Motto: "Zwracane" są
kamienice na podstawie testamentów pisanych we współczesnym hebrajskim przez
120 letnich starców 70 lat temu długopisem na papierze do drukarek komputerowych".
Co najzabawniejsze są brane takie i podobne na serio przez wybitnych i
niezależnych ponoć sędziów pilnujących "prawa".
Moja glosa do reprywatyzacji w Warszawie i „zagrabionego” dekretem
Bieruta Majątku
Nic do tej pory na ten temat nie
pisałem, ale chyba jednak powinienem. Zmusił mnie do tego prowincjonalny
nauczyciel, który kiedyś przez pomyłkę został na chwilę Premierem a dziś jest
wziętym politycznym celebrytą, Kazimierz Marcinkiewicz, który jako kolejny
mądrala, wrzeszczał z przejęciem o jakiejś „grabieży” i konieczności
„naprawiania szkód”. I wtedy już nie zdzierżyłem. Pozwalam sobie przytoczyć mój
do tego głosu komentarz.
No dobra, a może tak kilka zdań
prawdy. Jest rok 1945, 17 stycznia Armia Czerwona wkracza do Warszawy. Miasta
nie ma, tylko morze ruin. Kto nie ma wyobraźni może sobie zobaczyć https://www.youtube.com/watch?v=twDouTqS4c8.
Na filmie "stoją" wszystkie "odzyskiwane" kamienice. Po
powstaniu w mieście w zasadzie nie ma mieszkańców. Nikt nie wie ilu zginęło,
nikt nie wie gdzie ich rodziny. Nie ma dokumentów, nie ma nic. Amerykanie uważają,
że Polska powinna zbudować nową stolicę, odbudowę Warszawy uważają za
niemożliwą. Pytanie, czy gdyby zamiast odbudowy Polacy zabrali się wówczas za
poszukiwanie właścicieli, ewentualnie spadkobierców to Warszawa zostałaby
odbudowana? W życiu. To jest właśnie fakt, o którym zwolennicy
"naprawiania krzywd" milczą jak zaklęci. No, ale żeby móc na nowo
zbudować miasto, trzeba mieć zgodę, wykupić, wywłaszczyć właścicieli. Ale ich
niema, papierów nie ma, nic nie ma. A ludzie żyją w gruzach. No to pewnie można
by następne 20 lat poświęcić na "regulację spraw własności", nie
mniej. Dziś Solidaruchy w 27 lat sobie z tym nie poradziły. Więc wydano dekret,
że to morze ruin przechodzi w całości na własność Państwa. Potem Warszawę
odbudowano. Kto ją odbudował? Mecenas Majewski, Pan Mossakowski, Pan Waltz?
Warszawę odbudował mój dziadek pracując przy piecu w hucie w Dąbrowie
Górniczej, za darmo po godzinach i w niedzielę. A dziś wymienieni wcześniej
przeze mnie jeżdżą mostem Śląsko-Dąbrowskim za darmo. A koniec z tym, proszę
teraz mojego Dziadka spłacić wraz z odsetkami. Bo to co robicie, korzystając z
owocu czyjejś pracy za darmo to się nazywa grabież. Warszawę odbudowała cała
Polska a dziś po owoc pracy milionów Polaków, którzy na przekór całemu światu
dokonali niemożliwego i Warszawę odbudowali, sięgają jakieś indywidua w imieniu
zabitych w czasie wojny właścicieli. I to w majestacie prawa. I Wy Solidaruchy
mówicie o "naprawianiu szkód"? O grabieży w 1946 roku, grabieży
czego? Odsyłam jeszcze raz do filmu. Całe życie mieszkam w tym mieście, z jaką
dumą zawsze patrzyłem na zagraniczne wycieczki na Warszawskiej starówce. Tej,
po której w 1945 roku nic nie zostało. A dziś stoi jak gdyby nigdy nic. Tak
było, ale teraz jest inaczej. Otóż kolejny Pan odzyskujący, co nigdy jego nie
było, postawił na Miodowej kamienicę potwora i ma wszystkich gdzieś. Mój
kochany Dziadku, nie warto było stać przy tym cholernym piecu, nie warto było
Warszawy odbudowywać, trzeba było ją w cholerę zostawić tym wszystkim
"właścicielom", niechby na jej zwłokach kłócili się, który kamień, do
kogo należy. Niech Was ziemia wszystkich pochłonie łotry.
I na koniec jeszcze raz o moim Dziadku, o moich obu
dziadkach. Obaj brali udział w Bitwie Warszawskiej w 1920 roku, gdyby nie oni
to byście po rosyjsku teraz gadali. I obaj się teraz w grobie przewracają, bo
jak widać nie warto było o taką Polskę walczyć.
Prawda ekranu
To jest film, który po prostu mówi prawdę. Mówi prawdę poprzez zręczną
intrygę fabularną, ale przede wszystkim mówi prawdę o Smoleńsku. I to jest coś
niesłychanie ważnego - powiedział po obejrzeniu "Smoleńska" prezes
PiS, Jarosław Kaczyński.
- Być może bardzo wielu Polaków - i nie tylko, bo wiem, że film będzie
prezentowany w różnych krajach - to zobaczy - podkreślił prezes PiS.
I tu się Pan Prezes srodze
zawiedzie, bo pies z kulawą noga na to nie pójdzie, chyba że będą piwo i
kiełbaski darmo rozdawać. A co do „prezentowania” to życzę powodzenia. I
przypominam, że PiS cały czas „wyjaśnia” też katastrofę Gibraltarską. Czeka nas
teraz ciekawy czas, PiS prawdę ekranu zamieni w prawdę czasu. Będzie magia,
będzie nowa wersja socrealizmu zwana pisrealizm, od „pissingu” oczywiście.
"Wielki" finał
Ostatnie sceny
to gwóźdź do trumny filmu. W Katyniu dochodzi do spotkania duchów - polskich
oficerów, którzy zginęli z rąk enkawudzistów i ofiar katastrofy smoleńskiej.
Żołnierze ubrani w długie zielone płaszcze stoją na polanie i zdają się na coś
czekać. Nagle znikąd zjawiają się ofiary katastrofy z parą prezydencką na
czele. Oficerowie salutują, serdecznie się witają, a niektóre duchy rzucają się
sobie w objęcia.
To nie finał, to dopiero
początek. Wygląda też na to, że Dziady Mickiewicza doczekały się współczesnej
kontynuacji. Mamy tak modny ostatnio w Hollywood sequel, z tym że tego nikt
oglądać nie będzie, a już na pewno nie w Hollywood. Tylko recenzentowi się
dziwię, trzeba było taką recenzję napisać do Historii Roja i całej serii
bogoojczyźnianych knotów robionych na polityczne zamówienie. Polska to straszny
kraj, od zawsze niestety. I nikogo nic nigdy nie nauczyło, czego przykładem ta
historia. Wieczne jęki, wieczne pretensje, nawet dziś niejaka Radwańska znów
zmoczyła mecz, nie dlatego, że słabo gra, tylko „klątwa” ją dopadła. Zawsze
jest jakieś wytłumaczenie, nigdy za to nie ma autorefleksji, że to my sami
sobie to robimy. A cała sprawa Smoleńska będzie nas jeszcze przez dziesiątki
lat kompromitować.
Równaj w dół
Wzrost płacy minimalnej o 150 zł od początku
przyszłego roku oznacza wyższe koszty zamówień publicznych, co oznacza, że
zapłacimy więcej za usługi różnych instytucji - twierdzą samorządowcy, którzy
odmówili zaopiniowania rządowego rozporządzenia podnoszącego płacę minimalną w
2017 r. Eksperci nie są zgodni, czy wzrost płacy minimalnej wymusi podwyżkę cen
usług publicznych.
Tak, Panie i
Panowie „samorządowcy”. Na własne pensje Wam nigdy nie było szkoda, na program
zatrudniania „rodzina na swoim też”, na wywalanie naszych podatków w figury
Jezusa, kościoły, ronda i aquaparki też. Tak, jak wreszcie przestaniecie
korzystać z firm, które „konkurują” na rynku nieuczciwym opłacaniem pracy to
się cała Polska rozpadnie? O wy folwarczne matoły, jak Wam się nie podoba to po
prostu zrezygnujcie, nikt Was do tej pracy nie zmusza. Dymisja i koniec
problemu, jak nie dacie rady to znajdą się tacy, którzy Was zastąpią.
Jest tylko jeden Polski ekonomista
Na świecie Michał Kalecki jest najbardziej znanym polskim ekonomistą. W
jego dziełach kryje się bowiem klucz do zrozumienia ostatniego kryzysu
gospodarczego. Mimo to polscy studenci ekonomii muszą mieć dużo szczęścia, by
usłyszeć to nazwisko podczas wykładów. Często dowiadują się o nim dopiero na
wykładach w... Chinach.
O Grzegorzu
Kołodce też nie usłyszą, bo w Polsce jest tylko jeden ekonomista Leszek
Balcerowicz i jego podopieczni młodzi liberałowie. Szkopuł w tym, że na świecie
ani Leszek ani jego trzódka nie mają już żadnych szans ze swoimi prymitywnymi
teoryjkami. Ale Polska to kraj szczególny, więc tylko czekam aż Balcerowiczowi
postawią pomniki za życia.
Wykształcenie?
Kompetencje Bartłomieja Misiewicza, szefa gabinetu Antoniego
Macierewicza i rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej są
wielką niewiadomą. Mimo to, Misiewicz obejmuje kolejne funkcje.
Najbardziej zaufany człowiek Antoniego Macierewicza jest postacią dość
zagadkową. Najwięcej wątpliwości budzi jego wykształcenie. Aby zasiadać w
radzie nadzorczej spółek skarbu państwa, konieczne jest wyższe wykształcenie. A
z tym mogą być problemy.
Nie matura,
lecz chęć szczera zrobi z Ciebie oficera – tak było „za komuny”. Teraz jest
dokładnie tak samo, a Pan Antoni Macierewicz nie tylko wygląda jak Feliks
Dzierżyński.
Biznesmen
Biznesmen zatrzymany przez CBŚP. Wyłudził nieruchomości za 23 mln zł
Wygląda
dokładnie tak jak 99% polskich „biznesmenów” i to naprawdę jest problem.
Bremess
Musimy być nadal
klarowni, że Brexit znaczy Brexit i że przekujemy go w sukces - mówiła premier
na spotkaniu z ministrami.
Na razie mamy totalny bałagan,
ale wiara góry przenosi, z tym, że mam jakieś nieodparte wrażenie, że wiara
Pani Premier niczego dobrego nie przyniesie. Myślę zresztą, że ona sama nie
wierzy w to co mówi, tak działa 99% polityków, dlaczego ona miała by być inna.
W tym kontekście "Financial Times" pisze, że "Japonia
nawołuje Wielką Brytanię do miękkiego Brexitu albo jej firmy opuszczą UK".
Powód? Japońskie firmy zostały zachęcone do inwestycji na Wyspach ze względu na
obietnicę "bycia bramą do Europy". Według Japończyków, Zjednoczone
Królestwo ma "moralny obowiązek honorowania tych obietnic".
Widziałem Pana Ministra z rządu
UK, który z uśmiechem na ustach opowiadał, że wynegocjują z UE pełny dostęp do
wspólnego rynku bez swobody przemieszczania się ludzi. Trzeba być doprawdy
skończonym idiotą, żeby na to liczyć. Wystarczy jeden wściekły Orban i Brexit
będzie twardy aż dupa Pana Ministra zaboli.
Family Photo
To, że będzie miło, że będzie przyjemnie i zrobimy sobie family photo,
nie rozwiąże problemów UE. Powiem Donaldowi Tuskowi, że jeżeli on chce
sprowadzić szczyt w Bratysławie tylko i wyłącznie do family photo, to nie tędy
droga - zaznaczyła szefowa rządu.
Beata Szydło podkreślała, że potrzebna jest poważna rozmowa o
reformach.
Jeżeli Donald Tusk chce wziąć na siebie odpowiedzialność za rozpad Unii
Europejskiej, to oczywiście możemy skończyć na ładnych zdjęciach z tego
spotkania, ale my, politycy odpowiedzialni, szczególnie politycy Grupy
Wyszehradzkiej, chcemy rozmawiać o reformach. Chcemy, by parlamenty narodowe
miały silniejszą pozycję, by Komisja Europejska przestała uprawiać politykę, a
zajęła się tym, co zapisano w traktatach. Trzeba przyjrzeć się funkcjonowaniu
instytucji - podkreśliła.
Mam wrażenie, że mocno nie
doceniliśmy Beaty Szydło. Choć nie moja bajka to szacunek za głos rozsądku
wśród gęgania gęsi prowadzonych na rzeź.
"Pieniądze nie mają zapachu, ale ich właściciel tak"
Przechodząc już do tematu debaty, Victor Orban przekonywał, że
patriotyzm gospodarczy to bardzo istotna kwestia, o której trzeba dyskutować w
obecnych czasach. - Przedstawiciele kapitału międzynarodowego argumentują, że
pieniądze nie mają zapachu. Pieniądze nie, ale ich właściciel - tak -
podkreślał gość tegorocznego Forum Gospodarczego w Krynicy.
Przedstawiciele kapitału
zagranicznego zachowują się dokładnie tak samo jak kiedyś przedstawiciele
Międzynarodówki Komunistycznej, też nie mieli zapachu a siedzieli w Moskwie i
robili, co im Stalin kazał. Dziś jest tak samo.
Kroniki Wielkiego Kryzysu
"Na północnym wschodzie Niemiec burza protestu zepchnęła CDU na
miejsce za AfD. Dla kanclerz to klęska". "Furia wyalienowanych
(wyborców) skierowana jest nie przeciwko jednej partii - CDU, lecz przeciwko
wszystkim". Zdaniem autora komentarza na postawę tej części wyborców
składa się nie tylko hasło "Merkel musi odejść", lecz także awersja
do związków z Zachodem. Odrzucany jest także kompromisowy charakter polityki,
który ujawnia się w negocjacjach z Turcją, oraz globalizacja, której przejawami
są porozumienia o wolnym handlu między UE a USA i Kanadą, TTIP i CETA.
"Kto uważa, że nie musi traktować poważnie tej furii, ten może się na niej
wyłożyć".
Byt określa świadomość, Panie
Redaktorze Der Spiegla. Pan, jako świetnie zarabiający przedstawiciel
„oświeconej elity” będzie popierał to, co nazywacie dziś „liberalną demokracja”
a czego coraz więcej zdesperowanych ludzi ma dość. Nie tak dawno podano, że
poziom życia w 25 najbardziej rozwiniętych krajach zachodu spada i będzie
spadał. Czy to nie jest KURWA powód, że ludziom się to przestało podobać? A co
Wy na to? Więcej liberalizmu, więcej CETA, TTiP, mniej podatków dla Apple i co
KURWA jeszcze? Sytuacja dokładnie wygląda jak przed II WŚ, najpierw „rynek”
spowodował wywołany chciwością i spekulacją Wielki Kryzys a politycy kompletnie
nie umieli na to znaleźć odpowiedzi. No to ją Adolf Hitler znalazł. Teraz mamy
jeszcze głębszy, bo niekończący się Wielki Kryzys a „elity” dalej brną w to, co
ten kryzys wywołało. Jeszcze więcej globalizacji, wolnego handlu i ulg dla
koncernów, coraz większych koncernów. I jeszcze myślicie, że ludziom
„przejdzie”, a na podstawie KURWA czego ma im przejść, jak KURWA będzie jeszcze
gorzej? I analizujecie „fenomen” AFP, Marie Le Pen, Orbana, PiS, Donalda Trumpa
a tylko dziecko by tego wszystkiego razem nie powiązało. Karol Marks pisał po
niemiecku, nie będzie trudno, weź się Pan do czytania zanim takie głupstwa
zaczniesz Pan pisać.
Wtorkowa sesja
na nowojorskich giełdach zakończyła się umiarkowanymi wzrostami najważniejszych
indeksów. Po kolejnych słabych danych z USA rynek zakłada, że najbardziej
prawdopodobny jest brak podwyżek stóp przez Fed we wrześniu.
Czytaj, giełda rośnie, bo
gospodarka dołuje. Tego najstarsi kapitaliści nie widzieli. Co to jest za
ustrój, gdzie im gorzej tym lepiej? Kiedyś jeszcze coś tam mówili o fundamentach,
potem o odrywaniu się rynku od owych fundamentów. Dziś globalne Amber Gold im
gorzej tym lepiej, bo liczą, że wtedy FED znów będzie im „drukował” pieniądze.
Jak bardzo to jest chore i jakim cudem jeszcze się nie wywaliło? I co na to
nasz najlepszy „ekonomista” Leszek Balcerowicz? Ten, co to zawsze mówi, że nie
można wydawać więcej niż się ma. Idź Pan i powiedz to na Wall Street to Pana
śmiechem zabiją.
Bank
UBS tuż przed wybuchem kryzysu stworzył największe na świecie piętro dla
traderów, w Stamford w
Connecticut. Podobnych rozmiarów biuro miał po drugiej stronie ulicy Royal Bank
of Scotland. Później przyszedł kryzys i choć oba banki
przetrwały, nota bene dzięki słynnemu amerykańskiemu bailoutowi, czyli po
prostu pomocy finansowej od rządu USA, to znacznie zmalały.
UBS szybko
zaczął przenosić swoich pracowników do Nowego Jorku, a biuro w Conneticut
pustoszało, chociaż bank miał do spłacenia jeszcze ponad 150 mln
dolarów kredytu, który zaciągnął na powstanie siedziby.
Prawie
puste piętro tradingowe UBS wygląda dramatycznie, ale od kilku lat podobnie
jest w wielu bankach i instytucjach na Wall Street: przybywa całych
pięter z rzędami biurek, za którymi nikt już nie siada.
Ostatni zgasi światło.
W wielu zachodnich demokracjach obserwujemy podobne zjawisko: prawicowi
populiści, wzmocnieni rzekomymi zwycięstwami nad "establishmentowymi
elitami", podbijają stawkę i forsują pogląd, że globalizacja jest głównym
źródłem problemów większości obywateli. Mimo że politycy nieustannie
podkreślają znaczenie, jakie dla wzrostu dobrobytu ma wolny rynek i swobodny
przepływ kapitału, to jednak dla osób, których poziom życia od lat pozostaje
niezmieniony lub wręcz spada, takie argumenty populistów będą atrakcyjne.
Musimy się wreszcie zmierzyć z tym zjawiskiem - pisze Javier Solana.
Przepraszam bardzo, ale Pan
Solana sam mówi, że politycy nieustannie
podkreślają znaczenie, jakie dla wzrostu dobrobytu ma wolny rynek i swobodny
przepływ kapitału. To się całkowicie zgadza, powtarzają to, bo im za to
płacą. Ale teraz jeszcze lepsze dla osób,
których poziom życia od lat pozostaje niezmieniony lub wręcz spada, takie
argumenty populistów będą atrakcyjne. A tak się składa, że tych co zyskują
jest 1% a tych co tracą 99%. Kilka dni temu opublikowano raport, z którego
wynika, że już dziś mieszkańcy 25 najbogatszych państw świata ubożeją, poza
oczywiście owym 1% a proces ten będzie postępował. I tu dotykamy sedna, Pan
Solana reprezentuje wyłącznie interesy 1% a resztę, czyli 99% nazywa
populistami. Pora zmierzyć się z tym zjawiskiem, ma Pan absolutną rację.
Utniemy Panu łeb tuż przy samej dupie.
Co jeszcze znaczy USA?
Za kogo on się uważa? Nie jestem marionetką Amerykanów. Jestem
prezydentem niezależnego kraju i nie będę odpowiadać przed nikim, poza
Filipińczykami - mówił wzburzony prezydent Filipin podczas konferencji
prasowej. A chwilę potem nazwał prezydenta USA Baracka Obamę
"su**nsynem".
Jak to się mówi, prosto w usta mu
narobił. Najbliższy sojusznik, który miał być kluczowy dla Pentagonu i CIA w
„przyciskaniu” Chin. No to teraz będzie trzeba organizować filipińska „wiosnę
ludów”. Jak to się skończy wszyscy z góry wiemy. A USA gratuluję, to następny
wielki krok do końca imperium. A Chiny nawet nie będą tego komentować,
spokojnie poczekają aż papierowy tygrys do końca się ośmieszy.
"Nie chcemy sobie robić z Rosji wroga. Ale w błędzie byłby ten,
kto myślałby, że nie będziemy bronić naszych sojuszników, że nie będziemy
strzec podstawowych zasad ładu międzynarodowego i nadziei na przyszłość, jaka z
niego wynika dla nas wszystkich" – powiedział w środę minister obrony USA
Ash Carter w trakcie wykładu dla studentów Uniwersytetu w Oksfordzie (Wlk.
Brytania).
Miliardy ludzi prosi Pana Panie
Ministrze, żeby USA przestały strzec
podstawowych zasad ładu międzynarodowego. Od II WŚ w wyniku Waszych działań
zginęły miliony niewinnych ludzi i giną dzień w dzień. Wasz „ład
międzynarodowy” to bezwzględny wyzysk biednych przez bogatych a Pana armia to
tylko i wyłącznie zbrojne ramię, które ma strzec interesów amerykańskich koncernów.
Z demokracją to nie ma od dawna nic wspólnego. Na szczęście teraz to możecie
nam wszystkim już tylko nafiukać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz