piątek, 6 maja 2016

Komitet obrony, czego?



Jako zatwardziały, stary i nie reformowalny socjalista chciałbym poprzeć inicjatywę obrony demokracji przed zapędami faszystów z PiS, którzy zmierzają prostą drogą jeśli nie Adolfa Hitlera to na pewno Benito Mussoliniego. Ale nie mogę, nie mogę i już. Bo szlag mnie jasny trafił, gdy usłyszałem, że mam bronić Wolności, Równości i Demokracji. A gdzie się kurwa podziało Braterstwo? Jak już nawiązujemy do dorobku Rewolucji Francuskiej to nie wolno nam rezygnować z żadnej, z jej trzech zasad. Najpierw myślałem, że to przypadek albo głupota, ale teraz mam przekonanie, że wszystko wynika z poglądów wyznawców naszej „demokracji”. Otóż liberałowie za „braterstwo” uważają wyłącznie dawanie biednym resztek z Pańskiego stołu, jak 1% podatku na organizacje charytatywne. Każda próba instytucjonalnej pomocy „mało zaradnym” napotyka wrzask protestu na kosmiczną skalę. Mentor tego ruchu, niejaki sekretarz PZPR Leszek Balcerowicz całkiem niedawno wrzeszczał, że równość szans tak ale każdy ma mieć tyle, ile sobie „wypracuje”. Wolne żarty z tym „wypracuje”, nawet komentować nie warto. Wracają do „demokratów” to jak taką Waszą „demokrację” pierdolę w czapkę. W dokładnie ten sam sposób Wasza „demokracja” wyhodowała faszyzm i doprowadziła do II WŚ. I 60 milionów ofiar. Więcej winy było nie w Adolfie Hitlerze, bo to był tylko efekt, a w „elitach” Niemiec, które nie potrafiły sprostać problemom wywołanym Wielkim Kryzysem. Dziś mamy dokładną powtórkę z historii, która nic nas nie nauczyła. Od 2007 roku popularność skrajnej prawicy rośnie w coraz szybszym tempie. A elity organizują przechadzki i dyskusje o „demokracji”. Tej samej, która tak dziś dramatycznie daje po prostu dupy w stosunku do nas wszystkich. Bo co to za wolność, skoro tak naprawdę sprowadza  się do tego, że  podatki płacą tylko biedni a bogaci są od nich właśnie wolni. Co to za równość, gdy nierówności dochodów i posiadania osiągnęły poziom nie notowany w historii ludzkości. Nic więc dziwnego, że w takiej sytuacji zamiast Braterstwa na sztandarach pojawiła się Demokracja. Bo liberałowie nie uznają społecznego pojęcia braterstwa, dla nich to nic nie znaczy. Społeczeństwo ma się składać z pojedynczych wolnych i równych jednostek, które rywalizując każdy z każdym wytworzą masę idealną co zapewni wieczny pokój i dobrobyt. Koniec historii. Jak bardzo to żałosne było przekonamy się już niebawem. Jak dla mnie to równie żałosne jak wytwory „intelektualne” specjalistów od marksizmu-leninizmu. Ostatnim razem gdy tak jak dziś broniono „demokracji” przed faszyzmem skończyło się wojną światową, po której zdawało się, wyciągnięto właściwe wnioski. Ale pamięci starczyło tylko do końca lat siedemdziesiątych. Potem znów postanowiono wykreślić pojęcie Braterstwa  z dyskursu społecznego i politycznego, zamiast niego wstawiono Demokrację. Dziś kojarzy się ona większości społeczeństw Europy i Północnej Ameryki z kompletną alienacją „elit”, rozpasaniem kapitału i narastającą nędzą znakomitej większości obywateli. I dlatego najpierw będą rządy faszystów, potem będzie wojna a potem nie będzie już nic. I bardzo dobrze, bo gatunek, który nie potrzebuje Braterstwa, nie zasługuje na to by istnieć.




Wolność, Równość, Demokracja

Wartości europejskie, porządek konstytucyjny, sprzeciw wobec zawłaszczania polskiego państwa to trzy obszary łączące członków zawiązanej w czwartek koalicji "Wolność, Równość, Demokracja" - powiedział na briefingu prasowym lider KOD Mateusz Kijowski.

A gdzie Pan Panie Kijowski zgubił Braterstwo? Zastąpił je Pan słowem wytrychem, które w dzisiejszych czasach nic nie znaczy. Już Wam się nawet Rewolucja Francuska nie podoba, chcecie historię cofnąć do feudalizmu? Weź Pan i sobie taką „demokrację”, jaką nam proponujecie od 26 lat i wsadź tam gdzie mnie Pan możesz w dupę pocałować. Wężykiem, Jasiu, wężykiem. 

Wraca Stanisław Radkiewicz vel. Mariusz Kamiński

W rządzie powstanie nowy super resort: Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego. Pokieruje nim Mariusz Kamiński, który jako minister byłby samodzielnym przełożonym szefów specsłużb. 

Od razu niech to się nazywa Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, po co te eufemizmy. Historia zatoczyła koło, a „bojownicy o wolność” kopiują błędy swoich poprzedników z przed 70 lat. Moi drodzy „demokraci”, popłuczyny po „Solidarności”. Wpadliście we własne sidła, tamto MBP uznaliście za zbrodnicze a teraz budujecie to samo tylko „swoje”. Ostrzegam, kiedyś Wasi następcy zrobią to, co Wy, a poza tym zabiorą Wam „ubeckie” emerytury. Na pewno tego chcecie?

Analfabeci z dyplomem

Jeszcze w 2000 r. liczba nieczytających absolwentów szkół wyższych wynosiła tylko 2 proc. Dzisiaj to jest 30 proc. To oznacza, że umasowienie wykształcenia wyższego nie wpłynęło na powiększenie grupy świadomej inteligencji.

Magistrowie od mazania palcem po ekranie smartfona, a tak naprawdę analfabeci. Ale to jest dopiero sukces nad komuną. Tamci zlikwidowali analfabetyzm a obecna rewolucja nie tylko go przywróciła, nawet podniosła do rangi, dziś bycie analfabetą wyróżnia pozytywnie. Nie dalej jak wczoraj czytałem, że to jest „smart życie”. Sprowadza się do używania smartfona nawet do wycierania dupy, podobno Apple i Samsung mają wypuścić nowe modele z odpowiednią końcówka do skrobania odbytnicy.

Bez pomocy państwa ani rusz

Daimler zainwestuje około 500 mln euro w nową fabrykę silników w Polsce - podał oficjalnie niemiecki koncern. Decyzja nie jest jednak ostateczna. Z powyższej informacji wynika, że Mercedes jest gotowy do wybudowania w Polsce nowego zakładu, ale decyzja jeszcze nie zapadła. Inwestycja uzależniona jest od pomocy polskiego rządu, pod pojęciem tym rozumiane są głównie zwolnienia podatkowe.

To po jaką cholerę nam te fabryki? Swoją drogą, metoda jest już na tyle powszechna, że nikt już w nic nie inwestuje, jak ma za to podatki płacić. Jak będzie wyglądał świat, gdzie kapitał nie płaci podatków? I kto go utrzyma? Według koncepcji 1% bogatych, to biedni mają za wszystko płacić a bogaci za nic. Czy to się utrzyma? A mowy nie ma, ale póki Titanic nie zatonął, niech orkiestra dalej gra.

To, kto tu oszukuje?

W Paryżu trwa proces, w którym o pomoc w oszustwach podatkowych na 283 mln euro oskarżona jest toruńska firma Consus i prezes działającej we Francji jej spółki córki. - Czujemy się ofiarami, będziemy bronić naszego dobrego imienia - głosi oświadczenie Consusa. W sprawie, o której jako pierwsza poinformowała agencja Bloomberg, oskarżonych jest 12 osób, ale na ławie może pojawić się tylko 5. Reszta, jak podaje branżowy serwis Carbon Pulse, miała izraelskie paszporty i już wyleciała do swojego kraju.

Schemat znany choćby z historii ArtB, ale każdy, kto coś na ten temat ma do powiedzenia od razu zostanie napiętnowany za antysemityzm. Może to nie żydowskie pochodzenie siedmiu złodziei jest problemem, ale na pewno problemem jest postawa rządu Izraela, który tych złodziei chroni.

Donald Tusk powstrzyma faszystów

Nie chodzi o to, by stać się prawicowymi populistami, lecz by bronić się przed nimi - przekonywał i dodał, że "trzeba zatrzymać marsz radykałów; od Polski do Hiszpanii, od Skandynawii do Włoch".

Donaldu Tusku – nie pierdol, osiem lat nam opowiadałeś te inne bzdury. Co trzeba, każdy powiedzieć potrafi, jak – z tym już większy kłopot a sedno w tym, że nie macie pojęcia, co z tym i wieloma innymi problemami zrobić. Bo skoro problemu miały się w ramach „wolnego rynku” same rozwiązywać, to co robić gdy tak się nie dzieje? Podobnie jak z komunistami, zaślepienie ideologiczne pozbawiło Was wiedzy i możliwości reakcji na patologie systemu. Bo skoro system jest idealny to, po co cokolwiek robić? Tak Wam się udawało przez jakiś czas, ale gdy doszło do kryzysu i system wymaga zmian, nie macie zielonego pojęcia ani co się stało ani jak to zmienić. Wypisz wymaluj jak w latach trzydziestych. I jak tamci politycy, powtarzacie zaklęcia, że faszyzm trzeba zatrzymać. Trzeba było nie spuszczać kapitału spuszczać ze smyczy, teraz jest za późno, będzie faszyzm, potem wojna a potem chyba już nic nie będzie.

Historyjka, jakich wiele

Neelie Kroes, była unijna komisarz z Holandii, będzie doradzać Uberowi. Amerykańska firma, która dzięki aplikacji na smartfony oferuje tanie przewozy osób, ogłosiła powołanie swojego komitetu doradczego. Neelie Kroes była w latach 2004-14 członkinią Komisji Europejskiej, najpierw odpowiedzialną za konkurencję, a potem za agendę cyfrową. W roku 2014 głośne stało się jej poparcie udzielone Uberowi, któremu belgijski sąd nakazał częściowe zaprzestanie działalności. Komisarz powiedziała wówczas, że jest zbulwersowana orzeczeniem i oceniła, że "chroni ono kartel taksówkarzy".

Wszyscy będą udawać, że wszystko jest w porządku, najwyższe standardy zostały zachowane a Pani Kroes nie naruszyła żadnych zasad, choćby dobrego wychowania. A tak naprawdę to zwykłe kurewstwo, najpierw żyć jak pączek w maśle za pieniądze podatników a potem jeszcze lepiej za pieniądze „wdzięcznych” kapitalistów. I oni myślą, że my jesteśmy kompletnymi idiotami, że uwierzymy, jak to Pani Kroes w pocie czoła dla nas pracowała. Jak oni wszyscy, pracowała ale nie dla nas tylko dla biznesu. I tak właśnie wygląda dziś polityka, zamiast w interesie społeczeństw politycy działają wyłącznie w interesie biznesu a to w żadną stabilną całość się nie składa. I wkrótce runie jak domek z kart. 

Ale TTiP

Francuski sekretarz stanu ds. handlu zagranicznego Matthias Fekl oświadczył we wtorek, że wstrzymanie rozmów o porozumieniu o wolnym handlu (TTIP) między UE a USA to obecnie "najbardziej prawdopodobna opcja". Jako powód wskazał brak gotowości USA do ustępstw.

A Pan Barack Obama uznał TTiP za najważniejszą rzecz, jaka mu została do końca kadencji. Trzeba spłacić długi za kampanie wyborcze i opłacić polisę emerytalną. Jak nie będzie TTiP to nie będzie „wykładów” po 250 tys. USD za godzinę i podobnych grantów. Rząd USA reprezentuje dziś tylko i wyłącznie interesy inwestorów i koncernów. W Europie od czasu do czasu jednak politycy przypominają sobie, że zależą od wyborców, więc żadnego TTiP na razie nie będzie ale koncerny nie odpuszczą, prędzej czy później przejmą władzę od „nieudolnych” polityków i nic już nie powstrzyma powstania Nowego Wspaniałego Świata.

Bez TTiP

Amerykański gigant elektroniki Apple przegrał z chińską firmą spór o znak handlowy. Chodziło o popularną nazwę smartfonów Apple’a, czyli „iPhone”. „iPhone” ma znaną, charakterystyczną pisownię: pierwsza litera jest mała, druga wielka i reszta to znów małe litery. Tę samą nazwę, z tym że pisaną wyłącznie wielkimi literami, zaczęła stosować w dwa tysiące siódmym roku chińska firma Xintong Tiandi Technology.

Było to jeszcze zanim w Chinach pojawiły się w sprzedaży iPhony Apple’a. Sąd w Pekinie uznał więc, że chińska firma ma prawo posługiwać się tą nazwą.

I taka jest różnica między tymi, którzy umowy o „wolnym handlu” z USA podpisali i tymi, którzy nie mają takiego zamiaru. Chiny są krajem suwerennym, UE po podpisaniu TTiP będzie kolonią USA. To kwestia wyboru, czy wybrać wolność i niezależność, czy podległość.

Zakochani

Wszystkim zakochanym w "wolnej Ameryce" zwracam uwagę, że to, co chcą nam wcisnąć hamburgery oni już maja u siebie. Czyli wszechwładzę korporacji, dyktaturę koncernów, zdewastowane środowisko i żywność nafaszerowaną chemią bardziej niż płyn do mycia naczyń. TAK wygląda "american dream" i życie w "najcudowniejszym kraju świata". A że zdewastowali już u siebie całą przyrodę to teraz szukają nowych terytoriów do dewastacji. Bo USA to wirus, pomyłka społecznej ewolucji, państwo-pasożyt, które żyć będzie tak długo jak długo znajdować będzie obszar do zniszczenia. W tym przypomina nowotwór złośliwy rosnący aż do zabicia żywiciela.

Najpierw moje zdanie na temat USA było odosobnione i nie bardzo znajdowałem rozmówców je podzielających. Potem było już znacznie lepiej, bo raz na jakiś czas ktoś mnie popierał. Dziś wygląda na to, że ja żadnej „ameryki” nie odkryłem, bo o USA pisze się tylko źle. A co takiego się stało? W zasadzie nic, bo „tam” jest tak jak było zawsze, tylko „tu” jakby zasłony z oczu spadły.

Kroniki Wielkiego Kryzysu

Na zachodnich giełdach trzecia sesja ze spadkami indeksów. To najgorzej od lutego. Silne euro wpływa negatywnie na wyniki eksporterów w regionie. Na dodatek spółki podają słabsze dane kwartale - wskazują maklerzy.

"To, co rynki chcą teraz zobaczyć, to lepsze wskaźniki makro w Europie i lepsze prognozy firm co do ich własnych wyników"

„Rynki” jak partie komunistyczne w byłym bloku radzieckim, oderwały się kompletnie od rzeczywistości. Uważają swój wirtualny świat za rzeczywisty a rzeczywisty im kompletnie nie pasuje do modelu. Oni „oczekują”, tak naprawdę oczekują, że bez względu na cokolwiek zyski z kapitału będą, co najmniej na poziomie 15% rocznie, bo do tego się przyzwyczaili. A tu nic z tego nie będzie, dlatego mają takie nerwy. Zaryzykuję prognozę, w której owe zyski spadną w końcu do zera i wtedy może „rynki” się obudzą i zrozumieją, że nic nie trwa wiecznie a ten cały system kompletnie już wyczerpał swoje możliwości. Radzę się szykować na „życie po rynkach”.

Nadchodzi deflacyjny upadek światowej gospodarki opartej na kredycie. Banki i rządy nie mogą w nieskończoność pożyczać, a konsumenci brać nowe pożyczki na towary i usługi. Nadchodzi czas spłaty zobowiązań, ale długi światowej gospodarki są niespłacane, więc nadejdzie krach na skalę globalną. Globalna gospodarka światowa obiecała więcej niż jest w stanie dostarczyć(zysków).Giełdy maskują nadchodzący krach kreatywnymi sztuczkami, ale to już długo nie potrwa.

Nic dodać nic ująć, i jakby tego nie nazwać, od której strony by tego nie rozpatrywać to zawsze wniosek jest tylko jeden. To koniec.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz