piątek, 15 lutego 2013

Z gospodarską wizytą



Motto: Głosowałam na Platformę Obywatelską, która ustami premiera obiecywała związki partnerskie i in vitro. Na oszustów więcej głosować nie będę - mówi w rozmowie z "Newsweekiem" reżyserka Agnieszka Holland. A jej córka dodaje: "Zastanawiam się, czy nie wyjechać z Polski".


Bareja na Wawel

Co ma począć kierowca, gdy na wyrwie uszkodzi samochód? Eksperci radzą, by zrobił zdjęcia w miejscu zdarzenia, znalazł świadków i wezwał policjantów. Tak też zrobił nasz czytelnik. Pan Karol zrobił zdjęcia zniszczeń w samochodzie i dziury w asfalcie, świadków co prawda nie znalazł, ale zadzwonił po policję. - Usłyszałem, żebym się nie martwił, że niedługo przyjedzie do mnie patrol i sporządzi odpowiednią notatkę - wspomina. - Po przyjeździe policjanci powiedzieli, że droga jest w fatalnym stanie od kilku lat, ale jestem sam sobie winny, że zniszczyłem samochód. I dostałem 100 zł mandatu.Za co? Policjanci tłumaczą to tak: skoro kierowca uszkodził samochód, to znaczy, że jechał nieostrożnie, a być może i zbyt szybko, choć nie sposób tego zweryfikować.

No właśnie. A jakby samochodem jechała jego Matka ? To co ? A jeszcze lepiej jakby tą drogą szły dzieci do szkoły. Tak czy owak, Bareja na Wawel.

I znowu rośnie

Na koniec stycznia bezrobocie przekroczyło granicę 14 proc. i wzrosło do 14,2 proc. - poinformowało dziś Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Oznacza to, że liczba osób bez pracy jest największa od 6 lat.

Dzięki Panu Premierowi Donaldowi Tuskowi i PZPO Polacy mają zapewniony stabilny i znaczący wzrost … a że dotyczy to bezrobocia ? Pan Premier mówił, że będzie rosło ale nie mówił co, więc czego się zawistni i przegrani politycy czepiają.

Gierek, Gierek …

Donald Tusk zapowiedział w swoim niespodziewanym orędziu wyemitowanym dziś wieczorem przez TVP1, że zamierza wyruszyć w Polskę. Celem wyjazdu ma być skonsultowanie z mieszkańcami rożnych regionów kraju kierunków i sposobów wydawania unijnych dotacji. - Będziemy organizować spotkania i konsultacje. Zamierzam się w nie osobiście zaangażować. Chcę z państwem o tym wszystkim rozmawiać, w każdym polskim mieście, województwie - mówił premier

Była kiedyś taka audycja w Polskim Radio, Z Kolbergiem po kraju. Polegało to na promocji lokalnego folkloru i przypominaniu ginącej już wtedy muzyki ludowej. To jakiś sens miało. Ale już ulubione przez Edwarda Gierka „konsultacje społeczne” i „wizyty w terenie” po kilku latach zaczęły budzić w ludziach tylko niesmak i złość. Ale jak widać są na tym świecie tumany, których cudze porażki nic nie nauczyły i teraz sami włażą w te same koleiny, które wywaliły z polityki ich poprzedników i adwersarzy. Życzę Panu Premierowi takich samych sukcesów w podróżowaniu po kraju, jakie stały się udziałem byłego pierwszego sekretarza.

Jak dodaje ekspert, wyjazd będzie też okazją do rozpoczęcia kampanii w stylu "Tusk: Reaktywacja". - Szef rządu potrzebuje odbudować zaufanie do siebie, potrzebuje odbudować popularność swojej partii. I nie mógł wybrać sobie na to lepszego momentu niż ten tuż po sukcesie z Brukseli. Nie bez powodu nazwał ten dzień najważniejszym w swoim życiu. Ten dzień mógł zapoczątkować kampanię, którą zwieńczą sukcesy w kolejnych wyborach: do PE, prezydenckie, a w końcu samorządowe i parlamentarne.

Należy pamiętać, że Matrix to była trylogia i na końcu główny bohater niestety był poległ. Ja rozumiem, że cała banda „ekspertów, politologów i specjalistów od wizerunku” bardzo by sobie życzyła, żeby PZPO rządziło wiecznie, ale wszystko co ma swój początek, ma również swój koniec. I to jest też cytat z trylogii Matrix. Ludziom żyje się coraz gorzej i żadna propaganda w stylu późnego Gierka tego nie zmieni. Nie zmieni też smutnej prawdy, że mimo pompowania w Polskę ogromnych pieniędzy z UE, niewiele z tego wynika. Nie ma dróg, nie ma kolei, nie ma żadnych poważnych zmian w infrastrukturze, energetyce i innych dziedzinach, gdzie te pieniądze wsiąkają jak w gąbkę i nic z tego nie wynika. Samorządy budują Aquaparki, stadiony i inne badziewia, których nie będzie za co utrzymać. Mamy na przykład tysiące orlików i nie mamy piłkarzy. A to co najważniejsze dla każdego człowieka, praca i własny kąt, staje się marzeniem coraz trudniejszym do realizacji. Zamiast całej tej propagandy niech panowie komplementujący Pana Premiera odniosą się do kompletnej katastrofy demograficznej, jaka nas spotkała, i która to katastrofa będzie determinowała naszą przyszłość. Determinowała dużo bardziej niż dotacje unijne, dotacje mogą pomóc, ale tylko tym, którzy sami sobie radzą. A Polska i Polacy sobie nie radzą i żadne czary nic tu nie zmienią. Jak za głębokiej komuny, widok z warszawskiej grzędy beneficjentów zmian niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Pan Premier Donald Tusk już jest trupem politycznym, takim samym jak Edward Gierek w swoim drugim pięcioleciu. Bo problemem Pana Premiera i całej formacji „po solidarnościowej” nie jest brak pieniędzy tylko brak umiejętności. Oni po prostu nie potrafią i nic tego nie zmieni. Zobaczycie 1 lipca, oj będzie się działo. Ciekawe, czy wtedy Pan Premier też pojedzie w Polskę śmieci wywozić.

Będziemy budować. Dokończymy sieć dróg, unowocześnimy koleje i komunikację miejską, zainwestujemy w opiekę zdrowotną i edukację. Znajdą się pieniądze dla małych i średnich przedsiębiorstw. Szczególne wsparcie zagwarantujemy polskim rolnikom – dodał I Sekretarz PZPR.

A kiedy poprosi o 100 dni spokoju ? Ja obstawiam, że już w tym roku, jesienią.

Nie jesienią, już dziś

A koalicjant wtóruje. - Nie recenzenta, a spokoju potrzebuje Platforma, i to takiego walentynkowego spokoju - mówi. Czyż to nie piękna puenta podsumowująca samouwielbienie i już nie tylko samej Platformy, ale i całej koalicji?

No jest, oni tak siebie samych kochają, że walentynkowe porównanie jest jak najbardziej na miejscu. Tak się sami wzajem uwielbiają, że już chyba nic poza porażką wyborczą nic nie zmieni. Jak przegrają wybory to też oczywiście nie z powodu własnej nieudolności tylko całkiem innych i wyłącznie zewnętrznie powodów. Bo oni są tacy piękni, tacy mądrzy i tacy sprawni, tylko niestety całkiem inaczej.

A tak wygląda „troska” Pana Premiera

Od października w UE mają zacząć obowiązywać przepisy dyrektywy o transgranicznej opiece zdrowotnej. Po jej wprowadzeniu miały zniknąć bariery dla chorych wyjeżdżających na refundowane zabiegi za granicę. Jednak z projektu ustawy przygotowanej przez resort zdrowia wynika, że w Polsce skorzystanie z dobrodziejstw dyrektywy nie będzie proste - informuje "Rzeczpospolita". - Z przedstawionych założeń wynika, że ministerstwu zależy, by pacjenci w jak najmniejszym zakresie korzystali z refundowanego leczenia za granicą. Dyrektywa mówi, że tylko wyjątkowo można odmówić refundacji, u nas ma się to stać niemal regułą.

Europa ma być tylko dla Pana Premiera i jego kolegów. My mamy zdychać „leczeni” przez NFZ. Pan Premier nie podpisał Karty Praw Podstawowych, Pan Premier podpisał za to ACTA. I niech nie udaje, że zależy mu na czymś innym niż korzyści własne i grona przyjaciół zwanego „koalicja rządowa”. Przedstawiona wyżej kombinacja, jak ma wyglądać Europa dla zwykłych obywateli.

A taka jest reakcja narodu

Blisko dwie trzecie młodych Polaków (64 proc.) uważa, że za granicą wiodłoby im się lepiej – informuje "Newsweek".

Tylko ? Czekamy na więcej, chyba długo się nie zejdzie.

Brawo dla minister Muchy

Stadion Narodowy nie spełnia żadnych standardów przeciwpożarowych - wynika z przekazanych w czwartek prokuraturze dokumentów, do których dotarła "Gazeta Polska Codziennie".  Unieruchomienie hydrantów na obiekcie, ich uszkodzenie, brak bram dymoszczelnych oraz kurtyn dymowych - to tylko kilka uchybień na największym i najdroższym stadionie w Polsce, wymienionych w zawiadomieniu o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które w czwartek wpłynęło do Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga-Północ. Z informacji gazety wynika, że zarządcy stadionu szukają podwykonawców, którzy po cichu naprawią uszkodzenia.

Ja już wiem co zrobi prokuratura, nie znajdzie nic i nie podejmie śledztwa. Zawsze tak robi, bo po co się ma narażać. Narażać życie ludzie oczywiście można i nikomu to nic nie będzie przeszkadzało. Nawet śmierć prezydenta nie była powodem, żeby ktoś za ten koszmarny burdel w III RP odpowiedział. Ale nic z tego, to jeden system władzy, gdzie ręka rękę myje, więc psu na budę, nic z tego nie będzie.

Prawdziwa polityka prorodzinna Pana Rostowskiego

Fiskus może podciąć skrzydła raczkującej akcji wsparcia rodzin wielodzietnych. Skarbówka żąda podatku od korzystających z gminnych kart zniżkowych np. na kino, teatr, zoo - donosi "Rzeczpospolita" ."Rz" dotarła do najnowszej interpretacji Izby Skarbowej w Warszawie, z której wynika, że osoby mające zniżki uzyskują korzyść majątkową, którą trzeba opodatkować. Rodziny muszą więc zapłacić podatek od uzyskanych od gminy bonusów. Kartę dużej rodziny, czyli system zniżek i ulg, wprowadziło już ponad 50 samorządów – wylicza prezes Związku Dużych Rodzin 3+ Joanna Krupska. Jak ocenia, stanowisko fiskusa jest kuriozalne i spowoduje, że cały program straci sens.

Tak wygląda naprawdę polityka „prorodzinna” Pana Premiera Donalda Tuska realizowana rękami Pana Ministra Vincenta Rostowskiego. Zedrzeć z biednych ostatni grosz to jest zasada podstawowa. Do tego ulgi dla „pracodawców” i mamy pełny obraz o co tu chodzi. Zawsze o to samo. O transfer pieniędzy od biednych do bogatych. Od wyborców bezmyślnie głosujących na „mniejsze zło” do sponsorów, rodzin i znajomych PZPO i PSL-ZSL. A jak przedsiębiorstwa zalegają Panu Ministrowi już prawie 30 mld PLN to się ogłosi abolicję podatkową bo nie można podcinać skrzydeł „przedsiębiorczości”. Ale ludzi to można zagłodzić, sponiewierać i jeszcze im wmawiać, że są niezaradni. Bo „zaradni” to mają pieniądze, i to coraz większe. Wiec dalej barany, głosujcie na PZPO, ogolą Was do gołej skóry, na zimę.

Cierpienie uszlachetnia ?

Mawiają, że cierpienie uszlachetnia. To bzdura. Nie ma nic szlachetnego w tym, że człowiek wyje jak zwierzę. Asia umarła, cierpiąc, ostatnia doba była spokojna, ale poprzednie dni były straszne. Nikt, kto nie widział umierającej w cierpieniu osoby, nie czuł bezsilności, nie zdaje sobie sprawy, jakie to straszne. Chorzy przewlekle, a w szczególności chorzy onkologicznie w Polsce cierpią. Według sondażu "Pain in Europe" cierpi aż 27 proc. chorych. Co trzeci pacjent twierdzi, że ból jest tak silny, że chce umrzeć. Jednocześnie w Polsce zużywa się najmniej w Europie leków opioidowych, co powoduje, że połowa potrzebujących nie otrzymuje właściwej pomocy.

I nie dostaną żadnej pomocy od tego chorego, jebanego kraju. Bo w jebanym, katolickim kraju szkoda paru złotych na słoik morfiny (tyle to kosztuje w produkcji). Bo w tym jebanym kraju lekarze uważają, że chorym narkotyków podawać nie wolno, bo się uzależnią. Zresztą narkotyki to zło i trzeba z nimi walczyć. Dla NFZ leczenie onkologiczne i leczenie bólu to dwie różne procedury i można robić albo jedno albo drugie. Do tego jeszcze czarne wrony łażące po szpitalach z „pociechą duchową” pierdolące smutki o „życiu wiecznym” i „sensie cierpienia”. I oczywiście żadnej tam eutanazji, człowiek ma zdychać obsrany i wyjący jak potępieniec, rzucony gdzieś na korytarzu obskurnego szpitala, bo już i tak „nie rokuje”. Taką mamy Polskę, taki mamy humanizm, taki mamy naród, bo to on, to ten parszywy naród na to wszystko pozwala. I nie ma żadnych wymówek, to niepotrzebne cierpienie obciąża nas wszystkich, to na nasze sumienia cały ten ból. Głosujcie na PO.

Mamy PRZEWAGĘ

Polska skorzystała na elastycznym kursie złotego w kryzysie 2009 r., bo mimo powiązań gospodarczych z resztą UE, a zwłaszcza strefą euro, pomogło to jej uniknąć recesji. "Wspólna waluta o stałym, sztywnym kursie wymusza sztywne ceny, a sposobem zdobywania konkurencyjnej przewagi jednych państw nad innymi jest obniżka kosztów i płac.

I to jest właśnie sedno. Na tym polega nasza „przewaga”, na tym polegał „fenomen zielonej wyspy”. Na obniżce płac po prostu, i na niczym więcej. Najtańsza siła robocza w UE to nasze jedyne „bogactwo narodowe”. Debilne lemingi zapierdalające za grosze od rana do nocy, od poniedziałku do soboty a czasem i w niedzielę. Na tym budujemy „przewagę” polskiej gospodarki nad innymi krajami w UE. Ale to jest najgłupsze co mogliśmy zrobić, w dłuższej perspektywie bardzo na tym stracimy. Polska już się wyludnia, właśnie z tego powodu. Z drugiej strony nie da się obniżać płac jeszcze bardziej, więc nasza „konkurencyjność” staje pod znakiem zapytania. Czeka nas nie siedem a siedemdziesiąt chudych lat. Że przesadzam ? A Irlandia, tam chudych lat było parę stuleci, więc moje proroctwo i tak jest stosunkowo korzystne. Stosunkowo.

Kwiaty dla Struzika

Realnym terminem odbioru lotniska w Modlinie jest grudzień 2013 lub styczeń 2014 - dowiaduje się TVN CNBC od wykonawcy robót, spółki Erbud.

A Pan Marszałek Struzik dalej nie ma sobie nic do zarzucenia, choć to jego „firma” jest właścicielem tego bubla. I będzie przez rok utrzymywał nieczynne lotnisko z pieniędzy podatników, bo co mu zrobią ? Nie wybiorą na następną kadencję ? Oczywiście, że wybiorą. Mazowszaki, głosujcie na PSL, a już Pan Struzik zadba żebyście wszyscy za to sowicie mu zapłacili. Za co ? Za Jego trud dla Waszego dobra. Żarty ? Nie, to pogląd, którego Pan Marszałek trzyma się jak pijany płotu.

Szatana to była robota

Brzoza, na której samolot prezydencki Tu-154 M miał stracić skrzydło, została złamana na wysokości 666 cm. Jak informuje "Rzeczpospolita" na swojej stronie internetowej, poprzednia informacja prokuratury miała być "omyłką rachunkową".

Papież abdykował, brzoza złamana na wysokości 666, czyli Liczba Bestii – pojęcie odnoszące się do jednej z postaci 13 rozdziału Apokalipsy świętego Jana – pierwszej z Bestii, popularnie utożsamianej z Szatanem lub Antychrystem. Jest ono zwykle kojarzone z liczbą 666. To już koniec.

Ostatnie jabłko ?

Chińskie przedsiębiorstwa dokonują ekspansji także na rynku wewnętrznym, próbując swoich sił w bardziej dochodowych segmentach branży IT: już od dłuższego czasu pracują nad własnymi projektami mikroukładów, w tym również procesorów CPU (Godson). Większe kłopoty sprawia jedynie projektowanie nowych urządzeń. Lecz wystarczy jeden chiński designer na miarę Johnathana Ive’a – szefa zespołu projektantów Apple’a – a Tim Cook podczas kolejnej wizyty w Państwie Środka znów zobaczy produkcję nowatorskich gadżetów... tyle że zamiast jabłka będą na nich logotypy chińskich producentów. Zapewne wówczas uśmiech błyskawicznie zniknie z jego twarzy.

Myślę, że już może zobaczyć. Na rynku pojawiła się cała fala chińskich produktów elektronicznych w cenach wielokrotnie niższych od produktów „najlepszej firmy świata”. Mogę Was też zapewnić, że czego jak czego ale designerów a Azji nie brakuje. To co mnie najbardziej szokuje w azjatyckich sklepach, to właśnie nieprzeliczalna ilość całkiem nowych wzorów. Jest tego więcej niż człowiek jest w stanie ogarnąć a oni się dopiero rozpędzają. Porównanie asortymentu dowolnego marketu w Bangkoku z każdą galerią Warszawy powoduje tylko pusty śmiech. Tu nie ma co kupić, szare to, bure, mały wybór i dlaczego takie drogie. Ja ubieram się tylko w Azji.

Ostatni papież ?

Z ostatniej chwili: stawkę faworytów podbija kardynał z RPA Wilfrid Napier, arcybiskup Durbanu - donosi afrykański reporter "Guardiana" David Smith. Rzecznik Południowoafrykańskiej Konferencji Biskupów Katolickich oświadczył właśnie:
Od długiego już czasu nasz Kościół podkreśla, że następny papież powinien zostać wybrany z "terytoriów misjonarskich", co oznacza Afrykę, Azję czy Amerykę Południową. A kard. Napier dorównuje Benedyktowi XVI, przynajmniej jeżeli chodzi o twittowanie.




No i po ptakach, zostali nam już tylko jeźdźcy Apokalipsy. Oto kolejny znak „z nieba”, w bazylikę wziął i walnął był piorun co też niewątpliwie jest znakiem końca.






Ja tam żadnego żalu z tego powodu nie mam. Jebać ten pierdolony świat, niech ginie.

Hieny

W poniedziałek papież szedł na okrągło: w szatach białych, purpurowych, całujący, jadący, stojący Żadna stacja się nie wychyliła. Wszyscy dziennikarze analizowali jego decyzję, drążyli, powtarzali lub starali się wykrzesać z kolejnego komentatora (wśród nich - sami mężczyźni! Jakby katolicyzm był homoreligią) coś innego poza grzeczną gadaniną dowodzącą "człowieczeństwa" odchodzącego papieża, który po prostu postanowił oszczędzić światu widoku własnego umierania.

Pamiętacie spektakl „śmierć papieża na żywo” w niezapomnianym wykonaniu Karola Wojtyły ? Teraz można było pójść o krok dalej. Zainstalować kamery w pokoju, gdzie papież byłby obserwowany przez 24 godziny na dobę, ze zbliżeniami. Oglądalność mogła pobić wszelkie rekordy, przychody z reklam przebiły by finał Super Bowl. A tu nagle klapa, żadnej transmisji nie będzie, a były już papież kipnie sobie gdzieś w spokoju, jak zwykły człowiek. Że jestem obrzydliwy ? Nie, to ten nasz światek stał się tak obrzydliwy, zbyt obrzydliwy. W tym świecie już nawet nie można spokojnie umierać, takie czasy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz