Motto: Wolę nie mieć i być niż mieć i nie być.
– to moje, ładne?
Kora idzie po całości
Była wokalistka Manamu zauważa również, że winę za dopuszczenie Prawa i
Sprawiedliwości do rządów ponosi opozycja z PO na czele. Artystka nazywa posłów
Platformy Obywatelskiej "tchórzami, oportunistami, koniunkturalistami i
kabotynami". Dostało się również liderom Nowoczesnej i KOD-u, którzy nie
wykorzystali potencjału. - Przebita dętka reprezentowana przez
"alimenciarza i casanovę" - powiedziała Jackowska o
Ryszardzie Petru i Mateuszu Kijowskim. Według artystki, poprzedni rząd był
gorszy od PiS i był "najmniej czułym ze wszystkich w wolnej Polsce".
Olga Jackowska, jako pierwsza
„znana osoba” odważyła się powiedzieć prawdę, tą najbardziej niewygodną dla
tzw. „elit”. Powiedziała po prostu o Was prawdę, „alimenciarze” i „casanowy” oraz specjaliści od „rynek ma
zawsze rację” i „samo się zrobi” a „nam się należy, bo my wywalczyliśmy wolną
Polskę”.
Gdy
Gdy dojdziemy
do władzy, musimy ją zacząć od "depisyzacji" powiedział na
poniedziałkowym spotkaniu z mieszkańcami Opola lider Nowoczesnej, Ryszard
Petru.
Nie dojdziecie, prędzej na Maderę
wszyscy polecicie.
Brzózka globalnie
Spółka Integer, właściciel 'prywatnej poczty' InPost oraz sieci
Paczkomatów, poinformował, że wycofuje się z działalności na Ukrainie oraz w
Malezji. Firma zamknie też swoje projekty paczkomatowe w Norwegii, Hiszpanii i
w Brazylii.
Pan Brzózka, kolejny po
poprzednich „geniuszach biznesu”, likwiduje swoje „imperium”. Jaki szef taki
koniec. Za dużo widocznie siedział w mediach krytykując wszystko i wszystkich a
nie miał czasu ani umiejętności własnym biznesem się zajmować. A Poczta Polska
miała być do zaorania, to kto by wam teraz listy przesyłał?
Papież
Franciszek podczas spotkania z grupą przedsiębiorców powiedział, ze
"kapitalizm produkuje odpady, które potem chce ukryć". Mówił też, że
trzeba zmienić zasady systemu ekonomiczno-społecznego na świecie, bo obecna
gospodarka zabija.
Jak mówił, "'nie' dla gospodarki, która zabija, powinno przekształcić się w 'tak' dla gospodarki, która pozwala żyć, bo dzieli się z innymi, włącza ubogich, wykorzystuje zyski, by stworzyć jedność".
Jak mówił, "'nie' dla gospodarki, która zabija, powinno przekształcić się w 'tak' dla gospodarki, która pozwala żyć, bo dzieli się z innymi, włącza ubogich, wykorzystuje zyski, by stworzyć jedność".
Wyraził również
opinię, że unikanie płacenia podatków "neguje podstawową zasadę życia:
wzajemną pomoc".
Najciekawsze nastąpiło potem, czyli zmasowana krytyka. W naszym, podobno
katolickim kraju, na Papieża zwaliło się morze oszczerstw. Jak on śmie
krytykować najlepszy z najlepszych systemów, jak można podważać „wolny rynek”,
jak można?
To, że ja piszę o tym od lat, można lekceważyć, to że Papież też uważa
kapitalizm za zło, też można dezawuować. Ale drodzy katolicy, nie można nosić w
obu nogawkach na raz. Dlatego gdy macie w kompletnym poważaniu nauki papieskie,
to nie udawajcie katolików i nie chodźcie do kościoła, nie chrzcijcie dzieci i
nie bieżcie kościelnych ślubów. A nade wszystko nie powołujcie się na „naukę
społeczną kościoła” skoro macie ją gdzieś. „Wasz Papież” też do znudzenia
przypominał, że pogoń za zyskiem to droga do piekła a pomoc ubogiemu to droga
do raju. Ubogiemu nikt nie pomógł a za zyskiem pogonili wszyscy, z księżmi
Polskiego kościoła na czele. Nie jesteście moi Rodacy żadnymi katolikami a
Polska żadnym krajem katolickim.
Czy jest za późno?
Byłem
niedawno na kongresie zorganizowanym przez prof. Jerzego Hausnera w Krakowie i
jednym z wniosków było stwierdzenie faktu, że narasta sprzeciw przeciwko
bezdusznemu, nastawionemu tylko na zysk biznesowi. Kapitalizmowi z nieludzką
twarzą coraz trudniej się funkcjonuje. Jest obnażany w internecie przez
bezkompromisową młodzież, która czuje fałsz i nie chce być finalnym konsumentem
produktu, który powstał w złych warunkach, z wykorzystaniem do pracy dzieci, z
narażeniem przyrody, rabunkowym eksploatowaniem złóż naturalnych. Widać już
trend, w którym stawia się na alternatywne sposoby prowadzenia biznesu. Jeżeli
coś złego może zdarzyć się na świecie, to tylko dlatego, że ta refleksja
przychodzi za późno i jest zbyt mało radykalna.
Tego się nie da naprawić, to trzeba zaorać i zacząć od początku. Kapitalizm
dotarł do kresu swoich możliwości. Był dobry w sytuacji braku dóbr i usług, ale
w gdy tych dóbr i usług jest już za dużo, kompletnie nie daje sobie rady. Bez
ekspansji kapitalizm nie istnieje, a dalsza ekspansja albo jest niemożliwa bo
nie da się kreować ciągłego wzrostu popytu albo tak szkodliwa dla otoczenia, że
zagraża naszej egzystencji na Ziemi. Czeka nas albo zagłada albo era
postindustrialna. A w tym przypadku kapitalizm jest ostatnim pomysłem, który
się do tej ery nadaje. Trzeba znaleźć zupełnie inne motywacje do działania niż
zysk. Tylko i aż tyle.
Kilka pytań
Barack Obama oddał władzę, wsiadł w samolot, a
następnie razem z Michelle zameldował się na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, w
raju (również podatkowym) u Richarda Bransona.
Kiedy właściwie Obama zaprzyjaźnił
się z Bransonem? Czy nie wtedy, gdy był prezydentem i jego decyzje miały
bezpośrednie przełożenie na amerykańskie interesy Brytyjczyka? Jak często się
widywali, skoro latają do siebie na wakacje? Rozmawiali sobie o sporcie, czy
może o "wspieraniu przedsiębiorców"? Czy Obama nie ma już zwyczajnych
kolegów, których chciałby odwiedzić, wiecie, takich bez prywatnych wysp i bez
prywatnych odrzutowców?
Osoby pełniące najwyższe urzędy w USA najwyraźniej lubią sobie za darmo wypoczywać u miliarderów.
Osoby pełniące najwyższe urzędy w USA najwyraźniej lubią sobie za darmo wypoczywać u miliarderów.
Można
powiedzieć, że sędzia Sądu Najwyższego Antonin Scalia "wpadł" głównie
przez to, że zmarł. Scalia zmarł bowiem w miejscu wysoce niefortunnym - na
teksańskiej daczy miliardera Johna B. Poindextera. Jak przyznał Poindexter,
Scalia nie płacił ani za nocleg, ani za posiłki i napoje, a w posiadłości
przebywał na jego zaproszenie.
Rok wcześniej
Sąd Najwyższy, ze Scalią w składzie, podjął decyzję korzystną dla jednej z firm
miliardera (chodziło o dyskryminację pracowników ze względu na wiek).
Amerykańska prasa donosi o kolejnych osobach z Goldmana w otoczeniu Donalda Trumpa. Takich osobach jak choćby Anthony Scaramucci, jeden z głównych sponsorów kampanii Trumpa, którego zatrudniono właśnie w Białym Domu w roli doradcy. Starszym konsultantem ds. inicjatyw ekonomicznym została natomiast Dina Habib Powell, również była pracownica Goldmana, która od lat agituje na rzecz interesów wielkich banków.
Wcześniej do
administracji Donalda Trumpa trafiły cztery inne osoby powiązane z Goldman
Sachs: sekretarz skarbu Steven Mnuchin, główny rządowy strateg Steve Bannon,
szef krajowej rady gospodarczej przy prezydencie Gary Cohn i nowy prezes
Komisji Papierów Wartościowych Jay Clayton.
Pytań sporo, ale ze to odpowiedź jest tylko jedna. Nie ma żadnej liberalnej demokracji, w ogóle nie ma żadnej demokracji a liberalizm oznacza nieingerowanie państwa w zarabianie pieniędzy. Róbta co chceta, Donald Trump trafnie to ujął mówiąc, że to nie on czterokrotnie bankrutował tylko jego firmy. USA nie jest żadnym demokratycznym krajem, to nie „we the people” rządzi tylko pieniądze. I obecny prezydent nawet nie udaje, bo chyba nie umie, że jest inaczej. Dziś, na naszych oczach możemy zobaczyć w całej krasie ową „wilczą mordę kapitalizmu”. Wszyscy, którzy w „imieniu ludu” prą do władzy, którzy tą władzę sprawują, są na złotym paseczku wielkiego biznesu i wszystko, co robią, robią, aby bogaci stawali się coraz bogatsi a biedni muszą za to wszystko płacić. Jedyną rolą „przedstawicieli ludu” jest dbanie o interesy elity i okłamywanie pozostałych. Za to im ci pierwsi płacą. A skoro płacą to żądają. Ten system jest nie do naprawy, koniec i kropka.
America First
Travis Kalanick, prezes Uber Technologies odszedł z biznesowej grupy doradców
prezydenta Donalda Trumpa - informuje Reuters. To skutek protestów aktywistów,
internautów, jak również kierowców-imigrantów, którzy nie akceptują dekretu
imigracyjnego Trumpa.
Jest już „first”, czekamy na następnych.
Donald Trump podczas modlitewnego śniadania w Waszyngtonie skrytykował
słabnące wyniki programu "Celebrity Apprentice". Zanim został głową
państwa, był prowadzącym show. Teraz prowadzi go Arnold Schwarzenegger.
Zatrudnili wielką, wielką filmową gwiazdę, Arnolda Schwarzeneggera, by
zajął moje miejsce. I wiemy, co z tego wyszło. To totalna katastrofa. Chciałbym
pomodlić się za Arnolda, za wyniki oglądalności, OK? - zaproponował Trump
podczas spotkania.
- Hej, Donald, mam świetny pomysł. Może zamienimy się rolami? Zajmiesz
się telewizją, bo jesteś świetnym ekspertem od oglądalności, a ja przejmę twoją
pracę. Ludzie w końcu mogliby spać spokojnie - mówił aktor.
Bardzo śmieszne, ale tylko do
momentu konstatacji, że jeden jest prezydentem USA a drugi był gubernatorem
Kaliforni. Bo poziom „polityki” w USA jak widać sięgnął bruku na bulwarze
zachodzącego słońca.
Biały Dom już w piątek oświadczył, że podejmie działania prawne wobec
decyzji sędziego, który czasowo zablokował wykonywanie prezydenckiego dekretu
dotyczącego zakazu wjazdu do USA. W związku z tą decyzją zawieszono
tymczasowe unieważnienie wiz dla obcokrajowców. Wczoraj Departament
Sprawiedliwości USA złożył apelację od decyzji sędziego - żądano
natychmiastowego przywrócenia dekretu prezydenta. W sobotę późnym wieczorem sąd
apelacyjny odrzucił wniosek administracji. Oznacza to, że jak na razie
zamknięcie granic pozostaje zawieszone. Wczoraj prezydent Trump ostro
skrytykował decyzję sędziego o zawieszeniu dekretu.
Prezydent Trump skrytykował decyzję sędziego na Twitterze, a także podważał
jego pozycję. "Opinia tak zwanego sędziego, która w gruncie rzeczy
odbiera naszemu państwu możliwość egzekwowania prawa, jest absurdalna i
zostanie unieważniona" - napisał na Twitterze. "Dokąd zmierza nasz
kraj, jeśli sędzia może powstrzymać zakaz podróżowania Departamentu
Bezpieczeństwa i każdy, nawet ze złymi intencjami, może wjechać do USA?" -
pytał na Twitterze. W amerykańskich mediach pojawiają się opinie, że
podważanie pozycji sędziego to krok w stronę kryzysu konstytucyjnego. Podobną
opinię wyraził jeden z senatorów Partii Demokratycznej.
A gdzie nasze „autorytety”, gdy
Donald Trump niemalże cytuje Jarosława Kaczyńskiego? Gdy Donald Trump jak za
przeproszeniem Łukaszenka lub inny Putin jedzie po niezawisłym sądzie jak po
swoim wasalu. Oto macie teraz swojego dyktatorka w całej krasie. Ale dziś z
kolei dowiedziałem się, że te same naruszenia praw człowieka przez Rosję i USA
są jednak inne, bo zależne od intencji. W USA intencje są zawsze dobre a ofiary
„przypadkowe”. I tak przez ostatnie 50 lat miliony zginęły tylko przez
„przypadek”, na pewno nie przez celowe działanie USA. Najlepszy był Marco
Rubio, który pytał się czy USA kazały kogoś otruć jak Putin. Tak, Panie
Senatorze z Kuby, Fidela Castro i to nie raz. Pani kongresmen Cheney, tak to córka
Dicka, polecam za to pomysł CIA na wsadzanie szczurów do narządów rodnych
kobiet, zastosowany z powodzeniem w Chile oraz „metody przesłuchań” w Abu
Ghraib i Guantanamo. Jeśli mieliśmy „kłopot” z Białorusią, Rosją, Węgrami i
Polską, to co teraz mamy z Trumpem w USA?
Donald Trump
zupełnie nie pasuje do tej wizji: jego polityką są interesy, a on ma
zamiar chronić interesy amerykańskie, jej gospodarkę i odbudować przemysł
w tym kraju, bo na globalizacji, "wolnym handlu" i innych
postzimnowojennych pomysłach amerykański biznes na pewno dużo zarobił, ale
koszty tego poniósł obywatel, który nie ma roboty i żadnych perspektyw.
Powstała nowa wersja pasożytniczego kapitalizmu przenosząca centra produkcyjne
do państwa azjatyckich historycznie osłabił Amerykę, która ma pieniądze, ale
towary musi kupować od innych (nonsens).
Dokładnie tak jest, biznes ma się
najlepiej w historii, obywatele USA i Europy za to coraz gorzej. Takie są
skutki decyzji podejmowanych przez polityków w latach osiemdziesiątych
ubiegłego wieku. Tzw. globalizacja i wolny handel były tylko i wyłącznie
narzędziem do napychania kabzy wielkim, międzynarodowym firmom. Pozostali na
tym stracili. Bajki o miliardzie ludzi, którzy wyszli z biedy to tylko bajki. I
nie nasze tylko azjatyckie. A my mamy się cieszyć, że Chińczycy żyją lepiej.
Dlaczego? Ano dlatego, że Apple żyje jak nigdy. A Amerykanie? Kogo to obchodzi,
ważne, że biznes się kręci. I tak aż do kolejnej wojny światowej, po niej
będzie wreszcie spokój. Przede wszystkim nikomu już nie będą potrzebne żadne
produkty Apple.
Szczyty hipokryzji
dopiero przed nami?
Donald Trump znalazł się w ogniu krytyki po wywiadzie dla telewizji Fox
News. Podczas rozmowy o prezydencie Rosji dziennikarz stacji stwierdził, że
Władimir Putin jest zabójcą. Donald Trump odpowiedział wtedy, że USA też nie są
niewinne.
Nawet szkoda wymieniać po kolei
zbrodnie USA popełnione tylko po II WŚ. Wspomnę tylko o 3 MILIONACH zabitych w
czasie konfliktu w Indochinach i koło MILIONA w Iraku, żeby nie udawać, że to
już „przeszłość”. Ostatnimi dniami była masakra w Jemenie, ale to „drobiazg”,
tylko kilkunastu cywili i kilkoro dzieci. Ot, typowy „wypadek przy pracy” US
Army. Ale jak widać szczyty hipokryzji „elity” USA mają jeszcze przed sobą. Oni
nawet Guantanamo potrafią usprawiedliwić i tortury też. Gdy Trump powiedział po
latach zakłamania jedno zdanie prawdy, już się wszystkie te do końca załgane
bestie na niego rzuciły. My fellow American – to, że Wy będziecie nadal kłamać
jak z nut, nie oznacza, że my nie znamy prawdy. Znamy i ta prawda Was też
kiedyś wyzwoli z morza zakłamania i obłudy, jaką jest cała Wasza „polityka”. Ale
puki co to szczyty hipokryzji „made in USA” mamy jeszcze chyba przed sobą. A
już Pani Liz Cheney, córka tego mordercy, powinna siedzieć cicho i to nie w
kongresie, ale na zadupiu, bo cała ta rodzina aż spływa krwią niewinnie dla
pieniędzy zabitych Irakijczyków i nie tylko.
Tam przyjaciół kilku
mam od lat
Mam przyjaciół z fajnymi biznesami, którzy teraz nie mogą pożyczać
pieniędzy - mówił Trump, gdy uzasadniał dekret dot. regulacji finansowych.
Wow! Mr President, tak nie może
być. Pan ma fajnych kolegów, oni maja fajne pomysły a banki chcą im pożyczać
tylko nie mogą, bo jakiś za przeproszeniem pół imigrant, na szczęście nie z
Meksyku, im zakazał. Tak dalej być nie może. Banki mają fajnym kolegom pożyczać
pieniądze na fajne rzeczy. Na przykład na złote wieże albo wyspy, bo koledzy
bardzo lubią wyspy. Najlepiej takie gdzie żadnych podatków płacić nie trzeba.
Więc, po co te regulacje? Gdy je zniesiemy Ameryka znów będzie wielka,
pożyczymy Pana kolegom kolejne ze sto bilionów USD i kto im wtedy cokolwiek
zabroni, no kto? A jak nie oddadzą? No cóż, sam Pan powiedział, że to nie Pan
tylko Pana firmy bankrutowały.
Zabójstwo przy kolacji
Na operację, w której zginął amerykański żołnierz i kilkunastu cywilów,
Donald Trump miał zgodzić się podczas kolacji - podaje "New York
Times". Teraz władze Jemenu wycofały swoje zezwolenie na przeprowadzanie
akcji antyterrorystycznych przez wojska USA.
A kto się będzie „władzami”
Jemenu przejmował, najwyżej przy następnej się je zmieni na bardziej
„demokratyczne”. A zabójca jest Putin, koniec i kropka.
Opowiem Wam bajkę
Opowiem tę
legendę (bajeczkę?): my oczywiście reprezentujemy bezwzględne dobro, którego
deponentem jest Zachód, bezinteresownie rozprzestrzeniający wolność, demokrację
i dobrobyt. On nigdy nie cofnie się z raz "wyzwolonych"
państw. Jest również bezwzględne zło (imperium zła), które jest czymś
całkowicie przeciwstawnym, którego usposobieniem jest "postsowiecka
Rosja" i jej prezydent Władimir Putin i jego sympatycy.
Po co ta bajeczka? A tylko po to, żeby „ciemny lud” postraszyć i zapewnić sobie społeczny spokój, choć jak widać nadszedł okres wielkich wstrząsów. Na taki czas kapitalizm ma tylko jeden sposób, rozbudzić nacjonalizm i strach a w końcu doprowadzić do wojny. A po wojnie można znów pożyczać ludziom i rządom na odbudowę i wszystko wraca do normy. Raz tylko, równo sto lat temu, zdarzyło się coś, co zburzyło ten „porządek” świata. Teraz „ciemny lud” tak zgłupiał, że powtórka wydaje się niemożliwa. No to opowiem Wam bajeczkę.
Po co ta bajeczka? A tylko po to, żeby „ciemny lud” postraszyć i zapewnić sobie społeczny spokój, choć jak widać nadszedł okres wielkich wstrząsów. Na taki czas kapitalizm ma tylko jeden sposób, rozbudzić nacjonalizm i strach a w końcu doprowadzić do wojny. A po wojnie można znów pożyczać ludziom i rządom na odbudowę i wszystko wraca do normy. Raz tylko, równo sto lat temu, zdarzyło się coś, co zburzyło ten „porządek” świata. Teraz „ciemny lud” tak zgłupiał, że powtórka wydaje się niemożliwa. No to opowiem Wam bajeczkę.
Era postindustrialna, jak to się
zaczęło
Wiele osób
w jej wieku po obejrzeniu „Patersona” Jima Jarmusha ma wrażenie, że reżyser
zrobił film-manifest pokolenia. Krytycy już zdążyli obwołać ten obraz pochwałą
prostoty i minimalizmu, a współcześni dwudziestoparolatkowie potwierdzają, że
trend na slow life jest coraz silniejszy. I wcale nie chodzi tu o rozpieszczoną
młodzież na garnuszku rodziców, ale o ludzi, którzy wybrali życie zamiast
kariery.
Ich starsi
o dekadę lub dwie koledzy najczęściej decydowali się na wzięcie udziału w
wyścigu szczurów. Zachłyśnięci otwierającymi się możliwościami, nowymi
stanowiskami i coraz okgrąglejszymi sumami wpływającymi na konto, żyją od
deadline’u do deadline’u, a ich kalendarzem rządzą kolejne spotkania biznesowe,
służbowe lunche i plany roczne.
Ci pierwsi, to awangarda naszych
czasów, pionierzy, którzy zbudują nowy, inny świat. Świat ery
postindustrialnej. Ci drudzy, to wymierający gatunek. Dlaczego? Odpowiedź jest
banalnie prosta, bo i zasady rządzące wszystkim zawsze są banalnie proste. Era
industrialna się kończy bo po prostu produkujemy już znacznie więcej niż nam
potrzeba. A dalsze dokładanie „targetów” wygląda już wyłącznie żałośnie.
Wystarczy poczytać o rynku telefonów komórkowych. Nadmiar tych ostatnich jest
po prostu przerażający. Leżą tego miliardy na półkach a fabryki produkują i
produkują. XXI wiek miał przynieść wyzwolenie człowieka od ciężkiej pracy, na
skutek postępu technicznego mieliśmy pracować mniej. A okazało się, że mamy
pracować więcej i dłużej. Paradoks? W żadnym wypadku. To prosta konsekwencja
systemu kapitalistycznego. Może on istnieć tylko i wyłącznie wtedy, gdy
produkcja i sprzedaż ciągle rosną. Obecny turbokapitalizm oznacza nawet, że ów
wzrost ma być coraz szybszy. Po co? A tylko po to, żeby zyski rosły. A my mamy
konsumować coraz więcej i więcej i więcej. Po co? No, po to samo, żeby zyski
rosły. Na końcu czeka nas hekatomba, bo ów wzrost oznacza ni mniej ni więcej,
tylko zniszczenie jedynego miejsca gdzie możemy żyć. Czy tylko wyginięcie
gatunku powstrzyma kapitalizm? Być może, ale zawsze jest nadzieja, że
zmądrzejemy nim to się stanie. I zbudujemy świat, gdzie nie zysk, sprzedaż i
produkcja będą wyznacznikiem rozwoju społeczeństwa. Część młodych ludzi już
instynktownie to przeczuwa i zmienia swoje życie, zmienia swoje plany na życie.
Może to pomoże nam przetrwać, bo taki „rozwój” jaki nam kapitalizm proponuje,
może prowadzić tylko do zagłady gatunku.
Kroniki Wielkiego Kryzysu
Taka zmiana sytuacji oznacza, że Merkel już ma z kim przegrać.
Perspektywa zmiany władzy w kraju z największą gospodarką w Europie może być
czynnikiem hamującym ożywienie gospodarcze, bo może wystraszyć inwestorów i
przedsiębiorców. Natomiast rynki finansowe im bliżej wrześniowych wyborów tym
bardziej będą mogły być podatne na to, co dzieje się w niemieckich sondażach.
To o ostatnich sondażach
wyborczych w Niemczech. Jak na dłoni widać tu, czemu Jarosław Kaczyński mówi,
że najpierw państwo potem biznes. Nie moja bajka, ale ma po prostu chłop rację.
Inaczej jest jak na załączonym obrazku. Kto ma rządzić w niby demokratycznym
kraju powinni decydować „inwestorzy i przedsiębiorcy”. Na naszych oczach
kapitał w bezczelny sposób wymusza, bo już inaczej tego nazwać nie można,
system polityczny gdzie to on będzie niepodzielnie rządził światem. O tym
zagrożeniu liberalnej demokracji jednak media nic nie piszą. Bo co, mają
donosić same na siebie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz