piątek, 8 maja 2015

Głosujcie na mnie, skreślcie wszystkich innych



Motto: Mamy do czynienia z krajem, który tak naprawdę obsunął się w stosunku do państwa prawa. Zaś te „elity”, które rzekomo zwalczały system komunistyczny, są dziś dużo gorsze niż partyjne stupajki z okresu PRL - Piotr Andrzejewski były działacz Solidarności, senator

Polacy narodem idiotów? 

Lubimy myśleć o sobie, jako o narodzie wybranym. Wydarzenia ostatnich miesięcy pokazują, że jesteśmy raczej narodem zadowolonych z siebie tępych idiotów. Wiecie, dlaczego w poważnych gazetach nie ma już rubryk, które są w innych krajach, np. we Francji czy w Niemczech, pokazujących, co gwiazdy, sportowcy, znane osoby, muzycy czytają albo co oglądają w kinie lub w domowym zaciszu? Bo nie było jak tego robić. Może jest tak, że lansowane w polskich mediach pustaki w swojej masie raczej nie czytają niczego poza Pudelkiem. Nie mają często żadnej wiedzy poza tą, gdzie zrobić sobie botoks z rabatem albo kupić tańsze kiecki. Taka jest prawda. A ci, którzy mogą coś powiedzieć mądrzejszego, zwyczajnie kolorowych, mainstreamowych mediów nie interesują. I tak koło się zamyka- lansuje się puste idiotki ze sztucznymi ustami i cyckami, a ten, który ma coś pod czaszką więcej niż dyżurne dwa neurony, chce czy nie, wchodzi do niszy…Bycie debilem, zadowolonym z siebie głupolem, oficjalnie w Polsce jest przepustką do sławy, na kanapy do ważnych programów, do wywiadów w kolorowej i masowej prasie. Oglądamy w mediach jakieś puste lale, które nic sobą nie przedstawiają, skaczą do wody, machają kończynami i prowokują do wniosku, że jednak w życiu najbardziej opłaca się być bezmyślnym kretynem, chorobliwym idiotą, bo taki to ma lepiej. Łatwiej. On się przebije.

Czy wiecie, że agencje PR odradzają pozowanie politykom na tle książek, bogatych księgozbiorów ( co jest przyjęte w cywilizowanym świecie, jest ważną częścią wizerunku i budowania zaufania ), bo to podobno oznacza  u nas wywyższanie się? A trzeba się zrównać z dołem, czyli lepiej zapozować na tle ściany, flagi albo grilla? Czy widzieliście jakiegokolwiek polityka, który opowiadałby na pytanie, jakie filmy ogląda, jakie książki czyta albo co widział w muzeum? Nie, bo to podobno buduje mur między nim a nami. Bo my z założenia jesteśmy ciemną masą. Tak myślą o nas politycy, za takich mają nas media. Takimi powoli się stajemy?

Jak to jest, jesteśmy narodem kretynów czy raczej kretynów z nas robią? 

Olaboga rety, Pani Korwin Piotrowska doszła do prawdy nie czytając mojego bloga, przynajmniej tak sądzę, bo pewnie na niego też by się powołała. Szanowna Pani, ja to piszę od lat i wcale mnie nie dziwi, że nikt tego nie czyta. A jak czyta to wypiera albo nie rozumie. Polacy, ludzie z plasteliny dali się ulepić jako idealny wzorzec „homo capitalismus”, pracuj, pracuj, żryj, kupuj i nie myśl. 50 lat „komuniści” nie potrafili tego narodu złamać ale wystarczyło kilka lat, wystarczyły smartfomy po 1 PLN, Big Brother i 100 innych takich samych kanałów tv, kolorowe wystawy, hipermarkety, karkówka i Harnaś z dyskontu i właśnie będziemy mieli to co kiedyś było „Świętem Pracy” a później „Świętem Konstytucji 3 Maja”. Dziś to jest wyłącznie „długi weekend” a owe dwa święta to tylko zapiski w kalendarzu. Kto zresztą jeszcze ma kalendarz z opisami świąt, w smartfonach jest tylko zaznaczone, że dzień wolny. Dlaczego, a kogo to obchodzi. Tego durnego (i za taką „oświatę” przez 25 lat dziękuję Ci Solidarnośc) narodu już nic nie obchodzi poza pełnym brzuchem, tępą rozrywką z ruchaniem jako sposobem na osiągnięcie życiowej satysfakcji i lodówką pełną żółtych szczyn udających piwo. 50 lat pracy poszło na marne, połowa tego wystarczyła żeby wszystko zepsuć. Macie czego chcieliście, naród ciemny i głupi, jak w I tako w II i oczywiście III RP. Najzabawniejsze zaś jest to, że Pani Korwin Piotrowska jest zdziwiona, bo ja kompletnie nie. Trzeba było to widzieć wcześniej, teraz mleko się wylało a ręka inteligencji siedzi mocno w gównie, łaskawa Pani.

Nie widzę ?

Nagrodę Człowiek Roku 2014 "GW" wręczy Bronisławowi Komorowskiemu 15 maja. Piotr Stasiński, zastępca redaktora naczelnego "GW", nie zgadza się z zarzutami o zaangażowanie się "Gazety" w kampanię wyborczą Bronisława Komorowskiego. ­ Naszą nagrodę zawsze przyznajemy w tym samym czasie i nie widzę powodu, by w tym roku to zmieniać

Tak, „człowiek roku” dla strażnika żyrandola, misia a’la Bareja oczywiście nie ma nic wspólnego z drugą turą wyborów prezydenckich a Bronisław Komorowski jak nikt się dla Polski napracował. Chyba w kuchni, jak podjadał specjały na obiad szykowane. Panie Stasiński, tyle razy Pana widziałem jak Pan się domagał standardów i zasad moralnych że aż chcę teraz Pana brązowy nos zobaczyć. A poza tym, co się dzieje z Pana oczami, bo ja jakoś widzę to czego Pan zobaczyć nie może i mam wrażenie, że nie jestem w tym osamotniony.

Czy Polska się zmierzy ?

"Najwyższy czas, by Polska zmierzyła się ze swoją przeszłością" - pisze Daniel Schatz na łamach "The Jerusalem Post". Politolog dodał, że jeszcze nie znaleziono rozwiązania problemu restytucji dla polskich ofiar Holocaustu ani niepokojów społeczno-politycznych z 1968 roku z antysemityzmem w tle. Chodzi nawet o miliardy dolarów - czytamy.

Długo nie musieliśmy czekać i na fali „polskich obozów zagłady” wyszło z worka. Kolejne niekończące się żądania finansowe „przedsiębiorstwa holokaust”. I nikt jakoś tego moralnie obrzydliwego procederu nie potępia. A Żydzi współcześni zrobili sobie z zagłady sposób na ordynarne zarabianie pieniędzy i to bez końca. Panie Schatz pisz Pan sobie co Pan chcesz w tym Pańskim Jeruzalem. Od nas już ani szekli nie dostaniecie, możecie o tym zapomnieć. I możecie o Polsce drzeć te wasze japy po całym  świecie, aj waj możecie lamentować i żądać, nam to powiewa nieobrzezaną glistą między nogami. Nie będziemy się z niczym mierzyć, o pieniądzach możecie zapomnieć, weźcie się wreszcie do uczciwej pracy.

Ekspert Makroekonomiczny

Związki zawodowe domagają się od rządu podniesienia ustawowego minimalnego wynagrodzenia do poziomu 50% średniego wynagrodzenia. Ten populistyczny postulat znalazł się także w wyborczych hasłach niektórych kandydatów na urząd Prezydenta RP. Ustalenie tak wysokiego poziomu minimalnego wynagrodzenia doprowadziłoby do powstania poważnych zagrożeń dla wzrostu gospodarczego w Polsce, a najbardziej pokrzywdzone stałyby się osoby, których niskie kwalifikacje i charakter wykonywanej pracy pretendują do niskich wynagrodzeń.

Ów „ekspert makroekonomiczny”, cokolwiek ten neologizm neoliberalnego pochodzenia znaczy, to oczywiście Pan Bohdan Wyżnikiewicz, który jest moim cichym bohaterem o wielu już lat. On że, niestrudzony bojownik o czystość kapitalizmu, wyższość „rynku” nad każde inne społeczne rozwiązania, walczy jak lew o to żeby kapitał rósł w siłę a kapitaliści żyli coraz bardziej dostatnio. I jak hunwejbini Mao Tse Tunga z okresu rewolucji kulturalnej (to taka odmiana neo liberalizmu po lewej stronie) nie cofnie się przed niczym. Przed podziałem ludzi na tych którym się „należy” (w tym oczywiście On jako „ekspert makroekonomiczny” i tych, którzy nawet nie mogą pretendować do godnego wynagrodzenia. To nawet nie jest darwinizm społeczny, to jest ideologia na miarę NSDAP, czyli faszyzm w czystej postaci. I pamiętajcie piewcy liberalizmu i wyborcy PO, Wy też do klasy „untermensch” prędzej czy później zostaniecie przez Pana Bohdana zaliczeni. 

Panie Bohdanie, już spada

W branżach opartych na wiedzy pracuje zaledwie 1,9 proc. Polaków. Niskie koszty pracy oraz związany z nimi tani eksport stały się naszą domeną i specjalizacją, ale konkurencyjność tego modelu systematycznie spada. Niskie koszty pracy oraz związany z nimi tani eksport stały się naszą domeną i specjalizacją, ale konkurencyjność tego modelu systematycznie spada. Tymczasem polscy przedsiębiorcy nie mieli motywacji, żeby rozbudowywać swoją innowacyjność i w tym obszarze budować globalną konkurencyjność. Produkowali i wysyłali w świat głównie produkty tanie, bo to zapewniało sukces. Wpadliśmy w ten sposób po cichu w pułapkę, z której pewnie jeszcze przez długie lata w pełni nie uda nam się wydostać.

Kłopot w tym, że moim skromnym zdaniem nam się nie uda z tego wydostać nie tylko przez długie lata ale wcale. A trend „rozwojowy” odwróci się w tym samym momencie, gdy koncerny znajdą lepsze, czyli tańsze,  miejsce do prowadzenia działalności. Pozostanie rodzimy „przemysł” oparty na prostych pomysłach, prymitywnym zarządzaniu i marnie opłacanej pracy i coraz głupszych (tu kłania się „reforma” oświaty) pracowników. Irlandia była pogrążona w takim stanie ponad 200 lat, więc na wiele bym nie liczył w dającej się wyobrazić przyszłości. Nic więc dziwnego, że młodzi i zdolni wzorem dawnych Irlandczyków wieją tam, gdzie mają większe szanse. To się przynajmniej Tuskowi sprawdziło, stajemy się drugą Irlandią tyle, że XIX wieczną. I tu się koło zamyka, bo poziom „zarządzania” naszą gospodarką przez pożal się Boże naszych „pracodawców” dokładnie na poziomie wiedzy zarządczej z XIX wieku się kształtuje. Panie Bohdanie Wyżnikiewicz już nam wszystko spada, nawet galoty.

Przymus emerytalny

Polacy sami nie będą odkładać na emeryturę, więc trzeba ich do tego zmusić. Dobrym rozwiązaniem byłyby OFE, ale finansowane z prywatnych oszczędności, a nie przez państwo. Należało je tak skonstruować w 1999 roku. Dziś wyjściem mogą być Pracownicze Programy Emerytalne. Przymusowe.

Każdy pracujący Polak już przymusowo oddaje na niby swoją emeryturę ponad 20% zarobków a jak widać to jeszcze mało. Tzw. „reforma” Buzka zmniejszyła stopę zastąpienia z 65% do około 50% obecnie a w przyszłości nawet około 20% z pełną premedytacją. Owi „reformatorzy” doskonale wiedzieli, że z tego wyżyć się nie da. Pozostaje zagadką jak to się stało, że taki spadek emerytur nie wygenerował spadku składek. Wygląda na to, że są tacy co płaca i tacy co nie płacą a emerytury dostają wszyscy, jest nawet tak, że ci którzy składek nie płacą (mundurowi) mają dużo wyższe emerytury od tych, którzy płacą. Najlepiej więc żeby ci już okradani musieli płacić jeszcze więcej, jak widać szaleństwo w Polsce to choroba społeczna, na pewno wśród redaktorów biznes onet skąd tak kuriozalna wiadomość pochodzi.

Czyj rząd ?

Przepisy o klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania zapobiegające stosowanej przez firmy agresywnej optymalizacji podatkowej zostały wyłączone z projektu Ordynacji podatkowej - wynika z informacji resortu finansów zamieszczonej na stronie Rządowego Centrum Legislacji. Według wcześniejszych informacji resortu finansów agresywna optymalizacja podatkowa stosowana przez niektóre największe firmy obniża dochody państwa o miliardy zł. Jeszcze w połowie kwietnia minister finansów Mateusz Szczurek zapewniał, że kierowany przez niego resort nie odpuścił walki z tym procederem. - W interesie wszystkich firm płacących podatki w Polsce powinno być likwidowanie nieuczciwej konkurencji, która jest wynikiem nieuczciwej optymalizacji podatkowej. Jeżeli mamy sytuację, w której jedna firma czy holding nie płaci w Polsce podatków, a inna je płaci, to jest to po prostu niesprawiedliwe, premiuje nie tych, których powinniśmy premiować - mówił minister.

I będzie, jak zwykle w przypadku PO, wystarczył agresywny lobbing i odpowiednie naciski a każdy krepujący „swobodę gospodarczą”, czytaj nie płacenie podatków” pomysł odsyłany jest do bliżej nieokreślonej przyszłości. A Polska idzie w górę rankingów krajów „sprzyjających biznesowi”. Niedługo prześcigniemy nawet Kajmany. A, że to się musi odbić na rankingu Polski jako kraju sprzyjającego pomyślności własnych obywateli to rząd PO-PSL na w głębokim poważaniu już od ośmiu lat i wszystko wskazuje, że tak będzie przez następne cztery lata.

Bla, Bla, Bla

To dobry moment, by odpowiedzieć na pytania, czym właściwie jest ekonomia współdzielenia, jakie niesie ryzyko i jak powinniśmy ją traktować.
Większym problemem od klasyfikowania przedsięwzięć z nowego ekonomicznego nurtu jest sposób regulowania działalności w jego obrębie. „Taksówkarze” z Ubera często traktują współpracę z korporacją jako podstawowe źródło dochodów, od których nie odprowadzają podatków.

W efekcie z jednej strony wyniszczają obłożoną składkami, a przez to droższą konkurencję, a z drugiej, zmniejszają wpływy do budżetu państwa. Natomiast „hotelarze” z Airbnb nie wynajmują mieszkań okazjonalnie, lecz świadczą całoroczne usługi noclegowe. Nie płacą przy tym PIT, ZUS ani CIT. Problem stanowią również osoby, które w niewłaściwy sposób korzystają z możliwości wspólnych podróży oferowanych przez platformę BlaBlaCar, np. wykorzystując służbowe wyjazdy do zabierania pasażerów. Stają się w ten sposób nieopodatkowanymi usługodawcami.

Przeprowadzone w stanie Nowy Jork śledztwo wykazało, że Airbnb stał się przykrywką dla nielegalnie prowadzonych hosteli. Zdaniem prokuratora stanowego Erica Schneidermana większość osób wynajmujących lokum działa niezgodnie z obowiązującym prawem.

Bla, bla, bla czyli „sharing economy” a tak naprawdę kolejny obrzydliwy skok na kasę bez żadnych podatków i żadnej odpowiedzialności za sprzedawane produkty. Bo co to znaczy „kierowca Ubera” Ano kompletnie nic, bo jak przyjdzie co do czego to Uber umywa ręce i nic nie wie. Zupełnie jak w filmach o szpiegach, tej rozmowy nie było a jak wpadniesz to my się do ciebie nie przyznamy a wręcz przeciwnie, będziemy wszystkiemu zaprzeczać. I tak jest w przypadku tych „firm”. One w ogóle nie istnieją a le za to mają kapitalizację na giełdzie w NY na poziomie po kilkanaście miliardów USD. Przytoczone wyżej przykłady pokazują jak to „działa”. Pod pozorem szlachetnej „ekonomii współdzielenia” rekiny finansów stworzyły gigantyczne korporacje udające coś zupełnie innego a wszystko to w celu unikania płacenia jakichkolwiek podatków i nie ponoszenia żadnej odpowiedzialności za sprzedawane produkty. Z tego punktu widzenia to rzeczywiście jest przełom ekonomiczny. Podobno są na świecie dwie rzeczy nie do uniknięcia, śmierć i płacenie podatków. Z tym drugim nowoczesny kapitalizm już sobie jednak poradził, z tym drugim pewnie też sobie poradzi i wtedy śmierć i podatki będą tylko dla klas niższych, życzę zwolennikom kapitalizmu i głosującym na PO miłego dnia.


Kroniki Wielkiego Kryzysu

Jedna z największych w USA i nastawiona na zysk sieć szkół wyższych Corinthian Colleges Inc. ogłosiła bankructwo. Szacuje się, że około 16 tys. studentów pozostało bez dyplomów, za to wielu z nich z zaciągniętymi na naukę kredytami. Sumę prywatnych kredytów, jakie studenci Corinthian zaciągnęli na naukę, szacuje się na 480 milionów dolarów. Biuro Ochrony Konsumentów (Consumer Financial Protection Bureau) wytoczyło proces Corinthian, oskarżając firmę o namawianie studentów do zaciągania drogich kredytów. Na celowniku były zwłaszcza osoby z biednych rodzin, których nie stać na naukę, a dyplom ukończenia szkoły wyższej miał być gwarancją dostępu do klasy średniej i lepszej przyszłości.

Tą wiadomość szczególnie polecam „ekonomistom” z FOR (dzieci Leszka Balcerowicza), żeby zobaczyli jak naprawdę działa „zdrowy wolny rynek”. Ano działa tak, że za gówniane produkty chce jak najwięcej się da wydusić, działa w zmowie i „pod kołderką” z innymi podmiotami tego niby „rynku” naganiając sobie wzajemnie owce do strzyżenia. O moralnej stronie tych procederów nawet mi się pisać nie chce. Tak czy owak przypadek jest kliniczny i pokazuje co się dzieje po totalnej prywatyzacji wszystkiego. A tego właśnie „dzieci Balcerowicza” łakną jak kania dżdżu.

I na deser

Biały Dom szacował niedawno, że w ciągu ostatnich trzech dekad średnie czesne w publicznym amerykańskim college'u wzrosło trzykrotnie, podczas gdy realne zarobki klasy średniej wzrosły tylko nieznacznie. Dlatego coraz więcej amerykańskich rodzin zmuszonych jest do zaciągnięcia kredytu na naukę. Wkraczając w dorosłe życie, wielu absolwentów ma problemy, by je spłacić, zwłaszcza że sytuacja na rynku pracy wciąż nie powróciła do stanu sprzed ostatniego kryzysu.
Dymać klienta, oto jedyna dewiza „rynku”, w tym wypadku jednak USA poszło już na całość. Skutki prywatyzacji szkolnictwa i to takiej prywatyzacji, gdy za coraz większe pieniądze klient dostaje coraz gorszy produkt będą dla „mocarstwa” tragiczne. Takie będą bowiem USA jako ich młodzieży chowanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz