piątek, 27 marca 2015

Na Rynku



Motto: Naj­pierw cię ig­no­rują. Po­tem śmieją się z ciebie. Później z tobą wal­czą. Później wyg­ry­wasz.
-Mahatma Gandhi

Cud nad Wisłą

Europejski Bank Centralny wydaje tygodniowo kilkanaście miliardów na skup obligacji krajów strefy euro. Polska wciąż nie przyjęła wspólnej waluty i m.in. przez to koszty zadłużenia naszego kraju są kilkunastokrotnie większe niż Niemiec. Podczas gdy rentowność europejskich obligacji jest rekordowo niska, przez ostatnie tygodnie oprocentowanie polskich papierów wzrosło o blisko jedną czwartą. Taki ruch w skali roku przekłada się na ogromne koszty. Za te pieniądze można kupić 30 dodatkowych pociągów Pendolino.

Polskie obligacje należą do mniej atrakcyjnych inwestycji. Wiarygodność i wypłacalność jest dużo wyżej oceniana w przypadku nie tylko Niemiec, ale i Szwajcarii, Francji i Wielkiej Brytanii. Przed nami są także kraje mające problemy finansowe i ustawiane nie tak dawno zaraz za Grecją w kolejce do bankructwa. Mowa m.in. o Portugalii, Włoszech czy Hiszpanii. Irlandia - kilka lat temu pogrążona w kryzysie finansowym, dziś pierwszy raz w historii sprzedała krótkoterminowe bony skarbowe z ujemną rentownością.

Ta informacja w niezwykle esencjonalny sposób pokazuje ów „cud” Pana Byłego Premiera Donalda Tuska oraz tych wszystkich, którzy opóźnili lub w ogóle uniemożliwili Polsce wstąpienie do strefy Euro. Już widać jak wygląda Europa dwóch prędkości, formalnie jesteśmy w UE ale kraje „starej unii” zjednoczone w unii walutowej są oceniane o niebo lepiej od „zielonej wyspy”. I na nic propaganda sukcesu, rzeczywiste oprocentowanie obligacji wygląda następująco :

kraj
rentowność
kraj
rentowność
Rosja
13,37
Szwecja
0,48
Grecja
11,73
Czechy
0,454
Turcja
7,99
Francja
0,454
Węgry
3,67
Belgia
0,426
Rumunia
3,25
Finlandia
0,305
Polska
2,326
Austria
0,32
Portugalia
1,696
Dania
0,283
Wielka Brytania
1,558
Holandia
0,266
Włochy
1,249
Niemcy
0,195
Hiszpania
1,209
Szwajcaria
-0,057

I to pokazuje nasze miejsce w szeregu.






Bogaty jak Polak
GUS: w 2014 r. Polak rozporządzał przeciętnie kwotą 1340 zł miesięcznie 

Porażająco „wysoka” to kwota biorąc pod uwagę, że za to trzeba opłacić wszystkie rachunki, przeżyć miesiąc a potem … odłożyć na emeryturę, zapłacić za świadczenia zdrowotne i lekarstwa itd. itp. Możliwe ? Oczywiście, że kompletnie niemożliwe. Najdziwniejsze jest to, że GUS wreszcie podał jakieś prawdziwe dane, jak im się to wymknęło ?

Za trzydzieści parę lat … jak dobrze pójdzie

Analitycy prognozują, że przy niezmienionej dynamice wzrostu średnie wynagrodzenie w Polsce dorówna do średniej unijnej dopiero za 30 lat

Dla już pracujących oznacza to po prostu NIGDY i tego trzeba się trzymać. Żeby było inaczej trzeba zmienić „dynamikę” wzrostu wynagrodzeń, ale do tego trzeba by było najpierw coś zrobić z chłopo-pańszczyźnianą mentalnością Polaków, którym to zginanie karków wychodzi najlepiej w całej UE. Tylko polscy pracownicy potrafią protestować przeciwko wzrostowi płac, nikt inny taki „innowacyjny” nie jest. I jeszcze jedno, płace „menadżerów” już dawno są na co najmniej średnim poziomie UE, sorry, taki mamy kraj.

Dlaczego Polska nie potrafi

Polska tu odstaje od standardów obowiązujących w wielu krajach demokratycznych pod względem nieodpowiedzialności i nierozliczalności.  Problemem jest, jakiego rodzaju postawy wybiera państwo wobec takich sytuacji. Nie mówię tylko o SKOK, ale też bankach, które dawały frankowe kredyty bez opamiętania. Mieliśmy w tym studiu 170 dyskusji o odpowiedzialności. Za sprawę Blidy, ekscesy IV RP. Czy ktokolwiek poniósł jakąkolwiek odpowiedzialność? Nie jesteśmy w stanie wyegzekwować odpowiedzialności. 

Jesteśmy w stanie panowie, problem polega na tym że nie chcemy. Jest pozwolenie na złodziejstwo, pozwolenie od najwyższych do najniższych szczebli władzy. Pozwolenie jednoczące jak nic innego wszystkie opcje polityczne bez żadnego wyjątku. Racje Pan miał Panie Stanisławie, „każdy Polak to pijak, a każdy pijak to złodziej”. Polska nie jest żadnym demokratycznym krajem, jak Rosja tylko stwarza pozory demokracji. Same kwasi demokratyczne wybory to nie jest żadna demokracja, demokracja to nadzór społeczeństwa nad tymi demokratycznie wybieranymi, to rozliczanie każdego grosza publicznego, to absolutna niezgoda wszystkich na złodziejstwo a także każde inne naruszanie prawa. To także prawo stanowione przez i dla obywateli, przyjazne im i chroniące dobro przed złem. Jaka zatem demokracja jest w Polsce ? A KURWA żadna.

Folwark Polski

Jacek Santorski: - W świetle badań m.in. socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Janusza Hryniewicza na początku XXI wieku większość organizacji w Polsce miała strukturę, kulturę, sposób przywództwa i komunikacji oraz model relacji charakterystyczny dla feudalizmu. Oznacza to, że kadra kierownicza jest hierarchiczna, biurokratyczna i przywiązana do władzy, ale funkcjonuje w pewnego rodzaju układzie zbiorowym z pracownikami. Jest to taki folwark.

Znowu niczego nie odkryłem pisząc od lat, że Polak to chłop pańszczyźniany a tzw. stosunki pracy opierają się na takich samych zasadach jak w gospodarce folwarcznej dawno dawno temu. Tym niemniej miło mi czytać, że również inni tak uważają. Szkoda tylko, że „przypadkowe społeczeństwo” zdaje się tego nie dostrzegać i daje się wyzyskiwać jak chłopi pańszczyźniani. A najgorsze jest to, że z takimi „stosunkami pracy” daleko nie zajedziemy bo dokąd można „naszą szkapą” dojechać ?

Co jest rzadkością ?

W ciągu ostatnich 25 lat Polska osiągnęła ogromny sukces: zaczynała jako jeden z najbiedniejszych krajów Europy Środkowej, obecnie jej PKB wynosi 66 proc. średniej Unii Europejskiej. – Kolejny etap jest trudniejszy, bo dotychczas Polska rosła dzięki taniej sile roboczej i kupionym na zewnątrz technologiom – zauważa Jan Cieński, dziennikarz tygodnika „The Economist”. – Teraz trzeba samemu tworzyć nowe, innowacyjne rozwiązania, firmy powinny się łączyć i razem przebijać na zachodnich rynkach z własnymi markami, co obecnie jest rzadkością.

Polska osiągnęła sukces a Polacy ? 10 % utuczyło się tak, że żyją już jak w krajach starej unii. Zaczęło się od pensji menadżerów, które w „globalnej gospodarce podobno już musiały być na poziomie zachodu. Teraz dorównują temu zachodowi zarobki właścicieli firm. A pozostali ? Pozostali mogą lizać szyby sklepów z luksusowymi towarami, na tym właśnie polega ten system. A co do meritum to zgadzam się w zupełności, że statystyczny „sukces” Polski wynikał wyłącznie z taniej siły roboczej. Co będzie dalej ? Dalej będzie jeszcze tańsza siła robocza bo co do możliwości modernizacyjnych w firmach kierowanych przez naszych „biznesmenów”,  to jest to zupełna utopia. Te chamy nic poza gonieniem ludzi do roboty nie potrafią i wyżej własnej dupy nie podskoczą. Z takimi „przedsiębiorcami” żadnych własnych marek i nowoczesnych wyrobów nie będzie. Będziemy Kambodżą Europy, oczywiście do czasu gdy Kambodża też nas prześcignie. Kwota wolna od podatku już jest tam trzy razy wyższa.

Będziemy bronić niskich płac do końca


Dalej chcą wiać

W sondażu Millward Brown dla "Faktów" TVN aż 41 proc. mówi, że myśli o zarobkowym wyjeździe z kraju. 58 proc. nie zamierza emigrować. Badanie zostało przeprowadzone na osobach w wieku od 18 do 34 lat.

Tylko 41%, będzie więcej, żaden kraj się tak szybko nie rozwija co Polska.

Czyja Polska ?

Krytycznie co do sytuacji w Polsce odnosi się 58% badanych, a tylko 28% ocenia ją pozytywnie. Jak wynika z badania, częściej rozwój sytuacji w Polsce dobrze oceniają osoby uzyskujące wyższe dochody, mieszkające w dużych miastach i mające lepsze wykształcenie.

Ale w kampanii wyborczej wszyscy do owych 58% procent jeżdżą i obiecują a potem ich olewają i to niezależnie z jakiej to niby partii pochodzą. Nikogo nie interesuje los tych, którzy sobie „nie radzą”. Bo w tym systemie liczą się tylko ci co sobie „radzą” i nie ważne jak. Można kraść, oszukiwać, kłamać „wsio rawno” byle sobie „radzić”. To ich jest ta Polska, dla reszty była, jest i pozostanie macochą. A jeszcze teraz owa Polska chce znów namówić owe 58% procent, żeby za nią walczyli i ginęli, a pierdol się Polsko.

Kolejne chińskie ostrzeżenie ?

Urząd Komisji Nadzoru Finansowego przypomina klientom o ryzyku stopy procentowej. Do końca marca wszystkie banki muszą zmienić procedury i pokazywać klientom, o ile mogą wzrosnąć ich raty, jeśli RPP podniesie stopy procentowe w Polsce. Nikt nie wie, na jakim poziomie będą stopy procentowe za kilka, kilkanaście, a tym bardziej za kilkadziesiąt lat. Przykładowo, trzymiesięczna stopa WIBOR PLN, która aktualnie wynosi 1,65 proc., w 2008 r. dochodziła do 7 proc., a w 2000 r. do 20 proc. - ostrzega Komisja Nadzoru Finansowego obecnych i przyszłych kredytobiorców. Zwłaszcza tych, którzy zastanawiają się teraz nad zaciągnięciem kredytu na mieszkanie czy dom
.
Ale klienta ma WIEDZIEĆ czy będzie w stanie zarobić na spłatę kredytu. Skąd ? A jego KURWA problem, na tym polega „gospodarka rynkowa”. Fajny system, w którym nikt nic nie wie i wiecznie wszystkim przypomina, że nic na przyszłość nie wiadomo. Już widzę jak po tym ostrzeżeniu miliony złaknione własnych mieszkań rzucą się do banków po kredyty. Z tego, co bredzi Pan Jakubiak wynika tylko jedno, społeczeństwo pozbawione mieszkań nie będzie się rozmnażać, młodzi i zdolni wyjadą stąd jak najdalej a KNF będzie nadzorował owszem, ale masę upadłościową. I jeszcze jedno, ci co wzięli kredyty w PLN przy niskich stopach będą mieli problemy przy których „kryzys frankowy” będzie tylko miłym wspomnieniem. I tą konstatację dedykuję tym, którzy tak bardzo krzyczą, że trzeba było brać kredyty w walucie, w której się zarabia. Pytanie tylko przy jakim poziomie stóp procentowych, buhahahaha ?

Dupa pocztowa

Wśród mnogości raportów finansowych, jakie rano pojawiły się na rynku, opublikowano wyniki spółki Integer. Druga co do wielkości w Polsce grupa pocztowa zanotowała niespełna 32 mln złotych straty netto w ubiegłym roku. Jest to znaczące pogorszenie względem roku wcześniejszego, kiedy firma zarobiła 8,6 mln złotych.

Tak wyglądają wyniki finansowe „geniusza” zatrudniającego jedyni 7% na etatach, posiadającego „placówki” w sklepach monopolowych i warsztatach samochodowych, który się mieni konkurentem Poczty Polskiej. Firma „krzak”, która mało co posiada, wszystko wynajmuje, działa na kredycie i może zniknąć w jednej chwili. Taka firma ma zastąpić Pocztę Polską od czego nam się na pewno znów „poprawi”. 

Chmury na „centami biznesu”

W branży call contact center pracuje w Polsce ok. 200 tys. osób. Polskie centra obsługują wiele różnych firm w kilkunastu językach. Po 20 latach dynamicznego rozwoju teraz branżę czeka pewna stagnacja, a zagrożeniem dla zatrudnionych w centrach obsługi telefonicznej jest zmierzanie w kierunku automatyki.

Najpierw milion durnych polaczków będzie zapierdalać na słuchawkach za darmo a potem i tak zastąpią ich systemy informatyczne, taki „rozwój” nam zgotowały popłuczyny po Solidarności.

Kiedy Pendolino będzie na siebie zarabiać?

Nasz biznes składa się z tysiąca produktów. Są to połączenia, które już dziś są rentowne, ale są też takie, którym trudno będzie osiągnąć ten poziom. Proszę pamiętać, że każde z nich ma różny potencjał. Myślę, że dwa lata to perspektywa, w której nasz nowy produkt dojrzeje i będziemy mogli powiedzieć, że dobrze go znamy. Teraz nadal się go uczymy. Przypomnę raz jeszcze, że naszym głównym celem jest wzrost liczby pasażerów, a kolejny krok to sukcesywne podnoszenie rentowności połączeń.

Czyli nigdy, ale o tym dowiemy się już po wyborach jak PKP opublikuje sprawozdanie. 

Embargo

Po tym jak Rosja wprowadziła embargo na zachodnią – w tym polską – żywność, eksport do Rosji spadł w ub.r. prawie 30 proc., do rekordowo niskiego poziomu 880 mln euro. Tymczasem my kupiliśmy od Rosjan produkty żywnościowe za 160,6 mln euro, to 78,9 proc. więcej niż w 2013 r. – wynika ze wstępnych danych resortu rolnictwa. Takiego boomu na rosyjskie produkty rolno-spożywcze nigdy nie było.

Żyjemy w oparach absurdu, Mrożek, Bareja to pikuś, życie dopiero pisze scenariusz komedii purnonsens. 

Kroniki Wielkiego Kryzysu

Niemcy ze zrozumieniem przyjmują fakt, że po wprowadzeniu płacy minimalnej wzrosła cena pieczywa, czy koszt przejazdu taksówkami. Aż 94 procent osób uważa wprowadzenie płacy minimalnej za słuszne posunięcie, nawet jeśli wiąże się  ze wzrostem cen niektórych towarów, i usług. - Ludzie potrafią wczuć się w położenie osób, wykonujących przydatne usługi, czy wytwarzających dobre jakościowo produkty, a w zamian otrzymujących do niedawna głodowe płace.

Poczytajcie komentarze pod tą wiadomością w Internecie, Polacy gremialnie potępiają wprowadzenie płacy minimalnej i uważają, że poza „wolnym rynkiem” nic nie ma żadnego znaczenia. Zamiast pokolenia JP2 wyrosło nam pokolenie Korwinistów.

Jeden z największych producentów opon na świecie Pirelli powędruje w chińskie ręce. Firma zostanie przejęta przez China National Chemical Corp. (ChemChina).

A jak się nazywa po chińsku „ludzik Michelin” ? 

"You're at a point now where you can no longer say bad news is good news. That's not working anymore. You've got to show some growth here," said Joe Saluzzi, co-head of trading at Themis Trading.

Wow !!!

Podwyżki stóp procentowych w USA raczej przed latem nie będzie. Dynamika inflacji jest tam zbyt odległa od celu, a wzrost gospodarczy nie przyspiesza. Dla Polski oznacza to wzmacnianie złotego wobec dolara. Wzmocnieniu ulegną też tendencje deflacyjne, czyli przed nami nadal spadki cen.

Nie przyspiesza ? „Luzowanie” nie działa ? Dynamika odległa ? CO JEST KURWA ?


piątek, 20 marca 2015

Komoruski niech żyje, niech żyje, niech żyje



Motto: Tylko 13 procent pytanych uważa, że w sporach ze związkami zawodowymi rząd reprezentuje całe społeczeństwo. 53 procent twierdzi, że najważniejszy jest partyjny interes.

Towarzysz I Prezydent niech żyje 

Komorowski spotkał się z wyborcami także w Aleksandrowie Kujawskim. Na nagraniu z wiecu zamieszczonym w sieci widać tłumy dzieci, które czekają na prezydenta z biało-czerwonymi flagami i plakatami z hasłem "#popieram Komorowskiego". Komentatorzy szybko zwrócili uwagę, że wiec odbył się w godzinach, kiedy dzieci powinny być w szkole. Nie wiadomo też, czy ich rodzice wyrazili zgodę na takie wyjście.

Wszystkich komentatorów ostrzegam, to JA pierwszy użyłem skrótu PZPO czyli Polska Zjednoczona Platforma Obywatelska i ja jako pierwszy rzucam hasło Towarzysz I Prezydent niech żyje, niech żyje, niech żyje. Ostrzegam bo już widzę w komentarzach, że PZPO się przyjęło. I jeszcze pytanie na koniec, czy Polacy dadzą się na te komusze plewy PO nabrać, oczywiście że się dadzą nabrać. W PRL 90% grzecznie chodziło na wybory i wrzucało kartki bez skreśleń, to TEN SAM naród więc na PZPO też już niedługo będzie głosowało ponad 90 %, na razie CBOS doliczył się 46 % z ostrą tendencją wzrostową. No cóż, chłop pańszczyźniany i swego Pana i swoje miejsce w szyku zna. 

O czym rozmawiali ?

Konrad L. miał też opowiedzieć śledczym o spotkaniach Jana Kulczyka z Leszkiem Millerem, Pawłem Grasiem, Janem Krzysztofem Bieleckim, Andrzejem Biernatem, czy Krzysztofem Kwiatkowskim.

Konrad L. opowiada śledczym o kilku rozmowach z udziałem Jana Kulczyka. Z Leszkiem Millerem Kulczyk mówił m.in. o planach wykorzystana wizerunku Lecha Wałęsy w Afryce i Azji, z rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem i wiceministrem Skarbu Państwa, Pawłem Tamborskim na temat przejęcia firmy Ciech, z Janem Krzysztofem Bieleckim - o możliwości dotarcia do grona zaufanych ludzi premiera Donalda Tuska, z Radosławem Sikorskim o perspektywie robienia interesów na Ukrainie i planach Sikorskiego zostania unijnym komisarzem ds. energetyki.

Nie żyjemy w kraju demokratycznym, żyjemy w kraju, którym rządzi pieniądz. Kraju, w którym „reprezentanci narodu” odrzucili w pierwszych czytaniach wszystkie obywatelskie projekty ustaw a jednocześnie uchwalili wszystkie projekty przedstawione przez biznes. Wpływ biznesu na „demokrację” widać po doborze interlokutorów Jaśnie Pana Doktora Kulczyka, wszystkich ma na krótkiej smyczy jak widać. Nie potrzeba nawet wiedzy o treści rozmów, sam fakt odbycia tych spotkań i to w knajpie kompletnie dyskwalifikuje twór zwany III RP.

Podczas obiadu w Amber Room Aleksander Kwaśniewski rozmawia z Leszkiem Millerem o więzieniach CIA w Polsce. Kelnerzy zapamiętali, że ustalali wspólną wersję, pytali się wzajemnie o podpisywane dokumenty i odbyte w tej sprawie rozmowy. "Jakby co, nie pamiętamy"

Jak prawdziwi mafioso uzgadniali po prostu zeznania, Prezydent z Premierem w knajpie ustalają jedyną słuszną wersję i idą w zaparte, godne to zapewne i sprawiedliwe.

Jak ustaliła "Gazeta Polska", w spotkaniach z udziałem Bieńkowskiej uczestniczył także Krzysztof Kwapisz, prawa ręka miliardera Michała Sołowowa.
Ot taki zbieg okoliczności.

Szef MSZ Radosław Sikorski rozmawiał z "kimś ważnym" z resortu obrony, odpowiedzialnym za lotnictwo o planach "dotyczących polskiej armii, dezorganizacji i chaosu organizacyjnego panującego w polskiej armii RP". Jak zeznał Konrad L., "ten generał sondował, z kim może co załatwić i jak to rozwiązać. Poruszane były tematy rozmieszczenia jednostek. Przy okazji też kwestia ukraińska. Radosław Sikorski chciał zwiększyć swoje wpływy w MON poprzez nieformalne naciski i doradztwo". 

Konstytucyjny minister prowadzi bardzo nie konstytucyjne rozmowy ale … Polacy nic się nie stało …

Spotkanie Jana Burego z przedstawicielem Tauronu, spółki energetycznej dotyczyło m.in. Enei. "Bury mówił, że Zamasz, czyli prezes Enei, zerwał mu się ze smyczy i że nie wie, z kim on tam chodzi"

Poseł Bury na pewno nie ma nic wspólnego ani z korupcją, ani nawet z nepotyzmem , na pewno …
A pamiętacie, że tzw. „afera Rywina” zmiotła kiedyś lewicę ze sceny politycznej, co się musi stać żeby zmieść z tej sceny PO ? Nie ma takiej możliwości, bo to nie „afera Rywina” zmiotła SLD tylko media a póki co to media owszem zamiatają każda aferę PO, ale pod dywan.

Dawajcie tu Tuska

Państwo przegrywa walkę z dopalaczami. Liczba zatruć w ciągu roku się podwoiła, a rynek zbytu jest tak duży, że przestępcom opłaca się inwestować w produkcję tych substancji w kraju

Patrzcie i podziwiajcie efekty „wojny z dopalaczami” Pana Byłego Premiera Donalda Tuska. Bój się Europo, ten facet tylko to potrafi, kłamać , kłamać i jeszcze raz kłamać.

„Demokracja” ?

Mandat z fotoradaru zapłaci właściciel auta, zapowiada "Metro". To pomysł Platformy Obywatelskiej. Koniec z ustalaniem, kto przekroczył prędkość, i wlepianiem punktów karnych. Posłowie chcą zmian, bo obecna procedura ściągania mandatów jest "czasochłonna, nieefektywna i nadmiernie kosztowna". Nowymi propozycjami wkrótce zajmie się Sejm. Jeśli je przyjmie, karę zapłaci właściciel samochodu. Wystarczy zdjęcie z numerem rejestracyjnym. Zmiana ma dotyczyć osób prywatnych, przedsiębiorstw, wypożyczalni samochodów i firm, zajmujących się leasingiem.

Czytam i oczom nie wierzę, to nie w Rosji Putina to w „demokratycznej” Polsce kara będzie wlepiana za „manie” samochodu bez względu na to, kto popełnił wykroczenie. Gdyby to wymyśliło NKWD w czasach Stalina to bym się nie dziwił. Teraz też się nie dziwię bo ten „pomysł” zaprezentowała PO, partia, która nie tylko nic porządnie zrobić nie umie ale i robić nie chce. Może zrobić też zmiany w kodeksie karnym i karać wskazanych przez policję bez procesów sądowych bo one też są „czasochłonne, nieefektywne i nadmiernie kosztowne”. Po tych leniach i nieudacznikach można się spodziewać już wszystkiego, po wyborcach na nich głosujących jak widać też.

Na fakturę

Tylko w 2014 r. urzę­dy kon­tro­li skar­bo­wej wy­kry­ły 207 tys. pu­stych fak­tur o łącz­nej war­to­ści bli­sko 34 mld zł. To ab­so­lut­ny re­kord - rok wcze­śniej było to 155 tys. do­ku­men­tów na 20 mld zł.
"Ten pro­ce­der ma cha­rak­ter ma­so­wy i wy­stę­pu­je we wszyst­kich bran­żach" - przy­zna­je Wie­sła­wa Drożdż z Mi­ni­ster­stwa Fi­nan­sów. Pro­duk­cją pu­stych fak­tur zaj­mu­ją się naj­czę­ściej wy­spe­cja­li­zo­wa­ne pod­mio­ty, zwane fa­bry­ka­mi, które za­ra­bia­ją na ich wy­sta­wia­niu.
Za­trud­nia­ją w tym celu tzw. słupy. To czę­sto bez­dom­ni, al­ko­ho­li­cy lub nie­ule­czal­nie cho­rzy, któ­rzy na zle­ce­nie grupy za­kła­da­ją dzia­łal­ność go­spo­dar­czą.
Za­in­te­re­so­wa­ni mogą kupić od oszu­sta fak­tu­rę, na co tylko sobie za­ży­czą, np. na pa­li­wo czy ma­te­ria­ły bu­dow­la­ne. Ostat­nio hitem są usłu­gi do­rad­cze i mar­ke­tin­go­we, bo trud­niej udo­wod­nić, że nie zo­sta­ły wy­ko­na­ne.

To kolejny przykład jak ten „system” działa, więcej ma dziur niż szwajcarski ser. A wystarczy zmienić system podatkowy i zamiast CIT i VAT pobierać podatek obrotowy od  sprzedaży jak za niesławnej „komuny”. I żadnej produkcji faktur nie będzie, żadnej inżynierii podatkowej nie będzie, żadnego wyprowadzania zysków i importowania kosztów też nie będzie. Za to kasa państwowa będzie przepełniona nadwyżkami zamiast deficytem. Dlaczego tego nikt nie zrobi ? Oto jest pytanie.

Pan Piechociński i jego „dorobek”

Nowa ustawa Prawo działalności gospodarczej ma zając centralne miejsce w systemie prawa gospodarczego i zastąpić obowiązującą ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. Jak przypomina "Puls Biznesu", resort gospodarki postanowił przenieść do nowej ustawy sprawdzone obecne rozwiązania oraz dopisać nowe - zwiększające bezpieczeństwo firm. Propozycja zbiera jednak kolejne cięgi. Ostatnio projekt ten skrytykowała Rada Legislacyjna przy kancelarii premiera. Kilkunastu profesorów i doktorów prawa uważa, że nie wnosi on nic nowego do systemu prawa, a jego zawartość nie odzwierciedla szczytnych idei, niepotrzebnie powiela zapisy konstytucji, a nawet... ogranicza wolność gospodarczą.

Lepiej to już było kiedy jedyną sensowną ustawę o działalności gospodarczej w dziejach III RP przeprowadził minister rodem z PZPR. Jak się za to wzięli „ludzie solidarności” powiało grozą a przekazanie zarządzania gospodarką do ZSL oznacza kompletną destrukcję, czego właśnie jesteśmy świadkami.

Trendy

Najnowsze dane GUS dają mieszany obraz gospodarki. W lutym mieliśmy załamanie sprzedaży detalicznej i niespodziewanie dobry wynik produkcji w fabrykach.

To nie jest żaden mieszany obraz gospodarki tylko skutek wprowadzenia w PRL 2 „gospodarki” typu kolonialnej. Otóż miejscowa ludność w kolonii otrzymuje gówniane wynagrodzenie za coraz cięższą pracę więc sprzedaż wewnętrzna spada. Jednocześnie wzrasta eksport z firm, którym się coraz lepiej powodzi. Niedawno „cieszyliśmy” się z dużego wzrostu nadwyżki handlowej co doskonale dopełnia moja tezę. Polska „rośnie w siłę” a ludzie żyją coraz gorzej. I tak historia znów wraca do punktu wyjścia, tylko kto teraz zrobi kolejną rewolucję ?

„Konkurencja” z Polski

Kolejny po Niemczech kraj, Francja, chce wprowadzić płacę minimalną - 9,61 euro na godzinę - dla kierowców w transporcie międzynarodowym i w kabotażu. To kolejna odsłona w walce krajów zachodnich o ograniczenie działalności tańszych przewoźników z Polski.

Koniec dumpingu płacowego to koniec „konkurencyjności” polskich firm na rynku Unii Europejskiej. Na „przewoźnikach” się nie skończy, to pójdzie dalej bo to co robią polskie firmy to nieuczciwa konkurencja, na dodatek ofiarami której staje się już praktycznie całe polskie społeczeństwo. Ograniczanie zarobków pracowników jest jak się wydaje jedynym „pomysłem” na biznes w wykonaniu naszych pożal się Boże „przedsiębiorców”. Polska stacza się w odmęty krajów trzeciego świata i żadna propaganda w TVN tego nie zmieni, a jak się kiedyś te megatony pudru z obrazka pod nazwą III RP zwalą to się dopiero ten durny naród zdziwi.

Arogancja

Jakość produktów oferowanych przez Apple pogarsza się z roku na rok i wiele nowych urządzeń tej firmy prędzej czy później ujawnia swe wady. Coraz częściej dotyczą one również laptopów, czego przykładem jest nowy MacBook Pro z Retiną, w którym antyrefleksyjna powłoka wyświetlacza szybko zaczyna odłazić.

Są dwie przyczyny tego, że jakość produktów Apple spada i będzie spadać aż osiągnie dramatyczny poziom. Pierwsza to arogancja firmy, która uwierzyła, że jest najlepsza i tak już na zawsze zostanie. Samo Apple już chyba dwukrotnie ten cykl przerabiało. Druga to pogoń za zyskiem a właściwie za tempem zwiększania zysku wymuszona przez „inwestorów”, czyli panujący obecnie kult spekulacji wartością. Tego się z jakością nie da pogodzić, jakość zawsze przegrywa z chciwością a inżynierowie mają pozycje nie współmierną do pozycji „traderów”. Co było wywyższone będzie poniżone, ot i wszystko na ten temat.

Kroniki Wielkiego Kryzysu

Dzięki działaniom na parkiecie przypominającym operacje banków z Wall Street w takich miastach jak Genewa, Londyn, Houston, Chicago i Singapur, trading ropą może zapewnić BP, Shell i Total przewagę na rywalami ze Stanów Zjednoczonych, między innymi nad Exxon Mobil i Chevron, sprzedających własną produkcję i raczej unikających tradingu, jako środka generującego zyski.

Już niedługo wszystkie wielkie firmy „zachodu” zamiast zająć się produkcją i dystrybucją swoich towarów, będą zajmowały się wyłącznie „tradingiem” bo innego pomysłu na przyszłość nie mają. Przypomina to słynne powiedzonko o mieszaniu herbaty zamiast słodzenia, skutek będzie taki sam bo „trading” nie tworzy żadnej nowej wartości. A wiara, że można realną gospodarkę zastąpić spekulacją za pomocą superkomputerów jest więcej niż naiwna. Skończy się to kompletnym krachem po następnym pęknięciu bańki na objętych tym szaleństwem aktywach, jeśli to jeszcze aktywami nazwać można.

W Europie na giełdach indeksy powiększają 7-letnie maksima. Zyskują akcje spółek surowcowych i to one radzą sobie najlepiej spośród 19 grup przemysłowych. Wskaźnik DAX przekroczył 12 tys. pkt., po raz pierwszy w historii - informują maklerzy. Wzrostom pomogła ubiegłotygodniowa akcja skupu obligacji przez Europejski Bank Centralny.

Najpierw w USA, potem w Japonii a teraz w Europie. Pieniądze drukowane bez opamiętania na „pobudzenie” gospodarki lądują na giełdzie i służą wyłącznie do dmuchania kolejnej, tym razem największej w historii, bańki spekulacyjnej na „aktywach”. I jak zwykle w historii, nikogo nic nie nauczyło i cała ta piramida wirtualnych zapisów finansowych runie zasypując cały świat kolejnym, tym razem już chyba ostatnim, kryzysem kapitalizmu.

In­te­re­su­ją­ce ba­da­nie opi­nii prze­pro­wa­dził In­sti­tu­te of In­ter­na­tio­nal Fi­nan­ce. We­dług niego, jed­nym z czyn­ni­ków, które do­pro­wa­dzi­ły do ostat­nie­go kry­zy­su fi­nan­so­we­go, były kon­trak­ty me­ne­dżer­skie w bran­ży usług fi­nan­so­wych. Sprzy­ja­ły one po­dej­mo­wa­niu nad­mier­ne­go ry­zy­ka przez sze­fów tych firm. Takie prze­ko­na­nie wy­ra­ża aż 98 proc. re­spon­den­tów z głów­nych in­sty­tu­cji fi­nan­so­wych. Wy­ni­ka stąd, że sto­so­wa­ne w prak­ty­ce kon­trak­ty me­ne­dżer­skie nie tylko nie po­wo­du­ją ogra­ni­cze­nia ry­zy­ka pro­wa­dzo­ne­go biz­ne­su, ale mogą go wy­dat­nie zwięk­szyć.

Rozbuchane kontrakty menadżerów uzależniające ich płace od CHWILOWEJ wyceny na giełdzie lub innej platformie spekulacyjnej są pomysłem z piekła rodem. One po prostu muszą doprowadzić do zapaści firmy, którymi tacy menedżerowie kierują. Dlaczego wobec tego tak się dzieje ? Otóż owe kontrakty tworzą … sami menadżerowie (na zasadzie kolega koledze) bo w warunkach rozproszonego akcjonariatu właściciela praktycznie nie ma a wielkimi korporacjami rządzi kasta zawodowych menadżerów dbająca wyłącznie o siebie. Tego się nie da zmienić nie zmieniając stosunków własności a za to nikt się nie ma zamiaru brać. Dlatego można sobie owo zjawisko badać i krytykować do woli a puki co to nic się nie zmieni. Aż do momentu, gdy owi menadżerowie wysadzą cały system w powietrze, to znaczy całkiem niedługo.

To największe straty spowodowane kursami walutowymi od czasu euro-kryzysu (czyli od 2008 roku)  – wynika z raportu spółki doradczej Fireapps, zajmującej się zarządzaniem ryzykiem walutowym. Firmy z USA trapi przede wszystkim silny dolar, którego umocnienie wpłynęło na gorsze wyniki takich koncernów jak Procter&Gamble, 3M czy DuPont. Dotknęło też branżę technologiczną (widać to w bilansie Apple czy Microsoftu) i farmaceutyczną (Pfizer). Słowem, ucierpiały wszystkie te firmy, które większość swoich przychodów czerpią spoza rynku amerykańskiego.

Za to nachapali się „inwestorzy portfelowi” więc znowu ogon (spekulanci) macha psem (realna gospodarka) co świadczy tylko o tym, że nikt nic nie zrobił a kryzys 2007 to był dopiero początek kłopotów. Realna gospodarka USA zmierza to samozagłady dla dobra kilkuset rodzin skupionych wokół tego co nazywamy „rynkiem”. Ciekawi mnie tylko jak długo 300 milionów idiotów zwanych obywatelami USA będzie się temu bezczynnie przyglądać.