czwartek, 31 października 2013

POpracuj.pl



Demokracja, niestety pozorna

69 proc. Polaków popiera akcje protestacyjne związków zawodowych 24 proc. jest przeciw - wynika z sondażu CBOS. Choć w ostatnim miesiącu znacznie wzrosło poparcie dla inicjatywy związkowców, to tylko 15 proc. respondentów uważa, że akcja wpłynie na politykę rządu. Wydaje się, że wrześniowe demonstracje związków zawodowych odniosły sukces na płaszczyźnie społecznej. W ciągu ostatniego miesiąca bardzo wyraźnie wzrosło poparcie dla inicjatywy związkowców. Obecnie wyraża je ponad dwie trzecie Polaków (69 proc., wzrost o 19 pkt), natomiast przeciwna jej jest jedna czwarta (24 proc., spadek o 13 pkt) - podał CBOS.

Z każdym kolejnym badaniem szef rządu i jego gabinet mogą liczyć na wsparcie coraz mniejszej liczby Polaków. Z aprobatą o pracy Donalda Tuska wypowiada się obecnie 26 proc. wyborców (pogorszenie o 1 punkt proc.). Z kolei źle premiera ocenia 70 proc. z nas (pogorszenie o 2 punkty proc.). Jeszcze gorzej oceniamy jego rząd.

Demokracja to znacznie, znacznie więcej niż wybory co cztery lata i to w warunkach koncesjonowania partii politycznych. A do takiego „modelu” demokracji sprowadza się to co mamy w tzw. III RP. Obecny „establishment” polityczny zabetonował system na modłę zza oceanu Atlantyckiego, i podobnie jak tam mamy wybór wyłącznie między jedną albo drugą bandą kompletnych matołów o wątpliwej moralności i reputacji. Owa banda uważa, że bez względu NATO ile tych głosów zbierze (PO zebrała około 15% uprawnionych) to już mając jeden głos przewagi w Sejmie może robić co jej się żywnie podoba a „ciemnemu ludowi” wystarczy to tak „wytłumaczyć” jak w przypadku wydłużenia wieku emerytalnego. A to jest taka sama „demokracja” jak w potępianej przez tych samych „wybrańców narodu” Rosji, tam też są wybory prezydenta, a potem Putin robi co chce. Ja tam żadnej różnicy między nim a Panem Premierem Donaldem Tuskiem nie widzę, a Wy ?

Lekcja demokracji

W sobotę nowym szefem lubelskiej Platformy został Włodzimierz Karpiński. Poseł Stanisław Żmijan nie startował, bo - jak mówił - nie chce rozbijania partii. Istniało zagrożenie, że strona przegrana będzie wewnętrzną opozycją. Karpiński i Żmijan ustalili, że we wszystkich ciałach PO będzie parytet: 55 procent stanowisk biorą ludzie Karpińskiego a 45 proc. Żmijana. Jeszcze przed głosowaniem Żmijan wyciągnął taką publiczną deklarację od ministra skarbu. Karpiński potwierdził to ze sceny. Jednak nie do końca ten plan się powiódł. Mimo zapowiedzi ludzie Żmijana nie weszli do władz PO. - To jest zwykłe oszustwo. Karpiński publicznie dał słowo i go nie dotrzymał - mówi nam jeden ze zwolenników Żmijana. Sam Żmijan też mówi o złamaniu umowy i rozważa wystąpienie z PO. Frakcja Karpińskiego broni się i argumentuje, że to strona Żmijana złamała ustalenia. 88 osób na zjeździe zagłosowało przeciwko Karpińskiemu.

To ta lekcja „demokracji”, o której z właściwym sobie udawanym przejęciem i należną powagą perorował wczoraj Pan Premier Donald Tusk. A to nie żadna demokracja tylko „układy”  ewentualnie wola jedynego „samca alfa” w PZPO czyli osobiście Pana premiera decydowały o tym kto gdzie i za kogo. Ale za to mina Grzegorza S. bezcenna, jego pogromcy zresztą też. Bo jak to przyjemnie patrzeć jak opluwany Grzesio udaje, że deszcz pada. Ten, który latami gnoił wszystkich, którzy mu w drogę weszli, teraz gnojony jest przez Tuska z iście azjatycką bezwzględnością i pedanterią, żeby tylko bardziej bolało. A zwycięzca ? ten to dopiero miał minę, zamiast siedzieć za dużą kasę w Brukseli i redakcjach zaprzyjaźnionych TV, będzie musiał wrócić do kraju (raju) i zapierdalać na wyłączne konto Pana Premiera. A on przecież „robić” nie potrafi, do tej pory garnitur i gęba pełna frazesów w zupełności wystarczyły. Mieliśmy okazję popatrzeć jak „wykuwają” się kadry kierownicze Naszej Partii PZPO, teraz zobaczymy jak to „przełoży się” na rządzenie Polską. Chociaż może lepiej by było jak byśmy tego oglądać nie musieli.

POPRACUJ.PL czyli żadnej afery znów nie było

Poseł Platformy Norbert Wojnarowski z Lubina oferował pomoc w znalezieniu pracy w KGHM jednemu z delegatów na zjazd regionalny dolnośląskich struktur partii w zamian za poparcie kandydatury euro deputowanego Jacka Protasiewicza.

Żadnej afery nie było, to wszystko zmyślenia i półprawdy, może coś się komuś w okolicach cmentarza wymknęło, ale to w innym kontekście i nie dotyczyło cioci tylko wujka, a w ogóle to nie była żadna korupcja polityczna tylko całkowicie prywatna rozmowa. Mieliśmy już takie rozmowy przy okazji afery hazardowej, która była. Rzecz działa się też we Wrocławiu i dotyczyła tych samych ludzi, przynajmniej tego samego grona ludzi. Jak pozwoliliśmy tamtą aferę zamieść pod dywan to ta mała afera nawet nie godna jest wspominania. Bo kupowanie głosów za stanowiska w sferze zarządzanej przez polityków to żadna afera, to norma i tylko patrzeć jak będzie to zupełnie oficjalne, jak nomenklatura za czasów PZPR. Cóż to zresztą za różnica PZPR czy PZPO, raptem jedna literka.

Czy na pewno jest się o co oburzać, czy to coś, czego nie było wcześniej, czy nie jest to normalna rozgrywka polityczna? - pytał Talaga. I tłumaczył, że taśmy z Dolnego Śląska ukazują powszechne polityczne mechanizmy. - Coś za coś: zagłosujesz, to dostaniesz kotlet w postaci stanowiska. Tak rozgrywają to wszystkie partie - zaznaczył.

Pan Talaga, czołowy hunwejbin polskiej prawicy, piętnujący od lat „zbrodnie komunizmu”, odsądzający wszelką lewicę od czci i wiary, ma moralność dokładnie taką jakie właśnie poglądy zaprezentował. Panie Talaga, kupczenie stanowiskami było praktykowane już w starożytnym Rzymie, ale nikt nigdy nie mówił, że to jest moralne. Dopiero nowa wersja tak przez Pana ukochanego „demokratycznego kapitalizmu” wprowadziła taką moralność. W owej „moralności” nie istnieją już żadne normy. Dla władzy i pieniędzy można zrobić absolutnie wszystko, wszystko można usprawiedliwić i nazwać „grą polityczną”. Tylko czekać jak Pan zrelatywizuje także fizyczne likwidowanie „przeciwników politycznych”, przepraszam, ale już dawno zrelatywizował, bo Pan Talaga należy do zatwardziałych zwolenników Pinocheta i nawet wsadzanie szczurów do pochwy nie uznaje za praktyki niedopuszczalne. Jak się to robi komunistkom to przecież wszystko jest w porządku. Żadnego wstydu, żadnej moralności Pan Panie Talaga już nie ma. I nawet papież Franciszek jak widać na takiego zagorzałego katolika jak Pan żadnego wpływu nie ma. Bo nawet nauki Jezusa można wyginać jak się chce, byle władzy i pieniędzy. I naprawdę się Pan nie boi, że jak wróci Jezus Chrystus to znów wygoni kupców ze świątyni ? Za to właśnie Go zresztą ukrzyżowali, tacy jak Pan właśnie.

To wygląda na jednostkowy incydent - tak rzecznik rządu Paweł Graś odniósł się do upublicznionych przez media nagrań. Graś pytany w TVP1 o nagranie potwierdził, że Wojnarowski był u niego, podobnie jak "kilkudziesięciu albo nawet kilkuset posłów PO trafia". - Przyszedł - jak wielu posłów - ze sprawami osobistymi, ze sprawami rodzinnymi. Przyszedł skarżyć się, że jego żona nie ma pracy - relacjonował Graś.

Był się wyżalić, ale niczego nie oczekiwał, podobnie jak setki innych. Oczywiście, ze tak. I nikt nikomu z tych żalących się niczego nie załatwił, ot jak w konfesjonale, wysłuchał i pocieszenia udzielił. Tylko, kto KURWA w to uwierzy ? Nawet Pan Talaga jak widać nie jest taki naiwny. To kogo teraz Platforma chce oszukać ? Komu chce wmówić, że to JEDNOSTKOWY przykład ? Aż takich naiwnych nie ma nawet w Polsce, może to i bantustan ale nie aż tak.

W ocenie rzecznika rządu rozmowa, którą było słychać na nagraniu, "wygląda na jednostkowy incydent". - Mamy w tej sprawie oświadczenie Jacka Protasiewicza, który twierdził, że nie upoważniał nikogo do prowadzenia w swoim imieniu rozmów tego typu z kimkolwiek. Mamy oświadczenie posła Wojnarowskiego, który mówi, że się zagalopował (...) i że Protasiewicz go do nikogo nie wysyłał - wyjaśniał Graś.

No kochany, to zupełnie jakbym słuchał byłego szefa klubu parlamentarnego PZPO łkającego do mikrofonu, że on na tym cmentarzu o imieninach cioci rozmawiał, że co prawda mówił w telefon, że załatwia ale nie załatwiał, bo on jest taki prawy i sprawiedliwy. Mamy więc oświadczenie gościa, który tydzień przed wyborami przegrywał w stosunku 60 do 40 a nagle wygrał , bo co ? Bo delegaci nagle poglądy zmienili ? Bo miał krawat lepiej zawiązany niż Schetyna ? Oczywiście, żadnej korupcji nie był, i wtedy i teraz. Tylko w „aferze” Rywina była choć nikt nikomu ani nic nie zapłacił ani nic nie załatwił. Oto miara hipokryzji zżerającej cały ten kraj. Jak PZPO się z tej, olejnej już afery, znów wyplącze to będzie oznaczało, że pod względem zasad jesteśmy kolejny krok bliżej do Mozambiku.

„Newsweek” ustalił kolejne szczegóły tej sprawy. Działaczem z nagrania jest Edward Klimka, były wiceprezes Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Legnicy, człowiek, któremu zostało kilka lat do emerytury, obecnie bez pracy. Jak udało nam się dowiedzieć, po spotkaniu z posłem Wojnarowskim do Klimki miał zadzwonić jeden z członków zarządu KGHM. Zaprosił go na spotkanie już po zjeździe. – Klimka ma na to dowód w postaci billingu telefonicznego. Rozmawiać z mediami nie chce, bo zamieszanie wokół nagrania go przerosło – mówi nam osoba zaprzyjaźniona z Klimką.

I co Pan Panie Premierze na to ? To wszystko kalumnie i oszczerstwa, prowokacja Antoniego Macierewicza w zemście za Smoleńsk ? A może z tego gara korupcji politycznej wreszcie wykipi, może jeszcze ktoś pęknie i pokaże na czym polega ten projekt, który Pan nazywasz Platforma Obywatelska, a który jest niczym innym tylko i wyłącznie platformą do czerpania osobistych korzyści z działalności politycznej. I te osobiste korzyści są jedyną motywacją do działania dla wszystkich członków PO, Pana Premiera nie wyłączając.

Szef łódzkiej PO Andrzej Biernat ocenił, że cała sprawa to "zwykła prowokacja". - Zwykła prowokacja ze strony tego pana, który przyszedł do posła Wojnarowskiego, ponieważ od trzech miesięcy jest zatrudniony w KGHM, nomen omen. Nie był zatrudniony ani przez premiera, ani przez Norberta Wojnarowskiego, ani przez Jacka Protasiewicza, tylko przez prezesa, wiceprezesa, czy dyrektora tej firmy, czy kto o tym decydował. To wyraźnie naciągana prowokacja - powiedział dziennikarzom Biernat.

Oto głos jednego z moich absolutnych ulubieńców. To poseł, przewodniczący i działacz partyjny wprost idealny. To geniusz, który nawet jakby słońce wstało nagle na zachodzie i tak by zaprzeczał, że ziemia kręci się już w inną stronę. Ten człowiek potrafi każdego kota wywrócić na drugą stronę i to tak, że nawet kot tego nie zauważy, mało tego, kota Schroedingera też by potrafił przenicować bez problemu. Oto nowa jakość w polityce, nic więc dziwnego, że zaszedł był tak wysoko i jeszcze wyżej pewnie zajdzie. O tempora, o mores.

„Newsweek” dotarł do kolejnego nagrania pokazującego kulisy zjazdu dolnośląskiej Platformy. Tym razem jest to film. Widać na nim, jak poseł Michał Jaros i radny z Polkowic Tomasz Borkowski namawiają delegata do głosowania na Jacka Protasiewicza. W zamian sugerują, że działacz mógłby trafić do rady nadzorczej jednej z państwowych spółek.

Lawina leci, kogo zmiecie, kogo przysypie a kto na niej wyjedzie do góry ? Tylko to jest dla nich ważne, będą się tak żreć i podpierdalać na naszych oczach, bez żenady, bez odrobiny wstydu. A na końcu Pani Pomaska „zaćwierka”, że najważniejsza jest Polska, jej Polska, bo moja na pewno nie. Moją, twoją i Waszą to oni mają głęboko w PZPO’owskiej dupie.

W środę późnym wieczorek zakończyło się posiedzenie zarządu PO, które trwało - z krótką przerwą - od godz. 17 w kancelarii premiera Donalda Tuska. Tematem rozmów były nieprawidłowości do jakich doszło przy wyborach szefów regionalnych władz partyjnych na Dolnym Śląsku i w Lubuskiem. Zarząd PO doszedł jednak do wniosku, że wybory przebiegły prawidłowo i nie zostaną one powtórzone.

Pełowcy, nic się nie stało, pełowcy nic się nie stało …

Pora na program

 Ja jestem zdania, że kończymy etap wyborów w regionach. Wybory w zasadzie potwierdziły iż lider w Platformie jest jeden. Jest nim Donald Tusk i zaczynamy pracować nad programem. To Donald Tusk stoi na czele zespołu programowego - podsumował Cezary Grabarczyk.

Zaczynacie pracę nad czym, nad programem ? Po sześciu latach u władzy, to co do kurwy nędzy robiliście przez te wszystkie lata. Jak pamiętam to Pan Cezary Grabarczyk uprawiał był „propagandę budowlaną” bo Jego działania w ministerstwie infrastruktury tylko do tego się sprowadzały. Poza tym już dwa razy wzięliście wyborców na plewy pod tytułem „mamy program”, trzeci raz się nie uda. Nie będę się też znęcał i przypominał co ten Pana idol podpisywał jako „10 zobowiązań Tuska”, o „planie” na drugą kadencję i o „nowym expose” Tuska nawet wspomnieć nie warto. Wszystko było, jest i będzie wyłącznie propagandą. A ten Wasz przywódca to naczelny Nikodem Dyzma III RP, żałosny ignorant i nieudacznik, czego się nie dotknie to zamienia w gówno. W gówno opieki zdrowotnej, polityki społecznej, gospodarczej, edukacyjnej i wszystkiego co położyliście na łopatki. A za Waszymi pięknymi, wypielęgnowanymi w SPA twarzyczkami, w garniturach z najwyższej półki, jest to, co wyszło nie po raz pierwszy. Zero kompetencji, korupcja polityczna, gangsterskie zwyczaje i buta godna Pana Boga. A Pan po tym co i jak Pan był łaskaw „zbudować” niech się lepiej zamknie, na wieki.

Sześć zmarnowanych lat

Dla mnie miarą wielkości polityka jest co zrobi z władzą. A pod tym względem rządy Tuska są dla Polski kompletnym fiaskiem. To jest sześć zmarnowanych lat. Miałem dość polityki bezideowej Donalda Tuska. To jest polityka obliczona wyłącznie na trwanie przy władzy z zamiataniem coraz większej ilości problemów pod dywan. Platformę zniszczyło przyzwolenie Donalda Tuska na uwłaszczenie się aparatu partyjnego na państwie. W chwili, kiedy również sondaże przestają być dla partii Tuska optymistyczne, to te sprawy wychodzą, zaczyna się walka buldogów pod dywanem - twierdzi Jarosław Gowin.

Szanowny Panie, dobrze będzie jak się na ośmiu skończy, bo ja obstawiam, że dwanaście mamy jak w banku. Jak TO będzie wyglądało po następnych sześciu latach absolutnego nic nie robienia dla ludzi i robienia wszystkiego dla siebie i partyjnego aparatu nawet sobie wyobrazić nie mogę. Ale widocznie wyborcy mogą bo z pewnością Platformę i Tuska na kolejną kadencję wybiorą. Tylko, że po 12 latach takich rządów o ciepłej wodzie w kranach będą tylko marzyć bo kogo będzie na nią stać ?

Uciekinierzy

Nie wiem na ile to wynika ze staropolskiej tradycji przechwalania się krzywdami, a także udowadniania, kto jest bardziej chory, a na ile z brutalnego realizmu mesjanistycznego, który nęka ten kraj od jego założenia. Fakt jest faktem, że w zasadzie wszyscy stacjonarni Polacy, którzy skontaktowali się ze mną ostatnio w jakiejkolwiek sprawie, wyrażali zainteresowanie opuszczeniem rodzinnego kraju. Prośbę swą motywowali faktem, że realia życia w ojczyźnie stały się zbyt euforyczne dla przeciętnego umysłu.

Ja mogę się tylko dołączyć do tych wszystkich, którzy z Panem Piotrem Czerwińskim (przy okazji polecam jego felietony z Irlandii na wp.pl) się kontaktowali. Mogę tylko dodać, że dziś nad ranem „nadzieja prawicy”, założyciel stowarzyszenia Republikanie wdał się po pijaku w bójkę z policją i to ze skutkami. Tak więc atmosfera jak widać jest mocno euforyczna i naprawdę poza spierdalaniem stąd innej rozsądnej alternatywy też nie widzę.

Autorytety

Sprawa pedofilii jest pretekstem do tego, by zniszczyć w oczach wiernych autorytet biskupów – powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" abp Józef Michalik. "Próbuje mi się zadać śmierć moralną. Śmierć medialną. Chodzi o podważenie autorytetu" – uważa metropolita przemyski.

Podważenie czego ? Jakiego kurwa autorytetu, o czym Ty gadasz człowieku ? Wasz „autorytet” to taki sam pic na wodę jak ta cała Wasza historia z chodzącym po wodzie mesjaszem, bajka owszem może i ładna ale tylko bajka. I ten „autorytet” też sobie sami nadaliście, bo cała historia Kościoła Katolickiego to jedno wielkie pasmo zbrodni, złodziejstwa, pijaństwa, obżarstwa pychy i cudzołóstwa, o pedofilii nawet nie wspominając. Kończ waść, wstydu oszczędź,  bo to co się właśnie zaczęło w Polsce, w innych krajach już dawno się skończyło. Bo we współczesnym świecie na takie „autorytety” jak Jego Ekscelencja Arcybiskup Józef Michalik naprawdę już miejsca nie ma. Nie te czasy, nie ten sam „ciemny lud” co kiedyś.

Polskie drogi do … ruiny

Kiedy Polska pięć lat temu zaczęła rozdawać warte miliardy dolarów kontrakty na budowę dróg, skorzystać mieli wszyscy. Polska miała przenieść swój zacofany system transportowy w XXI wiek, europejskie firmy budowlane zdobyć kontrakty w czasach recesji, a Unia Europejska, która pomagała sfinansować część prac, mogła wykazać się skutecznością.

Polska w większości dostała swoje drogi, ale pod wieloma względami jeden z największych projektów budowlanych w Europie okazał się porażką. Kilku wykonawców procesuje się w sądzie o miliardy euro, które ich zdaniem jest im winna Polska. Dziesiątki polskich firm zbankrutowało, a międzynarodowe koncerny tłumaczą swoje straty kontraktami w Polsce. Sześć europejskich rządów poskarżyło się na sposób, w jaki ich firmy zostały potraktowane w Polsce. Komisja Europejska bada, co poszło nie tak.

Zapytajcie Lecha Witeckiego, on Wam wszystko wytłumaczy. Bo drogi w Polsce buduje facet, który całe życie zawodowe spędził w Najwyższej Izbie Kontroli przekładając i nicując papiery z lewa na prawo i odwrotnie. Na dodatek  ma manię źle pojętej „dyscypliny finansów publicznych” więc wszystkie przetargi organizowane przez GDDKiA polegają na wyborze tego, kto da mniej. I nikt nie ocenia, czy to ma jakikolwiek sens bo liczy się wyłącznie „oszczędność”. A że „chytry dwa razy traci” to efekt jest jaki jest. Przy przetargu na remont mostu w Warszawie podpisał umowę z firmą, która dała ofertę dwa razy niższą od kosztorysowej. Każdy inżynier wiedział, że to jest niemożliwe ale dla kontrolera z NIK liczy się papier, rzeczywistość nie jest istotna.  Ale Pan Premier Donald Tusk broni pana p.o. Dyrektora (bo egzaminów na urzędnika to zdać jakoś nie potrafił) jak samego siebie. Do kompletu ministrem jest politolog z przeszłością modela na wybiegu więc skutek jest jaki jest i inny nie będzie.

Gdzie Polska, gdzie Europa

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz powiedział, że ustawa jest w konsultacjach społecznych. Trzeba poczekać na jej uchwalenie, bo zostaną w niej opisane dokładnie warunki, na jakich będzie można korzystać ze świadczeń medycznych w Unii Europejskiej. Prezes Funduszu Agnieszka Pachciarz podkreśla, że dopiero kiedy będzie ustawa wdrażająca dyrektywę unijną, będą podstawy prawne do zwrotu pacjentom pieniędzy wydanych na leczenie za granicą. Niektóre kancelarie prawne już namawiają do wyjazdu do Niemiec, Czech lub Słowacji, na planowe leczenie. Jednak trzeba będzie zapłacić za nie z własnej kieszeni, wziąć rachunek i wystąpić do NFZ o zwrot poniesionych kosztów. Wszystko wskazuje na to, że chorzy, którzy zdecydują się na to, będą musieli dochodzić swoich praw przed sądem.

To Pan Minister Bartosz Arłukowicz żyje ? Już myślałem, że jak wielu innych wyciągnął kopyta z powodu absolutnej niewydolności jego „systemu zdrowia”, bo od paru miesięcy jakby się pod ziemię zapadł.  A jednak się pokazał i to tylko po to, żeby powiedzieć, że znów czegoś zrobić nie zdążył. Fajnego ma Pan Premier Donald Tusk ministra, dużo zdrowia życzę w związku z tym Panu Premierowi. A co do meritum to wnioskuję o natychmiastowe wystąpienie tego pierdolonego kraiku z Unii Europejskiej bo dalsze utrzymywanie tej fikcji (czyli niby członkostwa w UE ) tylko dla „absorbowania” funduszy unijnych nie ma moim zdaniem żadnego sensu. Polska nie przyjęła Karty Praw Podstawowych, teraz nie ma zamiaru realizować kolejnej z najważniejszych dla obywateli dyrektyw. To po jakiego h… mamy być niby obywatelami UE ? Dla dobrego samopoczucia Pana Arłukowicza, Pani Pachciarz i Pana Tuska ? A fakt, że Polski rząd robi wszystko co tylko może, żeby obywatele polscy z tej ułatwiającej życie dyrektywy nie skorzystali świadczy najlepiej czyj to jest rząd, na pewno nie polskich obywateli. Co za pierdolony wstyd po prostu.

Po jakiego … ?

Dostaniemy nowe dowody osobiste, tym razem zdrowotne. Od 2015 roku każdy pacjent ma posiadać ubezpieczeniową kartę z chipem, a każdy lekarz - elektroniczną legitymację. Takie rewolucyjne wprowadzi nowelizacja ustawy o systemie informacji medycznej - zapowiada "Rzeczpospolita".



Po jaką jasną cholerę potrzebny komu jest ten pieprzony kartonik ? Jeśli nie będzie miał zdjęcia, to żeby sprawdzić, czy to moja karta, będę musiał też pokazać dowód osobisty. I co do jasnej cholery ten dokument ma identyfikować ? Potwierdzenie ubezpieczenia ? A jak ? Będzie co  miesiąc „zasilany” przez pracodawcę ? Co za piramidalne bzdury ? każdy z nas ma numer PESEL i WYSTARCZY. Ale znów jacyś debile „informatyzują” Polskę wprowadzając nowe „dokumenty”. A informatyzacja to informacja a nie plastikowe kartoniki, tyle, że tego ta cała żałosna ekipa nie rozumie i nigdy nie zrozumie. Ja bym ten problem rozwiązał w miesiąc i za grosze a oni będą to robić latami i za miliardy, i o to chodzi, tylko o to. Nasz interes jako obywateli nie ma żadnego znaczenia, a te karty to sobie wsadźcie w  … I zobaczcie wzór, nie dość, że jak widać mamy tam numer PESEL to jeszcze dwa razy jest data urodzenia, jakim trzeba być debilem, żeby coś takiego wymyślić ?  Zamiast tych wszystkich głupot miał być nowy dowód osobisty ale tego akurat to już nigdy nie będzie.

A po takiego

Co czwarty pacjent, który zgłasza się do łódzkiego pogotowia, nie ma przy sobie dowodu osobistego. Dla NFZ taka osoba nie istnieje i Fundusz za nią nie płaci. Dlatego pacjenci bez dowodu będą z pogotowia odsyłani.

To teraz „po nowemu” zapomni „karty NFZ” i będzie to samo a nawet gorzej. Bo dowód to większość nosi ze sobą a teraz nam zafundują następną karteczkę, z braku której nawet pogotowie pomagać nie będzie. A przecież każdy wariant analizy ROI mówi, że przy tym poziomie ubezpieczonych koszty sprawdzania są wyższe ( i ciągle rosną) niż wydatki na nie ubezpieczonych. Ale kto w tym kraju się analizą ROI przejmuje, są ważniejsze rzeczy.

Taka będzie informatyzacja

Zatrzymanie dwa tygodnie temu prof. Adama J. z Politechniki Wrocławskiej, podejrzanego o wyłudzenie 1,8 mln zł z grantów na badania naukowe, to tylko wierzchołek góry lodowej - ogólnopolskiej afery w świecie polskiej informatyki. Dziś "spółdzielnię" tworzyć ma kilku, a może kilkunastu najbardziej utytułowanych naukowców z dziedziny informatyki, automatyki i programowania, którzy wzajemnie wspierają się przy staraniach o pieniądze: pozytywnie opiniują składane wnioski czy pełnią funkcje słupów - ich nazwiska umieszczane są na listach członków zespołów badawczych, co znacznie zwiększa szanse na grant, choć tak naprawdę owi naukowcy z projektem nie mają nic wspólnego. Są wśród nich profesorowie, członkowie Polskiej Akademii Nauk (inni niż zatrzymany dwa tygodnie temu Adam J.), co najmniej jeden były rektor jednej z najbardziej znanych uczelni technicznych w Polsce, a także wielokrotni doktorzy honoris causa uczelni w kraju i za granicą. Ze względu na swój naukowy dorobek wszyscy wchodzili w skład zespołów ekspertów, tzw. paneli zajmujących się dzieleniem grantów Narodowego Centrum Nauki.

Dla pieniędzy skurwili się już wszyscy. Bez żadnego wyjątku. Taką to „moralną przewagę” ma kapitalizm nad socjalizmem. To w PRL wszyscy byli podobno moralnymi karłami ale w „wolnej Polsce” miało być zupełnie inaczej. No i jest. Nie ma takiej podłości, której by całe to „wolne społeczeństwo” nie popełniło wyłącznie dla mamony. Tu rządzi „cash” i nic innego się nie liczy, nie ma żadnych zasad moralnych i norm obyczajowych. Piosenkarki zamiast śpiewać tańczą gołe na rurze, piłkarze zamiast grać tapirują włosy i dziargają tatuaże i tak można wymieniać bez końca aż do pedofili w sutannach. A szacowni profesorowie naszych uczelni, nasz naukowy „kwiat” po prostu kradnie, jak zwykli złodzieje bez żadnej szkoły i moralności. To są naprawdę niezaprzeczalne osiągnięcia 25 lat, to rzeczywiście robi wrażenie. Tak skudlić wszystkich, żeby stracili jakiekolwiek normy moralne to naprawdę trzeba umieć.

Chłopaki z Wrocka

Ujawniam milionowe malwersacje. Z tego powodu jestem oskarżony, oczerniony i skopany – mówi w RMF FM Zbigniew Rybczyński – reżyser, laureat Oscara. - Bogdan Zdrojewski publicznie kłamie, próbując mnie oczernić. Jeśli będzie nadal ministrem kultury, zrzeknę się obywatelstwa – zapowiada były szef Wrocławskiego Studia Filmowego.

Afery hazardowej we Wrocławiu nie było, szlachetny Grzegorz S. przez ostatnie 30 lat „załatwiał” kasę dla partii wyłącznie legalnymi metodami, Pan Minister Zdrojewski też jest poza wszelkim podejrzeniem. A Zbigniew Rybczyński ordynarnie kłamie oskarżając jednego z wrocławskich tuzów PZPO. Oni wszyscy są jak żona Cezara, czyściutcy, dobrze ubrani i wiecznie uśmiechnięci. I mają głęboko w dupie, czy się Pan zrzekniesz obywatelstwa razem z tym Pana Oskarem. Dopóki znajdzie się wystarczająca ilość debili, żeby wygrać wybory nic się nie zmieni, chyba, że na gorsze.

Walka z bezrobociem

Praca dla tancerki w nocnym klubie – taką ofertę zamieścił na stronie internetowej Powiatowy Urząd Pracy w Warszawie. Od kandydatek wymaga się trzyletniego doświadczenia, zaawansowanej znajomości gimnastyki i angielskiego. Praca na etat za 1,5 tys. zł ma polegać nie tylko na tańcu, ale także na "konwersacji z klientami klubu", "promowaniu usług pracodawcy" i "towarzyszeniu gościom podczas wieczoru".

Rząd Pana Premiera Donalda Tuska uczynił kolejny ważny krok naprzód w walce z bezrobociem. Czekamy na więcej, i niech się nikt nie waży sugerować, że aparat państwa działa jak stręczyciel bo to jest nieprawda a żadna praca nie hańbi.

Czyja Polska ?

Wieś ma się nazywać Dwór Chobielin. Sikorski, o czym donosi "Express Bydgoski", złożył już odpowiedni wniosek. A wniosek ministra ma poparcie lokalnych władz. Jak tłumaczy resort spraw zagranicznych, został złożony, ze względu na gości ministra Sikorskiego, którzy jadąc z wizytą do jego posiadłości, błądzą. W systemach GPS nazwa Chobielin pojawia się, jako... PGR, oddalony o 1,5 km od dworku ministra!

No to mamy następny krok w kierunku zawłaszczania przez bogatych całej przestrzeni publicznej. Jaśnie Panu Sikorskiemu mało szlacheckiego dworu, jeszcze własnej wsi mu się zachciewa. Oczywiście tylko na początek. Potem powiat, województwo a może cała Polska, niech żyje Król.

Kościół XXI wieku






Związek Radziecki to było nic

Opublikowany przez "El Mundo" tajny dokument NSA nosi tytuł "Dzielenie się zaszyfrowanymi informacjami z zagranicznymi partnerami o operacjach przeprowadzanych w sieciach komputerowych". Polska jest w nim wymieniona w tzw. Grupie B, wśród 19 innych krajów, które ułatwiają NSA dostęp do informacji służb specjalnych. W tym dostęp do tzw. metadanych - zbiorów danych na wybrany temat.  Dokument zakazuje krajom Grupy B instalowania programów komputerowych, które uniemożliwiłyby Stanom Zjednoczonym dostęp do sieci i nakazuje, aby kryterium współpracy między krajami Grupy B stanowił - jak to wyrażono - "zysk netto na rzecz interesów USA".

Związek Radziecki nie był w stanie wymusić na PRL żadnych takich układów. Nie miał żadnego bezpośredniego dostępu do niczego. O wszystko mógł tylko prosić i dostawał albo nie. I nie konfabuluje tylko wiem. Stopień podległości od czasu „uzyskania niepodległości” bardzo się zmienił. Teraz jak widać Ameryka może nam nawet zabraniać używania programów chroniących nasze zasoby. O jakiej więc „wolnej Polsce” mówimy, i za to wszystko dziękuje Ci Solidarność.

Człowiek on-line

Z badań EU Kids Online, na które powołuje się "Rzeczpospolita", wynika że 35 proc. nastolatków w Polsce (w wieku 11-16 lat) zaniedbuje rodzinę, znajomych, naukę lub hobby z powodu spędzania czasu w internecie. Nieco więcej (ponad 38 proc.) bardziej czuje się sobą "online" niż w bezpośrednich kontaktach z innymi ludźmi. Problem narasta w zastraszającym tempie i zmierza w stronę uzależnienia .Jak czytamy w "Rz", nastolatki przyznają często, że nie wyobrażają sobie bez internetu normalnego funkcjonowania. Co więcej, posuwają się wręcz do agresji, gdy ktoś chce je odciąć od komputera.

Może Matrix jako intryga nie był zbyt dobrze wymyślony, ale jak widać właśnie budujemy jakąś jego wersję. I nie potrzeba żadnego buntu maszyn, żeby sprowadzić człowieka do roli robaka. Nowe robaki będą dzielić życie między tępą pracę dla wielkich korporacji oraz wirtualne życie zamiast prawdziwego Bo jak to w kapitalizmie, tańsze wypiera droższe. Więc po co robole mają jeździć naprawdę na wakacje skoro mogą to zrobić w wirtualu, tam będzie ich stać nawet na Seszele, choć oczywiście będzie to też płatne, bo robole też trzeba podzielić na kategorie. Mam dwie refleksje, po pierwsze to taki pojebany świat pisarze sci-fi opisali już 50 lat temu a druga jest znacznie lepsza, mnie to wali, ja swoje życie przeżyję naprawdę.

Zamykamy

Electrolux, drugi pod względem wielkości producent sprzętu gospodarstwa domowego na świecie poinformował, że z powodu malejącego w Europie popytu na pralki i lodówki, zwolni 2 tysiące pracowników, ponieważ zamyka fabryki i przenosi produkcję.

W świecie gdzie produkcja i zyski są ważniejsze od ludzi, co stanie się z tymi ostatnimi gdy zamkniemy już wszystkie fabryki, gdy w ramach „optymalizacji” przeniesiemy całą produkcję do Azji i Afryki ? A gówno to „inwestorów” obchodzi, nowa światowa arystokracja się wyżywi, a my wszyscy możemy sobie najwyżej na bruku pogadać, bo nasza „cywilizacja” gwarantuje nam wolność słowa. Ale pracy i chleba to już nie, to już było i nam nie pasowało. Ale teraz to nam jest coraz bardziej zajebiście, sam chciałeś Grzegorzu …

Ameryka, Ameryka

Bank of America uznany za winnego oszustw przy sprzedaży kredytów . Proces toczący się od sierpnia dotyczył sprzedaży derywatów hipotecznych. Inwestorzy mieli na tym stracić nawet 850 mln dolarów. Bank of America, drugi co do wielkości bank w USA, miał zataić przed inwestorami, że 70 proc. kredytów w jego felernych pakietach udzielili zewnętrzni brokerzy i z tego powodu były one niepewne.

Kilka dni temu okazało się, że JP Morgan Chase  może zapłacić nawet 13 mld USD kar za działania wywołujące kryzys. JP miałby zapłacić tę kwotę, by uniknąć postępowania cywilnego w sporze z rządem USA. W 2007 i 2008 r. bank sprzedawał instrumenty finansowe, których wycena była powiązana z kredytami hipotecznymi spłacanymi przez Amerykanów. Gdy okazało się, że wielu z nich nie stać na regulowanie rat, a ceny nieruchomości spadły, papiery stały się bezwartościowe (eksperci mówili o toksycznych aktywach). Bankowi zarzuca się, że sprzedawał takie produkty nawet wtedy, gdy wiedział już, że lada moment wybuchnie kryzys.

W 2010 roku bank Goldman Sachs podpisał ugodę z Amerykańską Komisją Papierów Wartościowych i Giełd i zapłacił 550 mln dolarów grzywny za wciskanie klientom komplikowanych produktów finansowych stworzonych na podstawie zaciąganych przez Amerykanów kredytów hipotecznych.

No i KURWA co z tego ? Oni mogą każdą sumę zapłacić i tak będą dalej robić swoje. Płacą przecież nie ze swoich zarobków tylko z pieniędzy klientów. Bo teraz naczelną zasadą działania banków jest maksymalne opierdalanie swoich klientów z kasy. Do tego nie tylko kupili sobie polityków (w USA od dawna rządzi Wall Street a rząd może ew. pilnować żyrandole w Białym Domu) i przejęli kontrolę nad rzeczywistą gospodarką ale jeszcze doprowadzili do takiej koncentracji kapitału, że upadek jednego z nich oznacza koniec tego, co nazywamy „światowymi finansami”. I tak ogon przejął całkowicie władzę nad psem. Tak więc żadne pieprzenie o „reformach” nic nie da, ten system trzeba kompletnie rozwalić, żeby z niego kamień na kamieniu nie został i zbudować wszystko od początku. Innej metody nie ma bo ten „kryzys” nigdy się nie skończy. Bo czemu miał by się skończyć, coś się zmieniło ?

Barak wiedział, nie powiedział a to było tak

Według niemieckiej gazety, przynajmniej od 2010 roku prezydent Barack Obama wiedział, że służby amerykańskie podsłuchują kanclerz Angelę Merkel. Gazeta powołuje się na źródło w amerykańskim wywiadzie. Obama nie tylko nie powstrzymał tej operacji, czytamy w gazecie, ale polecił ją kontynuować. Biały Dom zamówił ponadto całe dossier pani kanclerz u amerykańskich służb.

Na tzw. „przyjaźni” z USA wszyscy wychodzą jak Zabłocki na mydle, wiec chyba już pora aby owe „szczególne” stosunki z nimi ostro zweryfikować. Bo jak widać nie stać ich nawet na elementarną uczciwość w stosunku do niby najlepszych sojuszników. Wuj Sam zawsze myślał wyłącznie o sobie a resztę świata traktował jak swoją kolonię. Najwyższy czas, żeby pokazać Ameryce to co ona pokazuje od lat nam wszystkim  FUCK YOURSELF AMERICA .!!!

Wszyscy się w końcu pozabijają

W strzelaninie w Phoenix zginęło 5 osób, w tym 15-latek. Prawdopodobną przyczyną ataku szaleńca były szczekające u sąsiadów psy. Do strzelaniny doszło także w Nowym Jorku w imigranckiej części Brooklynu. Policja otrzymała zgłoszenie od jednego z mieszkańców. Policja w jednym z domów znalazła cztery ciała: dwóch mężczyzn, kobiety i 15-latka, w drugim domu były zwłoki mężczyzny. Prawdopodobnie sprawcy strzelaniny. - Wygląda na to, że sprawca popełnił samobójstwo - mówi Tommy Thompson , rzecznik policji w Phoenix.

Policja nie podaje więcej szczegółów. Wiadomo, że sprawca i ofiary mieszkali po sąsiedzku. Na miejscu znaleziono też dwa martwe psy, a mieszkańcy okolicy mówią, że domniemany sprawca skarżył się na ich szczekanie.

I teraz wyobraźcie sobie, że wszyscy Polacy też mają broń ? Starczy Wam wyobraźni co by się działo ? Amerykanie „walczą z terrorem”, w wyniku którego to ginie rocznie tylko paru jankesów ale to, że co rok ginie tam około 40 tysięcy ludzi w wyniku użycia broni to im kompletnie nie przeszkadza. Wspaniały naród, godzien podziwu i naśladowania.

Chinese States of America ?

W ciągu nadchodzących dziesięciu lat chińskie inwestycje zagraniczne sięgną łącznie biliona dolarów. Chińczycy zainwestują przede wszystkim w amerykańskie fabryki, nieruchomości, energetykę, usługi finansowe i produkcję żywności.

Najbardziej zaskakujące są jednak prognozy dotyczące inwestycji w produkcję w Stanach Zjednoczonych. Dotąd to Chiny kojarzyły się z tanim zapleczem produkcyjnym dla zachodnich firm. Tymczasem od niedawna amerykańskie firmy wycofują produkcję niektórych swoich towarów z Azji przenosząc ją z powrotem do siebie. Kiplinger wskazuje, że od niedawna pieniądze przepływają w przeciwnym kierunku niż dotąd, a chińskie firmy zaczęły inwestować w zakłady w USA. Przykład? Choćby niedawny zakup fabryk wytwarzających części do amerykańskich samochodów przez firmę Yanfeng.

I to miało pewnie na pomyśle Apple mówiąc, że produkcja ich wyrobów wróci do USA, o tym, że do chińskich fabryk pewnie zapomnieli powiedzieć. Oto nowa era neokolonializmu ekonomicznego, tym razem jednak zmiana polega na tym, że to dawne kolonie i państwa tzw. trzeciego świata będą nas dla odmiany kolonizowały. Ja mam nadzieję, że Polska przypadnie Tajlandii.  A co do USA to Chiny innego wyjścia nie mają jak zamienić amerykańskie długi na cokolwiek innego, bo długów USA już na pewno nie spłaci. Będą musieli srebra rodowe wyprzedawać, i to już niedługo.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz