Motto: W 2016 roku USA zrzuciło 26 171 bomb
w siedmiu krajach świata
Jaka wolność?
„Dekalog wolności” PO to kwintesencja rozumienia wolności, które dało
władzę PiS i ją cementuje. Na „Dekalog” składają się wolności: słowa, mediów i
internetu, zgromadzeń, sumienia, organizacji obywatelskich, samorządów,
kultury, nauki, działalności gospodarczej (a jakże!), no i parlamentu.
Wszystkie słuszne, konstytucyjnie zagwarantowane i strzeżone przez wspólnotę
Zachodu. Trzeba ich bronić, gdy są zagrożone.
Kluczowe jest jednak to, jakich wolności w „Dekalogu” nie ma. Zwłaszcza
brak wolności osobistych i pracowniczych. Bo to ich narastający w dekadzie IV
RP deficyt oraz postępujący na całym Zachodzie zanik świadomości, jak
fundamentalne są one dla trwałości liberalnego i demokratycznego porządku, dały
paliwo populistycznym despotom.
Wolność dla kapitału i kapitalistów, dla „jaśnie
Państwa”. Ten system nie jest dla ludzi tylko dla „Panów”. Taka „wolność” była
w I RP, nazywało się to „złota wolność”. Dla 90% społeczeństwa była za to
pańszczyzna. Dziś jest dokładnie tak samo, udało się cofnąć stosunki społeczne
do początków XIX wieku. No to będzie jeszcze raz rewolucja.
Czyja wolność?
Jak opozycja zamierza dowartościować polską pracę? Czy ma jakąś
odpowiedź na niepokojące raporty Komisji Europejskiej, która wiele razy
zwracała Polsce uwagę na problem tzw. biednych pracujących (czyli tych, którzy
zasuwają po kilkanaście godzin dziennie i nie są w stanie z tego wyżyć)? Jak
opozycja zamierza odpowiedzieć na uwagi Banku Światowego, że bijemy rekordy
częstotliwości występowania niskich płac?
Śmieciówki. Jaką opozycja ma odpowiedź na ostrzeżenia Brukseli, że
elastyczne formy zatrudnienia dewastują nasz rynek pracy i obniżają
innowacyjność gospodarki?
„Codziennie mam do przerzucenia około dwóch ton, bo nie jest tak, że
kasjerka jest kasjerką, jesteśmy jednocześnie ochroniarzami, ładowaczami,
brakuje mi sił, bo mam chory kręgosłup”. W jaki sposób opozycja chce rozwiązać
problem wieku emerytalnego tych Polaków, którzy wykonują nisko płatne i ciężkie
prace fizyczne? Co macie do zaoferowania tej grupie poza pouczeniami o
elastyczności i konieczności przekwalifikowania się?
To tylko część pytań do obecnej opozycji, która tak
„desperacko” walczy o wolność. Ale tylko o taką wolność, jaką oni ją widzą.
Wolność sytych. To jak z tym, że każdy chciałby być piękny, młody i bogaty a
nie brzydki, stary i chory. Dla tych drugich nasze, i nie tylko nasze, „elity”
nie mają żadnej propozycji. Dziś czytałem żale niejakiej Meryl Streep w tym
samym stylu co Ryszard Petru i inni „nieustraszeni obrońcy wolności”. A żadna
wolność nie ma znaczenia gdy człowiek nie ma pracy i godnej płacy, domu i
rodziny oraz stabilnych perspektyw na życie. A o tym, nie chcecie nawet
rozmawiać. Myślicie, że znów damy się nabrać na darmową wędkę nad zbiornikiem
wodnym, w którym nikt nigdy żadnej ryby nie widział? Stworzyliście system,
gdzie wolność to przywilej bogatych a biednym się dziwicie, że mają to gdzieś?
To jeszcze bardziej się zdziwicie.
A może tak uczciwie?
"Czy nie
powinniśmy uczciwie porozmawiać?" - zastanawia się autor eseju
w "Die Welt" dodając, że w przytoczonych argumentach jest
coś na rzeczy. W jego opinii zasiłki na dzieci i program tanich
mieszkań powinien właściwie ucieszyć wielu z tych, którym na sercu leży
sprawiedliwość społeczna. "Także odkupywanie zagranicznych banków jest
formą protekcjonizmu praktykowaną w wielu krajach" a
"restrykcyjna polityka migracyjna Polski, jak i Węgier i Czech
cieszy się nie tylko szerokim poparciem w tych krajach, ale i rosnącą
akceptacją w Niemczech" - przyznaje Gerhard Gnauck. "Czas
przemawia na korzyść tego rodzaju polityki. Określanie odmowy przyjęcia
uchodźców mianem »ksenofobii« czy nawet absurdalnym pojęciem »rasizmu« jest
wygodne, ale bezużyteczne" - przekonuje autor eseju.
Zdychanie „liberalnej demokracji” jawi nam się jako nieustanny skowyt „elit”, które „zawiodły” się na własnych społeczeństwach. W Niemczech ludzie mają podobne poglądy co w Polsce ale tam „poprawność polityczna”, czyli dyktatura „liberalnych demokratów”, jest tak wielka, że boją się do mikrofonu prawdę powiedzieć. Owa „poprawność” polityczna jest w istocie formą właśnie dyktatury, a może już wreszcie pora żeby o trudnych sprawach porozmawiać uczciwie, bez tej nachalnej propagandy?
Zdychanie „liberalnej demokracji” jawi nam się jako nieustanny skowyt „elit”, które „zawiodły” się na własnych społeczeństwach. W Niemczech ludzie mają podobne poglądy co w Polsce ale tam „poprawność polityczna”, czyli dyktatura „liberalnych demokratów”, jest tak wielka, że boją się do mikrofonu prawdę powiedzieć. Owa „poprawność” polityczna jest w istocie formą właśnie dyktatury, a może już wreszcie pora żeby o trudnych sprawach porozmawiać uczciwie, bez tej nachalnej propagandy?
Co tam Panie w piaskownicy?
- Ja ci powiem, Grzegorz… - zaczyna Petru.
- …ty mnie, tak? – wtrąca złośliwie Schetyna.
- Powiem ci, co
teraz powinniśmy…
- Ty chcesz mi politykę tłumaczyć? Ty?
I tylko Chińczyki trzymają się mocno.
KOD zabiły pieniądze
Pojawiły się nowe fakty i dokumenty - mówią informatorzy
"Rzeczpospolitej". Dokumenty - jak ustaliła gazeta - mają dotyczyć
organizacji wieców w Warszawie, m.in. manifestacji z 11 listopada. Jej koszty
znacząco przekroczyły zaplanowany budżet. Za organizację manifestacji
odpowiadał, jak ustaliła "Rz", Piotr Wieczorek, pełniący również
funkcję dyrektora biura zarządu i koordynatora mazowieckiego.
Na zarządzie ustaliliśmy budżet
na 25 tysięcy złotych, a ostatecznie dostaliśmy faktury na 100 tys. zł -
powiedział "Rz" członek zarządu. - Wieczorek został wyrzucony. Według
relacji członka zarządu KOD Wieczorek nie poinformował zarządu, że ma problemy,
bowiem wycofały się z współfinansowania organizacji manifestacji różne
organizacje pozarządowe.
Gazeta próbowała porozmawiać na ten temat z Piotrem Wieczorkiem. Ten odmówił, tłumacząc, że "niedzielę uważa za prywatny dzień".
Gazeta próbowała porozmawiać na ten temat z Piotrem Wieczorkiem. Ten odmówił, tłumacząc, że "niedzielę uważa za prywatny dzień".
Finansowanie przez GW i Sorosa
wygląda dokładnie tak. Same obiecanki a na koniec dostajesz faktury do
zapłacenia. Dokładnie tak jak w „góralskiej” (ze wzgórz Golan) kulturze od
wieków jest w zwyczaju. I jeszcze są naiwni, którzy te gadki o „demokracji”
kupują?
Mateusz
Kijowski zaproponował ostatnio, by lider Komitetu Obrony Demokracji otrzymywał
pensję. Jego zdaniem, szef KOD powinien zarabiać tyle, ile poseł, czyli 12
tysięcy złotych - pisze w środowym wydaniu "Super Express".
I co jeszcze? Zaiste propozycja „na miarę” Pana Kijowskiego, ten poziom, ten styl.
Szczyt bezczelności?
W pierwszym dniu, kiedy wrócimy do władzy, rozliczymy tych, którzy
niszczą w Polsce demokrację i przywrócimy normalność - zadeklarował Bartosz
Arłukowicz.
Ale gdzie? Sowa i Przyjaciele
zamknięte, gdzie Pan Panie Arłukowicz będziesz tą „normalność” przywracał. Ten
gość naprawdę jest zdrowo kopnięty.
Ważny dzień Grzesia S.
Jeśli dziś będzie podjęta próba rozpoczęcia 34. posiedzenia Sejmu, bez
zakończenia poprzedniego posiedzenia, będziemy stali przy mównicy -
zapowiedział Grzegorz Schetyna w porannym programie TOK FM. Lider PO dodał, że
"czuje odpowiedzialność", ponieważ czeka nas "ważny dzień".
Tylko nie zapomnij Grzesiu
wiaderka i grabek, do zabaw w piaskownicy w sam raz. I załóż czapeczkę, bo
zimno.
Prawda w grobach
"Ujawnimy prawdę o Smoleńsku. Tę prawdę, która leży w
grobach".
Patetyczne to owszem Panie Jarosławie
jest, ale nie tylko, jeszcze bardziej jest to po prostu paranoiczne. Takie
rzeczy można próbować leczyć, ale są jednostki lekooporne. I Jarosław do takich
niestety należy.
Sytuacja
Sytuacja, w
której znalazł się lider KOD Mateusz Kijowski jest, zdaje się, poprawna
prawnie, a niepoprawna etycznie; oczekiwałbym od niego wyjaśnień i oczyszczenia
się z tej sytuacji - powiedział w czwartek lider Nowoczesnej Ryszard Petru.
Powiedział po sylwestrowych
igraszkach z kochanką, wiceprzewodniczącą partii, kandydat na Premiera i
„lider” opozycji. Nie ma takiego dna, żeby ci ludzie nie potrafili się jeszcze
bardziej stoczyć. Panie Petru, a jak Kijowski powie, że finanse jego żony to
jej sprawa prywatna, to co? „Nie mam Pana płaszcza i co mi Pan zrobi?”
Smog pod Wawelem
Smog kolejny dzień spowija Małopolskę. Mieszkańcy regionu się duszą, a
prognozy zanieczyszczenia powietrza na kolejne dni są bardzo złe. Normy mogą
zostać przekroczone nawet czterokrotnie. Dziś w Krakowie z powodu smogu
wprowadzona zostanie bezpłatna komunikacja.
Miała być legenda o smogu
Wawelskim to jest, nie tylko legenda, o czym dowie się każdy, który wyjdzie z
domu zaczerpnąć „świeżego” powietrza. I za to także dziękuję Ci Solidarność, to
dzięki „bojownikom o wolność” nie ma teraz czym oddychać. Zamiast wolności mamy
smog, nie tylko w Krakowie. W Warszawie wcale nie jest lepiej. Ciekawi mnie
tylko, dlaczego mówi się o tym dopiero gdzieś od roku. Wcześniej wszystko było
cacy buba. No i powodzenia życzę całej masie idiotów, którzy w tym powietrzu biegają
i jeżdżą na rowerach „dla zdrowia”. Wchłanianie zanieczyszczeń przy wysiłku
fizycznym jest wielokrotnie większe.
I mamy rekord
Rybnik przez smog zamyka szkoły. W powietrzu
trucizna. "3126 proc. normy! Mamy rekord"
Dziwi mnie tylko jedno, to do tej pory było
inaczej? Jak to jest, drogie media, że dopiero tej zimy dowiadujemy się prawdy?
A gdzie była „cała prawda, całą dobę” przez poprzednie dwadzieścia lat
„budowania kapitalizmu”?
Przyszła
bieda
Zysk netto
sektora bankowego między styczniem, a listopadem 2016 roku wyniósł 13 mld
035 mln zł, co oznacza wzrost o 20,5 proc. rok do roku - podał
w poniedziałek NBP, przedstawiając zagregowane dane na temat sektora
bankowego.
Bieda Panie przyszła, bo jak to? Tylko 20%. A czy inwestorzy będą usatysfakcjonowani?
Będzie „pilnował”
Trump
ogłosił nominację Jaya Clintona, partnera w kancelarii prawniczej Sullivan and
Cromwell, na stanowisko szefa niezależnej agendy, która sprawuje kontrolę nad
Wall Street i rynkami finansowymi. W Sullivan & Cromwell, Clayton
reprezentował czołowe firm z Wall Street, w tym Goldman Sachs.
Można bajki opowiadać jak to lis kurnika
pilnował. Ale, jak widać, można też naprawdę lisa strażnikiem kurnika mianować.
I jeszcze kury zapewniać, że dopiero teraz będą bezpieczne. Oj będzie wesoło w
tym roku, a może i dłużej.
Hong Kong, czwartkowy
poranek, 5 stycznia 2017
Na rynku finansowym, na którym zagraniczny kapitał ma najlepszy dostęp
do juanów (lepszy niż w Szanghaju) gracze szykują się, aby kolejny raz wykonać
ten sam zyskowny numer: pożyczyć juany od chińskich banków, sprzedać je
wymieniając na dolary, poczekać aż juan straci na wartości, następnie odkupić
juany za dolary już po znacznie lepszym kursie, oddać pożyczone juany bankom,
różnicę w kursie sprzedaży (pierwsza transakcja) i kursie kupna (druga
transakcja) zachowując dla siebie. Zysk jest wymierny, a ryzyko umiarkowane, bo
wiadomo, że trend osłabiania się juana jest wyraźny.
Tym razem jednak okazuje się, że nie ma od kogo pożyczyć juanów. Te
chińskie banki, które je mają, oferują je za ogromne pieniądze – oprocentowanie
jednodniowej pożyczki to już ponad 30 procent w skali roku. Taki koszt pożyczki
zabija sens całej operacji, która przez to przestaje się opłacać. Skoro
nikt nie sprzedaje juana, to ten przestaje tracić na wartości.
Ci, którzy wcześniej pożyczyli juany, sprzedali je i czekają na lepszy
kurs do odkupu wpadają w popłoch, bo ich scenariusz się zmienia i zamiast
zarabiać zaczynają ponosić straty. Postanawiają wycofać się z operacji i oddać
pożyczone juany. Chcą je kupić za wszelką cenę. Ich popyt podbija dodatkowo
notowania chińskiej waluty, która w efekcie umacnia się do dolara najbardziej w
całej swojej historii. Mamy ewidentną panikę na rynku. Skoro teraz można
zarobić kupując juany, nagle wszyscy na rynku chcą go kupić. W efekcie
oprocentowanie jednodniowych pożyczek na rynku rośnie aż do 96 procent. Chiński
bank centralny w Pekinie triumfuje. Pokazał, że spekulacja na ich walucie nie
jest grą do jednej bramki i że towarzyszy jej ryzyko znacznie większe niż się
niektórym wydawało. Stado polujące na łatwe łupy zostało przegonione. Kilka
międzynarodowych banków liczy straty.
Powyższy tekst dedykuję
wszystkim liberałom, którzy do znudzenia powtarzają, że „rynek ma zawsze rację”
oraz „z rynkiem nie można walczyć”. Otóż rynek zwykle żadnej racji poza graniem
na własne zyski, nie ma a jak widać można mu dobrze dać po łapach tylko trzeba
chcieć. I móc, my na przykład nie możemy takiego numeru wykręcić, bo banki w
Polsce to nie są polskie banki. I same spekulują pln a my wszyscy na tym
tracimy. Ale za to jesteśmy wzorem „liberalnej gospodarki” a to przecież musi
kosztować.
Ład korporacyjny
Oliver Schmidt, który od początku 2014 r. do marca 2015 r. pełnił
funkcję dyrektora ds. ładu korporacyjnego (regulatory compliance) w
amerykańskim oddziale Volkswagena, został aresztowany w niedzielę na Florydzie
przez Federalne Biuro Śledcze. Zarzucono mu udział w oszustwach związanych z
emisjami spalin.
Ostatnie sto lat rozwoju
kapitalizmu to także najbardziej dynamiczny w historii rozwój nowomowy.
Zwłaszcza tzw. korporacji. Język jak w Związku Socjalistycznych Republik
Radzieckich, a prawda też taka sama. Jedno wielkie oszustwo. Na tym polega ład
nie tylko korporacyjny, ale kapitalistyczny w ogóle. Gdzie pieniądze tak
oszustwo, nie inaczej.
Wolny rynek
Fiat Chrysler zapowiedział inwestycje w USA i utworzenie tam około 2
tysięcy nowych miejsc pracy. Deklaracja padła kilka dni po ostrej krytyce,
jakiej Donald Trump poddał koncerny motoryzacyjne.
Czekam na lawinę krytyki ze strony wielbicieli „wolnego
rynku” i jakaś cisza w całej sieci. No co, odwagi liberały wam zabrakło?
Kto mieczem wojuje?
Rosja może należeć do pierwszej piątki krajów świata, jeśli chodzi o
poziom rozwoju tzw. cyberwojsk - ocenia "Kommiersant", powołując się
na badania firmy Zecurion i własne źródła. Rosyjski dziennik bierze pod uwagę
liczebność cyberwojsk i nakłady na te siły. Najwięcej pieniędzy na hakerów
wydają USA, na drugim miejscu są Chiny. Pekin ma też najliczebniejszy tego
rodzaju oddział w armii - 20 tys. ludzi. Rosja wydaje setki milionów dolarów, USA - 7 mld.
Jak to, dopiero piąta? A
„miłująca pokój i demokrację” Ameryka wydaje pieniądze na hakerów? To
przerażająca potwarz, aresztować autora.
I do Guantanamo. I ten poziom wydatków, co za ohydne kłamstwo.
Kroniki Wielkiego Kryzysu
Włosi dostali od nowego rządu Paola Gentiloniego niechciany prezent pod
choinkę: dekret przewidujący wpompowanie we włoski system bankowy 20 mld euro z
budżetu. Statystycznie wypada po 500 euro na podatnika. Naród nie przyjął tego
najlepiej. Najwięcej emocji budzi 8,6 mld euro, które państwo wpompuje w
praktycznie zbankrutowany najstarszy bank świata – Monte dei Paschi di Siena
(MPS) i stanie się jego głównym udziałowcem.
Graniczące z pewnością podejrzenia wskazują bowiem, że MPS upadł za
sprawą działających w zmowie menedżerów i potężnych przedsiębiorców, którzy
potraktowali bank jak bankomat. Trudno wykluczyć, że swoje dołożyli naciskami
politycy.
MPS upadł, bo przeprowadził kilka wielkich transakcji niezrozumiałych z
finansowego punktu widzenia (m.in. wykupienie upadających małych banków), a
przede wszystkim rozdawał kredyty na lewo i prawo tym, którzy nie mogli albo
nigdy nie mieli zamiaru ich spłacić.
Jak wynika z opublikowanej struktury niespłaconych pożyczek (w sumie 47
mld euro), aż 70 proc. udzielono firmom należącym do całego wachlarza spółek w
ręku bardzo bogatych i wpływowych ludzi.
To jest największy przewał w
dziejach ludzkości. Najpierw zbudowano taki „system”, który podobno nie może
działać bez wsparcia prywatnych banków. Potem te banki rozbuchano do niepojętej
wprost wielkości. Wtedy te mastodonty zaczęły robić wałki na miarę swojej
wielkości. Jak to było do przewidzenia, wały skończyły się bankructwem. I teraz
nastąpiło najlepsze, rządy na całym świecie ratują te molochy za pieniądze
biednych. A Ci, którzy robili wały są kompletnie bezkarni. Nawet nikogo nie
oskarżono. Takiego interesu w historii nie było. A tropy jak zwykle prowadzą do
pewnego plemienia górali, ze wzgórz Golan. W tym konkretnym zaś przypadku dokładnie
widać kto i jak kradł. Ale jak znam życie, organa ścigania się „nie dopatrzą”.
W Europie
w czwartek na giełdach wyprzedaż. Środowa konferencja prasowa
prezydenta-elekta USA Donalda Trumpa rozczarowała inwestorów, bo liczyli, że
poznają szczegóły planów Trumpa dotyczących stymulowania amerykańskiej
gospodarki, a tego nie było - powtarzają maklerzy.
Będziecie mieli z Trumpem wesoło, jak jeszcze nigdy nie było. Portki Wam ze strachu poopadają, już dziś kupujcie pieluchy.
Na rosnącym
długu publicznym żaden kraj nie zbudował sobie dobrobytu, zbudował sobie ruinę.
Nie pozwólmy w Polsce zbudować ruiny – ostrzega prof. Leszek Balcerowicz,
przewodniczący Rady Fundacji FOR.
Powiedz to MATOLE w USA albo
Japonii. To nie jest takie PROSTACKIE jak Pan Balcerowicz sądzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz