czwartek, 12 stycznia 2017

UCIECZKA Z KINA WOLNOŚĆ




Motto: W 2016 roku USA zrzuciło 26 171 bomb w siedmiu krajach świata

Jaka wolność?

„Dekalog wolności” PO to kwintesencja rozumienia wolności, które dało władzę PiS i ją cementuje. Na „Dekalog” składają się wolności: słowa, mediów i internetu, zgromadzeń, sumienia, organizacji obywatelskich, samorządów, kultury, nauki, działalności gospodarczej (a jakże!), no i parlamentu. Wszystkie słuszne, konstytucyjnie zagwarantowane i strzeżone przez wspólnotę Zachodu. Trzeba ich bronić, gdy są zagrożone. 
Kluczowe jest jednak to, jakich wolności w „Dekalogu” nie ma. Zwłaszcza brak wolności osobistych i pracowniczych. Bo to ich narastający w dekadzie IV RP deficyt oraz postępujący na całym Zachodzie zanik świadomości, jak fundamentalne są one dla trwałości liberalnego i demokratycznego porządku, dały paliwo populistycznym despotom. 

Wolność dla kapitału i kapitalistów, dla „jaśnie Państwa”. Ten system nie jest dla ludzi tylko dla „Panów”. Taka „wolność” była w I RP, nazywało się to „złota wolność”. Dla 90% społeczeństwa była za to pańszczyzna. Dziś jest dokładnie tak samo, udało się cofnąć stosunki społeczne do początków XIX wieku. No to będzie jeszcze raz rewolucja.

Czyja wolność?

Jak opozycja zamierza dowartościować polską pracę? Czy ma jakąś odpowiedź na niepokojące raporty Komisji Europejskiej, która wiele razy zwracała Polsce uwagę na problem tzw. biednych pracujących (czyli tych, którzy zasuwają po kilkanaście godzin dziennie i nie są w stanie z tego wyżyć)? Jak opozycja zamierza odpowiedzieć na uwagi Banku Światowego, że bijemy rekordy częstotliwości występowania niskich płac?

Śmieciówki. Jaką opozycja ma odpowiedź na ostrzeżenia Brukseli, że elastyczne formy zatrudnienia dewastują nasz rynek pracy i obniżają innowacyjność gospodarki?

„Codziennie mam do przerzucenia około dwóch ton, bo nie jest tak, że kasjerka jest kasjerką, jesteśmy jednocześnie ochroniarzami, ładowaczami, brakuje mi sił, bo mam chory kręgosłup”. W jaki sposób opozycja chce rozwiązać problem wieku emerytalnego tych Polaków, którzy wykonują nisko płatne i ciężkie prace fizyczne? Co macie do zaoferowania tej grupie poza pouczeniami o elastyczności i konieczności przekwalifikowania się?

To tylko część pytań do obecnej opozycji, która tak „desperacko” walczy o wolność. Ale tylko o taką wolność, jaką oni ją widzą. Wolność sytych. To jak z tym, że każdy chciałby być piękny, młody i bogaty a nie brzydki, stary i chory. Dla tych drugich nasze, i nie tylko nasze, „elity” nie mają żadnej propozycji. Dziś czytałem żale niejakiej Meryl Streep w tym samym stylu co Ryszard Petru i inni „nieustraszeni obrońcy wolności”. A żadna wolność nie ma znaczenia gdy człowiek nie ma pracy i godnej płacy, domu i rodziny oraz stabilnych perspektyw na życie. A o tym, nie chcecie nawet rozmawiać. Myślicie, że znów damy się nabrać na darmową wędkę nad zbiornikiem wodnym, w którym nikt nigdy żadnej ryby nie widział? Stworzyliście system, gdzie wolność to przywilej bogatych a biednym się dziwicie, że mają to gdzieś? To jeszcze bardziej się zdziwicie.

A może tak uczciwie?

"Czy nie powinniśmy uczciwie porozmawiać?" - zastanawia się autor eseju w "Die Welt" dodając, że w przytoczonych argumentach jest coś na rzeczy. W jego opinii zasiłki na dzieci i program tanich mieszkań powinien właściwie ucieszyć wielu z tych, którym na sercu leży sprawiedliwość społeczna. "Także odkupywanie zagranicznych banków jest formą protekcjonizmu praktykowaną w wielu krajach" a "restrykcyjna polityka migracyjna Polski, jak i Węgier i Czech cieszy się nie tylko szerokim poparciem w tych krajach, ale i rosnącą akceptacją w Niemczech" - przyznaje Gerhard Gnauck. "Czas przemawia na korzyść tego rodzaju polityki. Określanie odmowy przyjęcia uchodźców mianem »ksenofobii« czy nawet absurdalnym pojęciem »rasizmu« jest wygodne, ale bezużyteczne" - przekonuje autor eseju.

Zdychanie „liberalnej demokracji” jawi nam się jako nieustanny skowyt „elit”, które „zawiodły” się na własnych społeczeństwach. W Niemczech ludzie mają podobne poglądy co w Polsce ale tam „poprawność polityczna”, czyli dyktatura „liberalnych demokratów”, jest tak wielka, że boją się do mikrofonu prawdę powiedzieć. Owa „poprawność” polityczna jest w istocie formą właśnie dyktatury, a może już wreszcie pora żeby o trudnych sprawach porozmawiać uczciwie, bez tej nachalnej propagandy?

Co tam Panie w piaskownicy?

- Ja ci powiem, Grzegorz… - zaczyna Petru.

- …ty mnie, tak? – wtrąca złośliwie Schetyna.
- Powiem ci, co teraz powinniśmy…

- Ty chcesz mi politykę tłumaczyć? Ty?

I tylko Chińczyki trzymają się mocno.

KOD zabiły pieniądze

Pojawiły się nowe fakty i dokumenty - mówią informatorzy "Rzeczpospolitej". Dokumenty - jak ustaliła gazeta - mają dotyczyć organizacji wieców w Warszawie, m.in. manifestacji z 11 listopada. Jej koszty znacząco przekroczyły zaplanowany budżet. Za organizację manifestacji odpowiadał, jak ustaliła "Rz", Piotr Wieczorek, pełniący również funkcję dyrektora biura zarządu i koordynatora mazowieckiego.

 Na zarządzie ustaliliśmy budżet na 25 tysięcy złotych, a ostatecznie dostaliśmy faktury na 100 tys. zł - powiedział "Rz" członek zarządu. - Wieczorek został wyrzucony. Według relacji członka zarządu KOD Wieczorek nie poinformował zarządu, że ma problemy, bowiem wycofały się z współfinansowania organizacji manifestacji różne organizacje pozarządowe.

Gazeta próbowała porozmawiać na ten temat z Piotrem Wieczorkiem. Ten odmówił, tłumacząc, że "niedzielę uważa za prywatny dzień".

Finansowanie przez GW i Sorosa wygląda dokładnie tak. Same obiecanki a na koniec dostajesz faktury do zapłacenia. Dokładnie tak jak w „góralskiej” (ze wzgórz Golan) kulturze od wieków jest w zwyczaju. I jeszcze są naiwni, którzy te gadki o „demokracji” kupują?

Mateusz Kijowski zaproponował ostatnio, by lider Komitetu Obrony Demokracji otrzymywał pensję. Jego zdaniem, szef KOD powinien zarabiać tyle, ile poseł, czyli 12 tysięcy złotych - pisze w środowym wydaniu "Super Express".

I co jeszcze? Zaiste propozycja „na miarę” Pana Kijowskiego, ten poziom, ten styl.

Szczyt bezczelności?

W pierwszym dniu, kiedy wrócimy do władzy, rozliczymy tych, którzy niszczą w Polsce demokrację i przywrócimy normalność - zadeklarował Bartosz Arłukowicz.

Ale gdzie? Sowa i Przyjaciele zamknięte, gdzie Pan Panie Arłukowicz będziesz tą „normalność” przywracał. Ten gość naprawdę jest zdrowo kopnięty. 

Ważny dzień Grzesia S.


Jeśli dziś będzie podjęta próba rozpoczęcia 34. posiedzenia Sejmu, bez zakończenia poprzedniego posiedzenia, będziemy stali przy mównicy - zapowiedział Grzegorz Schetyna w porannym programie TOK FM. Lider PO dodał, że "czuje odpowiedzialność", ponieważ czeka nas "ważny dzień".

Tylko nie zapomnij Grzesiu wiaderka i grabek, do zabaw w piaskownicy w sam raz. I załóż czapeczkę, bo zimno. 

Prawda w grobach

"Ujawnimy prawdę o Smoleńsku. Tę prawdę, która leży w grobach".

Patetyczne to owszem Panie Jarosławie jest, ale nie tylko, jeszcze bardziej jest to po prostu paranoiczne. Takie rzeczy można próbować leczyć, ale są jednostki lekooporne. I Jarosław do takich niestety należy.

Sytuacja

Sytuacja, w której znalazł się lider KOD Mateusz Kijowski jest, zdaje się, poprawna prawnie, a niepoprawna etycznie; oczekiwałbym od niego wyjaśnień i oczyszczenia się z tej sytuacji - powiedział w czwartek lider Nowoczesnej Ryszard Petru.

Powiedział po sylwestrowych igraszkach z kochanką, wiceprzewodniczącą partii, kandydat na Premiera i „lider” opozycji. Nie ma takiego dna, żeby ci ludzie nie potrafili się jeszcze bardziej stoczyć. Panie Petru, a jak Kijowski powie, że finanse jego żony to jej sprawa prywatna, to co? „Nie mam Pana płaszcza i co mi Pan zrobi?”

Smog pod Wawelem

Smog kolejny dzień spowija Małopolskę. Mieszkańcy regionu się duszą, a prognozy zanieczyszczenia powietrza na kolejne dni są bardzo złe. Normy mogą zostać przekroczone nawet czterokrotnie. Dziś w Krakowie z powodu smogu wprowadzona zostanie bezpłatna komunikacja.

Miała być legenda o smogu Wawelskim to jest, nie tylko legenda, o czym dowie się każdy, który wyjdzie z domu zaczerpnąć „świeżego” powietrza. I za to także dziękuję Ci Solidarność, to dzięki „bojownikom o wolność” nie ma teraz czym oddychać. Zamiast wolności mamy smog, nie tylko w Krakowie. W Warszawie wcale nie jest lepiej. Ciekawi mnie tylko, dlaczego mówi się o tym dopiero gdzieś od roku. Wcześniej wszystko było cacy buba. No i powodzenia życzę całej masie idiotów, którzy w tym powietrzu biegają i jeżdżą na rowerach „dla zdrowia”. Wchłanianie zanieczyszczeń przy wysiłku fizycznym jest wielokrotnie większe.

I mamy rekord

Rybnik przez smog zamyka szkoły. W powietrzu trucizna. "3126 proc. normy! Mamy rekord" 

Dziwi mnie tylko jedno, to do tej pory było inaczej? Jak to jest, drogie media, że dopiero tej zimy dowiadujemy się prawdy? A gdzie była „cała prawda, całą dobę” przez poprzednie dwadzieścia lat „budowania kapitalizmu”?

Przyszła bieda

Zysk netto sektora bankowego między styczniem, a listopadem 2016 roku wyniósł 13 mld 035 mln zł, co oznacza wzrost o 20,5 proc. rok do roku - podał w poniedziałek NBP, przedstawiając zagregowane dane na temat sektora bankowego.

Bieda Panie przyszła, bo jak to? Tylko 20%. A czy inwestorzy będą usatysfakcjonowani?

Będzie „pilnował”

Trump ogłosił nominację Jaya Clintona, partnera w kancelarii prawniczej Sullivan and Cromwell, na stanowisko szefa niezależnej agendy, która sprawuje kontrolę nad Wall Street i rynkami finansowymi. W Sullivan & Cromwell, Clayton reprezentował czołowe firm z Wall Street, w tym Goldman Sachs. 

Można bajki opowiadać jak to lis kurnika pilnował. Ale, jak widać, można też naprawdę lisa strażnikiem kurnika mianować. I jeszcze kury zapewniać, że dopiero teraz będą bezpieczne. Oj będzie wesoło w tym roku, a może i dłużej.

Hong Kong, czwartkowy poranek, 5 stycznia 2017 

Na rynku finansowym, na którym zagraniczny kapitał ma najlepszy dostęp do juanów (lepszy niż w Szanghaju) gracze szykują się, aby kolejny raz wykonać ten sam zyskowny numer: pożyczyć juany od chińskich banków, sprzedać je wymieniając na dolary, poczekać aż juan straci na wartości, następnie odkupić juany za dolary już po znacznie lepszym kursie, oddać pożyczone juany bankom, różnicę w kursie sprzedaży (pierwsza transakcja) i kursie kupna (druga transakcja) zachowując dla siebie. Zysk jest wymierny, a ryzyko umiarkowane, bo wiadomo, że trend osłabiania się juana jest wyraźny. 
Tym razem jednak okazuje się, że nie ma od kogo pożyczyć juanów. Te chińskie banki, które je mają, oferują je za ogromne pieniądze – oprocentowanie jednodniowej pożyczki to już ponad 30 procent w skali roku. Taki koszt pożyczki zabija sens całej operacji, która przez to przestaje się opłacać. Skoro nikt nie sprzedaje juana, to ten przestaje tracić na wartości. 

Ci, którzy wcześniej pożyczyli juany, sprzedali je i czekają na lepszy kurs do odkupu wpadają w popłoch, bo ich scenariusz się zmienia i zamiast zarabiać zaczynają ponosić straty. Postanawiają wycofać się z operacji i oddać pożyczone juany. Chcą je kupić za wszelką cenę. Ich popyt podbija dodatkowo notowania chińskiej waluty, która w efekcie umacnia się do dolara najbardziej w całej swojej historii. Mamy ewidentną panikę na rynku. Skoro teraz można zarobić kupując juany, nagle wszyscy na rynku chcą go kupić. W efekcie oprocentowanie jednodniowych pożyczek na rynku rośnie aż do 96 procent. Chiński bank centralny w Pekinie triumfuje. Pokazał, że spekulacja na ich walucie nie jest grą do jednej bramki i że towarzyszy jej ryzyko znacznie większe niż się niektórym wydawało. Stado polujące na łatwe łupy zostało przegonione. Kilka międzynarodowych banków liczy straty.

Powyższy tekst dedykuję wszystkim liberałom, którzy do znudzenia powtarzają, że „rynek ma zawsze rację” oraz „z rynkiem nie można walczyć”. Otóż rynek zwykle żadnej racji poza graniem na własne zyski, nie ma a jak widać można mu dobrze dać po łapach tylko trzeba chcieć. I móc, my na przykład nie możemy takiego numeru wykręcić, bo banki w Polsce to nie są polskie banki. I same spekulują pln a my wszyscy na tym tracimy. Ale za to jesteśmy wzorem „liberalnej gospodarki” a to przecież musi kosztować. 

Ład korporacyjny

Oliver Schmidt, który od początku 2014 r. do marca 2015 r. pełnił funkcję dyrektora ds. ładu korporacyjnego (regulatory compliance) w amerykańskim oddziale Volkswagena, został aresztowany w niedzielę na Florydzie przez Federalne Biuro Śledcze. Zarzucono mu udział w oszustwach związanych z emisjami spalin.

Ostatnie sto lat rozwoju kapitalizmu to także najbardziej dynamiczny w historii rozwój nowomowy. Zwłaszcza tzw. korporacji. Język jak w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, a prawda też taka sama. Jedno wielkie oszustwo. Na tym polega ład nie tylko korporacyjny, ale kapitalistyczny w ogóle. Gdzie pieniądze tak oszustwo, nie inaczej. 

Wolny rynek

Fiat Chrysler zapowiedział inwestycje w USA i utworzenie tam około 2 tysięcy nowych miejsc pracy. Deklaracja padła kilka dni po ostrej krytyce, jakiej Donald Trump poddał koncerny motoryzacyjne.

Czekam na lawinę krytyki ze strony wielbicieli „wolnego rynku” i jakaś cisza w całej sieci. No co, odwagi liberały wam zabrakło?

Kto mieczem wojuje?

Rosja może należeć do pierwszej piątki krajów świata, jeśli chodzi o poziom rozwoju tzw. cyberwojsk - ocenia "Kommiersant", powołując się na badania firmy Zecurion i własne źródła. Rosyjski dziennik bierze pod uwagę liczebność cyberwojsk i nakłady na te siły. Najwięcej pieniędzy na hakerów wydają USA, na drugim miejscu są Chiny. Pekin ma też najliczebniejszy tego rodzaju oddział w armii - 20 tys. ludzi. Rosja wydaje setki milionów dolarów, USA - 7 mld.

Jak to, dopiero piąta? A „miłująca pokój i demokrację” Ameryka wydaje pieniądze na hakerów? To przerażająca potwarz, aresztować autora.  I do Guantanamo. I ten poziom wydatków, co za ohydne kłamstwo.

Kroniki Wielkiego Kryzysu

Włosi dostali od nowego rządu Paola Gentiloniego niechciany prezent pod choinkę: dekret przewidujący wpompowanie we włoski system bankowy 20 mld euro z budżetu. Statystycznie wypada po 500 euro na podatnika. Naród nie przyjął tego najlepiej. Najwięcej emocji budzi 8,6 mld euro, które państwo wpompuje w praktycznie zbankrutowany najstarszy bank świata – Monte dei Paschi di Siena (MPS) i stanie się jego głównym udziałowcem.

Graniczące z pewnością podejrzenia wskazują bowiem, że MPS upadł za sprawą działających w zmowie menedżerów i potężnych przedsiębiorców, którzy potraktowali bank jak bankomat. Trudno wykluczyć, że swoje dołożyli naciskami politycy.

MPS upadł, bo przeprowadził kilka wielkich transakcji niezrozumiałych z finansowego punktu widzenia (m.in. wykupienie upadających małych banków), a przede wszystkim rozdawał kredyty na lewo i prawo tym, którzy nie mogli albo nigdy nie mieli zamiaru ich spłacić.
Jak wynika z opublikowanej struktury niespłaconych pożyczek (w sumie 47 mld euro), aż 70 proc. udzielono firmom należącym do całego wachlarza spółek w ręku bardzo bogatych i wpływowych ludzi.

To jest największy przewał w dziejach ludzkości. Najpierw zbudowano taki „system”, który podobno nie może działać bez wsparcia prywatnych banków. Potem te banki rozbuchano do niepojętej wprost wielkości. Wtedy te mastodonty zaczęły robić wałki na miarę swojej wielkości. Jak to było do przewidzenia, wały skończyły się bankructwem. I teraz nastąpiło najlepsze, rządy na całym świecie ratują te molochy za pieniądze biednych. A Ci, którzy robili wały są kompletnie bezkarni. Nawet nikogo nie oskarżono. Takiego interesu w historii nie było. A tropy jak zwykle prowadzą do pewnego plemienia górali, ze wzgórz Golan. W tym konkretnym zaś przypadku dokładnie widać kto i jak kradł. Ale jak znam życie, organa ścigania się „nie dopatrzą”.

W Europie w czwartek na giełdach wyprzedaż. Środowa konferencja prasowa prezydenta-elekta USA Donalda Trumpa rozczarowała inwestorów, bo liczyli, że poznają szczegóły planów Trumpa dotyczących stymulowania amerykańskiej gospodarki, a tego nie było - powtarzają maklerzy.

Będziecie mieli z Trumpem wesoło, jak jeszcze nigdy nie było. Portki Wam ze strachu poopadają, już dziś kupujcie pieluchy.

Na rosnącym długu publicznym żaden kraj nie zbudował sobie dobrobytu, zbudował sobie ruinę. Nie pozwólmy w Polsce zbudować ruiny – ostrzega prof. Leszek Balcerowicz, przewodniczący Rady Fundacji FOR.

Powiedz to MATOLE w USA albo Japonii. To nie jest takie PROSTACKIE jak Pan Balcerowicz sądzi.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz