piątek, 9 września 2011

Kroniki bezradnych


Motto:

Będzie to największy polski musical od czasów "Metra". Projekt "Nie ma miłości bez Solidarności" to wielkie widowisko muzyczne oparte na autentycznych wydarzeniach polskiego sierpnia 1980, z romantyczną historią w tle



Bezradny Rząd

Bezradność - tak najkrócej można opisać działania władz w sprawie bardzo drogich paliw na polskich stacjach benzynowych. Mimo że w ciągu ostatnich dwóch lat ich ceny podskoczyły o 40 procent, rząd nie podjął właściwie żadnych działań, które mogłyby pomóc zahamować ten galopujący wzrost. Co więcej, nie słychać nawet o podejmowaniu prób mających służyć ograniczeniu coraz wyższych kosztów tankowania pojazdów.

Koktajl Mołotowa składający się z doktrynalnym podejściem „rynek to załatwi” z koszmarnym lenistwem i zaprawiony totalnym nieudacznictwem i brakiem elementarnej wiedzy, o doświadczeniu nie wspomnę. Od tej ekipy nie można nic wymagać, oni po prostu nic nie potrafią, ale rządzić chcą. Taka polska specyfika.

Praktycznie żadnych szans na samodzielne mieszkanie nie ma bardzo duży odsetek ludzi młodych. Głównie dlatego, że tam, skąd pochodzą, często brakuje dla nich pracy. Niestety, migrację zarobkową do miast, w których można ją znaleźć, blokuje właśnie ów potężny deficyt mieszkań. Oczywiście bez problemu można je kupić bądź wynająć, bo na rynku ofert jest zatrzęsienie. Jest to jednak bardzo kosztowne. Jednak czy w takich warunkach można myśleć o założeniu rodziny, o dzieciach? Jak pokazują dane Eurostatu, Polska <http://info.podroze.gazeta.pl/temat/podroze/polska>  zajmuje 28. miejsce w Europie pod względem przeludnienia mieszkań wśród par. Gorzej jest tylko na Węgrzech i na Łotwie.

Ale za to „nie ma komuny”, niech się kurwa cieszą, żyją w wolnym kraju. Mogą przecież spać pod mostem, najlepiej we Wrocławiu, most ma największą powierzchnię w świecie, ilu ludzi tam może mieszkać,  jaka udana inwestycja

"Puls Biznesu" pisze, że kryzys niezbyt zaszkodził polskiemu rynkowi apartamentów. Choć do komfortu na przykład nowojorskich apartamentów nam daleko, to i tak za metr kwadratowy luksusowego mieszkania płacimy średnio 27 tysięcy złotych - czytamy w gazecie.  "Puls Biznesu" dodaje, że apartament w stolicy można już kupić za 18 tysięcy złotych za metr kwadratowy. Cena mieszkań bardziej komfortowych i pod lepszymi adresami dochodzi nawet do 45 tysięcy za metr. Mimo to chętnych nie brakuje.

Chyba już można sformułować nowe prawo ekonomiczne, im kraj biedniejszy tym większa jest sprzedaż dóbr luksusowych. Przy okazji mam kolejny dowód na prawdziwość mojej tezy, że pozorny wzrost gospodarczy „zielonej wyspy” wynika przede wszystkim z rosnącego wyzysku. W ostatnich latach ludzie godzą się już pracować za kompletne grosze bez limitu godzin, umów o pracę i innych „przeżytków” socjalizmu. Pracodawcy wystąpili nawet o „dalsze uelastycznienie rynku pracy”. Jak „uelastycznili” rynek finansowy to do dziś świat się nie może pozbierać, teraz pora na rynek pracy, tak jeszcze tajfunu nie było. Może fundusze typu „hedge” lub „private equity” zaczną na rynku pracy „obstawiać pozycje” ?

Polacy kupują coraz mniej nowych aut, ale dotyczy to głównie pojazdów popularnych marek. Bo sprzedaż luksusowych samochodów rośnie.

A z tym rośnie PKB, ale w krajach producentów tych samochodów. Jak byle „przedsiębiorcę” stać na kilka SUV’ów (żona, dzieci, kochanka) a mnie na nic to średnio i tak obu nas stać na więcej niż jeden, to taka arytmetyka jest.

Małe i średnie firmy liczą na wzrost w tym roku swojej sprzedaży i zysków. Większość nie zamierza jednak zwiększać zatrudnienia, bardzo ostrożnie podchodzą też do inwestycji - wynika z badania przeprowadzonego przez CBOS na zlecenie Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan".

Liczą na wzrost produkcji, sprzedaży i zysków w sytuacji gdy złotówka spada na łeb na szyję a inflacja też niczego sobie. To oznacza, że będą musieli zmniejszyć koszty bo cudów nie ma. Więc zmniejszą wynagrodzenia, bo nic innego jak dowodzi ostatnich parę lat, nie potrafią. Jeśli nie będzie inwestycji i spadną wynagrodzenia to … dopiero zobaczymy, co to znaczy kryzys. Od lat Polska nie tonie tylko z powodu dużej konsumpcji wewnętrznej, jak ona siądzie to rzeczone firmy nie tylko nie zanotują większych zysków ale będą walić się jak ulęgałki jesienią. Tym niemniej nie widzę szansy na opamiętanie, bo co jak co ale chciwość polskich właścicieli małych i średnich firm jest przeogromna. Zadajcie im pytanie, czy dla dobra firmy są gotowi zrezygnować z kolejnego domu lub luksusowego samochodu ? Odpowiedzi nie oczekuję, bo wszyscy ją znamy.

A jednak rząd nie bezradny


Michał Boni i rząd Tuska uważa jednak, że te umowy są problemem społecznym i należy próbować coś z tym zrobić. Czy im się uda, nie wiem, ale mają u mnie plus za to, że widzą problem i szukają metod przeciwdziałania. Na tym polega prawdziwa lewicowość. – Piotr Czerniawski Gazeta Wyborcza

Posram się, jak Boni  Donaldy, posram się z wrażenia. Oni ZOBACZYLI problem i MYŚLĄ, nie do wiary, to cud jakiś. Pewnie po ostatnich modłach Jezus Donalda tak natchnął lewicowością. Tyle, że to gówno prawda, jakby chcieli to już dawno mogli by to ukrócić, tyle, że nie chcą i nic nie zrobią. Za miesiąc już będzie po ptakach i można będzie obiecać „pracodawcom”, że w następnej kadencji znowu nastąpi „uelastycznienie” rynku pracy  a ilość „śmieciowych” umów wzrośnie. Celem jest 100% śmieci w społeczeństwie, dopiero wtedy będziemy mieli wzorcowy ustrój. Inwestorzy i rynek przyjmą to z zadowoleniem.

Ziemia obiecana

Coraz więcej firm zwalnia pracowników, a następnie zatrudnia ich, ale już przez agencje pośrednictwa – informuje „Puls Biznesu”. Chodzi o to, że firmy obawiają się, iż kryzys finansowy przeistoczy się w kryzys gospodarczy. Nawet jeżeli teraz są zamówienia, to za kilka miesięcy może ich nie być. Wtedy trzeba będzie zwalniać ludzi z pracy, a zatrudnienie tymczasowe proces ten ułatwi. Poza tym zatrudnienie tymczasowe pozwala na większą elastyczność działania. Ostatnio np. z rozwiązania takiego skorzystały tak duże firmy, jak Arcelor-Mittal Poland, Fiat czy Alchemia.

Już co trzecia umowa w Polsce to śmieć, a nic tak nie rośnie jak „elastyczne zatrudnienie”. Efekt będzie piorunujący. To, że ludzie pozbawieni środków do życia, nie mający stałej pracy, nie mogący wziąć kredytu w banku, nie mogący nic zaplanować, wywołają w końcu rewoltę to pikuś. Ale skutki będą o wiele gorsze. Nie da się tworzyć nowoczesnej gospodarki, opartej o nowe technologie i „agencje pracy tymczasowej”. To co dobre dla studentów nie ma szans sprawdzić się dla wszystkich. Ludzie pozbawieni stałej pracy i stałych perspektyw prędzej wpadną w depresje i alkoholizm niż staną się kreatywni i założą własne biznesy w high-tech. Polska stacza się w kierunku trzeciego świata, już pojawiły się „favelas” i setki tysięcy bezdomnych. O ofiarach mrozu już nawet nie piszą bo to takie „nie medialne”. W dziedzinie innowacyjności jesteśmy sto lat za Burkina Faso i podążamy dynamicznie w dół. Za  to równie dynamicznie rośnie ilość SUV’ów jeżdżących po ulicy Rosoła , wczoraj zdarzyło się nawet Ferrari z dwudziestolatkiem za kierownicą. To, też efekt „elastycznego działania” naszych firm. Ten model społeczno-gospodarczy nazywano „latyno-amerykańskim” ale tam już dawno szlag go trafił. A my zamiast podążać śladem najlepszych powtarzamy cudze błędy. Bo co jak co, ale to, że Polacy na błędach cudzych i swoich się nigdy nie uczyli to pewniejsze niż kasa w Banku.


Bezradna Europa

Lipcowe ceny producentów w państwach eurolandu wzrosły o 6,1 proc. w porównaniu z 2010 r.. To o 0,2 pkt proc. większy wzrost niż przed miesiącem. Rekordowy wzrost rok do roku, aż 12,6 proc. odnotowała Wielka Brytania. Dane na temat inflacji ze strefy euro są zgodne z oczekiwaniami, ale nie napawają ostatnio optymizmem.



Ekonomista wyjaśnia, że wyższe wydatki gospodarstw domowych związane z rosnącymi podatkami przy jednoczesnym zamrożeniu wynagrodzeń, np. w administracji, oznaczają mniej pieniędzy na konsumpcję. Może to przyczynić do osłabienia wzrostu gospodarczego. Jednak jak wskazują ekonomiści, to jedyne wyjście, aby uchronić się przed cięciem ratingów i jeszcze większą paniką inwestorów.

Czyli, zabijemy wzrost gospodarczy i wpędzimy świat w recesję, żeby tylko uchronić się przed cięciem ratingów i paniką inwestorów. Zaiste, godne to i sprawiedliwe. Inwestorzy poprzez "inżynierię" i niczym nie pohamowaną chciwość  doprowadzili sektor finansowy do kompletnej zapaści. Potem "w nagrodę" państwa z pieniędzy podatników zasypały dziurę wpędzając się w pętle zadłużenia. Teraz będą kolejne cięcia bo trzeba dbać żeby "inwestorzy" nie wpadli w panikę. Kurwa, dość tego. Jak nie da rady po ludzku to mamy jeszcze metody Józefa Wissiarionowicza. Może brutalne, ale skuteczne, alternatywą jest rozpierdolenie przez "inwestorów" całego naszego świata. Co ciekawe, Azja ma to w dupie, zgadnijcie czemu ? Ano, bo nie ma żółtych ...., dalej nie piszę bo mnie oskarżą o antysemityzm.


Bezradna Ameryka

Amerykańska Komisja ds. Nieruchomości przygotowuje pozew przeciwko kilku największym bankom w kraju - podaje "Wall Street Journal", powołując się na "dobrze poinformowane osoby". Regulator będzie starał się odzyskać m.in. od banków Goldman Sachs i BoA pieniądze stracone przez inwestorów na toksycznych papierach opartych na kredytach hipotecznych

Odbieram to jako zagranie mające tylko pokazać, że władza coś robi, że zdaje sobie sprawę, kto ukradł kasę , i że bardzo troszczy się o obywateli. Bo władza doskonale wie, że może Panów bankowców w dupę pocałować. A jak się władzy nie podoba to sobie bankowcy wybiorą nową, grzeczną. Jak Demokraci podskakiwali to mają większość republikańską w Kongresie. Jak będą dalej podskakiwać to i prezydent będzie z Teksasu.

W USA cięcia budżetowe boleśnie odczuli rodzice uczących się i studiujących dzieci. W co najmniej 20 stanach władze ograniczyły w tym roku wydatki na uczelnie wyższe. Na niektórych uczelniach czesne zdrożało. Kryzys dotknął też rodziców młodszych dzieci. Uczniowie części szkół podstawowych i gimnazjów mają od tego roku wolne piątki. Ograniczenie nauki do czterech dni w tygodniu ma pozwolić dyrektorom na wprowadzenie oszczędności bez ograniczania liczby zajęć. Cięcia wpływają też na bezpieczeństwo, bo w wielu miastach ograniczono liczbę policjantów. Najbiedniejsi już wkrótce zaczną odczuwać decyzję władz w Waszyngtonie o ograniczeniu dofinansowania dla najbiedniejszych na ogrzewanie domów i mieszkań. Tej zimy pieniędzy na ten cel może być mniej nawet o 60 proc.


Około 70 procent Amerykanów w wieku 50 do 64 lat martwi się bardzo lub umiarkowanie brakiem środków na emeryturze, jak pokazały kwietniowe wyniki sondażu Gallupa. Ludziom potrzebne jest 70 do 80 procent dochodów sprzed emerytury, żeby wieść wygodne życie, jak podaje amerykański zakład ubezpieczeń społecznych (Social Security Administration).

A na "zielonej wyspie" będzie 30% i wszyscy się cieszą.

Amerykański urząd pocztowy ogłosił, że nie ma pieniędzy, by wywiązać się ze swoich zobowiązań wobec funduszu emerytalnego, który zapewnia też opiekę zdrowotną pracownikom. Na koniec miesiąca Służby Pocztowe Stanów Zjednoczonych (United States Postal Service - USPS) mają zapłacić niebagatelną kwotę w wysokości 5,5 miliarda dolarów, ale władze poczty już zapewniają, że nawet jeśli płatność nie zostanie uregulowana, klienci tego nie odczują, ponieważ listy, przesyłki i pieniądze będą docierały do adresatów jak dotychczas.

Ostatnio takie teksty czytałem w Trybunie Ludu za Edwarda Gierka, takie Deja Vu.


Bezradny Izrael

"Panie premierze, niech pan dobrze się nam przyjrzy: jesteśmy nowymi Izraelczykami. Proszę pozwolić nam żyć w tym kraju" - apelował do Benjamina Netanjahu jeden z liderów ruchu studenckiego, także protestującego przeciwko polityce rządu. Protesty rozpoczęły się w maju, głównie przeciwko rosnącym kosztom wynajmu mieszkań w Tel Awiwie. Z tygodnia na tydzień manifestacje były coraz większe, a ich uczestnicy protestowali także rosnącym podatkom, cenom żywności, opieki medycznej i kształcenia. Premier Benjamin Netanjahu, zwolennik liberalnej polityki gospodarczej, pod presją masowych protestów powołał na początku sierpnia zespół ekspertów, który do końca września ma przygotować propozycje zmian w polityce społecznej i gospodarczej rządu.

Tylko czekam, jak "zwolennik liberalnej polityki gospodarczej" każe strzelać do własnych obywateli. Armia Izraelska ma unikalne umiejętności w zakresie eksterminacji cywilów, więc da sobie radę. Bunt Izraelczyków nie oznacza oczywiście żadnego kryzysu kapitalizmu, w żadnym wypadku, wszystko jest dobrze i nic zmieniać nie trzeba.

Bezradna e-administracja

http://wyborcza.biz/biznes/1,101716,10188940,Polska_e_administracja_nie_stoi.html
Poczytajcie, mnie się nawet komentować nie chce.

Mamy 25 mln ludzi wypełniających zeznanie podatkowe, z czego tylko 1 mln robi to elektronicznie - zaznacza prof. Wojciech Cellary z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. - Tak naprawdę reszta też wypełnia PIT - y elektronicznie, za pomocą programów dodawanych do gazet. Ale potem podatnicy te zeznania drukują i przynoszą na papierze do Urzędu. Następnie miesiącami tysiące pracowników urzędów skarbowych wklepuje to, co już było w postaci elektronicznej, do swoich systemów elektronicznych. To swoisty Ogólnopolski Program Wklepywania PIT-ów! - podkreśla.

 Pewna firma wzięła 100 osób i poprosiła, by założyły sobie konto na profilu zaufanym. Liczyła, ile osób i na którym etapie odpadnie (etapów jest sześć) i zniechęci się do zakładania profilu. Na 100 osób całość przeszła... jedna - śmieje się Paluszyński.

 Podczas ostatniego spisu rolnego i spisu powszechnego GUS tworzył specjalne oprogramowanie filtrujące błędy w rejestrach administracji. Okazało się, że pomyłki są nawet w najpopularniejszych imionach. Aż wierzyć się nie chce, że imię Stanisław może być w rejestrach zapisane na niemal 70 sposobów! - rozkłada ręce ekspert.

Do You wont more ? Bo ja KURWA już więcej nie chcę, chcę spierdolić z tego bałagany raz na zawsze. Więcej marzeń nie mam.



Bezradny Grabarczyk

Za bilet normalny z Gdyni Głównej do Warszawy Centralnej w drugiej klasie pociągu Twoich Linii Kolejowych trzeba zapłacić 61 zł. Ten, który wyjeżdża o godz. 12.43, do stolicy dociera o 21.03, czyli jedzie 8 godz. i 20 min. Podróż ekspresem Klimczok jest natomiast dwa razy droższa - na bilet normalny w tej samej klasie trzeba wydać ponad 120 zł, a czas przejazdu jest dłuższy niż w przypadku TLK i wynosi prawie 9 godzin.- Powodem mają być remonty, ale z roku na rok jest coraz gorzej - mówi Kamil Szymański z Gdyni. - Pamiętam, gdy w połowie lat 90. do stolicy jeździłem tylko 3 godziny 20 minut – wspomina.

Można zrobić trzy rzeczy:

1. Zorganizować na dworcach wystawy sztuki nowoczesnej ( patrz Miś St. Barei)
2. Wysłać malkontentów na wycieczkę koleją Trans Syberyjską z biletem w jedną stronę, jak lubią jeździć to niech mają
3. Wszystkich, którzy pamiętają jak było „przed” też wysłać na tą samą wycieczkę.

I po problemie Panie Ministrze.


Bezradny Biskup

Zdaniem biskupa Meringa sposobem na walkę z satanizmem w TVP może być też modlitwa. "Zwłaszcza do św. Michała Archanioła, by w Polsce Imię Boga nie było publicznie obrażane; tą modlitwą obejmijmy także wspomnianego bluźniercę, »który nie wie, co czyni«" - napisał duszpasterz. Bluźnierca, satanista, miłośnik wcielonego zła dostanie do dyspozycji ekran publicznej telewizji, by łatwiej mógł głosić swoje trucicielskie nauki" - napisał biskup w "Odezwie do Braci Prezbiterów i Wiernych Świeckich diecezji włocławskiej w sprawie sprzeciwu wobec promocji satanizmu w Telewizji Polskiej" opublikowanej na stronach Radia Maryja.


Bezradny Pan Biskup tęskni za dawnymi czasy, gdy Kościół nie miał takich problemów. Do lochu, tortury, samokrytyka, stos i do raju. Taka by była droga Nergala – Darskiego. Na nieszczęście „wrogowie kościoła i Boga” wprowadzili demokrację, w imię Pańskie już czas z tym skończyć.


Bezradny ZDM

Od października Wisłostradzie ma obowiązywać ograniczenie do 80 km/h. Jedynie w tunelu kierowcy będą musieli jechać "pięćdziesiątką" i to tylko dlatego, że wyższej prędkości nie można ustawić na elektronicznych tablicach. Ich projektant przewidział tylko trzy komunikaty: ograniczenie do 50, ograniczenie do 30 i komunikat "tunel zamknięty". Zbulwersowani kierowcy proponują, by wobec tego elektroniczne tablice zasłonić, a na brezencie powiesić standardowy znak drogowy z ograniczeniem do "80". Zarząd Dróg Miejskich na takie rozwiązanie się nie zgadza. Rzecznik ZDM, Adam Sobieraj, argumentuje, że na tablice ktoś wydał publiczne pieniądze i nie można ich ot, tak zasłonić. Wymiana tablic też nie wchodzi w grę. Nowe kosztowałyby kilkaset tysięcy złotych, a tyle w miejskiej kasie nie ma.


Ktoś (nie wiadomo kto, oczywiście) wydał pieniądze podatników na tablice, których nie można modyfikować. Teraz, mimo, że sprawa jest bardziej niż kabaretowa też „ktoś” nie może podjąć żadnej męskiej decyzji, bo „mogą go posądzić” o marnowanie pieniędzy. Coś mi mówi, że ten co schrzanił i ten co „nie może” to jedna i ta sama osoba. A nawet gdyby nie, to pensję kadrze kierowniczej płacą też za podejmowanie decyzji. Ale za nieróbstwo i brak decyzyjności jeszcze nikogo nie zwolnili. Bo musieli by wszystkich, od Premiera zaczynając.


Bezradna Fotyga

"Gazeta Wyborcza": Z ujawnionych przez WikiLeaks depeszy wynika, że amerykańscy dyplomaci oceniali polski MSZ za czasów Anny Fotygi jako zdemoralizowany i osłabiony - informuje dziennik. ."Dowodami na lekceważenie przez prezydenta establishmentu w MSZ są: upolitycznienie stanowisk – tych najwyższych i średniego szczebla, częste zmiany personalne, introwertyczne przywództwo i długo nieobsadzane wakaty w ministerstwie" - czytamy w depeszach. Oceniając kompetencje i styl kierowania Fotygi ministerstwem, dyplomaci piszą, że ma ona kłopoty z wewnętrznym zarządzaniem personelem resortu, któremu, jak się wydaje – zresztą z wzajemnością – nie ufa. "Dość powszechne jest przekonanie, że konsultuje się z prezydentem w najdrobniejszych sprawach. W jednym z niedawnych artykułów prasowych niewymieniany z nazwiska urzędnik mówi o urzędzie Fotygi, że to »czarna dziura«, ponieważ na podjęcie przez nią decyzji trzeba czekać tygodnie" - napisali.

Ale delikatni, dali do zrozumienia ale wprost nie napisali. To ja to przetłumaczę na nasze. Otóż Fotysia i Lesiu (ś.p) to kompletni idioci, nie mający pojęcia o polityce zagranicznej, za to z muchami w nosie i przekonaniem o własnej wielkości i nieomylności. A całe otoczenie i świat zewnętrzny to durnie i wrogowie. Tak było.

Z ujawnionych przez WikiLeaks depesz wynika, że amerykańscy dyplomaci oceniali polski MSZ za czasów Anny Fotygi jako zdemoralizowany i osłabiony - napisała środowa "Gazeta Wyborcza".- Mamy do czynienia z manipulacją wyborczą. Nie mam co do tego wątpliwości, bo przecież to nie jest przypadek, że te depesze wyciekły, bądź zostały ukazane w czasie, gdy zbliżają się wybory" - powiedziała Fotyga. Dodała, że opinie zaprezentowane w depeszach są zbieżne z opiniami, "jakie ferowała »Gazeta Wyborcza«".

Fotysia uważa chyba, że Gazeta Wyborcza i PO stoją za wszystkim na świecie, co tylko źle mówi o niej, jej partii a przede wszystkim Panu Prezesie i jego ś.p. Bracie. To bardzo ciężka choroba i rokowania nie najlepsze. Moim zdaniem bardzo nie najlepsze.

Nowy Wspaniały Świat

Na naszych oczach dokonuje się całkowita reorganizacja ładu światowego, powstaje nowy globalny układ. Odchodzimy ostatecznie od świata z przywódczą rolą Stanów Zjednoczonych. To proces nieodwracalny i dla nas niełatwy, bo my i cała Europa Środkowa na dwudziestoleciu dominacji amerykańskiej bardzo zyskaliśmy. Jeżdżę do Azji i widzę, co się tam dzieje. Rośnie rola Chin jako mocarstwa, niedługo obok USA to będzie supermocarstwo światowe. Rośnie rola Indii, Dalekiego Wschodu, ale także Brazylii, a niedługo i Turcji, która po rewolucjach w Afryce Północnej poszerzy swoje wpływy. Na szczęście dziś świat nie jest przeorywany wielkimi ideologiami. Zmienia się z zupełnie innego powodu. Miniona dekada to totalna rewolucja technologiczna: upowszechnienie telefonii komórkowej, internetu, dostępu do nowoczesnych technologii, przekazywania informacji z najdalszych zakątków świata w czasie rzeczywistym. To zupełnie zmienia sytuację i w skali mikro, i makro.

To Aleksander Kwaśniewski, nie pierwszy to i na pewno nie ostatni głos w tej kwestii. Piszę o tym od bardzo dawna i cieszę się, że coraz więcej znanych postaci zauważa, że świat się zmienił. I to zmienił się bardzo szybko, szybciej niż się komukolwiek zdawało. A tempo rośnie. Nie będzie już „supermocarstwa”, nie będzie panowania „białej rasy”, nie będzie podziału świata na „północ i południe”, będzie inaczej. Dogorywa na naszych oczach neoliberalny model ekonomii, kończy się epoka sytości „Zachodu” i biedy „Wschodu”, kończy się wyzysk, który dawał USA i Europie dobrobyt z pracy innych narodów. Jaki będzie „Nowy Wspaniały Świat” ? Będzie na pewno bardziej kolorowy i różnorodny, będzie miał uśmiech Buddy zamiast wykrzywionej cierpieniem twarzy Chrystusa. I nic już nigdy nie będzie jak było. Co mamy robić? Ja już wybrałem, wolę sajgonki, pad thai i zakupy na Pratunam oraz Koh Samet zamiast Pobierowa, galerii Mokotów i schabowego z kapustą. 

Czy nasi politycy to rozumieją? 

Średnio. Pochwalam każdego polityka, który się uczy, jeździ po świecie i rozmawia z mądrzejszymi. Ale mam wrażenie, że większość tego nie robi, że interesują się tylko naszym grajdołkiem.

Ja też mam takie wrażenie, że naszym „politykom” wystarczą ochłapy władzy i bycie „jaśnie państwem” na miarę tego grajdołka. Co do „narodu” to też niestety mam takie wrażenie, że ambicji to on nie ma za grosz. Aby do jutra, tylko czy jutro będzie ? Może się skończyć tym, że będziemy zawijali w papierki chińskie ciasteczka z wróżbą.

Kłamcy

Jarosław Kaczyński, który odwiedził redakcję dziennika "Fakt" ujawnił, że z wyników wewnętrznych sondaży zamawianych przez jego partię wynika, że PiS niemal zrównało się w poparciu wyborców z PO. - To jest prawda. Te wyniki będą się spłaszczały. PiS będzie równał w górę - skomentował te słowa na antenie RMF FM Sławomir Nowak.

Dlaczego więc badania „niezależnych instytutów” cały czas pokazują ogromną przewagę PO ? Bo oni są tak bardzo „niezależni”, ot co.

Debile

Nowy dowód nie tylko będzie zawierał nasz podpis elektroniczny, ale również np. informacje o opłacanych składkach do NFZ, historię leczenia, przebytych operacji itp. Zwycięski producent musi zagwarantować możliwość dodawania nowych funkcji.

"Dziennik Gazeta Prawna"

Bycie dziennikarzem, nawet w Gazecie Prawnej nie zwalnia z myślenia. W żadnym dowodzie nie będzie ŻADNYCH danych z NFZ i czegokolwiek innego. Od lat czytam te fantasmagorie i szlag mnie trafia. Durny tekściarz myśli, że na tym kartoniku można zapisać więcej niż podstawowe dane. To tak jakby na karcie bankowej (identyczna technologia) były zapisane wszystkie operacje. A prawda jest tak banalnie prosta. Na karcie jest tylko NUMER IDENTYFIKACYJNY. Reszta jest na specjalistycznych serwerach. Dowód musi mieć tylko jeden unikalny numer i to wszystko. Reszta jest zupełnie gdzie indziej. Ale tego chyba nigdy nie odkryją. Rozpisałem się o tym bo to doskonały przykład dlaczego jest jak jest. Otóż w Bolandzie o sprawach technicznych nie tylko piszą i dyskutują kompletni profani, tacy sami idioci z wykształceniem historycznym lub prawniczym zasiadają w Sejmie, Senacie i Rządzie. Stąd to szaleństwo.

Więzień sumienia

Portal Niezależna.pl podaje, że za aresztowanego kibica Legii, słynnego ''Starucha'' poręczyli ''artyści, dziennikarze, legendy Solidarności, dziennikarze, happenerzy, ludzie filmu, księża, posłowie i senatorowie, a także Tomasz Kaczmarek, czyli agent Tomek''. Wśród tych zacnych osobistości znalazła się także Beata Kempa z PiS-u Niezależna.pl zapowiada, że w nadchodzącym wydaniu ''Gazety Polskiej'' znajdziemy także ''ekskluzywny wywiad'' z Piotrem Staruchowiczem, przeprowadzony w areszcie śledczym na warszawskiej Białołęce. ''Staruch'' będzie również felietonistą nowego tytułu Tomasza Sakiewicza, utrzymanej w tabloidowej formule ''Gazety Polskiej Codziennie'', której pierwszy numer ukaże się już w ten piątek!
Tylko czekać, aż sprawą zajmie się Human Right Watch i Amnesty Interational a PiS będzie krzyczał, że w Polsce są więźniowie sumienia jak w Chinach. Tak to zwykły bandyta, gdy to jest politycznie potrzebne awansował do roli ofiary systemu. Z drugiej strony skojarzenia mogą być tylko jedne, PiS stacza się w narodowy-socjalizm. 

Z Zielonej Wyspy do Afryki

Lider PJN Paweł Kowal ujawnił w "Kontrwywiadzie RMF FM", że wielu kandydatów startujących z jego partii było zastraszanych przez "jedną i drugą partię", grożono im, że oni lub ich żony stracą prace. - Mieliśmy wiele przypadków prób ograniczania wolności obywatelskich. Sytuacja w Polsce zaczyna przypominać sytuację u naszych wschodnich sąsiadów. Tusk obiecywał nam drugą Irlandię, a może skończyć się Tunezją - dodał.

Gdybym nie widział jak lobbysta grozi pracownikowi wylaniem z pracy, jeśli jego żona w parlamencie nie poprze jego wniosku, to może bym nie uwierzył, ale widziałem, więc jestem przekonany, że Kowal mówi prawdę. Dwie „wielkie” partie dbają tylko o władzę i o nic innego. Jeszcze jedna kadencja i bez ofiar na ulicach Tusk nie ustąpi ze stanowiska, będzie Tunezja. Zresztą i tak będzie, bez względu na to kto wygra wybory. Ludzie tej „zielonej wyspy” długo nie wytrzymają.

Chciwość

Z ponad 7 tysięcy menedżerów funduszy hedgingowych tylko nieliczni zapewniają inwestorom regularne zyski. Mimo to pieniądze do branży inwestycji alternatywnych płyną szeroki strumieniem. W ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2011 roku saldo wpłat do funduszy typu hedge wyniosło 75 mld dol. – wynika z szacunków firmy BarclayHedge. Po raz ostatni tak szerokim strumieniem pieniądze płynęły do branży w 2007 , jeszcze przed wybuchem kryzysu finansowego w USA.


Dlaczego bogacze powierzają swoje pieniądze funduszom, które tak naprawdę nie przynoszą zysków (jak weźmiemy średnią to zyski są albo żadne, albo poniżej inflacji) ? Bo, ludzie kochają marzenia, nawet jak wiedzą (Madoff), że oferowany poziom zysków jest niemożliwy do osiągnięcia to chciwość ludzka jest silniejsza od rozumu. I niech robią co chcą, ich pieniądze. Tylko, jak je przegrają to jakim prawem zwracają się do podatników o pokrycie strat. A tak właśnie robią i państwa straty im wyrównują, i dlatego trzeba będzie siłą tą zabawę zakończyć, skoro rządy też są w kieszeni "inwestorów". Drugą sprawą jest nieprawdopodobna koncentracja kapitału w rękach mniej niż procenta populacji, to kolejny powód, żeby wybuchła rewolucja. I wybuchnie, choćby się wszyscy ze mnie śmiali. Kryzysu też miało nie być, miał się skończyć i co ? To co się dzieje wynika z systemowej cechy kapitalizmu, kumulacji kapitału i żadne "pitu, pitu" tego nie zmienią. Jak nie zmienimy systemu to ten zwali nam się na głowy, już się wali a my udajemy, że deszcz pada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz