Czym żyje Polska ?
fot. Tomasz Griessgraber / Edytor
Czwartek, godz. 12.30. Z
mieszkania matki w Sosnowcu wychodzi Katarzyna Waśniewska (22 l.). W przylegającej do ciała
czarnej kurtce z postawionym kołnierzem, czarnych dżinsach i butach na obcasie.
Do tego w czapce z daszkiem, pod którą ukryła włosy... Dźwigając aż trzy
wypakowane rzeczami torby, wskoczyła do autobusu i odjechała! Krzysztof
Rutkowski zdradził, że wyjechała do Krakowa, do koleżanki. Ale nasuwa się
pytanie, czy nie czmychnęła przypadkiem przed badaniami psychiatrycznymi?
Psychiatra przydał by się
bardziej dziennikarzom i ich mocodawcom oraz czytelnikom. Każdy ma indywidualne
prawo robić ze swoim życiem, co mu się podoba. Ale, żeby dzień po dniu
relacjonować nawet najbardziej pojebane losy zwykłej rodziny to wynalazek lat
ostatnich. I nic nie wskazuje na opamiętanie, jeszcze parę miesięcy i będą
tylko dwa tematy, story rodziców Madzi i wojna Polsko-Polsko-Ruska o Smoleńską
„prawdę”. Nic tego nie przerwie dopóki będzie zapotrzebowanie a ono rośnie.
Czekam na codzienny „reality show” „Waśniewscy” oraz „Gazetę Codzienną
Smoleńską”.
Ekspert z Bożej … łaski
Pan Binienda nie jest nawet profesorem fizyki. Skończył Wydział Maszyn
i Samochodów na Politechnice Warszawskiej. Ale i tak nie wierzę, że absolwent
politechniki nie wie, jakie bzdury plecie. On stosuje niedopuszczalne metody
badawcze. Aby zbadać wytrzymałość czegokolwiek, trzeba znać wytrzymałość budowy
przedmiotu. Konkretnie tego skrzydła. Konieczna jest tu dokumentacja techniczna
samolotu, dokładnie tej sztuki. Wykonać trzeba pomiary. On nie ma dostępu do
dokumentacji. Gdzie jest zatem błąd w jego wyliczeniach? Odpowiadam: Wszędzie -
mówił Łoziński.
Kiedyś moja szanowna Mama
powiedziała mi tak. Synku, nie wierz, że jak ktoś ma tytuł profesora to jest
krynicą wiedzy bo ja z nimi na co dzień pracuję i często tak nie jest. I moje
życie poglądu tego nie zmieniło. Teraz bardzo się cieszę, że nareszcie ktoś podsumował
„dorobek naukowy” Pana Biniedy w kwestii jego smoleńskich „ekspertyz”. To
brednie i to kompletne, a dane do
„symulacji” wyssane z palca.
W każdej nauce, nie tylko w fizyce, jeżeli
teoria jest sprzeczna z faktami obserwowalnymi to jest błędna i nie ma dalej
dyskusji. Właśnie w momencie, kiedy brzoza się złamała, skrzydło odpadło,
samolot się rozbił to cała dyskusja o tym czy powinna się złamać, czy nie,
złamała się to jest fakt, koniec.
Ale jak fakty nie pasują do
teorii to znaczy, że te fakty są nieprawdziwe. Ni pierwszy to i nie ostatni taki przypadek. Jak żyję mam z
tym do czynienia. Tyle, że obecni włodarze, byli „bojownicy o wolność” właśnie
to zarzucali komunistom, nazywając to nie bez racji, dialektyką
marksistowsko-leninowską. Od 1989 roku miało być inaczej a wyszło … jak zwykle,
i stara marksistowska metodyka negowania faktów za pomocą teorii święci
triumfy. Tak to niechcący kombatanci walki z „komuną” jak po każdej rewolucji
zamienili się w wierną kopię tych, których obalili. Nie pierwszy to i nie
ostatni przypadek w historii, najwyższy chyba czas aby prawidłowość tą obudować
zgrabną teorią, ku przestrodze innych. Bo, że Polacy czegoś tam na własnych
błędach się nauczą nikt chyba nie liczy.
I komentarz z netu
~Bran
Proponuję eksperyment: wsiadamy do tupolewa i robimy szarżę na brzózkę
o odpowiedniej średnicy lecąc z taką samą szybkością 12 m nad ziemią. Można tego
nie nazywać eksperymentem tylko sądem bożym. No i jak przeżyją, to obejmują RP
w posiadanie. A jak nie przeżyją, to będziemy się mogli zabrać za swoje sprawy
a elektorat Macierka będzie musiał sobie poszukać innego palanta na guru. Lista
pasażerów: Pasażer nr jeden Jarosław Kaczyński, nr 2 Antoni Macierewicz... Jest
sto prawie miejsc do obsadzenia. Nie powinni zabraknąć i Kępy i Hofmana oraz
Rydzyka i Pospieszalskiego. jak już zabraknie notabli można na pozostałe
miejsca zrobić konkurs dla najaktywniejszych świrów z Krakowskiego
Przedmieścia. A! 20 miejsc z klucza dla ludzi z Gazety Polskiej i Telewizji
Trwam. No i oczywiście powinni się w tupolewie znaleźć też ci
"profesorzy" z Dakowskim na czele którzy bredzą o zamachu. Będzie
kłopot tylko z pilotem bo w gronie głoszących tezę o przyjaznych brzozach chyba
żadnego pilota nie ma ale na pewno i wśród pilotów znajdzie się jakiś idiota. I
od razu można ogłosić konkurs na upamiętnienie tego eksperymentu. Ja bym był za
postawieniem tego pomnika na Krakowskim, nawet na środku. Mielibyśmy spokój na
kilka wieków. Można by nawet ustanowić święto narodowe w dniu szarży i w ogóle
wprowadzić tego dnia obowiązek ścinania brzozy tupolewem dla wszystkich
chętnych idiotów miejscowych i zagranicznych. A Ruskie mieli by zarobek bo
jednego Tu145 na rok by musieli złożyć przez następne stulecia. To by była
forma eugeniki. Co ktoś zeświruje, to by się zabierał w lot na brzózkę. A
polska by rosła w siłę i oczywiście ludzie żyli coraz dostatniej...
Bran, masz u mnie „LIKA”
Czy leci z nami pilot ?
Ta załoga nie miała uprawnień.
Tylko technik pokładowy miał prawidłowo nadane i ważne uprawnienia lotnicze.
Wszystkie inne były z wojskowego punktu widzenia nieważne, więc z formalnego
punktu widzenia nie powinni się znaleźć w tym samolocie - powiedział Maciej
Lasek, przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych w rozmowie
z Moniką Olejnik. Dodał też, że to była załoga, która nie była w stanie wykonać
prawidłowo odejścia na drugi krąg, że mamy do czynienia z załogą, która
fałszuje dokumenty, mówiące jakie minima posiada, mówiące o tym, czy zostało
wykonane sprawdzenie umiejętności pilotażowych.
Ale co tam uprawnienia, co tam
egzaminy, my jesteśmy „debeściaki”. Na drzwiach od stodoły latamy. Umówmy się,
jak pokażą (niebawem) na National Geographic film o tej katastrofie to
obstawiam, że w podsumowaniu powiedzą, że tak spierdolonego lotu jeszcze nie
widzieli. Ale to znowu będzie robota „ruskich” oczywiście. Już tak mówią, choć
do premiery daleko.
Rosjanie dali zgodę na zniżanie tylko do stu metrów. A samolot znalazł
się parę metrów pod, tak jakby powierzchnią lotniska, kilka metrów nad ziemią.
Furda tam, tylko im się
wysokościomierze pomyliły, a co nie mogły ? Ale, żeby od razu z tego powodu
katastrofa ? Zresztą w zapisu rozmów słyszymy, że ostatni odczyt wysokości to
było 20 metrów,
ale wg PiS samolot nie zszedł poniżej 100 metrów, bo nie.
Likwidator
Jakub Karnowski nie był dotąd związany z koleją. Jest doktorem
nauk ekonomicznych, absolwentem warszawskiej SGH oraz University of Minnesota
(USA), a także stypendystą The Margaret Thatcher Foundation w London
School of Economics.
Facet ze „szkoły Balcerowicza”
dobrze nauczony likwidacji wszystkiego co nie jest prywatne, czyli po prostu
doktryner z zawodu. Ta nominacja potwierdza pomysł likwidacji PKP jeszcze w tej
kadencji. Potem wozić nas będzie „rynek”. A miłośnikom Margaret dedykuję
historię prywatyzacji British Railways (trzeba je było potem odkupić, bo jakość
usług o pomstę do nieba wołała) oraz obecny kryzys, który jest niczym innym
tylko skutkiem polityki Pani Thacher i niejakiego Ronalda R.
Ruski szpieg zdemaskowany
No i Antoni, którego nie znałem wtedy, był studentem bodajże pierwszego
roku historii, o ile dobrze wiem, ja go spotkałem na dziedzińcu Uniwersytetu,
on mi się pod tym podpisał, po czym mi wygłosił pogadankę, jak to on jest
zwolennikiem Che Guevary i Fidela Castro, jak ma pretensje do Chruszczowa, że
wojny Stanom Zjednoczonym nie wytoczył, prawda, w czasie kryzysu kubańskiego,
ale w zasadzie wtedy ja nie wiedziałem w ogóle kto to jest. No i takie są pana losy i Antoniego
Macierewicza.-dodała Monia O.
Jak pogmatwane są ludzkie losy,
Pan Antoni od wielbienia Che przez przyjęcie Jezusa w czasie internowania
(wtedy to był łaskaw się ochrzcić) doszedł był właśnie do Talibanu. Tylko te
oczy pozostały niezłomne, we wciąż jednak zmieniających się poglądach.
Ego JEGO
I on na tej podstawie pisze, że był sekretarzem tymczasowej komisji
wykonawczej, no zaraz, nie był sekretarzem tylko odpowiednikiem sekretarki, to
jest dość zasadnicza różnica. W momencie, kiedy zaczyna sobie tak przesadnie
dodawać no to zaczyna to być śmieszne. No przecież ostatnio powiedział, że
papież Jan Paweł II zamieszczał w swoich homiliach treści, które on mu
sugerował.
Kto ? Jarosław, Jarosław,
Jarosław … Polskę zbaw.
Kolejne „osiągnięcie” Donalda Tuska
Zaledwie 1,5
mln zł wpłacili Polacy na indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE)
w ciągu pierwszych trzech miesięcy oszczędzania - wynika z informacji
"Rzeczpospolitej". Z szacunków gazety wynika, że takich kont jest ok.
4 tysięcy. IKZE to
nowa, dobrowolna forma oszczędzania, jaką wprowadził rząd Donalda Tuska przy
okazji cięcia części składki odprowadzanej do obowiązkowych otwartych funduszy
emerytalnych (OFE). Przekładając ją do ZUS zachęcał do dobrowolnego oszczędzania
do 4 proc. wynagrodzenia, co w zamian oznacza ulgę podatkową. Prognozowano
wówczas utworzenie kilku milionów nowych kont.
Teraz porównując prognozy do
wyników rzeczywistych można się odnieść do ostatnich prognoz związanych z
„reformą emerytalną”. Robili je ci sami ludzie tymi samymi metodami i tak samo
trafią, kulą w płot. Nie ma takiej „reformy”, której ta ekipa by nie
spierdoliła, nie ma takiej drogi, stadionu i czegokolwiek, co by było zrobione
jak należy. A Polacy dalej na PZPO będą głosować. Jak sobie ścielą tak się
wyśpią.
E-kompromitacja
Komisja Europejska wstrzymała finansowanie polskiej e-administracji.
Zbiegło się to w czasie z prezentacją przez Michała Boniego raportu o stanie
e-urzędów. Korupcja, brak współpracy między urzędami, stawianie spraw na głowie
- oto najkrótsza diagnoza bolączek polskiej e-administracji według Michała
Boniego.
Drogi Panie Michale. W Bolanda
Republic nie ma już niczego (patrz Kononowicz) czego by się nie udało
skutecznie z nóg na głowę postawić. I bardzo mi przykro, ale to Wasze
„Solidarnościowe elity” dokonały tej epokowej zmiany. W czasie, gdy inne kraje
a nawet sektor prywatny (w tym bankowy) w Bolandzie przechodziły z papieru na
zapis cyfrowy, Wy produkowaliście przez 22 lata prawo nie dość, że niezrozumiałe
to jeszcze oparte wyłącznie o kulturę „papieru”. I produkujecie dalej. I nigdy
nie przestaniecie bo nie macie zielonego pojęcia o nowoczesnym świecie. Bo
jakie pojęcie mogą mieć zawodowi historycy, archiwiści i bibliotekarze ? „No
Way”, pogadać Pan sobie pogadał ale żeby coś zmienić, nie wróżę sukcesów.
W przedstawionym w poniedziałek raporcie problemom poświęcono sporo
miejsca. Dlaczego 23 lata od transformacji ustrojowej wciąż nie mamy w Polsce
sprawnie działającej e-administracji, takiej, dzięki której nie musielibyśmy w
każdej sprawie biegać do urzędów, ale moglibyśmy przynajmniej większość spraw
załatwić zdalnie, przez internet?
A co mamy sprawne ? Drogi ?
Koleje ? Szkoły ? Służbę zdrowia ? ZUS ? Mam dalej wymieniać ?
ePUAP z korektami ma zostać uruchomiony do końca tego roku. W tym samym
czasie pojawić się ma nowy plan informatyzacji państwa
KUUUUUURWA !!! Pamiętacie „Nowy
Plan” z MSWiA? Tamten był z 2001 roku a teraz po 11 latach będzie jeszcze raz,
i jeszcze raz i jeszcze mnogo, mnogo raz ?
Na początku był plan a na końcu jest …
chaos
MSWiA
rozpatrywało możliwość wprowadzenia elektronicznych dowodów już w końcu lat 90,
ale ekipy premiera Jerzego Buzka w ostatniej chwili się wycofała z wprowadzenia
mikroukładu w dowodzie. Lata później - w 2010 r. Sejm uchwalił ustawę, która
miała wejść w życie 1 lipca 2011 r. Wtedy miały pojawić się nowe dowody. I co?
W czerwcu 2011 r. Sejm przyjął ustawę zakładającą, że owe dowody pojawią się,
ale od lipca 2013. I co? Teraz rząd chce przesunąć ten termin o kilka kolejnych
lat. Właśnie trwa przetarg na dostawę blankietów, ale najprawdopodobniej
zakończy się niczym. Na domiar złego dopiero co wyszła na jaw sprawa
największej łapówki (ok. 5 mln zł), jaką wziął urzędnik. I to nie byle kto, ale
szef Centrum Projektów Informatycznych. Potem do dymisji podała się osoba
odpowiedzialna za e-administrację. Słowem: chaos.
Rolą inżyniera jest okiełznać
chaos i wprowadzić porządek, ale rolą humanisty chyba na odwrót. Przynajmniej
taki jest skutek rządów historyków, politologów, prawników i dziennikarzy. Oni
ze wszystkiego zrobią jeden wielko chaos. Powinni się nazywać „entropiści” i to
jest właśnie ciekawe. Może doktorat na tym zrobić ? Z historii oczywiście.
Co warto zauważyć: obowiązek wprowadzenia e-karty ubezpieczenia zdrowotnego
zawierała już (ustawa z roku 2004. Szczegóły tej karty miało określić
rozporządzenie. Do dziś go jednak nie ma! Powód? - Rozporządzenie takie będzie
mogło być wydane przez ministra zdrowia dopiero po ewentualnej nowelizacji
ustawy dotyczącej dowodów osobistych - informuje Onet Ministerstwo Zdrowia.
Słowem: wedle aktualnego prawa to e-dowód ma pełnić funkcję e-karty zdrowotnej,
a skoro e-dowodów cały czas nie ma, to e-karty też nie ma. By e-karta się
pojawiła trzeba zmienić ustawę o e-dowodach. Wtedy może powstać odrębna
e-karta. A jak e-dowody już staną się za kilka lat faktem, to e-karty będzie
można wycofać, bo e-dowód potencjalnie będzie mógł pełnić funkcję e-karty.
Proste?
To była oczywiście wiadomość z
programu „Nie do Wiary”, bo nie można tego było aż tak spieprzyć. A można
kompletnie inaczej. Upraszczając „do bólu”, dowód osobisty ma pełnić tylko DWIE
funkcje. Pierwsza to potwierdzić, że osoba na zdjęciu to Jan Kowalski
posiadający numer PESEL XXXXXXXXXXX. I to wszystko. Na tej podstawie można go
znaleźć w KAŻDEJ BAZIE. Po huj karta zdrowotna jeśli będzie Rejestr
Ubezpieczonych, nie sposób zgadnąć. Druga funkcjonalność to e-podpis w chipie
umożliwiający skuteczne składanie podpisu. I to już WSZYSTKO. Dajcie mi parę
rozgarniętych osób i parę baniek PLN a za rok wszystko będzie hulać. Ale ja
jestem tylko marnym inżynierem a nie profesorem z WAT, historykiem z
Ministerstwa Cyfryzacji, agentem z ABW czy innym naczelnikiem z MSWiA. Oni tego
NIGDY nie skończą.
Kwiaty dla Nowaka
Przynajmniej raz w tygodniu w sądzie pojawia się wniosek o upadłość
firmy budującej autostradę - czytamy w "Pulsie Biznesu". "Dziś
ci, którzy nie zdobyli żadnego dużego kontraktu autostradowego, cieszą się, że
nie udało im się wygrać" - mówi gazecie szef Polskiego Kongresu Drogowego
Zbigniew Kotlarek. Złośliwi twierdzą - zauważa "Puls Biznesu" - że
dziś łatwiej można spisać listę firm, którym upadłość nie grozi, niż tych,
którym w oczy zagląda widmo bankructwa.
Od zawsze w kanonie ekonomii
budowa infrastruktury w tym dróg jest sztandarowym przykładem pobudzania
koniunktury i rozwoju. Tylko w Bolanda Republic program budowy dróg i
autostrad, zafundowany w większości przez Unię Europejską, skończy się
katastrofą dla całego sektora budowlanego. Polak to potrafi.
Na łączniku z autostradą A2 przy granicy z RFN, siedem miesięcy po
kosztującym 16,8 mln zł remoncie, pojawiły się pęknięcia i wykruszenia. Mamy
kolejną drogową kompromitację – stwierdza "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak podkreśla gazeta, drogowcy boją się,
że trasa nie przetrzyma zimy. W 2013 r. niezbędny może być remont.
Nowak, plastelina do łapy i
utykać, utykać, nie lenić się. I jeszcze jedno, trasa może zimy nie przetrzyma
ale minister Nowak przetrzyma i to jeszcze nie jedno. To twardziel, przyspawany
do stanowiska.
W Brukseli ważą się losy finansowania projektu zakupu 20 pociągów
Pendolino przez PKP Intercity. Jak dowiedział się „Rynek Kolejowy” wątpliwości
urzędników Komisji Europejskiej nie dotyczą tylko 10-letniej umowy
na świadczenie przewozów podpisanej z przewoźnikiem, ale także samego
projektu modernizacji linii E65. Dziwią się oni, że na modernizowanym
właśnie odcinku pociągi pojadą wolniej, niż na odcinku który został
wybudowany w latach siedemdziesiątych. Nieporozumienie wynika również z tego, że ten projekt jest
specyficzny, bowiem na części korytarza E65 będzie się jeździć 200
km/godz., a może 220 km/godz., a na pozostałej części czasami
110 km/godz. lub 160 km/godz. W Brukseli nie zrozumieli, że jest pociąg,
który może jeździć z bardzo dużą prędkością, nawet 250 km/godz. Im się
wydawało, że na całej linii będzie jeździć z taką prędkością.
Dodam, że 220 km/h będzie jeździł
tylko na jednym małym odcinku, 200 na nieco większym, a tak w zasadzie to około
160, co po roku da góra 110, i około 60 po paru latach, jak się wszystko
porozwala. I wrócimy do cara, kurwa ludzie, parowozy budować a nie Pendolino.
Może by jeździł trochę szybciej ale w wersji wychylnej, tyle, że my jej nie
zamówiliśmy. A co my właściwie zamówiliśmy i po co ? Po to żeby wydać kasę i
wziąć prowizję, jak zwykle.
Lody na Patyku
"Patyk" twierdził, że próbował
ukraść inne auto w pobliżu, ale jacyś mężczyźni kazali mu spier... Wszystkim
wydawało się, że były szef polskiej policji zginąć musiał z ważnego powodu.
Spekulowano więc: Co wiedział? Co odkrył? Tak powstała wersja o zleceniu
zamachu na życie generała przez ważnych gangsterów z lat 90. i zbratanego z
nimi polonijnego biznesmena Edwarda Mazura.
Powiem tak, generał Sikorski
spadł do morza bo prawdopodobnie za dużo „fantów” na pokład zabrali i samolot
po prostu nie dał rady wystartować, w Smoleńsku organizatorzy lotu i piloci
dali dupy na cały regulator, Papała znalazł się, jak w filmie, „w niewłaściwym
czasie i miejscu” ityle. Wszystkie trzy „tajemnicze śmierci” są proste i
banalne ale w Bolanda Republic to NIEMOŻLIWE. Naczelnik Państwa ginie w zwykłej
katastrofie lotniczej i podobnie jego współczesny odpowiednik ? Generała
Policji zabija przypadkowo złodziej samochodów ? Furda tam, to wszystko spiski,
i to Ruskich spiski, a w najlepszym wypadku kojarzonej z Ruskimi lewicy.
Niestety ,„wszystkim się wydawało, że to Wojski gra jeszcze a to echo grało”.
Zdaniem Joachima Brudzińskiego sprawa zabójstwa gen. Marka Papały nie
jest jednoznaczna. Polityk nie dowierza ostatnim ustaleniom prokuratury. - Dla
mnie dużo bardziej wiarygodną tezą jest, że było zlecenie na zabicie
"głównego psa", jak mówili przestępcy o gen. Papale, a za tym
morderstwem stoi zorganizowana przestępczość i olbrzymie pieniądze, a nie
nastolatek, który chciał ukraść stare Daewoo Espero - mówił w Radiu ZET poseł
PiS.
Tak jest, jakby zastrzelili
Kowalskiego to pies, nawet główny, z
kulawą nogą by się tym nie zainteresował. Ale Generał Papała nie mógł zginąć
jak byle kto, bo to był ktoś z „elity” władzy. Podobnie było jak kierowca „ninja”
zabił szefa NIK. Też był zamach, mafia, wyrok ale na pewno nie debil za
kierownicą. I teraz będzie znów festiwal uwag typu „dla mnie:, „w mojej ocenie”
formowanych przez ludzi, którzy nie mają żadnych danych, nie mają zielonego
pojęcia co ustaliła policja i prokuratura ale oni zawsze wiedzą lepiej. Jak
będzie ich dwóch to opinie będą trzy. Jak kto ma dość to jedyny ratunek
spierdalać, bo ta farsa nigdy się nie skończy. Sprawa Madzi też.
Uciekają z raju ?
Imigracja do Stanów
Zjednoczonych z Meksyku uległa znacznemu zahamowaniu, i to do tego stopnia, że
więcej Meksykanów zdaje się wracać w ostatnich latach do swego kraju, niż
przyjeżdża ich do USA - wynika z najnowszych badań Pew Hispanic Center.
Specjaliści,
którzy gromadzą dane na ten temat, zwracają uwagę, że po raz pierwszy od lat
30. ubiegłego wieku następuje odwrócenie trendu imigracji z Meksyku do USA,
która stale rosła przez ostatnie dziesięciolecia. Przyczyną spadku imigracji
jest wzrost poziomu życia w Meksyku, malejący tam przyrost naturalny i rosnące
trudności w znalezieniu pracy w USA.
To tylko kolejny kamyk do
ogródka. Nic wielkiego, ale takich kamyków już w ogródku pełno. Jak już nieraz
pisałem Imperia nie walą się z dnia na dzień, lecz konają powoli, do końca
przekonane o swojej wartości. Dwa dni temu w szklanym okienku zagościł nam znów
Leszek Balcerowicz i jak zwykle perorował o zgubnym wpływie na gospodarkę
metody „zalewania kryzysu pustym pieniądzem”, twierdząc, że musi to spowodować
problemy. I to kolejny, tym razem już nie kamień a głaz do ogródka USA.
Najważniejszy jest trend a ten oznacza tylko jedno „by by USA”.
Wielka ? Brytania
Drugi kwartał z rzędu kurczy się gospodarka Wielkiej Brytanii - co
oznacza, że oficjalnie Wyspy są już w recesji.
Więcej liberalizmu, deregulacji,
inżynierii finansowej i ścisłej współpracy z USA. Wypierdolić ich z UE bo nas w
dół pociągną.
Zdrajca
Węgierski koncern MOL odrzucił budżet gazociągu Nabucco po zgłoszeniu
wątpliwości przez premiera Węgier Victora Orbána wobec tej inwestycji
konkurującej z rosyjską rurą South Stream.
I Ty Viktorze przeciwko nam ?
Znów zostaliśmy sami, z rurą w … dupie.
Chińskie myślenie
Chińskie myślenie w kategoriach całej struktury (a nie interesów
określonych aktorów) zaczyna się też pojawiać wśród polityków zachodnich.
To dla tych, którzy zapatrzeni w
„amerykański sen” dalej promują skrajny indywidualizm, z którego „rynek” ma
ułożyć puzzle w najbardziej optymalny sposób. Ten model szlag jasny trafił, co
widać też po Ameryce pogrążonej już piąty rok we śnie gospodarczym. Czasy się
już zmieniły, nowoczesna gospodarka wymaga współpracy a nie ślepego
indywidualizmu. Jak ktoś wierzy, że „rynek” może wszystko ułożyć, to proponuje
kupić puzzle, majtnąć w górę i sprawdzić czy ułożyły się same w to co trzeba.
Jak się nie uda to jeszcze raz, i jeszcze raz … miłych snów.