piątek, 16 marca 2012

Spokojnie, to tylko awaria


Motto:

To, czy premier Donald Tusk (PO) będzie kandydatem Europejskiej Partii Ludowej (EPP) na przewodniczącego Komisji Europejskiego w 2014 r. zależy od najbliższych wyborów w krajach członkowskich Unii Europejskiej i wyborów do Parlamentu Europejskiego, uważa dr Leszek Jesień, europeista z Collegium Civitas. - Do 2014 r. może się wiele zmienić, także w samej EPP - mówi Onetowi.

Na szczęście, bo Europa na takiego nieroba nie zasługuje.

Spokojnie, to tylko awaria

Kolejny trop dotyczący katastrofy to wg prof. Krawca permanentne wykorzystywanie na kolei w Polsce dwóch procedur awaryjnych: sygnału zastępczego i rozkazu szczególnego. To rozwiązania, gdzie dyżurny daje zezwolenie na przejazd pociągu przez posterunek w wyjątkowych sytuacjach, np. awarii czy remontu, ale po stuprocentowym upewnieniu się, że jest to bezpieczne.  Na naszej kolei stan awarii jest często stanem paranormalnym. Czyli udajemy, że wszystko jest normalnie, a człowiek, który podejmuje decyzje, ma większe pole do popełnienia błędu - mówi profesor. Częste zmiany rozkładów jazdy wpływają również na poziom bezpieczeństwa. - Kiedyś kolej zmieniała rozkład raz na rok. Teraz dzieje się to nawet raz na trzy miesiące - mówi prof. Krawiec. Do rozkładów jazdy nie są w stanie przyzwyczaić się ani pasażerowie, ani kolejarze. W tym roku rozkład jazdy zmienił się znów 1 marca, a katastrofa pod Szczekocinami wydarzyła się dwa dni później.  Od pewnego momentu oszczędzanie na kolei ma charakter patologiczny, czyli odbywa się kosztem bezpieczeństwa - dodaje prof. Krawiec.

Tak się składa, że kiedyś uczyłem dzieci jak się zarządza bezpieczeństwem IT. Stan opisany powyżej według norm, zasad i dobrych praktyk jest absolutnie niedopuszczalny z punktu widzenia bezpieczeństwa. Najgorszą rzeczą jest „permanentny wyjątek”. Ta polska specjalność nie raz i nie dwa była powodem wielkich tragedii, choćby w Smoleńsku. Wyjątek nie oznacza reguły ale w Polsce często tak jest. Również permanentne zmiany bardzo źle rokują bezpieczeństwu. A zresztą, spójrzcie na to „nowoczesne wyposażenie” feralnego posterunku, tak to wygląda „po modernizacji”. Ale kumple PZPO dobrze za to zarobili. A winien jest dyżurny ruchu.



Lista usterek i błędów, które widać na podstawie zabezpieczonego materiału dowodowego dotyczącego ruchu pociągów na tej trasie jest porażająca. Może wskazywać, że do zaniedbań na tej najszybszej w kraju trasie dochodziło latami - mówi portalowi prokuratura.

To może niech prokuratura zajmie się od razu całym sektorem państwowym, po co się rozpraszać na poszczególne sprawy, jak wynik będzie zawsze taki sam. Postawić zarzuty całej administracji na każdym szczeblu i już.

I sprawa się rypła

Początek drugiej kadencji rządów Donalda Tuska jest porażająco kiepski. I już kosztuje. Niestety, okazuje się, że końcówka poprzedniej kadencji była roztrwoniona, że nie pracowano porządnie nad dokończeniem starych projektów i przygotowaniem nowych, że nie było skutecznego nadzoru ze strony premiera nad działaniami ministrów - powiedział w pierwszej części rozmowy z Onetem Włodzimierz Cimoszewicz.

Cztery lata nic nie robienia, zarządzania bieżącymi zdarzeniami i to tylko pod kątem „jak to wpłynie na wizerunek”. Na dodatek ponad pół roku zmarnowane na kampanię wyborczą i „polską prezydencję”. I miało się nie sypnąć ? Jak ? Malowanie zagrzybionych ścian starcza zwykle na krótko i za każdym razem na coraz krócej. Tak jak kolejna flaszka dla alkoholika. A jak się taki już wreszcie obudzi to „strach się bać”. A teraz Panie Premierze Tusk ludzie się budzą z cudownego snu utkanego misternie przez Pańskich „specjalistów od wizerunku”. I nie da się już nic zrobić, przyjdzie polec i to z pewnością przed końcem kadencji. Bo żeby ten trend odwrócić trzeba by zacząć robić to czego się przez pięć lat nie zrobiło. Tyle, że nie tylko czasu niema, nie ma też kim to zrobić bo ten aktyw partyjny, którym PZPO i PSL obsadzili państwo do żadnej roboty się nie nadaje. Moje gratulacje Panie Premierze, jak Pan sobie pościelił tak Pan się wyspał.

Z królewskiego grodu Krakowa

Były polityk PO podkreśla, że jego zdaniem system tworzony przez Donalda Tuska rozumie władzę jako panowanie nad ludźmi, a nie rządzenie instytucjami. - W związku z tym następuje obniżka jakości zarządzania sferą publiczną, a zarazem niespotykana wcześniej dominacja intrygi personalnej w życiu politycznym - zaznacza. I wymienia kolejne elementy charakterystyki tego "systemu": władza nie stawia otwarcie czoła wyzwaniom i problemom, a pierwszym celem i obowiązkiem lidera jest eliminacja potencjalnej konkurencji wewnętrznej.

Nie pierwszy to były polityk PZPO, który odkrywa zasady rządzące naszą partią przewodnią. Zasady te, to kierowanie się w polityce kadrowej wyłącznie „wartością wewnętrzną” danej osoby. Mierzy się ją poprzez wpływy posiadane w partii, miejsce w rozlicznych koteriach, bywanie w odpowiednich miejscach i na odpowiednich imprezach, powiązania rodzinne i towarzyskie. Całość obrazu nasuwa porównanie do „obozu i rządu londyńskiego” lub dowództwa AK w czasie wojny. Wieczne kokoszenie się we własnym sosie, intrygi, spiski, jałowe dyskusje, wzajemne „podszczypywanie” a efekty oczywiście żałosne. Tak wyglądała i wygląda „polska inteligencja” nie tylko z Żoliborza lub z Krakowa. Na jałowych tańcach chocholich spędziliśmy już całe stulecia i nic nie wskazuje, żeby się ktoś obudził.

Nieodparte wrażenie

Mam od dłuższego czasu silne wrażenie, że koleje są kierowane po dyletancku. Niech przynajmniej przez jakiś czas codziennie podają komunikat o liczbie awarii i sytuacji kolizyjnych. Może szefowie tego przedsiębiorstwa czy też całej grupy sami zrozumieją, że nie wolno im spokojnie spać. Odpowiedzialność rządu za ogólny stan ma charakter pośredni i dotyczy to zarówno odpowiedniego ministra, jak i premiera. Ciekaw jestem, kiedy którykolwiek z nich ostatnio - przed katastrofą, wnikliwie zajmował się stanem PKP?

No ciepło, ciepło. Ja nie mam takiego wrażenia, ja mam absolutną pewność, że od wielu, wielu lat nikt się polskimi kolejami na poważnie nie zajmował. Innymi obszarami niestety też. Banda pasożytów z rozlicznych partii i koterii obsiadła cały ten biedny kraj i zagarnia do siebie. Tak to niestety wygląda. Pani redaktor Pochanke kilka dni temu powiedziała mniej więcej coś takiego. „Ale nie można chyba powiedzieć, że ten kraj jest w rozkładzie”. Ależ nie tylko można, Pani Redaktor. Nawet trzeba, bo jak nie powiemy prawdy, jak nie zrobimy bilansu to jak się zabierzemy do naprawiania ? Tak jak przez ostatnie 22 lata na kolei ?

Cimoszewicz kipiący

Przykładem sytuacja w prokuraturze. Tam rzeczywiście jest źle. Tam tez panuje bezhołowie. Czytałem, że prokuratura zakazuje Sanepidowi ujawniania, w jakich produktach zawarta jest przemysłowa sól zamiast spożywczej. Ktoś chyba zwariował. Czego i kogo mają chronić te instytucje? Czego w ten sposób broni prokuratura? Co na to prokurator generalny? Przyznaję, że gdy patrzę na to wszystko, to czasami kipię.

A nie kipiał Pan jak ta od cara Mikołaja nie reformowana instytucja nie raz pokazywała, że profesjonalizm to ostatnia rzecz jaką można tam znaleźć. Jakość pracy prokuratorów o pomstę do nieba woła nie od dziś. Czego nie zrobią to spieprzą. Ile już było sygnałów, że jakość pracy prokuratorów jest żenująca. W przeciwieństwie do przywilejów i ich mniemania o sobie. Prokuratorzy nie pracują dla społeczeństwa, pracują dla siebie i swoich „łaskawców”, którymi najczęściej są politycy. W takim kształcie jak teraz prokuratura nie jest nam potrzebna. Należało ja już dawno rozwiązać, jeszcze szybciej niż WSI, bo naprawić tego się nie da.

Do wypadku doprowadziło zaniechanie 57-letniego dyżurnego - poinformowała TVN24, powołując się na słowa prokuratora Tomasza Ozimka z częstochowskiej prokuratury, która bada sprawę. Prokuratorzy nie mają wątpliwości, że dyżurny powinien zmienić zwrotnicę.

O proszę i już jest przykład. Po pierwsze arogancji, po drugie wszechwiedzy i po trzecie, reakcji na polityczne zapotrzebowanie. Pan Prokurator dowiedział się, że zwrotnica była w pozycji „w lewo” i stąd wyciąga wniosek, że dyżurny jej nie przestawił. Nie wiem jak było, ale jako inżynier automatyk nie byłbym taki pewien, skoro była uszkodzona. Może przestawił a potem znów wróciła do poprzedniego stanu, skoro była uszkodzona. To tylko nic nie warta hipoteza, bo się na tym nie znam, ale ferowanie wyroków przez naszych prokuratorów wychodzi mi już bokiem, bo potem w sądzie często gęsto sprawy wyglądają kompletnie inaczej. Kolejny argument, żeby rozgonić to towarzystwo na cztery wiatry.

Nowe Warchoły, nowy Jaroszewicz

Prof. Leszek Balcerowicz uważa, że propozycje rządu ws. zmian w systemie emerytalnym są zbyt łagodne. Ekonomista w rozmowie z Konradem Piaseckim na antenie RMF FM nie zostawił też suchej nitki na związkowcach, których zapowiedzi protestów przeciw reformie nazwał "warcholstwem". - To są ci związkowcy, którzy wywalczyli prawie kilofami przywileje dla górników i ja myślę, że przyzwoitość by wymagała, żeby oni nie byli tacy aktywni - oświadczył.

I tak się koło historii zamknęło. Kiedyś niejaki Jaroszewicz, tow. Piotrem zwany tak mówił o protestujących robotnikach Radomia. PZPR organizowała wiece poparcia dla Partii i potępienia dla „warchołów”, którzy nie dość, że strajkowali to jeszcze czegoś od władzy chcieli. Dziś to samo robi były wicepremier w rządzie Solidarności. Od zawsze dla Panów, a Pan Balcerowicz za wielkiego Pana się uważa, byliśmy tylko „czernią”, która na Panów miała pracować. A każdy bunt nazywany był warcholstwem. Dziś jak widać Jaśnie Pan Leszek Balcerowicz dołączył do swoich wielkich poprzedników. Ten Pan gardzi nami wszystkimi, ważne są tylko Jego poglądy, Jego racje, Jego fundacja FOR, Jego uczniowie i apologeci. Każdemu wolno głosić co chce ale Ten Pan obraża nie od dziś miliony ciężko pracujących ludzi, sam za to rąk sobie pracą nie zbrukawszy. Ja przepraszam, ale ekonomistów nie uznaję za autorytety, bo ekonomia to nie jest żadna nauka, tylko wróżenie z fusów. Ludzie to nie warchoły i jak im się decyzje władzy nie podobają mają prawo protestować i nie będzie nam nowy Tow. Piotr Jaroszewicz mówił co można a co nie można. Zresztą TOWARZYSZ BALCEROWICZ w PZPR BYŁ, w tym samym PZPR co Bierut, Berman, Gomółka, Gierek, Jaroszewicz i Jaruzelski z Kiszczakiem. Stąd czym za młodu skorupka nasiąkła tym na starość trąca.

I-Pad dla wszystkich ?

Komputer dla każdego ucznia – oto hasło, którym Donald Tusk (55 l.) kilka lat temu wywołał euforię w polskich szkołach. Hasło pozostało hasłem, a nowe komputery dostali właśnie... posłowie. Za półtora miliona złotych. W 2009 roku miał ruszyć program pilotażowy, a w kolejnym roku każdy gimnazjalista miał już surfować po sieci we własnym komputerze. Obiecywał to odpowiedzialny za projekt szef kancelarii premiera Tomasz Arabski (44 l.). Ale program nie wypalił, bo budżetu nie było stać na taki wydatek. Ten sam budżet było jednak stać na iPady. Te nowoczesne cuda komputerowej techniki otrzymali... posłowie. Zafundowali sobie aż 500 sztuk za 1,5 mln zł. Żeby żyło się wygodniej. Wszystkim posłom.

Już tylko jeden krok został do dnia, gdy rzecznik rządu PZPO powtórzy słynne słowa Urbana, że „rząd się sam wyżywi”. Nie tylko tow. Leszek Balcerowicz „dogonił” minioną zdawało by się epokę. Tak kochani, żyjemy znowu w „komunie” tylko inaczej pomalowanej. Mechanizmy jednak zostały te same. Miało być „by żyło się lepiej, wszystkim” a wyszło tylko do przecinka. Ale jak już kiedyś „dogonimy i przegonimy” to i-Pady dostaną wszyscy. Ja osobiście z tego badziewia rezygnuję, niech rząd zaoszczędzi i przekaże te pieniądze na fundację FOR towarzysza Balcerowicza.

Polska Dobra i Zdrowa Żywność

Z linii produkcyjnej schodziło codziennie kilka ton suszu. Produkcja szła pełną parą, mimo że zakład w ostatnim czasie nie miał pozwolenia urzędu weterynarii. W suszu były bakterie chorobotwórcze, a dopuszczalne normy ich zawartości zostały przekroczone kilkaset razy. Nie ma wątpliwości, że bakterie były szkodliwe dla zdrowia. Potwierdza to prokuratura.
Według nieoficjalnych informacji, właściciel zakładu skupował z ferm w całej Polsce zbutwiałe jajka i produkował z nich mączkę, która później trafiała do zakładów wytwarzających makaron, ciastka czy majonezy.

I do tego dowalano jeszcze soli wypadowej zagarnianej szuflami z wysypiska oraz … No właśnie, czekamy na więcej. Ale to oczywiście nie może być wina ani Pana Premiera ani żadnego z Jego nominatów, oni są od sukcesów, od porażek są dyżurni ruchu, piloci i wszyscy inni, którzy muszą pracować, żeby żyć. Taki to kraj, gdzie jajco solone dojrzewa.

Frasyniuk w trzecim świecie

Zresztą gdzie nie spojrzymy widzimy, że wciąż jesteśmy krajem trzeciego świata. W każdej dziedzinie - wojsku, policji, służbie zdrowia czy szkolnictwie - mamy jeden wielki bałagan. Państwo, a zwłaszcza minister finansów, myśli jedynie o tym, jak dobrać się do kieszeni obywateli. Szkoda, że nie reaguje na to opozycja.

Witam serdecznie na pokładzie, nie jestem zatem samotny w moich opiniach. Albo Pan Zbigniew nie jest, bo ja się całkowicie z nim zgadzam, w tej i wielu innych kwestiach. Co nas łączy oprócz poglądów? Otóż zarówno ja jak i Pan Zbigniew zajmujemy się pracą, pracą materialną, policzalną. Obaj wiemy, ile trzeba pracy, wiedzy i umiejętności a także doświadczenia mieć, żeby cokolwiek porządnie zrobić. I tym się różnimy od „klasy politycznej”, która składa się niemal wyłącznie z nieudaczników, którzy się do świta pracy nie nadawali.

Donald Tusk buduje nie tyle policyjne, co fiskalne państwo, które obmyśla jakby tu zastawić pułapkę na obywatela. Jesteśmy w czołówce krajów, które mają najdroższy prąd, gaz, leki, benzynę i trzeci od końca jeśli chodzi o ubóstwo społeczeństwa. Tak się nie da żyć.

Zależy komu. Panu Premierowi jego kolegom żyje się coraz lepiej. Wystarczy posłuchać codziennych rozmów Pana Mosza w radiu. Jemu i jego gościom żyje się coraz lepiej, codziennie.

Może Janusz Palikot nie potrafi wykorzystać kapitału społecznego, który zgromadził?

- Stara się być człowiekiem uczciwym i realizować zobowiązania wyborcze. Bierze się za temat swobód obywatelskich - aborcję, in vitro, marihuanę, które uważane są za mniej ważne, dlatego mało się o nim mówi.
Ale chyba przyzna pan, że sposób, w jaki te tematy nagłaśnia, jest szokujący. Zapalenie skręta na ulicy nie przystoi politykowi.

- Kiedy poseł PSL występował pijany przed kamerami, nikogo to nie szokowało, ludzie sobie myślą, że to taki nasz, polski patriota, ba, został prezesem firmy. Tymczasem alkoholizm jest o wiele większym problemem i kosztem dla Polaków, niż dostęp do marihuany w ograniczonej ilości.

Brawo, brawo Panie Zbigniewie. Moje słowa, moje słowa. Napierdolony jak stodoła działacz PSL „miękko wylądował” a za posiadanie 0.26g marihuany jest sprawa w sądzie i grozi więzienie. Ale 50 tysięcy zgonów rocznie BEZPOŚREDNIO spowodowanych gorzałką wobec 60 sztuk !!! z powodu heroiny nie ma znaczenia. Bo TU nic nie ma znaczenia, to trzeci świat.

Tusk, kłamca, kłamca

Jeśli rząd twierdzi, że trzeba pracować więcej, by mieć wyższą emeryturę, kłamie. W zeszłym roku zabito OFE, w tym - wprowadzono waloryzację kwotową na zasadzie: czy się stoi czy leży, 800 zł się należy. I to ma być dla ludzi motywacja, by ciężej pracować?

Rząd mówi co mu ślina na język przyniesie. Tak było na początku i tak będzie do końca. Ile razy „reformy”, czyli zmniejszanie emerytur, opakowywano w troskę o „pogodną jesień”, a robiono dokładnie odwrotnie ? Ten rząd, tak jak poprzednie, jest wyłącznie zakładnikiem budżetu i politycznej „bieżączki”. Robi się co się robi a na to wszystko tona lukru i starość pod palmami. A tak naprawdę to trzeba jeszcze trzy lata posiedzieć, zgarnąć tyle, żeby właśnie starczyło na emeryturę oraz urządzić rodzinę. Tak to wygląda naprawdę.

Katyń już nie ?

W tym roku nie dojdzie do uroczystości państwowych w Katyniu - informuje "Nasz Dziennik". Ceremonii państwowych w Katyniu nie organizuje Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Również urzędy administracji państwowej nic nie wiedzą albo – pytane – odsyłają gdzie indziej. Milczy też kancelaria premiera – czytamy w gazecie.

I to chyba jest największa zasługa Lecha Kaczyńskiego, który był łaskaw oddać życie w drodze do Katynia, czym tak skutecznie już ten Katyń obrzydził, że nareszcie będzie choć jeden rok bez „uroczystości katyńskich”. Oby to był rok pierwszy z wielu kolejnych, czego sobie i umęczonym Katyniem rodakom życzę.

Znaleźli pieniądze w budżecie
Ministerstwo Finansów znalazło blisko 500 różnych ulg i preferencji podatkowych w polskim systemie podatkowym - czytamy w "Gazecie Wyborczej" .Wartość tych ulg i preferencji wynosi 73,8 miliarda złotych i wzrosła w porównaniu z zeszłym rokiem o prawie 8 miliardów złotych. Wynosiła 65,9 mld zł.
Faktyczne zrealizowanie socjalistycznego postulatu, że wszyscy są równi wobec prawa, podatkowego także, pozwoli nie tylko zrównoważyć budżet ale i uzyskać znaczące nadwyżki. Dla przypomnienia deficyt budżetu to około 20 miliardów. Zostaje jeszcze 50 miliardów. Ale łatwiej „zasypać” deficyt kosztem biednych ludzi, np. każąc im pracować dwa lata dłużej. A może znieść wreszcie niczym nie uzasadnione ulgi, z których zwykle korzystają ludzie i tak bogaci. Koniec „kratek”, mniejszych stawek ZUS, VAT, becikowego i innych dobrodziejstw. A uzyskane pieniądze dać tam gdzie naprawdę trzeba. Niech żyje socjalizm, wszystkim po równo ale „należności wobec państwa” , zero przywilejów i ulg.

Z dziennika Gajowego

Zakładam, że Polska się będzie rozwijała - dzisiaj jest liderem rozwoju w Europie - w związku z czym będzie przybywało miejsc pracy, raz szybciej, raz wolniej, ale stale będzie przybywało - dodał Komorowski.

Polska się będzie rozwijała, raz wolniej raz szybciej, a miejsc pracy nie będzie przybywało. Gajowy tak się zna na rynku pracy jak ja na polowaniach. Miejsca pracy wyprowadzamy do Chin, poza tym, przy takim wzroście wydajności pracy bezrobocie jest systemowe i nie ma żadnych szans na to, że bez zmiany systemu się zmniejszy. Ale tego Gajowego na tajnych kompletach Solidarności nie uczyli bo to Karol Marks. Na razie miejsc pracy ubywa Panie Prezydencie jakby Pan nie był łaskaw zauważyć.

Tusk, biedni emeryci i ratingi

Jej zdaniem to właśnie OFE odpowiadają za dużą część polskiego długu publicznego. Zlikwidowanie funduszy całkowicie i powrót ich aktywów do finansów publicznych uwolniłoby Polskę od tego ciężaru, ale jednocześnie pozbawiłoby instytucje finansowe olbrzymich zysków. Nie można więc wykluczyć, że nasz kraj stanie wówczas w obliczu skarg różnych lobbystów OFE do międzynarodowych trybunałów.  Węgrom zmniejszono ratingi, bo wielkie amerykańskie agencje ratingowe mogły chcieć ukarać kraj za wejście w prywatny biznes funduszy emerytalnych. Polski rząd boi się takiego kroku, bo istnieje ryzyko, że agencje ratingowe mogą obciąć ratingi również Polsce - mówi profesor. - Ale rząd powinien pomyśleć o obywatelach, o Polakach. Nasz kraj to nie kolonia instytucji finansowych - konkluduje pani profesor.

Nasz kraj to właśnie JEST kolonia instytucji finansowych. Niedawno czytałem o GPW, czyli oczku w głowie Pana Premiera. Ponad 50% transakcji to spekulacje zlecane z Londynu. Prawie 30% to „ruchy własne” generowane dla „zachowania płynności”. Pozostałe 20% to przede wszystkim OFE. CO zostaje ? A no nic nie zostaje. Taką „siłę” ma to co Pan Premier nazywa giełdą. Grajdoł jak wszystko w tym grajdolewie  pieprzonym. Budujemy pomnik kapitalizmu na ludzkiej krzywdzie, będzie się Pan Panie Premierze smażył w piekle za ludzką krzywdę, za ludzkie łzy. Ale Pan ma to głęboko, ważne, że mógł Pan sobie dzwonkiem na GPW pomachać, spełnił Pan Swoje marzenia, nasze Pana nigdy nie obchodziły.

Czy CBA aresztuje marszałka Sejmu ?



Pod bokiem minister zdrowia Ewy Kopacz dochodziło do notorycznego naruszania ustawy o zamówieniach publicznych, skandalicznej niegospodarności i machlojek przy przetargach. Chodzi o wart ponad półtora miliarda złotych Program Informatyzacji Ochrony Zdrowia, czyli największy w Polsce projekt informatyczny. Walczyły o niego firmy i polityczne grupy interesu. Budowę platformy P1 od 2007 r. prowadzi Centrum Systemów Informatyzacji Ochrony Zdrowia (CSIOZ). Po czterech latach ministrowania Ewy Kopacz z projektu niewiele wyszło. Nie zrealizowano nawet najłatwiejszego punktu projektu, czyli systemu internetowego umawiania wizyt, który miał być gotowy już w 2008 r. W marcu 2010 r. kontrolerzy Ministerstwa Zdrowia poinformowali minister Kopacz o nieprawidłowościach w CSIOZ. Stwierdzili m.in. notoryczne naruszanie ustawy o zamówieniach publicznych, skandaliczną niegospodarność, bałagan w dokumentacji. Jak czytamy w protokole z kontroli, CSIOZ zawarło 20 umów na wykonanie różnych ekspertyz o łącznej wartości ponad 873 tys. zł. W żadnym przypadku CSIOZ nie przeprowadziło postępowania o udzielenie zamówienia publicznego, a w ośmiu przypadkach zawarło umowy o wartości 66 200 zł, a więc sumie nieznacznie niższej niż 14 tys. euro. – Może to świadczyć o świadomym określaniu wartości zamówienia oraz dzieleniu zamówień publicznych w celu ominięcia ustawy o zamówieniach publicznych – podkreślili kontrolerzy. Większość ekspertyz zlecono osobom związanym z Wojskową Akademią Techniczną oraz Polskim Towarzystwem Informatycznym. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że często były to osoby, które miały nadzorować wykonanie projektu lub były zaprzyjaźnione z ważnymi politykami. Tak było np. z umowami, które zawarł z CSIOZ Jerzy Nowak, wiceprzewodniczący Rady Informatyzacji Państwa. Obie kwoty były nieco niższe od 14 tys. euro, co pozwala ominąć ustawę o zamówieniach publicznych. Jerzy Nowak to bliski przyjaciel ówczesnego wiceministra MSWiA Witolda Drożdża, odpowiedzialnego za informatyzację kraju. Znajomym byłego wiceministra Drożdża jest także Bolesław Szafrański, wykładowca WAT i działacz Polskiego Towarzystwa Informatycznego. Minister Kopacz powołała go do Rady do Spraw Programu Informatyzacji Ochrony Zdrowia. Miała ona sprawować nadzór m.in. nad przetargami organizowanymi przez CSIOZ.

No fajnie, ta sama ekipa co w MSW i innych projektach. „Fachowcy”  PTI oraz WAT od dwudziestu lat demolują wszystkie próby zrobienia czegoś sensownego. Mentalność  i umiejętności na poziomie PZPN, skutek taki sam. W rankingu informatyzacji administracji spadamy równie szybko jak w rankingu FIFA. Ale na pocieszenie dodam, że jak się ktoś weźmie za program budowy dróg i autostrad lub modernizacji kolei to nie będzie inaczej. Polska jest na wskroś przeżarta korupcją i nepotyzmem. Jakby prześledzić kto gdzie i kiedy „mieszał” w tych projektach to pojawiają się te same nazwiska „leśnych dziadków” utrzymywanych na wysokim poziomie przez durnych podatników. Metody okradania Państwa są na tyle prymitywne, że tylko kompletna niechęć organów ścigania do posadzenia tego towarzystwa może tłumaczyć fakt, że jeszcze są na wolności. Mało tego, dalej są sztandarowymi postaciami polskiej „informatyzacji”. A moim ulubieńcem na zawsze pozostanie Pan były już niestety Witold Dróżdż. Ten miał dopiero wyobraźnię, jak dziś pamiętam te plany. Wydamy na informatyzację Państwa 14 mld PLN. Matko Boska, wyobraźcie sobie ile to jest 20 % od tych 14 miliardów ? Na co mu tyle było, zresztą. No cóż, chciwość granic nie ma.


Tak się rodzi demokracja



Na zdjęciu „pokojowo” nastawieni mieszkańcy Afganistanu, a właściwie wyłącznie ich męska część, bo kobietom nie wolno wychodzić z domu, zapowiadają, że poucinają głowy wszystkim „niewiernym”.

Koniec kryzysu dzięki Porsche

Dobre dane makroekonomiczne z USA. Sprzedaż detaliczna w lutym wzrosła tam w stosunku do poprzedniego miesiąca o 1,1 proc.. Analitycy oczekiwali zwyżki o 1,0 proc. Amerykanie kupują m.in. samochody. Porshe zanotowało zyski rekordowe w historii.

Ale zajebiste dane, największa gospodarka świata ruszyła „z kopyta”, a jak bogacze zamiast Porsche zaczną kupować jachty pełnomorskie to dopiero się poprawi. Złoty wiek przed nami.

I u nas też rośnie

Dobre dane z USA zostają wykorzystane do realizacji zysków. Inwestorzy z GPW sprowadzają indeks WIG20 pod kreskę. W lutym 2012 roku inflacja w Polsce liczona rok do roku wyniosła 4,3 procent rok do roku wobec 4,1 proc. w styczniu. Analitycy ankietowani przez Agencję Reutera oczekiwali, że inflacja w lutym wyniosła 4,1 proc.
Tylko chyba nie to co powinno, ale ciszmy się tym co mamy. Nie popadajmy w defetyzm. 4,3 procent to jeden z najlepszych wyników w Europie, jest się czym chwalić.
I żyje się lepiej
Prywatyzacja warszawskiej giełdy okazała się finansowym prezentem dla władz spółki, bo wcześniej ich zarobki ograniczała tzw. ustawa kominowa. Wynagrodzenia i inne świadczenia prezesa GPW Ludwika Sobolewskiego podskoczyły aż o 287 proc. w stosunku do 2010 r. - pisze Tomasz Prusek.
Czyli cel został osiągnięty, miło patrzeć jak się bogacimy, co prawda jeszcze nie wszyscy ale przyjdzie taki czas, że bogactwo zacznie spływać z wybranych na wszystkich. Prawda, że przyjdzie ?
Więcej wypadków, więcej zabitych i więcej nietrzeźwych kierowców - takie wnioski płyną z podsumowania policyjnych statystyk z 2011 roku
 No właśnie, i tu też wszystko rośnie. Jak na drożdżach.
W Polsce do pośredniaków trafia miesięcznie od 35 tysięcy do ponad 80 tys. ofert zatrudnienia. Jednak aż w 80 proc. oferowane jest w nich minimalne wynagrodzenie - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Oferty za 1,5 tys. (równe minimalnemu wynagrodzeniu) dostępne są też m.in. dla ślusarzy, krawców a nawet informatyków.
No proszę, ile ofert pracy. Tylko te p… lenie wolą zasiłek niż porządną pracę. Taki na przykład inżynier informatyk z długim stażem zawodowym, wyszlifowanym angielskim, ukończonymi kursami specjalistycznymi, certyfikatami to dlaczego niby nie chce pracować za takie wynagrodzenie ? Więcej i tak nie dostanie, nigdy.
This is the end
Rząd Wielkiej Brytanii rozważa wyemitowanie państwowych obligacji, których termin spłaty wynosiłby 100 lat - poinformowała dziś brytyjska prasa. Według "Financial Times" i innych dzienników, minister finansów George Osborne może wystąpić z taką propozycją, przedstawiając w przyszłym tygodniu doroczne oświadczenie budżetowe. "Financial Times" dodał, iż Osborne szuka także możliwości emisji obligacji bezterminowych, zobowiązujących rząd wyłącznie do wypłacania odsetek. Jak powiedział cytowany przez agencję Associated Press analityk Mark Ostwald z firmy Monument Securities, zainteresowanie brytyjskiego rządu obligacjami długoterminowymi oznacza przyznanie, że "redukcji deficytów budżetowych i całości zadłużenia publicznego w świecie zachodnim nie da się zrealizować samymi przedsięwzięciami oszczędnościowymi".
Redukcji deficytów i spłaty zadłużenia krajów „zachodu” nie uda się zrealizować już nigdy. Po raz kolejny powtarzam, świat „money as a debt” się skończył i powrotu do życia na kredyt nie będzie. Dziś do kolejnych „zbuntowanych krajów” dołączyła Brazylia oświadczając, że nie zgodzi się na sztuczną (czyli rynkową) aprecjację swojej waluty po to tylko, żeby kraje „zachodu” obniżając wartość swoich walut podreperowały sobie bilans. I tak za długo to trwało. Zamiast nagradzać tych, którzy coś wytwarzają, nagradzaliśmy (i dalej nagradzamy) tych, którzy pośredniczą, załatwiają, popychają cyferki po ekranach. I lepiej będzie dla Brytyjczyków gdy wywalą nie tylko swój rząd ale i całą sforę finansistów a City wysadzą w powietrze, bo jeśli tego nie zrobią to następne pokolenia będą już tylko pasły króliki.
The Only End
Jeden z dyrektorów Goldman Sachs w osobliwy sposób pożegnał się z firmą - na łamach "New York Timesa" oskarżył największy inwestycyjny bank świata, że nigdy nie był tak "toksyczny i destrukcyjny" jak teraz, a jedyne, o co dba, to własny zarobek kosztem klientów. I wymienia długą listę grzechów banku. Przede wszystkim interes klientów pod rządami prezesa Gary'ego D. Cohna spychany jest coraz bardziej na margines - liczy się tylko i wyłącznie zarabianie pieniędzy przez Goldman Sachs, nawet kosztem klientów. Bank sprzedaje klientom produkty, doskonale wiedząc, że nie są dla nich dobre - grunt, że sam może na tym zarobić. "Brałem udział w spotkaniach, gdzie nawet minuty nie poświęcono temu, jak pomóc klientom. Tematem było tylko i wyłącznie to, jak możemy wycisnąć z nich kasę" - opowiada Smith. I dodaje, że w jego firmie klientów nazywa się "małpami", nawet w wewnętrznej korespondencji.
To Goj znaczy małpa ? Zarabianie zaś kosztem klientów jest dość popularną cechą od wieków kultywowaną w niezbyt zacisznym niestety zakątku nad Morzem Śródziemnym. Stworzono nawet specjalny aparat usprawiedliwienia tego moralnie nagannego procederu, bardzo prosty zresztą. Otóż naganne jest tylko okradanie swoich, Gojów można okradać do woli i nie jest to żaden grzech. Więc ja się podejściu Goldman Sachs do interesów swoich klientów nie dziwię. Dziwię się tylko, że jeszcze mają klientów.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz