piątek, 12 maja 2017

Święta rodzina




Motto: świat, w którym banki pożyczały firmom oszczędności gospodarstw domowych właśnie zniknął. Firmy toną w oszczędnościach, z którymi nie wiedzą, co zrobić.

Pijany jak biskup

Mówiłem po tym wszystkim Kwaśniewskiemu, że trzeba społeczeństwu powiedzieć, kto stał za tym, że w Charkowie, na cmentarzu katyńskim, prezydent się chwiał. Nie chciał powiedzieć, jak było w rzeczywistości, że to Głódź go upił, tylko zaczęli pływać, wymyślać niestworzone historie.

A co z biskupem? A ten był tak pijany, że do grobów nawet nie doszedł. Wszyscy o tym wiedzieli, ale nikt nie powiedział, bo to przecież „biskup”. A biskup to, co? W Polsce rzadko kiedy trzeźwy, tak było jest i będzie. Tacy Polacy są po prostu zakłamani.

Rządy PRAWA

Przewodniczący niemieckiego Bundestagu Norbert Lammert radzi Federalnemu Trybunałowi Konstytucyjnemu, by zachował powściągliwość w orzekaniu i nie ograniczał pola manewru ustawodawcy. W przeciwnym razie parlament może się bronić przed ingerencją TK.

No, to tylko czekam aż Polska złoży w Radzie Europy wniosek o rozpoczęcie odpowiednich procedur monitorujących. Najlepiej niech to powierzą Panu Timmermansowi, on ma wprawę.

Prywatne zawsze lepsze

Jak się okazało, przechodził w prywatnej klinice niegroźny zabieg serca. Niestety, skończył się on udarem. Artysta został w ciężkim stanie przewieziony do publicznego szpitala. Jak wynika z informacji "Vivy", stan Wodeckiego już się poprawił.

Doktor Kulczyk nie miał takiego szczęścia, nie zdążyli go przewieźć do państwowego szpitala. 

Święta rodzina

Szaleństwo wybuchło ze zdwojoną mocą. Lewandowscy mają dziecko. Tak, mają dziecko. Córkę. Nazywa się Klara. Kogoś to ominęło? 

Szaleństwo z Lewandowskimi wybuchło w chwili ich ślubu, kiedy to my, z pszenno-buraczanego kraju z kompleksami wobec świata, dostaliśmy wreszcie swoja "parę królewską", której sukcesy i stan konta nie podlegały wątpliwości, w przeciwieństwie do wielu innych, lansowanych w stanie histerii przez media, a potem oblewających się w tychże mediach szambem, bądź gonionych przez komorników. Lewandowscy - młodzi, ładni i z sukcesami, mieli być "polskimi Beckhamami" albo polską "Kate i Williamem".

Kiedy Lewandowski ogłosił, że będzie ojcem, wybuchło coś, czego w Polsce i zidiociałych, coraz bardziej polskich mediach jeszcze nie było. Histeria? Mało powiedziane? Szaleństwo? Raczej też zbyt małego kalibru słowo. Pamiętam, kiedy jednego dnia zadzwoniło do mnie kilkanaście redakcji z prośbą, abym "jakkolwiek" skomentowała to, że Lewandowski będzie ojcem. Kiedy pytałam, "ale po co?", słyszałam, że cała Polska tym przecież żyje. Cała? Ja jakoś nie. Nikt z moich znajomych także nie. Po prostu ma przyjść na świat dziecko, nic więcej, a że ktoś na tym zbija ostrą kasę, jego sprawa.
Kiedy więc nadszedł ten cudowny moment i dziecko Lewandowskich przyszło na świat, Polska natychmiast oszalała. Ja wtedy byłam na medialnym detoksie, z którego obudziły mnie telefony z różnych redakcji (znowu) żebym to skomentowała. Czyli co? To, że Anna Lewandowska powiła zdrowego dzieciaka, i że to jest dziewczynka. Aha. Na szczęście moje tłumaczenia, że uważam to za absurdalne, jakoś do dzwoniących dotarły. Jedna z dziennikarek nawet długo tłumaczyła mi się, że jej wydawca wydzwaniać kazał. A ja patrzyłam jedynie, co dzieje się w mediach. 

A były tam żniwa lepsze niż kolejny skandal z Dodą, snapy zidiociałych blogerek, piosenki wykonawców bez repertuaru czy głosu, matura celebrytek, dziecięce wyznania Edyty Górniak czy nawet pogrzeb Przybylskiej, który dał zarobić mediom w ostatnich latach najwięcej. Kiedy w jednym z serwisów, na stronie głównej było ponad 20 newsów o dziecku Lewandowskich, autentycznie zamarłam. To nie było szaleństwo, ale jakaś straszliwa, na granicy choroby psychicznej, obsesja. Poziom owych "newsów" w większości był zresztą z tak głębokiego "miejsca, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę", że aż strach. Ale na koniec dnia kasa się zgadzała. Bo kasa rządzi. 

Całe nasze, i nie tylko, społeczeństwo zidiociało do reszty. Kiedyś na „topie” była nowa premiera Mistrza i Małgorzaty, dziś nikt nawet nie wie, o czym mowa. Zamiast tego mamy papkę proteinową z soi w postaci „karkówki z grilla”, wodę mieszaną ze spirytusem przemysłowym plus tajemnicze dodatki, zwaną „piwo” oraz „literaturę” z nowoczesnych mediów. Spełniły się najgorsze scenariusze z książek sci-fi z lat pięćdziesiątych i sześć dziesiątych. Wystarczy odwołać się do dorobku Stanisława Lema. Tak żyjemy jak on sześćdziesiąt lat temu napisał. Ale to była podobno utopia, tyle że niestety słowo ciałem się stało.

Rozczarowany

Donald Trump rozczarowany rolą prezydenta USA. Wyznaje: Myślałem, że będzie łatwiej 

Tak, nieustanne bibki i marnowanie majątku zostawionego przez Tatusia, to było życie. A teraz ciągle coś chcą i oczekują efektów. Panie Prezydencie, odwagi, rzuć Pan to i jedź gdzieś gdzie palmy, drinki i gołe panienki. To jest prawdziwe życie dla prawdziwego mężczyzny. 

Rządy strachu

"Amerykanie nie zdają sobie w pełni sprawy z zakresu operacji prowadzonych przez Rosję w celu destabilizacji zachodnich społeczeństw, a odpowiedź władz amerykańskich na poczynania Moskwy jest niedostateczna."

Za to cały świat doskonale zdaje sobie sprawę z zakresu operacji prowadzonych przez USA w celu zapewnienia swojemu krajowi „przewodniej roli”. Włącznie z tym, że USA prędzej się posuną do zniszczenia naszej cywilizacji niż przestaną drukować dolary bez pokrycia. A każdy, kto ich nie chce uznać za jedyną walutę rozliczeniową i zapasową od razu jest traktowany jako wróg. Przykład powyżej. 

"Rosyjskie cyberataki są nagminne i stanowią poważne zagrożenie dla władz USA oraz kluczowej infrastruktury" – ostrzegł w czwartek szef Wspólnoty Wywiadowczej USA, dyrektor Wywiadu Narodowego, Daniel R. Coats występując przed senacką komisją ds. wywiadu.

Każda metoda jest dobra, jeśli może przynieść zysk. Czyż nie takie są podstawy kapitalizmu? A że społeczeństwo pyta się, po co nam osiemnaście służb wywiadu, to proszę bardzo, bo „Ruskie” nam zagrażają. A że to kompletna jak to się dziś mówi „post prawda” to nie ma znaczenia. Liczą się zyski.

Imperium dobra

Ronald Reagan w imię Wilsonowskiego idealizmu walczył
z komunizmem, a zarazem w imię Realpolitik wysyłał broń Saddamowi Husajnowi na
jego wojnę z Iranem („skurwysyn, ale nasz skurwysyn”). Co ciekawe, wspierać
Saddama jeździł wtedy do Bagdadu Donald Rumsfeld, późniejszy sekretarz obrony w
administracji Busha juniora i jeden z autorów polityki, która miała na celu obalenie
Saddama jako krwawego dyktatora (oczywiście w imię Wilsonowskiego idealizmu i
obrony praw człowieka).

Jedną z zasług powszechnego dostępu do sieci, jest dziś sytuacja, gdy już nigdzie na świecie nikt nie wierzy w jakiekolwiek „idee” rzekomo kierujące polityką USA. Ich jedyną „ideą” jest zysk.
Kroniki Wielkiego Kryzysu

Ostatnie skandale obniżyły wartość Ubera o 10 mld dolarów. Co więcej, spółka generuje gigantyczne straty. Co dalej?

Nieco ponad tydzień temu Uber ujawnił niektóre szczegóły swoich wyników finansowych. Potwierdziły się nieoficjalne informacje, że spółka jest mocno pod kreską. W 2016 r. spółka straciła na swojej działalności 2,8 mld dol. W 2015 roku było to 2,5 mld dolarów. Łącznie daje to szokującą sumę 5,3 mld dol. straty w dwa lata.

Władze Ubera przyznały się, że z kredytów i zebranych od inwestorów 15 mld dol., zostało 7 mld dol. w gotówce.

To, co ze wszystkim, bum trala, lala, bum trala lala.

Portoryko, które formalnie jest terytorium zależnym od USA, złożyło właśnie w amerykańskim sądzie federalnym wniosek o ochronę przed wierzycielami. W praktyce oznacza to tyle, że Portoryko zbankrutowało. "NYT" przypomina, że długi karaibskiej wyspy sięgają123 mld dolarów. 

No cóż, nie pierwszy to raj podatkowy, któremu na końcu wystawiono słony rachunek za czynsz a dochodów nigdy nie było, bo podatków tu nikt nie płacił. Teraz zamożni Amerykanie i ich firmy przeniosą swoje skrytki pocztowe z jednej wyspy na drugą i nic się nie zmieni. A że mieszkańcy zdechną z głodu, to w końcu ich problem. 

Bank centralny w Bahrajnie poinformował, że aktywa zagraniczne tego kraju stopniały aż o 71 proc. w ciągu trzech lat. Rezerwy zagraniczne tego kraju topnieją z miesiąca na miesiąc, a wszystko przez niskie ceny ropy naftowej. Kolejny krach może zatopić gospodarkę.

Jaką gospodarkę? Rzeczy wracają na właściwe miejsce, ceny ropy ponad 100 USD to była wielka, spekulacyjna bańka i prędko nie wrócą. Cała ta banda nierobów z Zatoki Perskiej prędzej niż się ktokolwiek spodziewał wróci na pustynię. I tak będzie sprawiedliwie. Poza tym jak ręką odjął skończy się fala muzułmańskiego terroryzmu, który jest przez te kraje finansowany.

To był rozczarowujący kwartał dla Snapa. Spółce nie udało się spełnić oczekiwań rynku, co przełożyło się na ponad 23 proc. spadek wartości akcji w handlu posesyjnym. Niektórzy analitycy twierdzą, że to dopiero początek złych wieści dla popularnego serwisu społecznościowego.
Historia dot.com się powtarza, historia cebulek tulipanów, wszystko się powtarza. A idioci „inwestują” w „papiery wartościowe”.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz