piątek, 23 sierpnia 2013

Larum grają



Motto: Nie ma flagi czy sztandaru tak wielkiego, by jego wartość usprawiedliwiała mordowanie niewinnych ludzi

Larum grają

Dla Boga, panie Donaldu Tusku ! Larum grają! wojna! Nieprzyjaciel w granicach! a ty się nie zrywasz! szabli nie chwytasz? na koń nie siadasz? Co się stało z tobą, żołnierzu? zaliś swej dawnej przepomniał cnoty, że nas samych w żalu jeno i trwodze zostawiasz?

Tusk topi PO

Za każdym razem premier odpowiada na to, co się wydarzy, nie kreuje wydarzeń. Przypomina, generała, który, kiedy pojawia się problem reaguje tak, jak w poprzedniej wojnie, ale pole bitwy jest już gdzie indziej i stare metody nie skutkują. Nie ma już wielkiej wojny PiS i PO. Tusk chciałby stoczyć jedną dużą bitwę, ale musi toczyć kilka innych mniejszych i je przegrywa. A jeśli rządząca partia i jej szef nie kreuje wydarzeń, a tylko na nie reaguje, to przestaje być liderem. Do niedawna PO miała przewagę, bo duża cześć wyborców albo uważała, że PO rządzi lepiej od innych albo, że jeśli nawet nie lepiej, to jest spokój i nie ma awantur. Jednak na naszych oczach dokonuje się zmiana politycznego modelu.

A kiedy Premier kreował rzeczywiste a nie medialne wydarzenia. Całość rządów PO to „ofensywa medialna” i nie było żadnych szans, że ta wyłącznie „kampania reklamowa” może trwać wiecznie. Nawet „miniratka” będzie się musiała niedługo skończyć, bo tego  nie da się już oglądać w żaden sposób. Tak jak Donalda Tuska i towarzyszące mu garnitury i garsonki (nazwiska i twarze nieistotne). Nic z tego nie wynika i prawda o „nowej szacie króla” wyszła na jaw. Teraz oszukani wyborcy zrobią z PO to co zrobił elektorat oszukany przez SLD, poślą PO do piekła małej opozycyjnej partyjki. I PO tego nie przetrzyma. Ale „kapitan zejdzie ostatni”, bo nikt i nic Pana Premiera Donalda Tuska nie przekona, że jest już skończony. Był kiedyś taki film „Rzeczy, które robisz w Denver będąc martwym”, polecam Panie Graś, warto szefowi pokazać.

Te wyniki nie świadczą o sile Gowina, ale dowodzą słabości Tuska. Platforma to już nie jest partia Tuska. Jeśli w partii wodzowskiej wódz ma poparcie poniżej 50 proc. to oznacza dyskwalifikację. Król Tusk jest nagi po tych wyborach. Cieszy się poparciem wyłącznie establishmentu partyjnego - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Kazimierz Kik.

Mówimy Partia a w domyśle Donald Tusk, mówimy Donald Tusk a w domyśle Partia, to jakże szyderczo dziś brzmiąca parafraza słynnego hasła z Kraju Rad. Tak było, tak już nie jest, kariera najlepszego premiera wszechczasów zmierza do nieuchronnego końca. I to nie Tusk chce wywalić Rostowskiego, moim zdaniem to Rostowski chce wiać na wyspy jak miliony innych rozsądnych polaków. Piszę o tym, bo to kolejny znak końca kariery tego współczesnego Nikodema Dyzmy, bo to taka persona jest a tylu ludzi dało się oszukać. Ten człowiek nigdy nie potrafił zrobić nic ani dobrze ani do końca. A zamiast się uczyć, popadał w coraz głębsze pokłady samozadowolenia. No, ale jeśli ktoś jest „dotknięty ręką Boga” jak powiedział minister podnóżek Nowak no to przecież wątpliwości nie ma. Tyle, że historia nie takich „pomazańców” na śmietnik wyrzucała. Tego też już praktycznie wyrzuciła.

A miało być tak pięknie …

Wybory Maliszewski określa jako komedię omyłek. - Zamierzeniem Tuska było pokazać, że PO jest jak pięść, a wyszła raczej figa. Partia miała się odbić w sondażach, tymczasem notowania Platformy lecą na łeb na szyję (w ostatnim sondażu Homo Homini dla Wirtualnej Polski dystans miedzy PiS i PO wyniósł aż 13 proc. - przyp. js), a PiS jest wskazywana jako najlepsza partia na czas kryzysu, mimo odwrócenia negatywnych tendencji w gospodarce. Miał być pokaz partyjnej demokracji, a okazało się, że Tusk nie chciał stanąć w szranki i w żadnym razie nie wygląda to jak w USA, gdzie konkurenci jeżdżą po kraju, wspierają się, zapewniając widowisko, które przyciąga uwagę mediów - wymienia.

A Jarek siedzi spokojnie przy kominku i głaszcze kota. Tyle wystarczy, żeby wygrać w cuglach z tym, który „nie ma z kim przegrać”. Żenada, teraz Panu Premierowi należy przypomnieć sławną frazę Leszka Millera, zwłaszcza gdy SLD wyprzedzi w sondażach PO do czego nieuchronnie zmierzamy. PO zaraz pęknie a potem będzie tylko jazda w dół bez trzymanki. A kto wystąpi w roli Kilera ? Schetyna ?

Przewodniczący Mało


Donald Tusk wygrał wybory na szefa Platformy Obywatelskiej. Zdobył 79,58 proc., czyli 16 028 głosów. O zwycięstwo rywalizował z Jarosławem Gowinem, który przekonał do siebie 20,42 proc. członków PO. Frekwencja wyniosła 51,12 proc., oddano 21 tys. 800 głosów. Wyniki ogłoszono w trakcie dzisiejszej konferencji prasowej; przekazała je szefowa partyjnej komisji wyborczej Krystyna Skowrońska.

Samuel Pereira ("Gazeta Polska Codziennie") podsumował na Twitterze całą konferencję. "Najpierw pół godziny opóźnienia, później ględzenie o zdrapkach i kodach, oświadczenie DT (Donalda Tuska - red.) i ucieczka przed dziennikarzami. Cyrk" - czytamy w jego wpisie.

Jarosław Kuźniar (TVN24) był jednym z krytykujących konferencję w internecie. "Niby wesele, a jednak pogrzeb #wybory_PO. Spektakli #PO niech już nie reżyseruje" – napisał.

Małgorzata Serafin (TVP) wypowiedziała się w podobnym tonie. "Niby piąteczek, a taki na konfie smuteczek" – podsumowała ogłoszenie wyników wyborów.

Dziennikarz Tomasz Terlikowski napisał na swoim profilu na Twitterze, że "za kilka dnia będzie nowa konferencja". "A na niej pokaz głów zdrajców. Tych czterech tysięcy z hakiem, co zapomnieli jak głosować" – napisał kpiąco.

"Ta konferencja to duży cios dla PiS. Już nigdy nie będą mogli krytykować PO za to, że jest partią, która przykłada zbyt dużą uwagę do pijaru" – napisał na Twitterze dziennikarz Piotr Witwicki

Tylko dwie uwagi. Po pierwsze to podobnie jak PO uzyskało około 15% głosów uprawnionych do głosowania w wyborach tak Umiłowany Przywódca też nie zachwycił liczbą bezwzględnie oddanych na niego głosów. A Jarosław Gowin wyszedł z tego zwycięsko bo jednak jakąś alternatywę jak widać, w partii gdzie nie ma być żadnej alternatywy, stanowi. Po drugie, jeśli już nawet tak „spektakularne” dla PO wydarzenia medialne zamieniają się w farsę to znaczy, że ten okręt nie tylko nie ma już kapitana o niepodważalnym autorytecie, tym statkiem chyba już nikt nie steruje.

Monopol na przemoc

Mamy nie tyle do czynienia ze środowiskami kibicowskimi czy z fanami piłki nożnej, nie mamy też do czynienia z jakimikolwiek elementami politycznymi. Mamy do czynienia po prostu z bandytami - oświadczył minister Sienkiewicz. - Mamy wspólne przekonanie, że uda się pokazać, iż monopol na przemoc ma państwo, a nie bandyci - dodał.

Pedofile skastrowani ? Dopalacze nie do kupienia ? A gówno. I to samo będzie z „monopolem na przemoc”, nawet komentować nie warto. To jak „wojna z narkotykami”, „wojna z terroryzmem” i inne mrzonki. Kolejny członek tego nieudacznego rządu gada bo gadać lubi i tylko tyle. No cóż, jaki Pan taki kram, a słowo nic nie kosztuje. Przynajmniej w Bolanda Republic.

Bozia rozumku nie dała ?

Sytuacja jest po prostu tragiczna – ocenił. – Kary w zawieszeniu – tak nam się wydaje – są przez sądy wyraźnie nadużywane. Zbyt często stosuje się tego typu orzeczenie, w którym występują kary w zawieszeniu. Prawie 200 tys. osób ma kary w zawieszeniu po raz drugi. Są osoby, które były karane "w zawiasach" kilkakrotnie – powiedział Biernacki. 
Teraz Panie Ministrze tak. W więzieniach siedzi więcej ludzi niż jest miejsc. Na razie się ich „upycha” poniżej norm, a to i tak już nie pomaga. W „kolejce” jest już prawie 40 tysięcy „chętnych”. Pan chce dodać jeszcze ze 200 tysięcy. A to wszystko się Panie Ministrze po prostu „nie bilansuje”. Ale to dla Was żaden kłopot, budżet też wam się nigdy nie bilansował, a kto się tym przejmuje. Tak generalnie to w tym rządzie nikt się niczym nie przejmuje, poza sobą oczywiście. Tak więc choćbyś Pan się nawet rozerwał, jak islamski terrorysta na tysiąc kawałków, to nie ma już gdzie wsadzić ani jednego kibola. Chyba że … zamienimy na pierdle cztery nowe stadiony zbudowane na EURO. To rozwiązanie idealne, stadiony będą cały czas pełne, kibole będą zadowoleni, bo będą cały czas na stadionie, ludność odetchnie bo „zestadionowani” bandycie nie będą się plątać po całym kraju z meczu na mecz. Może jeszcze Unia za to zapłaci w ramach funduszy „aktywizacji społecznej” czy co tam da się jak kondom na głowę wcisnąć. To jak Panie Ministrze ? Działamy ?

 
Kwiaty dla Nowaka

80 lat temu polscy inżynierowie wzięli na warsztat austriacki wagon spalinowy i mocno go poprzerabiali. Tak powstała Luxtorpeda, pojazd (jak sama nazwa wskazuje) luksusowy i szybki. A do tego oszałamiająco piękny. Najsłynniejsza luxtorpeda obsługiwała właśnie to ostatnie połączenie. Standardowo trasę z Krakowa do Zakopanego wagon pokonywał w 2 godziny 45 minut (czyli szybciej niż dzisiejsze ekspresy). W 1936 r. luxtorpeda pobiła rekord - przebyła drogę między tymi miastami w zaledwie 2 godziny i 18 minut. Do dziś nie pobito tego wyniku.

Teraz zamiast inżynierów wzięli się za to prawnicy (Cezary Grabarczyk), politolodzy (Sławomir Nowak) i ekonomiści ze specjalizacją finanse (cały zarząd PKP) i … nic nie zbudowaliśmy, za to wydamy parę miliardów PLN żeby dogonić po 80 latach Luxtorpedę. Co zresztą niekoniecznie musi się udać. A skąd na to weźmiemy kasę ? Czytaj niżej.

Na kryzys … Golf

Golf generuje ogromne przychody. Gdyby Polacy zainteresowali się tą grą, to rząd by miał mniej rozterek nad dziurami budżetowymi – czytamy w "Pulsie Biznesu" Dane firmy badawczej SRI International podają , że 26 mln amerykańskich graczy wygenerowało około 69 mld przychodów. Natomiast biorąc pod uwagę wpływ tej dyscypliny na inne branże liczba ta wzrasta do 177 mld. Taka popularność golfa mogłaby wybudzić z zastoju niejedną gospodarkę.

Każdy rozsądny człowiek wie, że aby herbata była słodsza to trzeba dosypać cukru i pomieszać. Puls Biznesu jak każde TAKIE środowisko uważa, że wystarczy mieszać. Tym właśnie różnią się umysły ścisłe od „ekonomicznych”. Owa „ekonomiczność” polega na tym, że albo cukier dosypuje „niewidzialna ręka rynku” albo jest on w analizach pomijany jako mało istotny. I ów mało istotny element był łaskaw w 2008 roku o sobie przypomnieć co do dziś i na wiele lat w przód właśnie odczuwamy. Ale jak widać mało tego, żeby „ekonomiści” zrozumieli, że aby coś sprzedać trzeba najpierw komuś zapłacić, żeby miał za co np. w golfa grać. A za co ma grać jak i tak mu nie starcza nawet na reprodukcję prostą ? No chyba że zaczniemy płacić za  granie w golfa ? To by była dopiero przełomowa teoria „kija golfowego”, nobel z „ekonomii” murowany.

Rolnicy, grajcie w golfa

Upadnie co drugie z niemal 1,5 mln małych i średnich gospodarstw. To nie żart. To dane Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Rolnicy zwijają biznesy, emigrują do miast lub ustawiają się w kolejkach do pośredniaków. Dlaczego tak się dzieje? Bo w skupie dostaje się marne grosze, a w sklepach szaleje drożyzna. Do tego zagraniczna konkurencja, która zalewa rynek mięsem nie z normalnych hodowli, lecz ze skomputeryzowanych ferm–fabryk. Tam nic się nie marnuje. Tam - by było taniej - nawet odchody tuczników miesza się z paszą. Żaden tradycyjny rolnik nie wytrzyma takiej konkurencji. Do tego dochodzą olbrzymie koszty prowadzenia gospodarstwa. – Można już mówić o katastrofie.

Rolnicy, pola zaorać, zbronować, trawą obsiać. Za rok otworzyć pola golfowe i zarabiać. Niech Polska golfem stoi, dogonimy nawet Amerykę. Co tam dogonimy, przegonimy. Tylko, czy ja już kiedyś tego nie słyszałem ?

A gdzie jest Śmigły-Rydz ?

"Polska pręży muskuły" - pisze brytyjski "The Economist" o naszych wydatkach na obronność. Zdaniem tygodnika jesteśmy jedynym liczącym się krajem, w którym odnotowano ich wzrost. Warszawa chce bowiem dołączyć do ścisłego grona decydentów w NATO. Wszystko w momencie, kiedy budżety wojskowe są bezlitośnie redukowane, co ma dla Polski brzmieć "złowieszczo".

Dla tych co nie znają historii, bo do szkół chodzili już „po komunie” . Otóż przed II wojną światową miłościwie nam panująca junta wojskowa, też się prężyła jak trzeba. Częściej co prawda w knajpach niż na ćwiczeniach, ale się prężyła. „Nikt nam nie zrobi nic, bo z nami Śmigły-Rydz”. Rezultatem tego „prężenia” była całkowita klęska militarna i polityczna już po liku dniach konfliktu. A Rydz „śmignął” jak cały rząd przez Zaleszczyki do Rumunii i tyle tego było. Dziś „prężenie” w naszym wydaniu jest jeszcze bardziej żałosne, ale Polacy są tak w siebie zapatrzeni, że nie widzą groteski, jaką jest próba budowania przez nas militarnej „potęgi”.

Człowiek z plasteliny

Towarzysz Birkut w tej kampanii podjął wiele działań, których członek Partii nie powinien robić. Ale uważam, że nie powinien być wyrzucony. Birkut musi jednak zaakceptować zasady działania i pracy w klubie parlamentarnym i w Partii. Rozumiem, że każdy z nas w różnych sprawach może mieć różne zdanie, ale kiedy demokratycznie ustalamy wspólne działania, to wtedy Towarzysz Birkut  musi działać razem z nami.

Mateusz Birkut podczas tej kampanii w sposób wybitny zaszkodził PZPR i tak naprawdę ustawił się na pozycjach poza nami, atakując partię i jej członków. Dyskusja w sprawie wyrzucenia Birkuta z PZPR jest o tyle dyskusją niepotrzebną, ponieważ on sam mentalnie jest już poza PZPR.. Od jakiegoś czasu mam nieodparte wrażenie, że Birkut jest w innym projekcie politycznym, i nie wiem, czy będzie w stanie sam wytrwać wewnątrz PZPR.

A teraz drodzy czytelnicy zmieńcie Birkuta na Gowina i PZPR na PO. Tak właśnie wygląda nasza „demokracja” po niemal 25 latach „wolności”. Dziękuję Ci Solidarność.

Saper myli się tylko raz ?

Tyka bomba, której wybuch mógłby zaszkodzić rządowi - opóźnienia w budowie terminalu LNG w Świnoujściu. Urzędujący od kwietnia minister skarbu Włodzimierz Karpiński postanowił ją zdetonować. I zamówił w firmie konsultingowej E&Y specjalny audyt. Wyników audytu resort skarbu nie ujawnia. Według informacji gazety, która poznała jego najważniejsze tezy - pierwotny termin uruchomienia terminalu, czyli 30 czerwca 2014 r., od początku był nierealny. Biuro prasowe ministerstwa sugeruje, że dojdzie do zmiany harmonogramu. "Trwanie przy nierealnym harmonogramie może zaszkodzić każdej inwestycji. A jeśli terminarz zostanie w porę zmieniony, wtedy można zadbać o powiązane z nim inwestycje i kontrakty. Decyzja o ewentualnych zmianach zapadnie w najbliższych tygodniach i na podstawie audytu" - komentuje Magdalena Kobos z Ministerstwa Skarbu Państwa. Terminal buduje państwowa spółka Polskie LNG. Inwestycja o wartości 2 mld zł ruszyła w marcu 2011 r., a na uroczystość wmurowania kamienia węgielnego przyjechał Donald Tusk. 

Niech mi ktoś pokaże cokolwiek co rząd Pana Premiera Donalda Tuska zrobił w pełni realnego. Moim skromnym zdaniem „prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne” niźli oni skończą choć jeden projekt w terminie i po kosztach. Pisałem swego czasu o metodyce PPM (Polish Project Managing) będącej naszym „wkładem” w teorię i praktykę zarządzania projektami. Otóż terminal LNG jest wręcz podręcznikowym przykładem zastosowania tej metody. Nie zrobiono żadnej analizy zwrotu z inwestycji, bo gdyby zrobiono to nikt tego by nie budował. Bo to straty będzie przynosić i nic więcej, gdyż gaz z tego gówna będzie dużo droższy od ceny rynkowej. Gdyby zaś zrobiono analizę ryzyka to od razu by było wiadomo, że w tym terminie to mowy nie ma. Ale „niezależność energetyczna” nie ma ceny, powiedzieli politycy. Ma mości panie i panowie, tylko, że teraz nie Wy tylko My za to zapłacimy i to nie mało. Na tym właśnie (między innymi) polega metodyka PPM. Nie ważne co jak i po co, ważne że robimy. Zmieniamy Polskę, tylko kurwa na co ?

Według szacunków gaz z Kataru jest w tym momencie o 50% droższy od gazu z Rosji. Umowa PGNiG z Katarem przewiduje odbiór 1,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie od 2014 do 2034. Docelowo gazoport w Świnoujściu ma mieć przepustowość 7,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie.

To policzmy. 1000 m3 kosztuje nas około 500 USD. Z Kataru to będzie 750 USD a więc 250 USD więcej na każdym tysiącu metrów sześciennych. A takich „tysięcy” kupimy 1.5 MILIONA. Więc pomnóżmy 250 USD * 1.5 miliona to da nam 375 milionów USD rocznie a za cały kontrakt 7.5 MILIARDA USD czyli około 25 MILIARDÓW PLN. I tyle nas będzie ta „niezależność energetyczna” kosztowała. Ktoś chce zapłacić ?

Wolny najmita ?

Nasza praca będzie coraz mniej pewna. Rzadziej będziemy zatrudniani na etatach, a częściej na umowach cywilnoprawnych. Nie będziemy już pracownikami, lecz pracującymi. To wnioski z przedstawionego dziś raportu firmy doradczej Deloitte.

A ja powiem tak, co będzie prędzej, koniec pracy na etat czy koniec Deloitte ?  A „wolny najmita” już był i okazało się, że ten model gospodarczy nie działa. Jego nowe wcielenie, czyli jednak mamy powrót do feudalizmu, też nie będzie działać. Ile razy mam pisać, że od samego mieszania nic nie staje się słodsze, ale bzdety pisane pod dyktando kapitalistów będą coraz słodsze i słodsze od miodu. Będą pieścić uszy „inwestorów” i „pracodawców” aż im te uszy owi „pracujący” obetną, z głowami w komplecie zresztą. Ten scenariusz uważam za dużo bardziej prawdopodobny, bo on się już nie raz sprawdził. A zawrócenie historii jeszcze się nikomu nie udało.

Kto złapie bandziorów ?

Nawiązując do ostatnich wydarzeń z udziałem stadionowych bandytów stwierdził, że w tym względzie obie największe partie polityczne "mają nieczyste sumienie" i nie mają pomysłu, co z tym zrobić. Z kolei w policji i prokuraturze "dominują amatorszczyzna i tumiwisizm".
- Policjanci i i prokuratorzy są bezradni, ślepi, głusi i najchętniej zajmują się mniej kłopotliwymi sprawami. Zresztą - zachęceni przez ustawodawców. O ile łatwiej jest ścigać tysiące smarkaczy ze skrętem czy "zatankowanych" rowerzystów niż "patriotów" malujących "hinduski symbol szczęścia" na synagodze - twierdzi Cimoszewicz.

Amatorszczyzna i tumiwisizm dominują w całej sferze publicznej, w tym w Senacie RP, który Pan Cimoszewicz jest łaskaw tu reprezentować. Do tego podniesiona do rangi sztuki niekompetencja i partyjne „rekomendacje” przy obsadzaniu stołków, do szaletowej włącznie. Czysty stalinizm z wczesnych lat pięćdziesiątych polukrowany reklamami banków i telefonów komórkowych.  A kto złapie bandziorów ? A, to bandziory złapią nas bo takiemu Państwu to kompletnie wisi los jego obywateli. Taka jest „siła kartki wyborczej” matoły.

Poprawia się koniunktura

Poprawia się koniunktura w branży mieszkaniowej. Coraz lepiej sprzedają się przede wszystkim droższe mieszkania w lepszym standardzie. Przybywa też klientów kupujących mieszkania za gotówkę - w tym roku stanowią oni ok. 30 proc. Osoby zainteresowane tańszymi mieszkaniami na kredyt czekają na nowy rządowy program "Mieszkanie dla młodych".

Rośnie też sprzedaż Ferrari i diamentów, oraz jachtów i samolotów. Tak samo jak Gomułce spadały ceny lokomotyw a rosły ceny kiełbasy. Tyle, że wtedy lud wyszedł na ulicę i Gomułkę obalił. Teraz lud wyjdzie na facebooka i tyle tego będzie. Sami chcieliście to się tą „koniunkturą” nażryjcie.

Kolejny sukces

Warty pół miliarda złotych kluczowy program polskiej artylerii wisi na włosku. Pierwsze supernowoczesne haubice, które trafiły do wojska, mają wady konstrukcyjne i właśnie wróciły do producenta - pisze "Rzeczpospolita". Wojsko ujawniło, że w pierwszej partii Krabów - taką wdzięczną nazwę noszą armatohaubice ze Stalowej Woli - wykryto mikropęknięcia na podwoziu. Do tego doszły usterki w innych systemach kolosa. Samobieżne działa o kalibrze 155 mm i długiej na 9 m lufie są testowane na poligonach od pół roku.

Każde pieniądze wydane na „obronność” to pieniądze wyrzucone w błoto. Bo ani „obronności” nie ma, ani pieniędzy. Czy warto wydawać setki miliardów dla wyłącznej satysfakcji obecnego Prezydenta RP, który po swoich przodkach lubi się w wojenki pobawić ? Wybór należy do Ciebie, zanim wrzucisz kartkę pomyśl  ile będzie Cię to kosztować.

Nie będzie Niemiec nam tu śpiewał.

W czwartek po południu na głównym opolskim na deptaku przystanęła grupa młodych Niemców z plecakami i gitarami. Gdy zaczęli śpiewać, część przechodniów zareagowała agresją i wezwała policję Ok. 10-osobowa grupa Niemców w wieku mniej więcej 15-18 lat podróżuje po Europie. Zarabiają na wakacje, śpiewając na dwa głosy na placach i deptakach. To pierwszy raz, kiedy spotykamy się z taką reakcją - wyznał nam Reinhard Herrmann, jeden z grupy Niemców. - Byliśmy już i śpiewaliśmy we Włoszech, w Grecji oraz Austrii i nie było problemu. Przyznali, że nie mają pojęcia, dlaczego Polacy ich słownie zaatakowali.

Bo to normalni ludzie są, europejczycy. Oni żyją na innej planecie, u nich nie ma „polityki historycznej”, wiecznego rozkopywania mogił, nieustannego przeżywania rocznic klęsk wszelakich. Oni nie są „Chrystusem Narodów” tylko zwykłymi młodymi ludźmi. Ale w naszym pojęciu to WRÓG ODWIECZNY, którego należy pędzić z „krwią męczeńską uświęconej ziemi”. A pierdolić tą ziemie, wiać gdzie pieprz rośnie. Dziękuję Ci Solidarność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz