czwartek, 13 kwietnia 2017

Coraz bliżej prawdy




Motto: 10 kwietnia 2017 - Wczoraj Niedziela Palmowa - dziś palmowy poniedziałek niestety

Cuius regio, eius religio

 

Czas bohaterów

Wiem z relacji polskich dyplomatów, którzy opiekowali się polskimi politykami, że Antoni Macierewicz spanikowany krzyczał, że Rosjanie ich wszystkich wymordują. Chciał natychmiast wracać do Polski. Delegacja zjadła jednak obiad i dopiero odjechała specjalnym pociągiem do Warszawy. Jedna z osób opowiadała mi później, że minister Macierewicz w pociągu kazał zablokować wszystkie drzwi, pozamykać okna i zaciągnąć zasłony, by uniknąć strzałów snajperów.

Do dziś mu nie przeszło. Dalej krzyczy to samo a niejaki Berczyński boi się jechać do Moskwy. 

Coraz bliżej prawdy


'Jesteśmy coraz bliżej prawdy' - mówił Jarosław Kaczyński na Krakowskim Przedmieściu 10 kwietnia 2012 roku, w drugą rocznicę katastrofy smoleńskiej. Od tamtego czasu minęło 5 lat. W międzyczasie Antoni Macierewicz stworzył Parlamentarny Zespół ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy, a następnie (sowicie opłacaną z pieniędzy podatników) podkomisję smoleńską przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. W końcu PiS przejął pełnię władzy w kraju. I co? Jarosław Kaczyński cały czas powtarza nam co miesiąc, że 'jesteśmy coraz bliżej prawdy'. Jak długo jeszcze?

Do naturalnej śmierci Jarosława Kaczyńskiego a nawet dłużej. Pamiętajcie jak skończyło się ukrzyżowanie jednego Żydka? A ukrytym parówko rozrywaczom mówimy stanowcze nie.

Odstrzelona

Samolot rozpadł się w powietrzu. Jeśli silniki są relatywnie wysoko, a część ogonowa została odstrzelona, to musiał się samolot obrócić, co widać na zdjęciach po katastrofie - powiedział prof. Berczyński.

A to sensacja, kuper mu odstrzelili, pewnie jakiś Rusek na kaczki polował. 

Powiedział, co wiedział

Prezydent był pytany przez dziennikarzy podczas porannych uroczystości z okazji siódmej rocznicy katastrofy smoleńskiej w Krakowie, czy jesteśmy obecnie bliżej wyjaśnienia przyczyn tego, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. - Ja mam przede wszystkim takie oczekiwanie od samego początku, od dnia, w którym to się zdarzyło, od tego 10 kwietnia 2010 roku, że polskie państwo uczyni wszystko, aby tę sprawę wyjaśnić, żeby dociec tego, dlaczego i w jaki sposób zginęło, po pierwsze, mnóstwo Polaków (...), po drugie, wielkich osób polskiego życia publicznego, polskiego życia politycznego, wykonując swoje państwowe obowiązki - mówił.

Pan Prezydent za dużo się chyba naoglądał Ucha Prezesa, bo gada jakby przez wszystkie te lata siedział na krzesełku w sekretariacie.

Drugi Smoleńsk

Beata Szydło i Radosław Sikorski lądowali na granicy procedur, a Tomasz Siemoniak, jako szef MON, zabrał Donalda Tuska na pokład wojskowej Casy, łamiąc instrukcję HEAD – ustaliła Wirtualna Polska. Z dokumentu, do którego dotarliśmy, wynika też, że już rok po Smoleńsku 59 lotów – w tym z prezydentem i premierem - zgodnie z prawem nie powinno się odbyć. -Drugi Smoleńsk to kwestia czasu – przyznają w MON.

Gdyby nie rozformowano 59 pułku lotnictwa, już byśmy mieli następną katastrofę albo i więcej niż jedną. Jeśli nowe samoloty rządowe zostaną przekazane wojsku Macierewicza to jedno wiem na pewno, żaden nawet nie dostanie pozwolenia wlotu w przestrzeń powietrzną Rosji. Dla świętego spokoju, niech spadają gdzie indziej.

Ile to jest znacznie, Panie Berczyński?

Nie możemy jeszcze powiedzieć z całą pewnością, co spowodowało katastrofę. Wiemy z całą pewnością, że samolot rozpadł się w powietrzu. Zbadaliśmy dokładnie rozmowy pilotów, rozmowy z wieżą. Rozpad samolotu zaczął się znacznie przed pasem lądowania, części są rozrzucone kilkadziesiąt metrów przed miejscem upadku - mówił Berczyński. Zrobiliśmy wiele eksperymentów, robiliśmy wybuchy, żeby zobaczyć, jaki będzie rozrzut części samolotu - przekonywał dr Berczyński.

Owe kilkadziesiąt, dajmy na to 50 metrów to czas lotu w okolicach 0,5 sekundy. Tak „znacznie” miał się zacząć rozpad samolotu? Pan Berczyński brnie w coraz gorsze brednie. On ma problemy z fizyką na poziomie podstawówki. A co do wybuchów, to czy Pan Berczyński wysadził w powietrze lecącego nad samymi krzakami drugiego Tupolewa? I kto nim leciał?

Humor z zeszytów szkolnych

Kolejne pytanie: - Dlaczego okna samolotu nie zostały uszkodzone podczas wybuchu?
Odpowiedź: - Okna są na uszczelkach, wypadają z samolotu, kiedy rama ulegnie zniekształceniu. To są dwa różne zjawiska.

Kolejne pytanie: - Czy wybuchy zostały zarejestrowane na czarnych skrzynkach?
Odpowiedź: - Nie. Wybuchy były szybsze niż dźwięk. 

Ostatnie pytanie: - Czy są jakiekolwiek informacje od świadków, które wskazywałyby na głośny wybuch?

Odpowiedź: - Było to badane przez panią Anitę Gargas.

Jeszcze trzeba dodać, że dowodem na obecność trotylu jest Cezary Trotyl Gmyz.

Szatany tam były

Krystyna Pawłowicz
W tle pięknych uroczystości smoleńskich zwierzęce wycia i ryki oszalałej z nienawiści do Pana Boga i Polski - barbarii.
Także w trakcie modlitw.
Na zakończenie odmówiono więc zbiorowo egzorcyzm za kasprzaków, lisów, czerskich i innych oszalałych szatanów.

A kiedy będą stosy?

KOD i muzyka

Konradowi M., założycielowi zespołu, który odpowiada za oprawę muzyczną protestów Komitetu Obrony Demokracji, postawiono poważne zarzuty. Mężczyzna miał m.in. stworzyć grupę handlującą ludźmi lub kierować nią.

Mam tylko jedno pytanie, które z „zajęć” Pana Konrada jest jego pracą a co hobby? To jest tak absurdalne, że ręce z klawiatury spadają. Ale w skórze zarządu KOD bym być nie chciał.

Gołąbki pokoju

O godzinie 20.45 czasu waszyngtońskiego USA dokonały odwetowego ataku na bazę lotniczą wojsk Asada. Trump wezwał wszystkie "cywilizowane państwa " do przyłączenia się do Stanów w celu położenia kresu rozlewowi krwi w Syrii. Poparcie już zadeklarowały m.in. Izrael i Arabia Saudyjska.

Szkoda, że szanowni moraliści zapomnieli o: spalonych napalmem dzieciach w Wietnamie, milionach dzieci zabitych w Chinach przez Japończyków, ofiarach Imperium Brytyjskiego z całego świata, dzieciach Aborygenów "przygarnianych" przez białych w Australii i najnowszych, dzieciach zabijanych przez "pokojowe" bomby Arabii Saudyjskiej w Jemenie. I na "deser" ponad milion Ormian wymordowanych przez Turków. A, jest jeszcze Izrael od 60 lat eksterminujący Palestyńczyków i zdjęcia dzieci spalonych fosforem w Strefie Gazy. Oto miara hipokryzji. A już Niemcy to szczególnie nie powinni nic mówić. Zwłaszcza o gazowaniu, to źle brzmi Frau Makrela. A to jeszcze nie wszyscy „moraliści” potępiający „fake news”, czyli atak ISIS za który ma odpowiadać rząd Syrii i Rosja.

Dowody zbrodni



 
Komentarz zbyteczny.

I następne „dowody”

„Podczas naszych spotkań (w administracji USA — red.) w tym tygodniu mówiono nam o dowodach, pokazywano nam dowody, prezydent widział dowody. Oczywiście wszystkie są utajnione i jestem przekonana, że kiedy (wywiad — red.) będzie mógł je odtajnić, zrobi to" — powiedziała Haley, odpowiadając na pytanie, czy USA mają dowody na związek prezydenta Syrii Baszara Asada z atakami chemicznymi.

Myślałem, że Macierewicz sam wymyśla te farmazony o „dowodach” w Smoleńsku, ale jak widać on tylko nieudolnie naśladuje swoich „mistrzów” z USA. Mamy takie „deja vu”, oto dziś znów ambasador USA w ONZ opowiada hocki klocki o broni masowego rażenia w Syrii,  wtóruje mu minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, więc zanosi się na kolejne miliony ofiar „wprowadzania demokracji”. Tym razem jednak mogą to być miliardy, z całą ludnością USA i WB włącznie.  

Chemiczny rzecznik Białego Domu

Nie używaliśmy broni chemicznej podczas II wojny światowej - powiedział Spicer i dla silniejszego efektu dodał: "Nawet ktoś tak odrażający jak Hitler, nie upadł tak nisko aby użyć broni chemicznej". W niewielkiej salce prasowej Białego Domu zapadła grobowa cisza. Spicer zorientował się, że popełnił gafę i pośpieszył z wyjaśnieniem. - Miałem na myśli to, że jeśli chodzi o gaz sarin, Hitler nie stosował gazu wobec swojego narodu w taki sam sposób, jak to robi Asad - tłumaczył się Spicer i tym samym "pogłębił dół", który sam sobie wykopał. Jego dalsze wyjaśnienia były równie niezręczne. Użył m. in. określenia "ośrodki Holokaustu" wobec nazistowskich obozów koncentracyjnych.

Jeśli wydaje się Wam, że PiS, rzecznik Rządu, Macierewicz i „komisja smoleńska” to szczyt głupoty i niekompetencji oraz wyjątek na miarę światową, to macie. Administracja Donalda Trumpa dorównuje swojemu szefowi. To banda kompletnych idiotów, bez odpowiedniego wykształcenia, wiedzy i doświadczenia. Za to uformowana ideologicznie. Nie rokuje to dobrze. 

Brexit

Wyszło szydło z worka - w Brexicie nie chodziło o biurokrację i imigrantów, tylko o uncje, funty, stopy i Brytanię panującą nad falami. Czyli o to, żeby powrócić tam, gdzie byliśmy, zanim pojawiły się nowoczesność i internet.

Już pojawiły się wezwania do przywrócenia niebieskich paszportów, których brytyjski rząd pozbył się w 1988 roku. Inni chcą powrócić do imperialnych wag i miar – uncji i funtów, stóp i cali – od których brytyjscy przemysłowcy odeszli, żeby ułatwić handel z Europą. Jeszcze inni żądają przywrócenia do służby królewskiego jachtu „Britannia” (został wycofany w ramach oszczędności, bez związku z Europą, ale mniejsza z tym).

Felietonista Gideon Rachman niedawno zauważył, że nostalgia kształtująca w części retorykę Brexitu – obraz Wielkiej Brytanii jako korsarskiego narodu handlującego, który odważnie wykuwał sobie drogę do portu w Hongkongu i do zatoki Sydney – jest w istocie oparta na ignorancji. W rzeczywistości handlowe sukcesy w XIX wieku były sukcesami imperialistycznymi. Nie byłoby ich, gdyby nie interwencje militarne i rządy kolonialne, które obecnie nie wchodzą w grę. Jest mało prawdopodobne, żeby brytyjska marynarka wojenna zatopiła chińską flotę, by narzucić korzystne dla Wielkiej Brytanii warunki handlowe Hongkongowi, jak to zrobiła w przeszłości, nie mówiąc już o inwazji na Australię.

Jak żal za utraconym dzieciństwem, nostalgia za czasami, gdy byliśmy młodzi i piękni a nie starzy i brzydcy. Ot, zwykły ludzki odruch. Ale gdy w nostalgię za utraconą świetnością wpada pół narodu i chce by „było jak zawsze” to zwykle kończy się to nie najlepiej. Są narody, jak Austriacy, którzy potrafili się pogodzić ze zmianą swojej roli i prosperują znakomicie, ale jeśli Anglicy sądzą, że naprawdę ich problemy to tylko Unia Europejska to czeka ich przykre rozczarowanie. W dniu opuszczenia UE imperium nie wróci, Indie i Chiny nie będą przysyłać za darmo towarów a nad Hong Kongiem dalej będzie powiewać czerwony sztandar Komunistycznej Partii Chin. Ale zmiana kilogramów na funty to dobry pomysł, wszystkiego będzie dwa razy więcej. Ale to jedyna metoda na Angielski „dobrobyt”. Imperia umierają brzydko.

Projekt Europa

Liberalny establishment w Londynie i na całym kontynencie jest przerażony tym, jak populizm rozdziera Europę. Tak jak Burboni, niczego się nie nauczyli i niczego nie zapomnieli. Ani razu nie zatrzymali się na chwilę autorefleksji, a teraz udają zszokowanych tym, że Unii brakuje legitymacji, a antyestablishmentowy ferwor zagraża status quo i w konsekwencji, także ich władzy.

Teraz, kiedy tzw. liberalny establishment doświadcza nacjonalistycznej, bigoteryjnej reakcji będącej produktem własnego neoliberalizmu, zachowuje się on jak przysłowiowy ojcobójca, który prosi sąd o łaskawość na gruncie tego, że jest teraz sierotą. Nadszedł czas powiedzieć europejskim elitom, że obwiniać o ten stan mogą tylko siebie. To również czas na to, by postępowcy połączyli siły i odebrali europejską demokrację z rąk establishmentu, który zszedł na złą drogę i zagroził europejskiej jedności.

Ja bym to ujął tak. Skoro de facto, liberalizm oznaczał przywrócenie coś na kształt feudalizmu, gdzie przymus prawny zastąpiono przymusem ekonomicznym, to nic dziwnego, że liberałowie zachowują się jak arystokraci przed Wielką Rewolucją Francuską. Nie tylko nic nie rozumieją, nie wyciągają żadnych wniosków, ale jeszcze mają do wszystkich wokół pretensje. Przecież nigdy tak dobrze nie było, dla nich oczywiście.

American idiot

Problemy swoich rodziców widzą amerykańskie nastolatki i zdecydowanie odrzucają model życia wcześniejszego pokolenia. Ich pomysł na przyszłą pracę jest jednak co najmniej kontrowersyjny.
Wśród 400 ankietowanych ostatnio przez firmę badawczą C+R z Chicago amerykańskich nastolatków nie było ani jednej osoby, która chciała wykonywać jakąkolwiek pracę biurową.
Kolejne 2 proc. chce zostać szefem w firmie, kierownikiem działu marketingu lub PR, ewentualnie politykiem. Tyle samo rozważa przyszłą ścieżkę zawodową związaną z opieką nad dziećmi, pracą w zakładzie fryzjerskim lub w działach kadr lub jako księgowi – swoją drogą to ciekawe, jak zostać księgowym, nie pracując równocześnie w biurze.

Aż 15 proc. marzy o pracy lekarza, pielęgniarki, weterynarza lub dentysty. Ale to nic. Najwięcej nastolatków w USA – co piąty – chce zostać celebrytą.

I dzieje się dokładnie to samo, co w Wielkiej Brytanii, większość młodych ludzi nie ma ani porządnego wykształcenia ani żadnych przydatnych umiejętności. Są, bo są, bo się urodzili. I z tego faktu, że są chcą czerpać środki na utrzymanie. Media tak już ich ogłupiły, że nie mają zamiaru wziąć się do żadnej porządnej pracy. Zresztą jest to zachowanie rozsądne, skoro najlepiej dziś się zarabia na byciu. Na każdym portalu zamiast informacji są wieści o życiu celebrytów, epatuje się ich majątkiem, wydatkami, pozycją. No to czemu się potem dziwić? Czy taki model „gospodarki” się sprawdzi? Czy USA będą produkować i eksportować celebrytów zamiast towarów? Na to dokładnie się zanosi. 

Pokaż mi swoją komórkę, a powiem ci, kim jesteś

Nasz smartfon nieustannie szuka nowych sieci wifi lub posiada włączony Bluetooth z zainstalowaną aplikacją. To wystarczy, by nas zidentyfikować. Umieszczony w dowolnym miejscu odpowiedni router będzie mówił, kto jest w danym pokoju czy sklepie. Nie trzeba się nawet logować do sieci, wystarczy tylko, że włączone mamy automatycznie wyszukiwanie wifi.

- Dzięki temu możemy sprawdzać, jak wygląda twoja ścieżka w centrum handlowym pomiędzy sklepami, ile z nich odwiedziłeś i ile czasu w nich spędziłeś. Jesteśmy w stanie nawet dowiedzieć się, przy których regałach czy półkach zatrzymałeś się na dłużej 

Orwellowi się nie śniło, ale już Stanisław Lem ponad 50 lat temu zdawał sobie sprawę, do czego to dąży. A z dnia na dzień przybywa u nas „zombiaków” gmerających notorycznie po ekranach smartfonów. Z ciekawości obserwuję w metrze co robią, okazuje się że kompletnie nic. Ot przewijają obrazki na ekranie, kompletnie bezmyślnie. Tak to po 50 latach „komuny” wreszcie „odzyskaliśmy wolność”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz