piątek, 23 marca 2012

I nie puszczę Cie na emeryturę aż do śmierci


Motto:

Chciałabym jako obywatelka pakietu rozwiązań systemowych, a nie korekt na istniejącym systemie, ruszania po tym suwaku emerytalnym - apeluje Kubisa. - Chodzi o inwestowanie w politykę społeczną, czyli dotyczącą zabezpieczeń społecznych, polityki rodzinnej i edukacji. Zacznijmy też rozmawiać, dlaczego w Polsce tak mało się zarabia?


Wypadek, przypadek a może kosmici ?


Bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej chcą, aby ciała ofiar po ekshumacji zbadali eksperci z USA. Senator Beata Gosiewska wyraziła swoje oburzenie postawą prokuratury w tej sprawie i w mocnych słowach oceniła działania śledczych oraz rządu. - To nie był wypadek lotniczy - mówiła. - Byliśmy wielokrotnie okłamywani i oszukiwani. (...) W tę bajkę opowiedzianą o brzozie, to już chyba dzieci nie wierzą - stwierdziła Gosiewska w TVN 24. W przyszłym tygodniu odbędzie się ekshumacja zwłok jej męża Przemysława Gosiewskiego zarządzona przez prokuraturę.


 

Z ostatniej chwili. Po ekshumacji okazało się, że w trumnie ś.p. Gosiewskiego są zwłoki OBCEGO, gdzie zatem jest poseł Gosiewski ? Czy tropy prowadzą do Roswell, do słynnej strefy 51 ?





Reforma emerytalna
Zbigniew Meres, senator Platformy Obywatelskiej, miesięcznie zarabia około 30 tysięcy złotych. Jak to możliwe? Część z tej sumy otrzymuje z biura emerytalnego MSW, a drugą część w ramach uposażeń senatora - informuje "Fakt". Meres, który był komendantem głównym Państwowej Straży Pożarnej, po przejściu na emeryturę otrzymuje 80 procent ostatniej pensji. - Cieszę się, że mogłem uczciwie służyć krajowi i teraz otrzymywać emeryturę, której wysokość netto wynosi około 11,7 tys. zł - mówi "Faktowi" parlamentarzysta Platformy. Polityk dodatkowo, co miesiąc, otrzymuje z Senatu 13,5 tys. zł. Jak pisze gazeta przykład Meresa nie jest jakimś wyjątkiem, albowiem takich parlamentarzystów jest wielu.
Ja po 40 latach pracy i przejściu na emeryturę w wieku 67 lat dostanę niecałe 30% wynagrodzenia podobnie jak wszyscy. I nikt mnie nie zatrudni dodatkowo w Senacie za „marne” 13.5 tys. PLN. Na tym bowiem polega „istota” tej reformy, że jest dla frajerów bo „władza” ma inne „zaplecza emerytalne”.

Pawlak: mam nadzieję, że ws. emerytur dojdzie do porozumienia na serio

I co jeszcze powie WICEPTREMIER ? Panie i Panowie, to co robicie to kompletne „żenua „. Czy Wy naprawdę nie widzicie jacy jesteście śmieszni i żałośni zarazem ? Nie, bo co rano każde z Was staje powtarza za klasykiem „lustereczko powiedz przecie …”.

Śmieciowy kraj

Jacek Żakowski, publicysta "Polityki"

- Dziś już nie tylko w prywatnych firmach są umowy śmieciowe. Wysyłają na nie pracowników szpitale, a nawet administracja państwowa. To popularny outsourcing zadań. Zamiast zatrudnić pracownika na etat, daje się zlecenie firmie, a ta zatrudnia na umowy śmieciowe lub każe założyć własną firmę. W ten sposób państwo samo okrada się ze składek ZUS.

Izabela Przybysz, Instytut Spraw Publicznych

- W reformie emerytalnej zapomniano o młodych. Mają długo pracować. Ale jak nie dostaną prawdziwych umów, to ta reforma nie wypali. Za 20-30 lat wrócimy do tego samego problemu. To nieprawda, że młodzi sami odkładają na swoją przyszłość. Pracodawcy zmuszają ich do umów śmieciowych. Nie dziwię się jednak młodym, że się na to godzą. Dostają niskie stawki i bez ZUS dostają do ręki więcej. Rząd musi znaleźć rozwiązanie, aby pracodawcy zatrudniali na etat.

Taniej, taniej, taniej. Jak mantra powtarzają neoliberałowie. Konkurujemy już z tzw. trzecim światem jeśli chodzi o „koszt siły roboczej”. To co zrobiono przez ostatnie 22 lata to wybaczcie patos „zbrodnia na narodzie”. Taki jest efekt neoliberalizmu i działania rynku. „Rynek” chce tylko tanio kupić, drogo sprzedać. I żadnego problemu społecznego nie załatwi. Całą tą misterną konstrukcję ekonomiczna zwaną liberalizmem szlag trafił. Od czterech lat cały świat choruje i końca nie widać. Ale odważnego, który by powiedział, że jak Związku Radzieckiego tak i tego gówna naprawić się nie da, nie widać. Jeżeli teraz kobieta średnio rodzi 1.2 dziecka a do prostej reprodukcji populacji trzeba 2.2 to co nas czeka ? Wszystko się zawali, nie tylko ZUS. Ale ta sytuacja demograficzna, o której tyle się teraz mówi, jest WYNIKIEM polityki, którą prowadzono świadomie i konsekwentnie. „Urynkawianie” wszystkiego, likwidacja „socjalu”, pozbywanie się własności państwowej (PZU sprzedaliśmy za 4 mld i odkupiliśmy za 17), wszystko to nie jest dziełem „ciemnych sił” tylko świadomych decyzji kolejnych rządów. Oczadziałe debilną ideologią „made in USA” rządy doprowadziły do takiej sytuacji gdy poddani „grze rynkowej” młodzi ludzie zarabiają grosze, za które ledwo mogą się utrzymać. Mieszkań mieć nie będą, na emerytury nie odłożą, o co najmniej dwojgu dzieciach w rodzinie można zapomnieć na długo. I jest już o wiele za późno żeby cokolwiek poprawić. Tym gorzej, że aby coś zmienić należy bardzo wiele przewartościować. Trzeba aby to społeczeństwo miało prymat nad gospodarką, aby człowiek był ważniejszy od kapitału, aby praca była prawem a nie przywilejem, aby za dobrą pracę była godna płaca. I tak dalej, i tak dalej. Brzmi znajomo ? To już było ? Może tak a może nie. Ale jeśli nic nie zrobimy to jak Titanic spierdolimy się na dno. Tylko orkiestra będzie cały czas grała, do końca.

Skąd wziąć kasę ?

Propozycje emerytalne zgłaszane przez Polskie Stronnictwo Ludowe mogą kosztować budżet państwa kilka miliardów złotych - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

500 ulg w podatku PIT kosztuje budżet rocznie 76 miliardów. To wszystko na ten temat.


Balcerowicz musi odejść

Zdaniem Leszka Balcerowicza, wiek emerytalny trzeba podwyższyć. W przeciwnym razie w Polsce ubędzie w najbliższych latach 2 miliony osób w wieku produkcyjnym.

Chyba wszyscy wiedzą, co to jest mantra. Mantrą Leszka Balcerowicza jest tekst powyżej cytowany. Bez względu na rzeczywistość, bez względu na to co jest, co było i co może być będzie to powtarzał z uporem godnym lepszej sprawy. Panie „profesorze” :

1. Te 2 brakujące miliony wyemigrowały z Polski „za pracą i chlebem”, których Polska Pana Balcerowicza im nie dała
2. Bezrobocie rejestrowane wynosi 13 %, z nierejestrowanym więcej a licząc 2 miliony emigrantów wyszło by ponad 20%.
3. 30% Polaków pracuje na umowach „śmieciowych” a spora liczba wręcz „na czarno”.

Jak w takich warunkach można pieprzyć o „braku rąk do pracy”. Owszem można, ale o braku „tanich rąk do pracy”. I tu jest pies Balcerowicza pogrzebany. Jaśnie Panowie Pracodawcy chcą mieć nisko opłacanych pracowników, bo gdyby podnieśli płace, zatrudniali na etat ( tylko 20% pracujących płaci pełny ZUS) to ludzi do pracy by nie zabrakło. Wrócili by emigranci i po problemie. A jak nie, to przyjechali by inni skuszeni dobrymi zarobkami w najszybciej rozwijającej się gospodarce Europy. Ale przy TAKICH płacach i TAKIM rozwarstwieniu ludzie dalej będą stąd wiać. Dlatego trzeba ADMINISTRACYJNIE zagnać ludzi do roboty, co Pan Balcerowicz powtarza jak mantrę. Uważajcie, jak wyjedzie jeszcze 2 miliony, a na to się zapowiada, wiek emerytalny Pan Balcerowicz zaproponuje na co najmniej 70, jak nie lepiej. Dlatego proponuję przypomnieć inną mantrę  BALCEROWICZ MUSI ODEJŚĆ. Bo Panie „profesorze” brak rąk do pracy to efekt RYNKU. Płace w Polsce są poniżej rynkowych więc ludzie przemieszczają się tam gdzie płacą więcej. Powiedz Pan kolegom, że muszą płacić więcej to im 2 milionów pracowników nie zabraknie. Ale Pan jako zwolennik gospodarki rynkowej proponuje zamiast tego podjąć decyzje administracyjne. Czyżby skorupka PZPR Panu odbijała ? A nasi pożal się Boże „pracodawcy” niech zostaną bez pracowników to i umów śmieciowych będzie mniej i płace wyższe. Dość tego wyzysku.

Ekonomista zwraca uwagę, że liczne badania empiryczne wskazują, że wysokie opodatkowanie likwiduje miejsca pracy przede wszystkim osobom młodym. Czyli tak naprawdę podniesienie wieku emerytalnego umożliwi młodym znalezienie pracy po zakończeniu edukacji - zaznaczył doktor Wojciechowski.

Gdzie KURWA te „badania empiryczne” ? Kolejny „noblista” z ekonomii, pierdoli co mu ślina na język przyniesie. Oto istota lobbingu, kłamstwa, kłamstwa i jeszcze raz kłamstwa. Tym razem tak absurdalne, że nawet dyskutować nie ma z czym. Moje „badania empiryczne” pokazują, że jak płace są na odpowiednim poziomie to ludzi chętnych do pracy jest więcej niż miejsc pracy. I to bez względu na wiek emerytalny. Ale nie w przypadku umów na 1500 PLN brutto „o dzieło” lub „samo zatrudnienia”. 

Małgorzata Rusewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan zwraca natomiast uwagę, że podwyższenie wieku emerytalnego do 67 lat zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet nie tylko przyczyni się do zwiększenia nowych miejsc pracy i nowych inwestycji. Będzie też bardzo korzystne dla samych kobiet, których pozycja na rynku zatrudnienia w stosunku do pozycji mężczyzn zostanie zrównana.

Będzie to korzystne … ale dla pracodawców, którzy sowicie Panią Rusewicz opłacają, żeby siała tą tanią propagandę. A kiedy Pani Małgosia zaproponuje „przywiązanie chłopa do ziemi” i niewolnictwo, to by dopiero było „korzystne”. Pani Małgosiu, wstyd tak zarabiać, naprawdę wstyd.

"Rządzący nie wiedzą, jak ludzie w Polsce pracują"

Rząd przykłada miarę swoich doświadczeń zawodowych - że pracują umysłowo, są dobrze wynagradzani i ich praca niezbyt obciąża organizm - do tego, jaka jest rzeczywistość tych pracujących za średnią krajową. W takich warunkach nie dziwi kompletny brak zaufania ze strony społeczeństwa - mówi w rozmowie z TOK FM Julia Kubisa, socjolożka z Uniwersytetu Warszawskiego i członkini redakcji tygodnika "Przekrój". Społeczeństwo ma świadomość, że istnieją poważne niedociągnięcia w tym, w jakich warunkach pracuje i żyje. Trudno więc oczekiwać, że lekko przyjmie propozycję wydłużenia wieku emerytalnego. Według ostatnich badań TNS OBOP jedynie 7 proc. badanych Polaków jest za wydłużeniem wieku emerytalnego do 67 lat dla mężczyzn, a 3 proc. jest za tym samym wiekiem dla kobiet.

W ten sposób Ci, którzy mienią się być „przedstawicielami” tegoż społeczeństwa działają dokładnie przeciw tym, którym służyć powinni. Komu więc służą ? Tym, którzy tzw. „reformy” oczekują, czyli przede wszystkim „rynkom” , agencjom ratingowym i „obiegowej opinii w okolicach Komisji Europejskiej”. W demokracji moim skromnym zdaniem żaden rząd nie dostał takiej legitymacji żeby działać wbrew woli ponad 90% społeczeństwa. Nie ma takiej opcji. To już demokracją nie jest. Bo demokracja nie polega wyłącznie na zdobywaniu raz na cztery lata jakiejś tam większości (PO+PSL mają niecałe 50% głosów spośród niecałych 50% głosujących, co daje góra 25% faktycznego poparcia) a potem robieniu co się „władzy” żywnie podoba. Ta „reforma” to działanie kompletnie nie przemyślane, ot zwykłe „małpowanie” po innych. Pracy dla 50+ nie ma i nie będzie. Już jest straszny dramat a będzie gorzej. W takiej sytuacji dopychanie kolanem tej kretyńskiej ustawy jest kompletnym nonsensem z każdego punktu widzenia. Oczywiście oprócz punktu widzenia kandydata na Przewodniczącego Komisji Europejskiej Donalda Tuska.

Zdaniem naszej rozmówczyni propozycje rządowe obniżają zaufanie społeczeństwa do władzy. - Może się okazać, że będzie to bezustanne gonienie króliczka - im będziemy starsi, tym dłużej będziemy pracować, bo zawsze na coś będzie brakowało pieniędzy.

I nie puszczę Cię na emeryturę aż do śmierci … Jacek Vincent Rostowski

W debatach o propozycji rządu przewija się dodatkowo ten motyw, że rządzący nie wiedzą, jak ludzie pracują - zauważa Kubisa. Czyli? - Rząd przykłada miarę swoich doświadczeń zawodowych - że pracują umysłowo, są dobrze wynagradzani i ich praca niezbyt obciąża organizm - do tego, jaka jest rzeczywistość tych pracujących za średnią krajową. Dodatkowo trudno jest wierzyć w wyliczenia rządu, jeżeli weźmie się pod uwagę liczbę bezrobotnych i tych, którzy są zameldowani w Polsce, ale pracują za granicą.

Trzy dni temu widziałem jak „zarobiony na śmierć” poseł Płaszczak sunął był swoim ogromnym SUV’em ulicami Stołecznego Miasta poświęcać się za nas, co tylko potwierdza przytoczoną opinię.

Nie jestem w stanie ocenić, czy lepiej pracować do 65. roku życia, czy do 67., bo to jest łatwe poruszanie się po suwaku liczbowym. Znacznie istotniejsze od tego są jednak kwestie dotyczące polityki społecznej, czyli opieki, edukacji i opieki zdrowia w czasie, kiedy do tej emerytury będziemy dochodzić - podkreśla Kubisa. - Najpierw więc spójrzmy na to, w jakich warunkach ludzie żyją i pracują dzisiaj w Polsce. A jest na co patrzeć: mamy np. temat umów śmieciowych, czyli w kraju problem osób, które długo pracują, ale nic nie odkładają w ramach obecnego systemu składkowego albo odkładają znacznie mniej, niż by mogły, bo są na samozatrudnieniu. Czemu więc się promuje samozatrudnienie, a równocześnie mówi, że nie ma pieniędzy i trzeba wydłużyć wiek emerytalny? Może najpierw z tym zróbmy porządek?

I tu wychodzi cała ta marność nad marnościami Pana Premiera Donalda Upartego Tuska. Ten rząd kompletnych nieudaczników, co udowodnił paprząc przez cztery lata wszystko czego się tknął (UWAGA : nowe elektroniczne dowody mają być JESZCZE DWA LATA PÓŹNIEJ) wciska nam propagandowe kity o nieuchronności przedłużania czasu pracy. A co ten projekt naprawdę oznacza, w jakim jest otoczeniu, jakie są tego projektu implikacje to …. To po prostu czarna dziura. Bo dla tych nieudaczników życiowych jakimi są bez wątpienia nasi „przedstawiciele narodu” jest to zwyczajnie za trudne. Tak jak nauka angielskiego na przykład, czego liczne dowody mieliśmy przez wszystkie te „solidarnościowe” lata. A jest w Polsce cała masa ludzi, którzy nie tylko biegle po angielsku gadają to jeszcze pracować potrafią. Ostatnio w sklepie za rogiem młoda ekspedientka tak „poleciała” szkolnym angielskim do grupki zagranicznych turystów, że oniemiałem. Takie czasy, że nawet ekspedientki w Polsce obce języki znają ale posłowie na sejm co to, to nie.

Idzie ku dobremu

Przekonanie, że sytuacja w Polsce zmierza w złym kierunku, wyraża dwie trzecie Polaków (65%), opinię pozytywną - 21% - podaje CBOS w najnowszym sondażu. To najgorszy wynik od blisko dziewięciu lat. Następuje systematyczny spadek pozytywnych opinii o kierunku zmian zachodzących w Polsce - od października ubiegłego roku odsetek osób zadowolonych z sytuacji w kraju zmniejszył się łącznie o 11 punktów.

Pan Premier Donald Tusk nie raz i nie dwa zapewniał, że w Polsce wszystko idzie ku dobremu. Redaktor Tadeusz Mosz codziennie zapewnia, że Polacy się bogacą. Chwalą nas agencje ratingowe,  Nomura Bank podwyższa nasze prognozy wzrostu. I tak można wymieniać niemal bez końca. Tylko ten „niewdzięczny naród” nie rozumie, że żyje mu się lepiej, tak jak obiecywał Premier, żyje się lepiej wszystkim. A może jednak nie wszystkim, może naprawdę jest tak, że nielicznym się poprawia za to baaaaaardzo zdecydowanie ? Tak jak za Gierka, Polska rosła w siłę ale nam nie żyło się dostatniej. Mam przeczucie graniczące z pewnością, że mam rację. Sytuacja większości rodzin w ostatnich latach mocno się pogorszyła, inflacja zjadła skromny wzrost płac i galopuje dalej. O sytuacji młodzieży szkoda nawet pisać, starszych też. Więc to Pan Premier, Pan Mosz i Panowie i Panie Nomura duby smalone opowiadają a 65% ma rację. Tylko zamiast gadać niech te 65% weźmie sprawy w swoje ręce i rozpędzi bandę darmozjadów zwaną nie wiem czemu „klasą polityczną”.

Czarny zrobił swoje ?

Prymas dodał, że niektórzy politycy podejmują takie działania, by zyskać większe poparcie części wyborców. - Jak Kościół był potrzebny, to się pchali, wchodzili do zakrystii, prosili o pomoc. Dzisiaj wytaczają armaty, nie wiem po co - powiedział. - Pewna grupa polityczna, taka czy inna, chce na takich przestrzeniach wygrywać swoje interesy polityczne - dodał. Zwrócił uwagę, że w taką politykę wpisują się także próby usunięcia religii ze szkół.

Panie Prymasie, jak się wchodzi w związki z szemranym towarzystwem to trzeba brać pod uwagę, że Pana mogą wyślizgać. Na pocieszenie tylko powiem Panu w zaufaniu, że Oni wszystkich tak traktują. Wykorzystują do promocji i porzucają jak zużytą ścierkę. Taki lajf. Trzeba było z oszustami w karty nie grać.

A Pan Biskup Michalik poleciał „po całości”.

Organizacje masońskie w Polsce istnieją, podobnie jak różne inne stowarzyszenia i grupy nieżyczliwe chrześcijańskiej tradycji, istnieją też organizacje lewackie i lewicowe, które atakowały Kościół choćby na Krakowskim Przedmieściu. Ktoś to nakręca, komuś antykatolicka retoryka jest potrzebna. Chcę otworzyć oczy ludziom młodym. Kościół stał się chłopcem do bicia, na którym niektórzy próbują zbić swój kapitał polityczny. To na pewno jest jedna z racji, dla których Kościół jest dzisiaj planowo atakowany. Fundusz Kościelny, nauczanie religii, in vitro, aborcja, propaganda rozwiązłości – każdy z tych tematów jest kreowany nie po to, aby rozwiązać jakiś istotny problem społeczny, tylko po to, aby tak czy inaczej zaatakować sam sens istnienia Kościoła - powiedział w pierwszej części rozmowy z Onetem abp Józef Michalik.

Natankiem poleciał gość, ale jazda. Otwórz oczy Biskupie, to XXI wiek, ostatni wiek kościoła katolickiego, następnego nie będzie. Religia potrzebna była w społeczeństwach prymitywnych, które innego źródła ładu moralnego nie miały. W nowoczesnym świecie, gdzie prawa kreowane są przez społeczeństwa i przez społeczeństwa egzekwowane, prawo „boskie” nie jest już do niczego potrzebne. Ludzie sami bez pomocy Pana Biskupa i kolegów potrafią odróżnić dobro od zła i nie muszą za to płacić podatków od urodzenia a nawet i po śmierci. W cudowny towar zwany „życiem wiecznym” też już coraz mniej naiwnych wierzy, tak samo jak w „niepokalane poczęcie”, „świętych obcowanie” i inne dyrdymały. Poza tym, z takim językiem Panie Biskupie to można było w średniowieczu, teraz od śmiechu zajady się tylko robią. Żałosny Pan jest, oj żałosny.

I leci dalej.

PO połknie wszystko, co przyniesie jej popularność społeczną. Dlaczego PO milczy, kiedy naród polski wymiera? Nie robią nic w sprawie promocji rodzin, opieki nad rodzinami wielodzietnymi, leki drożeją, rośnie bezrobocie, spada dzietność, likwiduje się szkoły, zaniża się kultura. Naród powinien się obudzić. Manifestacje mogą skutkować czymś groźniejszym, niż się myśli. Zamiast promować in vitro, aborcję, związki partnerskie, rząd powinien zadbać choćby o biednych, bezrobotnych, chorych i rolników. (...) Nawet cała dotychczasowa Europa jest zagrożona wymarciem - powiedział w drugiej części rozmowy z Onetem abp Józef Michalik.

Jako zadeklarowany Darwinista stwierdzam, że skoro Naród Polski wymiera to znaczy ni mniej ni więcej, że jest ewolucyjnie nieprzystosowany do życia. Zanikają bowiem gatunki zbędne a Polacy do takich zapewne należą.

Kwiaty dla Nowaka

Błoto, kałuże, nawet całe rozlewiska, a w środku tej brei wiadukty. Tak wygląda autostrada A2 pod Żyrardowem na dwa i pół miesiąca przed mistrzostwami. I po tym mamy jeździć na Euro?! Minister transportu Sławomir Nowak (38 l.) przyznaje: - Termin oddania ostatnich odcinków A2 to październik 2012 r. - powiedział w Sejmie szef resortu odpowiedzialnego za drogi. Jeszcze w lutym minister transportu Sławomir Nowak (38 l.) mówił, że walczy o przejezdność A2. Teraz rozwiewa już wszelkie nadzieje. Tą trasą na Euro nikt nie pojedzie.


Panie Ministrze, wie Pan co to jest odpowiedzialność, w tym odpowiedzialność za słowa ? trzeba było nie kłamać, że dogonimy i zdążymy tylko mówić prawdę. A jak Pan kłamał to teraz trzeba być mężczyzną i odejść. Ale jaki tam mężczyzna, 38 lat to teraz tylko metro seksualny chłopczyk i jak mężczyzna zachować się nie musi. Dlatego Pan Nowak zostanie ministrem tak długo jak Pan Donald Tusk na to pozwoli. Jakość pracy i słowa Pana Minsitra nie ma tu nic do rzeczy.

A deszcz padał, padał i padał

Poznaliśmy przyczyny infrastrukturalnej katastrofy: to leniwi robotnicy, za mało pracują szczególnie między 6 a 22. No i deszcz. Deszcz bezczelnie pada, obficie, zbyt obficie i dlatego uniemożliwia dokończenie inwestycji. Deszcz padał, pada i będzie padać - drogi trzeba budować – skomentował wypowiedzi ministra poseł Ruchu Palikota Andrzej Rozenek (43 l.).

Premier podkreślił też, że od ministra transportu oczekiwał, że będzie relacjonował jemu i Polakom, jaki jest stan budowy dróg. – I minister Nowak uczciwie i otwarcie mówi, że nie wszystko jest ok – pochwalił swego ministra Donald Tusk.

Jaki dobry minister, odważnie i odpowiedzialnie mówi, nie zrobiłem, nie będzie, nie zdążymy, nie damy rady. Mam tylko pytanie, po co on jest ministrem. Żeby drogi były w terminie ? Nie, Pan Nowak jest Ministrem po prostu dlatego żeby był ministrem. Tak samo jak Pan Premier i cały rząd. Oni są tylko po to żeby byli. Efektów być nie musi.

EURO 2012 Apokalipsa

Otworzono ją, z dużym opóźnieniem, w sierpniu. Wówczas wydawało się, że zbliżające się Euro 2012 przyciągnie na stadion kibiców i wielkie imprezy. W końcu kto nie chciałby zobaczyć z bliska najładniejszego stadionu w Polsce i jednego z najładniejszych w Europie? Niestety, ostatnie miesiące okazały się totalną klapą, a na gdańskim obiekcie, poza meczami piłkarskimi, jedynie rosła trawa. Co więc stanie się z PGE Areną, kiedy minie szał związany z mistrzostwami Europy?

Co się stanie ? Już dziś proponuje oddać Wietnamczykom, niech zrobią bazar. Każda inna opcja to koszmarne straty. Po jaką cholerę Lechii Gdańsk taki stadion ? Nas nie było na to wszystko stać ale Polaku „postaw się a zastaw się”. Za fanaberie premiera piłkarzyka zapłacą wszyscy.

Kultura liberalna ?

Przypominam - Karolina Wigura z redakcji KulturyLiberalnej.pl w swoim tekście zaapelowała: przestańmy biadolić! Komentując list Pani Magdy, napisała:

Nieszczęście słuchaczki polega jednak na tym, że zamiast szukać pracy w sposób kreatywny, ogranicza się do tego, co daje jej (albo raczej: do tego, czego jej nie daje) urząd pracy. Istnieją przecież miejsca - jak biblioteki publiczne - gdzie za darmo dostępny jest Internet. Można dzięki niemu szukać pracy kreatywnie, czyli zgłaszać się do tych firm, które wydają się ciekawe, zamiast czekać na oferty pracy i pośrednictwo zastanej i być może w ogóle niepotrzebnej struktury, jaką jest Urząd Pracy"
Jak ja kocham takie liberalne recepty. Wszystkie sprowadzają się do jednego. Nie udało Ci się w wyścigu szczurów, nie masz pracy, nie masz z czego żyć ? Twoja wina, twoja wina, twoja bardzo wielka wina. Jesteś pasożytem i grzesznikiem leniem i obibokiem. I jeszcze śmiesz narzekać ? Najczęściej takie „recepty” wygłaszają ludzie, którzy swoje ciepłe i dobrze płatne posadki zawdzięczają, nie „grze rynkowej”, nie własnej „przebojowości” czy unikalnym umiejętnością ale wyłącznie usadowieniem na towarzyskie „grzędzie”. To zwykle prezesi „klubów biznesu” i innych finansowanych  przez lobby kapitalistów „instytutów” naukowych, społecznych, kulturalnych i co tam jeszcze się trafi. Zwykła, tania marksistowskiego rodowodu propaganda i tyle. A prawda o „rynku pracy” w Polsce jest taka, że jak sobie pracy nie „załatwisz” to jej mieć nie będziesz. Choćbyś był najbardziej kreatywny na świecie. Jak się urodziło w Roku Pańskim 1954 to jest to ostatnie zdanie w CV jakie rekruter przeczyta, przed wrzuceniem tego kreatywnego dokumentu do kosza. 

Wykształcenie wyższe: dwa dyplomy - zarządzanie oraz dziennikarstwo i komunikacja społeczna. 13 lat doświadczenia w mediach, poza etatową pracą zawsze dodatkowe zajęcia dziennikarskie i redaktorskie. Perfekcyjna znajomość CMS'ów, programów graficznych, DTP, zarządzania treścią, wieloletnie doświadczenie jako wydawca i redaktor naczelna. Szeroki zakres tematyczny, dzięki mediom, które mi zaufały zlecając tematy od energetyki, przez gospodarkę, prawo, FMCG aż po celebrity. Bez problemu szybko będzie nowe zajęcie. Wprawdzie nie noszę nazwiska "Lis", ani innego o cechach "wytrycha" szybko otwierającego drzwi kolejnych redakcji, jednak - nie będzie źle. Ofert było kilka: w K., w W. w P. Atrakcyjnie i czytelnie przygotowane cv (w końcu na użytek własny przydała się znajomość Indesigna), do tego rzecz jasna dedykowane listy motywacyjne z osiągnięciami, umiejętnościami, kwalifikacjami, doświadczeniem, przykładami tekstów. Lokalizacja nieistotna - ważne, by mieć pracę. Zdalna? Jasne, czemu nie, w końcu jako dziennikarka/reporterka mam i w tym doświadczenie. Z umów o dzieło jakoś też może uda się utrzymać - się, bo na pewno nie spłacać zaciągniętego kredytu hipotecznego, który na razie pochłania zaoszczędzone w czasach "zatrudnieniowych" pieniądze. Za wyjątkiem jednego portalu z Warszawy, który autoresponderem przysłał na maila informację "(...) dziękujemy za przysłanie do nas swojej oferty (...) Odezwiemy się, jeśli będziemy zainteresowani" reszta pracodawców z pozycji "wysokiego C" nie daje znaku życia"

Na rynku taniej

Nasze opony zdrożały o ok. 20 proc., przyznaje Marta Konopacka z firmy oponiarskiej Dębica. I wyjaśnia, że podwyżka była konieczna ze względu na rosnące ceny energii i surowców wykorzystywanych przy produkcji opon, m.in. kauczuku naturalnego czy sadzy technicznej. Żeby utrzymać rentowność konieczne było zredukowanie kosztów, ale też wdrożenie podwyżek, dodaje przedstawicielka Dębicy.

Rynek zadziałał, tzn. spekulanci wywindowali ceny surowców do niebotycznych rozmiarów, więc ceny rosną jak szalone. A miało być odwrotnie, całe 50 lat mi tłumaczą, że rynek ceny obniża, ale chyba nie w tym życiu. Ale GUS i tak wyliczy inflację na poziomie 4%.

Chocholi taniec wokół Mazowsza, ciąg dalszy

Z powodu kompromitujących niedopatrzeń przy przetargach na siedzibę Zespołu Pieśni i Tańca "Mazowsze" przepadła część unijnej dotacji. Nagle trzeba wygospodarować 11 mln zł. Bo okazało się, że nie dostaniemy 9 mln zł unijnej dotacji na budowę Matecznika. Powód: części przetargów na tę inwestycję nie ogłoszono w unijnym biuletynie zamówień publicznych. Pozostałe 2 mln to karne odsetki naliczone przez Unię. Marta Milewska, rzeczniczka władz województwa, potwierdza, że powodem korekty finansowej jest brak publikacji w unijnym biuletynie. Zaznacza, że "skorygowano" tylko część dofinansowania. Kto jest odpowiedzialny za to, że przetarg nie został ogłoszony w unijnym biuletynie? Marta Milewska przekonuje, że powinien to zrobić "beneficjent", czyli władze zespołu pieśni i tańca. Zdymisjonowanym dyrektorem był Jacek Kalinowski, prywatnie brat PSL-owskiego eurodeputowanego Jarosława Kalinowskiego. - A kto go wcześniej mianował? Marszałek Adam Struzik. Na nim więc spoczywa polityczna odpowiedzialność za ten kompromitujący błąd.

No wicie, rozumicie. Marszałek Struzik owszem mianował ale w ramach „polityki pro rodzinnej” rozumianej wg PSL. Pan Kalinowski brat Tego Kalinowskiego nie dawał rady nie tylko z dotacjami, on biedak z niczym rady nie dawał. Ale rodzina też musi gdzieś pracować powiedziała kiedyś słynna przedstawicielka innej chłopskiej partii. Ale żeby od razy Pana Marszałka Struzika za to rozliczać, gruba przesada. Gdzie my znajdziemy równie wspaniałą postać, Marszałka za każdej koalicji rządowej. Hoover to betka przy Struziku, tamten przetrzymał tylko 8 prezydentów. Struzik będzie marszałkiem nawet jak świat się skończy, i Wielka Orkiestra też. A Adam Struzik WIECZNYM marszałkiem jest.

Po co To jest ?

Dlaczego na przykład tyle się mówi o kościołach, księżach, za co budują, z czego żyją, co im zabrać, co powinni, a czego nie, ale już kiedy zapytać, po co ci księża są – robi się jakoś niezręcznie. Temat niewygodny. Czyli rozmowa o misji, Bogu, zbawieniu i czym ono jest – jakoś nam nie pasuje.

A wiecie, kto takie fundamentalne pytanie, dotyczące sensu istnienia Kościoła zadał ? Ano nikt inny, tylko niejaki Jezus z Nazaretu. I co ?  I nic. Minęło dwa tysiące lat a kupcy jak sprzedawali w świątyniach tak sprzedają. I nawet Jezus nic tu nie pomógł. Bo Kościół to władza i pieniądze, Boga tam nigdy nie było i nie ma.

Samuraj ? Ostatni ?

Wiem na co się porywamy, a potężne grupy interesów przygotowują się do walki. Ale niedawno oglądałem film „Ostatni samuraj” i bardzo mnie to zainspirowało - mówił na antenie TVP Info minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, mówiąc o swoich staraniach o deregulację przeszło 200 zawodów.

Proces kompletnej infantylizacji polityki postępuje. Pan Minister inspiruje się hollywoodzką bajką kategorii B o dobrych samurajach z mieczykami i złych kapitalistach z armatami. A może jeszcze „w samo południe” albo inne szmiry, na czele z Gwiezdnymi Wojnami. Tylko w jakiej roli wystąpił by Pan Minister ? Obi Wan Kenobi a może Joda albo jeszcze lepiej Jar Jar Jinx.

Tusk powiedział i …

Żłobki są moją obsesją – zapewniał ponad rok temu premier Donald Tusk. Na obietnicach się skończyło, bo miejsc w placówkach dla najmłodszych szybko nie przybędzie – informuje "Metro". Według danych GUS na tysiąc dzieci do trzeciego roku życia miejsce w żłobku znajduje się zaledwie dla ok. 30. Najgorzej jest na Śląsku, Kujawach, Lubelszczyźnie i Pomorzu – tam miejsc jest najmniej i przybywało ich do tej pory najwolniej. Za miesiąc minie rok, od kiedy obowiązują nowe przepisy. Na razie efekty tych zmian rozczarowują. W zeszłym roku ten plan udało się zrealizować tylko w połowie - gdy ruszył program, samorządy miały zaplanowane budżety. W tym roku jest równie źle.

Czego to Donald Tusk jeszcze nie powiedział ? I z każdym razem to samo, co powie to w gówno się obraca. Ja to nazywam Gównomidas. Taki król na naszą miarę i na te ciekawe czasy. A młode matki niech siedzą w domu, w pracy mają być ich babcie. A jeśli chodzi o efekty to badania wykazują, że nie tylko te zmiany rozczarowują, wszystko co PZPO zrobiło coraz bardziej rozczarowuje polaków, na szczęście.

Tak to się robi w Warszawie

Kadra kierownicza operatora Plusa zarobiła w ub. roku blisko 40 mln zł, trzy razy więcej niż w roku 2010, podaje "Puls Biznesu". O zarobkach w Polkomtelu, operatorze sieci Plus, na rynku krążą legendy, pisze gazeta. Tak jak i o złotych spadochronach, które dostają odchodzący ze spółki. Okazuje się, że to coś więcej niż plotki. "Kluczowa kadra jednostki dominującej" zarobiła w 2011 r. 39,8 mln zł - wynika ze sprawozdania spółki. Pod tą pozycją kryje się zarząd i rada nadzorcza spółki. Ta kwota wynagrodzeń jest trzykrotnie wyższa niż rok wcześniej i mniej więcej trzy razy wyższa od zarobków zarządów w porównywalnych spółkach giełdowych.

Czy to naprawdę tak „wyjątkowe” ? Może skala nieco większa, ale metoda jest stosowana powszechnie. System na to pozwala, mało tego, system wręcz generuje takie patologie. Jeśli firma jest niby „prywatna” a w gruncie rzeczy akcjonariusze nie są w stanie jej kontrolować to kontrolę to przejmuje ją „management”. I tak stworzyła się klasa próżniacza na miarę starej arystokracji. Umiejętności owych „specjalistów” nie mają żadnego znaczenia, liczy się „lobbing i promocja” własnej osoby. Kto gdzie z kim i za co. A firma, huj z firmą aby „nam żyło się dostatnio”. Oto willa w sam raz dla zarządu Polkomtela.

Bóg opuścił Amerykę

Małe, amerykańskie miasteczko. Bez parasola ani płaszczy dwie dziewczynki idą skrajem drogi w mroźną, śnieżną noc. Zatrzymuje się przy nich samochód, za uchyloną szybą widzą blondyna z wąsami i kozią bródką. - Jak daleko idziecie? - pyta. - Damy sobie radę - odpowiadają dziewczynki. Mężczyzna odjechał. W lusterku zdążył jeszcze zobaczyć, że nastolatki machają mu na pożegnanie. Czy wyglądało to jak scena uwiedzenia? Rodneyowi Petersonowi, blondynowi  z kozią bródką, mężowi i ojcu dwójki dzieci nigdy by w ten sposób nie pomyślał, gdyby nie policjanci, którzy zapukali do niego trzy dni później. Dowiedział się od nich, że dziewczynki, którym zaproponował pomoc, podejrzewały go o niecne zamiary. Został oskarżony o zakłócanie porządku. - To miał być dobry uczynek, został źle zinterpretowany - skarży się Peterson. Policja doradziła mężczyźnie, żeby następnym razem, gdy zobaczy nastolatki w potrzebie, najpierw zadzwonił na komendę i poprosił, żeby wysłano po nie patrol. W tym tygodniu odbędzie się rozprawa, Petersonowi grozi grzywna do 650 $.
Co się stało po 300 latach ze społeczeństwa, które było wzorem współpracy, wzajemnego wspierania się i pomocy sąsiedzkiej? Jak daleko posunie się „amerykańska choroba” podejrzliwości w stosunku do wszystkich i wszystkiego ? W TYM KRAJU nie wolno patrzeć na kobietę w windzie, nie wolno powiedzieć do koleżanki w pracy, że ładnie dziś wygląda. Bo to molestowanie seksualne. Nie warto nawet dotknąć dziecka jak go samochód przejedzie, bo to pedofilia. Najlepiej iść przez życie z oczami przyklejonymi do chodnika, nie widząc i nie reagując. Strach pomyśleć o co by oskarżyli tego, który na przykład uratował tonącego zwierzaka ? A głupie młode cipki ? Jak je będą zwyrodnialcy gwałcić to niech się nawet nie drą, i tak im nikt nie pomoże. Taki lajf w Ameryce.

Zaczynają wiać

50tys. Portugalczyków wyjechało za robotą z UE do Brazylii.

Zaczyna się ruch w drugą stronę, z biednego zachodu na południe i wschód. Takich czasów dożyliśmy. A swoją drogą to trzeba mieć pecha. Jak już nas do tego Zachodu przyjęli to się zawaliło. Na stowarzyszenie z ASEAN raczej nie ma co liczyć, pozostaje wiać.

Koniec dolara, witaj Tide

Detergent "Tide" stał się tak popularnym i łatwym w wymianie towarem w USA, że na ulicy jest traktowany jak waluta. Na czarnym rynku można za niego kupić nawet narkotyki - pisze Associated Press. Popularność "Tide" sprawiła, że supermarkety zalewa fala kradzieży. Aby je ukrócić, policja musiała przedsięwziąć specjalne środki. Skradziony towar jest wymieniany na ulicy na inne towary. Zdarzały się przypadki, gdy dealer przyjmował detergent jako zapłatę za kokainę.  Jest kilka przyczyn takiej popularności płynu do prania. Jest towarem powszechnego użytku. "Tide" jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych i popularnych marek. Jednocześnie nie jest tani - 20 dolarów za dużą butelkę - co sprawia, że reprezentuje pewną wartość. Do tego nie psuje się. Łatwość kradzieży przypieczętowała jego nową rolę - czarnorynkowej waluty.  W stanie Minnesota zatrzymano mężczyznę, który ukradł w sumie opakowania "Tide" za 6 tys. dolarów. Policja w całym kraju dokonała już kilkadziesiąt zatrzymań związanych tylko z kradzieżami "Tide". Sklepy zaczęły umieszczać na opakowaniach detergentu elektroniczne chipy. Nawet jednak wówczas złodzieje biorą płyn i uciekają ze sklepu. Proceder nakręca dodatkowo to, że złodzieje wymieniają detergent po zaniżonej cenie, a popyt na ten towar jest powszechny. Pojemnik płynu staje się autentyczną alternatywną walutą.

I nie da się zrobić Tide bailoutu, bo to nie są cyferki w komputerze. I przypominam raz jeszcze serię Fundacja Asimova.  Symptomy upadku Imperium Galaktycznego nie były spektakularne, ot brak światła w windzie, brudne ulice, nie punktualne metro. W tym wypadku to tylko drobiazg ale moim zdaniem znamienny.

Kasa się liczy i nic więcej

Amerykański gigant zakończył odpowiednie procedury i od amerykańskiego urzędu patentowego uzyskał patent na nowe rozwiązanie w dziedzinie reklamy telefonicznej. Najprościej rzecz ujmując, firma Google opatentowała reklamę jako sygnał oczekiwania na połączenie. Amerykańska korporacja chce aby abonent słyszał reklamę w trakcie oczekiwania na to, aż ktoś po drugiej stronie odbierze telefon. Zamiast tradycyjnego sygnału, który jest na całym świecie, we wszystkich sieciach niemal identyczny, dzwoniący słyszałby reklamę. Oczywiście dobraną pod kątem konkretnego abonenta. Informacje na temat jego zainteresowań, upodobań, itp. płynęłyby z danych dot. użytkowania smartfona, takich jak np. poszukiwanych fraz w Google czy historii przeglądania internetu.

Słodkiego, miłego życia … Nowy Wspaniały Świat nadchodzi. Wkrótce będziesz się bać wodę w kiblu spuścić, o otworzeniu lodówki nie wspomnę. Bo jak tylko drzwi uchylisz to podłączona do sieci zacznie walić reklamami tego, co „powinno” się w niej znaleźć. „Kup kefirek, wsadź Go we mnie” …  a w dupę sobie to wszystko wsadźcie. A gdzieś daleko są jeszcze wyspy szczęśliwe, gdzie nie ma ani „zasięgu” ani Internetu ani Googla, ani USA ani nic. Tylko ludzie żyją tam szczęśliwie.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz