piątek, 9 września 2016

Glosa do prywatyzacji w Warszawie



Motto: "Zwracane" są kamienice na podstawie testamentów pisanych we współczesnym hebrajskim przez 120 letnich starców 70 lat temu długopisem na papierze do drukarek komputerowych". Co najzabawniejsze są brane takie i podobne na serio przez wybitnych i niezależnych ponoć sędziów pilnujących "prawa".

Moja glosa do reprywatyzacji w Warszawie i „zagrabionego” dekretem Bieruta Majątku

Nic do tej pory na ten temat nie pisałem, ale chyba jednak powinienem. Zmusił mnie do tego prowincjonalny nauczyciel, który kiedyś przez pomyłkę został na chwilę Premierem a dziś jest wziętym politycznym celebrytą, Kazimierz Marcinkiewicz, który jako kolejny mądrala, wrzeszczał z przejęciem o jakiejś „grabieży” i konieczności „naprawiania szkód”. I wtedy już nie zdzierżyłem. Pozwalam sobie przytoczyć mój do tego głosu komentarz.
No dobra, a może tak kilka zdań prawdy. Jest rok 1945, 17 stycznia Armia Czerwona wkracza do Warszawy. Miasta nie ma, tylko morze ruin. Kto nie ma wyobraźni może sobie zobaczyć https://www.youtube.com/watch?v=twDouTqS4c8. Na filmie "stoją" wszystkie "odzyskiwane" kamienice. Po powstaniu w mieście w zasadzie nie ma mieszkańców. Nikt nie wie ilu zginęło, nikt nie wie gdzie ich rodziny. Nie ma dokumentów, nie ma nic. Amerykanie uważają, że Polska powinna zbudować nową stolicę, odbudowę Warszawy uważają za niemożliwą. Pytanie, czy gdyby zamiast odbudowy Polacy zabrali się wówczas za poszukiwanie właścicieli, ewentualnie spadkobierców to Warszawa zostałaby odbudowana? W życiu. To jest właśnie fakt, o którym zwolennicy "naprawiania krzywd" milczą jak zaklęci. No, ale żeby móc na nowo zbudować miasto, trzeba mieć zgodę, wykupić, wywłaszczyć właścicieli. Ale ich niema, papierów nie ma, nic nie ma. A ludzie żyją w gruzach. No to pewnie można by następne 20 lat poświęcić na "regulację spraw własności", nie mniej. Dziś Solidaruchy w 27 lat sobie z tym nie poradziły. Więc wydano dekret, że to morze ruin przechodzi w całości na własność Państwa. Potem Warszawę odbudowano. Kto ją odbudował? Mecenas Majewski, Pan Mossakowski, Pan Waltz? Warszawę odbudował mój dziadek pracując przy piecu w hucie w Dąbrowie Górniczej, za darmo po godzinach i w niedzielę. A dziś wymienieni wcześniej przeze mnie jeżdżą mostem Śląsko-Dąbrowskim za darmo. A koniec z tym, proszę teraz mojego Dziadka spłacić wraz z odsetkami. Bo to co robicie, korzystając z owocu czyjejś pracy za darmo to się nazywa grabież. Warszawę odbudowała cała Polska a dziś po owoc pracy milionów Polaków, którzy na przekór całemu światu dokonali niemożliwego i Warszawę odbudowali, sięgają jakieś indywidua w imieniu zabitych w czasie wojny właścicieli. I to w majestacie prawa. I Wy Solidaruchy mówicie o "naprawianiu szkód"? O grabieży w 1946 roku, grabieży czego? Odsyłam jeszcze raz do filmu. Całe życie mieszkam w tym mieście, z jaką dumą zawsze patrzyłem na zagraniczne wycieczki na Warszawskiej starówce. Tej, po której w 1945 roku nic nie zostało. A dziś stoi jak gdyby nigdy nic. Tak było, ale teraz jest inaczej. Otóż kolejny Pan odzyskujący, co nigdy jego nie było, postawił na Miodowej kamienicę potwora i ma wszystkich gdzieś. Mój kochany Dziadku, nie warto było stać przy tym cholernym piecu, nie warto było Warszawy odbudowywać, trzeba było ją w cholerę zostawić tym wszystkim "właścicielom", niechby na jej zwłokach kłócili się, który kamień, do kogo należy. Niech Was ziemia wszystkich pochłonie łotry.
I na koniec jeszcze raz o moim Dziadku, o moich obu dziadkach. Obaj brali udział w Bitwie Warszawskiej w 1920 roku, gdyby nie oni to byście po rosyjsku teraz gadali. I obaj się teraz w grobie przewracają, bo jak widać nie warto było o taką Polskę walczyć.

Prawda ekranu

To jest film, który po prostu mówi prawdę. Mówi prawdę poprzez zręczną intrygę fabularną, ale przede wszystkim mówi prawdę o Smoleńsku. I to jest coś niesłychanie ważnego - powiedział po obejrzeniu "Smoleńska" prezes PiS, Jarosław Kaczyński.
- Być może bardzo wielu Polaków - i nie tylko, bo wiem, że film będzie prezentowany w różnych krajach - to zobaczy - podkreślił prezes PiS.

I tu się Pan Prezes srodze zawiedzie, bo pies z kulawą noga na to nie pójdzie, chyba że będą piwo i kiełbaski darmo rozdawać. A co do „prezentowania” to życzę powodzenia. I przypominam, że PiS cały czas „wyjaśnia” też katastrofę Gibraltarską. Czeka nas teraz ciekawy czas, PiS prawdę ekranu zamieni w prawdę czasu. Będzie magia, będzie nowa wersja socrealizmu zwana pisrealizm, od „pissingu” oczywiście.

"Wielki" finał

Ostatnie sceny to gwóźdź do trumny filmu. W Katyniu dochodzi do spotkania duchów - polskich oficerów, którzy zginęli z rąk enkawudzistów i ofiar katastrofy smoleńskiej. Żołnierze ubrani w długie zielone płaszcze stoją na polanie i zdają się na coś czekać. Nagle znikąd zjawiają się ofiary katastrofy z parą prezydencką na czele. Oficerowie salutują, serdecznie się witają, a niektóre duchy rzucają się sobie w objęcia.

To nie finał, to dopiero początek. Wygląda też na to, że Dziady Mickiewicza doczekały się współczesnej kontynuacji. Mamy tak modny ostatnio w Hollywood sequel, z tym że tego nikt oglądać nie będzie, a już na pewno nie w Hollywood. Tylko recenzentowi się dziwię, trzeba było taką recenzję napisać do Historii Roja i całej serii bogoojczyźnianych knotów robionych na polityczne zamówienie. Polska to straszny kraj, od zawsze niestety. I nikogo nic nigdy nie nauczyło, czego przykładem ta historia. Wieczne jęki, wieczne pretensje, nawet dziś niejaka Radwańska znów zmoczyła mecz, nie dlatego, że słabo gra, tylko „klątwa” ją dopadła. Zawsze jest jakieś wytłumaczenie, nigdy za to nie ma autorefleksji, że to my sami sobie to robimy. A cała sprawa Smoleńska będzie nas jeszcze przez dziesiątki lat kompromitować.

Równaj w dół

Wzrost płacy minimalnej o 150 zł od początku przyszłego roku oznacza wyższe koszty zamówień publicznych, co oznacza, że zapłacimy więcej za usługi różnych instytucji - twierdzą samorządowcy, którzy odmówili zaopiniowania rządowego rozporządzenia podnoszącego płacę minimalną w 2017 r. Eksperci nie są zgodni, czy wzrost płacy minimalnej wymusi podwyżkę cen usług publicznych.

Tak, Panie i Panowie „samorządowcy”. Na własne pensje Wam nigdy nie było szkoda, na program zatrudniania „rodzina na swoim też”, na wywalanie naszych podatków w figury Jezusa, kościoły, ronda i aquaparki też. Tak, jak wreszcie przestaniecie korzystać z firm, które „konkurują” na rynku nieuczciwym opłacaniem pracy to się cała Polska rozpadnie? O wy folwarczne matoły, jak Wam się nie podoba to po prostu zrezygnujcie, nikt Was do tej pracy nie zmusza. Dymisja i koniec problemu, jak nie dacie rady to znajdą się tacy, którzy Was zastąpią. 



Jest tylko jeden Polski ekonomista


Na świecie Michał Kalecki jest najbardziej znanym polskim ekonomistą. W jego dziełach kryje się bowiem klucz do zrozumienia ostatniego kryzysu gospodarczego. Mimo to polscy studenci ekonomii muszą mieć dużo szczęścia, by usłyszeć to nazwisko podczas wykładów. Często dowiadują się o nim dopiero na wykładach w... Chinach.

O Grzegorzu Kołodce też nie usłyszą, bo w Polsce jest tylko jeden ekonomista Leszek Balcerowicz i jego podopieczni młodzi liberałowie. Szkopuł w tym, że na świecie ani Leszek ani jego trzódka nie mają już żadnych szans ze swoimi prymitywnymi teoryjkami. Ale Polska to kraj szczególny, więc tylko czekam aż Balcerowiczowi postawią pomniki za życia. 

Wykształcenie?






Kompetencje Bartłomieja Misiewicza, szefa gabinetu Antoniego Macierewicza i rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej są wielką niewiadomą. Mimo to, Misiewicz obejmuje kolejne funkcje. Najbardziej zaufany człowiek Antoniego Macierewicza jest postacią dość zagadkową. Najwięcej wątpliwości budzi jego wykształcenie. Aby zasiadać w radzie nadzorczej spółek skarbu państwa, konieczne jest wyższe wykształcenie. A z tym mogą być problemy.
Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z Ciebie oficera – tak było „za komuny”. Teraz jest dokładnie tak samo, a Pan Antoni Macierewicz nie tylko wygląda jak Feliks Dzierżyński.

Biznesmen

Biznesmen zatrzymany przez CBŚP. Wyłudził nieruchomości za 23 mln zł



Wygląda dokładnie tak jak 99% polskich „biznesmenów” i to naprawdę jest problem.


 
 
Bremess

Musimy być nadal klarowni, że Brexit znaczy Brexit i że przekujemy go w sukces - mówiła premier na spotkaniu z ministrami.

Na razie mamy totalny bałagan, ale wiara góry przenosi, z tym, że mam jakieś nieodparte wrażenie, że wiara Pani Premier niczego dobrego nie przyniesie. Myślę zresztą, że ona sama nie wierzy w to co mówi, tak działa 99% polityków, dlaczego ona miała by być inna.

W tym kontekście "Financial Times" pisze, że "Japonia nawołuje Wielką Brytanię do miękkiego Brexitu albo jej firmy opuszczą UK". Powód? Japońskie firmy zostały zachęcone do inwestycji na Wyspach ze względu na obietnicę "bycia bramą do Europy". Według Japończyków, Zjednoczone Królestwo ma "moralny obowiązek honorowania tych obietnic".

Widziałem Pana Ministra z rządu UK, który z uśmiechem na ustach opowiadał, że wynegocjują z UE pełny dostęp do wspólnego rynku bez swobody przemieszczania się ludzi. Trzeba być doprawdy skończonym idiotą, żeby na to liczyć. Wystarczy jeden wściekły Orban i Brexit będzie twardy aż dupa Pana Ministra zaboli.

Family Photo

To, że będzie miło, że będzie przyjemnie i zrobimy sobie family photo, nie rozwiąże problemów UE. Powiem Donaldowi Tuskowi, że jeżeli on chce sprowadzić szczyt w Bratysławie tylko i wyłącznie do family photo, to nie tędy droga - zaznaczyła szefowa rządu.

Beata Szydło podkreślała, że potrzebna jest poważna rozmowa o reformach.
Jeżeli Donald Tusk chce wziąć na siebie odpowiedzialność za rozpad Unii Europejskiej, to oczywiście możemy skończyć na ładnych zdjęciach z tego spotkania, ale my, politycy odpowiedzialni, szczególnie politycy Grupy Wyszehradzkiej, chcemy rozmawiać o reformach. Chcemy, by parlamenty narodowe miały silniejszą pozycję, by Komisja Europejska przestała uprawiać politykę, a zajęła się tym, co zapisano w traktatach. Trzeba przyjrzeć się funkcjonowaniu instytucji - podkreśliła.

Mam wrażenie, że mocno nie doceniliśmy Beaty Szydło. Choć nie moja bajka to szacunek za głos rozsądku wśród gęgania gęsi prowadzonych na rzeź.

"Pieniądze nie mają zapachu, ale ich właściciel tak"

Przechodząc już do tematu debaty, Victor Orban przekonywał, że patriotyzm gospodarczy to bardzo istotna kwestia, o której trzeba dyskutować w obecnych czasach. - Przedstawiciele kapitału międzynarodowego argumentują, że pieniądze nie mają zapachu. Pieniądze nie, ale ich właściciel - tak - podkreślał gość tegorocznego Forum Gospodarczego w Krynicy.

Przedstawiciele kapitału zagranicznego zachowują się dokładnie tak samo jak kiedyś przedstawiciele Międzynarodówki Komunistycznej, też nie mieli zapachu a siedzieli w Moskwie i robili, co im Stalin kazał. Dziś jest tak samo.

Kroniki Wielkiego Kryzysu

"Na północnym wschodzie Niemiec burza protestu zepchnęła CDU na miejsce za AfD. Dla kanclerz to klęska". "Furia wyalienowanych (wyborców) skierowana jest nie przeciwko jednej partii - CDU, lecz przeciwko wszystkim". Zdaniem autora komentarza na postawę tej części wyborców składa się nie tylko hasło "Merkel musi odejść", lecz także awersja do związków z Zachodem. Odrzucany jest także kompromisowy charakter polityki, który ujawnia się w negocjacjach z Turcją, oraz globalizacja, której przejawami są porozumienia o wolnym handlu między UE a USA i Kanadą, TTIP i CETA. "Kto uważa, że nie musi traktować poważnie tej furii, ten może się na niej wyłożyć". 

Byt określa świadomość, Panie Redaktorze Der Spiegla. Pan, jako świetnie zarabiający przedstawiciel „oświeconej elity” będzie popierał to, co nazywacie dziś „liberalną demokracja” a czego coraz więcej zdesperowanych ludzi ma dość. Nie tak dawno podano, że poziom życia w 25 najbardziej rozwiniętych krajach zachodu spada i będzie spadał. Czy to nie jest KURWA powód, że ludziom się to przestało podobać? A co Wy na to? Więcej liberalizmu, więcej CETA, TTiP, mniej podatków dla Apple i co KURWA jeszcze? Sytuacja dokładnie wygląda jak przed II WŚ, najpierw „rynek” spowodował wywołany chciwością i spekulacją Wielki Kryzys a politycy kompletnie nie umieli na to znaleźć odpowiedzi. No to ją Adolf Hitler znalazł. Teraz mamy jeszcze głębszy, bo niekończący się Wielki Kryzys a „elity” dalej brną w to, co ten kryzys wywołało. Jeszcze więcej globalizacji, wolnego handlu i ulg dla koncernów, coraz większych koncernów. I jeszcze myślicie, że ludziom „przejdzie”, a na podstawie KURWA czego ma im przejść, jak KURWA będzie jeszcze gorzej? I analizujecie „fenomen” AFP, Marie Le Pen, Orbana, PiS, Donalda Trumpa a tylko dziecko by tego wszystkiego razem nie powiązało. Karol Marks pisał po niemiecku, nie będzie trudno, weź się Pan do czytania zanim takie głupstwa zaczniesz Pan pisać.

Wtorkowa sesja na nowojorskich giełdach zakończyła się umiarkowanymi wzrostami najważniejszych indeksów. Po kolejnych słabych danych z USA rynek zakłada, że najbardziej prawdopodobny jest brak podwyżek stóp przez Fed we wrześniu.


Czytaj, giełda rośnie, bo gospodarka dołuje. Tego najstarsi kapitaliści nie widzieli. Co to jest za ustrój, gdzie im gorzej tym lepiej? Kiedyś jeszcze coś tam mówili o fundamentach, potem o odrywaniu się rynku od owych fundamentów. Dziś globalne Amber Gold im gorzej tym lepiej, bo liczą, że wtedy FED znów będzie im „drukował” pieniądze. Jak bardzo to jest chore i jakim cudem jeszcze się nie wywaliło? I co na to nasz najlepszy „ekonomista” Leszek Balcerowicz? Ten, co to zawsze mówi, że nie można wydawać więcej niż się ma. Idź Pan i powiedz to na Wall Street to Pana śmiechem zabiją.


Bank UBS tuż przed wybuchem kryzysu stworzył największe na świecie piętro dla traderów, w Stamford w Connecticut. Podobnych rozmiarów biuro miał po drugiej stronie ulicy Royal Bank of Scotland. Później przyszedł kryzys i choć oba banki przetrwały, nota bene dzięki słynnemu amerykańskiemu bailoutowi, czyli po prostu pomocy finansowej od rządu USA, to znacznie zmalały.
UBS szybko zaczął przenosić swoich pracowników do Nowego Jorku, a biuro w Conneticut pustoszało, chociaż bank miał do spłacenia jeszcze ponad 150 mln dolarów kredytu, który zaciągnął na powstanie siedziby.

Prawie puste piętro tradingowe UBS wygląda dramatycznie, ale od kilku lat podobnie jest w wielu bankach i instytucjach na Wall Street: przybywa całych pięter z rzędami biurek, za którymi nikt już nie siada.

Ostatni zgasi światło.

W wielu zachodnich demokracjach obserwujemy podobne zjawisko: prawicowi populiści, wzmocnieni rzekomymi zwycięstwami nad "establishmentowymi elitami", podbijają stawkę i forsują pogląd, że globalizacja jest głównym źródłem problemów większości obywateli. Mimo że politycy nieustannie podkreślają znaczenie, jakie dla wzrostu dobrobytu ma wolny rynek i swobodny przepływ kapitału, to jednak dla osób, których poziom życia od lat pozostaje niezmieniony lub wręcz spada, takie argumenty populistów będą atrakcyjne. Musimy się wreszcie zmierzyć z tym zjawiskiem - pisze Javier Solana.
Przepraszam bardzo, ale Pan Solana sam mówi, że politycy nieustannie podkreślają znaczenie, jakie dla wzrostu dobrobytu ma wolny rynek i swobodny przepływ kapitału. To się całkowicie zgadza, powtarzają to, bo im za to płacą. Ale teraz jeszcze lepsze dla osób, których poziom życia od lat pozostaje niezmieniony lub wręcz spada, takie argumenty populistów będą atrakcyjne. A tak się składa, że tych co zyskują jest 1% a tych co tracą 99%. Kilka dni temu opublikowano raport, z którego wynika, że już dziś mieszkańcy 25 najbogatszych państw świata ubożeją, poza oczywiście owym 1% a proces ten będzie postępował. I tu dotykamy sedna, Pan Solana reprezentuje wyłącznie interesy 1% a resztę, czyli 99% nazywa populistami. Pora zmierzyć się z tym zjawiskiem, ma Pan absolutną rację. Utniemy Panu łeb tuż przy samej dupie.

Co jeszcze znaczy USA?

Za kogo on się uważa? Nie jestem marionetką Amerykanów. Jestem prezydentem niezależnego kraju i nie będę odpowiadać przed nikim, poza Filipińczykami - mówił wzburzony prezydent Filipin podczas konferencji prasowej. A chwilę potem nazwał prezydenta USA Baracka Obamę "su**nsynem".

Jak to się mówi, prosto w usta mu narobił. Najbliższy sojusznik, który miał być kluczowy dla Pentagonu i CIA w „przyciskaniu” Chin. No to teraz będzie trzeba organizować filipińska „wiosnę ludów”. Jak to się skończy wszyscy z góry wiemy. A USA gratuluję, to następny wielki krok do końca imperium. A Chiny nawet nie będą tego komentować, spokojnie poczekają aż papierowy tygrys do końca się ośmieszy.

"Nie chcemy sobie robić z Rosji wroga. Ale w błędzie byłby ten, kto myślałby, że nie będziemy bronić naszych sojuszników, że nie będziemy strzec podstawowych zasad ładu międzynarodowego i nadziei na przyszłość, jaka z niego wynika dla nas wszystkich" – powiedział w środę minister obrony USA Ash Carter w trakcie wykładu dla studentów Uniwersytetu w Oksfordzie (Wlk. Brytania).

Miliardy ludzi prosi Pana Panie Ministrze, żeby USA przestały strzec podstawowych zasad ładu międzynarodowego. Od II WŚ w wyniku Waszych działań zginęły miliony niewinnych ludzi i giną dzień w dzień. Wasz „ład międzynarodowy” to bezwzględny wyzysk biednych przez bogatych a Pana armia to tylko i wyłącznie zbrojne ramię, które ma strzec interesów amerykańskich koncernów. Z demokracją to nie ma od dawna nic wspólnego. Na szczęście teraz to możecie nam wszystkim już tylko nafiukać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz