Motto: Mamy do czynienia z krajem,
który tak naprawdę obsunął się w stosunku do państwa prawa.
Zaś te „elity”, które rzekomo zwalczały system komunistyczny, są dziś dużo
gorsze niż partyjne stupajki z okresu PRL - Piotr
Andrzejewski były działacz Solidarności, senator
Polacy
narodem idiotów?
Lubimy myśleć o sobie, jako o narodzie wybranym. Wydarzenia ostatnich
miesięcy pokazują, że jesteśmy raczej narodem zadowolonych z siebie tępych
idiotów. Wiecie,
dlaczego w poważnych gazetach nie ma już rubryk, które są w innych krajach,
np. we Francji czy w Niemczech, pokazujących, co gwiazdy, sportowcy,
znane osoby, muzycy czytają albo co oglądają w kinie lub w domowym zaciszu?
Bo nie było jak tego robić. Może jest tak, że lansowane w polskich mediach
pustaki w swojej masie raczej nie czytają niczego poza Pudelkiem. Nie mają
często żadnej wiedzy poza tą, gdzie zrobić sobie botoks z rabatem albo kupić
tańsze kiecki. Taka jest prawda. A ci, którzy mogą coś powiedzieć
mądrzejszego, zwyczajnie kolorowych, mainstreamowych mediów nie interesują. I
tak koło się zamyka- lansuje się puste idiotki ze sztucznymi ustami i cyckami,
a ten, który ma coś pod czaszką więcej niż dyżurne dwa neurony, chce
czy nie, wchodzi do niszy…Bycie debilem, zadowolonym z siebie
głupolem, oficjalnie w Polsce jest przepustką do sławy, na kanapy do
ważnych programów, do wywiadów w kolorowej i masowej prasie. Oglądamy w mediach
jakieś puste lale, które nic sobą nie przedstawiają, skaczą do wody, machają
kończynami i prowokują do wniosku, że jednak w życiu najbardziej opłaca się
być bezmyślnym kretynem, chorobliwym idiotą, bo taki to ma lepiej. Łatwiej. On
się przebije.
Czy wiecie, że agencje PR odradzają pozowanie politykom na tle
książek, bogatych księgozbiorów ( co jest przyjęte w cywilizowanym
świecie, jest ważną częścią wizerunku i budowania zaufania ), bo to
podobno oznacza u nas wywyższanie się? A trzeba się zrównać z
dołem, czyli lepiej zapozować na tle ściany, flagi albo grilla? Czy
widzieliście jakiegokolwiek polityka, który opowiadałby na pytanie, jakie filmy
ogląda, jakie książki czyta albo co widział w muzeum? Nie, bo to podobno
buduje mur między nim a nami. Bo my z założenia jesteśmy ciemną masą.
Tak myślą o nas politycy, za takich mają nas media. Takimi powoli się
stajemy?
Jak to jest, jesteśmy narodem kretynów czy raczej kretynów z nas
robią?
Olaboga rety, Pani Korwin Piotrowska doszła do prawdy nie czytając mojego
bloga, przynajmniej tak sądzę, bo pewnie na niego też by się powołała. Szanowna
Pani, ja to piszę od lat i wcale mnie nie dziwi, że nikt tego nie czyta. A jak
czyta to wypiera albo nie rozumie. Polacy, ludzie z plasteliny dali się ulepić
jako idealny wzorzec „homo capitalismus”, pracuj, pracuj, żryj, kupuj i nie
myśl. 50 lat „komuniści” nie potrafili tego narodu złamać ale wystarczyło kilka
lat, wystarczyły smartfomy po 1 PLN, Big Brother i 100 innych takich samych
kanałów tv, kolorowe wystawy, hipermarkety, karkówka i Harnaś z dyskontu i
właśnie będziemy mieli to co kiedyś było „Świętem Pracy” a później „Świętem
Konstytucji 3 Maja”. Dziś to jest wyłącznie „długi weekend” a owe dwa święta to
tylko zapiski w kalendarzu. Kto zresztą jeszcze ma kalendarz z opisami świąt, w
smartfonach jest tylko zaznaczone, że dzień wolny. Dlaczego, a kogo to
obchodzi. Tego durnego (i za taką „oświatę” przez 25 lat dziękuję Ci
Solidarnośc) narodu już nic nie obchodzi poza pełnym brzuchem, tępą rozrywką z
ruchaniem jako sposobem na osiągnięcie życiowej satysfakcji i lodówką pełną
żółtych szczyn udających piwo. 50 lat pracy poszło na marne, połowa tego
wystarczyła żeby wszystko zepsuć. Macie czego chcieliście, naród ciemny i
głupi, jak w I tako w II i oczywiście III RP. Najzabawniejsze zaś jest to, że
Pani Korwin Piotrowska jest zdziwiona, bo ja kompletnie nie. Trzeba było to
widzieć wcześniej, teraz mleko się wylało a ręka inteligencji siedzi mocno w
gównie, łaskawa Pani.
Nie widzę ?
Nagrodę Człowiek Roku 2014 "GW" wręczy Bronisławowi
Komorowskiemu 15 maja. Piotr Stasiński, zastępca redaktora naczelnego
"GW", nie zgadza się z zarzutami o zaangażowanie się
"Gazety" w kampanię wyborczą Bronisława Komorowskiego. Naszą
nagrodę zawsze przyznajemy w tym samym czasie i nie widzę powodu, by w tym roku
to zmieniać
Tak, „człowiek roku” dla
strażnika żyrandola, misia a’la Bareja oczywiście nie ma nic wspólnego z drugą
turą wyborów prezydenckich a Bronisław Komorowski jak nikt się dla Polski
napracował. Chyba w kuchni, jak podjadał specjały na obiad szykowane. Panie
Stasiński, tyle razy Pana widziałem jak Pan się domagał standardów i zasad
moralnych że aż chcę teraz Pana brązowy nos zobaczyć. A poza tym, co się dzieje
z Pana oczami, bo ja jakoś widzę to czego Pan zobaczyć nie może i mam wrażenie,
że nie jestem w tym osamotniony.
Czy Polska się zmierzy ?
"Najwyższy czas, by Polska zmierzyła się ze swoją
przeszłością" - pisze Daniel Schatz na łamach "The Jerusalem
Post". Politolog dodał, że jeszcze nie znaleziono rozwiązania problemu
restytucji dla polskich ofiar Holocaustu ani niepokojów społeczno-politycznych
z 1968 roku z antysemityzmem w tle. Chodzi nawet o miliardy dolarów - czytamy.
Długo nie musieliśmy czekać i na
fali „polskich obozów zagłady” wyszło z worka. Kolejne niekończące się żądania
finansowe „przedsiębiorstwa holokaust”. I nikt jakoś tego moralnie obrzydliwego
procederu nie potępia. A Żydzi współcześni zrobili sobie z zagłady sposób na
ordynarne zarabianie pieniędzy i to bez końca. Panie Schatz pisz Pan sobie co
Pan chcesz w tym Pańskim Jeruzalem. Od nas już ani szekli nie dostaniecie,
możecie o tym zapomnieć. I możecie o Polsce drzeć te wasze japy po całym świecie, aj waj możecie lamentować i żądać,
nam to powiewa nieobrzezaną glistą między nogami. Nie będziemy się z niczym
mierzyć, o pieniądzach możecie zapomnieć, weźcie się wreszcie do uczciwej
pracy.
Ekspert
Makroekonomiczny
Związki zawodowe domagają się od rządu podniesienia ustawowego
minimalnego wynagrodzenia do poziomu 50% średniego wynagrodzenia. Ten
populistyczny postulat znalazł się także w wyborczych hasłach niektórych
kandydatów na urząd Prezydenta RP. Ustalenie
tak wysokiego poziomu minimalnego wynagrodzenia doprowadziłoby do powstania
poważnych zagrożeń dla wzrostu gospodarczego w Polsce, a najbardziej
pokrzywdzone stałyby się osoby, których niskie kwalifikacje i charakter
wykonywanej pracy pretendują do niskich wynagrodzeń.
Ów „ekspert makroekonomiczny”,
cokolwiek ten neologizm neoliberalnego pochodzenia znaczy, to oczywiście Pan
Bohdan Wyżnikiewicz, który jest moim cichym bohaterem o wielu już lat. On że,
niestrudzony bojownik o czystość kapitalizmu, wyższość „rynku” nad każde inne
społeczne rozwiązania, walczy jak lew o to żeby kapitał rósł w siłę a
kapitaliści żyli coraz bardziej dostatnio. I jak hunwejbini Mao Tse Tunga z
okresu rewolucji kulturalnej (to taka odmiana neo liberalizmu po lewej stronie)
nie cofnie się przed niczym. Przed podziałem ludzi na tych którym się „należy”
(w tym oczywiście On jako „ekspert makroekonomiczny” i tych, którzy nawet nie
mogą pretendować do godnego wynagrodzenia. To nawet nie jest darwinizm
społeczny, to jest ideologia na miarę NSDAP, czyli faszyzm w czystej postaci. I
pamiętajcie piewcy liberalizmu i wyborcy PO, Wy też do klasy „untermensch”
prędzej czy później zostaniecie przez Pana Bohdana zaliczeni.
Panie Bohdanie, już
spada
W branżach opartych na wiedzy pracuje zaledwie 1,9 proc. Polaków. Niskie
koszty pracy oraz związany z nimi tani eksport stały się naszą domeną i
specjalizacją, ale konkurencyjność tego modelu systematycznie spada. Niskie
koszty pracy oraz związany z nimi tani eksport stały się naszą domeną i
specjalizacją, ale konkurencyjność tego modelu systematycznie spada. Tymczasem
polscy przedsiębiorcy nie mieli motywacji, żeby rozbudowywać swoją
innowacyjność i w tym obszarze budować globalną konkurencyjność. Produkowali i
wysyłali w świat głównie produkty tanie, bo to zapewniało sukces. Wpadliśmy w
ten sposób po cichu w pułapkę, z której pewnie jeszcze przez długie lata w
pełni nie uda nam się wydostać.
Kłopot w tym, że moim skromnym zdaniem nam się
nie uda z tego wydostać nie tylko przez długie lata ale wcale. A trend „rozwojowy”
odwróci się w tym samym momencie, gdy koncerny znajdą lepsze, czyli
tańsze, miejsce do prowadzenia
działalności. Pozostanie rodzimy „przemysł” oparty na prostych pomysłach,
prymitywnym zarządzaniu i marnie opłacanej pracy i coraz głupszych (tu kłania
się „reforma” oświaty) pracowników. Irlandia była pogrążona w takim stanie
ponad 200 lat, więc na wiele bym nie liczył w dającej się wyobrazić
przyszłości. Nic więc dziwnego, że młodzi i zdolni wzorem dawnych Irlandczyków
wieją tam, gdzie mają większe szanse. To się przynajmniej Tuskowi sprawdziło,
stajemy się drugą Irlandią tyle, że XIX wieczną. I tu się koło zamyka, bo
poziom „zarządzania” naszą gospodarką przez pożal się Boże naszych
„pracodawców” dokładnie na poziomie wiedzy zarządczej z XIX wieku się
kształtuje. Panie Bohdanie Wyżnikiewicz już nam wszystko spada, nawet galoty.
Przymus emerytalny
Polacy sami nie będą odkładać na emeryturę, więc trzeba ich do tego
zmusić. Dobrym rozwiązaniem byłyby OFE, ale finansowane z prywatnych
oszczędności, a nie przez państwo. Należało je tak skonstruować w 1999 roku.
Dziś wyjściem mogą być Pracownicze Programy Emerytalne. Przymusowe.
Każdy pracujący Polak już
przymusowo oddaje na niby swoją emeryturę ponad 20% zarobków a jak widać to
jeszcze mało. Tzw. „reforma” Buzka zmniejszyła stopę zastąpienia z 65% do około
50% obecnie a w przyszłości nawet około 20% z pełną premedytacją. Owi
„reformatorzy” doskonale wiedzieli, że z tego wyżyć się nie da. Pozostaje
zagadką jak to się stało, że taki spadek emerytur nie wygenerował spadku
składek. Wygląda na to, że są tacy co płaca i tacy co nie płacą a emerytury
dostają wszyscy, jest nawet tak, że ci którzy składek nie płacą (mundurowi)
mają dużo wyższe emerytury od tych, którzy płacą. Najlepiej więc żeby ci już
okradani musieli płacić jeszcze więcej, jak widać szaleństwo w Polsce to
choroba społeczna, na pewno wśród redaktorów biznes onet skąd tak kuriozalna
wiadomość pochodzi.
Czyj rząd ?
Przepisy o
klauzuli przeciw unikaniu opodatkowania zapobiegające stosowanej przez firmy agresywnej
optymalizacji podatkowej zostały wyłączone z projektu Ordynacji podatkowej -
wynika z informacji resortu finansów zamieszczonej na stronie Rządowego Centrum
Legislacji. Według wcześniejszych informacji resortu finansów agresywna
optymalizacja podatkowa stosowana przez niektóre największe firmy obniża
dochody państwa o miliardy zł. Jeszcze w połowie kwietnia minister finansów
Mateusz Szczurek zapewniał, że kierowany przez niego resort nie odpuścił walki
z tym procederem. - W interesie wszystkich firm płacących podatki w Polsce
powinno być likwidowanie nieuczciwej konkurencji, która jest wynikiem
nieuczciwej optymalizacji podatkowej. Jeżeli mamy sytuację, w której jedna
firma czy holding nie płaci w Polsce podatków, a inna je płaci, to jest to po prostu
niesprawiedliwe, premiuje nie tych, których powinniśmy premiować - mówił
minister.
I będzie, jak zwykle w przypadku PO, wystarczył
agresywny lobbing i odpowiednie naciski a każdy krepujący „swobodę
gospodarczą”, czytaj nie płacenie podatków” pomysł odsyłany jest do bliżej
nieokreślonej przyszłości. A Polska idzie w górę rankingów krajów
„sprzyjających biznesowi”. Niedługo prześcigniemy nawet Kajmany. A, że to się
musi odbić na rankingu Polski jako kraju sprzyjającego pomyślności własnych
obywateli to rząd PO-PSL na w głębokim poważaniu już od ośmiu lat i wszystko
wskazuje, że tak będzie przez następne cztery lata.
Bla, Bla, Bla
To dobry
moment, by odpowiedzieć na pytania, czym właściwie jest ekonomia
współdzielenia, jakie niesie ryzyko i jak powinniśmy ją traktować.
Większym
problemem od klasyfikowania przedsięwzięć z nowego ekonomicznego nurtu jest
sposób regulowania działalności w jego obrębie. „Taksówkarze” z Ubera
często traktują współpracę z korporacją jako podstawowe źródło dochodów,
od których nie odprowadzają podatków.
W efekcie z
jednej strony wyniszczają obłożoną składkami, a przez to droższą konkurencję, a
z drugiej, zmniejszają wpływy do budżetu państwa. Natomiast „hotelarze” z
Airbnb nie wynajmują mieszkań okazjonalnie, lecz świadczą całoroczne usługi
noclegowe. Nie płacą przy tym PIT, ZUS ani CIT. Problem stanowią również osoby,
które w niewłaściwy sposób korzystają z możliwości wspólnych podróży
oferowanych przez platformę BlaBlaCar, np. wykorzystując służbowe wyjazdy do
zabierania pasażerów. Stają się w ten sposób nieopodatkowanymi usługodawcami.
Przeprowadzone
w stanie Nowy Jork śledztwo wykazało, że Airbnb stał się przykrywką dla
nielegalnie prowadzonych hosteli. Zdaniem prokuratora stanowego Erica
Schneidermana większość osób wynajmujących lokum działa niezgodnie
z obowiązującym prawem.
Bla, bla, bla czyli „sharing economy” a tak naprawdę
kolejny obrzydliwy skok na kasę bez żadnych podatków i żadnej odpowiedzialności
za sprzedawane produkty. Bo co to znaczy „kierowca Ubera” Ano kompletnie nic,
bo jak przyjdzie co do czego to Uber umywa ręce i nic nie wie. Zupełnie jak w
filmach o szpiegach, tej rozmowy nie było a jak wpadniesz to my się do ciebie
nie przyznamy a wręcz przeciwnie, będziemy wszystkiemu zaprzeczać. I tak jest w
przypadku tych „firm”. One w ogóle nie istnieją a le za to mają kapitalizację
na giełdzie w NY na poziomie po kilkanaście miliardów USD. Przytoczone wyżej
przykłady pokazują jak to „działa”. Pod pozorem szlachetnej „ekonomii
współdzielenia” rekiny finansów stworzyły gigantyczne korporacje udające coś
zupełnie innego a wszystko to w celu unikania płacenia jakichkolwiek podatków i
nie ponoszenia żadnej odpowiedzialności za sprzedawane produkty. Z tego punktu
widzenia to rzeczywiście jest przełom ekonomiczny. Podobno są na świecie dwie
rzeczy nie do uniknięcia, śmierć i płacenie podatków. Z tym drugim nowoczesny
kapitalizm już sobie jednak poradził, z tym drugim pewnie też sobie poradzi i
wtedy śmierć i podatki będą tylko dla klas niższych, życzę zwolennikom kapitalizmu
i głosującym na PO miłego dnia.
Kroniki Wielkiego
Kryzysu
Jedna z największych w USA i nastawiona na zysk sieć szkół wyższych
Corinthian Colleges Inc. ogłosiła bankructwo. Szacuje się, że około 16 tys.
studentów pozostało bez dyplomów, za to wielu z nich z zaciągniętymi na naukę
kredytami. Sumę prywatnych kredytów,
jakie studenci Corinthian zaciągnęli na naukę, szacuje się na 480 milionów
dolarów. Biuro Ochrony Konsumentów (Consumer Financial Protection Bureau)
wytoczyło proces Corinthian, oskarżając firmę o namawianie studentów do
zaciągania drogich kredytów. Na celowniku były zwłaszcza osoby z biednych
rodzin, których nie stać na naukę, a dyplom ukończenia szkoły wyższej miał być
gwarancją dostępu do klasy średniej i lepszej przyszłości.
Tą wiadomość szczególnie polecam
„ekonomistom” z FOR (dzieci Leszka Balcerowicza), żeby zobaczyli jak naprawdę
działa „zdrowy wolny rynek”. Ano działa tak, że za gówniane produkty chce jak
najwięcej się da wydusić, działa w zmowie i „pod kołderką” z innymi podmiotami
tego niby „rynku” naganiając sobie wzajemnie owce do strzyżenia. O moralnej
stronie tych procederów nawet mi się pisać nie chce. Tak czy owak przypadek
jest kliniczny i pokazuje co się dzieje po totalnej prywatyzacji wszystkiego. A
tego właśnie „dzieci Balcerowicza” łakną jak kania dżdżu.
I na deser
Biały Dom szacował niedawno, że w ciągu ostatnich trzech dekad średnie
czesne w publicznym amerykańskim college'u wzrosło trzykrotnie, podczas gdy
realne zarobki klasy średniej wzrosły tylko nieznacznie. Dlatego coraz więcej
amerykańskich rodzin zmuszonych jest do zaciągnięcia kredytu na naukę.
Wkraczając w dorosłe życie, wielu absolwentów ma problemy, by je spłacić,
zwłaszcza że sytuacja na rynku
pracy wciąż nie powróciła
do stanu sprzed ostatniego kryzysu.
Dymać klienta, oto jedyna dewiza
„rynku”, w tym wypadku jednak USA poszło już na całość. Skutki prywatyzacji
szkolnictwa i to takiej prywatyzacji, gdy za coraz większe pieniądze klient
dostaje coraz gorszy produkt będą dla „mocarstwa” tragiczne. Takie będą bowiem
USA jako ich młodzieży chowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz