czwartek, 18 maja 2017

Świat jak beczka prochu




Motto: Prezydent Donald Trump ma dobre chęci , ale nie zdaje sobie jeszcze sprawy że oceny globalnej sytuacji politycznej i wojskowej przez służby specjalne , a nawet przez ekspertów wojskowych USA, są równie błędne jak sondaże w wyborach prezydenckich wg których miał zdecydowanie przegrać.

Cena „sukcesu”

Same wydatki na utrzymanie, wyposażenie i prowadzenie domu pochłaniają ponad 25 proc. budżetu statystycznego obywatela. Pod tym względem znajdujemy się w europejskiej czołówce zajmując piąte miejsce w gronie krajów, w których na mieszkanie obywatele wydają największą część swoich pieniędzy.

Poważnie? Coś jest nie tak w krainie wiecznej szczęśliwości? Przecież jest niezaprzeczalny sukces wszystkich prywatnych firm działających w „przestrzeni” budownictwa mieszkaniowego. I o to chodziło, a że mieszkańcy tych slumsów potem całe życie biedują, to polecam książki do historii. W kapitalizmie nigdy inaczej nie było, nigdy.

Takie będą Rzeczypospolite

Według Ministerstwa Edukacji Narodowej obecnie funkcjonujący system w szkołach zawodowych nie jest adekwatny do możliwości uczniów. Z badań wynika, że ponad 500 tys. absolwentów techników jest nieprzygotowanych do wejścia na rynek pracy. 

Zaledwie 8 proc. absolwentów techników odbywa zajęcia praktyczne u pracodawców, a jedynie połowa zdaje egzamin zawodowy.

„Takie będą Rzeczypospolite, jako ich młodzieży chowanie”. I to dedykuję Premierowi Morawieckiemu. Kim Pan chcesz robić Polskę 2.0? Tymi matołami?

Kolejny „geniusz” biznesu

Do prawie 100 mln zł wzrosły straty należącego do biznesmena Leszka Czarneckiego Getin Noble Banku. Obciążeniem dla wyników są składki na BFG oraz odpisy związane z niespłacanymi kredytami. W najbliższych miesiącach bank będzie starał się sprzedać część wierzytelności, opiewających na kilkaset milionów złotych.

Będzie „Get-out” a Pan Czarnecki okazał się po prostu kolejnym „geniuszem biznesu” jak Brzoska i przed nim wielu, wielu innych. 

Nie zapisał

Rejestrator w rozbitej limuzynie premier Szydło nie zapisał informacji o sygnałach dźwiękowych i świetlnych samochodu. Na to liczyła prokuratura, która otrzymuje od świadków i uczestników wypadku sprzeczne informacje w tej kwestii.

A co w tym kraju można ustalić ponad wszelką wątpliwość? Nic i to jest właśnie podstawowy problem. Aż dziw, że to nie Polak opublikował teorię względności. 

Kroniki Wielkiego Kryzysu

Dzięki zwycięstwu Emmanuela Macrona nad prawicową populistką Marine Le Pen we francuskich wyborach prezydenckich Unia Europejska oraz strefa euro wyszły ze sporych tarapatów. Jednak kolejne ryzyka geopolityczne będą się pojawiać ze zdwojonym animuszem. Na Zachodzie populiści nadal będą sprzeciwiać się globalizacji – zwycięstwo Macrona wcale tego zmieni. Świat może natomiast ogarnąć fala protekcjonizmu, wojen handlowych oraz żądań ograniczenia ruchów migracyjnych.

Który KURWA świat? Wasz czy nasz? Globalizacja jest zjawiskiem pożądanym, ale w kwestii unikania wojen, wzajemnego współżycia narodów, tolerancji, wolności, otwartości itd. itp. A co Wy nam proponujecie? Wolny przepływ towarów, usług i kapitału. I to wszystko. A co to KURWA za globalizacja? Interesuje Was tylko kapitał i zwrot z kapitału. No to zbudowaliście świat, który przypomina beczkę prochu. A im szybciej Titanic światowego kapitalizmu nabiera wody, tym głośniej gra orkiestra. Tak czy siak, okręt tonie, ale o tym „nie wypada” pisać, wszak nie ma lepszego ustroju od „liberalnej demokracji”. Komuchy mówiły to samo a kłamstwem się problemów nie rozwiąże, zamiataniem pod dywanik też. Im później przyjdzie eksplozja tym będzie silniejsza.

Średnia pensja na najwyższych szczeblach kadry zarządzającej to 13,1 mln dol., podczas gdy przeciętny pracownik może liczyć na pensję w wysokości średnio 37,6 tys. dol. Oznacza to różnicę w zarobkach w proporcjach 347 do 1. 

Ale za te pieniądze oni muszą kupić rezydencję, grać w golfa zamiast chodzić do pracy i wiele innych „obowiązków” obciąża ich budżet. A tak na poważnie, to są po prostu pany i o co Wam chodzi chamy?

Poważne spadki sprzedaży odnotowano na wszystkich najważniejszych europejskich rynkach. Niechlubnym rekordem może się pochwalić się jednak Zjednoczone Królestwo, gdzie branża moto utraciła aż 19,8 proc..

Nie da się, powtarzam to od lat, ciągle zwiększać produkcję i sprzedaż, po prostu się nie da. Ale jak to powiedzieć apologetom kapitalizmu, który bez wzrostu może tylko upaść. Ten system nie może działać bez zwiększania zysków, no to mamy problem, jak to się dziś mówi.

Produkt krajowy brutto (PKB) całej strefy euro wzrósł w pierwszym kwartale 2017 w porównaniu do ostatniego kwartału 2016 o 0,5 proc. W USA wskaźnik ten wyniósł jedynie 0,2 proc.

No właśnie, patrz wyżej. I dodam jeszcze, że szczególne wrażenie robi na mnie „rozpędzona” gospodarka USA. Jeśli porównać te dane z wzrostami na Wall Street to robi jeszcze większe wrażenie. Kapitalizm oszalał do reszty, produkcji nie ma a wartość akcji w kosmosie. Będzie się działo.

Amerykańskie giełdy zaliczyły wczoraj potężne spadki, pociągając za sobą europejskie rynki. Nie tylko giełdy - reakcję widać też na walutach. Powód to ostatnie działania prezydenta USA, przez które pojawiają się nawet sygnały możliwości impeachmentu - i to ze strony Republikanów.
Reakcja jest nie tylko na rynkach akcji, bo polityka pogłębia przecenę dolara wobec euro, który jest w okolicach najniższych poziomów od pół roku (choć dziś rano próbuje nieco odrabiać straty), a indeks dolarowy, mierzący siłę amerykańskiej waluty wobec sześciu walut (euro, jena, funta, dolara kanadyjskiego, szwedzkiej korony i franka szwajcarskiego), był najniżej od 9 listopada, czyli stracił wszystko to, co zyskał od czasu wyborów prezydenckich w USA.

Oczywiście zagorzali apologeci kapitalizmu znów powiedzą, że „rynki” coś tam „dyskontują” i przewidują a także są jednak dużo ważniejsze od realnej gospodarki, bo co dla niej za znaczenie ma, kto będzie prezydentem USA i czy obecnego matoła odwołają czy nie. Słońce z pewnością wstanie jutro na wschodzie i zajdzie na zachodzie. I to na szczęście jest całkowicie niezależne od „wyceny rynku”. Ten system jest kompletnie szalony i nie ma racji bytu. Na szczęście właśnie zdycha na naszych oczach.

Creatio Medio

W 2015 roku niektóre media próbowały kreować obraz całkowicie sprzeczny z rzeczywistością. Przekonywano, że wśród uchodźców znajdują się kobiety i dzieci. W rzeczywistości napłynęli głównie młodzi, samotni mężczyźni. Opublikowano absurdalne badania, jakoby gospodarka krajów europejskich rozpaczliwie potrzebowała nowych rąk do pracy i uchodźcy mogli natychmiast wypełnić tę lukę. Przekonywano nawet, że do Europy przybywają wysoko wykwalifikowani specjaliści z dyplomami wyższych uczelni, co także okazało się nieprawdą. Po pięciu latach intensywnej integracji jedna trzecia do połowy uchodźców znajdzie pracę. Druga połowa nadal nie będzie pracować, a wielu z nich przez całe życie będzie żyło na koszt podatników.

W czyimś interesie to było. Jak szaleństwa medialne na temat „eksterminacji” Kosowarów przez Serbów, co okazało się absolutnym i całkowitym kłamstwem. Ale największa w Europie szpiegowska baza US Army jest dziś właśnie tam. Na co dzień mamy stek kłamstw o Syrii a wcześniej całą „Arabską wiosnę”. I na koniec pointa, kto na tym zyskuje, kto to nakręca? Kapitaliści, choć to może brzmi śmiesznie to tak po prostu jest. Nie pierwszy raz, gdy dla zysków morduje się miliony.

Bezstronni

Zgodnie z raportem Media Research Center, które przeprowadziło analizę wykorzystania czasu antenowego przez stację CNN, 92 proc. tego czasu poświęcone było Donaldowi Trumpowi i jego prezydenturze. 78 proc. zapraszanych gości było przeciwko prezydentowi - popierało go 6 proc.

USA po Wietnamie i rezygnacji Nixona straciło dziewictwo, dziś gdy establishment odwoła Trumpa, co zostanie z „imperium demokracji”? Gdy afera Watergate pokazała, jak działa amerykańska „demokracja”, przynajmniej media wyszły z tego obronną ręką. Dziś, gdy media działają tak jak CNN, nie tylko polityka i politycy w USA znaleźli się tam gdzie PiS ale i media są tam gdzie TVP. I tak upada imperium, zamiast wzorca mamy magiel. Gorszy niż „Moralność Pani Dulskiej”.

Kto klika?

To tzw. "farmy klików", "farmy klikaczy" czy "farmy lajków" - nazwy opisujące ten proceder są różne. Jest to popularny sposób działania przede wszystkim w Chinach i Rosji. Po co? Przede wszystkim po to, by rozpropagować posta, tweeta lub usługę wśród użytkowników mediów społecznościowych.
Dla przykładu - Twitter ma obecnie ok. 320 mln aktywnych użytkowników na całym świecie. Eksperci szacują, że nawet jedna szósta z nich może być fałszywa i wykorzystywana tylko do produkcji polubieni na tego typu farmach.

Zresztą firmy często płacą bardzo duże pieniądze, by ich konto na Facebooku miało możliwie wielu fanów, a profil na Twitterze jak najwięcej obserwujących.

Ten klika, kto płaci, mieliście jeszcze jakieś wątpliwości? Wszystko jest absolutnie nieprawdziwe, ale żeby wyjść z tego Matrixu nawet pigułki nie trzeba wybierać. Wystarczy smartfona wywalić do kubła i od razu lepiej. 

Kto sieje wiatr

Brytyjskie Ministerstwo Zdrowia, banki, operatorzy komórkowi, fabryki samochodów, gazownie, elektrownie i dziesiątki innych firm i instytucji publicznych padły ofiarą WannaCry.

Eksperci jednak wskazują, że twórcy WannaCry prawdopodobnie korzystali z exploitów opracowanych na potrzeby NSA – Amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. Efekty tego są imponujące: ponad 200 tys. komputerów zainfekowanych w 150 krajach.

Pamiętacie sprawę słynnego zamachu w San Bernardino? FBI szukało wtedy sposobu na odblokowanie iPhone’a należącego do jednego z zamachowców. Kiedy Apple odmówiło współpracy, FBI zapłaciło za stworzenie odpowiedniego oprogramowania izraelskiej firmie Cellebrite. W lutym 2017 r. ktoś włamał się na serwery Cellebrite i ukradł stamtąd to narzędzie.

Przed takim scenariuszem ostrzegał Tim Cook, CEO Apple. Nazwał on oprogramowanie tego typu „software’owym odpowiednikiem raka” i był absolutnie przekonany, że prędzej, czy później, takie narzędzie dostanie się w niepowołane ręce. Miał rację

Agencje, coraz liczniejsze, które teoretycznie zajmują się naszym bezpieczeństwem, dawno już urwały się ze smyczy. Nie słuchają nikogo i nie zatrzymują się przed niczym. Dbają tylko o swój własny interes i bawią się gierkami, bez względu na konsekwencje swojego postepowania. Gdy to spotka się z szaleństwem uzależnienia od software nawet wody w kranie mamy gotową receptę na katastrofę. Nie pytaj jak będzie wielka, pytaj kiedy to się stanie.

Pure no sense

Jednym z najważniejszych wyróżników nowego flagowca HTC jest technologia Edge Sense, czyli interakcja przez ściskanie krawędzi smartfonu. Możemy jej przyporządkować wywoływanie określonych funkcji, np. aparatu, zrobienia zdjęcia czy uruchomienia latarki. Gest uścisku można oczywiście konfigurować i przypisać dużo więcej działań. Edge Sense rozpoznaje ścisk krótki oraz długi. Co dość istotne, rozwiązanie działa również w rękawiczkach oraz pod wodą, gdzie obsługa pojemnościowego ekranu jest mocno utrudniona.

Czy jest granica tego nonsensu? Oczywiście, że nie ma. Uzależnieni od smartfonów „zombie” masturbują się psychicznie właśnie w taki sposób. Gdy już osiągną coś na kształt orgazmu, pragną znów więcej i więcej. Może więc pójść od razu na całość, wmontować w smartfon czujnik wilgoci i skojarzyć go z opcją wibracji. W dwóch wersjach obudowy, waginalna i analna, niech będzie też Gender. Przesadzam? To się dopiero zobaczy.

Kto zapłaci rachunek za Brexit? "Niech Unia zapłaci nam"

Takiego zdania jest szef brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Boris Johnson. Podkreślił to w rozmowie z dziennikiem "Telegraph". - Prezentowany nam rachunek jest absurdalny - mówił.

Obłożenie UK karnymi cłami też będzie absurdalne jak nie zapłacicie, więc lepiej zapłaćcie teraz, bo potem rachunek będzie tylko rósł. A ten nadworny błazen jest najlepszym przykładem „jakości” angielskich polityków. Wrzaskiem to można było sobie wygrać wybory, ale teraz będziesz miał do czynienia z Wolfgangiem Schauble, on Ci dopiero da popalić. 

Kto kocha emigrantów i dlaczego

Brytyjska gospodarka jest mało zachwycona tymi planami ograniczenia imigracji. Gazeta "Evening Standard" nazwała wręcz propozycje May „gospodarczym analfabetyzmem" – redaktor naczelny dziennika sam jest konserwatystą, byłym ministrem finansów w rządzie Davida Camerona. A Paul Johnson z think tanku "Institute for Fiscal Studies" stwierdził, że mniejsza imigracja oznaczałaby "dodatkowe koszty dla pracodawców i gospodarki". Program wyborczy Partii Konserwatywnej jest jednak tym razem wyraźnie mniej przyjazny dla przedsiębiorców niż kiedyś, wymaga natomiast od gospodarki przejęcia większej odpowiedzialności za społeczeństwo.

Tłumaczymy z „ekonomicznego” na nasze. Brytyjscy kapitaliści nie są zachwyceni planami ograniczenia imigracji. Oznacza to, że będą musieli więcej płacić pracownikom. Politycy pod naciskiem obywateli muszą ograniczyć zyski kapitału i część pieniędzy dać obywatelom w obawie przed rewoltą. I co Karol Marks nie miał racji?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz