Motto: Pozwólcie bankowcom odejść do domu Ojca,
czyli Diabła
Nasz super bohater
Od pięciu lat łączenie funkcji szefa partii i premiera bardzo Donaldowi
Tuskowi służy, co widać po efektach wyborczych PO - stwierdził Graś. - Przez
lata PO nabrała tyle doświadczenia, że nie ma problemów w kierowaniu nią. Nie
dostrzegam objawów zmęczenia u premiera - podkreślił.
Panie Graś, to się nazywa kult
jednostki i jest to zjawisko znane od zarania dziejów, które to dzieje pełne
były „niezastąpionych”, którzy to z kolei w większości stawali się tylko pyłem
historii nie wartym nawet zapamiętania. Dzieje ludzkości pełne też były
wazeliniarzy, którzy tym wcześniej wymienionym w dupę włazili i kadzidłem lud
mamili. O nich historia nawet nie wspomni. Miej to Pan na uwadze i nie
kompromituj Pan siebie i swojego Pana. Ogólnie, żenada poniżej poziomu
disco-polo.
Dajcie mi człowieka a paragraf się znajdzie
Klaus przypomniała, że Piotr Ż. usłyszał wcześniej kilka zarzutów m.in.
zarzut gwałtu, stalkingu (czyli uporczywego nagabywania), uzależnienia
wykonania czynności służbowej od uzyskania korzyści osobistej oraz
doprowadzenia podstępem do obcowania płciowego. Grozi mu kara do 12 lat
więzienia.
Prokuratura po postawieniu mu zarzutów wnioskowała o areszt. Sąd nie
przychylił się do tego, uznając, że "zgromadzony materiał dowodowy nie
wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany popełnił zarzucane mu
czyny". Jednocześnie sąd zdecydował, że sprawa wymaga dalszego
wyjaśniania.
Jeśli do tego dodamy, że w
ostatnich sondażach poparcie dla SLD rośnie a Piotr Ż. jest jego działaczem to
mamy dalszy ciąg akcji Pt. „Powstrzymać SLD”, znów z prokuraturą i sądem na
czele całej akcji. To kolejny przykład nie tylko politycznego zaangażowania
prokuratury ale także jej kompletnej nieudolności. Przypominam tu sprawę
„starucha” zatrzymanego (tuż przed EURO 2012) za rzekomy handel narkotykami. Po
8 miesiącach odsiadki prokurator nie ma żadnych ale to absolutnie żadnych
dowodów ale „idzie w zaparte” i dalej podtrzymuje oskarżenie. Teraz sąd nie był
już taki głupi, bo za areszt „starucha” niechybnie skarb państwa będzie sowicie
kary płacił, i na dęte oskarżenia zareagował jak powinien. Tym niemniej i tak
podatnicy za to „śledztwo” i dalsze czynności zapłacą. Reasumując, doczekaliśmy
się w „wolnej Polsce” stalinowskiej prokuratury, która dla podlizania się
aktualnej władzy organizuje dęte pokazówki z prawa i z lewa, co najlepiej
świadczy o jej intencjach. Ile jeszcze takich wpadek, żeby ktoś wreszcie tą przestępczą
organizację rozwiązał ?
Dajcie mi człowieka a zabierzemy mu
wszystko
Pazerność
fiskusa nie zna granic. Szuka pieniędzy wszędzie, gdzie się tylko da. Teraz
sięga do kieszeni rodziców, których dzieci zostały przekazane rodzinie
zastępczej. Muszą płacić za ich utrzymanie. Jeśli tego nie zrobią - zapłacą
podatek. Można to zrozumieć w ten sposób, że rodzic,
któremu z powodu ubóstwa dziecko zostało zabrane i umieszczone w rodzinie
zastępczej i który nadal na to dziecko nie może płacić, odnosi z tego powodu
korzyść majątkową. Musi więc zapłacić podatek z pieniędzy, których na oczy nie
widział. W ten sposób, nie dość, że karze się go zabierając potomka, to jeszcze
trwale uniemożliwia się mu wyjście z nędzy.
Nie, tego nie można zrozumieć. Pan Minister Rostowski oszalał w swoim
pędzie do opodatkowania wszystkiego. Za „korzyści majątkowe” uzna za chwilę
oddychanie „bezpłatnym powietrzem” i podziwianie widoków „kraju rodzinnego”. To
już nie jest tylko głupota urzędników, to bestialstwo. Najpierw biednemu
zabierają dzieci, bo go nie stać na ich utrzymanie. Potem każą mu płacić za ich
utrzymanie, z tego czego nie miał. A jak go z tego zwolnią to Urząd Skarbowy
każe płacić podatek od pieniędzy, których biedni nie mieli. To jest genialne
posunięcie, podatek od biedy. Bo przecież każdy ma możliwość zarobienia, a jak
tego nie robi to i tak musi zapłacić podatek od „potencjalnych” dochodów. W ten
sposób można już wszystko. Można, bo lemingi i tak wybiorą „mniejsze zło”.
Ustawodawca,
mamy problem
"Problem wynika z obecnej ustawy o podatkach i opłatach lokalnych"
- powiedział PAP dr Rafał Dowgier, adiunkt w Katedrze Prawa Podatkowego na
Wydziale Prawa Uniwersytetu w Białymstoku. Z ustawy wynika bowiem, że jeśli
nieruchomość należy do kilku czy kilkudziesięciu osób, to podatkiem objęci są
wszyscy współwłaściciele. To oznacza, że gmina musi wydać decyzje podatkowe na
każdego z nich i na każdej tej decyzji musi być podana kwoty podatku od całej
nieruchomości - w tym wypadku od całego garażu. "Oczywiście w praktyce najczęściej jest tak, że każdy płaci +swoją
część+ podatku, ale gdyby ktoś ze współwłaścicieli nie zapłacił tyle, co
powinien, wówczas urząd gminy ma prawo żądać zapłaty od wszystkich pozostałych
współwłaścicieli, a nawet - jeśli tak zdecyduje - od któregokolwiek z
nich" - powiedział ekspert. Wyjaśnił, że urząd może dowolnie wybrać, od
kogo pobrać podatek.
Więc jeżeli kilku cwaniaczków po
prostu przestanie płacić, to urząd wylosuje, kto ma to robić za nich. A
wylosowani mogą dochodzić swoich roszczeń z kodeksu cywilnego, czyli do usranej
śmierci. O Dzięki za wszystko Wam Ustawodawcy za takie prawo. Dodam jeszcze, że
„ustawa śmieciowa” zadziała tak samo. W przypadku nieruchomości o „mieszanym”
statusie będzie wesoło, bardzo wesoło. Summa summarum kolejny bubel gdzie
ostatnich uczciwych frajerów, którzy jeszcze w tym kraiku podatki płacą używa
się do spłacania długów tych, którzy mają Państwo w dupie. Jest jeszcze ktoś,
kto popiera PZPO ?
Niech jadą wszyscy
Polscy duchowni to kolejna grupa zawodowa, która staje się naszym
"hitem" eksportowym. Biskupi m.in. z Irlandii, Niemiec, Wielkiej
Brytanii wysyłają błagalne listy do episkopatu Polski z prośbą o przysłanie im
polskich duszpasterzy – donosi "Dziennik Polski".
Już tylko w tym ciemnogrodzie są
chętni do „służby Pańskiej”, czyli wyciągania kasy od naiwnych. I mimo, że
praca lekka a wynagrodzenie nie najmniejsze, to w krajach cywilizowanych za nic
już nie można znaleźć chętnych. U nas jeszcze są, ale też coraz mniej. Już
niedługo Pan Poseł Godson będzie musiał ściągać tu swoich kolegów. Ale będzie
wesoło. Ale póki co, to niech jadą wszyscy w cholerę i nie wracają.
Dlaczego wszyscy ? Dlatego
Po pierwszych konsultacjach
lekarskich w Niemczech rodzice Mai
Bratoń (4 l.)
ze Ścinawy (dolnośląskie) doznali szoku. – U nas zwykle wizyta trwa 15 minut,
tam 1,5 godziny – opowiada Tomasz Bratoń, tata dziewczynki, która w wyniku
choroby straciła rączki i nóżki. Poza tym okazało się, że leczenie dziecka za
granicą może być znacznie tańsze. Dlatego rodzina postanowiła przeprowadzić się
do Niemiec... Po trzech latach walki o zdrowie dziecka
pojechali na konsultacje do Niemiec i nagle okazało się, że może być prościej.
– Już po pierwszej wizycie lekarze zaproponowali inne rozwiązania niż u nas,
nie mówiąc o tym, że nigdzie nas nie odsyłali. W Polsce ciągle musiałem
zwalniać się z pracy, żeby coś załatwić. Jechaliśmy z małą do lekarza do
Polanicy to odsyłali nas do Wrocławia. Stamtąd medycy kierowali nas do Krakowa
i tak w kółko
Znajdzie się jeszcze choć jeden PATRIOTA, który naprawdę wierzy w POLSKĘ,
w OJCZYZNĘ w POLAKÓW ? CO się z nami stało ? Dlaczego nic tu nie działa ? I
niech Pan Premier Tusk mi nie mówi, że cokolwiek działa. Wiecie dlaczego ?
BO ODZYSKALIŚMY WOLNOŚĆ
I to nas zabiło. Bo jesteśmy tacy jacy jesteśmy, odrażający, brudni, źli.
I jeszcze komentarz z sieci: Polacy powinni wymienić rząd a jest
odwrotnie .Rząd wymienia obywateli .
Powrót Państwa Prawa ?
"Dowód w postaci fotografii wykonanej przez fotoradar może okazać
się dowodem wystarczającym jedynie w sytuacji, gdy fotografia ta umożliwia
identyfikację osoby sprawcy wykroczenia" - napisał prokurator generalny
Andrzej Seremet we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. Podkreślił, że jeśli
ta fotografia nie umożliwia identyfikacji, tylko potwierdza fakt, że
niezidentyfikowany kierowca przekroczył przepisy, to "zasada domniemania
niewinności stoi na przeszkodzie przypisaniu komukolwiek winy za dane
wykroczenie". "Zasada domniemania niewinności na tym właśnie polega,
że ten ciężar dowodzenia wykazywania komuś winy leży na oskarżycielu, nikt nie
ma obowiązku dostarczania organom ścigania dowodów na własną winę"
Tak „Solidaruchy”, OTAKE wolność
walczyliście ? Nakaz donoszenia na samego siebie albo członka rodziny ? Stalin
by się nie powstydził. Taką nam stworzyliście „wolną Polskę”, wolną ale dla
Was, bo całe to towarzystwo poupychało się na stanowiskach z immunitetem, więc
mandatów nie płaci z zasady. Teraz ruch należy do TK, sędziowie „nie lękajcie
się” i przywróćcie elementarną sprawiedliwość. Ale, żeby 24 lata „po
Jaruzelskim” trzeba było takie rzeczy prostować, to wstyd.
Portret eksperta
Ukończył Politechnikę Warszawską, po stanie wojennym wyjechał do USA.
Inżynier, redaktor pisma naukowego, profesor i dziekan wydziału inżynierii
cywilnej na Uniwersytecie Akron (niesklasyfikowanym w rankingach amerykańskich
uczelni).
Z lotnictwem ma niewiele wspólnego. Jest specjalistą od mikrostruktury i wytrzymałości materiałów kompozytowych, ale nie zna się na aerodynamice. Mówi, że miał udział w badaniu katastrofy promu kosmicznego Columbia, ale nie znaleźliśmy śladu po tym w oficjalnych dokumentach. Przeprowadzał prace dla NASA w ramach kontraktów, ale nie można go nazywać "ekspertem NASA" ani jego obliczeń wiązać z tą agencją kosmiczną.
Był nieznany w swoim fachu w Polsce i za granicą. Binienda nie udostępnił zbioru danych, których użył do symulacji - nie da się jego obliczeń powtórzyć, czyli sprawdzić. Nie wystarczy zestaw slajdów, które wyświetla na pokazach. Bez możliwości niezależnego sprawdzenia jego symulacja nie przedstawia żadnej wartości z punktu widzenia rzetelności naukowej.
Z lotnictwem ma niewiele wspólnego. Jest specjalistą od mikrostruktury i wytrzymałości materiałów kompozytowych, ale nie zna się na aerodynamice. Mówi, że miał udział w badaniu katastrofy promu kosmicznego Columbia, ale nie znaleźliśmy śladu po tym w oficjalnych dokumentach. Przeprowadzał prace dla NASA w ramach kontraktów, ale nie można go nazywać "ekspertem NASA" ani jego obliczeń wiązać z tą agencją kosmiczną.
Był nieznany w swoim fachu w Polsce i za granicą. Binienda nie udostępnił zbioru danych, których użył do symulacji - nie da się jego obliczeń powtórzyć, czyli sprawdzić. Nie wystarczy zestaw slajdów, które wyświetla na pokazach. Bez możliwości niezależnego sprawdzenia jego symulacja nie przedstawia żadnej wartości z punktu widzenia rzetelności naukowej.
Ale jest Hamerykańskim
Profesorem. Co z tego, że uczelni praktycznie nie ma (jak jest nie klasyfikowana
to znaczy, że nie jest żadną uczelnią wyższą ), co z tego, że nie jest
ekspertem lotniczym, co z tego, że nie można jego bajek zweryfikować. Ale jest
z HAMERYKI, tak polskie chamy zawsze dawały się nabrać, „ciemny lud” wszystko
kupi. To hasło spopularyzowane przez wywalonego już z PiS Jacka Kurskiego
obowiązuje. Teraz zobaczcie ilu wierzy w „zamach”, tyle mamy „ciemnego ludu” w
Polsce. I rośnie !!!
Nowaczyk kształcił się i doktoryzował jako fizyk na Uniwersytecie
Gdańskim. W 1996 r. w ramach wymiany naukowej wyjechał do USA, zatrudnił się w
Szkole Medycznej Uniwersytetu Maryland w Baltimore. Jest adiunktem w Centrum
Spektroskopii Fluorescencyjnej, gdzie pracował jako technik od obsługi
aparatury i administrator sieci komputerowej. Ma mierny dorobek naukowy w
dziedzinie, którą się zajmował, czyli fotoluminescencji (nie ma publikacji,
których jest pierwszym autorem). Nigdy nie zetknął się z lotnictwem, mechaniką,
aerodynamiką.
Ten to zwykły oszołom, nie wart
nawet wymienienia gdziekolwiek, więc nawet gdziekolwiek go nikt dotąd nie
wymienił. Ale w Polsce jest „wybitnym amerykańskim ekspertem”. Taki kraj.
Gregory Szuladziński. W 1965
r. ukończył Politechnikę Warszawską, osiem lat później doktoryzował się na
Uniwersytecie Południowej Kalifornii w Los Angeles. W USA prowadził symulacje
komputerowe wpływu trzęsień ziemi na konstrukcje elektrowni jądrowych. Od 1981
r. mieszka w Australii, nie jest naukowcem, lecz inżynierem praktykiem - ma
niewielką firmę w Sydney. Niedawno wydał książkę o metodach analitycznych w
mechanice zderzeń. Trudno ocenić jakość tych ekspertyz, bo nie publikował nic w
recenzowanych pismach. Przed katastrofą smoleńską nie był znany w Polsce ani na
świecie.
Teraz jest znany z tego, że jest
znany. Taka nasza wersja Paris Hilton, jaki kraj taka celebryta. Ja już wolę
Paris, brzydka jak noc, ale przynajmniej zabawna. Ten, już nawet zabawny nie
jest.
Rońda długo przebywał za granicą. W latach 80. był wykładowcą
Uniwersytetu Technicznego Hamburg-Harburg, gdzie pracował przy programie komputerowym
do spawania pod wodą. W latach 90. opracowywał w RPA program do spawania
korpusów silników turbinowych i rurociągów w elektrowniach atomowych. Po
powrocie do Polski projektował m.in. implanty kości twarzy i czaszki. Przed
rokiem został wiceprzewodniczącym "Komitetu naukowego konferencji
poświęconej badaniom katastrofy polskiego Tu-154 w Smoleńsku metodami nauk
ścisłych", który powstał z inicjatywy Macierewicza. Nie jest i nigdy nie
był specjalistą w dziedzinie aerodynamiki i lotnictwa.
Spawane pod wodą implanty kości
twarzy czaszki. Boskie, ten to dopiero zna się na katastrofach lotniczych,
poezja, tylko z dzióbka Pana Profesora mądrości pić.
Summa, summarum bzdety i pierdy
nieudaczników ze stopniami naukowymi. Pełno tego tatałajstwa pęta się po
uczelniach całego świata. Cóż, nie zawsze tytuł naukowy świadczy o mądrości
posiadacza, są wyjątki. W tym przypadku, są same wyjątki. I na tym polega
„selekcja” przeprowadzana przez „mistrza” Antoniego. On sam przecież jest
oszołomem niezrównanym, więc kogo mógł nam „znaleźć” ? Ale jako cyrk objazdowy
to towarzystwo w całości jest na swoim miejscu, jak najbardziej.
I Polaków portret własny
Prawica dopatruje się wątków smoleńskich w filmie "Lot" z Denzelem Washingtonem. Prawica ma kolejny argument przemawiający za tym, że do katastrofy smoleńskiej nie mogło dojść tak, jak twierdzi polski rząd i rosyjski MAK. Koronnym dowodem na to, że samolot nie ma prawa rozbić się o brzozę, ma być... nowy amerykański film sensacyjny "Lot" Roberta Zemeckisa. Tam bowiem odrzutowiec rozbija się o wieżę kościoła i katastrofę przeżywa większość pasażerów.
No proszę, ciemny prawicowy lud
wymyślił, że można przeprowadzić postępowanie dowodowe w prawdziwej katastrofie
lotniczej posługując się fabułą filmu rodem z Hollywood, nawet jak dotyczy
kompletnie innego zdarzenia. Bo nie ma takiej figury, jakiej durna prawica w
Bolanda Republic by nie była w stanie wykręcić żeby uzasadnić co jej się w
głowie urodzi. I to nie tylko w kwestii katastrof lotniczych ale wszystkiego.
Znając zaś fantazję hollywoodzkich twórców już się boję co będzie dalej. Jak
kruchciana prawica zacznie oglądać, nie daj Boże, filmy SF i Fantasy to dopiero
się zacznie.
No i na deser : To ja proponuję panu Pawlickiemu udanie się
do Dr Emmetta Browna i wypożyczenie Delorean'a przerobionego na wehikuł czasu i
cofnięcie się do rzeczonej katastrofy w smoleńsku i zobaczenie na własne oczy
jak to było. Bo przecież Zemeckis nakręcił też film o wehikule czasu więc na
pewno już istnieje
Polecam też Airport 77, tam
Boeing 747 „zanurkował” i CAŁY leżał na dnie oceanu, takie rzeczy się zdarzają
… w filmach.
Kwiaty dla Nowaka
Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego musiał wstrzymać część egzaminów.
Powód? Kłopoty z systemem komputerowym, który w założeniach miał... uprościć
zdobycie prawa jazdy. Ministerstwo
Transportu szuka rozwiązania. Proponuje tymczasowo wrócić do papierowych
dokumentów. I szybko wyrobić je kursantom. Nawet tym, którzy są już w trakcie
kursu. Dzięki temu nie musieliby czekać na egzamin do czasu, gdy zakończy się konflikt
pomiędzy ITS i PWPW. Minister ma wydać odpowiednie rozporządzenia za kilka dni.
- Chcemy, żeby weszły w życie tak szybko, jak jest to możliwe - podkreśla
Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu.
Jak rozumiem, Pan Minister Nowak
wyda rozporządzenie przywracające papierowy obieg dokumentów. To jego osobisty
wkład w e-administrację. Panowie, znowu wszystko spieprzyliście, i znowu przy
udziale najlepszej firmy IT na rynku, czyli Państwowej Wytwórni Papierów
Wartościowych. Afera z tą firmą ciągnie się naście lat, przez wszystkie te lata,
firma od czegoś zupełnie innego, informatyzowała niemal całą administrację. Z
jakim skutkiem ? Wystarczy wspomnieć o podpisie elektronicznym, Paraliż
egzaminów na prawo jazdy to jej kolejne osiągnięcie, ale i tak żadna siła nie
jest w stanie skończyć z tą farsą i odciąć ich od zleceń państwowych. Dostaną
następne, to pewne. Tak pewne, jak to, że je też spierdolą. Taka karma.
Żyła złota
Z
najnowszego raportu Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że w 2012 r. przyszli
emeryci zapłacili OFE ponad 1,3 mld zł opłat. O tyle mniej pieniędzy trafiło na
konta emerytalne, pisze „Gazeta Wyborcza”. Od początku działalności, czyli
przez niespełna 14 lat, fundusze skasowały swoich klientów już na przeszło 16
mld zł. W tym czasie cała branża zarobiła na czysto ponad 6 mld zł.
Ubiegłoroczny wynik oznacza, że rentowność tego biznesu przekracza 50 proc.
Żadna inna branża nie może się takim pochwalić.
Taka jest zasada nowoczesnego
kapitalizmu. Najpierw nacisk lobby powoduje uchwalenie prawa zmuszającego
obywateli do oszczędzania w prywatnych firmach, przy okazji ustala się jak
najbardziej dla tych firm korzystne zasady owego „oszczędzania”. Potem
wystarczy odcinać kupony. I tak grosze „zainwestowane „ w „przekonanie”
parlamentu zwracają się stukrotnie już pierwszego roku. A emeryci ? Oni, tak
jak wszyscy muszą zrozumieć, że zasadą ustrojowa jest transfer środków od wielu
biednych do niewielu bogatych, tak to działa i żadne pudrowanie tego nie
zmieni.
Koniec lania wody
Fatalny koniec boomu na aquaparki.
Najpierw wszyscy jak Polska długa i szeroka budowali je, nie licząc się z
kosztami, teraz mogą w każdej chwili zbankrutować. Część miast zamyka gotowe
już baseny, inne przerywają ich budowę.
A ja pamiętam jak nasi „politycy”
zżymali się na Greków, Hiszpanów i Portugalczyków, jak to oni zmarnowali unijne
dotacje i teraz dopadł ich kryzys. My mieliśmy je wydać sensownie , na rozwój.
No i wydajemy, na parki wodne. Popłyniemy tak jak oni, to pewne.
Skurcz
Polski rynek paliw kurczy się. W 2012 roku zużyliśmy o blisko 5 procent
mniej benzyny niż rok wcześniej, a oleju napędowego o prawie 9 procent. W sumie
cały rynek, mimo wzrostu zużycia LPG o 3 procent, zmniejszył się o 6 procent -
wynika z raportu Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.
Wszystko, ale to absolutnie
wszystko ma swoje granice. Producentom paliw wydawało się, że Polacy tak
kochają swoje samochody, że będą jeździć bez względu na ceny paliwa. Nie będą,
ceny oparły się o sufit popytu. Koniec Eldorado, i to nie tylko w tym segmencie.
Desperacja
Bank Anglii może się posunąć do wprowadzenia negatywnej stopy
procentowej. Od prawie czterech lat wynosi ona zaledwie pół procent - najmniej
w ponad trzystuletniej historii brytyjskiego banku centralnego. Zastępca
gubernatora Banku Anglii Paul Tucker powiedział komisji skarbowej Izby Gmin, że
okazało się to nie dość. Ujemne
oprocentowanie oznaczałoby, że to nie Bank Anglii płaciłby bankom komercyjnym
od ich depozytów, lecz to one musiałyby wnosić opłatę za przechowywanie swoich
kapitałów
Problem, proszę szanownych
ekonomistów, nie polega na tym, że „inwestorzy” trzymają pieniądze w lokatach.
Problem w tym, że mają ich po prostu za dużo. To, w połączeniu z ciągle
spadającymi zasobami znakomitej większości populacji powoduje, że spada popyt i
ciągnie w dół gospodarkę. Żadna akcja kredytowa tu nie pomoże, bo biedni nie
mają już jak pożyczać, gdyż perspektywy ewentualnych spłat długów to fantastyka
nienaukowa. Z drugiej strony „inwestorzy” chcą dużo zarabiać, więc darmo tych
kredytów nie udzielą. I koło niemożności się zamyka. Nic nie da się zrobić
jeśli nie odwróci się „cash flow” od biednych do bogatych. Kapitalizm napędza
konsumpcja, o czym powtarzam do znudzenia. Zubożone masy konsumować nie będą a
samą konsumpcją dóbr luksusowych przez nielicznych gospodarki się nie napędzi.
Karol Marks pisał o tym wieki temu, ale nauka jak zwykle poszła w las. Chciwość
i wyzysk okazały się silniejsze. Tyle, że system właśnie konsumuje swój ogon, w
tym stanie długo nie da rady trwać. Ale odwagi na zmiany brak. Stąd paniczne
ruchy, które nic nie dadzą. „Nie lękajcie się”, zmieńcie ten świat, póki nie
jest za późno. Potem zrobi to za Was „wiatr historii”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz