Od Lewandowskiego nie uciekniesz
Wszystko
wskazuje na to, że pierwsza ulica imienia Roberta Lewandowskiego już niebawem
pojawi się w Kuźni Raciborskiej. "Otrzymaliśmy zgodę od pana Roberta za
pośrednictwem jego menedżera Cezarego Kucharskiego" - poinformował Interię
Paweł Macha, burmistrz pięciotysięcznego miasteczka w województwie śląskim.
Nie wystarczy, że dzień w dzień na każdym portalu w sieci, w każdym szmatławcu, w telewizji i radiu, nazwisko Lewandowski było odmieniane przez wszystkie przypadki. Nie dość, że nikt już nie może się opędzić choćby od tytułów, Lewandowski lub Lewandowska i teraz młoda Lewandowska, a to a tamto, cała prawda całą dobę. Choć z tą prawdą to raczej ta trzecia z prawd księdza Tischnera. Teraz Lewandowski trafi na mapy, do nawigacji satelitarnej a później w kosmos. On to bowiem będzie emisariuszem naszej rasy w galaktycznej radzie kopaczy gumowego balona, obszytego skórą do magicznego prostokąta, z siatką z tyłu. Co do tyłu, to oczywiste jest, że nie tylko jemu, ale całkiem sporej ilości Polaków ów tył był się łaskaw zamienić z głową. I to co normalnie leci z części ciała pod krzyżem, poleciało do głowy niestety.
Macierewicz pisze całkiem nową historię
Ustawa, która ma stworzyć możliwości prawne pozbawienia stopni
wojskowych m.in. Wojciecha Jaruzelskiego oraz Czesława Kiszczaka powinna wejść
w życie jeszcze w tym roku - powiedział dziś szef MON Antoni Macierewicz.
Ci ludzie powinni odejść z
historii polskiej armii już dawno temu. (…) Jest niesłychanie istotne
przywrócenie armii prawdziwej historii walki o niepodległość, historii Armii
Krajowej, historii Żołnierzy Niezłomnych. To linia, która ma kształtować
świadomość polskiej armii i polską świadomość narodową, bo ona oddaje dążenie
do niepodległości, które tak wspaniale się materializuje, teraz m.in. poprzez
wizytę pana prezydenta USA Donalda Trumpa – powiedział minister pytany o prace
nad projektem.
Bez względu na polityczną ocenę, bezsporne jest, że
Generał Jaruzelski wykazał się bezprzykładną odwagą w obliczu wroga, na froncie
a nie w gabinecie za biurkiem, jak Macierewicz. Ów „bohater” spierdalał ze
Smoleńska zaraz po katastrofie i kazał okna w pociągu pozasłaniać wrzeszcząc,
że „jeszcze nas Ruscy pozabijają”. A ucieczka w obliczu wroga to zwykła
dezercja Panie Macierewicz. I za to jest kula w łeb, tchórzu. A co do historii,
na krótką metę może się uda ją sfałszować, ale prawda wróci. Co do historii
Armii Krajowej to nie za bardzo jest się czym chwalić, a na pewno nie
Powstaniem Warszawskim. Poza zamachem na Kutscherę nie pamiętam, żeby AK
naprawdę coś zrobiła. Co do „niezłomnych” to nawet pisać o tych bandytach nie
warto. Niech leżą w hańbie po wsze czasy.
Świat według Trumpa
"Wizyta
prezydenta Donalda Trumpa to naprawdę niezwykle istotne wydarzenie, bardzo
ważne politycznie dla naszego kraju" - powiedział w wywiadzie dla PAP
prezydent Andrzej Duda. "Prezydent USA z Warszawy wygłasza wystąpienie
przecież nie tylko dla Polski, to jest wystąpienie dla całego świata" -
zaznaczył prezydent.
Towarzyszu
Prezydencie Duda, to nie Leonid Breżniew i nie mamy roku 1977 a 2017.
W sondażu
Pew Research z zeszłego tygodnia zaufanie do Donalda Trumpa deklaruje 11 proc.
Niemców, 14 proc. Francuzów, 22 proc. Brytyjczyków, 22 proc. Kanadyjczyków i 7
proc. Hiszpanów. Dla porównania: Barackowi Obamie tuż przed wyprowadzką z
Białego Domu ufało 86 proc. Niemców (mimo iż amerykański wywiad podsłuchiwał
prywatny telefon Angeli Merkel!), 84 proc. Francuzów, 79 proc. Brytyjczyków, 83
proc. Kanadyjczyków i 75 proc. Hiszpanów. Nawet w tradycyjnie proamerykańskiej
i pro-republikańskiej Polsce Trump cieszy się zaufaniem zaledwie 23 proc.
populacji (schyłkowy Obama - 58 proc.).
Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że kretyn Trump
przyjeżdża do Polski na zaproszenie kretyna Dudy i całego kompletnie
skretyniałego środowiska PiS. Rednecki z USA wybrały tego matoła na prezydenta,
w Polsce stało się dokładnie to samo. Republikanie i PiS to jakby ta sama
partia polityczna, ta sama „myśl polityczna”. Dlatego wizyta jest jakby
naturalna, swój do swego przyjeżdża.
Donald Trump może mieć problem z realizacją swojej sztandarowej
obietnicy wyborczej. Na przeszkodzie budowie muru na granicy z Meksykiem nie
staną jednak trudności ze sfinansowaniem inwestycji. Problem, z którym boryka
się prezydent Trump, a wraz z nim całe Stany Zjednoczone jest inny. W USA
brakuje rąk do pracy
Pracowników nie ma, bo wystraszył ich sam Trump. Jego dekrety
deportacyjne zasiały popłoch wśród nielegalnych imigrantów, którzy do tej pory
stanowili znaczną część pracowników fizycznych. Bez nich żadna amerykańska firma nie będzie w stanie podjąć się tak wymagającego
zadania.
Mur, który miałby chronić USA przed imigrantami, nie powstanie, jeśli
firmy nie będą mogły zatrudniać osób, które wcześniej nielegalnie przekroczyły
granicę. "Wyborcza" przytacza słowa jednego z farmerów, który
krzyczał: "Panie prezydencie, potrzebujemy więcej Meksykanów!".
Jest bardzo proste wyjście z tej
sytuacji, wystarczy odwołać dekret o zniesieniu niewolnictwa i Stany
Zjednoczone znów będą wielkie. Jak kiedyś.
Po każdym nowym wpisie na Twitterze albo spotkaniu amerykańskiego
prezydenta z liderem któregoś z zagranicznych państw, urzędnicy
amerykańscy z mozołem walczą o to, by zapewnić swoich politycznych
sprzymierzeńców, że ich bezpieczeństwo naprawdę jest priorytetem Stanów
Zjednoczonych.
Poczynania Trumpa skutecznie zdezorientowały azjatyckich
sprzymierzeńców USA – w końcu amerykański prezydent groził atakiem wojskowym na
Koreę Północną, zapraszając jednocześnie Kim-Jong-una na pogaduszki w cztery
oczy do Mar-a-Labo na Florydzie, nie wspominając już o zerwaniu
handlowo-obronnych sojuszy z Koreą Południową.
Dziewczynki i nieskrępowana
zabawa w luksusowych warunkach to ulubiony sposób na życie, zarówno Kim Dzong
Una, jak i Donalda Trumpa. Dlatego ten pomysł wcale nie jest taki absurdalny. Sądzę,
że obaj Panowie bez trudu by się dogadali.
Podczas swej wizyty w Polsce prezydent Donald Trump pochwali odwagę
Polaków w najciemniejszych okresach historii i podkreśli, że Polska wyrosła na
europejską potęgę – zapowiedział wczoraj prezydencki doradca ds. bezpieczeństwa
narodowego, H.R. McMaster.
Błogosławieni, którzy uwierzyli. Ale na mnie nie liczcie.
Mika
Brzezinski i Joe Scarborough prowadzą wspólnie program "Morning Joe"
w MSNBC. Prezydent USA najpierw skrytykował sam program. Trump uważa, że jest
"nisko oceniany". Prezydent USA stwierdził, że ogląda ten program już
po raz ostatni. Następnie dostało się dziennikarzom. Córkę Zbigniewa
Brzezińskiego określił mianem "szalonej o niskim ilorazie
inteligencji". Z kolei jej partnera określił mianem "Psycho
Joe".
W następnym wpisie na Twitterze Trump przekonywał, że Brzezinski i
Scarborough przez trzy noce namawiali go w jego rezydencji Mar-a-Lago na
Florydzie, by mogli się do niego przyłączyć. - Jej rana po liftingu twarzy
bardzo mocno krwawiła. Powiedziałem: nie! - napisał Trump.
To się dzieje naprawdę, to się
dzieje w Ameryce, podobno supermocarstwie, które podobno „przewodzi” światu.
Jeśli tak ma „przewodzić”, to perspektywy faktycznie nie są optymistyczne.
"Korea Północna właśnie wystrzeliła kolejny pocisk. Czy ten facet
nie ma nic lepszego do roboty w życiu?" -
napisał na Twitterze prezydent USA Donald Trump, nawiązując do przywódcy Korei
Północnej Kim Dzong Una.
"Trudno uwierzyć, że Korea Południowa i Japonia będą to dłużej
znosić. Być może Chiny dokonają twardego kroku i raz na zawsze skończą z tym
nonsensem" - dodał Trump.
Nikt nie wniósł przez ostatnie
tysiąc lat takiego wkładu w zasady polityki zagranicznej, co Donald Trump przez
pół roku swojej prezydentury. Bo, jak świat, światem, politykę zagraniczną
prowadziło się w zaciszu gabinetów a komunikaty na zewnątrz nie znaczyły zwykle
za wiele. Dziś Donald Trump za pomocą Twittera to wszystko zmienia. Jaki będzie
świat po tym wszystkim? Wygląda na to, że go nie będzie.
Brexitus
Przez pierwsze trzy miesiące 2017 roku
dochody brytyjskich gospodarstw domowych skurczyły się o 1,4 procenta - wynika
z danych tamtejszego urzędu statystycznego, uwzględniających inflację. Był to
trzeci kwartał spadków z rzędu.
Jest nadzieja, że wkrótce nastąpi znaczne przyspieszenie
tego procesu. I nikt po brytolach płakać nie będzie.
Kroniki Wielkiego Kryzysu
Najnowsze
wskazania wzrostu gospodarczego USA w pierwszym kwartale zweryfikowały w górę
poprzednie odczyty. W kwietniu podawano, że wzrost był zaledwie 0,7 proc.,
czyli miał to być najgorszy kwartał od trzech lat. W maju poprawiono jednak
szacunki do 1,2 proc. a w ostatni czwartek czerwca w ostatecznym wyliczeniu
Biura Analiz Ekonomicznych USA podano 1,4 proc.
Od
poprzedniego odczytu w maju poprawiły się dane o konsumpcji indywidualnej,
która jest podstawą wzrostu. Wkład konsumpcji we wzrost PKB to aż 0,75 pkt.
proc. (na 1,4 proc. wzrostu PKB). Największy wzrost wydatków odnotowano na
opiekę zdrowotną i usługi finansowe, w tym ubezpieczenia.
Już nie wiadomo, czy się śmiać
czy płakać. Oto „biuro polityczne analiz ekonomicznych” tak „rasowało”
rzeczywisty wzrost PKB aż doszło do jego podwojenia. Całkiem jak w Związku
Radzieckim, od którego pod tym względem USA niczym się nie różnią. Warto dodać,
że w USA jest „jedyna w swoim rodzaju”
metodyka liczenia PKB. Według międzynarodowych standardów PKB USA jest co
najmniej 30% niższe. Gdy czytam, że PKB składa się przede wszystkim z
konsumpcji, od razu widzę, jaka „światła myśl ekonomiczna” to sprawiła. A już
najbardziej podoba mi się „wkład” do PKB najdroższych na świecie usług
zdrowotnych oraz niezawodnych usług finansowych, jako najprężniej rozwijającego
się sektora „gospodarki” USA.
Prawie połowa mieszkańców USA przyznaje, że ich wydatki są równe lub
wyższe od ich przychodów. W grupie osób w wieku 18-25 lat ten odsetek jest
najwyższy - i wynosi 54 proc.
A to dane przed „rasowaniem”.
Połowa mieszkańców USA żyje z dnia na dzień albo gorzej, brawo dla „największej
gospodarki świata”.
Migracja ludów
Włoski minister
Marco Minniti poinformował, że przed czwartkowym unijnym szczytem
w Tallinie, gdzie mają zapaść ostateczne decyzje, strony osiągnęły pełne
porozumienie.
Ministrowie
proponują poddać pełnej kontroli działania organizacji pozarządowych
uczestniczących w akcjach ratunkowych u wybrzeży Libii. Od kilku
miesięcy padały zarzuty, że świadomie lub nieświadomie wspomagają swoimi
działaniami libijskie gangi przemytników ludzi.
Statki tych
organizacji mają otrzymać zakaz wpływania na wody terytorialne Libii.
Świadomie zorganizowany, gigantyczny biznes przemytu
ludzi a politycy udają, że dali się nabrać. Gdy proceder był już tak wielki i
przejrzysty, że nie dało się go dalej tuszować, nagle się dowiadujemy o
sprawach oczywistych. Tam gdzie nie wiadomo o co chodzi, zawsze chodzi tylko o
pieniądze. A smutne obrazki potopionych dzieci to tylko zagrywka dla naiwnych.
Przemytnikom wszystko jedno ilu ich „podopiecznych” utonie, oni pieniądze biorą
z góry. Teraz dowiedzieliśmy się też oficjalnie, że statki tych organizacji
„pomocowych” de facto operowały z wybrzeży Libii. O czym opinia publiczna
wiedziała od lat.
Nasi „przyjaciele” z Zatoki
Arabia
Saudyjska jest głównym zagranicznym promotorem islamistycznego ekstremizmu w
Wielkiej Brytanii - twierdzi w raporcie Home Office. Raport, zlecony przez
Davida Camerona nie jest jeszcze ukończony. I nie wiadomo, czy kiedykolwiek
ujrzy światło dzienne.
Teraz powiedzcie narodom Europy, że
ludzie będą ginąć i żyć w strachu, bo mamy interesy ze sponsorami terroryzmu.
Zwłaszcza Donald Trump, który sam przyznał, że jego firma sprzedaje domy
klientom z Arabii Saudyjskiej. Pora najwyższa, żeby nie tylko z terrorem
islamskim skończyć raz na zawsze. I jak zwykle, okazało się, że nawet nasze
życie nie ma znaczenia, gdy w grę wchodzą pieniądze.
Nie sądźcie
Jeszcze
kurz nie opadł po ubiegłorocznym impeachmencie poprzedniej prezydent Dilmy
Rousseff, a już nad Brazylią zebrały się kolejne burzowe chmury. Zagrzmiało, bo
Michel Temer, nowa głowa państwa, został formalnie oskarżony o przyjmowanie
łapówek.
Nie sądźcie, albowiem i wy będziecie sądzeni. Stare
jak świat, i jak świat stare jest to, że owa przypowieść nikogo i niczego nie
nauczyła. Brazylia wpadła już w tak straszną czarną dziurę korupcji, że nikt
nie wieży w wydostanie się z tego leja. I ja też. Albo świat znajdzie inny sens
istnienia niż pieniądze albo przestanie istnieć. Taki mamy wybór.
Integracja
Według
danych szwedzkiego kontrwywiadu SAPO, spośród 3 tys. ekstremistów 2 tys. to
radykalni islamiści. Pozostałe osoby wywodzą się ze skrajnej lewicy lub
prawicy. Szwedzkie służby podkreślają, że islamistów jest 10 razy więcej niż w
2010 r.
I to jest dokładnie powód, dla którego nie chcemy
muzułmanów w Europie, koniec i kropka.
Dezintergracja
Matka kanadyjskiego noworodka zdecydowała, że nie
chce, aby w karcie lekarskiej wpisano jego płeć. Twierdzi, że dziecko później
samo zdecyduje czy jest chłopcem, czy dziewczynką.
Czy takie
społeczeństwo ma przyszłość?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz