Czy jest taki kraj?
Czy jest w Europie taki kraj, gdzie tylu najważniejszych dostojników,
funkcjonariuszy państwa było narażanych na niebezpieczeństwo. Czy jest taki
kraj? Ja takiego nie znam
Ja też, i na tym właśnie polega wyjątkowość Polski.
Co wie wiceminister?
"Wiceszef MSWiA nie wie, o czym mówi (...) Nie oddalamy się od
innego pojazdu, jeśli nie da się tego zrobić bezpiecznie, a jakikolwiek ruch
inny niż jazda na wprost narazi osobę ochranianą na większe ryzyko. Jeśli
gwałtowny skręt w lewo miał być prawidłowy, to znaczy, że auto prawidłowo
walnęło w drzewo, prawidłowo narażone zostało życie pani premier i skasowane
auto. Przyjmując narrację wiceministra, od dziś, gdy ktoś niebezpiecznie zbliży
się do pojazdu prezydenta czy premiera, to kierowcy powinni uciekać w lewo albo
w prawo. To jakiś kompletny bełkot" - stwierdził.
Zasadnym jest zatem pytanie, czy
Pan wiceminister wie czym się zajmuje? Bo, to że codziennie trafia do gabinetu
świadczyć może jedynie o tym, że jego ochrona wie gdzie go zawieźć. Sam by
pewnie nie trafił. A auto prawidłowo trafiło w drzewo, w przeciwieństwie do
samolotu TU 154, który trafił nieprawidłowo. Jak jest prawidłowo, określa
Antoni Macierewicz lub w zastępstwie minister Płaszczak, zwany nie wiadomo
dlaczego Błaszczakiem.
Co rozumie Błaszczak?
Zapytany o
słowa szefa MSWIA Mariusza Błaszczaka, który stwierdził, że "obrońca
wpisuje się w akcję podważania pierwszych ustaleń prokuratora" mec. Pociej
odparł: "niech każdy z państwa zada sobie pytanie - a na czym polega
działanie obrońcy w postępowaniu karnym. Przecież na niczym innym jak na
podważaniu ustaleń, na dodatkowej ich weryfikacji, czy na pewno są to ustalenia
prawidłowe. Jeżeli taka była wypowiedź pana ministra, boleję nad tym, że nie
rozumie istoty prowadzenia obrony w postępowaniu karnym" - powiedział
adwokat.
Na pytanie, co rozumie minister
Błaszczak, odpowiedź jest najprostsza w świecie. On nic nie rozumie, kompletnie
nic. Jego to wszystko przerosło, nie dziś i nie wczoraj. Co ten zagubiony w
czasie i przestrzeni facet w ogóle tam robi? Oto tajemnica wiary.
Słoma z butów im
wychodzi
Politycznym VIP-om nikt w Polsce fizycznie nie zagraża. Poza nimi
samymi, ich bizantyjską ochroną i fantazjami. Przepraszam, powiem wprost: to
jest kompletnie chore. Cały ten kłopotliwy i niezwykle kosztowny bezpieczniacki
sztafaż to piramidalny absurd, który państwu i władzy przynosi zdecydowanie
więcej szkód, niż pożytku.
Czy w Polsce trwa wojna domowa? Czy mamy tu jakiś zbrojny ruch oporu?
Czy działa tu jakaś partyzantka miejska? Czy po lasach kryją się bandy zbójców
- jakieś Świetliste Szlaki, Robin Hoody albo Janosiki? Czy ktoś do polskiego
prezydenta, premiera, szefa MON, MSW albo MSZ przez ostatnie ćwierć wieku
strzelał, by musieli jeździć pancerną limuzyną? Albo czy są wiarygodne
przesłanki, by sądzić, że ktoś realnie chciał strzelać, przygotowywał się,
gromadził w takim celu broń albo budował bomby, żeby psy pirotechników musiały
obwąchiwać miejsca, w których się pojawią? Nie, nie, nie! Żaden poważny wróg na
polskich polityków nie dybie. Nie są bardziej zagrożeni niż inne znane - a
często też nieznane - osoby.
Ale „świta”, plus możliwość lekceważenia
wszystkich zasad i przepisów robi z chama Pana, tak się przynajmniej chamom
wydaje. Takie zera z jak Antek z Miśkiem paradują pod parasolami trzymanymi
przez oficerów Polskiej Armii. Trzeciorzędni działacze PiS, dziś przez kaprys
wodza wyniesieni na stanowiska, otoczeni armią uzbrojonych po zęby debili,
którzy za dużo amerykańskich filmów w życiu widzieli. To jedna wielka kpina za
nasze pieniądze a na dodatek stanowiąca dla nas coraz większe zagrożenie.
Zamiast sądzić młodego człowieka może tak władza by się puknęła przy okazji w
czoło i skończyła z tym cyrkiem. Nie ma absolutnie żadnego powodu, żeby
limuzyna Pani Szydło wyprzedzała na podwójnej ciągłej i na skrzyżowaniu, po
prostu nie ma na to absolutnie żadnego uzasadnienia. I nie powinno być naszej
zgody, jeśli naprawdę żyjemy w demokratycznym kraju. A Panom z BOR i innych
służb trzeba chyba przypomnieć, kim są. Pieskami do noszenia pizzy, i to
wystarczy.
Miało być inaczej a
wyszło jak zwykle
Startowałem z list Nowoczesnej, chciałem zmieniać Polskę. Przestałem
się łudzić, że z Ryszardem może się to udać. On gra tylko dla siebie -
przekonuje polityk. I dodaje, że ugrupowanie niewiele już różni się od PO, czy
innych partii. W jego ocenie jest nawet gorzej, bo Nowoczesną w szybszym tempie
trawią choroby, na które cierpią partie polityczne. Co to za schorzenia?
Był już Korwin, potem Palikot,
teraz Petru i Kukiz, za każdym razem miało być inaczej. Zamiast tego wyszło jak
zwykle. Może po prostu w Polsce inaczej być nie może. I nie jest to
optymistyczne niestety.
Narzędzie polityczne
Jeżeli mówimy o głównym aktorze tej całej historii, Antonim
Macierewiczu, to przypominam sobie fragment naszej rozmowy, kiedy zostałem do
niego wezwany. Powiedział do mnie tak: "przecież pan jest inteligentnym
człowiekiem. Pan zdaje sobie sprawę w sposób oczywisty, że zamach smoleński to
tylko narzędzie polityczne" - powiedział gen. Pytel.
I to narzędzie, jak każde, Panie
Macierewicz z czasem na skutek używania tępieje. To już kompletnie stępiało i
obawiam się, że jest kompletnie bezużyteczne. A jak się Jarek dowie, że Pan sam
w zamach nie wierzy to mogą być problemy. Dla Pana oczywiście.
America First
Jakaś szkoła, na przykład w Wyoming, może potrzebować broni, aby
odeprzeć atak niedźwiedzia grizzly – od tej powszechnie cytowanej wypowiedzi
nowa szefowa amerykańskiego resortu edukacji już nie ucieknie. Choć przy
odrobinie dobrej woli można się w niej doszukać sensu, to przeciwnicy DeVos
uznali, że to najbardziej niedorzeczna w historii odpowiedź na pytanie, czy w
szkołach w USA powinno się pozwolić na posiadanie broni.
Powoli zza pleców Donalda Trumpa wychodzi jego cyrkowa
trupa. Sam mistrz już wystarczy, żeby boki zrywać, ale jak zagra cały zespół to
nam majtki z wrażenia pospadają. Ta Pani na przykład jest zapartą zwolenniczką
kreacjonizmu i utrzymuje, że świat powstał niecałe sześć tysięcy lat temu. A
zadaniem szkoły jest przygotowanie dzieci do „królestwa niebieskiego”. Tak, z
białymi gwiazdami i czerwono-białymi pasami na początek. America First.
"DO ZOBACZENIA W SĄDZIE"- tak prezydent USA skomentował
decyzję sędziów z San Francisco podważających jego dekret przeciwko imigrantom.
Sędziów do sądu, nauczycieli w kamasze, tak trzymać Panie
Prezydencie.
Podczas przeprowadzonej rozmowy telefonicznej prezydent USA Donald
Trump zapewnił przywódcę Chin Xi Jinpinga, że Stany Zjednoczone będą respektować
"politykę jednych Chin" – poinformowano w komunikacie Białego Domu.
Była to pierwsza rozmowa przywódców Chin oraz Stanów Zjednoczonych od
inauguracji prezydenta Donalda Trumpa. Trwała ponad godzinę i "przebiegała
w bardzo serdecznej atmosferze".
No i znowu jest inaczej. Jak będzie za tydzień? Spytajcie, co sądzą „rynki”.
Troje sędziów federalnego Federalnego Sądu Apelacyjnego w San Francisco
uznało jednogłośnie w czwartek, że dekret prezydenta USA Donalda Trumpa o
tymczasowym ograniczeniu imigracji, wydany 27 stycznia, jest niezgodny z
Konstytucją Stanów Zjednoczonych.
W tym dwóch mianowanych przez Republikanów. Zaczyna się
wojna domowa, na razie w sądach.
Jeden procent
Stanowisko
za pieniądze, korzystne decyzje za pieniądze - czy to nie brzmi aby jak korupcja?
Tyle tylko, że to, co moglibyśmy nazwać korupcją, jest w USA w pełni legalnym
procederem. Ba, nie tylko w pełni legalnym, ale i w pełni transparentnym, bo
wszystkie wyżej wymienione przelewy są podawane do wiadomości publicznej i nikt
się z tym specjalnie nie kryje.
Przy takiej
przejrzystości reguł gry trudno o złudzenia - kwalifikacje nie mają znaczenia,
w administracji Donalda Trumpa liczy się przede wszystkim kto ile komu zapłacił
oraz kto jak umocowany jest w republikańskim establishmencie. Osławiony jeden
procent nadal rządzi pozostałymi 99 procentami. Czy ktoś spoza tego układu ma
szanse na swój amerykański sen w administracji? "Prędzej wielbłąd
przejdzie przez ucho igielne".
I jakoś mi amerykanów nie żal,
chcieli zmiany, mieli osiem lat Baracka Obamy, chcieli „ukarać” establishment
mają Donalda Trumpa i rząd miliarderów. I niech się dalej trzęsą z oburzenia
wszystko, co „socjalistyczne”. Chcą kapitalizmu z wilczą mordą, to mają.
Afganistan, jedno wielkie pasmo
sukcesów
Międzynarodowy
Komitet Czerwonego Krzyża poinformował, że zawiesza działalność w Afganistanie.
Powodem jest atak na konwój z pomocą, w którym zginęło sześciu afgańskich
pracowników organizacji. Za atakiem stało najpewniej Państwo Islamskie.
Zapomniana wojna, zapomniany kraj. A miało być nieustające
pasmo sukcesów, tylko nie powiedziano czyich. Wyszło, że chodziło o Talibów.
Świat zwariował i jest na to dowód
Według najnowszych badań, nawet 83 proc. z nas
może cierpieć na zaburzenia psychiczne. Około połowa spośród
tych 83 proc. ochotników doświadczyła przynajmniej jednego przypadku
przemijających (krótkoterminowych) zaburzeń psychicznych lub stanów
powiązanych, w tym uzależnień. Reszta doświadczała przewlekłych zaburzeń
psychicznych, które obejmowały długotrwałą depresję, zaburzenia dwubiegunowe
lub inne rodzaje powtarzających się lub trwałych epizodów psychotycznych.
Ale to jeszcze mało dla apologetów „dalszego
dynamicznego rozwoju”. Ja natomiast mam dziką satysfakcję, bo zawsze mówiłem,
że ten świat zwariował. Ile warty jest ten model widać w powyższych
statystykach.
Liczy się
tylko forsa
Jest do stu razy silniejszy
od morfiny, uzależnia szybciej niż metamfetamina i zabija częściej niż
heroina. Fentanyl to nowy supernarkotyk – a przy tym dostępny na receptę. Z jego powodu w USA
codziennie umiera ponad 70 osób – jedna co 20 minut. W samym tylko
stanie Ohio liczba śmiertelnych ofiar fentanylu wzrosła w 2014 roku
o prawie 500 procent w porównaniu z 2013. A to dopiero
początek!
W nałóg
można popaść nawet po wzięciu jednej jego dawki! Ale dlaczego, jeśli lekarze są
upoważnieni do przepisywania tego specyfiku tylko w określonych, rzadkich
przypadkach, w USA otrzymuje go tak wielu ludzi? I kto czerpie
z tego profity? To idealna inwestycja giełdowa. W 2015 roku koncern
farmaceutyczny Insys stał się prawdziwym hitem. W krótkim czasie wartość
jego akcji wzrosła o 300 procent – za sprawą jednej substancji:
fentanylu. Patty Nixon, była pracownica koncernu, opowiedziała niedawno
o metodach stosowanych przez jej ówczesnego pracodawcę. Zawierający
fentanyl aerozol do ust o nazwie Subsys, który może być wydawany wyłącznie
osobom chorującym na raka, jest sztandarowym produktem Insys. – Jednak
ponad 90 procent ludzi, którzy otrzymali nasz lek, nigdy nie powinno było
go dostać – wyznaje Patty.
W USA legalne leki zabijają znacznie więcej ludzi niż nielegalne narkotyki.
A tych ostatnich amerykanie i tak konsumują najwięcej na świecie. Cały światowy
rynek uzależniony jest od popytu w USA. Razem z masowym uzależnieniem od leków
wyłania się obraz społeczeństwa, które narkotyki utrzymują w aktywności. Jak
zabierzemy kokainę maklerom to Wall Street przestanie działać. Na co dzień
karmią nas obrazem USA jako supermocarstwa rządzącego światem ale jak w świetle
danych mówiących o powszechnej w zasadzie w tym kraju narkomanii, można o nich
poważnie mówić. To kraj ćpunów. Jasne jest za to, dlaczego tak się dzieje. Otóż
model wiecznej rywalizacji i nieustannego bodźcowania połączony z „parciem na
sukces” w warunkach największego w historii rozwarstwienia społecznego musi do
czegoś takiego doprowadzić. To na tym dziś polega „american dream”, na ćpaniu.
Jak to pięknie działa.
Jak Ci frajerze konto w banku
wyczyszczą i debetu narobią to będzie jeszcze piękniej. „One click” i po twoich
pieniądzach. Mój Boże, jak to pięknie działa, gdy ma się takich frajerów.