon, szef krajowej rady gospodarczej przy prezydencie Gary Cohn i nowy prezes Komisji Papierów Wartościowych Jay Clayton.

Pytań sporo, ale ze to odpowiedź jest tylko jedna. Nie ma żadnej liberalnej demokracji, w ogóle nie ma żadnej demokracji a liberalizm oznacza nieingerowanie państwa w zarabianie pieniędzy. Róbta co chceta, Donald Trump trafnie to ujął mówiąc, że to nie on czterokrotnie bankrutował tylko jego firmy. USA nie jest żadnym demokratycznym krajem, to nie „we the people” rządzi tylko pieniądze. I obecny prezydent nawet nie udaje, bo chyba nie umie, że jest inaczej. Dziś, na naszych oczach możemy zobaczyć w całej krasie ową „wilczą mordę kapitalizmu”. Wszyscy, którzy w „imieniu ludu” prą do władzy, którzy tą władzę sprawują, są na złotym paseczku wielkiego biznesu i wszystko, co robią, robią, aby bogaci stawali się coraz bogatsi a biedni muszą za to wszystko płacić. Jedyną rolą „przedstawicieli ludu” jest dbanie o interesy elity i okłamywanie pozostałych. Za to im ci pierwsi płacą. A skoro płacą to żądają. Ten system jest nie do naprawy, koniec i kropka.


America First

Travis Kalanick, prezes Uber Technologies odszedł z biznesowej grupy doradców prezydenta Donalda Trumpa - informuje Reuters. To skutek protestów aktywistów, internautów, jak również kierowców-imigrantów, którzy nie akceptują dekretu imigracyjnego Trumpa.
Jest już „first”, czekamy na następnych. 

Donald Trump podczas modlitewnego śniadania w Waszyngtonie skrytykował słabnące wyniki programu "Celebrity Apprentice". Zanim został głową państwa, był prowadzącym show. Teraz prowadzi go Arnold Schwarzenegger.

Zatrudnili wielką, wielką filmową gwiazdę, Arnolda Schwarzeneggera, by zajął moje miejsce. I wiemy, co z tego wyszło. To totalna katastrofa. Chciałbym pomodlić się za Arnolda, za wyniki oglądalności, OK? - zaproponował Trump podczas spotkania.

- Hej, Donald, mam świetny pomysł. Może zamienimy się rolami? Zajmiesz się telewizją, bo jesteś świetnym ekspertem od oglądalności, a ja przejmę twoją pracę. Ludzie w końcu mogliby spać spokojnie - mówił aktor.

Bardzo śmieszne, ale tylko do momentu konstatacji, że jeden jest prezydentem USA a drugi był gubernatorem Kaliforni. Bo poziom „polityki” w USA jak widać sięgnął bruku na bulwarze zachodzącego słońca. 

Biały Dom już w piątek oświadczył, że podejmie działania prawne wobec decyzji sędziego, który czasowo zablokował wykonywanie prezydenckiego dekretu dotyczącego zakazu wjazdu do USA. W związku z tą decyzją zawieszono tymczasowe unieważnienie wiz dla obcokrajowców. Wczoraj Departament Sprawiedliwości USA złożył apelację od decyzji sędziego - żądano natychmiastowego przywrócenia dekretu prezydenta. W sobotę późnym wieczorem sąd apelacyjny odrzucił wniosek administracji. Oznacza to, że jak na razie zamknięcie granic pozostaje zawieszone. Wczoraj prezydent Trump ostro skrytykował decyzję sędziego o zawieszeniu dekretu.

Prezydent Trump skrytykował decyzję sędziego na Twitterze, a także podważał jego pozycję. "Opinia tak zwanego sędziego, która w gruncie rzeczy odbiera naszemu państwu możliwość egzekwowania prawa, jest absurdalna i zostanie unieważniona" - napisał na Twitterze. "Dokąd zmierza nasz kraj, jeśli sędzia może powstrzymać zakaz podróżowania Departamentu Bezpieczeństwa i każdy, nawet ze złymi intencjami, może wjechać do USA?" - pytał na Twitterze. W amerykańskich mediach pojawiają się opinie, że podważanie pozycji sędziego to krok w stronę kryzysu konstytucyjnego. Podobną opinię wyraził jeden z senatorów Partii Demokratycznej.

A gdzie nasze „autorytety”, gdy Donald Trump niemalże cytuje Jarosława Kaczyńskiego? Gdy Donald Trump jak za przeproszeniem Łukaszenka lub inny Putin jedzie po niezawisłym sądzie jak po swoim wasalu. Oto macie teraz swojego dyktatorka w całej krasie. Ale dziś z kolei dowiedziałem się, że te same naruszenia praw człowieka przez Rosję i USA są jednak inne, bo zależne od intencji. W USA intencje są zawsze dobre a ofiary „przypadkowe”. I tak przez ostatnie 50 lat miliony zginęły tylko przez „przypadek”, na pewno nie przez celowe działanie USA. Najlepszy był Marco Rubio, który pytał się czy USA kazały kogoś otruć jak Putin. Tak, Panie Senatorze z Kuby, Fidela Castro i to nie raz. Pani kongresmen Cheney, tak to córka Dicka, polecam za to pomysł CIA na wsadzanie szczurów do narządów rodnych kobiet, zastosowany z powodzeniem w Chile oraz „metody przesłuchań” w Abu Ghraib i Guantanamo. Jeśli mieliśmy „kłopot” z Białorusią, Rosją, Węgrami i Polską, to co teraz mamy z Trumpem w USA?

Donald Trump zupełnie nie pasuje do tej wizji: jego polityką są interesy, a on ma zamiar chronić interesy amerykańskie, jej gospodarkę i odbudować przemysł w tym kraju, bo na globalizacji, "wolnym handlu" i innych postzimnowojennych pomysłach amerykański biznes na pewno dużo zarobił, ale koszty tego poniósł obywatel, który nie ma roboty i żadnych perspektyw. Powstała nowa wersja pasożytniczego kapitalizmu przenosząca centra produkcyjne do państwa azjatyckich historycznie osłabił Amerykę, która ma pieniądze, ale towary musi kupować od innych (nonsens).

Dokładnie tak jest, biznes ma się najlepiej w historii, obywatele USA i Europy za to coraz gorzej. Takie są skutki decyzji podejmowanych przez polityków w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Tzw. globalizacja i wolny handel były tylko i wyłącznie narzędziem do napychania kabzy wielkim, międzynarodowym firmom. Pozostali na tym stracili. Bajki o miliardzie ludzi, którzy wyszli z biedy to tylko bajki. I nie nasze tylko azjatyckie. A my mamy się cieszyć, że Chińczycy żyją lepiej. Dlaczego? Ano dlatego, że Apple żyje jak nigdy. A Amerykanie? Kogo to obchodzi, ważne, że biznes się kręci. I tak aż do kolejnej wojny światowej, po niej będzie wreszcie spokój. Przede wszystkim nikomu już nie będą potrzebne żadne produkty Apple. 

Szczyty hipokryzji dopiero przed nami?

Donald Trump znalazł się w ogniu krytyki po wywiadzie dla telewizji Fox News. Podczas rozmowy o prezydencie Rosji dziennikarz stacji stwierdził, że Władimir Putin jest zabójcą. Donald Trump odpowiedział wtedy, że USA też nie są niewinne.

Nawet szkoda wymieniać po kolei zbrodnie USA popełnione tylko po II WŚ. Wspomnę tylko o 3 MILIONACH zabitych w czasie konfliktu w Indochinach i koło MILIONA w Iraku, żeby nie udawać, że to już „przeszłość”. Ostatnimi dniami była masakra w Jemenie, ale to „drobiazg”, tylko kilkunastu cywili i kilkoro dzieci. Ot, typowy „wypadek przy pracy” US Army. Ale jak widać szczyty hipokryzji „elity” USA mają jeszcze przed sobą. Oni nawet Guantanamo potrafią usprawiedliwić i tortury też. Gdy Trump powiedział po latach zakłamania jedno zdanie prawdy, już się wszystkie te do końca załgane bestie na niego rzuciły. My fellow American – to, że Wy będziecie nadal kłamać jak z nut, nie oznacza, że my nie znamy prawdy. Znamy i ta prawda Was też kiedyś wyzwoli z morza zakłamania i obłudy, jaką jest cała Wasza „polityka”. Ale puki co to szczyty hipokryzji „made in USA” mamy jeszcze chyba przed sobą. A już Pani Liz Cheney, córka tego mordercy, powinna siedzieć cicho i to nie w kongresie, ale na zadupiu, bo cała ta rodzina aż spływa krwią niewinnie dla pieniędzy zabitych Irakijczyków i nie tylko. 

Tam przyjaciół kilku mam od lat

Mam przyjaciół z fajnymi biznesami, którzy teraz nie mogą pożyczać pieniędzy - mówił Trump, gdy uzasadniał dekret dot. regulacji finansowych.

Wow! Mr President, tak nie może być. Pan ma fajnych kolegów, oni maja fajne pomysły a banki chcą im pożyczać tylko nie mogą, bo jakiś za przeproszeniem pół imigrant, na szczęście nie z Meksyku, im zakazał. Tak dalej być nie może. Banki mają fajnym kolegom pożyczać pieniądze na fajne rzeczy. Na przykład na złote wieże albo wyspy, bo koledzy bardzo lubią wyspy. Najlepiej takie gdzie żadnych podatków płacić nie trzeba. Więc, po co te regulacje? Gdy je zniesiemy Ameryka znów będzie wielka, pożyczymy Pana kolegom kolejne ze sto bilionów USD i kto im wtedy cokolwiek zabroni, no kto? A jak nie oddadzą? No cóż, sam Pan powiedział, że to nie Pan tylko Pana firmy bankrutowały. 

Zabójstwo przy kolacji

Na operację, w której zginął amerykański żołnierz i kilkunastu cywilów, Donald Trump miał zgodzić się podczas kolacji - podaje "New York Times". Teraz władze Jemenu wycofały swoje zezwolenie na przeprowadzanie akcji antyterrorystycznych przez wojska USA.

A kto się będzie „władzami” Jemenu przejmował, najwyżej przy następnej się je zmieni na bardziej „demokratyczne”. A zabójca jest Putin, koniec i kropka.

Opowiem Wam bajkę

Opowiem tę legendę (bajeczkę?): my oczywiście reprezentujemy bezwzględne dobro, którego deponentem jest Zachód, bezinteresownie rozprzestrzeniający wolność, demokrację i dobrobyt. On nigdy nie cofnie się z raz "wyzwolonych" państw. Jest również bezwzględne zło (imperium zła), które jest czymś całkowicie przeciwstawnym, którego usposobieniem jest "postsowiecka Rosja" i jej prezydent Władimir Putin i jego sympatycy.

Po co ta bajeczka? A tylko po to, żeby „ciemny lud” postraszyć i zapewnić sobie społeczny spokój, choć jak widać nadszedł okres wielkich wstrząsów. Na taki czas kapitalizm ma tylko jeden sposób, rozbudzić nacjonalizm i strach a w końcu doprowadzić do wojny. A po wojnie można znów pożyczać ludziom i rządom na odbudowę i wszystko wraca do normy. Raz tylko, równo sto lat temu, zdarzyło się coś, co zburzyło ten „porządek” świata. Teraz „ciemny lud” tak zgłupiał, że powtórka wydaje się niemożliwa. No to opowiem Wam bajeczkę.


Era postindustrialna, jak to się zaczęło

Wiele osób w jej wieku po obejrzeniu „Patersona” Jima Jarmusha ma wrażenie, że reżyser zrobił film-manifest pokolenia. Krytycy już zdążyli obwołać ten obraz pochwałą prostoty i minimalizmu, a współcześni dwudziestoparolatkowie potwierdzają, że trend na slow life jest coraz silniejszy. I wcale nie chodzi tu o rozpieszczoną młodzież na garnuszku rodziców, ale o ludzi, którzy wybrali życie zamiast kariery.
Ich starsi o dekadę lub dwie koledzy najczęściej decydowali się na wzięcie udziału w wyścigu szczurów. Zachłyśnięci otwierającymi się możliwościami, nowymi stanowiskami i coraz okgrąglejszymi sumami wpływającymi na konto, żyją od deadline’u do deadline’u, a ich kalendarzem rządzą kolejne spotkania biznesowe, służbowe lunche i plany roczne.

Ci pierwsi, to awangarda naszych czasów, pionierzy, którzy zbudują nowy, inny świat. Świat ery postindustrialnej. Ci drudzy, to wymierający gatunek. Dlaczego? Odpowiedź jest banalnie prosta, bo i zasady rządzące wszystkim zawsze są banalnie proste. Era industrialna się kończy bo po prostu produkujemy już znacznie więcej niż nam potrzeba. A dalsze dokładanie „targetów” wygląda już wyłącznie żałośnie. Wystarczy poczytać o rynku telefonów komórkowych. Nadmiar tych ostatnich jest po prostu przerażający. Leżą tego miliardy na półkach a fabryki produkują i produkują. XXI wiek miał przynieść wyzwolenie człowieka od ciężkiej pracy, na skutek postępu technicznego mieliśmy pracować mniej. A okazało się, że mamy pracować więcej i dłużej. Paradoks? W żadnym wypadku. To prosta konsekwencja systemu kapitalistycznego. Może on istnieć tylko i wyłącznie wtedy, gdy produkcja i sprzedaż ciągle rosną. Obecny turbokapitalizm oznacza nawet, że ów wzrost ma być coraz szybszy. Po co? A tylko po to, żeby zyski rosły. A my mamy konsumować coraz więcej i więcej i więcej. Po co? No, po to samo, żeby zyski rosły. Na końcu czeka nas hekatomba, bo ów wzrost oznacza ni mniej ni więcej, tylko zniszczenie jedynego miejsca gdzie możemy żyć. Czy tylko wyginięcie gatunku powstrzyma kapitalizm? Być może, ale zawsze jest nadzieja, że zmądrzejemy nim to się stanie. I zbudujemy świat, gdzie nie zysk, sprzedaż i produkcja będą wyznacznikiem rozwoju społeczeństwa. Część młodych ludzi już instynktownie to przeczuwa i zmienia swoje życie, zmienia swoje plany na życie. Może to pomoże nam przetrwać, bo taki „rozwój” jaki nam kapitalizm proponuje, może prowadzić tylko do zagłady gatunku.

Kroniki Wielkiego Kryzysu

Taka zmiana sytuacji oznacza, że Merkel już ma z kim przegrać. Perspektywa zmiany władzy w kraju z największą gospodarką w Europie może być czynnikiem hamującym ożywienie gospodarcze, bo może wystraszyć inwestorów i przedsiębiorców. Natomiast rynki finansowe im bliżej wrześniowych wyborów tym bardziej będą mogły być podatne na to, co dzieje się w niemieckich sondażach.

To o ostatnich sondażach wyborczych w Niemczech. Jak na dłoni widać tu, czemu Jarosław Kaczyński mówi, że najpierw państwo potem biznes. Nie moja bajka, ale ma po prostu chłop rację. Inaczej jest jak na załączonym obrazku. Kto ma rządzić w niby demokratycznym kraju powinni decydować „inwestorzy i przedsiębiorcy”. Na naszych oczach kapitał w bezczelny sposób wymusza, bo już inaczej tego nazwać nie można, system polityczny gdzie to on będzie niepodzielnie rządził światem. O tym zagrożeniu liberalnej demokracji jednak media nic nie piszą. Bo co, mają donosić same na siebie?




czwartek, 2 lutego 2017

Definitywny koniec świata, jaki znamy




Motto: Media stały się u nas partią opozycyjną. One nie rozumieją naszego kraju. One nie rozumieją, dlaczego Donald Trump został prezydentem Stanów Zjednoczonych.




Skuteczne działanie

W środę, po sześciogodzinnym zamkniętym dla publiczności posiedzeniu Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieścia zdecydował, że Jakub R., Robert N., Wojciech R. Alina D. trafią do aresztu na trzy miesiące.

Tak Panie Rudnicki, w końcu miał Pan rację, co do skutecznego działania.

1984 

Jak podaje "New York Times", "Rok 1984" autorstwa George'a Orwella, antyutopia wymierzona przeciwko władzy totalitarnej, odnotowała w Stanach Zjednoczonych gwałtowny wzrost sprzedaży, dochodząc do szczytu listy bestsellerów Amazona. Jest to pokłosie słów wypowiedzianych przez doradczynię Donalda Trumpa, Kellyanne Conway.

I tak Donald Trump wniósł swój wkład w światową literaturę. Żeby potem nie było, że to prezydentura bez zasług. Zasługi były już zanim się zaczęła. I pamiętajcie Marksa, to nie będzie powtórka, to będzie farsa.

Dobra zmiana

Amerykański prezydent Donald Trump odwołał pełniącą obowiązki prokuratora generalnego Sally Yates. Stało się to kilka godzin po tym, jak oświadczyła, że prawnicy Departamentu Sprawiedliwości nie będą bronić w sądach prezydenckiego dekretu, zabraniającego wjazdu na terytorium Stanów Zjednoczonych obywatalom siedmiu muzułmańskich krajów. Sally Yates powiedziała też, że nie jest przekonana o zgodności dekretu z prawem.

No, co? Kaczyński się Wam nie podobał? Ziobro zagraża demokracji? No to macie teraz żabę i trzeba ją będzie zjeść. I to z rudą peruką.

Apocalypse now?

Na nuklearnym "Zegarze Zagłady" jest tylko 2,5 minuty do apokalipsy, najmniej od 64 lat. Gorzej było tylko wtedy, gdy Amerykanie przetestowali bombę wodorową. Wskazówkę minutową przesunięto o 30 sekund do przodu. Symboliczny zegar stworzony w 1947 roku przez naukowców m.in. odpowiedzialnych za pierwszą broń atomową ma odzwierciedlać globalny stan bezpieczeństwa. Ów, zdaniem uczonych zarządzających magazynem "Bulletin of the Atomic Scientists", znacznie się pogorszył.

A co takiego się stało? Właściwie oprócz jakiegoś „renesansu” islamskiego terroryzmu, nic wielkiego się nie dzieje. Od dawna nie ma Związku Radzieckiego i jego satelitów, Chiny nigdy nie stanowiły zagrożenia dla świata, więc co? Co takiego się dzieje, że jesteśmy znów o kilka minut od nuklearnej zagłady? Tym razem to klasyka gatunku, czyli cykliczny kryzys kapitalizmu i kompletny brak pomysłu, co z tym zrobić. Więc powraca stary pomysł, zróbmy wojnę to wszystko się „ułoży”. Rand Corporation już snuje scenariusze ograniczonej wojny jądrowej. Ograniczonej do Europy Wschodniej i Morza Południowo Chińskiego. Tak, aby ani Zachodniej Europy ani USA nie ruszyć. Próżne nadzieje, I Rosja i Chiny mają dość odwagi, aby z USA zrobić scenografię do tak lubianych w Hollywood filmów post apokaliptycznych. 

Capo di tutti capi?

Odnosząc się do decyzji prezydenta Meksyku Enrique Pena Nieto o odwołaniu wizyty w USA, Trump ocenił, że byłaby ona i tak "bezowocna", jeśli Meksyk nie zgodzi się traktować USA "z szacunkiem".  Zgodziliśmy się z prezydentem Meksyku, że odwołamy przyszłotygodniowe spotkanie. (...) Jeżeli Meksyk nie zacznie nas traktować sprawiedliwie, z szacunkiem, takie spotkanie będzie bezowocne. Ja chcę obrać inną drogę - mówił amerykański prezydent.

Panu „President of the United States of America” rzeczywistość pomyliła się chyba z filmami z Hollywood. Nie jesteśmy na planie kolejnej części Ojca Chrzestnego, poza tym mafia nie była amerykańska tylko włoska a szef na pewno nie był rudym nordykiem a ciemnowłosym sycylijczykiem. Ale, jak mawiał Karol Marks, historia, gdy się powtarza to zawsze jako farsa. No to mamy „szefa wszystkich szefów” na miarę naszych czasów. Owszem USA to mocarstwo, które może nawet zniszczyć całą ludzką cywilizację, wystarczy, że zdetonują wszystkie piguły gdziekolwiek, nawet na swoim terytorium. Ale to samo może zrobić Rosja a Chiny bez problemu mogą zamienić całą Amerykę Północną w plan kolejnej części filmu Mad Max. I to wszystko, co USA mogą zrobić. Poza tym, upadające mocarstwo może już tylko Prezydenta Meksyku i wszystkich innych pocałować. Świat doskonale obejdzie się bez iphona 8, Ubera, Elona Muska, banków inwestycyjnych, Wall Street i całego ich „dorobku”. 

Nie będzie Niemiec …

Zdaniem Navarry, który w administracji Donalda Trumpa jest jedną z kluczowych postaci odpowiedzialnych za stworzenie nowej polityki handlowej USA, euro jest tak naprawdę ukrytą niemiecką marką, której niska wartość pomogła w przeszłości zdobyć Niemcom przewagę nad ich partnerami handlowymi.

Szef amerykańskiej Narodowej Rady Handlu powiedział ponadto, że Niemcy są jedną z głównych przeszkód na drodze do wypracowania nowej umowy handlowej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a Unią Europejską po tym, jak wiadomo już, że negocjowana od lat umowa TTIP w zasadzie jest już martwa.

Berlin bowiem, zdaniem Navarry, nadal wyzyskuje inne kraje UE, jak również USA, korzystając teraz z mocno niedowartościowanego euro.

Za to będzie wojna handlowa nowej administracji USA z całym chyba światem. Jeszcze z miesiąc i na palcach jednej ręki policzymy kraje, których USA śmiertelnie nie obraziły, nie oskarżyły o wszystkie zbrodnie od zarania dziejów oraz nie wypowiedziały wojny, choćby handlowej. Tak, Panie Navarra, to Niemcy spowodowali na Wall Street i London City taki wzrost wartości USD, że nic wam się nie opłaca eksportować. To „ciemna strona” rozwaliła całą gospodarkę USA, to Mercedes przeniósł produkcję Apple do Chin, tere fere kuku. Wystarczył tydzień i już jest wesoło. 

UUUUPS!

Najnowsze wydanie meksykańskiego "Vanity Fair" wywołało burzę w internecie. Na okładce najnowszego numeru tego pisma widnieje bowiem Melania Trump. Stało się to tuż po tym, jak jej mąż podpisał dekret o budowie muru na granicy USA z Meksykiem.

Ja nawet nie jestem w stanie tego skomentować, dla zwiększenia sprzedaży wszystko przecież można, nic, żadne zasady nie mają już wpływu na to, co publikują media. 

Wyślę tam federalnych

Według dziennika "New York Times" o impulsywności nowego prezydenta ma świadczyć również to, że najwyraźniej podejmuje nagłe i nieprzemyślane decyzje pod wpływem tego, co właśnie zobaczył w telewizji. Gazeta przytacza sytuację z wtorku - o godz. 20:00 na antenie Fox News wyemitowano program o rosnącej fali przemocy w Chicago, którą określono mianem "rzezi". W wywiadzie z ekspertem rozważano, czy prezydent powinien zainterweniować.

O 21:25 miliarder na swoim Twitterze - jego podstawowym kanale komunikacji z wyborcami - napisał, używając tych samych statystyk, jakie zacytowano na antenie Fox News: "Jeśli Chicago nie poradzi sobie z tą straszną 'rzezią', która ma tam miejsce, 228 strzelanin w 2017 z 42 ofiarami śmiertelnymi (wzrost o 24 proc. z 2016), wyślę tam federalnych!".

Panu Trumpowi można podpowiedzieć kolejne rozwiązania, na samym końcu są jednak „Konzentrationlager” i kwestia „Endlosung”. No i co tam Panie z tzw. „amerykańską demokracją”? Ano tak, że jak trzeba to wysyła się federalnych i po kłopocie. Porządek ma być a nie żadna demokracja? Tak „my fellow American?”. 

A do Australii marines

Donald Trump gwałtownie przerwał rozmowę telefoniczną z premierem Australii Malcolmem Turnbullem - donoszą amerykańskie i australijskie media. Między dwoma liderami miało dojść do ostrej utarczki słownej, zaś amerykański prezydent miał krzyczeć na swojego rozmówcę. Trump rzucił słuchawką po 25 minutach rozmowy, którą zaplanowano na 60 minut.

Po rozmowie z Prezydentem Chin może rzucić atomówkę, oj będzie się działo. A do Australii wyśle marines, żeby przywołać kangurów „do porządku”. America First.

Bunt?

Prokuratorzy generalni z 16 stanów, w tym Kalifornii, Pensylawnii i Nowego Jorku, wydali w niedzielę wspólne oświadczenie, w którym potępili dekret prezydenta USA Donalda Trumpa ograniczający imigrację z siedmiu krajów z większością muzułmańską.

Panie Prezydencie Trump, niech Pan tam pośle federalnych, tak być nie może. 


Definitywny koniec świata, jaki znamy

Podczas gdy Trump w tygodniu swojej inauguracji znowu groził wycofaniem się USA ze świata wolnego handlu, Xi na Forum Ekonomicznym w Davos bronił otwartych rynków i globalizacji. To odwrócony świat: biznesmen i kapitalista Trump chce podnosić cła i budować mury, a komunista Xi okazuje się adwokatem liberalnego systemu gospodarczego.

Czy to koniec świata? Nie, ale koniec świata, jaki znamy. Dlaczego USA stacza się w protekcjonizm i wojny handlowe? To proste, bo mają kosmiczny deficyt handlowy. A Chiny dokładnie odwrotnie, więc dziś komuniści stali się największymi zwolennikami wolnego handlu bez barier. Zresztą to wszystko, co wyniosło do władzy Donalda Trumpa i co tak dręczy USA, to klasyczne objawy upadku imperium. To samo przerabialiśmy tuż po II WŚ z Imperium Brytyjskim. Pozostało po nim pokraczne państwo Theresy May, z którego dziś wszyscy się tylko śmieją. America next. 

W ubiegłym tygodniu Donald Trump podpisał dekret o budowie muru na granicy z Meksykiem. Grozi też wprowadzeniem ceł na meksykańskie towary. Unia Europejska w środę poinformowała natomiast o przyspieszeniu rozmów o nowej umowie handlowej pomiędzy nią a Meksykiem.

Ło będzie bal. I Meksyk na dodatek. 

Co miało być, a co jest

Węgierski premier pisze, że według traktatu Unii Europejskiej UE składa się z państw członkowskich, a europejskie instytucje mają wspomagać współpracę między nimi, a tymczasem "dominująca praktyka zdaje się sugerować coś wręcz przeciwnego". "Odnosi się wrażanie, że Unia Europejska składa się obecnie z instytucji, a państwa członkowskie istnieją tylko po to, by wesprzeć ich działanie" - ocenił.

Taka jest właściwość każdej struktury biurokratycznej, że zaczyna wyrastać poza ustalone ramy oraz stara się zdominować swojego twórcę. I dlatego biurokrację trzeba krótko trzymać „za pysk”. Dziś jest tak, że to biurokraci w Brukseli chcą trzymać za pysk państwa członkowskie. Przede wszystkim te mniejsze, bo już ruszyć Niemcy czy Francję lub Włochy to aż takiej odwagi jeszcze nie mają. Generalnie znów mamy to co zawsze, ogon chce machać psem. Skutek zawsze jest tragiczny.

Duma Tuska

Pokażmy naszą europejską dumę. Jeśli będziemy udawać, że nie słyszymy słów i nie dostrzegamy decyzji wymierzonych w UE i naszą przyszłość, ludzie przestaną traktować Europę jako swoją większą Ojczyznę. Co równie groźne, przestaną nas szanować globalni partnerzy. Obiektywnie nie ma żadnego powodu, aby Europa i jej liderzy przypochlebiali się mocarstwom zewnętrznym i ich przywódcom. Wiem, nie należy nadużywać argumentu godności w polityce, to często budzi konflikty i złe emocje. Ale dziś musimy upomnieć się mocno o naszą godność, godność zjednoczonej Europy. Niezależnie od tego, czy rozmawiamy z Rosją, Chinami, USA czy Turcją. Miejmy zatem odwagę być dumnymi z własnych osiągnięć, które uczyniły nasz kontynent najlepszym miejscem na Ziemi. Miejmy odwagę przeciwstawić się retoryce demagogów, którzy głoszą, że integracja europejska jest korzystna wyłącznie dla elit, że prości ludzie tylko na niej stracili i że każdy kraj z osobna poradzi sobie lepiej niż wszystkie razem.

Tusk, nareszcie pokazałeś Trumpowi, że masz jaja. Ja jestem zaskoczony, choć nie ze wszystkim się zgadzam. Ale tak, ma Tusk absolutną rację. Europa to najlepsze w świecie miejsce do życia. To największa gospodarka świata i jedyne takie miejsce na Ziemi gdzie nie ma granic. Nie tylko dla pieniędzy, ale i dla ludzi. Dlatego tak drażni światowy kapitalizm, któremu swoboda przepływu ludzi bruździ w zarabianiu pieniędzy. Zanim rozwalicie UE pomyślcie, że nie będzie już Ryanair i za parę złotych nie polecicie na weekend do Barcelony. 

Żona Cezara

Kilka dni temu tygodnik satyryczny "Le Canard Enchaine", mający na swoim koncie ujawnienie niejednego skandalu wśród francuskich polityków, podał, że Penelope Fillon zarobiła łącznie ponad 900 tys. euro brutto za wieloletnią pracę jako asystentka parlamentarna Fillona, a potem jego następcy oraz za współpracę z pewnym pismem literackim. Na rzeczywiste świadczenie tej pracy nie ma żadnych dowodów.

Już w Cesarstwie Rzymskim uważano, że żona Cezara musi być nieskazitelna. Ale syndrom „Kijowskiego” niejako zaorał wszystkie starożytne zasady. Mówiłem i powtarzam bez końca, świat gdzie jedynym motorem działania jest chciwość a jedynym miernikiem wszystkiego jest pieniądz, inny nie będzie. Zasady trzeba zmienić a nie Fillona. Jego następca będzie taki sam.

Mity i fakty

To, że społeczeństwo danego państwa się starzeje, nie ma żadnego wpływu na tempo rozwoju gospodarczego tego państwa. Nic takiego nigdzie na świecie jak dotąd nie zaobserwowano. Takie są wyniki badań dwóch naukowców z amerykańskiej uczelni MIT. To dość szokujące, bo przekonanie o tym, że starzenie się społeczeństw będzie oznaczać spore kłopoty gospodarcze, jest na świecie od lat powszechne.

MIT to Politechnika a naukowcy są prawdziwymi naukowcami. Odwrotnie niż ich „koledzy” z uczelni ekonomicznych, którzy bez żadnych badań powtarzają tylko to, co sobie po prostu wymyślą. Oni po prostu swoje własne hipotezy ogłaszają, jako „prawa ekonomii”. Jeden wielki pic. Ekonomia nie jest żadną nauką po prostu i trzeba zawsze o tym pamiętać.

Internet rzeczy?

Internet rzeczy już osiągnął szczyt zainteresowania, a ludzie nie są do niego entuzjastycznie nastawieni. Te wszystkie inteligentne lodówki, które same za nas zamawiają mleko - nie ma wielu dowodów na to, że ludzie tego chcą. Poza, oczywiście, geekami. Istnieje również duże niebezpieczeństwo, że rynek się załamie ze względu na bezpieczeństwo. Obawy o prywatność są już teraz bardzo poważne, i jeśli nie zostaną szybko rozwiązane, to branża internetu rzeczy zniknie, zanim na dobre się rozkręci.

Było TV 3D, teraz VR. Jedno i drugie bez żadnych szans. Internet rzeczy to kolejny kretynizm wymyślony przez uzależnionych od sieci idiotów. To nie ma żadnego rozsądnego zastosowania. Choćby lodówka, tylko skończony matoł i idiota ma w lodówce ciągle to samo. I jeszcze ustawia tak samo. A może dla takiej lodówki trzeba wyposażać każdy produkt w chip RFiD? Już nawet tablety ledwo się sprzedają, za chwilę „zaraza” przeniesie się na smartfony. Boom się kończy więc tym bardziej szukają owiec do ostrzyżenia.

Kroniki Wielkiego Kryzysu

Japoński koncern motoryzacyjny Mitsubishi Motors może zostać ukarany grzywną w wysokości 4,2 mln dolarów za podawanie nieprawdziwych informacji dotyczących wyników zużycia paliwa jego aut - podała w czwartek agencja Kyodo.

A kto podawał prawdziwe? Może od tej strony trzeba podejść do tematu, lista będzie krótka, jeśli w ogóle taka lista będzie. 

Na początek prezydentury Donald Trump dostał niezbyt dobre informacje. Czwarty kwartał dla gospodarki USA podobnie jak i poprzedni był sporym zaskoczeniem dla ekonomistów. Tym razem jednak negatywnym. Między innymi przez wygraną Trumpa w wyborach i jego deklaracje gospodarcze. Wzrost PKB przyśpieszył w 2016 roku, ale oczekiwano, że będzie dużo lepiej. To dobre dane w porównaniu z poprzednim rokiem, ale na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat - dość przeciętne.

Teraz to Trump będzie winien. Wszystko tylko nie kapitalizm, to tylko wypaczenia, ale sam system jest absolutnie doskonały. Znam to nie tylko z widzenia.

Na Zachodzie spadki giełdowych indeksów. Traderzy "przyswajają" informacje docierające z USA o zakazie wjazdu do tego kraju imigrantów. Ten zakaz może wywołać efekt domina na rynkach - wskazują maklerzy.

Może właśnie „dzięki” Trumpowi wszyscy wreszcie zrozumieją, jakim bezsensem są komunikaty o zachowaniu „rynków”. I czym kierują się niekoronowani „władcy świata” w swoich decyzjach kupuj/sprzedaj. A swoją drogą to bardzo ciekawa teoria, że świat najlepiej opisują i kształtują transakcje kupna sprzedaży. To dopiero nowatorski trend w filozofii.

W poniedziałek gracze rynkowi już poznali słabe dane makro z japońskiej gospodarki. Sprzedaż detaliczna w grudniu mdm spadła o 1,7 proc., podczas gdy poprzednio wzrosła o 0,2 proc. Analitycy spodziewali się mdm spadku o 0,5 proc.

Spadamy.

Amerykański i brytyjski nadzór finansowy ukarał Deutsche Bank kwotą 630 milionów dolarów za udział w praniu brudnych pieniędzy w Rosji.

Solidny Niemiecki bank, z zasadami. A właściwie tylko z jedną zasadą, zysk ponad wszystko, w końcu w kapitalizmie to standard. Nie wiem, o co chodzi, skąd ta kara? Deutsche Bank tylko maksymalizował zysk akcjonariuszy a to przecież jedyny motyw każdego działania. Jeśli zysk jest to firma jest dobra, jeśli nie ma to zła. Takie są kryteria w kapitalizmie. Po co inne?

Tak zwany efekt Trumpa to tylko bańka spekulacyjna, która, tak jak wszystkie bańki, w pewnym momencie pęknie. Stanie się to w momencie, gdy inwestorzy zrozumieją, że nowy prezydent USA nie jest w stanie spełnić swoich obietnic wyborczych.

Efekt Trumpa to „rynki” dopiero zobaczą. A co do bańki, to już mamy bańki w bańkach. To jest jak ruska matrioszka, nikt nie wie co będzie na końcu.

USA ma plan
 
Warty 1,5 biliona dolarów plan infrastrukturalny został stworzony w oparciu o rekomendacje American Society of Civil Engineers (ASCE) - stowarzyszenie to obliczyło, że należy wydać 3,6 biliona dolarów do 2020, aby utrzymać obecną infrastrukturę, której istotna część pamięta jeszcze erę Eisenhowera.
Program ten może poprawić wydajność gospodarki USA, co jest kluczowe dla wsparcia amerykańskiego wzrostu w dłuższej perspektywie oraz utrzymania cyklu ekonomicznego. Należy jednak podkreślić, że nie ma na razie gwarancji, że plan ten zostanie wdrożony.
Wszystko zależy od dobrej woli Kongresu i Partii Republikańskiej. Według wstępnych założeń Trumpa inwestycje infrastrukturalne miały być w pełni sfinansowane przez kapitał prywatny, ale ostatnio zmienił on ton, apelując o zadłużenie się, czyli wyemitowanie 50- i 100-letnich obligacji. 

Kup dzisiaj, zapłać za sto lat? Rewelacyjny pomysł, ale te obligacje rząd USA musi kupić sam od siebie, bo kto będzie taki naiwny i weźmie te papiery „wartościowe”? Ale liberałów na nic innego, poza sztuczkami księgowymi, nie stać.

Nieustające osobliwości Brexitu

Co siódma firma w Wielkiej Brytanii rozważa przeniesienie się w całości lub częściowo na kontynent po ewentualnym Brexicie - wynika z analizy firmy doradczej Ernst & Young (EY). Z analizy wynika też, że większość firm zamierza przenieść się do Niemiec.

Nie ma co się Niemców czepiać ale tą partię szachów zagrali po mistrzowsku. Bez jednego wystrzału a cała Europa ich.