środa, 15 lutego 2017

Świat zwariował





Czy jest taki kraj?

Czy jest w Europie taki kraj, gdzie tylu najważniejszych dostojników, funkcjonariuszy państwa było narażanych na niebezpieczeństwo. Czy jest taki kraj? Ja takiego nie znam

Ja też, i na tym właśnie polega wyjątkowość Polski. 

Co wie wiceminister?

"Wiceszef MSWiA nie wie, o czym mówi (...) Nie oddalamy się od innego pojazdu, jeśli nie da się tego zrobić bezpiecznie, a jakikolwiek ruch inny niż jazda na wprost narazi osobę ochranianą na większe ryzyko. Jeśli gwałtowny skręt w lewo miał być prawidłowy, to znaczy, że auto prawidłowo walnęło w drzewo, prawidłowo narażone zostało życie pani premier i skasowane auto. Przyjmując narrację wiceministra, od dziś, gdy ktoś niebezpiecznie zbliży się do pojazdu prezydenta czy premiera, to kierowcy powinni uciekać w lewo albo w prawo. To jakiś kompletny bełkot" - stwierdził.

Zasadnym jest zatem pytanie, czy Pan wiceminister wie czym się zajmuje? Bo, to że codziennie trafia do gabinetu świadczyć może jedynie o tym, że jego ochrona wie gdzie go zawieźć. Sam by pewnie nie trafił. A auto prawidłowo trafiło w drzewo, w przeciwieństwie do samolotu TU 154, który trafił nieprawidłowo. Jak jest prawidłowo, określa Antoni Macierewicz lub w zastępstwie minister Płaszczak, zwany nie wiadomo dlaczego Błaszczakiem. 

Co rozumie Błaszczak?

Zapytany o słowa szefa MSWIA Mariusza Błaszczaka, który stwierdził, że "obrońca wpisuje się w akcję podważania pierwszych ustaleń prokuratora" mec. Pociej odparł: "niech każdy z państwa zada sobie pytanie - a na czym polega działanie obrońcy w postępowaniu karnym. Przecież na niczym innym jak na podważaniu ustaleń, na dodatkowej ich weryfikacji, czy na pewno są to ustalenia prawidłowe. Jeżeli taka była wypowiedź pana ministra, boleję nad tym, że nie rozumie istoty prowadzenia obrony w postępowaniu karnym" - powiedział adwokat.

Na pytanie, co rozumie minister Błaszczak, odpowiedź jest najprostsza w świecie. On nic nie rozumie, kompletnie nic. Jego to wszystko przerosło, nie dziś i nie wczoraj. Co ten zagubiony w czasie i przestrzeni facet w ogóle tam robi? Oto tajemnica wiary.
Słoma z butów im wychodzi

Politycznym VIP-om nikt w Polsce fizycznie nie zagraża. Poza nimi samymi, ich bizantyjską ochroną i fantazjami. Przepraszam, powiem wprost: to jest kompletnie chore. Cały ten kłopotliwy i niezwykle kosztowny bezpieczniacki sztafaż to piramidalny absurd, który państwu i władzy przynosi zdecydowanie więcej szkód, niż pożytku.

Czy w Polsce trwa wojna domowa? Czy mamy tu jakiś zbrojny ruch oporu? Czy działa tu jakaś partyzantka miejska? Czy po lasach kryją się bandy zbójców - jakieś Świetliste Szlaki, Robin Hoody albo Janosiki? Czy ktoś do polskiego prezydenta, premiera, szefa MON, MSW albo MSZ przez ostatnie ćwierć wieku strzelał, by musieli jeździć pancerną limuzyną? Albo czy są wiarygodne przesłanki, by sądzić, że ktoś realnie chciał strzelać, przygotowywał się, gromadził w takim celu broń albo budował bomby, żeby psy pirotechników musiały obwąchiwać miejsca, w których się pojawią? Nie, nie, nie! Żaden poważny wróg na polskich polityków nie dybie. Nie są bardziej zagrożeni niż inne znane - a często też nieznane - osoby.

Ale „świta”, plus możliwość lekceważenia wszystkich zasad i przepisów robi z chama Pana, tak się przynajmniej chamom wydaje. Takie zera z jak Antek z Miśkiem paradują pod parasolami trzymanymi przez oficerów Polskiej Armii. Trzeciorzędni działacze PiS, dziś przez kaprys wodza wyniesieni na stanowiska, otoczeni armią uzbrojonych po zęby debili, którzy za dużo amerykańskich filmów w życiu widzieli. To jedna wielka kpina za nasze pieniądze a na dodatek stanowiąca dla nas coraz większe zagrożenie. Zamiast sądzić młodego człowieka może tak władza by się puknęła przy okazji w czoło i skończyła z tym cyrkiem. Nie ma absolutnie żadnego powodu, żeby limuzyna Pani Szydło wyprzedzała na podwójnej ciągłej i na skrzyżowaniu, po prostu nie ma na to absolutnie żadnego uzasadnienia. I nie powinno być naszej zgody, jeśli naprawdę żyjemy w demokratycznym kraju. A Panom z BOR i innych służb trzeba chyba przypomnieć, kim są. Pieskami do noszenia pizzy, i to wystarczy.

Miało być inaczej a wyszło jak zwykle

Startowałem z list Nowoczesnej, chciałem zmieniać Polskę. Przestałem się łudzić, że z Ryszardem może się to udać. On gra tylko dla siebie - przekonuje polityk. I dodaje, że ugrupowanie niewiele już różni się od PO, czy innych partii. W jego ocenie jest nawet gorzej, bo Nowoczesną w szybszym tempie trawią choroby, na które cierpią partie polityczne. Co to za schorzenia?

Był już Korwin, potem Palikot, teraz Petru i Kukiz, za każdym razem miało być inaczej. Zamiast tego wyszło jak zwykle. Może po prostu w Polsce inaczej być nie może. I nie jest to optymistyczne niestety.

Narzędzie polityczne

Jeżeli mówimy o głównym aktorze tej całej historii, Antonim Macierewiczu, to przypominam sobie fragment naszej rozmowy, kiedy zostałem do niego wezwany. Powiedział do mnie tak: "przecież pan jest inteligentnym człowiekiem. Pan zdaje sobie sprawę w sposób oczywisty, że zamach smoleński to tylko narzędzie polityczne" - powiedział gen. Pytel.

I to narzędzie, jak każde, Panie Macierewicz z czasem na skutek używania tępieje. To już kompletnie stępiało i obawiam się, że jest kompletnie bezużyteczne. A jak się Jarek dowie, że Pan sam w zamach nie wierzy to mogą być problemy. Dla Pana oczywiście.

America First

Jakaś szkoła, na przykład w Wyoming, może potrzebować broni, aby odeprzeć atak niedźwiedzia grizzly – od tej powszechnie cytowanej wypowiedzi nowa szefowa amerykańskiego resortu edukacji już nie ucieknie. Choć przy odrobinie dobrej woli można się w niej doszukać sensu, to przeciwnicy DeVos uznali, że to najbardziej niedorzeczna w historii odpowiedź na pytanie, czy w szkołach w USA powinno się pozwolić na posiadanie broni.

Powoli zza pleców Donalda Trumpa wychodzi jego cyrkowa trupa. Sam mistrz już wystarczy, żeby boki zrywać, ale jak zagra cały zespół to nam majtki z wrażenia pospadają. Ta Pani na przykład jest zapartą zwolenniczką kreacjonizmu i utrzymuje, że świat powstał niecałe sześć tysięcy lat temu. A zadaniem szkoły jest przygotowanie dzieci do „królestwa niebieskiego”. Tak, z białymi gwiazdami i czerwono-białymi pasami na początek. America First.

"DO ZOBACZENIA W SĄDZIE"- tak prezydent USA skomentował decyzję sędziów z San Francisco podważających jego dekret przeciwko imigrantom.

Sędziów do sądu, nauczycieli w kamasze, tak trzymać Panie Prezydencie. 

Podczas przeprowadzonej rozmowy telefonicznej prezydent USA Donald Trump zapewnił przywódcę Chin Xi Jinpinga, że Stany Zjednoczone będą respektować "politykę jednych Chin" – poinformowano w komunikacie Białego Domu. Była to pierwsza rozmowa przywódców Chin oraz Stanów Zjednoczonych od inauguracji prezydenta Donalda Trumpa. Trwała ponad godzinę i "przebiegała w bardzo serdecznej atmosferze".

No i znowu jest inaczej. Jak będzie za tydzień? Spytajcie,  co sądzą „rynki”.

Troje sędziów federalnego Federalnego Sądu Apelacyjnego w San Francisco uznało jednogłośnie w czwartek, że dekret prezydenta USA Donalda Trumpa o tymczasowym ograniczeniu imigracji, wydany 27 stycznia, jest niezgodny z Konstytucją Stanów Zjednoczonych.

W tym dwóch mianowanych przez Republikanów. Zaczyna się wojna domowa, na razie w sądach.

Jeden procent


Stanowisko za pieniądze, korzystne decyzje za pieniądze - czy to nie brzmi aby jak korupcja? Tyle tylko, że to, co moglibyśmy nazwać korupcją, jest w USA w pełni legalnym procederem. Ba, nie tylko w pełni legalnym, ale i w pełni transparentnym, bo wszystkie wyżej wymienione przelewy są podawane do wiadomości publicznej i nikt się z tym specjalnie nie kryje.
Przy takiej przejrzystości reguł gry trudno o złudzenia - kwalifikacje nie mają znaczenia, w administracji Donalda Trumpa liczy się przede wszystkim kto ile komu zapłacił oraz kto jak umocowany jest w republikańskim establishmencie. Osławiony jeden procent nadal rządzi pozostałymi 99 procentami. Czy ktoś spoza tego układu ma szanse na swój amerykański sen w administracji? "Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne".

I jakoś mi amerykanów nie żal, chcieli zmiany, mieli osiem lat Baracka Obamy, chcieli „ukarać” establishment mają Donalda Trumpa i rząd miliarderów. I niech się dalej trzęsą z oburzenia wszystko, co „socjalistyczne”. Chcą kapitalizmu z wilczą mordą, to mają. 

Afganistan, jedno wielkie pasmo sukcesów

Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża poinformował, że zawiesza działalność w Afganistanie. Powodem jest atak na konwój z pomocą, w którym zginęło sześciu afgańskich pracowników organizacji. Za atakiem stało najpewniej Państwo Islamskie.

Zapomniana wojna, zapomniany kraj. A miało być nieustające pasmo sukcesów, tylko nie powiedziano czyich. Wyszło, że chodziło o Talibów.

Świat zwariował i jest na to dowód

Według najnowszych badań, nawet 83 proc. z nas może cierpieć na zaburzenia psychiczne. Około połowa spośród tych 83 proc. ochotników doświadczyła przynajmniej jednego przypadku przemijających (krótkoterminowych) zaburzeń psychicznych lub stanów powiązanych, w tym uzależnień. Reszta doświadczała przewlekłych zaburzeń psychicznych, które obejmowały długotrwałą depresję, zaburzenia dwubiegunowe lub inne rodzaje powtarzających się lub trwałych epizodów psychotycznych.

Ale to jeszcze mało dla apologetów „dalszego dynamicznego rozwoju”. Ja natomiast mam dziką satysfakcję, bo zawsze mówiłem, że ten świat zwariował. Ile warty jest ten model widać w powyższych statystykach. 

Liczy się tylko forsa

Jest do stu razy silniejszy od morfiny, uzależnia szybciej niż metamfetamina i zabija częściej niż heroina. Fentanyl to nowy supernarkotyk – a przy tym dostępny na receptę. Z jego powodu w USA codziennie umiera ponad 70 osób – jedna co 20 minut. W samym tylko stanie Ohio liczba śmiertelnych ofiar fentanylu wzrosła w 2014 roku o prawie 500 procent w porównaniu z 2013. A to dopiero początek!

W nałóg można popaść nawet po wzięciu jednej jego dawki! Ale dlaczego, jeśli lekarze są upoważnieni do przepisywania tego specyfiku tylko w określonych, rzadkich przypadkach, w USA otrzymuje go tak wielu ludzi? I kto czerpie z tego profity? To idealna inwestycja giełdowa. W 2015 roku koncern farmaceutyczny Insys stał się prawdziwym hitem. W krótkim czasie wartość jego akcji wzrosła o 300 procent – za sprawą jednej substancji: fentanylu. Patty Nixon, była pracownica koncernu, opowiedziała niedawno o metodach stosowanych przez jej ówczesnego pracodawcę. Zawierający fentanyl aerozol do ust o nazwie Subsys, który może być wydawany wyłącznie osobom chorującym na raka, jest sztandarowym produktem Insys. – Jednak ponad 90 procent ludzi, którzy otrzymali nasz lek, nigdy nie powinno było go dostać – wyznaje Patty.

W USA legalne leki zabijają znacznie więcej ludzi niż nielegalne narkotyki. A tych ostatnich amerykanie i tak konsumują najwięcej na świecie. Cały światowy rynek uzależniony jest od popytu w USA. Razem z masowym uzależnieniem od leków wyłania się obraz społeczeństwa, które narkotyki utrzymują w aktywności. Jak zabierzemy kokainę maklerom to Wall Street przestanie działać. Na co dzień karmią nas obrazem USA jako supermocarstwa rządzącego światem ale jak w świetle danych mówiących o powszechnej w zasadzie w tym kraju narkomanii, można o nich poważnie mówić. To kraj ćpunów. Jasne jest za to, dlaczego tak się dzieje. Otóż model wiecznej rywalizacji i nieustannego bodźcowania połączony z „parciem na sukces” w warunkach największego w historii rozwarstwienia społecznego musi do czegoś takiego doprowadzić. To na tym dziś polega „american dream”, na ćpaniu.


Jak to pięknie działa.

Jak Ci frajerze konto w banku wyczyszczą i debetu narobią to będzie jeszcze piękniej. „One click” i po twoich pieniądzach. Mój Boże, jak to pięknie działa, gdy ma się takich frajerów.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz