piątek, 3 października 2014

Bagno





Bagno

Postulaty są do połowy słuszne, a do połowy niesłuszne. Mają problem z mieszkaniami i pracą. Co mają zrobić? – pytał retorycznie Wałęsa. - Wszyscy zostawiliśmy bagno, od Wałęsy do Tuska. Przez tyle lat nie udało nam się nic zrobić. Ja się wstydzę, że nie byłem w stanie pomóc, ale miałem dużo innych problemów – tłumaczył były prezydent.

Kuroń przepraszał, Wałęsa się wstydzi, to już jakaś jaskółka, jakaś refleksja po 25 latach. Ale po obecnych „włodarzach” nie ma się co spodziewać jakiejkolwiek refleksji. Po karkach całego społeczeństwa dorwała się ekipa cyników, dla których władza polega wyłącznie na czerpaniu z niej własnych korzyści. O żadnym dobru publicznym nawet mowy nie ma. Tak Lechu, zostawiliście po sobie kompletne bagno. Dziś w dniu „inauguracji” nowego rządu starych twarzy dokonamy ogromnego kroku naprzód w głąb tego bagna.

Wizja

To jest wizja na wiele lat - mówiła o zademonstrowanym w exposé programie nowego rządu premier Kopacz. Wszystko pięknie, tylko jaka to wizja? Że będzie lepiej? Żadna to wizja, jedynie zobowiązanie. I to zobowiązanie zbyt oczywiste w tak trudnych czasach.

Czy lud to „kupi”, oczywiście, że tak. Nie takie gówno już kupował, bo jak w przysłowiu „i przed szkodą i po szkodzie głupi”.

Evita „załatwiła” problem

Lokatorzy mieszkań zakładowych należących do sosnowieckiej kopalni Kazimierz-Juliusz dostali pismo od komornika o "zajęciu wierzytelności". - Jesteśmy w szoku. Przecież wszyscy mówili, że sprawa jest załatwiona - mówią ludzie.

Żeby było jasne to sprawa wygląda tak. Ludzie płacą czynsz za mieszkanie jak należy. Ale te pieniądze zajął komornik bo kopalnia komuś „wisi” kasę. Następnym krokiem będzie EKSMISJA lokatorów z powodu zaległości czynszowych. Tak Pani Premier „załatwiła” pierwszy problem, który się pojawił. Jak tak dalej będzie, a będzie, to w rok zawalą więcej niż Tusk w siedem, taka będzie zmiana.

Oblewanie nowego rządu ?

Skarbnik PO Łukasz Pawełek włóczył się po ulicach Warszawy zalany w trupa! Mężczyzna był tak pijany, że interweniująca straż miejska od razu zawiozła go do Ośrodka Leczenia Osób Uzależnionych od Alkoholu. PO został zatrzymany przez strażników w okolicach ambasady USA. Co tam robił? Nie wiadomo. Jak nieoficjalnie dowiedział się Fakt, imprezował w większej grupie młodych działaczy Platformy. 

Jak to co robił ? Oblewali expose Pani Premier Kopacz, więc kompletnie nie rozumiem o co te pretensje. W końcu to naprawdę bardzo ważna okazja do świętowania. Był już Burmistrz na rowerze to komu przeszkadza skarbnik na chodniku ?

W rodzinie

Wiceminister finansów Jacek Kapica miał usłyszeć zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych w związku z aferą hazardową. Jednak zanim do tego doszło, w sprawie szefa służby celnej interweniowała Prokuratura Generalna. Śledztwo przeniesiono do zupełnie innej prokuratury

Donald Tusk przyjął sprawozdanie Prokuratora Generalnego, ten przekazał śledztwo, Kapica spokojnie urzęduje i w rodzinie wszyscy zdrowi oraz zadowoleni. 

Dostaniemy gazem 

Qatargas sprzedał lub finalizuje sprzedaż kontraktu na dostawy gazu LNG dla PGNiG - wynika z nieoficjalnych informacji "Dziennika Gazety Prawnej". Jak czytamy w gazecie, sprzedaż kontraktu przez Katarczyków oznaczałaby, że za dostawy surowca do Polski odpowiadałaby inna firma. Ma nią być bank inwestycyjny Merrill Lynch.

Mamy przechlapane. Katarczycy widząc co się dzieje z realizacją kontraktu po naszej stronie wolą się go pozbyć niż zarabiać. My jeszcze długo tego gazu nie odbierzemy a kontrakt biegnie od lipca tego roku. Jak go wtrynią Merrill Lynch to pozbędą się kłopotu a bank inwestycyjny nie będzie już miał żadnych skrupułów żeby od nas wyegzekwować pieniądze. I znów doktor Ewa będzie musiała wypić lurę nawarzoną przez Donalda. My wszyscy też, a swoją drogą dziwna jest cisza w mediach wokół tego kontraktu. Jak widać Front Obrony Platformy działa.

Dostaliśmy jabłkiem

Zaledwie 18 750 ton polskich jabłek i gruszek zostało objętych rekompensatami, przyznanymi przez Brukselę w ramach drugiej transzy pomocy w związku z rosyjskim embargiem. Roczny eksport polskich jabłek do Rosji wynosi 700 tys. ton. 

A jak się nazywają ten gamoń mieniący się ministrem rolnictwa i drugi kolega z buraczanej partii, udający ministra gospodarki ? Latali po całym „elektoracie” i wrzeszczeli co takiego nie załatwią i ZAŁATWILI. Na cacy. 

Kwiaty dla Wielowieyskiej

Dalej Wielowieyska pisze: "Jeżeli opinia publiczna miałaby się domagać odebrania przysługujących pani minister pieniędzy, to tylko wtedy, gdyby ewidentnie zawaliła jakieś projekty. A tak nie jest. Nowa minister przez znawców problemu jest oceniana dobrze. Tak jak cały zarząd PKP pod wodzą Jakuba Karnowskiego (zresztą wychowanka prof. Balcerowicza). Ekipa ta stara się uporządkować sprawy na kolei i przywrócić racjonalne zasady w wydatkach i kosztach". Sprowadzanie zarządzania koleją do "racjonalnych zasad w wydatkach i kosztach" to ogromne nieporozumienie. Kolej ma sprawnie, szybko i wygodnie przewozić pasażerów i towary. Nie przewozi, od lat jest coraz gorzej. Przykłady? Proszę bardzo.

W bezmyślnym zachwycie nad monetarnym stylem zarządzania KAŻDĄ firmą pani Dominika Wielowieyska nie ma sobie równych. Pewnie wynika to z faktu, że ani o finansach ani zarządzaniu pojęcia bladego nie ma. Ale za to z godną pozazdroszczenia konsekwencją broni neoliberalnej wizji gospodarki jako jedna z ostatnich w świecie. Metoda zarządzania „na excela” już się szanowna Pani skompromitowała. Nie można rządzić firmą za pomocą „narzędzi finansowych” bez znajomości przedmiotu działalności. Jest dokładnie odwrotnie, podstawową wiedzą zarządu musi być przedmiot jej działalności a znajomość finansów jest drugorzędna. Kolej nie jest od „racjonalnych zasad wydatków i kosztów” tylko od wożenia towarów i ludzi, racjonalnie i po jak najmniejszych kosztach, ale przede wszystkim musi wozić. A ta ekipa o żadnym wożeniu nic nie wie, siedzą w „excelu” i liczą a w tym czasie wszystko się wali. Taki właśnie jest skutek gdy ogon (finanse) macha psem (realna produkcja). Wszyscy już to zauważyli tylko Pani Dominika nie. 

Kwiaty dla Wasiak i Balcerowicza

Dwie osoby za przejazd Express Intercity na trasie Katowice - Warszawa zapłacą łącznie ok. 250 zł. I drugie tyle z powrotem. Podróż dwojga pasażerów w obie strony kosztuje więc ok. 500 zł. Tymczasem, za ok. 350 zł można zatankować do pełna bak nawet niezbyt oszczędnego samochodu i przejechać nim w obie strony. Nawet jeśli spalimy cały bak, różnica sięga 150 zł, a więc kwoty, za którą można dokupić jeszcze jeden bilet na Express Intercity. Jeśli natomiast spalanie naszego samochodu wynosi, powiedzmy, 7 l/100 km, to - przy założeniu, że litr paliwa kosztuje ok. 5,5 zł - za przejechanie 300 km między Katowicami a Warszawą zapłacimy ok. 110 zł. Czyli nawet mniej niż za bilet na Express Intercity.

Dlaczego dla Balcerowicza ? Bo nie dawniej niż wczoraj tak zachwalał obecne kierownictwo grupy PKP. Ich praca już daje wyniki. Owszem, bo „bankomaty” zgodnie z zaleceniami swojego Guru tną koszty pracownicze i tworzą „zajebiste” biznes plany. Cytat dotyczy właśnie jednego z tych bardziej „zajebistych”. Wygląda tak jak podobne cudowne plany uzdrowienia innej spółki przewozowej LOT’u. Cięcia po „skrzydłach” i najdroższe bilety na obsługiwanych połączeniach to powtarzający się element tych cudownych i „ozdrowieńczych” pomysłów. Mam wrażenie, że „bankomaty” żyjące w świecie ludzi zarabiających co najmniej dziesięć średnich krajowych nie mają zielonego pojęcia ile to jest 130 zł. Dla przeciętnego Polaka to bardzo poważna suma. A już zabranie pociągiem całej rodziny na wakacje nad morzem to będzie wydatek około 1000 zł. To absurd. Ja w sobotę lecę za 170 zł do … Barcelony. I pewnie w samolocie będzie komplet. Tam działa zupełnie inny model biznesowy i inne „słupki”. Zarabia się tylko wtedy gdy się wozi ludzi a nie „prestiż” jak w przypadku Pendolino.  Panu Balcerowiczowi i Pani Wasiak więc tylko jeszcze raz przypomnę, że kolej ma towary i ludzi wozić a nie dawać dobre „słupki” w Ms Excel. To jednak dla ekipy rządzącej od 25 lat stanowczo za trudne. 

Nielegalni

Zatem w normalnym ruchu drogowym Iskry są bezużyteczne. Mierzą równocześnie prędkość dwóch pojazdów, które jadą obok siebie – a który jedzie szybciej zazwyczaj "na oko" określa policjant. Czasem kierowcom udaje się też uniknąć prawidłowego pomiaru, gdy osłania je większy pojazd, np. ciężarowy. Wychodzi na to, że ręczne radary raz mierzą prędkość najszybszego samochodu, raz najbliższego, a kiedy indziej – największego. Dokumenty legalizujące używanie tych urządzeń wydał Główny Urząd Miar. A nawet tam trudno znaleźć odpowiedź, w jaki sposób Iskry zostały dopuszczone do użytku. Teraz sprawę bada warszawska prokuratura. Śledczy badają, czy urzędnicy Głównego Urzędu Miar nie złamali prawa, dopuszczając Iskry do użytku. Po takim wyroku sądu radary ręczne oznakowane Iskra 1 powinny zostać wycofane – jednak nadal są używane.

A co tam nielegalne radary. W Bolanda Republic rząd nie wykonał około 75% orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego więc fakt, że Policja wali mandaty używając felernego sprzętu ma małe znaczenie. Poza tym chodzi przecież tylko o wykonanie planu finansowego, więc obojętne komu się te mandaty wlepi. Sztuka się liczy.

Polska w XXI wieku

Rynek magazynowy w Polsce rozwija się najszybciej spośród krajów Europy Środkowej i Wschodniej - donosi "Puls Biznesu". Taki wynik to w dużej części zasługa inwestorów zagranicznych, których do Polski przyciąga dostępność wykwalifikowanej siły roboczej, bliskość rynków zbytu, a także liczne inwestycje infrastrukturalne.

Magazyny, konfekcjonowanie paczek, montaż lodówek i telewizorów, wsparcie logistyczne, prosta księgowość, produkcja palet etc. etc. Oto obraz polskiej „gospodarki”. Już mi się nawet znęcać nad tymi „pozytywnymi” wiadomościami nie chce.

Praca w XXI wieku

Richard Branson, brytyjski krezus i właściciel linii lotniczych Virgin Atlantic, stwierdził, że dzięki nieograniczonym urlopom jego pracownicy będą bardziej produktywni. Branson podkreśla, że dotychczasowe regulacje dotyczące wolnego w jego firmach zastępuje "brakiem regulacji": pracownicy mogą brać tyle wolnego, ile chcą i kiedy chcą. I nie muszą pytać przełożonego o zgodę. Ci zaś nie będą prowadzili ewidencji, kto, ile i kiedy wziął dni wolne.

Postęp techniczny miał uwolnić człowieka od ciężkiej pracy, miał także zmienić stosunki pracy na takie, gdzie praca nie będzie ekonomicznym przymusem a miejsce realizowania się człowieka. Bo to praca stworzyła człowieka i puki co jest jego organiczną potrzebą, nie tylko dla zaspokojenia potrzeb życiowych ale także dla realizacji swojego człowieczeństwa. Kolejna firma robiąca zasadniczą rewolucję w zasadach pracy jest oznaką, że proces do niedawna zapowiadany wyłącznie w literaturze sci-fi już się zaczyna. Okazuje się, że są firmy gdzie nie bat a świadomość pracowników i ich chęć do pracy mogą zastąpić z powodzeniem formalną dyscyplinę pracy. To tylko jeden maleńki krok w kierunku lepszego świata, ale jak mówią Chińczycy, każdą najdłuższą nawet powróż trzeba zacząć od pierwszego kroku.

Praca w XIX wieku

Decyzja powinna szczególnie ucieszyć pracowników w Stanach Zjednoczonych, ponieważ jest to jedyny wysokorozwinięty kraj, który nie gwarantuje pracownikom płatnego urlopu. To w umowach z pracodawcami są zapisane bądź nie przysługujące dni urlopu. W związku z tym 23 proc. Amerykanów nie ma go w ogóle. W prywatnym sektorze statystyczny pracownik ma tylko 10 dni płatnego urlopu.

W tym samym czasie „oaza” liberalizmu i dobrobytu bardziej przypomina XIX wieczny świat początków kapitalizmu gdzie liczy się tylko zysk i dobro kapitału oraz kapitalistów. To jak wyżej „jedyny wysoko rozwinięty kraj” gdzie pracownik w ogóle nie ma prawa do urlopu i musi je sobie wydzierać w kontrakcie z pracodawcą. Takich „kwiatków” w USA jest znacznie, znacznie więcej. Odarty z nachalnej propagandy kraj ten daleki jest nawet od dzisiejszych norm cywilizacyjnych z zakresu stosunków pracy a co dopiero jeśli chodzi o wytyczanie nowych kierunków. Dziś USA bardziej cofa się niż rozwija bo goniąc ludzi batem do roboty, jak na przykład dzieci na plantacjach tytoniu, bardziej się ta oaza liberalnego kapitalizmu jawi jako kraj zakonserwowany w odległej przeszłości niźli ten, który ma wytyczać nowe kierunki i prowadzić świat do przodu. Do takiego „przodu” gdzie nawet urlopu w pracy nie ma to się nie wybieram, a Wy ?

Zaskoczeni

W wywiadzie dla telewizji CBS wyemitowanym wczoraj wieczorem czasu lokalnego Obama zgodził się z szefem wywiadu amerykańskiego Jamesem Clapperem, który wcześniej przyznał, że USA zostały zaskoczone szybkim wzrostem Państwa Islamskiego (IS), a także przeceniły zdolności i wolę irackiej armii do walki.

To staje się już nudne i groźne zarazem. Nudne, bo powtarza się coraz częściej, przy okazji każdego właściwie kryzysu okazuje się, że USA są zaskoczone a ich kilkadziesiąt służb specjalnych niczego wcześniej nie wykryło. I groźne, bo dotyczy nuklearnego mocarstwa posiadającego monstrualnie rozbudowane siły zbrojne. To jak brzytwa w rękach małpy, strach się bać co oni jeszcze mogą tą brzytwą zrobić. A co do przeceniania, to jankesi nie tylko armię Iraku przeceniają, własną też. I nie tylko armię.

Zgniłe jabłko

Kalifornijski koncern zalicza obecnie wpadkę za wpadką, które nie tylko szkodzą wizerunkowi, lecz także powodują spadek kursu jego akcji. Szczególnie groźne mogą być najnowsze informacje związane z włamaniem do usługi iCloud. Potwierdzają bowiem, że luka w systemie zabezpieczeń znana była koncernowi już od sześciu miesięcy.

Bo oni tzw. klienta mają tam gdzie Pana Janka można w dupę pocałować. Jak ktoś wierzy, że jakaś kapitalistyczna firma, a zwłaszcza duży koncern, robi coś dla dobra klienta a nie dla maksymalizacji zysku to jest chory na głowę. Apple jak każda inna „szanująca” się firma ma klienta gdzieś, liczy się tylko kasa. Oszczędza się na wszystkim a bezpieczeństwo danych klienta jest tu najmniej ważne i nie warte wydania na nie ani centa. Lepiej wydać pieniądze na propagandę zwaną Public Relations, na stworzenie „religii” Apple niż na faktyczną wartość wyrobów. Taniej wychodzi spowodowanie żeby klient uwierzył w wyjątkowość produktu, który kupuje niż faktyczna budowa czegoś wyjątkowego. Już dziś produkty tego koncernu nie są lepsze od innych a droższe są wielokrotnie. No cóż, klient ślepo „wierzący” wyda na gówniany produkt znacznie więcej niż klient świadomy. Cały system „made in „ USA na tym polega, wcisnąć produkt i wycisnąć pieniądze, a naiwni jak widać wciąż się znajdują.

Szejkowie na pustynię ?

Geolodzy oceniają zasoby ropy na terenie Stanów Zjednoczonych na 2 biliony baryłek. Kanada ma ich jeszcze więcej - 2,4 bln, a kraje Ameryki Łacińskiej kolejne 2 bln. To prawe 5 razy więcej niż udowodnione złoża na Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej. To oznacza, że w krótkim czasie naftowe centrum świata przesunie się na zachód.

Jak już półwysep Arabski straci na znaczeniu jako centrum wydobycia i eksportu ropy to skończy się i bogactwo i wspieranie islamskiego terroryzmu. Pozostaną puste miasta i największe lotniska świata. A duch Mahometa będzie się unosił nad bezkresną pustynią wyjąc złowieszczo do Allaha. 

Coda : Taka sytuacja. Siedzimy w domu, ja w swoim pokoju, ona w salonie, i zamiast zapytać czy mi przynieść coś do picia, bo ona też coś pije, to mnie o to pyta na fejsie.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz