piątek, 31 marca 2017

BMW i rząd czyli będziesz miał wypadek




Motto: W 2016 roku policja wykryła o 34 proc. więcej przestępstw nadużycia władzy przez funkcjonariuszy publicznych - podaje "Rzeczpospolita".

MON rozwala kolejne samochody

Limuzyna wioząca wiceministra obrony narodowej Bartosza Kownackiego zderzyła się w Warszawie z samochodem marki volvo. Jak podaje TVN24, kierowca volvo twierdzi, że wjechał na skrzyżowanie na zielonym świetle. Z kolei jadąca w kolumnie limuzyna żandarmerii miała posługiwać się sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi, a więc była pojazdem uprzywilejowanym.

Mało im jeszcze? Jak widać mało, i ciągle ta sama śpiewka, my jesteśmy uprzywilejowani. To Panie Kownacki nie oznacza, że ma Pan, wzorem swojego szefa i jego szefowej, taranować wszystko, co wam wlezie pod koła. Tylko czekać a będzie ofiara śmiertelna, wtedy za swoją arogancję zapłacicie wysoką cenę, przy urnach wyborczych. I potem uważajcie na uprzywilejowane kolumny swoich następców.

Jeśli by to ode mnie zależało


Jeśliby to ode mnie zależało, wyrzuciłbym tę czerwoną lumpeninteligencję na pysk! - cytuje posła PiS "Super Express". Wyraził także nadzieję, że żaden "porządny" nauczyciel nie dopuści się tak "hańbiącego zachowania". Dodał także, że protest jest podyktowany celami politycznymi i nauczyciele nie liczą się z dobrem polskich dzieci.  ZNP to postkomunistyczna, progenderowa i prorosyjska organizacja - powiedział.
Lepsza Panie Pośle lumpeninteligencja niż jej kompletny  brak, z czym mamy do czynienia w Pana wypadku. Jeśli by to ode mnie zależało to nigdy, przenigdy, takie tumany jak Pan w Sejmie by się nie znalazły. I nie chodzi o poglądy polityczne, tylko najzwyklejszy prymityw, jakim Pan po prostu jest.


Mamy ekspertyzy

Mamy ekspertyzy, że przy wyborze Tuska na szefa Rady Europejskiej doszło do fałszerstwa - powiedział Witold Waszczykowski. Według ministra spraw zagranicznych, ten wybór można zakwestionować.

Mamy nie takie ekspertyzy, mamy też takie gdzie można podważyć tezę, że ziemia jest kulą. Niektórzy eksperci naszego rządu są przekonani, że jest płaska a świat został stworzony trochę ponad pięć tysięcy lat temu. A Terlikowski zobowiązał się nawet wytłumaczyć kosmitom, że to Ziemia jest planetą wybraną a władzą wybraną jest PiS. Takich mamy ekspertów. 

Początek rozkładu

Kiedyś czytanie gazety było poranną modlitwą filozofa. Dziś czytanie gazet służy raczej zaspokojeniu apetytu wyborców na dzienną dawkę żenady. Z jakąż niecierpliwością czytelnicy czekają na najnowsze wiadomości o wybrańcach narodu! Z jaką rozkoszą delektujemy się cotygodniową porcją korupcji, zgnilizny, skandalu! I jakie rozczarowanie, cała ochota do życia ulatuje, kiedy okazuje się, że nie ma nic nowego. Poeta Mallarmé przecież ostrzegał nas, że rozsmakowanie w skandalu to mroczny początek nieuniknionego rozkładu.

Żyjemy w czasach rozkładu, to definitywny koniec czegoś, co nazwaliśmy „cywilizacją zachodu”. Jak kiedyś Cesarstwo Rzymskie tak dziś, nasz świat rozkłada się w atmosferze zgnilizny. Nie zniszczył nas Związek Radziecki, ale upadamy pod ciężarem własnych grzechów. Korupcja, zgnilizna, skandal to nasz dzień, jak co dzień. Kto myśli, że to nie ma znaczenia, ten bardzo się myli. Wandale biesiadują już pod główną bramą. I wcale nie będą musieli jej szturmować, sama ze zgnilizny się otworzy. 

Uber alles?

Uber poinformował oficjalnie, że wycofuje się z Danii. Nie chce zmuszać swoich kierowców do spełnienia nowych wymogów prawa. Amerykański gigant musi liczyć się z kolejnymi kłopotami w Europie. Dania nie jest pierwszym krajem, który ogranicza lub zakazuje działania Ubera. Kilka miesięcy temu podobną decyzję wydały Węgry. Wcześniej Francja, Niemcy, Włochy, Belgia i Holandia nakazały pewne ograniczenia w prowadzeniu usługi.

Przyszłość Ubera w Europie nie jest pewna. W tym roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej rozpatrzy skargę hiszpańskiej firmy taksówkowej. Twierdzi ona, że Uber powinien podlegać tym samym europejskim regulacjom, co branża taksówkowa. Decyzja Trybunału powinna rozstrzygnąć, czy Uber to firma transportowa, czy technologiczna.

Był kiedyś taki szmonces, że najgorszy handelek lepszy od najlepszej działalności produkcyjnej. I to jest odgrzewanie tego samego pomysłu, przez potomków autorów szmoncesu zresztą. Czy Uber jest firmą transportową? Oczywiście nie, bo musiałby spełniać szereg warunków, a to kosztuje. Lepiej udawać firmę „technologiczną” a pieniądze brać nie za sprzedaż aplikacji tylko przewozy. To żenujące. To nie jest żaden postęp, to zwyczajne oszustwo i stary jak świat pomysł na biznes. Wleźć między producenta i konsumenta, nic nie robić i zarobić. I tak od 5 tysięcy lat, nie ma w tym absolutnie nic nowego i nic kreatywnego. 

Kroniki Wielkiego Kryzysu

Republikanie w Izbie Reprezentantów nie zdołali obalić Obamacare. Prestiżowa porażka Donalda Trumpa oznacza także duży znak zapytania w sprawie innych jego pomysłów, takich jak na przykład obniżki podatków. Nie wiadomo więc, co dalej z amerykańską gospodarką.

Stale wydłuża się czas, po którym młodzi Włosi osiągają niezależność finansową. Jeszcze w 2004 roku przeciętny dwudziestolatek potrzebował na to 10 lat. W roku 2020 zajmie mu to 18 lat, a w 2030 roku - 28 lat. Innymi słowy, dzisiejsze włoskie dzieci niezależność finansową uzyskają, kiedy będą przekraczać 50. rok życia. Bezrobocie wśród młodych Włochów wynosi aż 40 proc.

Tak trzymać, nie popuszczać, liczą się zyski, wydajność i konkurencyjność. A jak trzeba ofiar, to mówi się trudno. Ważna jest „narracja dla rynków” i inne takie neoliberalne zaklęcia mające nas przekonać o „końcu historii”. Ale ów koniec historii był zawsze i nigdy go nie było, bo koniec historii jest poza zasięgiem naszego pojmowania. To tylko kolejna bzdura, wymyślona przez kolejną ekipę przy władzy, która, jak każda poprzednia, uważa, że lepiej być nie może. Efekty decyzji o zwrocie w kierunku liberalizmu, podjętej trzydzieści lat temu, przyszły teraz i obarczają już zupełnie inne pokolenie. I tu następuje to, co mnie dziwi najbardziej. Otóż zwykle ludzie tłamszeni, okradani, pozbawieni nadziei, zwykle wywoływali bunt, mniej lub bardziej spontaniczny. Ale w obliczu braku perspektyw rzucali się na możnych tego świata, samymi pazurami. Obecne pokolenie odrzuconych jest za to absolutnie bierne. Siedzą w domu u mamusi i mażą palcem po ekranie smartfona. Zamiast buntu mają Facebooka i Instagrama. Tam „żyją” i tam się „buntują”.

Apartament prezydencki w nowojorskim hotelu Waldorf Astoria ma trzy sypialnie, trzy łazienki i jeden z najlepszych widoków na Manhattan. Luksusowy hotel Waldorf Astoria przy 301 Park Avenue od 1931 r. zapewniał nocleg każdemu amerykańskiemu prezydentowi podczas wizyty w Nowym Jorku.
Tak było do 2014 r., kiedy to Waldorf Astoria za 2 mld dol. przejęła korporacja Anbang z Pekinu. Krótko potem ówczesny prezydent USA Barack Obama przestał tam nocować. – Przez koszty i względy bezpieczeństwa – tłumaczyli waszyngtońscy oficjele.

Kto przyjmie zakład, że Amerykanie nie sprzedadzą Chińczykom Białego Domu? Moim skromnym zdaniem, w końcu i do tego dojdzie. To istota kapitalizmu, że sprzedaje się wszystko, nawet własną matkę. Kapitał i kapitalizm nie ma ani zasad ani moralności, tylko zysk, on zastępuje wszystko. 

„Made in China 2025” ma być skokiem do gospodarki XXI wieku. Chodzi o to, żeby Chiny nie tylko produkowały smartfony, komputery, telewizory. Chodzi o to, żeby je projektowały i budowały od początku do końca własnymi siłami i materiałami.

Ambicją Chin jest wyrugowanie z przemysłu zagranicznych dostawców, takich jak General Electric, Siemens, Nissan, Samsung, Intel. Do 2020 r. 40 proc. komponentów i surowców ma pochodzić z własnej produkcji i własnej myśli technicznej. Do 2025 - już trzy czwarte.

To już nawet wiemy, kiedy skończy się „nasz świat”, mamy mniej niż dziesięć lat. Warto się starać i dożyć, żeby zobaczyć jak to wszystko wali się w ruiny. A my w tym czasie będziemy: budować mury, bić rekordy w wydatkach na zbrojenia, rozwiązywać kryzysy, które sami wywołujemy i potem nie mamy zielonego pojęcia jak sobie z tym poradzić. Gdy będziemy obchodzili pięćdziesiątą rocznicę „liberalnego zwrotu”, napis Made in China będzie wisiał nad naszymi głowami, wysoko, żeby nikt nie miał żadnych wątpliwości, czyj jest ten świat. 

O tym, że naprawdę dzieje się źle, wiadomo od co najmniej 2012 r. To wtedy z wyników spisu powszechnego (przeprowadzono go dwa lata wcześniej) wyszło na jaw, że 46,5 mln z niecałych 309 mln mieszkańców Stanów żyje na granicy ubóstwa lub poniżej niej. A to nie tylko 2,5 pkt proc. więcej niż w 2007 r., czyli na rok przed pogorszeniem koniunktury gospodarczej, lecz co najważniejsze – to pierwszy od lat 30. ubiegłego wieku wzrost biedy w USA. Złych informacji było więcej: w skrajnej biedzie żyje już 20,4 mln osób. Skrajnej – czyli takiej, gdzie zarobki wynoszą poniżej 10 tys. dol. rocznie w czteroosobowej rodzinie. To w przeliczeniu ledwie ok. 20 zł dziennie, co nawet na nasze warunki jest ekstremalnie niskim dochodem.

Tego typu informacje drukowane są kilka razy w roku. Za to codziennie mamy prezentowana papkę informacji z „rynków kapitałowych”, gdzie wszystko ciągle rośnie, bijąc kolejne rekordy. Jak publikowane bez końca listy miliarderów i ich rosnących w zawrotnym tempie dochodów. Tylko już jedna szósta społeczeństwa USA tego tempa nie wytrzymała. CO mam im do zaproponowania system? Nic. Liberalna Demokracja to nie jest miejsce dla słabych, niech sobie, więc radzą sami. „Winner take it all”. I nic więcej się nie liczy. 

Kontrakty na europejskie indeksy spadają przed rozpoczęciem sesji. Na rynkach rośnie sceptycyzm po tym, jak w USA Republikanie wycofali kontrofertę dla Obamacare. To stawia pod znakiem zapytania czy Trump ma zdolność i charakter, aby wykonywać zadania jako prezydent USA - podają maklerzy.

Następny krok to taki, że prezydenta USA będą wybierać wyłącznie maklerzy, o przepraszam, rynki. Nie może być tak, że przypadkowe społeczeństwo wybiera przypadkowego prezydenta. Aż się palę z ciekawości, co oni wykombinują żeby Trumpa odsunąć od rządu. Może się potknie o dywan, w Białym Domu takie grube są.

Potępiamy, ale nie prosimy o potępienie

Stany Zjednoczone potępiły aresztowania setek demonstrantów w Rosji. "Wzywamy rosyjski rząd do natychmiastowego zwolnienia wszystkich pokojowo protestujących" - oświadczył w niedzielę rzecznik Departamentu Stanu USA Mark Toner.

Najpierw, co do meritum. Oczywiście mają rację, to był bezmyślny pokaz siły ze strony władzy, mający pokazać, że jakakolwiek próba zmiany czegokolwiek nie ma sensu. I to należy ze wszystkich sił potępić. Dokładnie tak samo należy potępić identyczne zachowanie USA w stosunku do własnych obywateli. Dokładnie tak, jak w Moskwie, Amerykańska policja rozprawia się za każdym razem z własnymi obywatelami, gdy oni protestują na ulicach. Wtedy też rozpędzają ich doborowe jednostki pod pretekstem zakłócania ruchu ulicznego lub blokowania przechodniom miejsca na chodnikach. To takie federalne przestępstwo, że w 15 minut zjawiają się oddziały szybkiego reagowania i protestujący lądują w kryminale. Tak więc, Panie Toner, spójrz Pan najpierw na siebie i na tą waszą „demokrację”. To prawda, że władza w Moskwie utnie każdą rękę, która się na nią podniesie. Ale prawdą jest też, że władza w Waszyngtonie obetnie każdą rękę podniesioną na Wall Street.

Brexit cd.

Komisja Europejska zablokowała w środę planowaną fuzję niemieckiej i brytyjskiej giełdy, wyrażając "bardzo poważne" obawy, iż ucierpiałaby na tym konkurencja. Bruksela zapewnia, że jej decyzja nie ma nic wspólnego z ogłoszeniem Brexitu. Wartość transakcji była szacowana na 14 mld dol.

A to dopiero początek wydarzeń, które na pewno nie mają nic wspólnego z Brexitem. Myślę, że w całym procesie rozwodowym, znaczącą rolę będzie miała niechęć Europejczyków do aroganckich w końcu mieszkańców Albionu. Zakorzeniona niechęć do Zjednoczonego Królestwa, na którą Anglicy pracowali całe wieki będzie miała wreszcie swój upust. Anglia zostanie „ukarana” nie za obecne grzechy, ale także, a nawet przede wszystkim, za grzechy ojców. I słusznie, bo Anglosasi ciężko zapracowali na to, że ich nikt nie lubi. Bo i za co?

Autor komentarza zarzuca May, że ujawnia zaledwie "po troszeczku" prawdę o skutkach Brexitu, ukrywając negatywne aspekty za "błyszczącą fasadą" kraju, który ma stać się atrakcyjny dla "wolnych umysłów, wolnych przedsiębiorców i wolnych ludzi". W rzeczywistości, gdy odłożymy różowe okulary, pojawia się "przygnębiający, szary obraz" Wielkiej Brytanii. 

Jak to mówili bohaterowie Stanisława Barei, jest prawda czasu i prawda ekranu. Dziś Brytyjczycy dostają tylko tą drugą, pierwszą dostaną później. I nie będą mieli się z czego cieszyć. Jakby „droga wolności” była taka prosta i wspaniała to, czemu wszyscy nią nie podążyli? Pewnie nie są tak inteligentni jak ci, którzy za Brexitem głosowali. Będzie wesoło, ale funta kłaków temu, który Anglików będzie żałował.






piątek, 24 marca 2017

Czy Polską rządzi Misiewicz?





Motto: W wenezuelskim Caracas aresztowano czterech piekarzy. Ich wykroczenie polegało na tym, że piekli ciastka zamiast chleba.

O Mario, o Antonino, co się w tym świecie porobiło.

Zdrada o świcie

Dla każdego pilota jest oczywiste, że stało się tam coś strasznego - stwierdził w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" szef resortu obrony Antoni Macierewicz, relacjonując ustalenia ekspertów podkomisji ds. katastrofy smoleńskiej, dotyczące ostatnich chwil lotu. Jego zdaniem piloci zrobili wszystko, by uratować samolot. Krytyczne uwagi dotyczące jego działalności, nazwane przez prowadzącą wywiad "brudnymi grami, które toczą się wokół MON-u", określił jako dezinformację. Jako ośrodek tej dezinformacji Macierewicz wskazał Kreml.

W pełni zgadzam się z Antonim Macierewiczem, tam stało się coś strasznego i dla każdego pilota jest to oczywiste. Od organizacji lotu, przez powierzenie samolotu załodze bez uprawnień i umiejętności po kompletny bałagan na pokładzie. To co się stało jest straszne, gdyż bez żadnego materialnego powodu, sprawny samolot uderzył w ziemię. A co do Rosyjskiej agentury to, kto zwykle najgłośniej krzyczy „łapać złodzieja”?

Udało im się to w ostatniej chwili po dramatycznych sekundach obserwowania, jak samolot wbrew ich woli schodzi coraz niżej. Dla każdego pilota jest oczywiste, że stało się tam coś strasznego. Gdy kapitan wydaje decyzję "odchodzimy", wszyscy w kokpicie działają jednomyślnie i nie ma miejsca na dyskusję, sprawny samolot odchodzi więc na drugie zajście, odlatuje. Jeśli dzieje się inaczej, to znaczy, że musiało się stać coś, co uniemożliwiło realizację decyzji kapitana - stwierdził Macierewicz. - Nie ma innej możliwości, i obowiązkiem komisji badającej katastrofę jest ustalenie przyczyn takiego zdarzenie. Tu jest inaczej, winą obarcza się pilotów, którzy samolot ratowali - dodał.

Udało im się to zdecydowanie za późno, i to jest główna przyczyna katastrofy. Gdy drugi pilot, a nie kapitan, powiedział „odchodzimy”, nic się nie stało, bo nikt nic nie zrobił, to jest dokładnie zapisane we wszystkich rejestratorach identycznie. Gdy Protasiuk nacisnął przycisk odchodzenia „w automacie”, też nic się nie stało, bo nie mogło, gdyż działa on tylko we współpracy z ILS, którego w Smoleńsku nie było. Ale niedouczona załoga o tym nie wiedziała. I ostatnie, ta tajemnicza siła, która wbrew woli pilotów ściągała samolot do ziemi to bezwładność i grawitacja, ale Pan Macierewicz do szkoły miał pod górkę, a na fizykę chyba wcale nie chodził. Proponuję rozpędzić go do 50 km/h i puścić 5 metrów przed ścianą, niech się zatrzyma a nawet cofnie. Jak mu się nie uda to żadna strata. Ale w Polsce nawet prawa fizyki są kwestionowane, taki naród, taki kraj.

Już witał się z gąską

Gdy napastnik wjechał w grupę ludzi na moście Westminsterskim w Londynie, Jarosław Kaczyński był całkiem niedaleko od tego miejsca. Udawał się na spotkanie z brytyjską premier, gdy polska delegacja dostała informację o niepokojących wydarzeniach.

Zamach był zatem przygotowywany na Jarosława, oczywiście przez Putina, aby „dokończyć dzieła”. Antek, na co czekasz, zwołaj natychmiast konferencję prasową. A swoją drogą to żal Jarka, jak już odważył się wsiąść do samolotu, to taki afront go spotkał. A już się witał z gąską. Bo Pani Premier May, z całym szacunkiem, to tylko gąska wypchnięta przez polityków na stanowisko, którego nikt nie chciał. Bo kto będzie sobie rujnował karierę przeprowadzaniem Brexitu? To polityczne samobójstwo. Jak już będzie po wszystkim gąska pójdzie gdzie jej miejsce. Poza tym budowanie „osi” Waszyngton-Londyn-Warszawa to wyłącznie objaw aberracji umysłowych, nic więcej. 

Komuna wróciła

Nie od dziś wiadomo, że Polska jest zarządzana z siedziby PiS przy ul. Nowogrodzkiej. Łatwo sobie wyobrazić, że zagraniczni dyplomaci też zaczną tam pielgrzymować – o ile już nie zaczęli – skoro oficjalnymi kanałami nie będą w stanie nic załatwić. A jeszcze niedawno czasy, gdy o wszystkim decydował pierwszy sekretarz, uznawaliśmy za bezpowrotnie minione.

Bezpowrotnie, to nie w Polsce. Tu wszystko w kółko się powtarza, „miałeś Chamie złoty róg”.

Czy Polską rządzi Misiewicz?

Więc sprawa Misiewicza jest naprawdę poważna, bo demaskuje istotne problemy na szczytach władzy. Na samym szczycie tkwią bowiem Macierewicz i Misiewicz. I ich pozycja wydaje się niezagrożona. Pozostali – prezes, prezydent i premier – prowadzą z nimi walki podjazdowe. Całkiem nieskuteczne.

Czyli, odpowiedź na pytanie zadane w tytule musi być twierdząca, Polską rządzi Antoni Macierewicz a jego młody chłoptaś rządzi Macierewiczem. No i mamy Polskę Misiewicza, a opozycja może mu co najwyżej.

Kogo ocalić?

Rozmawiano o tym, co dzieje się w mieście. I o tym, że nie należy się wtrącać. To nie nasza sprawa, nie nasz biznes. Ale Najświętszy Sakrament tak. Jest w kościele. Zagrożony. (...) Cokolwiek się tam stanie, nie wolno dopuścić do profanacji. Najświętszy Sakrament trzeba ocalić! Ale co zrobić, by ocalić ludzi - o tym, według Jerzego Mączki, przy śniadaniu księża nie rozmawiali wcale. Dlaczego? Czy dlatego, że ofiarami byli Tutsi, a mordercami Hutu? Księża podjęli decyzję: idziemy ocalić Chrystusa, który za nas cierpiał rany.

To z kronik masakry w Rwandzie. Korporacja zwana Kościołem Katolickim zachowała się jak na korporację przystało, biznes przede wszystkim. Że to nie ma absolutnie nic wspólnego z naukami niejakiego Jezusa Chrystusa to nie ma żadnego znaczenia, kasa się tylko liczy. Trudno o lepszy dowód, że Kościół Katolicki został powołany wyłącznie w celach biznesowych. Koniec i kropka. A teraz matołki biegiem na rekolekcje, do biskupa Hozera. 

Kroniki Wielkiego Kryzysu

Donald Trump przedstawił swoją propozycję wstępnego, częściowego budżetu o wartości 1,1 bln dolarów na rok fiskalny 2018, który zaczyna się w październiku. Tak jak większość swoich pomysłów i ten opatrzył sloganami z kampanii wyborczej. Dokument zatytułowany jest "Ameryka  przede wszystkim – plan budżetu, by uczynić Amerykę znów wielką".  
Zakłada on wyraźne zwiększenie środków dla Pentagonu i Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego. Prezydent nie chce zwiększać deficytu (szacowanego na 487 mld dolarów), więc planuje ogromne cięcia w dziesiątkach rządowych programów.

Panie profesorze Balcerowicz, a Pan nie grzmisz? Połowa budżetu to deficyt, nawet Wenezuela tak nie funkcjonuje. A tu proszę bardzo, USA oficjalnie wywali na rynek pół biliona USD bez żadnego pokrycia i wszystko jest ok. Wywali zresztą znacznie więcej, bo licząc prywatne banki i inne firmy to będzie, jak co roku, kilka bilionów. Z taką tendencją wzrostową, że w perspektywie kilku lat USA będą wywalać z siebie ponad dziesięć bilionów rocznie pustego pieniądza. Śmierć frajerom, którzy USD kupują.

"Panowie, waszym pierwszym zadaniem jest pozyskać pieniądze klienta i umieścić ja na numerycznym koncie. Waszym drugim i najważniejszym zadaniem jest sprawić, by te pieniądze były niedostępne dla klienta, chyba że bank UBS wcześniej na nich dobrze zarobi" – usłyszał na początku swojej pracy od szefa.

Gdyby klient chciał wypłacić pieniądze, Birkenfeld miał mówić, że to niemożliwe, a następnie zaproponować mu pożyczkę pod zastaw zdeponowanych środków. W ten sposób klient pożyczał swoje własne pieniądze.

Tak działa „instytucja zaufania publicznego”, na dodatek w Szwajcarii. Kapitalizm to jedno wielkie kłamstwo, zawsze i wszędzie. Nie inaczej, skoro liczy się tylko zysk a zasady są dla naiwnych, którzy za to wszystko płacą. 

Rosyjski bank centralny poinformował, że w lutym wzbogacił się o 300 tys. uncji złota (ok. 9,3 tony). A to wcale nie największe jednorazowe zakupy Moskwy - rosyjskie rezerwy złota rosły w lutym wolniej niż w styczniu czy w październiku ubiegłego roku, kiedy zwiększyły się najmocniej w XXI wieku – o 40,4 tony. W sumie, w 2016 roku Rosjanie powiększyli swoje rezerwy złota o prawie 200 ton.

Rosja szykuje się na świat bez dolara, Chiny robią to samo i sądzę, że wiele innych krajów także. I nie mają innego wyjścia. Żeby się rozwijać muszą się wyrwać z dominacji dolara, bo w przeciwnym razie będą do końca świata utrzymywać USA i fałszywy dobrobyt „największej gospodarki świata”. Obecny system finansowy dotarł do swoich dni ostatnich, będzie nowy. Pewnie z parytetem złota, bo era drukowania cyfrowego bez żadnych ograniczeń musi się skończyć. 

Agencja Fitch Ratings obniżyła ocenę wiarygodności Arabii Saudyjskiej o jeden stopień do A+. Głównym powodem jest wielka dziura w budżecie królestwa Saudów połączona z niewielkimi szansami na szybkie wdrożenie koniecznych reform.

Teraz klasa próżniacza będzie musiała więcej zabierać pracującym i biednym, bo sami z niczego nie mają zamiaru rezygnować. Dziesiątki tysięcy członków rodziny królewskiej żre więcej i więcej. To spowoduje nie tylko lukę w finansach, ale także niepokoje społeczne. Dobijają ją także zbrojenia i arcykosztowna, choć bez rezultatów, wojna w Jemenie. Dobrego scenariusza już nie ma. 

Brexit,  odcinek kolejny

Komisja Europejska obliczyła, że występując z UE, Wielka Brytania powinna zapłacić jej ponad 60 mld euro z tytułu wspólnych należności - pisze w poniedziałek "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Niemiecki dziennik dodaje, że rząd w Londynie milczy o tej sprawie.

Gdy żądania UE dotrą do świadomości społecznej w UK, oburzeni Anglicy zmuszą swój rząd do pójścia na „udry”. To będzie oznaczać nie tylko twardy, ale kompletnie dziki brexit. UK wyjdzie z UE bez dostępu do unijnego rynku i cłami oraz zasadami handlu jak w porozumieniu WTO. A to da Anglikom tak popalić, że im na rybę nie starczy, zostaną tylko frytki.

Najzamożniejsi Brytyjczycy uważają, że dzięki wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej staną się jeszcze bogatsi – wynika z najnowszego badania szwajcarskiego banku UBS.

I tak biedne prymitywy będą jeszcze biedniejsze na skutek swojej własnej decyzji. Brawo Angole.

Dominacja

Wznowienie przez Rosję sprzedaży broni do Chin stanowi zagrożenie dla dominującej pozycji Stanów Zjednoczonych w powietrzu - wynika z raportu komisji amerykańskiego Kongresu, o którym pisze w środowym wydaniu dziennik "Financial Times".

USA wymyśliły sobie, że są krajem i narodem wybranym, choć jest naród „bardziej wybrany”, ten akurat rządzi w USA, więc wszystko pasuje. Owe żyjące w „wiecznej” symbiozie narody wybrane mają do odegrania „szczególną rolę” w świecie a przede wszystkim mają dominować. Reszta ma się słuchać i płacić za ochronę. Że to przypomina zasady działania mafii, mniejsza z tym. Dlatego takie nerwy, gdy inni mają już kompletnie dość samozwańczych „zbawców ludzkości”. Mam jednak pewność, że dominacja już się skończyła i nigdy nie wróci. Problem w tym, co jeden naród wybrany wewnątrz narodu wybranego zrobi, gdy światem już rządzić przestanie. Nerwy już dziś puszczają. Bo co by to było, gdyby trzeba się było zabrać do uczciwej roboty? Aj waj. 

Włoska robota

Włoska prokuratura podejrzewa, że kilka organizacji pozarządowych, których statki ratują uchodźców u wybrzeży Libii, współpracuje z gangami organizującymi nielegalny przerzut imigrantów do Włoch. Prokuratury w Katanii i Palermo na Sycylii rozpoczęły śledztwo.

W tym systemie nie ma inaczej, kasa, kasa i jeszcze raz kasa. Na wszystkim się zarabia, żadnych moralnych hamulców i żadnych granic. Na tym polega liberalizm, tylko czy to jeszcze jest demokracja? Retoryczne pytanie.

Sfejsowani

W "Sfejsowanych" dr Susana Flores stawia bezlitosną diagnozę, podciągając tzw. syndrom FAD (Facebook Addiction Disorder) pod kategorię nałogu, takiego jak: alkoholizm, uzależnienie od narkotyków, problemy z hazardem czy zaburzenia odżywiania. Jest równie wyniszczający psychicznie i trudno z nim zerwać. I choć, mimo wszystko, rzeczywistość Facebooka pozostaje czysto wirtualna, to jego użytkownicy coraz częściej odnoszą wrażenie, że tylko to, co zaistniało w Sieci wydarzyło się naprawdę.

Sam zalogował się tego wieczoru na Facebooka i odkrył, że Lisa zmieniła swój status związku z "zaręczona" na "w stałym związku". Co więcej, na zdjęciu przedstawiającym jej partnera nie widniał już on, lecz jego najlepszy przyjaciel. Gdy tylko zobaczył tę aktualizację, zadzwonił do byłej narzeczonej i dowiedział się, że przez ostatnie trzy miesiące spotykała się potajemnie z jego przyjacielem, aż obydwoje uznali, że nadszedł czas, by poinformować o tym Sama - za pomocą zmiany statusów na Facebooku. Mężczyzna był tak pogrążony w bólu, że bałam się, iż może zrobić sobie coś złego. Gdy jego cierpienie sięgnęło zenitu i pojawiły się myśli samobójcze, sam przyznał, że najbezpieczniej będzie, jeśli uda się do szpitala. Odstawiłam go na izbę przyjęć i poprosiłam o przyjęcie na obserwację z powodu zagrożenia próbą samobójczą. Był hospitalizowany przez cztery dni.

Facebook i inne media społecznościowe mają funkcję powiadomień, które sprawiają, że rzucamy się nasze telefony niczym dziecko na cukierki. To kompulsywne zachowanie prowadzi do obsesji oraz innych objawów o podłożu lękowym. Ludzie, którzy bez przerwy zerkają na swoje telefony, wyglądają, jakby cierpieli na nerwicę natręctw, specjalnie się nie różniąc od osób uporczywie sprawdzających zamki albo myjących ręce. Gdy notoryczne sprawdzanie strumienia aktualności na Facebooku przeistacza się w uzależnienie czynnościowe, jedynym sposobem na powstrzymanie go jest zrezygnowanie na jakiś czas z portalu i smartfona.

Myślę, że mój komentarz jest całkowicie zbyteczny.











piątek, 17 marca 2017

Kurz po bitwie w czworakach




Motto: Jeszcze dziesięć lat temu wołaliśmy z niepokojem, że psychopatia dotyczy jednego procenta populacji, a w biznesie są to cztery procenty. Dzisiaj badania australijskie pokazują, że 20 proc. menedżmentu to psychopaci.

Bo nam się nie chciało

Jak donosi Puls Biznesu, w lutym dochody z VAT wyniosły 11,6 mld zł. To blisko dwa razy więcej niż rok temu w lutym. Przez dwa pierwsze miesiące 2017 r. do budżetu trafiło z tytułu VAT o 40 proc. więcej pieniędzy niż przed rokiem.

Trudno o bardziej syntetyczną ocenę ośmiu lat rządów PO. Bo nam się nie chciało i rynek ma zawsze rację. Tu przez rynek rozumiemy firmy uprawiające karuzelę VAT. Szkoda, że PiS wystraszył się jednolitego podatku od płacy, bo wtedy do budżetu wlałby się ocean pieniędzy, które dziś ktoś po prostu kradnie. 

Na czym dziś polega bezpieczeństwo

"Międzynarodowe unikanie opodatkowania a bezpieczeństwo państwa". Wskazał on w rozmowie z PAP, że w przypadku VAT mówi się o luce w wysokości 35-60 mld zł, a w przypadku unikania opodatkowania w CIT straty budżetu mogą wynosić 46 mld zł (na tyle oszacowała je Komisja Europejska w 2014 r.)

"Jeżeli zsumujemy te dwie kwoty, daje to nam mniej więcej 100 mld zł rocznie ubytku dla budżetu państwa. Nie ulega wątpliwości, że jego skala zagraża bezpieczeństwu budżetowemu, natomiast można też powiedzieć, że wkracza także w sferę bezpieczeństwa narodowego.

Polecam wszystkim kretynom, którzy uważają, że bezpieczeństwo Polski to Nato i obeitnice Donalda Trumpa. W tym samym czasie jego koledzy będą „lody” na naszej gospodarce robili. Na przykład tak, jak to od dwudziestu paru lat robią na złotówce, ulubionej walucie spekulacyjnej Wall Street i London City. A Kaczyński w kółko zabiega, żeby robili jeszcze więcej. Widać Polakom bycie anglosaską kolonią pasuje.

Nowy komendant policji w Warszawie

Mł. insp. Rafał Kubicki jest absolwentem Akademii Humanistycznej w Pułtusku, doktorem nauk humanistycznych z zakresu pedagogiki. Pracuje jako starszy wykładowca na wydziale pedagogicznym Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie.

To, że szef policji w Warszawie jest zaledwie podpułkownikiem, to pikuś, następny pewnie będzie sierżantem, bo już nikt nie chce tego gorącego stołka. Ale jego kwalifikacje są po prostu nieziemskie, co zdaniem wiceministra Zielińskiego świetnie rokuje na przyszłość. Sam Pan Zieliński to też geniusz intelektu i najlepszy z najlepszych. Lepszy jest tylko jego szef, niejaki Błaszczak, no i szef wszystkich szefów. Razem mamy coś, czego nawet I sekretarz PZPR w pijanym widzie by nie wymyślił. 

Paranoja

Od wielu miesięcy media, od lewa do prawa, nie mogą się doprosić resortu obrony o transparentne informacje dotyczące prac ekspertów, które co roku pochłaniają miliony złotych z kieszeni podatników. W kolejce z pytaniami w tej sprawie ustawiły się do MON takie redakcje jak Fakt24, WP, Money czy „Do Rzeczy”. Rezultat w każdym przypadku był podobny. Dziennikarzowi prawicowego tygodnika „Do Rzeczy”, Wojciechowi Wybranowskiemu, podkomisja smoleńska odmówiła odpowiedzi na pytanie dotyczące harmonogramu, zasłaniając się stwierdzeniem, że ujawnienie takich informacji „może naruszać bezpieczeństwo i prywatność członków komisji”. Wybranowski takie podejście do sprawy nazwał na Twitterze po imieniu: „Paranoja!”.

W pierwszej kolejności zwróciliśmy się do „oddziału mediów” ministerstwa. Niestety, Fakt24 nie dowiedział się z kim rozmawiał, gdyż pracownik MON odpowiedzialny za kontakt z prasą podkreślił, że… Antoni Macierewicz zabronił mu się przedstawić!  

Udało nam się dodzwonić do szefa resortu obrony, Antoniego Macierewicza. Ale kiedy ten usłyszał, że rozmawia z redakcją Fakt24, bezceremonialnie odłożył słuchawkę. W podobny sposób początkowo zachował się Kazimierz Nowaczyk, pierwszy zastępca przewodniczącego komisji smoleńskiej. – Haaalo, słabo pana słyszę… – zapewniał nas ekspert Antoniego Macierewicza, a później się rozłączył. Potem przestał odbierać telefon i nie odpisywał na SMS-y.

Szalony Antoni Macierewicz omotał niestety Jarosława i stał się „nieodwoływalny”, w tym problem. W końcu chodzi o brata bliźniaka, a konkretnie jego śmierć, za którą odpowiadają Tusk i Putin. A nie Macierewicz, który szkoleń pilotów TU-154 w Moskwie zabronił. Jarek, to właśnie Twój najbardziej zaufany Antek spowodował śmierć Lecha, dlatego w pierwszym odruchu uciekł ze Smoleńska. Zawsze pierwsza reakcja się liczy, bo jest prawdziwa, potem to już tylko wyrachowanie. Antek, świadomy swojej winy, sączy do ucha prezesa swoje „racje” a my wszyscy za to płacimy słynnej podkomisji. To jednak tylko parę milionów rocznie, ale szkody polityczne są o wiele gorsze. A zapowiada się znacznie gorzej.

Kroniki Wielkiego Kryzysu

Peter Navarro, główny doradca ds. Handlu przy Białym Domu przedstawił właśnie główne cele polityki handlowej Stanów Zjednoczonych. Po wystąpieniu wygłoszonym podczas konferencji National Association of Business Economists wielu analityków jest w szoku. Jego założenia mogą okazać się śmiertelnie niebezpieczne dla całego ekonomicznego porządku na świecie.

Ekonomiczny porządek polega, w przypadku USA, na tym, że amerykańskie firmy produkują tam gdzie taniej, zyski transferują tam gdzie nie ma podatków a kasę trzymają z dala od granic USA, żeby swojemu państwu nic nie płacić. I na tym polega śmiertelna niebezpieczność Donalda Trumpa, że on chce to zmienić. 

Rada Kobiet po arabsku


Rada Kobiet - jedyna taka w kraju - ma pomóc kobietom w stworzeniu dla nich większych możliwości. Jednak samych pań zabrakło na zdjęciu z pierwszego posiedzenia gremium. Powód? Były w osobnym pokoju.

A gdzie Komisja Wenecka? Gdzie pan Timmermans? Tu obowiązują jednak inne „standardy”. Saudyjczycy mogą deptać wszystkie zasady demokracji, wszystkie prawa człowieka. Wystarczy, że za to odpowiednio „obrońcom zasad” płacą. Są nawet w Komisji Praw Człowieka w ONZ. 

W biurokrację … dekretem

W rozporządzeniu wykonawczym wydanym w poniedziałek prezydent USA Donald Trump polecił wszystkim resortom i agencjom rządu federalnego dokonanie dokładnego przeglądu wykonywanych zadań, aby móc zredukować biurokrację i ustalić "gdzie są marnowane pieniądze".
Rozporządzenie - jak zaznaczył prezydent Trump - "ma na celu poprawę efektywności działań rządu federalnego. Chodzi o wykluczenie sytuacji, gdy różne resorty powielają te same zadania, a także o rozwiązanie niepotrzebnych agencji, odejście od archaicznych metod zarządzania i likwidację przerostów kadrowych".

Jeśli Donald Trump wierzy, że takim dekretem zlikwiduje choć jeden niepotrzebny etat to jest skończonym idiotą, jeśli nie wierzy to jest skończonym cynikiem i populistą. Obojętne jak jest, dobrze to nie rokuje.


Różowa landryna na torze F1


No i widzicie, co pieniądze mogą zrobić z bolidu F1? Wróżę „różowej landrynie” karierę w mediach, to będzie ich sezon, bez względu na wyniki.