Motto: Same narzędzia nie wystarczą,
bez idei świata nie zmienią.
Spierdalajcie na szczaw i mirabelki
Marszałek
Stanisław Karczewski z Prawa i Sprawiedliwości ma nadzieję, że spór
w sprawie płac da się rozwiązać. Podkreślił w radiowej Jedynce że
dobro pacjenta jest największą troską i wartością.
Gość Polskiego
Radia zwrócił uwagę, że rząd realizuje porozumienie o podwyżkach płac,
zawarte przez poprzedniego ministra zdrowia. Nie ma jednak pieniędzy na dalsze
podwyżki, a żądania pielęgniarek mogą, jak się wyraził Stanisław
Karczewski, "spowodować, że system padnie". Marszałek Senatu dodał,
że obecnie nie ma możliwości radykalnego zwiększenia pensji pomocniczego
personelu medycznego.
Tak jak w tytule, nic więcej.
Jej zdaniem
protest pielęgniarek może doprowadzić do likwidacji szpitala. "Wyrażamy
żal, że ten nieprzemyślany protest może doprowadzić do likwidacji szpitala,
który leczy 200 tysięcy najciężej chorych dzieci z całego kraju i który
wykonuje niektóre procedury jako jedyny w kraju" - powiedziała szefowa
CZD.
Ty też na szczaw. Nikt nikogo nie zmusza do pracy, CZD to nie obóz
koncentracyjny, pielęgniarki nie chcą tam pracować i nie będą. Niech lekarze je
zastąpią, w tym Pani Dyrektor. I Pan Minister też może.
Promotorzy
Woś, wśród
największych błędów polskich lewicowych partii politycznych oraz prezydentury
Aleksandra Kwaśniewskiego wymieniał m.in. promowanie "neoliberalizmu,
egoizmu, indywidualizmu w polskiej gospodarce", wprowadzenie podatku
liniowego, obniżanie CIT-u, przyczynienie się do wzrostu liczby tzw. umów
śmieciowych, brak wypracowania progresywnej polityki europejskiej, brak
krytycznego podejścia do globalizacji, "stworzenie najbardziej
roszczeniowej grupy społecznej - przedsiębiorców", technokratyzację
polityki, nadużywanie populizmu, czy podważenie zaufania do instytucji
państwowych.
Gem, set i mecz. A najciekawsze jest to, że sekretarz generalny SLD na to
odpowiedział, że takie były „realia” i SLD nic więcej zrobić nie mógł. No to
bardzo Panu Gawkowskiemu i jego partii wyborcy podziękowali. Jeśli SLD liczy,
że pod hasłami „nic się nie da zrobić” wróci do władzy to znaczy, że choroba
„filipińska” jest bardzo zakaźna.
Zły PiS
Zgodnie z
projektem nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia, pracodawcy będą musieli
spełnić szereg wymogów formalnych, które dotąd nie były konieczne. W
szczególności zostaną zobowiązani do zagwarantowania pracownikom minimalnej
stawki wynagrodzenia, określonej dwiema granicami. Nie będzie mogła być ona
niższa niż średnioroczna stawka minimalna dla Polaków, ani mniejsza niż 70%
średniego wynagrodzenia w danym województwie. Obowiązkiem pracodawcy będzie
zapewnienie osobie zatrudnianej miejsca zamieszkania o średnim standardzie.
Pracownik będzie musiał też zostać objęty obowiązkowym ubezpieczeniem
zdrowotnym.
W ramach „przychylania nieba”, przedsiębiorcy mogli
legalnie zatrudniać każdą ilość pracowników spoza UE na zasadach jakie im się
tylko chciało. Bez żadnych zasad, jak to na „otwartą gospodarkę rynkową”
przystało. Zgodnie z doktryną, powodowało to dynamiczny rozwój biznesu a to
miało nas wszystkich uszczęśliwić. Póki co, uszczęśliwiło polskich
kapitalistów, którzy sprzedają swoje produkty po cenach zachodnich a płacą
pracownikom po cenach bardzo „wschodnich”. I trwało by to dalej gdyby nie ten
zły PiS. Dlatego trzeba go jak najszybciej odsunąć od władzy.
Dobre PO
"Dziś
trudno jest przedstawić ostateczne rozstrzygnięcia, bo one mają się wykuć w
debacie. Ja osobiście jestem zwolennikiem chadeckiej partii, która ma wolnorynkowy
rys gospodarczy i naukę społeczną w tej części socjalnej - bez socjalizowania,
ale też bez pozostawiania tych najsłabszych grup samym sobie" - zaznaczył
Neumann.
„Ni pies ni wydra, coś na kształt świdra” – to Panie Neuman cytat z epoki
„mrocznej komuny”, jakże aktualny dla Pana wypowiedzi. PO była, jest i jak
widać pozostanie partią głoszącą każdy pogląd, jaki jest aktualnie wygodny.
Najpierw było piętnaście lat neo liberalizmu a teraz ma być co? Neo Angelo
Merkizm? Jakaś liberalno-chadecko-socjalna partia, dla każdego coś miłego. Ten
numer, Panie Neuman już nie przejdzie, szykujcie się do współpracy z SLD w
politycznym niebycie. Pędzicie tam na łeb na szyję z tego samego powodu co oni.
Za „pragmatyzm”.
Skowyt psów odsuniętych od miski
Sobotni marsz
KOD pokazał jedno – opozycja naprawdę nie rozumie, że będzie nią przez co
najmniej następne trzy i pół roku. Mateusz Kijowski, otoczony byłymi
prezydentami i przegranymi politykami PO, SLD i TR, sprawiał wrażenie, jakby
serio wierzył, że jeszcze ze dwie-trzy takie demonstracje, a rząd PiS poda się
do dymisji i odejdzie w niesławie. Że jak się tylko KOD trochę bardziej
wzmocni, stworzy swoje media, a jego lider jeszcze kilka razy pojedzie do
Brukseli, to Jarosław Kaczyński się zlęknie i pokornie odda władzę tym, którzy
mieli ją przed ostatnie osiem lat.
Po 1989 roku uformowały nam się „elity”, z jednej
strony „demokratyczna” w postaci słynnej Unii Wolności a po drugiej „postkomuna”
w postaci SLD. Obie, żałosne organizacje jedyne co robiły to promowały
liberalizm, „przedsiębiorców” i „wolny rynek”. Dawna Unia Wolności to obecnie
PO a SLD na szczęście już mamy z głowy. 25 lat wdrażania liberalnej utopii
skończyło się podobnie jak wdrażanie socjalizmu, kompletną klapą. Różnica jest
jedna, dziś sklepy są pełne za to portfele puste. Dlatego Polacy pozbawili całe
to towarzystwo władzy co spowodowało taki szok, że do dziś nie mogą tego
zrozumieć.
Ale cóż, psy szczekają, karawana jedzie dalej. Bez nich.
Byliście głupi?
Byliśmy
głupi! - bił się w piersi jeszcze nie tak dawno temu Marcin Król. Dziś po
tamtej samokrytycznej atmosferze nie ma już jednak śladu. Przeważająca część
establishmentu III RP znów nie ma sobie nic do zarzucenia. A ich zdaniem PiS
spadł nam z kosmosu.
To jest najbardziej zastanawiające, że tzw. „elity” III RP nic nie
rozumieją, dalej uważają, że byli cudowni. Jak Ryszard Kalisz z nową żoną w
jaguarze, typowy przedstawiciel europejskiej lewicy. Tej, która albo już
zniknęła, albo wkrótce zniknie z politycznej sceny. W Polsce na szczęście już
jej nie ma, w Niemczech spadła już poniżej 20%, we Francji jest chyba jeszcze
gorzej, w Hiszpanii i Włoszech podobnie. Takiej „lewicy” nikt nie potrzebuje a
Pan Kwaśniewski to postać dziś równie żałosna jak Lech Wałęsa. Obaj „ojcowie” III
RP lepiej żeby się ludziom na oczy nie pokazywali.
Jesteście głupi
Na słowa
lidera Nowoczesnej zareagował na Facebooku Paweł Kukiz, który podkreślił, że
jego ugrupowanie to opozycja, ale "opozycja konstruktywna". "To
nie opcja koryciarzy i histeryków, którzy utracili władzę i boją się, że
poniosą konsekwencje za niezliczoną liczbę zaniedbań i nadużyć a opcja, której
zadaniem jest służba Ojczyźnie" - napisał Kukiz.
Polityk podkreślił, że może nie zgadzać się z polityką gospodarczą PiS, ale w innych kwestiach, jak np. polityka historyczna czy bezpieczeństwo Polaków, jego ugrupowaniu "jest do PiS bardzo blisko". "Ja wiem, że dla pana nie do pojęcia jest, że można Polskę stawiać ponad siebie. Wiem, że pan tego nie rozumie" - napisał Kukiz i dodał: "bo u pana - co widać po pańskiej polityce - najpierw jest pan, a Polska dla pana jest tylko po to, by zaspokajać pańskie ego".
Polityk podkreślił, że może nie zgadzać się z polityką gospodarczą PiS, ale w innych kwestiach, jak np. polityka historyczna czy bezpieczeństwo Polaków, jego ugrupowaniu "jest do PiS bardzo blisko". "Ja wiem, że dla pana nie do pojęcia jest, że można Polskę stawiać ponad siebie. Wiem, że pan tego nie rozumie" - napisał Kukiz i dodał: "bo u pana - co widać po pańskiej polityce - najpierw jest pan, a Polska dla pana jest tylko po to, by zaspokajać pańskie ego".
Ale mu dowalił, i słusznie. Dodam jeszcze, że po pół roku działalności
medialnej widać jaką kompletną „wydmuszką” jest Pan Ryszard Petru. Wyciągnięty
z „kapelusza” bankowców i liberałów Pan Nikt. Dziś widzą to niestety wszyscy i
choć w .Nowoczesnej jest sporo wartościowych ludzi to jej szef ciągnie całą
formację w dół. Jak widzę tą całą „opozycję”, czyli Schetynę, Petru i
Kosiniaka-Kamysza to zaiste Kaczyński „nie ma z kim przegrać”.
Ani kroku w tył
Jarosław
Kaczyński powiedział, że się nie cofnie. Ja też się nie cofnę. Idziemy na
zwarcie. Być może będzie potrzebna rewolucja w pozytywnym znaczeniu, aby obalić
rządy dobrej zmiany - powiedział Ryszard Petru w programie "Jeden na
jeden" na antenie TVN24. Lider Nowoczesnej skrytykował także Grzegorza
Schetynę, za jego nieobecność na sobotnim marszu KOD. Petru popiera natomiast
pomysł wcześniejszych wyborów.
Rysiu, zdejmij te krótkie majteczki i przestań
bajki opowiadać. Nowy „zbawca” liberałów zachowuje się jak malutkie dziecko.
Rewolucja, Panie Petru jak będzie to na pewno nie pod sztandarami „wolnego
rynku” i skrajnego liberalizmu. Będzie dokładnie odwrotnie. Ale nie ma prawie
dnia, żeby Ryszard Petru nie robił z siebie idioty. I ciągnie swoją partię nieubłaganie
w dół. Ilość głupot przez niego wypowiadanych dorównuje już Lechowi Wałęsie.
Żadnych wcześniejszych wyborów nie będzie i żadnej liberalnej rewolucji też.
Czy ktoś widział kiedyś na barykadach kapitalistów i urzędników?
I jeszcze jedno, widzicie jak działa „magia” mediów? Facet żyje nie w tym
świecie, Polaków jest 38 milionów, znacznie więcej niż przychodzi na Wasze
manifestacje, tylko Pan Petru zapatrzony w srebrny ekran TVN tego nie widzi.
Mieszkanie na czyim?
Rząd PO i PSL
przez sześć lat sprawowania władzy najzwyczajniej w świecie łamał artykuł 75
konstytucji i to w wymiarze, który miał największe przełożenie na życie
milionów Polaków. Rząd Donalda Tuska tym samym ustanowił monopol deweloperów na
rynku mieszkaniowym. Każdy monopol jest zły, ale ten jest wyjątkowo
patologiczny. Miliony Polaków, żeby stać ich było na mieszkanie, zostało
zmuszonych do tego, żeby wziąć kredyt na 30-40 lat.
To stary kapitalistyczny numer, z powodzeniem
ćwiczony we wczesnych latach rozwoju systemu. Za pomocą rządu i przepisów
napędza się klientów „zaprzyjaźnionym” firmom. W tym wypadku to kartel
deweloperów, banków i ubezpieczycieli. Mamy miliony rodzin uwikłanych w
toksyczne produkty, zwane kredytami mieszkaniowymi gdzie wymienione firmy
zarobiły niewyobrażalne ilości kasy a ludzie są zadłużeni do końca swojego
życia, otrzymując w zamian około 50 metrową klitę, jako mieszkanie dla całej
rodziny. Biznesowy majstersztyk a przecież o to chodziło, prawda?
Nowa twarz
W polskiej
polityce jest miejsce dla nowej PO, zreformowanej, z nowymi twarzami - twierdzi
poseł PO Andrzej Halicki.
Były noszący teczkę za Pawłem Piskorskim, najgorszy minister cyfryzacji i
baron PO jest właśnie tą nową twarzą. Witamy w politycznym niebycie, dokąd z
takimi nowymi twarzami zmierza PO.
Mam wrażenie
Mam wrażenie,
że Europa szuka teraz pretekstu, żeby zarzucić politykę klimatyczną. To był
pomysł ideologiczny. A trzeba było posłuchać ekonomistów i socjologów, kiedy
mówili o zaletach posiadania własnego przemysłu. Jak popatrzymy na Francję,
Włochy, Hiszpanię, to tam strukturalnie brakuje miejsc pracy. Nie wszyscy
założą start-upy czy będą pracować w finansach.
Ja też. Będzie jak z kozą w starym żydowskim kawale, odrzucenie obłędnej
„ekologicznej” polityki przemysłowej będzie przedstawiane jako kolejny „wielki
sukces” UE.
Na podstawie czego?
Tylko z tymi
agencjami ratingowymi jest pewien zasadniczy problem – ich analizy są jak
wyjęte z kapelusza. My w firmach audytorsko-konsultingowych robimy analizę,
której metodologia musi być opisana i jawna. Oni sobie jakieś wagi przykładają,
panele ekspertów zwołują, ale wszystko to obejmują tajemnicą. Mam wrażenie, że
agencje ratingowe, w przeciwieństwie do firm audytorskich, niewiele się
nauczyły na swoich błędach, ujawnionych przez globalny kryzys. Ich pozycja
wynika z faktu, że nie mają konkurencji, są trzy firmy, które robią ratingi.
Jak pamiętam, to wystarczy porządna łapówka i można sobie kupić każdy
rating. Podejrzewam, że dotyczy to także przypadku, gdy wielka instytucja
finansowa zajmuje odpowiednie pozycje na długu wybranego państwa, „załatwia”
ruch ratingu i pozycje realizuje. Zyskiem można się podzielić i po krzyku.
Jeśli jest to teoretycznie możliwe to na pewno się to robi. Kiedyś się o tym po
prostu dowiemy, jak jakiś rozżalony były pracownik puści farbę.
Zdaniem Premier Polski
Zdaniem
premier Polski dla wielu polityków europejskich, punktem odniesienia przestali
być zwykli ludzie - stał się nim technokratyczny spór. – Ludzie chcą normalności.
Król jest nagi – ta prawda dociera do kolejnych mieszkańców Europy. UE jest
najbardziej zagrożona przez jej instytucje, które walczą pomiędzy sobą o
kompetencje, wpływy, przywileje dla siebie. Wymyślają kolejne bezsensowne
procedury. Wywołują kolejne konflikty i kryzysy, które potem w pocie czoła
bezskutecznie rozwiązują – oceniła Beata Szydło.
Mim zdaniem Pani Premier ma rację a pokazują to kolejne wybory w kolejnych
krajach UE. Mieszkańcy Europy chcą być razem, ale nie mają ochoty być pod butem
oderwanych od rzeczywistości palantów z Brukseli. Ja dziś czuję się tak samo
jak za „komuny”, życie swoje a władza swoje. Bo to nie ustrój polityczny
determinuje oderwanie od rzeczywistości, to przypadłość ponad ustrojowa. Ta
prawda dotarła już do wszystkich poza Brukselą oczywiście.
Rewolucja Francuska?
Nigdy nie widziałem
Francji w takim stanie. Na stacjach brakuje benzyny, strajkują szybkie koleje
dalekobieżne, kolejka podmiejska. Chcą strajkować piloci, personel naziemny
lotnisk i kontrolerzy ruchu, podobnie jak taksówkarze. Z zewnątrz wygląda to na
niemal początki wojny domowej.
Ktoś to musi zacząć, może znów
Francja. Bo alternatywą jest jeszcze więcej „runku”, jeszcze więcej
globalizacji, więcej ułatwień dla przedsiębiorców, wspierania banków i
ograniczenia „rozbuchanych” praw pracowniczych. A oni się jeszcze dziwią, że
ludzie mają tego dość. Jak arystokracja dzień przed Rewolucją Francuską, też
była zdziwiona. Vive la France!!!
Epitafium dla
socjaldemokracji
Kolejne kryzysy: bankowy, kredytowy, budżetowy, krymski, imigracyjny,
boleśnie pokazały, jak bezsilne są te wszystkie dostojne urzędy wielkich
ponadnarodowych instytucji. Bezrobocie wśród hiszpańskiej młodzieży wciąż
przekracza 50 proc., Grecja dalej stacza się w stronę Trzeciego Świata, małe
miasteczka w Austrii terroryzowane są przez uchodźców, Paryż sparaliżowany jest
przez zdemoralizowanych związkowców, a kobiety na niemieckich ulicach wciąż
nękane są przez gangi seksualnych drapieżników. To zwykły ludzki strach każe
wyborcom szukać alternatywy dla chaosu i stagnacji gospodarczej odziedziczonej
po beztroskich rządach socjaldemokratów.
Kiedyś byłem zaprzysięgłym
socjaldemokratą, ale już nie jestem. Nie poszedłem po „ratunek” do prawicy i
nie trawię nowych narodowo-socjalistycznych partii takich jak PiS. Po prostu
stoczyłem się w odmęty poglądów socjalistycznych. Nie wieżę, że istnieje coś
takiego jak kapitalizm z ludzką twarzą, że można za pomocą państwa opartego na
liberalnej demokracji panować nad jego
mechanizmami, że partie nazywające się socjaldemokratycznymi reprezentują ludzi
pracy. Nie, dziś nie tylko te, ale wszystkie partie zwane liberalnymi i
demokratycznymi, reprezentują wyłącznie interesy kapitału. Interesów ludzi
pracujących na własne i rodziny utrzymanie nie reprezentuje nikt. Liczy się
tylko wspieranie najbardziej roszczeniowej warstwy społecznej, przedsiębiorców.
Na takie dictum na dwoje babka wróżyła, albo narodowy socjalizm taki jak PiS,
Front Narodowy we Francji i tym podobne, albo zdecydowane socjalistyczne
poglądy. Bo neoliberalizm wyprodukował to, co jest treścią artykułu i zapowiada
się na znacznie, znacznie gorzej. Tylko jego piewcy dalej krzyczą: więcej
rynku, więcej rynku. Tak samo krzyczeli piewcy tzw. realnego socjalizmu jak się
wszystko waliło. A na koniec, ów realny socjalizm tak się miał do socjalizmu
jak obecny neoliberalizm do prawdziwego liberalizmu i kapitalizmu. To, co mamy
dziś w niczym już nie przypomina ani gospodarki liberalnej ani
kapitalistycznej. To dyktatura „rynku” i sektora finansowego taka sama jak
„dyktatura proletariatu” w poprzednim ustroju. I jedno i drugie prowadzi
donikąd. Możecie mnie obrzucać obelgami, ale możecie się też zastanowić, wybór
należy do Was. Puki co. I jeszcze jedno, w jaki sposób zwrócenie się ku
wartościom „narodowym” ma zmienić to, co wynika z podziału klasowego? To jest
kompletna fantasmagoria, problem ponad narodowych koncernów i dyktatu
globalnego rynku wynika z samej istoty kapitalizmu. On tak po prostu ma a dziś
żyjemy w czasach, gdy dotarł do ostatniego etapu swojego rozwoju. Tworzenia
globalnych, monopolistycznych struktur. I żadna idea narodowa nic nie zmieni,
bo to kapitalizm jest do wymiany.
Epitafium dla
neoliberalizmu
W odpowiedzi na
kryzys z lat 70. Ronald Reagan, Margaret Thatcher i ich polityczni spadkobiercy,
wspierani przez potężne grupy interesu, a także dziennikarzy i ekonomistów,
doprowadzili do zwycięstwa ideologii neoliberalnej. Wtłoczono ją społeczeństwom
do głów jako zbiór uniwersalnych prawd o świecie i gospodarce. Prawdy te
okazały się zwyczajnym kłamstwem.
Nie jesteś
geniuszem jak Bill Gates czy Steve Jobs, więc nie zasługujesz na wielkie
pieniądze. Na godne życie też nie zasługujesz, boś za mało przedsiębiorczy (co
innego dzieci bogatych rodziców, gwiazdy reality shows, a także spekulanci i
hazardziści - oni doszli do swoich milionów ciężką, uczciwą pracą, czyż nie?).
No to mamy komplet, koniec
socjaldemokratycznej utopii i taki sam koniec utopii neoliberalnej. Ani
socjalizacja ani liberalizacja kapitalizmu nie zdała egzaminu, może więc pora
powiedzieć prawdę. To koniec nie historii jak jeszcze niedawno wieścił ideolog
liberalizmu Fukujama, ale koniec kapitalizmu jaki znamy. Opartego na ciągłym
rozwoju produkcji i konsumpcji, na kup tanio a sprzedaj drogo, gospodarki
opartej na kredycie a ostatnio także na lewarze. I wiecznej spekulacji
wszystkim, czym tylko się da. Dziś mamy w efekcie tego globalne kasyno, z
którym nikt nie wie co zrobić. I miliardy wściekłych ludzi, którzy, żeby
przeżyć muszą harować coraz więcej i więcej. Okręt tonie a pasażerowie
pierwszej klasy urządzają bal. W sumie to jest nawet zabawne.
"List miłosny" do W. Brytanii ws. UE
Ponad 140 przedstawicieli świata kultury, nauki i sportu z całej
Europy, w tym m.in. Agnieszka Holland i Andrzej Wajda, podpisało "list
miłosny" do W. Brytanii, w którym zachęcają brytyjskich wyborców do
poparcia członkostwa ich kraju w Unii Europejskiej.
"Prosimy, zostańcie" - zaapelowali sygnatariusze.
Może się jeszcze popłaczą jak
„Unijna minister spraw zagranicznych” nad losem migrantów. Ja takiej Europy
płaczków nie chcę, chcę polityków, którzy mają śmiałą polityczną wizję Europy
dla jej obywateli a nie dla międzynarodowych spekulantów finansowych,
amerykańskich koncernów i otwartą na nieograniczoną ilość niepiśmiennych
imigrantów z całego świata, których mamy tu utrzymywać. W takiej Unii, jaką
popierają sygnatariusze to obawiam się, że nikt poza nimi nie zostanie.
Niech żyją analfabeci
Założenie
Facebooka jest takie: zastąpić słowa prostą ikonką. Stąd pomysł na wprowadzenie
tak olbrzymiego ich zbioru.
Amerykanie już w zasadzie są narodem analfabetów,
dla nich to jak zbawienie. Reszta „zachodniego świata” jak zwykle goni Amerykę,
więc pomysł świetny. Po co nam pismo, hieroglify wystarczą.
Kroniki Wielkiego Kryzysu
Spadek miejsc
pracy jest na tyle drastyczny i podzielony między sektory, że gospodarka
amerykańska faktycznie może mieć problem. Nie jest to pierwszy sygnał
ostrzegawczy - wystarczy spojrzeć na dane o produkcji przemysłowej, indeksy PMI
czy nowe zamówienia. To wszystko wskazywało na potężne problemy Stanów
Zjednoczonych, nawet na możliwość okresowej recesji. Problem w tym, że rynek
pracy cały czas był argumentem za tym, że wszystko jest dobrze. Okazuje się, że
ostatni bastion pada, a to powoduje, że Fed szybko zapomni o swojej komunikacji
z ostatnich tygodni.
Reakcja Wall
Street jest równie jednoznaczna, co rynku forex. Amerykańskie kontrakty mocno
tracą przed otwarciem. Wyceny spółek z głównych indeksów od dawna są oderwane
od rzeczywistości, a dziś przychodzi moment opamiętania. Przy takiej gospodarce
indeksy nie powinny utrzymywać się tak wysoko.
Gospodarki USA już dawno nie ma, jest tylko kreatywna księgowość, gdyby do
PKB nie doliczać pracy gospodyń domowych, handlu narkotykami i szarej strefy to
dopiero by się „analitycy” zdziwili. O ile pamiętam, to największym składnikiem
amerykańskiego PKB (12%) jest zarządzanie nieruchomościami. Przemysł generuje
już poniżej 5% a rolnictwo poniżej 1%. Reszta to „usługi” czyli w zasadzie nic.
Teoretycznie
znacznie lepiej wygląda sytuacja z oficjalną stopą bezrobocia, która jest
pochodną ankiet wśród gospodarstw domowych. Spadła ona do poziomu 4.7%. Jest to
najmniej od 2007 roku.
Warto jednak
zauważyć, że spadek stopy bezrobocia nie nastąpił ze względu na wzrost ilości
zatrudnionych, ale w związku z tym, że prawie 500 tys. osób zrezygnowało z
szukania pracy. Tych danych więc również nie można odebrać pozytywnie.
Kreatywność rządu USA w tej dziedzinie jest porażająca. Jak w ZSRR,
bezrobocie miało spadać to spada, obojętnie jaką metodą to osiągnięto. A że to
wszystko gówno prawda, to bez znaczenia dopóki „rynki” w to wierzą. Jak
przestaną wierzyć to będzie jazda, bez trzymanki.
Zasłużony
włoski klub zmienia właściciela. Chińskie konsorcjum Suning Commerce Group
zakupi od prezydenta Interu Ericka Thohira pakiet większościowy akcji
trzykrotnych zdobywców Pucharu Europy.
Za lat kilka, żaden ze znanych europejskich klubów piłkarskich nie będzie w
naszych rękach. Sprzedajemy już srebra rodowe a to dobrze nie rokuje.
Władze kraju
związkowego Nadrenia-Palatynat poinformowały, że nabywcą jest szanghajska firma
Yiqian Trading Co. Limited, która kupiła 82,5 procent udziałów w lotnisku.
Resztę udziałów wciąż ma kraj związkowy Hesja. Jak pisze tygodnik "Der
Spiegel", Hesja też negocjuje sprzedaż swoich udziałów z Yiqian Trading,
bo firma chce być jedynym właścicielem tego portu.
Teraz zaczynamy sprzedawać infrastrukturę, najpierw
ostrożnie, tą mniej znaczącą. Ale jak bieda przyciśnie sprzedamy naszej babci
domek cały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz