Motto: Warto jednak
przy tym pamiętać i o tym, że średnia pensja to nie jest coś, co zna przeciętny
Polak. Z danych GUS wynika, że dwie trzecie z nas zarabia mniej.
Z czego się śmiejecie ?
Z czego się śmiejecie? Z siebie się śmiejecie - stwierdził Jacek
Żakowski, komentując awanturę w Sejmie wokół posiłku Krystyny Pawłowicz. Jego
zdaniem to dowód powszechnego upadku obyczajów.
Szanowny Panie Redaktorze, a skąd
się ten „powszechny upadek obyczajów” wziął ? Pewnie z „komuny”, tylko skoro
mamy teraz taki powszechny upadek to znaczy, że poprzednio było lepiej. Więc
jak by na to nie patrzeć sam Pan Redaktor Jacek Żakowski przyznał, że za „komuny”
obyczaje jednak były inne, na znacznie wyższym poziomie. Bo tak wynika z
żelaznej logiki przy interpretacji tej wypowiedzi. I myślę, że najwyższa pora
powiedzieć prawdę o minionych 25 latach. W dziedzinie obyczajów to jedna wielka
jazda w dół a chamskie zachowania w parlamencie to tylko odprysk chamstwa i „buractwa”
powszechnego w „wolnej Polsce” jak powietrze. Oddychamy tym chamstwem każdego
dnia, spotykamy się z nim w każdej chwili naszego życia, towarzyszy nam zawsze
i wszędzie. To chamstwo młodzieży nie ustępującej starszym miejsc w środkach
komunikacji, bezbrzeżne już chamstwo na drogach, chamstwo nowo bogackich „przedsiębiorców”
w stosunku do pracowników, traktowanych jak „untermensch” . Chamstwo na
stadionach piłkarskich „podziwia” już cała Europa a nam wciąż mało. Teraz
przenieśliśmy „buractwo” z żylety na Legii do parlamentu. Moje serdeczne
gratulacje, zwłaszcza dla Pana Prezydenta, który symbolizuje „majestat”
Rzeczpospolitej. Taki Pan symbolizuje „majestat” jaki widzimy co dzień i
wszędzie. I za to dziękuję Ci Solidarność.
Dużo zdrowia na 2015 rok
Ponad pół
tysiąca osób koczuje w kolejce, by zapisać się na zabiegi w uzdrowisku w
Goczałkowicach-Zdroju w Śląskiem. Pacjenci chcą zagwarantować sobie miejsce na
przyszły rok.
Jeśli Wam się wydaje, że po 1989 roku wszystko się zmieniło to ja Was
zapewniam, że nic się nie zmieniło o czym świadczy powyższy obrazek. Tak więc
żyjemy nadal w PRL a to, że teraz nazywa się to III RP to jak zwał tak zwał a
dalej jest tak samo.
Albo błogosławieństwo zamiast
Pani Premier „demokratycznego” i neutralnego światopoglądowo państwa
prowadzi obrady Rady Ministrów z religijnym gadżetem na biurku, tylko
pogratulować. Zamiast „światełka Betlejemskiego” proponuje kaganek oświaty.
Chociaż na to obawiam się już jest za późno.
Ironia historii ?
"W latach
60. – jak na ironię – władze same eksperymentowały z tzw. recepturami
zastępczymi na wędliny. Do kiełbas dodawano zamiast tłuszczu skórki albo
wymiona, a komisja partyjna stwierdziła, że "wartość
konsumpcyjno-odżywcza" wędlin na tym nie traci… Już w latach 60. na
szczytach partyjnych dyskutowano, czy z oszczędności nie zacząć dodawać soi do
wędlin – ale i z tym był problem, bo plan gospodarczy importu soi nie
przewidywał." Komuna nie miała dewiz by fałszować wędliny. Dziś z dewizami
nie ma problemu...
Gdyby Jaruzelski mógł produkować
„mięso i wędliny” według obecnych receptur to nie byłoby żadnych kartek na
mięso a półki w sklepach wyglądały by tak jak obecnie. Tylko wtedy „naród”
gotów był wyłazić na barykady na sam pomysł fałszowania wędlin, dziś nie ma ani
prawdziwych wędlin ani owego „narodu”, została ciemna masa zalana wyrobem piwo
podobnym i nażarta „wędliną” z MOM’a. I
na tym właśnie polega ironia historii.
Ukryty wymiar
Sąd w 2001 r. oskarżał Wieczerzaka o to, że doprowadził w PZU Życie do
173 mln zł strat. Po latach prokuratura wycofała przeciwko niemu prawie
wszystkie zarzuty. W areszcie mężczyzna przesiedział dwa lata, osiem miesięcy i
14 dni. Za niesłuszny areszt, utracone dochody i zrujnowanie życia Wieczerzak zażądał
w maju 28 mln zł.
To nie Sci-Fi, to smutna
rzeczywistość III RP. Ile razy ten scenariusz przerabialiśmy, zawsze było tak
samo. Aresztowanie znanej osoby przez uzbrojoną po żeby jednostkę specjalną w świetle
jupiterów i asyście wszystkich głównych mediów. Potem prokurator brylujący
wieczorem we wszystkich dziennikach przedstawia dziesiątki zarzutów i ogrom
strat jakie społeczeństwu wyrządził właśnie aresztowany. Przez tydzień grzeją
się w blasku kolejnej „afery” wszyscy celebryci życia politycznego i celebryci
medialni zwani nie wiem dlaczego czołówką dziennikarstwa polskiego. A potem
kamień w wodę i dopiero po wielu jak widać latach sprawa wraca na tapetę gdy
„aferzysta” żąda odszkodowania za niesłuszne aresztowanie. Wtedy też
dowiadujemy się, że ów brylujący w mediach prokurator nie przedstawił nawet
aktu oskarżenia albo sąd z odrazą mu go odesłał pisząc w uzasadnieniu, że akt
ów nie zawierał żadnych dowodów. Tak czy owak sprawa została zwalona koncertowo
jak zwykle. I jak pamiętam to nigdy nie było inaczej, już dziś należy zacząć
szacować ile skarb państwa zapłaci za „aferę” Amber Gold ? Taki mamy „ukryty”
wymiar sprawiedliwości, istnieje on tylko „teoretycznie”, reszta to „ch… d… i
kamieni kupa”. Głosujcie na PO lemingi.
I na deser kolejny przykład jak
działa „wymiar sprawiedliwości”.
Kto to obiecał ?
Alarmująco
wzrosła liczba zatruć dopalaczami. W tym roku blisko 2 tys. osób z podejrzeniem
ich zażycia trafiło do szpitali. To trzy razy więcej niż w ubiegłym – alarmuje
"Rzeczpospolita".
A kto obiecał, że powstrzyma
sprzedaż dopalaczy, no kto ? Nikt już Donalda Tuska nie pamięta ? To najlepiej
świadczy o tym całym „narodzie”, teraz jest Ewa Kopacz i może zacząć obiecywać
od początku, nawet to samo.
Mumbo Jumbo
Minęło
ćwierć wieku od planu Balcerowicza; czego nauczyło nas
to
pokoleniowe doświadczenie? Z pewnością tego, że neoliberalizm
nie jest dobrym pomysłem ani na
transformację ustrojową, ani na rozwój gospodarki – pisze były wicepremier.
Mumbo-jumbo,
czyli w polskiej gwarze po prostu dyrdymały, należy potraktować jako
swoistą kategorię socjologii i politologii, ale nawet w ekonomii ta
metoda odgrywa niebagatelną rolę. Przepis na ekonomiczne dyrdymały jest bardzo
łatwy: wpierw maksymalnie uprościć, a potem przesadzać. Na przykład: wszystko
sprywatyzować, a potem wszystko szybko się poprawi. Albo odwrotnie – wszystko
upaństwowić, a potem wszystko będzie coraz lepiej. W zależności od epoki, w
której konkretne mumbo-jumbo ma nas zawojować. I ogłupić...
W przyrodzie musi panować
równowaga, tak ten świat wygląda. W latach osiemdziesiątych pseudo ekonomiści z
tzw. „szkoły” Chicagowskiej uznali, że fundamentalne prawa na jakich zbudowany
jest wszechświat ich nie dotyczą. Postawili się ponad wszystkimi i ponad
wszystkim, przydawszy sobie atrybuty Bogów ogłosili, że trzeba wszystko
sprywatyzować i poddać regułom „rynku”. Po trzydziestu latach nie ma co
zbierać, bo rzeczywistość tak „odwaliła”, że po neoliberałach nikt nie płacze.
Tylko w Polsce został samotny, walczący z wiatrakami rycerz bez skazy. Leszek
Balcerowicz, Don Kichot XXI wieku. I to jest nasz wkład w światową ekonomię.
Oto jest pytanie
Pytanie
wreszcie najważniejsze, jak zachowa się dziś nasz parkiet, który wczoraj
znalazł się w gronie najmocniej wyprzedawanych emerging markets, ustępując
jedynie Rosji, Węgrom i Turcji.
Od lat widzę jak tzw. „rynki”
zaklasyfikowały Polskę. Dla ułatwienia spekulacji regiony i kraje przydzielono
do „koszyków” żeby trader nie musiał za dużo się zastanawiać, a jeszcze dla
ułatwienia wspiera go baza danych i zdefiniowane algorytmy korzystające z
historii obrotów. Polska siedzi w „koszyku” marnych i ryzykownych inwestycyjnie
krajów wschodu. Tak nas „przydzielili” tzw. specjaliści z Wall Street. I choćby
nie wiem co się działo to o traktowaniu jak kraje „starej Europy” nawet marzyć
nie możemy. A propaganda uprawiana przez rząd, media i „ekonomistów” to tylko
bala, bla, bla dla idiotów na użytek wewnętrzny, bo z „koszyka” pt. DZIKI
WSCHÓD nigdy się nie wyrwiemy. Bo jak się raz w taki „koszyk” wpadnie to nie ma
bolca żeby się z niego wydostać. Tak właśnie działają „rynki”.
Na zdrowie USA
Mimo realizowanej od kilkunastu miesięcy w USA reformy ubezpieczeń
medycznych Obamacare, prawie co piąty Amerykanin zalega z płaceniem rachunków
medycznych. W grę wchodzą spore pieniądze – średnia wartość niespłaconych
należności to ponad 1750 dolarów.
A z czym oni już nie zalegają,
wszystko na kredyt, konsumuj dziś, płać jutro albo nigdy. To się nazywa zdrowa
gospodarka. Piękny wzór dla całego świata.
Kroniki Wielkiego Kryzysu
Jak szacuje "The Financial Times", zadłużenie firm łupkowych
stanowi obecnie 16 proc. rynku amerykańskich obligacji śmieciowych, czyli
wynosi ponad 200 mld dolarów. Wygląda na to, że kiedy ceny ropy przekraczały
100 dolarów za baryłkę, a wydobycie w USA rosło, wielu inwestorów dało się
ponieść emocjom. Ale wraz ze spadkiem cen ropy problemy dotyczące rentowności
łupkowych obligacji rosną. Już dzisiaj mówi się o konieczności restrukturyzacji
sporej części tego długu, a jeśli ropa dalej będzie tanieć, to może dojść do
bankructw. Według analiz JP Morgan aż 40 proc. obligacji łupkowych będzie
niewypłacalnych, jeśli cena baryłki ropy przez trzy lata utrzyma się w
granicach 65 dolarów. To oznaczałoby 80 mld dolarów strat. A jak takie problemy
przekładają się na globalną zawieruchę w świecie finansów, mieliśmy już okazję
obserwować w 2008 roku.
Miało „walnąć” w Rosję a wygląda
na to, że odłamki mogą zakończyć tzw. „rewolucję łupkową” w USA. Rewolucję ,jak
się zresztą okazuje, na kredyt. Naiwni napalili się słuchając jak „analitycy”
prognozowali dalszy wzrost cen ropy tak samo jak swego czasu ceny nieruchomości.
I postawili majątek całego życia na kolejną „gorączkę złota”. A teraz zostali z
długami do spłacenia. A kto na tym zarobił ? Wall Street jak zwykle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz