poniedziałek, 16 maja 2011

Tydzień w Twin Peaks




Twin Peaks


Państwo poniosło klęskę ws. śmierci Krzysztofa Olewnika. Praca policji, prokuratorów i strażników więziennych to pasmo klęsk i zaniedbań. Do raportu komisji badającej sprawę Olewnika, którego projekt oficjalnie ma być ujawniony 10 maja, dotarł dziennik "Polska The Times". Wnioski z niego płynące są przerażające. Ta historia to takie polskie Twin Peaks, tylko bez agenta Coopera - podsumowuje szef komisji Marek Biernacki. - Patologii, bardzo dziwnych zbiegów okoliczności jest w tej historii ogrom. Mamy w naszym raporcie przegląd tego, co działo się w policji, prokuraturze, więziennictwie, nawet w agencjach detektywistycznych, bo przecież detektywi też pojawiają się w tej sprawie - dodaje.

Ja bym tylko dodał, że mamy w tej sprawie nie tyle pogląd na to co się działo ale na to co dalej się dzieje. Chyba, że Pan Poseł podziela mój pogląd, że dziś jest jeszcze gorzej. Wtedy zgoda. Te same wnioski będą płynęły z raportu komisji Millera, komisji Blidy i każdej innej. Trzeba powołać jedną wielką KOMISJĘ NARODOWĄ i opisać ten obłędny kraj dla potomnych, ku przestrodze. Bo szans na zmianę na lepsze nie było, nie ma i nie będzie. Dla dobra innych trzeba To ogrodzić i ludzi nie wpuszczać bo a nuż zaraza się rozniesie. Jak w filmach o zombiakach.


Zdradzeni o świcie

„Gazeta Wyborcza": załoga Tu-154M dwa razy została wprowadzona w błąd w sprawie pogody w Smoleńsku: przed wylotem, kiedy dostała prognozę lepszą, niż była w rzeczywistości, i po wylocie, kiedy nie dostała fatalnej. Dziennik podaje, że kpt. Arkadiusz Protasiuk nie otrzymał ani prognozy, która mówiła o podstawie chmur 60 m, czyli poniżej minimum do lądowania, ani tej, która pojawiła się 21 minut przed katastrofą, a została przekazana służbom operacyjnym na Okęciu wraz z informacją o warunkach na lotniskach zapasowych. Utknęła u starszego synoptyka służby Wojskowej. Kto za to odpowiada? – Wojskowa prokuratura i komisja min. Millera badają tę sprawę, powiedział "GW" rzecznik dowództwa sił powietrznych i nie podał żadnych szczegółów.

Kto za to odpowiada ? Ale … mać pytanie. Chorąży Marucha na pewno. Protasiuk dostał „optymistyczną” wersję prognozy bo tak jest teraz trendy, ma być optymistycznie. A potem zgodnie z doświadczeniem nikt by nie śmiał powiedzieć „pierwszemu”, że dupa mgielna z wizyty i inauguracji kampanii wyborczej. Jak sobie małpy wytresował taki cyrk miał i dlatego zginął, sam sobie zgotowałeś ten los LECHU.

A czy raport będzie miał przełożenie na wynik wyborów? Pytam, bo Paweł Graś powiedział, że nie odbije się na notowaniach Platformy? - Nie będę z nim dyskutował, bo według mnie w ogóle nie sprawdził się jako rzecznik rządu po katastrofie. Nie prowadził żadnej polityki informacyjnej rządu. Gdyby to robił, nie musiałbym brać na swoje barki obowiązku informowania społeczeństwa o tym, co się dzieje. Może nie zawsze robiłem to bardzo profesjonalnie ale zawsze przekazywałem prawdę i mówiłem, że nie można za wszystko winić pilotów bo to byłoby najprostsze i najwygodniejsze dla większości organizatorów i decydentów. Wiem, że były takie tendencje i dlatego od początku temu zaprzeczałem. Zresztą dostałem informację, że to on postanowił, że trzeba „odizolować” mnie całkowicie od życia publicznego. W efekcie odsunięto mnie od prowadzenia wykładów w Dęblinie, nie włączono do komisji Millera. Ja wiem, że można kogoś zabić medialnie, ale ja sobie poradzę. Uważam, że to pan Graś powinien zostać przesłuchany przez sejm i wytłumaczyć się z tego, co zrobił, aby na bieżąco informować społeczeństwo, o tym, co się dzieje w sprawie badania katastrofy.

Brawo Pawełek, brawo, właśnie tego się po nim spodziewałem. To jest działanie na miarę możliwości Pana Rzecznika Rządu. Mali chłopcy bawiący się w piaskownicy w dorosły świat pod wodzą podwórkowego „premiera”. Kompletny brak jakichkolwiek umiejętności poza kombinowaniem w układach i układzikach. Ale złote czasy się skończyły i to już nie wystarczy. Stąd zjazd platformy w dół aż do końca. I kto to powstrzyma ? Pawełek ?

Abyśmy tylko zdrowi byli

Łącznie WHC doliczyła się około 200 świadczeń, do których dostęp jest ograniczony mimo gwarancji państwa. Na czele rankingu uciążliwych kolejek znalazły się właśnie badania diagnostyczne, które mają na celu potwierdzenie choroby nowotworowej. Fundacja wymienia sytuacje, w których pacjenci musieli kilka tygodni czekać na biopsję cienkoigłową (podstawowe badanie diagnostyczne przy raku piersi) czy kolonoskopię (badanie wykrywające raka jelita grubego). Dyrektorzy szpitali są zaskoczeni. – To podstawowe badania, które w moim szpitalu wykonuje się od ręki. Dostęp do biopsji i do kolonoskopii jest bardzo dobry – zapewnia Zbigniew Pawłowicz, dyrektor Centrum Onkologii w Bydgoszczy.

Od ręki już niedługo pozostanie tylko „pociecha duchowa” bo kapelanów i innych kapłanów Kościoła jest aż nadto. Też za pieniądze z NFZ zresztą. Ten model biznesowy daje także co jest w inwestycjach najważniejsze a więc najlepszy ROI. Kapłan nie jest taki drogi a jaki uniwersalny, rozpoznaje i leczy każdą dolegliwość. Powrót do mrocznej przeszłości może rozwiązać nie tylko problemy zdrowotne Polaków ale też inne. Wyposażyć ich w relikwie JP2 i niech „odmienią oblicze Ziemi, tej Ziemi”.

Kwiaty dla Grabarczyka

Kończą się pieniądze na budowę dróg, rząd nie ogłosi już żadnego przetargu, wydatki na trasy tną też samorządy. Nowe środki mogą być dopiero w 2015 r., twierdzi „Rzeczpospolita”. To może oznaczać, że po 2012 r., kiedy mają się zakończyć prawie wszystkie obecnie realizowane i planowane inwestycje, firmy budowlane nie będą miały co robić.

To jeszcze jest pikuś, ale my nie będziemy mieli po czym jeździć. Czaruś „rozbebrał” całą Polskę i efekt będzie jedyny na skalę światową. Będziemy mieli po całym kraju rozrzucone w polach kawałki dróg ekspresowych i może całe trzy PŁATNE autostrady. W ten sposób zyskają tylko przewoźnicy międzynarodowi oraz firmy transportowe. Polaczki będą jeździć po wyrobach „drogo podobnych”. Kwiaty dla Pana Ministra.

Kluczowy jest zwłaszcza pierwszy odcinek tej trasy. Kierowcy wjadą na nią z autostrady A2 prowadzącej od granicy z Niemcami. Obwodnica zapewni im dojazd m.in. do dużej części Śródmieścia, Ochoty i Włoch, a także Mokotowa i Ursynowa. I autostrada, i obwodnica mają być przejezdne kilka dni przed piłkarskimi mistrzostwami Europy. - Ten termin jest jeszcze realny, ale coraz bardziej zagrożony - usłyszeliśmy od Mateusza Gdowskiego, rzecznika firmy Bilfinger Berger, głównego wykonawcy odcinka południowej obwodnicy od węzła autostradowego w Konotopie do lotniska na Okęciu. Twierdzi on, że są dwa główne powody opóźnienia: - Dokumentacja budowlana jest niekompletna, a projekty dostajemy z dużą zwłoką. Poza tym nadal nie mamy dostępu do wszystkich działek, które powinny być przekazane już w zeszłym roku.
Czy ktoś chce się ze mną założyć ? Nie sądzę. Jak to będzie gotowe kilka lat po EURO to będzie dobrze. Co będzie na EURO ?, EURO będzie. Jeden z drugim na koń siędzie i jakoś to EURO będzie.

Jak twierdzą informatorzy "Rzeczpospolitej" rząd już przygotowuje kolejną kampanię. Ma ona uderzyć w piratów drogowych. – Będzie się wiązać z realizowaną przez nasz rząd rozbudową sieci fotoradarów na drogach oraz wprowadzeniem zmian w systemie sankcjonowania kierowców łamiących przepisy – zdradza rozmówca dziennika.

Tego się właśnie spodziewałem. Zamiast dróg będą fotoradary. Po dwa w każdej wiosce, na powitanie i pożegnanie. Jak na Podkarpaciu, tam już można oszaleć jadąc góra 50 w ciągłym korku, za to radarów więcej niż drzew. Donek za wszelką cenę chce zbudować jakąś sieć, jak nie wyszło z drogami to chociaż radarową. Tyle, że funkcjonalność jakby inna. A ja głupi przejeździłem wszerz i wzdłuż całą Tajlandie i żadnego !!! radaru nie widziałem. Ale oni mają za to drogi.

Donald Up in the Air

"Wprost" wyliczył, że w okresie od listopada 2007 roku do marca 2011 roku rządowe samoloty na trasie Warszawa-Gdańsk lub Gdańsk-Warszawa latały przynajmniej 370 razy. "Korzystając tak często z rządowych maszyn, premier łamie własne obietnice z expose z 2007 roku i początku kadencji o obcinaniu przywilejów władzy" - pisze "Wprost", wskazując, że mimo iż do Gdańska z Warszawy lata dziennie 6-7 rejsowych maszyn LOT-u, to Tusk przemieszczał się samolotami 36. specpułku i nowymi embraerami. Analizując dane Centrum Informacyjnego Rządu, dziennikarze "Wprost" szacują, że loty premiera Tuska do domu kosztowały ponad 6 mln złotych. "Dzięki liście lotów i rozmowom ze współpracownikami premiera wiemy, że roboczy tydzień Donalda Tuska często trwa od poniedziałku po południu do piątkowego wczesnego popołudnia. Z listy lotów wynika, że tylko w 2008 roku miał 27 takich długich weekendów" - czytamy we "Wprost", podkreślając, że "zdarzają się dni, kiedy Donald Tusk do Trójmiasta leci już w czwartek". "Premier pracuje od wtorku do czwartku. W poniedziałek biega po plaży. W piątek prawie nie rusza się z Parkowej i myśli o wyjeździe do Sopotu" - pisze tygodnik.

Nasz przystojny Dono jak George Clooney większość czasu pracy spędza w samolocie. I zawód ma też podobny, zwalnia ludzi z pracy. I to nie w jednej korporacji ale w całym kraju-raju. A taki był zapracowany, po nocach się dla nas zamęczał. Doby mu nie starczało by harować „dla dobra Polski”. Teraz czekam na wystąpienie Pawełka Grasia, który wyliczy ile to pracy Pan Premier wykonuje w samolocie, w gabinecie w Sopocie i nawet na plaży jak biega to myśli tylko jak nam zrobić lepiej. Ja bym wolał, żeby mi Pan Premier nic nie robił a zwłaszcza dobrze. Od tego mam żonę.

2012 Apokalipsa

Tusk przyznał, że czas goni rząd oraz kluby i jeśli nie uda się wprowadzić odpowiednich regulacji mistrzostwa Europy w Polsce mogą być zagrożone. - Sytuacja jest poważna. Jeśli nie będziemy potrafili zapewnić bezpieczeństwa kibicom i zagranicznym gościom, turniej może być zagrożony. Dobrze wiecie, jak na tym tle wyczulone są władze piłkarskie, światowe i europejskie, ale i my tu w Polsce coraz bardziej - stwierdził.

Podwórkowej dziecinady Donalda Tuska odsłona kolejna. Na takich dupków mówiliśmy na podwórku „nie strasz, nie strasz bo się zesrasz”. A on dalej swoje, jeszcze jedna kadencja i dorobimy się Kim Don Tuska, wielkiego przywódcy. Zadatki ma i to jakie.

Premier zapowiedział, że działania ws. walki z pseudokibicami będą prowadzone bardzo zdecydowanie. - Nie ma czasu na negocjacje. Mamy odpowiednie przepisy w ustawie i trzeba działać. Nie robimy nic innego, tylko egzekwujemy prawo. Mam żal, także do siebie, że państwo wcześniej zaniechało działań - oświadczył. - Przestajemy być słabi. Działamy i to jest naszą siłą. Od nowego sezonu nie będzie organizacji meczów tam, gdzie nie są respektowane przepisy ustawy - dodał.

Złośliwi mówią, że nasz Ukochany Przywódca ma tylko jedną metodę na wszystko, zamknąć. I chyba mają rację, z tym, że oprócz zamykania nasz Wielki Wódz może też kazać kastrować. Na razie mu się nie udało ale jak sobie przypomni to … drżyjcie pedofile, będzie ciach i … po ptaku. Póki co będziemy zamykać, na razie stadiony bo dopalacze już zamknięte. Co prawda złośliwi mówią, że za parę lat skarb państwa zapłaci gigantyczne odszkodowania za akcję SANEPID’u ale co tam, ważne, że zamknął. Tylko proszę Umiłowany Premierze aby nie zaczynać kolejnej krucjaty z pijanymi kierowcami bo nam pozamykasz drogi jako że 150 000 pijanych kierowców rocznie nie ma fizycznie gdzie zamknąć. Chyba, że na „zamkniętym” Stadionie Narodowym, który właśnie grodzą. I niech się nikomu nie waży kojarzyć stadionu i Tuska z innym znanym „zamykaczem” wrogów narodu.

Z ostatniej chwili : „Uzbrojeni po zęby funkcjonariusze brygady anty terrorystycznej przy próbie aresztowania Starucha … pomylili adresy”, źródło TVN. I tak się Premier zesrał był zanim cokolwiek się stało. Aparat tego Państwa jest już niezdolny do zrobienia czegokolwiek porządnie i tu się Słońce Peru poślizgnie jak na gównie.

Do przyszłorocznych Mistrzostw Europy pozostał jeszcze ponad rok, a nasza baza noclegowa już okazuje się niewystarczająca, aby przyjąć wszystkich kibiców, ,którzy w tym czasie przyjadą do Polski, pisze "Dziennik Gazeta Prawna". W czterech miastach będących gospodarzami mistrzostw w piłce nożnej - Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu i Gdańsku - obiekty cztero- i pięciogwiazdkowe są już w 80 proc.  zamówione. Tymczasem w najbliższych tygodniach hotelarze spodziewają się kolejnej fali chętnych. Mowa o 550 tys. kibiców, którzy wstrzymywali się z decyzją o rezerwacji noclegu aż będą pewni, że wylosowali bilet na mecz.
Perspektywy mają kiepskie. 2 tys. istniejących w Polsce hoteli oferuje łącznie niecałe 190 tys. łóżek, z czego mniej niż połowa znajduje się w województwach, w których będą odbywały się mecze.

Ale za to megalomanii mamy pod dostatkiem. Nie tylko dla nas starczy ale możemy ją nawet w ogromnych ilościach eksportować.  A goście mogą nocować na „odmalowanych dworcach”.  Patronat obejmie Discovery w zakresie „szkoły przetrwania” i Eurosport  w zakresie kopania piłki. Zresztą nie wiadomo czy EURO 2012 w Polsce się odbędzie bo Jego Szlachetność Donald Tusk może zamknąć stadiony.


Głosuj nogami

Czeka nas drenaż mózgów? - pyta "Rzeczpospolita". Ponad połowa studentów czołowych uczelni jest gotowa wyjechać za granicę - wynika z badań Szkoły Głównej Handlowej i firmy doradczej Deloitte. Według gazety, w czwartek na spotkanie z wrocławskimi studentami przyjadą z Niemiec szefowie znanej firmy Rucker, produkującej nadwozia dla czołowych koncernów motoryzacyjnych. Chcą rozmawiać z osobami, które mają średnią ocen co najmniej cztery, znają angielski i chociaż trochę niemiecki. Z tego ostatniego wymogu szefowie Ruckera są jednak gotowi zrezygnować, jeśli znajdą dobrych kandydatów z angielskim. Ilu z nich zdecyduje się na wyjazd, nie wiadomo. Jednak według badań SGH i Deloitte, prawie sześciu na dziesięciu studentów i absolwentów czołowych polskich uczelni deklaruje gotowość do przeprowadzki za granicę ze względu na ciekawą ofertę pracy. Więcej szczegółów w środowej publikacji dziennika "Rzeczpospolita".

Jak zaczną po studiach szukać pracy to chętnych do wyjazdu będzie nie 6/10 ale 16/10 bo niektórych nasi „pracodawcy” tak wkurwią, że będą chcieli wyjechać po dwakroć. Nikt nigdy nie widział, żeby jakikolwiek kraj rozwijał się w warunkach takiego nieposzanowania pracowników, takiego wyzysku i płac na poziomie poniżej minimum egzystencji. A tylko tyle mają do zaproponowania polscy „pracodawcy”. Pensje realnie spadają ale sprzedaż drogich samochodów bije rekordy. Podobnie jak budowa rezydencji. Tyle, że takie podejście spowoduje kompletne zacofanie Polski. W XXI wieku truizmem jest mówić, że nowoczesna, technologicznie i organizacyjnie firma zależy najbardziej od poziomu pracowników. To pracownicy tworzą największą wartość. Ale tego nasi „chlebodawcy” nie są i moim zdaniem nie będą w stanie zrozumieć. Dla nich zawsze pozostaniemy śmierdzącymi leniami wyciągającymi z ich kieszeni, ich ciężko zarobione pieniądze. Jakieś 1386 PLN Brutto zresztą. Więc niech sobie sami zapierdalają.

Czy chciałabyś/chciałbyś wyjechać do pracy za granicę?
Ogółem oddano głosów: 1419


tak, w każdej chwili
540
38%

tak, ale tylko na dobrą posadę
452
32%

nie, chcę pracować w Polsce
308
22%

nie, nie poradzę sobie za granicą
31
2%

jestem już na emeryturze
64
4%

nie mam zdania
24
2%

I jeszcze piękny komentarz z sieci w tej sprawie. Najbardziej podoba mi się fragment o wydajności pracy a w szczególności o wpływie na nią zarządzania firmą. Sam na to nie wpadłem. A to może być „święty Gral” naszych problemów. W każdym razie dużo tłumaczy, zresztą sami poczytajcie.

Nie pozostaje nic innego tylko masowa emigracja polskich pracowników i ich rodzin. Polscy pracownicy w Polsce zarabiają tak. że nie wystarcza na zabezpieczenie najzwyklejszych potrzeb. Brawo, brawo polski parlament, premier i prezydenci (ilu ich tam było?). Połowa polskich rodzin musi stawać na palcach po to co u rodziny holenderskiej czy norweskiej leży na podłodze. I to ma być ten wielki sukces polskiej gospodarki, o której Tusk trąbi na cały świat. Polacy, obudźcie się wreszcie i nie dajcie sobą rządzić w ten sposób. Wielką winę ponoszą polscy dziennikarze, dla których polska bieda i zacofanie cywilizacyjne jest tematem tabu. Wolą pisać o Libii, celebrytach, i o złym Kaczyńskim niż o problemach Polaków. Kiedyś naród wszystkim odpowiedzialnym za tę sytuację bardzo podziękuje. Może już niedługo. I jeszcze jedno: Większość Polaków to dobrowolni niewolnicy; mają taki kraj na jaki zasłużyli. Na wybory jeden z drugim nie pójdzie, nie zainteresuje się kto nim będzie rządził a potem rozżalony, że złodziejski rząd zabiera mu pieniądze albo pracodawca płaci najmniej z całej UE. Taki kraj jak Polska nie powinien istnieć. Komu on jest potrzebny? Tylko politykom i pracodawcom. Wszyscy inni powinni sprzedać to co mają, wyjechać do normalnych krajów, osiedlić się tam (miejsca jest wystarczająco dużo na świecie), a w Polsce powinni zostać tylko politycy, pracodawcy, sprzedajni dziennikarze, kler i ci, którym wszystko jedno i niech się "bujają" sami. Jeżeli chodzi o wydajność pracy to jest tak: Wydajność pracy a nie pracowników. To różnica. Fatalne jest w Polsce zarządzanie pracownikami. Definicja -"wydajność pracy" jest pojmowana przez większość jako wydajność pracownika. Tymczasem jest to przede wszystkim wydajność zarządzania pracownikami i organizacja pracy w firmie oraz wykorzystanie nowoczesnych urządzeń i technologii. To w Polsce kuleje. Polski pracownik pracujący na zachodzie daje sobie świetnie radę; natomiast nie słychać za bardzo o polskich dyrektorach, kierownikach, menedżerach. Nikt ich tam masowo nie zatrudnia tak jak polskich pracowników. To o czymś świadczy.

Demokracja ?

W majowym badaniu TNS OBOP 32 proc. ankietowanych zadeklarowało zamiar wzięcia udziału w wyborach do Sejmu - o 4 pkt proc. mniej niż w kwietniu.

Spośród badanych, którzy zadeklarowali zamiar wzięcia udziału w wyborach 19 proc. nie było zdecydowanych, której partii przekazać poparcie - wzrost o 2 punkty proc. w porównaniu z kwietniem.

Jak podało TNS OBOP, uwzględniając osoby niezdecydowane, jak głosować, a które zadeklarowały "zdecydowanie" lub "raczej tak" gotowość wzięcia udziału w wyborach (19 proc.) na PO głosowałoby 36 proc., na PiS 22 proc., na SLD - 15 proc., na PSL - 3 proc

I tak umarła demokracja. Tylko co trzeci wyborca chce głosować, większość „konstytucyjna” na swoje państwo tam gdzie to państwo ma nas wszystkich. Do tego 4 milionów czyli ponad 10% obywateli nie ma w ogóle w Polsce bo  mają ten kraj w tymże samym miejscu. Z tej jednej trzeciej, która mimo wszystko chce wziąć udział w wyborach 19% nie ma na kogo głosować bo nie odpowiada im cała „paleta” naszych „partii politycznych”. Odejmując te 19% otrzymamy 26 % procent zaufania do naszego Państwa. Stąd już prosty rachunek PO 9,36 %, PiS 7,92 %, SLD 5,4%.


Sam sobie wymień cewnik

Dziennik podkreśla, że już w tej chwili brakuje w polskich szpitalach co najmniej 50 tysięcy pielęgniarek. Wkrótce, w związku z działaniami Wielkiej Brytanii może ubyć kolejne kilka tysięcy. Wielka Brytania łagodzi wymagania wobec zagranicznej kadry medycznej, ponieważ do końca dekady z zawodu odejdzie tam co trzecia pielęgniarka. Do tej pory pielęgniarki z nowych krajów członkowskich, które nie miały automatycznie uznawanych kwalifikacji, musiały przechodzić nawet półroczny kurs. Teraz, aby podjąć pracę, wystarczy zdać dwudniowy, teoretyczny i praktyczny test umiejętności - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej". Według szacunków Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych po 2004 roku do pracy za granicą wyjechało 12 tysięcy wykształconych w Polsce pielęgniarek.

Pani Minister Kopacz, może pora zorganizować telewizyjne kursy samoobsługi pielęgniarskiej. W końcu można się wielu rzeczy nauczyć, na przykład taka zmiana cewnika albo zastrzyk w dupę. Jak kto do własnej dupy nie da rady sięgnąć to może sąsiad z Sali albo ktoś z rodziny na przykład. Jest duże pole do popisu, trzeba tylko chcieć.

Survival

W ciągu ostatniej dekady liczba przypadków śmiertelnych potrąceń pieszych w Polsce co roku spada o niespełna 1 proc. W tym samym czasie średnia dla krajów Unii Europejskiej wyniosła -4 proc. Polska jest dla pieszych najniebezpieczniejszym krajem UE. W latach 2001-2009 to właśnie u nas zanotowano jedną piątą wszystkich śmiertelnych wypadków z udziałem pieszych w Unii Europejskiej.

(fot. PAP/Jacek Bednarczyk)
Europejska Rada Bezpieczeństwa Drogowego nie pozostawia złudzeń. Polska jest na szarym końcu Europy pod względem bezpieczeństwa pieszych w ruchu drogowym. Od 2001 do 2009 roku na naszych drogach zginęło 16,5 tys. pieszych

Za każdym razem gdy ktoś pyta mnie, czy nie boję się latać samolotami odpowiadam tak. Bać to się boję przechodzić codziennie po pasach przez Rosoła. Za każdym razem widzę przelatujących przez czerwone, szarżujących na pieszych, szaleńców. A wieczorem jak wyprowadzam psa to mam wrażenie, że jestem na torze wyścigowym. „Sportówki” lecą ze 150 a motocykliści „ile fabryka dała”.  Tylko policji nie widziałem już od lat.


Partacze i złodzieje

Nawet na 600 lat starczy pieniędzy w funduszach, na które łożą firmy. Mimo to dalej muszą płacić. Przedsiębiorcy nie chcą, aby te środki służyły politykom do łatania dziury budżetowej, zamiast iść na aktywizację zawodową - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
"Sytuacja na rynku pracy wciąż jest trudna i rząd nie powinien zamrażać funduszy na aktywizację" - stwierdza Ambrozik. Tłumaczy, że tracą na tym pracodawcy, bezrobotni i cała gospodarka. Szacuje się, że bilans środków w obu funduszach wyniesie na koniec 2012 r. około 10,2 mld zł

Metoda jest prosta. Pracodawcy i pracownicy płacą składki na różne ubezpieczenia. Wszyscy dostajemy w pracy jakieś tam RMUA gdzie jest kilkanaście takich pozycji. Każda wyliczona osobno. Każda z tych kwot jest księgowana gdzie indziej. A potem jak przy segregacji śmieci po polsku. Wszystko do jednego worka i wypłacamy tam gdzie dziś trzeba i na co trzeba. Na kontach pozostają jakieś absurdalne zapisy i tyle. Kompletny chaos finansowy. Czemu zresztą nikt się nie dziwi, ale jak pamiętam ministra mamy genialnego. Rząd też.

Wojna i pamięć

Byli tacy, którzy mieli nadzieję: minie rok, skończy się pamięć. Nie skończyła się, nie skończy się za miesiąc, nie skończy się za dwa, za trzy, za pięć. Będzie trwała, nie skończy się nigdy. Dojdziemy do prawdy, bo prawda jest naszą bronią, jest naszą siłą - mówił J.Kaczyński.

Ignorancja jest przywilejem idiotów. Stąd taka łatwość używania słów typu „nigdy”. Otóż słowo to biorąc pod uwagę wiedzę choćby z obszaru fizyki wszechświata jest słowem kompletnie bez sensu. A naszą porażką jest to, że w tzw. „klasie politycznej” nie ma nikogo, kto by to rozumiał.

Jak zamki po deszczu

Nie wystarczy sama fantazja, trzeba jeszcze mieć pieniądze. Dużo. Kilka albo kilkadziesiąt milionów, i jeszcze trochę na potem. Polscy bogacze, niczym Kazimierz Wielki, zaczęli budować zamki. Niektóre jak z bajki, inne jak z krainy kiczu. Wszystkie jednak sporo kosztują.



Mieliśmy budować nowoczesne „solidarne” społeczeństwo na miarę XXI wieku. A co wyszło ? To co na zdjęciu. Kiczowata wersja feudalizmu z „nową szlachtą” na miarę „tygrysa Europy”. Wyzysk, wyzysk i jeszcze raz wyzysk, głodowe płace, łamanie kodeksu pracy, oszustwa podatkowe … długo by wyliczać. Oto na co idzie wytworzony ciężką ludzką pracą PKB. To wytwór niezapłaconych nadgodzin, obniżania stawek z powodu „kryzysu”, wliczania w koszty firmy każdej cegły tego zamku i innych patologii składających się na przeraźliwy obraz żywcem przypominający jakąś marną replikę I Rzeczpospolitej. Tak właśnie wygląda Polska, dokładnie tak jak ten potwór na zdjęciu. Koszmar w budowie.

Jak w Banku

Państwa Unii Europejskiej wstępnie poparły zakaz nagiej sprzedaży swapów kredytowych na obligacje rządowe (CDS), poinformowała w piątek prezydencja bloku. Węgry podały, że w ramach porozumienia zawartego w tym tygodniu zakaz handlu kontraktami, które zabezpieczają przed niewypłacalnością emitenta może być uchylony tylko tymczasowo i pod ostrymi warunkami, które zostaną dopracowane później. Nagie CDS-y polegają na tym, że podmiot kupuje te instrumenty nie posiadając obligacji, od których stanowią one ubezpieczenie.

I na tym ta zabawa polega. Kupuje się niby „ubezpieczenie” tyle, że przedmiotu ubezpieczenia nie ma a właściwie to jest ale ma go kto inny. Tzn. ja kupuję ubezpieczenie od pożaru Twojego domu. Potem go podpalam, dostaję kasę a Ty nie masz domu. I to się nazywa „produkt bankowy”. Bardzo KURWA nie zabawne.


Sieroty po Holokauście

Gdy kamienica w centrum Bielska-Białej została gruntownie wyremontowana, upomniał się o nią krewny przedwojennych właścicieli. Na dowód, że ma prawo do nieruchomości, pokazał testament. Pierwszą jego decyzją było podniesienie czynszu. Dopiero po przeprowadzeniu prywatnego śledztwa przez jednego z najemców okazało się, że testament był sfałszowany.

Nie chcę generalizować, ale to nie pierwszy i nie ostatni taki przypadek. W Krakowie latami będzie teraz Państwo walczyło o nieruchomości „zwrócone prawowitym właścicielom”. I to jest, przepraszam ów „dyktat holokaustu” i nie ma co udawać, że nie ma problemu. Nie tylko zresztą w Polsce, metoda „na holokaust” używana jest dość powszechnie. Ale nasi urzędnicy są tak strachliwi, że w naszym kraju dalej działa bez pudła.


Untergang

Wylała rzeka Missisipi. Gubernator Luizjany, Bobby Jindal, zmobilizował oddziały Gwardii Narodowej. Do pomocy mieszkańcom wysłano 500 żołnierzy. W 21 okręgach tego stanu ogłoszono stan alarmowy. Fala kulminacyjna ma tam dotrzeć na początku przyszłego tygodnia. Władze szacują, że zalanych może zostać powierzchnia około 3 mln akrów.
- Po huraganach Katrina, Rita, Gustaw i Ike, a także po ostatnim wycieku ropy (w Zatoce Meksykańskiej), Luizjany nie stać na kolejną klęskę żywiołową - powiedziała demokratyczna senator z tego stanu Mary Landrieu.

No cóż: „ przyszła do mnie bieda, przyszła nie wiem skąd”, to taki polski blues Tadzia Nalepy. Myślę, że może być teraz w Luizjanie hiciorem.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz