Agent Putina
Antoni Macierewicz
jest powiązany z GRU. Wykazałem cztery sieci powiązań prowadzące do Rosji.
Prawdopodobieństwo, że jest to przypadek, albo Macierewicz został omotany jest
mało prawdopodobne – powiedział w Superstacji pisarz i dziennikarz Tomasz
Piątek.
Po co udowadniać, wystarczy na
zdjęcie spojrzeć. Podobieństwo do znanej postaci historycznej nigdy nie było w
tym wypadku przypadkowe. Uczeń zawsze upodabnia się do mistrza.
Antoni Macierewicz odebrał odznakę Jednostki Wojskowej GROM w dniu
święta tej elitarnej formacji. Rozkaz z jej nadaniem podpisał dowódca, który
sam kilka lat temu stracił prawo do jej noszenia.
Też pewnie agent Putina.
Balcerowicz musi odejść
Wiceminister finansów Piotr Nowak powiedział w rozmowie z
"Financial Times", że rząd w trzecim kwartale zamierza pożyczyć na
rynkach finansowych tylko 10 miliardów złotych. W tym samym czasie Polska musi
wykupić z rynku stare obligacje o wartości ponad 16 miliardów złotych. Czyli
per saldo trochę się oddłużymy.
Wiceminister wskazuje na wyraźny wzrost dochodów podatkowych, zwłaszcza
VAT, który szybko rośnie po wprowadzeniu od tego roku kilku nowych zasad w
rozliczeniach.
Z drugiej strony państwo wciąż wydaje mniej niż zakładało – mniejsza
jest na przykład budżetowa dotacja dla ZUS, bo dzięki wzrostowi płac szybciej
rosną wpływy z zusowskich składek.
Gdzie komentarze Balcerowicza,
Gomółki, Mordasewicza, Petru i całej trzody liberałów? Oraz oczywiście tego,
który nas najbardziej zadłużył za granicą, lorda Rostowskiego? Cisza? Rację
miał świętej pamięci Andrzej Lepper, Balcerowicz musiał odejść i od razu są
efekty. I nie jest to żart a najprawdziwsza z prawd. Wystarczyło skończyć z
pobłażaniem wobec okradania nas wszystkich i już są efekty. Szczególnie, co do
ZUS, gdy system zostanie jeszcze uszczelniony, a na to wygląda, to ZUS będzie
generował zyski a nie straty dla przyszłych pokoleń. A jeszcze wczoraj
liberałowie biadolili, że PiS obciąża przyszłe pokolenia. A prawda jest taka,
że to oni, przez OFE, okradali nas wszystkich.
Balcerowicz na razie
nieobecny
Na koniec roku deficyt może być niższy nawet
o 30 mld zł od założonego przez Ministerstwo Finansów - uważają ekonomiści.
Zwracają uwagę, że nie tylko dochody są dobre, ale i wydatki państwa trzymane
są w ryzach.
Bardzo prosimy o komentarz Pana
Wszystkowiedzącego, w swoim zwykłym stylu. To znaczy „państwo upada”, „finanse
upadają”, „gospodarka się wali” itd. itp. Dlaczego Pan milczy?
Odezwał się
Przy obliczaniu niby dobrych rzeczy, w tym wycinku nazwanym mylnie budżetem
państwa, bierze się pod uwagę przejściowy efekt, a "przejściowy" z
definicji nie trwa - ostrzega Leszek Balcerowicz. Tak były wicepremier i
minister finansów, komentuje entuzjazm rządzących zadowolonych z kondycji
obecnego budżetu.
Na szczęście Leszek Balcerowicz
też nie będzie trwał wiecznie. Nadejdzie taki dzień, gdy jego „opinie i rady”
ustaną na zawsze. Póki co, jak widać, tylko krowa i Leszek Balcerowicz nigdy
nie zmienia poglądów.
Mamy polityczne rozdawnictwo na skalę niespotykaną po 1989 r. Po pierwsze
z budżetu. Tak, że on trzeszczy, a wymaga naprawy.
Dzień po poszedł dalej, dziś mu
„trzeszczy”.
Uczeń godny mistrza
Główny ekonomista Platformy Obywatelskiej doktor nauk ekonomicznych
Andrzej Rzońca zaliczył – nieprawdopodobną jak na zakres swoich
kompetencji – wpadkę. Niepoprawne wyliczenia wytknął mu jeden
z dziennikarzy i pomógł rozwikłać proste matematyczne zadanie.
Od 1998 do 2000 był stażystą w
gabinecie politycznym i społecznym asystentem ministra finansów Leszka
Balcerowicza. Później przez rok pracował w Centrum Analiz
Społeczno-Ekonomicznych. Czy warto jeszcze coś dodać?
Konar nie chce płonąć
Były lider Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski miał firmę
świadczącą usługi informatyczne. Okazuje się jednak, że nie zna się dobrze na
internecie. Zamieścił screen reklamy, która wyświetliła mu się na jednym z
portali. Zapomniał jednak, że treści są proponowane na podstawie tego, czego
wcześniej szukaliśmy. Sprawa nie była by aż tak szokująca, gdyby nie temat
reklamy - środki na potencję. - Chcesz, żeby mocno stał? Twój penis będzie jak
skała. Będziesz tygrysem w łóżku - to treść reklamy.
Już widzę nową reklamę nakręconą
po tym zdarzeniu, „po Braveranie” nawet Kijowskiemu stanie”. Poza tym konar i
kij to wyrazy bliskoznaczne, cudowny materiał. I marsz KOD’u w tle z narracją,
oni wszyscy też idą do apteki po Braveran. Malinka, cała prawda naszych czasów.
Wycisnąć ile się da
Przepracował 16 lat w Biurze Ochrony Rządu, ale nagrodę jubileuszową
dostał za 25 lat pracy. Do wysługi lat doliczono mu pracę na roli u ojca, choć
wtedy studiował w Krakowie. Były już szef BOR, 47-letni generał Andrzej
Pawlikowski dostaje ok. 10 tys. zł emerytury dzięki sztuczkom księgowym, które
pozwoliły na wyciśnięcie z systemu emerytalnego tyle, ile się dało.
Wymieniony trzykrotnie wcześniej
Leszek Balcerowicz uważa, że z powodu braku pieniędzy w ZUS mamy pracować nie
do 67. roku życia, tylko do co najmniej 70. Nawet wiemy dlaczego.
Moralność
"Zdumienie" to nie najlepsze słowo, by opisać, co czuję, gdy
Jerzy Zelnik, gorliwy katolik i twarz polityczno-moralnej rewolucji, deklaruje:
Nie raz złamałem przysięgę małżeńską, kiedy żona umarła, przestałem.
Polak Katolik to takie zwierzę, po
którym można się spodziewać wszystkiego tylko nie tego, co zaliczane jest do
kanonu zachowań, które powinny cechować tegoż. Dekalog w Polsce nigdy nie
obowiązywał, w Polsce zresztą nic nie obowiązuje, bo wszystko jest „z gumy” i
wszystko można naginać i naciągać, jak komu pasuje. Taki mamy kraj.
Mięśnie zamiast mózgu
Według niej, Lewandowska promuje niezdrową obsesję na punkcie sylwetki
i ciągłego dążenia do ideału. Jednocześnie, jak pokazały ostatnie zdjęcia, Instagram nie miał wiele wspólnego z
rzeczywistością.
Pierwsza to powrót do figury sprzed ciąży – możliwie najszybszy i
radykalny. Wszystko po to, aby pokazać, że umie się dyscyplinować swoje ciało i
tym samym dostosować do standardów fit. Czas połogu zniknął z naszego życia,
podobnie jak żałoba czy inne stany przejściowe. Szkoda na nie czasu. Jest za to
bycie w gotowości dwadzieścia cztery godziny na dobę. Jeśli nie starczy minut,
wówczas Ewa Chodakowska zakrzyknie: „Ej, to wstańcie pół godziny wcześniej”.
Proste? Powiedzcie to samotnej matce, która pada o drugiej nad ranem, jak już
ogarnie chałupę.
Druga kwestia to maksymalny wzrokocentryzm. Setki zdjęć, wygibasy w
fikuśnych pozach, fotorelacja ze śniadania i kolacji, bycie online i coraz
mniej ubrań na sobie przy jednoczesnym rozpasanym konsumpcjonizmie.
[...] Niektórzy powiedzą, że zdjęcia wyćwiczonego ciała to nie tylko duma
z osiągniętych wyników, ale też motywacja do pracy nad sobą. Zgodzę się, ale to
zabawa raczej dla zamożnych. Bo co to za motywacja dla kobiety, która właśnie
urodziła dziecko z niepełnosprawnością? Ma wstać jeszcze wcześniej rano i
zrobić sobie fotkę w bikini? Co to za motywacja dla ludzi żywiących się w
najtańszych hipermarketach, bo nie stać ich na ekobioglutenfree owsianki z
owocami zbieranymi o wschodzie księżyca?
Bądźmy chude, grube, w kratkę i w poprzek. Ale ćwiczmy
też mózg, bo kaloryfer oklapnie, a głowę będziemy mieć ze sobą do końca życia.
Trudno nie
zgodzić się z tym zdaniem. Lewandowska nie daje jednak za wygraną i ćwiczy
dalej!
Nie wiem, dokąd zmierza świat.
Jedno widać jednak zdecydowanie, upowszechnienie wiedzy i myślenia odchodzi w
przeszłość. Większość populacji już dziś może mieć mózgi całkowicie uwolnione
od myślenia. Mają wykonywać proste prace pod nadzorem komputerów, jak na
przykład magazynierzy w firmie Amazon, a w czasie wolnym ćwiczyć sylwetkę. Broń
Boże szare komórki, jeszcze zaczną krytycznie myśleć i zastany porządek im się
nie spodoba. W „epidemii fit” widzę znacznie więcej niż tylko kolejny sposób na
zrobienie kasy oraz sprzedaż wyrobów i usług, które tak naprawdę nie są nam
potrzebne. Ale system już nie wie jak ma nam wmówić, że mamy coś nowego
konsumować, więc tworzy się takie potworki ja „bycie fit”. Inny problem to
celebryctwo, ale na ten temat książkę napisać to mało. Na koniec tylko jedno.
Gdy wiedzę obrazek, na którym „gwiazdka” robi sobie zdjęcie w lustrze to już mi
się wyć chce. Co za kompletna nędza umysłu.
Kaloryfer nie zastąpi …?
Zalewa nas reklama sprzedawana jako jedyna objawiona prawda, od dawna
zresztą obecna w mediach. Wystarczy poczytać (do czego zachęcam zapatrzone w
wyćwiczone brzuchy instacelebrytek dziennikarki z serwisów plotkarskich)
dyskusje o tym, że lansowane wzorce z mediów społecznościowych nijak mają się
do realnego życia. Że bardziej niszczą ludzi, niż ich inspirują. Że trzeba
wszelkie internetowe "dobre rady" dzielić przez trzy, aby nie
zwariować. A prym w tym wszystkim wiedzie kompletnie nierealny wizerunek
kobiety – nie ważne czy po ciąży, czy nie. Wizerunek nijak mający się do
rzeczywistości, sprowadzający kobietę do plastikowej kukły - lalki ze sklepu,
która niewiele myśli, a jedynie robi brzuszki i wcina szpinak albo jarmuż.
Nauczmy się więc, zanim zidiociejemy jeszcze bardziej, że bez
merytorycznej krytyki, bez stawiania pytań, bez wątpliwości, bez podważania
zastanej i serwowanej nam sytuacji nie ma normalnego funkcjonowania nie tylko
show-biznesu, ale mediów w ogóle. Prawda jest ważna.
Ten świat coraz bardziej wpływa na nasze życie, czy tego chcemy, czy
nie. A ponieważ jest on coraz bardziej kłamliwy, sprzedajny albo wręcz
straszliwie głupi, i my głupiejemy razem z nim, i nie odróżniamy prawdy od
kłamstwa. Nazywanie jakichkolwiek prób stawiania pytań czy wątpliwości hejtem
niczemu nie pomaga.
Ale do tego, wielcy kreatorzy mediów, trzeba mieć warsztat, jakieś
zdolności, zwykłe dobre chęci i świadomość tego, że jest ogromna różnica między
hejtem a krytyką. I nie wszystko, co podważa zaistniały porządek rzeczy jest
hejtem. Naprawdę. Czasem bywa krzykiem o zdrowy rozsądek. Może desperackim,
szalonym, ale jednak… No chyba, że sami odbiorcy mediów chcą czytać teksty
PR-owe podawane im jako "informacja". Tylko zapytajmy najpierw
szczerze, czy to się nazywa dziennikarstwem czy jednak zwykłą reklamą?
Na tytułowe pytanie, odpowiedź
jest prosta. Kaloryfer zastąpi, wszystko. W tym systemie społecznym, zwanym
liberalną demokracją, a moim zdaniem znacznie lepiej liberalnym kapitalizmem,
liczy się tylko i wyłącznie osiąganie jak największego zysku. Dla pieniędzy a
właściwie, dla liczb na ekranach komputerów, złożono na ołtarzu „złotego
cielca” wszystko, absolutnie wszystko. Wszystko zgniło i zamieniło się tylko i
wyłącznie w reklamę, która ma służyć jak największej sprzedaży. Proponuję na
przykład sięgnąć do filmu O Lucky Man z 1973 !!!! roku. Już wtedy zachodnia
Europa zamieniała się w jeden wielki supermarket. U nas, trzydzieści niemal lat
temu, rozpętało się kompletne konsumpcyjne szaleństwo i trwa dalej. Polacy
zamienili się w tanią siłę roboczą i wzorową społeczność konsumpcyjną. Harują
ile im każą a potem żrą i pierdzą. Tak żyją w „wolnej Polsce”. Nie czas żałować
róż, gdy płoną lasy. Kompletny upadek mediów to właśnie owe róże, ale dziś
płonie cały las. Kompletnie chory system doszedł już do tego, że zagraża dalszemu
istnieniu gatunku, który tego potwora stworzył. I czy ludzkość ma jakąś
refleksję? Pewnie ma, ale nie dotyczy to 1% oszalałych z żądzy zysku bogaczy,
którzy dalej ścigają się, kto umrze bogatszy. Czy to ma jakieś znaczenie, ile
masz na koncie cyferek, gdy umierasz? Pewnie że nie, ale powiedzcie to bogatym.
Internet miał przynieść ludzkości oświecenie poprzez powszechny dostęp do
dorobku nauki, kultury i sztuki. I co przyniósł? Instagram. Wszystko na
sprzedaż to jedyna dewiza obecnych czasów. I na nic ostrzeżenia
najwybitniejszego umysłu naszych czasów, ludzkość stanęła na krawędzi przepaści
i szykuje się do skoku w przepaść. I chyba już nic nie jest w stanie tego
powstrzymać. Darwin rządzi, nieudane gatunki wymierają, na ich miejsce powstaną
nowe, mądrzejsze. Ludzkość to była ślepa droga, zwykła pomyłka ewolucji. Przed
Ziemią jeszcze kilka miliardów lat, przed nami, niemal już nic.
S.A. na polskich
ulicach.
Oni podburzają, on szczują, oni dążą do tego, żeby doszło do agresji,
żeby doszło do awantur na ulicach polskich miast, a
wczoraj oburzają się, że do awantury doszło. Nie powinno do niej dojść, to jest
sprawa zupełnie jasna. A podkreślając wypowiedzi ze strony polityków Platformy
Obywatelskiej mówię tylko o tej metodzie totalnej opozycji. Oni sami siebie nazywają
totalną opozycją i sami mówią, że chcą uderzyć w rząd poprzez ulicę i proszę
bardzo mamy tego przykłady - powiedział minister.
Gdy minister odpowiedzialny za
spokój na ulicach i bezpieczeństwo obywateli, mówi to co Błaszczak powiedział,
to mamy nic innego niż restytucję zasad, które legły u podstaw II Rzeszy. I nie
ma co się okłamywać, czy minimalizować zagrożenie. PiS jest partią faszystowską
i właśnie widzimy jak zdeklarowani faszyści z MW stają się jej „zbrojnym
ramieniem”. Nie ma żadnych wątpliwości, w Polsce rodzi się autentyczny faszyzm,
pod „wodzą” Jarosława Kaczyńskiego. Nie ma demokracji w PiS, nie będzie w
parlamencie, nie będzie w rządzie, nie będzie na ulicach. Jeden wódz, jeden
naród, jedna ojczyzna.
Nowy pomysł na elektrownie
Podczas spotkania
Trump potwierdził, że cały czas planuje budowę muru na granicy z Meksykiem,
dodając, że zastanawia się nad zamontowaniem na tym murze paneli słonecznych,
tak aby generował on energię elektryczną i sam się utrzymywał.
Pierdolony
geniusz, nic innego mi nie przychodzi do głowy. Im więcej murów tym więcej
energii. Budujcie mury, wszyscy.
Kroniki Wielkiego Kryzysu
Uczelnia
Wuhan University przeprowadziła badania w chińskich fabrykach w prowincjach
Guangdong i Hubei. Badacze przez dwa lata obserwowali 11,3 tys. pracowników
zatrudnionych przez 1,2 tys. firm. Okazało się, że jest problem. Tym problemem
jest brak siły roboczej. Na dodatek, staje się ona za droga. Autorzy badania
zauważyli, że w latach 2015-2016 aż 25 proc. pracowników, którym się przyglądali,
zmieniło pracę. To zmusiło pracodawców do walki o ich zatrzymanie. A to oznacza
podwyżki. Pensje zresztą rosną w Chinach w sektorze przedsiębiorstw
przemysłowych już od ponad 10 lat.
W tym samym
czasie zarobki pracujących w „największej gospodarce świata” w takim samym
tempie, ale spadają.
Przed rosnącą
bańką spekulacyjną ostrzegł we wtorek prezes Fed z San Francisco John Williams.
Jego zdaniem, inwestorzy wykazują miejscami nadmierną skłonność do ryzyka, a
rynek akcji "jedzie na oparach", co stanowi zagrożenie dla gospodarki
USA.
Obawiam się, że
nie tylko rynek akcji, ale cała tzw. „gospodarka” USA jedzie już tylko na
wierze, że będzie rosła bo zawsze rosła.
Jaki świat, tacy idole
W maju Leo Messi został został prawomocnie skazany na 21 miesięcy
więzienia za oszustwa podatkowe przez hiszpański Sąd Najwyższy. Piłkarz uniknął
zapłaty 4,1 mln euro podatków w
latach 2007-2009, za co dostał również karę finansową w wysokości 2 mln euro.
Wiele wskazuje, że to nie koniec problemów Argentyńczyka. Dziennikarze
"ABC" dotarli do dokumentów świadczących o ukryciu przez fundację
zawodnika minimum 10 milionów euro w latach 2007-2015. Posłużyły do tego trzy
instytucje o bliźniaczo podobnych nazwach, różniące się tylko numerem
rejestracyjnym. "Fundacja była parasolem ochronnym dla prywatnych
interesów rodziny. Przychody nie były inwestowane w projekty społeczne"
Do znudzenia piszę i piszę, że pieniądze popsuły już absolutnie wszystko. I
dlatego już nikogo nie dziwią kolejne kłopoty Messiego. W sumie to dziwne
byłoby gdyby nie kradł, przecież wszyscy kradną. W takim systemie społecznym
żyjemy. Liczy się ile kto ma, nieważne jak do tego doszedł.
Wiosna średniowiecza
Teoria
ewolucji nie dla młodych Turków. Z programu dla szkół średnich mają zniknąć
informacje dotyczące tego obszaru, ponieważ - jak uważają władze - są one
kontrowersyjne i trudne do zrozumienia dla uczniów. Zmiany w programie
nauczania wejdą w życie już w najbliższym roku szkolnym. Ten nowy, będzie
sformułowany - tu cytat - "zgodnie z tureckimi wartościami".
Takie
informacje tylko potwierdzają tezę, że ludzkość dożywa swoich ostatnich dni. Za
to kompletne brednie ze „świętych ksiąg” są niekontrowersyjne. Jeśli tak to
pora umierać.
Organizacje pomocowe
Włochy
zagroziły, że przestaną przyjmować w swoich portach statki z innych krajów,
które będą miały na pokładzie imigrantów. Chodzi o jednostki należące do
organizacji humanitarnych, które zazwyczaj pływają pod banderami krajów
należących do Unii Europejskiej takich jak Niemcy albo Malta.
Trzeba było nie
brać od nich ani jednego „uchodźcy”. Niech wiozą do portów macierzystych. Wtedy
okaże się, że nie ma już żadnych „uchodźców”.
Brexitus
Już połowa
pracujących w Wielkiej Brytanii najlepiej wykwalifikowanych imigrantów myśli o
powrocie do kraju; wynika to z raportu Deloitte'a.
Dodam do tego jeszcze zimną wojnę między UE a USA i Wielka Brytania
znalazła się w bardzo nieciekawym miejscu. Liczy na USA a zakotwiczona jest
przy brzegach Francji. Z czego będzie powstawał Brytyjski „dobrobyt”, wie tylko
Teresa May, przynajmniej udaje, że wie.