Świat się chwieje
Świat znalazł się w takim momencie historycznym, w którym musimy
wytrzymać stan niewiedzy. Widzimy wyraźnie liczne problemy i błędy myślenia, w
powietrzu fruwają sprzeczne doktryny, cały świat toczy gwałtowne dyskusje o
ekonomii, solidarności i nierównościach. Każda ze stron ma dobre argumenty, ale
prawdziwa odpowiedź na dziś brzmi: nie wiem. Trzeba w tym stanie trochę pobyć i
nie uciekać w schematy myślowe. Jednym z nich jest twierdzenie, że problemu w
ogóle nie ma i trzeba tak naprawdę zaaplikować światu jeszcze więcej
neoliberalizmu, czyli trucizny, która już mu zaszkodziła. Druga strona niestety
też ucieka w schemat i postuluje powrót państwa opiekuńczego, jakie znaliśmy.
To też nie jest poważna odpowiedź. Według mojej intuicji powinniśmy odzyskać
idee równości i braterstwa w jakiejś nowoczesnej formie. Ale jak - tego nie
wiem.
Ja też nie wiem, co dalej, ale wiem z całą pewnością,
że tak jak jest już dłużej być nie może. I czyżby fakt, że kapitalizm jest w
agonii zaledwie po niecałych trzech dekadach od upadku realnego socjalizmu nie
świadczy o tym, że tak naprawdę oba systemy szlag trafił w tym samym czasie.
Gorzkie się okazało to „zwycięstwo” i krótkotrwałe. Dziś cały porządek systemów
społecznych wali się na naszych oczach. A jedyną receptą jest jak dotąd albo
brak recepty, albo jeszcze więcej trucizny. Liczę na to drugie, wtedy koniec
przyjdzie szybciej.
Ogromny rozdźwięk
Istnieje
ogromny rozdźwięk między obozem „czekoladowego orła”, który rozpiera duma z
powodu autostrad i wskaźnika PKB, a mocną frustracją społeczną. Kaczyński to
odczytał i obrócił na własną korzyść. Z
jednej strony mknie Pendolino, na ryneczku tryska fontanna, obok nowy chodnik,
ale w pracy trzeci rok mnie trzymają na śmieciówce, płacą kiepsko,
nieregularnie, nie mam ubezpieczenia. I to ma być demokracja? Przecież Polacy
wiedzą, że na Zachodzie tak nie jest.
Polacy 25 lat tyrali jak woły, i
dopiero dwa lata temu zorientowali się, że ile by nie pracowali to i tak
swojego losu nie polepszą. Bo całą śmietankę spija ów obóz „czekoladowego
orła”, do którego należą przede wszystkim kapitaliści do spółki z politykami i
dziennikarzami oraz celebryci i kilka uprzywilejowanych zawodów. Reszta nie ma,
na co liczyć, nawet jak wypracują jeszcze więcej to mniej z tego zobaczą w
kieszeni. I trzeba było aż 25 lat, żeby te pańszczyźniane chłopy się skapowały,
jak ich w konia robią. Dziś już mają tego świadomość, ale nie mają pojęcia, co
z tym zrobić. I mieć nie będą, bo do tego trzeba lewicy a tej już w Polsce
kompletnie nie ma. Więc zamiast lewicy będzie „rozdźwięk” a w jego wyniku
prędzej czy później do władzy dojdą faszyści.
Kto utrzymuje
partyjnych działaczy?
Ruch Kukiz'15 domaga się redukcji biurokracji.
Pierwszy krok w tym kierunku został już wykonany. Posłowie ugrupowania złożyli
w Sejmie projekt ustawy likwidującej gabinety polityczne w ministerstwach i
samorządach. Kukiz'15 przekonuje, że w ten sposób budżet państwa zaoszczędzi
500 mln złotych. Gabinety te nie
znajdują szerszej podstawy w administracji publicznej i prowadzą do jej
upolitycznienia. Są sposobem na obsadzanie przez partie setek etatów w ramach
jednej jednostki, a w skali kraju nawet tysięcy - mówi Wirtualnej Polsce Robert
Winnicki, poseł Kukiz'15. Ruch przekonuje, że gabinety politycznej zatrudniają
ponad 10 tys. doradców i asystentów, którzy nie mają określonych obowiązków i
często wykonują pracę czysto partyjną, choć ich pensje wypłacane są z budżetu.
Sprawa jest
absolutnie bezdyskusyjna, to oczywista kradzież naszych podatków. Zamiast do
Sejmu, powinni to zgłosić do Prokuratury. Nie widzę żadnej podstawy prawnej do
płacenia pieniędzy za nie merytoryczną pracę w jednostkach administracji. To,
że tak jest wcale nie oznacza, że jest to legalne.
Za 10 lat
W europejskim rankingu European
Innovation Scoreboard spadliśmy do ostatniej, najniższej grupy - mówi PAP
wiceszef MR Jerzy Kwieciński. - Chcielibyśmy, żeby za 10 lat Polska była
postrzegana jako kraj start-upów - dodaje. Wtedy, zdaniem Kwiecińskiego, powinniśmy
"dobiec" do obecnej unijnej średniej - ok. 2 proc. PKB wydatków na
działalność B+R.
A ja za 10 lat chciał
bym być młody, piękny i bogaty … „Dejdel
didel dejdel
Digu digu didel, dejdel dum”
Digu digu didel, dejdel dum”
Rating się, kto może
Na
Węgrzech, z którymi często jesteśmy porównywani, w momencie pierwszej z serii
obniżek ratingów przez agencję Moody's z A2 do A3 w listopadzie 2008 roku,
wywołanej zamieszaniem na szczytach władzy, kapitał rozpoczął ucieczkę i akcje
spadały jeszcze przez cztery miesiące, by potem nieprzerwanie rosnąć przez
jedenaście miesięcy z rzędu, gdy okazało się po wynikach gospodarki, że strach
był mocno przesadzony. Na kolejną obniżkę ratingu do poziomu śmieciowego w
marcu 2009 r. rynek już zupełnie nie zwrócił uwagi i nie przeszkadzało to we
wzrostach.
USA stworzyło nie tylko tego
jednego potworka, jakim są agencje ratingowe. Cały ten system zarządzany przez
tabelki właśnie robi widowiskowe bum. Nie można świata opisać tabelkami, ale
próbować można wszystko, więc spróbowali. Dziś nie tylko ja mam już zajady ze
śmiechu, jak to wyszło na końcu. Komuniści, też byli bardzo zdziwieni, że życie
im z ich tabelek się całkiem wymknęło. Do tego słynne agencje ratingowe okazały
się być zwykłymi dziwkami, które dają każdemu wszystko za pieniądze. A S&P,
która ostatnio tak ostro nas potraktowała, właśnie zapłaciła karę za oszustwa w
USA. Jak to się dzieje, że kryminalista daje „rekomendacje” uczciwości, ja nie
jestem w stanie zrozumieć. Ale ten system tak ma, że już nikt go nie rozumie.
Czterdzieści lat minęło
Czterdzieści lat temu wierzyliśmy, że wolność zatriumfowała i
zaczęliśmy orgię konsumpcji. Wszystko wydawało się możliwe dzięki pożyczaniu
pieniądzy: samochody, domy... i po prostu płaciłeś za to później. Pobudka w
2008 roku miała gorzki wymiar, bo kredyty okazały się nie do spłaty - tłumaczy
profesor nauk humanistycznych.
Jego zdaniem upadek społeczny, który następnie uderzył w klasę średnią
był szczególnie mocny, bo postawił ją w niepewnej sytuacji. - Ludzie nie
wiedzą, czy będą pracować, czy będą zwolnieni. Nie wiedzą, czy to, co zakupili,
naprawdę należy do nich. Konflikt nie jest już między klasami, ale między każdą
osobą a społeczeństwem. To nie jest kwestia braku bezpieczeństwa, ale braku
wolności - uważa Bauman.
Każda orgia ma swój koniec, potem
przychodzi kac z zniesmaczenie. No to przyszedł. Jasno widać, że czas hedonizmu
już się definitywnie skończył. Na zasadzie odreagowania, a USA partia
republikańska wystawiła na prezydenta samych ultra prawicowych oszołomów. W
Polsce rządzi PiS i notowania wcale mu nie spadają a rosną. W Niemczech
polityka „multi-kulti” właśnie definitywnie odchodzi w przeszłość. Jak w latach
trzydziestych świat stacza się w przepaść faszyzmu. Powód jest zresztą też ten
sam, kapitalizm. Ale tym razem kryzys jest większy i nikt nie ma żadnego
pomysłu na przyszłość. Żadnego Keynsa na horyzoncie nie widać. A świat musi się
zmienić, żeby przetrwać. I słusznie zauważył Bauman, teraz nie ma ani wolności
ani demokracji ani niczego poza niepewnością. Strach się bać.
Socjalizm już był, czas
na komunizm
500 zł na dziecko? Czemu tak skromnie? Fiński rząd myśli o
przekazywaniu na konto każdego obywatela ok. 800 euro co miesiąc bez żadnych
warunków. W tej samej sprawie odbędzie się w tym roku referendum w Szwajcarii.
Z dochodem podstawowym flirtują też holenderskie miasta. Zwolennicy przekonują,
że pewnej formie tego rozwiązania powinna przyjrzeć się również Polska.
No polskie liberalne oszołomy, co
Wy na to? Socjalizm, czyli każdemu w miarę zasług, się nie podobał. No to
najbardziej rozwinięte kraje przymierzają się od razu do rozwiązań rodem z
teorii komunizmu, gdzie wszyscy są na państwowym garnuszku a pracują, bo lubią.
Nikt w taką utopię nie wierzył a tu proszę bardzo, co się zaczęło wyrabiać. Oj
idą zmiany, idą i tupią.
Kroniki Wielkiego Kryzysu
Produkt Krajowy Brutto
USA w czwartym kwartale 2015 r. wzrósł o 0,7 proc. w ujęciu zanualizowanym kdk
- podał Departament Handlu USA w pierwszym wyliczeniu.
Na początku roku wszelkiej maści
„analitycy” gremialnie przewidywali, że USA będzie w 2016 roku „lokomotywa”
światowego wzrostu gospodarczego. A tu taki pasztet, więc na razie nikt nie
komentuje własnych i kolegów wróżb z fusów po kawie. Udają, że nigdy nic
takiego nie pisali. Na tym właśnie polega zawód takiego „analityka” lub ogólnie
coś, co nazywamy „ekonomią”. Najlepiej potrafią wytłumaczyć, dlaczego jest
inaczej niż przewidywali. Zawsze.
A co do meritum to po raz kolejny
uroczyście ogłaszam, że era nieprzerwanego dynamicznego wzrostu już się
skończyła, bezpowrotnie.
Amerykański koncern motoryzacyjny Ford prosi część swoich pracowników,
którzy zatrudnieni są w zakładach koncernu w Europie, aby się zwalniali z
pracy. Ford chce między innymi w ten sposób poprawić swoje wyniki finansowe.
Ford zamierza też wyeliminować ze swojej produkcji niektóre modele aut
i bardziej skupić się na popularnych i bardziej lukratywnych SUV-ach.
Proście, a będzie Wam dane. Jak
już zwolnicie wszystkich to na pewno Wasze wyniki finansowe „poszybują”. Wasz
założyciel tłumaczył, że pracownik musi zarabiać tyle, żeby go było stać na
samochód, inaczej cały kapitalizm szlag trafi. Po stu latach macie to gdzieś i
płacicie ludziom grosze, interesuje Was tylko zysk inwestorów. No to będzie jak
powiedział Henry Ford, szlag to wszystko trafi. A pomysł produkcji tylko
towarów dla bogatych to już kompletna abstrakcja. Dziś wszyscy producenci
samochodów stawiają na SUV’y. Więc dokładnie wiadomo, jak to się skończy.
Olbrzymia nadprodukcja i kolejne straty. 1% bogaczy nie ma żadnych szans na
pobudzenie koniunktury. To też mówił Henry Ford, ale on, w przeciwieństwie do
obecnych menadżerów zarządzał własnym majątkiem i miał głowę na karku a nie
poniżej pasa.
Niebezpieczeństw, które mogą spowodować wyraźne osłabienie gospodarki
światowej, jest bardzo dużo. Wśród nich jest to, co dzieje się w Chinach i w
Brazylii. Ekonomiści mówią o możliwej trzeciej fazie kryzysu – dodaje.
Następny „ekonomista”, następny „inteligentny
inaczej”, czytaj upośledzony. Już kiedyś o nowych „falach” pisałem, zżymając
się, że czekają na dziewiątą, która będzie ostatnią. Już tylko chyba owi „ekonomiści”
wierzą, że ten chory system ma jakąś przyszłość, że to, co dzieje się w
ostatnich latach to tylko chwilowy kryzys i wszystko wróci do normy. Nie wróci,
a kolejne ”fale” w końcu muszą ten pijany statek, zwany światową gospodarką zatopić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz