wtorek, 26 kwietnia 2011

Święto Sukkot




Radujmy się





W katedrze na Wawelu wystawiona będzie dziś niezwykle cenna relikwia - fragment gwoździa, którym przybito do Krzyża Jezusa Chrystusa. To jedyna tego typu relikwia w Polsce - pisze "Dziennik Polski".

A na Boże Ciało wystawiony będzie szczebel z drabiny, która przyśniła się Św. Jakubowi.



Sukkot



 

Sukkot (סוכות) Święto Szałasów (Namiotów), zwane też Kuczki – żydowskie święto rozpoczynające się pięć dni po święcie Jom Kippur, a dwa tygodnie po rozpoczęciu roku. Święto należy do świąt radosnych i upamiętnia mieszkanie w szałasach i namiotach (sukka, szałas/namiot, kuczka w hebr. - סוכה Suka) podczas wyjścia z Egiptu i wędrówki do Kanaanu.

Stowarzyszenie "Solidarni 2010" złoży wkrótce do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez strażników miejskich, którzy użyli siły podczas usuwania namiotu stowarzyszenia sprzed Pałacu Prezydenckiego - poinformowano dzisiaj na konferencji prasowej.

Na zdjęciu „solidarni Żydzi” świętują SUKKOT

W Warszawie doszło do bezprecedensowego ataku straży miejskiej wymierzonego w wiernych chasydów świętujących prastare święto żydowskie Sukkot, zwane świętem namiotów. Ten antysemicki eksces władz nie może być zaakceptowany.





Koniec ze Smoleńskiem?

Jeden z internautów zaproponował na swojej stronie filtr internetowy, który umożliwia wycięcie z dowolnej strony linków, które zawierają słowa kluczowe typu Smoleńsk czy TU-154. Skrypt działa w wybranych przeglądarkach, żeby dołączyć do niego te najczęściej używane wystarczy je dopisać do filtru. Potem odświeżyć stronę i artykuły znikają bez śladu. Programista umieścił link do filtru na swoim blogu. Wpis odwiedziło już ponad sto tysięcy osób, skrypt ściągnęło ponad dwanaście tysięcy.

Wszystkie te osoby zostały zarejestrowane przez odpowiednie służby i umieszczone w bazie danych. Informacje te zostaną wykorzystane w odpowiednim czasie, bowiem taka działalność i antypolska postawa godne są nie tylko publicznego napiętnowania ale i kary, która na zawsze odstraszy ewentualnych naśladowców. Nie pozwolimy znieważać ani Ojczyzny Naszej Przenajświętszej ani Narodu Wybranego przez JP2.

Bo czytać trzeba :

Szymowski pisał też w książce o tym, że katastrofę przeżyło kilka osób, m. in. mężczyzna, który wyczołgał się z wraku i kobiety, proszące by ich nie dobijać. I o to pytał "Newsweek". Szymowski odpowiada, że w książce bazował tylko na wypowiedziach specjalistów, którzy mówili, że "każda bomba, zwłaszcza próżniowa, ma odmienne pole rażenia i dlatego w inny sposób może działać na różne osoby".

Na Pana Szymowskiego podziałała nawet mimo znacznej odległości jego osoby od miejsca wybuchu i pomieszała mu w głowie. To dopiero bomba była.


Zdrada

Po pierwsze, to wystawienie na samotny lot. Ci, którzy lecieli byli przekonani, że wizyta będzie świetnie przygotowana, że będzie świetnie zabezpieczona, że lecą najlepszym sprzętem. Później to, że śledztwo zostało oddane, to też jest w pewien sposób zdrada tego, co państwo powinno zrobić. Ostatnia zdrada, bardzo bolesna, to zdrada pamięci - brak pomników, brak upamiętnienia tych, którzy zginęli, to jest zdrada ich pamięci. Zdrada o świcie nastąpiła kilka razy - argumentował.



Czy te oczy mogą kłamać ? Chyba … tak, czy też może serce złamać, chyba … nie.
Tak patrzę w do bólu szczere oczka Pana Posła i widzę tylko jedno, chęć dorwania się do władzy, do kasy za wszelką cenę, oj za wszelką.

Jaki kraj taki Bond

Marek Borowski na swoim blogu w Onet.pl skomentował wywiad, jakiego portalowi Onet.pl udzielił Tomasz Kaczmarek. Zdaniem polityka, "jaki kraj, taki James Bond", Ostatnio zapuścił się (Tomasz Kaczmarek - red.) w rejony logiki formalnej, obwieszczając: »Nadal nie wiemy dlaczego do katastrofy doszło. Przyznam, że nie wykluczałbym zamachu. W każdym razie do tej pory nie usłyszałem ani jednego argumentu, który zdecydowanie przekonałby mnie do tego, że do zamachu nie doszło«" -przypomniał słowa agenta Tomka Borowski. "Rozumiem, że agent Tomek wie: to mógł być zamach. I chytrze pyta: a gdzie są dowody, że zamachu nie było? Zamiast dowodów, że coś było, Pan Tomek żąda dowodów (i to twardych), że czegoś nie było! Pan Tomek skarży się, że mógłby szkolić młodzież, ale go nie chcą. To błąd. Zajęcia z logiki z Agentem Tomkiem byłyby fascynujące. Oto przykładowe tematy: Dowiedź, że nie jesteś chory psychicznie, dowiedź, że na Ziemi nie wylądowali kosmici, dowiedź, że żona cię nie zdradza, dowiedź, że w CBA nie zatrudniano samych orłów - no, może z tym ostatnim młodzież jakoś by sobie poradziła" - napisał były marszałek Sejmu.

Panie Marku, nie zauważył Pan, że taka logika formalna jest niejako „przypisana” całej formacji „solidaruchów”. Nie jeden Tomek i nie tylko PiS ale i miłościwie panująca siła PrzewOdnia co rusz się tą logika posługuje. Oni innej nie znają bo albo matury z matematyki nie zdawali albo ktoś za nich napisał. Zresztą pewnie „sabotowali komunistyczną szkołę” i nie uczyli się z powodów doktrynalnych. Pan zresztą też nie udowodnił, że nie był agentem, prawda ?


PISs on You

Zdaniem etyka, Jarosław Kaczyński wprowadził nowe zjawisko na arenie politycznej. - W moim odczuciu, projekt prezesa PiS polega na tym, aby przekształcić to, co polityczne, w to, co religijne. Żeby partia działała na zasadach religijnych - tłumaczy prof. Mikołejko. Jak wyjaśnia prof. Mikołejko, realizacji tej idei służy sposób narracji, proroczy styl Jarosława Kaczyńskiego, idea rzekomego męczeństwa ofiar katastrofy i powtarzalność rytuałów przed Pałacem Prezydenckim. Taki sposób prowadzenia polityki, etyk określa mianem "religii zemsty Boga". - To takie postaci działania życia politycznego, które używają form religijnych, żeby spełniać różne inne cele, m.in. wypełniać nadzieje czy oczekiwania tych wzgardzonych i pozostawionych sobie. Jarosław Kaczyński tej zbiorowości nadaje kierunek , wyznacza cel i podsuwa zasady działania. Ci ludzie nagle odczuwają za sprawą Kaczyńskiego wspólnotę interesu emocjonalnego, bo on im mówi, że stają się ważni i widzialni, bo on im daje prawo głosu i twarz - uważa profesor. Polityka przebrana w szaty tandetnej wiary jest nieetyczna po prostu. Tandetę wprawdzie każdy może kupić, pod warunkiem jednak, że jest ubogi duchem - uważa religioznawca.

Bingo ! Tyle, że po 20 latach mamy już miliony „ubogich duchem” a ich liczba rośnie  z dnia na dzień. Nie da rady z jednej strony prowadzić chowu bezmyślnych konsumentów a z drugiej liczyć na ich „bogactwo duchowe” w sferze społecznej i politycznej. Jak się chciało mieć debilnych konsumentów gównianych „dóbr” to ma się ich w każdej sferze. Człowiek jest jednością i nie będzie czytał Faktu, żywił się pizzą, oglądał „M jak miłość”, słuchał Dody i głosował na PO, „No Way”. Ja sam jak widzę Panów z PO w garniturach za roczną średnią krajową też jakoś nie mogę się z nimi zidentyfikować. Byt określa świadomość, Marksa się nie czytało to są efekty. Jak się rypie to do wyboru są albo „komuchy” albo „brunatni”, trzeciej drogi w sytuacji spadku poziomu życia nie ma. Na liberałów głosuje się jak poziom życia rośnie, wszystkim oczywiście a nie tylko aktywistom PO. I tu jest „clou”.



PiS wielkanocny z ludzkim obliczem

Lubię obserwować teatralność Kaczyńskiego, on ma taką potrzebę teatru w sobie, kocha ten występ, on by tę Polskę podpalił jak Neron Rzym, żeby coś się działo, żeby mógł wystąpić z kolejnym swoim słownym kalamburem czy wygrzebanym cytatem - przekonuje pisarz Andrzej Stasiuk w rozmowie z Piotrem Najsztubem dla tygodnika "Wprost". On tym żyje, to widać, i ma wyczucie dramatyzmu, napięcia. Tylko złe jest to, że jest politykiem. Lepiej byłoby, gdyby np. w teatrze się realizował. Jednak on potrzebuje setek tysięcy statystów, więc teatr nie wystarczy - mówi Stasiuk.

Teatr mój widzę ogromny, na 38 milionów widzów. Wszystko pasuje, Polska to taki teatr uliczno-ludowy, tu nic nie jest na poważnie i wszystko jest tylko grą i pozorem. Całe życie mam wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę.

Jesteśmy tacy jacy jesteśmy

Pisarz, odnosząc się do świętowanej 3 maja rocznicy uchwalenia konstytucji, zaznaczył, iż "bardzo długo to był naród panów i niewolników, przeważająca część narodu nie wiedziała, że jest Polakami". - Może tak naprawdę nasza tożsamość narodowa jest strasznie krucha? Była wytwarzana tylko przez elity, które jednocześnie kompletnie sobie z tym narodem polskim nie poradziły, bo rozpieprzyły tamtą Polskę, wielką od morza do morza. Wymyśliły sobie dobrze konstytucję nawet, ale wcześniej rozdupczyły, rozkurzyły w niebyt wszystko. Więc ta polska tożsamość jest jakaś dziwna. Może właśnie dlatego tak się upieramy przy tożsamości, żeby ją mieć, żeby coś mieć
- czytamy wypowiedź Stasiuka zamieszczoną w tygodniku "Wprost".

Patrząc na polski naród, pisarz dostrzega brak zakorzenienia w rzeczywistości i w historii, bo ona była okrutna, parszywa i potworna dla Polaków. Jego zdaniem "ta polskość jest heroicznie osierocona, samotna między Rosjanami, Niemcami, Żydami i to rządzi polskim umysłem. Upiory obcych, rzeczywistych albo nierzeczywistych".

Nie jestem sam, jak ja się cieszę, że nie jestem sam. Dawno nie czytałem tak celnej diagnozy dotyczącej tego „narodu” i tego co Polska znaczy. Przez stulecia to była Polska tylko dla panów i teraz czym za młodu skorupka nasiąkła tym III RP trąci. To znowu jest Polska panów a niewolnicy zapierdalają za 1500 PLN brutto po 16 godzin. Czytając ten tekst można wreszcie zrozumieć skąd się wzięły te feudalne stosunki pracy, ta pogarda dla ludzi żyjących z pracy, ta wyższość byle poselskiej gnidy, ta postawa „wybrańców narodu”. Byliśmy, jesteśmy i pozostaniemy zaściankiem Europy, wytworzyliśmy kiedyś unikalny system niby to demokracji szlacheckiej, gdzie władza nie była absolutyzowana ale nie była też nigdy przekazana „narodowi” tylko jego wybrańcom. A to nie jest demokracja, i nie będzie. „No future”.

"Polska jest krajem wyjątkowym, jeśli chodzi o rozmiar społecznego zainteresowania historią. Przytłaczająca większość dzienników i tygodników regularnie poświęca jej łamy - to wyraźny kontrast z sytuacją w Europie Zachodniej.

"Mechanizm partyjnej rywalizacji został przeniesiony do narracji historycznej: poznawanie przeszłości stało się równoznaczne z jej tropieniem i osaczaniem. Opis dziejów jawi się z tej perspektywy jak zeznanie w sądzie - obowiązkiem historyka jest ustalić >>prawdę materialną<< ukrytą pod warstwą pozorów. Dokonuje tego poprzez spektakularne, przecinające wszelkie wątpliwości odkrycia. Werdykt historyków w powszechnym oczekiwaniu powinien być zwięzły i dobitny jak kulminacyjna kwestia w dramacie sądowym" - pisze dalej publicysta.

Próbujemy chodzić tyłem do przodu, nie da rady. Zamiast się rozwijać będziemy się „rozliczać” w myśl starej bolszewickiej zasady zaostrzającej się walki klasowej. Im dalej od 1989 roku tym ostrzejsza będzie walka z „komuchami”, Żydami, gejami i cyklistami. Będziemy warcholić jak zawsze to było w naszej historii, tylko zaborców trudno będzie znaleźć, kto by to „tatałajstwo” chciał wziąć, no kto ?

Kierunek grabienia
Polsce może grozić zwrot 2,5 miliarda złotych unijnej dotacji z programu Leader - alarmuje "Dziennik. Gazeta Prawna" . Zamiast na aktywizację mieszkańców terenów wiejskich, fundusze unijne są bowiem wydawane na biurokrację. Z całej kwoty programu do tej pory na wieś trafiło 700 milionów, jednak prawie jedna trzecia poszła na wyposażenie biur i pensje tak zwanych lokalnych grup działania. Gazeta podkreśla, że równocześnie wiele dobrych projektów nigdy nie zostanie zrealizowanych, bo składane wnioski miesiącami czekają na rozpatrzenie przez urzędy marszałkowskie. Eksperci ostrzegają, że kontynuacja programu w obecnym kształcie będzie prowadzić do straty pieniędzy, zasobów, czasu i inicjatywy ludzkiej, a sam program wymaga uproszenia procedur. Ministerstwo rolnictwa już w ubiegłym roku obiecywało spełnić ten postulat, do tej pory nie zrobiono nic.
Bo grabi się „do siebie, do siebie”, czy kto widział, żeby robić to odwrotnie. A w „terenie” siedzi PSL i ”dba o elektorat”. Stąd też takie duże poparcie w wyborach samorządowych, łeb do interesów to oni mają. Tyle, że dotacje zaraz się skończą i zostaniemy z obsraną ręką w nocniku niestety.


Nowoczesne Państwo
Gdańsk doczekał się swojej wojny o krzyż. Metropolita gdański Sławoj Leszek Głódź poświęcił krzyż dla sanktuarium Jana Pawła II w Łostowicach. Mieszkańcy jednak ostro zaprotestowali przeciwko tej inwestycji. Mieszkańcy narzekają, że kościół będzie stał zaledwie kilkanaście metrów od bloków. Metropolita gdański Sławoj Leszek Głódź nie krył oburzenia, że mieszkańcy sprzeciwiają się budowie świątyni. Jego zdanie podziela także prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz.  Tak się składa, że w wróciłem niedawno z Odessy i tam polscy katolicy z dużym poświęceniem i ofiarnością bronią swoich świątyń, które z trudem odzyskują od władz – zaznaczył prezydent.
Ostatni taki kraj w Europie to też coś. Nigdzie indziej to by się nie mogło wydarzyć. W USA Pan Prezydent po takim wystąpieniu doby by na stanowisku nie został. Tak się składa, Panie Prezydencie, że wróciłem ostatnio z EUROPY (wie Pan gdzie to jest ?) i tam żaden przedstawiciel Państwa czy Samorządu kościołami się nie zajmuje. Za późno się Pan urodził, byłby z Pana wspaniały aktywista PZPR, z takim zaangażowaniem, bezcenny. Tak będzie wyglądało nowoczesne Państwo budowane (znaczy się kościoły) przez Donalda Tuska.

Komentarz z Internetu :
no cóż, do Boga można się modlić wszędzie nawet w kościele katolickim


Kiedy był ten obiad ?
Profesor Colin Humphreys z Cambridge (Wielka Brytania) obala ustalenia, że Ostatnia Wieczerza odbyła się w Wielki Czwartek. Według obliczeń profesora, odbyła się ona 1 kwietnia 33 r. n.e., czyli w środę. Jeśli ta wersja się potwierdzi, to dowody, które sugerują, że Jezus w ciągu jednej nocy został aresztowany i przesłuchiwany, okażą się bezużyteczne. Zdarzenia, do których doszło pomiędzy Ostatnią Wieczerzą a ukrzyżowaniem, według profesora Humphreysa, nie mogły się odbyć w jeden wieczór. Rozbieżności widać także w Ewangelii. Apostoł Łukasz napisał, że Wieczerza miała miejsce w dniu żydowskiego święta Paschy. Z kolei Jan pisał, że w wigilię tego święta.
Chrześcijaństwo wiąże pierwszy kwietnia z Judaszem Iskariotą. Miał się on urodzić właśnie pierwszego kwietnia i dlatego dzień ów kojarzył się z kłamstwem, obłudą, fałszem i nieprawdą.



Yo, czyli Judasz wyprawiał urodziny, chłopaki się popili i narozrabiali. Przyszła policja a potem już się sprawa wymknęła spod kontroli, Jezus obraził po pijaku Heroda, Episkopat, Rzym, Piłata  i … wyszło co wyszło. Takie były czasy. I nic dziwnego, że Judasz się powiesił, w końcu to były jego urodziny a najlepszy kumpel balangę życiem przypłacił.




Obyśmy tylko zdrowi byli

Prawie 400 tys. chorych czeka na rehabilitację i fizjoterapię. Ponad 230 tys. nie może dostać się do okulisty. 123 tys. drży przed zawałem, bo cierpi na choroby serce, a nie ma kardiologa. Kolejne setki tysięcy pacjentów czeka pokornie na stomatologów, urologów, chirurgów i dermatologów. Polska zamieniła się w jedną wielką chorą kolejkę i z miesiąca na miesiąc jej stan się pogarsza. Ponad 1,8 mln Polaków czeka w długich kolejkach, żeby dopchać się do lekarzy - te przerażające dane publikuje sam Narodowy Fundusz Zdrowia. Ponad 1,8 mln Polaków czeka w długich kolejkach, żeby dopchać się do lekarzy - te przerażające dane publikuje sam Narodowy Fundusz Zdrowia. Dla porównania to tak, jakby wszyscy mieszkańcy Warszawy nagle ustawili się w kolejce do lekarza.

Wczoraj wyznaczono mi termin na wszczepienie endoprotezy biodra na wrzesień 2019 rok !!!! Myślałam że jakieś przejęzyczenie kiedy to usłyszałam, ale nie...taka jest bolesna prawda

Za dwa i pół roku! - Nie wiem czy dożyję do tej daty - mówi załamany pan Marian. Próbował się dowiedzieć, czy jest możliwość zoperowania zaćmy za pieniądze. Można. I to od ręki. Ale w prywatnej klinice. Zabieg trwa 15-30 minut. Kosztuje, bagatela, 4000 złotych.

W zeszłym roku odprowadziłem na „ubezpieczenie zdrowotne” ponad 7 tysięcy PLN. Więc niech żaden skurwysyn nie waży się mówić o „darmowej służbie zdrowia”. Co ubezpieczyciel mi za to gwarantuje ? Nic. Co więc warte jest takie Państwo, tak traktujące obywateli, którzy je utrzymują ? Też nic. I to jest dla mnie jedyna konstatacja bo w żadne zmiany na lepsze już dawno nie wierzę.

Kwiaty dla Grabarczyka

Wykonawca odcinka autostrady A4 Brzesko – Wierzchosławice, konsorcjum NDI i SB Granit, porzucił plac budowy, nie wywiązując się z kontraktu z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad - poinformował w środę rzecznik GDDKiA Marcin Hadaj.

Wstępujący na polskie drogi porzućcie wszelką nadzieję.

Między 1990 a 2009 rokiem w Portugalii zbudowano 2600 km autostrad. Dla Lizbony dobra infrastruktura była celem samym w sobie: znakiem, że kraj dobrze się rozwija i goni Unię. Sami Portugalczycy patrzyli na nowoczesną sieć dróg z nieufnością. Teraz okazuje się, że mieli rację. Drogi są prawie opustoszałe, wyposażone najnowocześniej, jak się da, a ich sieć, jak na jedenaście milionów mieszkańców, jest niewiarygodnie gęsta. Sprawa przestaje wyglądać tak różowo, gdy przyjdzie do płacenia. Od 15 października 2010 roku autostrady zwane SCUT (Sem Custo para os UTilizadores - czyli Bez Kosztów dla Użytkownika) noszą swoją nazwę bez sensu. Otóż władze państwowe, chcąc choć trochę zmniejszyć gigantyczny dług publiczny, postanowiły złamać dawne obietnice i zaczęły pobierać opłaty za użytkowanie bezpłatnych dotąd dróg.
Imponująca sieć dróg opowiada, jak to w ciągu ostatnich trzydziestu lat kraj przeszedł od biedy, przez etap wspomaganego przez Unię bujnego rozwoju infrastruktury, do hiper-zadłużenia. W tle pojawiają się takie aspekty, jak narodowa obsesja transportowa, brak globalnego i spójnego planu rozwoju gospodarki oraz niebezpieczne związki polityki z biznesem, publicznych pieniędzy z prywatnymi interesami.

Czy chcielibyście coś w tym tekście zmienić poza nazwą kraju ? Ja bym zmienił, my tych dróg nawet nie wybudujemy, przynajmniej w całości. A reszta będzie tak samo, cóż , przysłowie o błędach aktualne jak nigdy.

Pijany jak Polak

35 osób zginęło, 468 zostało rannych w 379 wypadkach - to bilans świątecznego weekendu na polskich drogach. Od piątku do poniedziałku policjanci zatrzymali aż 1876 pijanych kierowców. - Pod względem liczby wypadków, osób które w nich zginęły lub zostały ranne, te święta były gorsze od ubiegłorocznych - powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Odniósł się też do liczby pijanych kierowców, których zatrzymali policjanci. - Te liczby są ogromne. To przerażające, że każdego dnia, mimo wysokich kar setki osób decydują się na to by prowadzić samochód pod wpływem alkoholu - powiedział.

I nic, naprawdę nic nie pomoże …, to się nigdy nie zmieni.



Kandydat

Do nagrody Darwina
Syed Hussain miał żonę w Pakistanie, z którą był nieszczęśliwy. Mieszkając w Wielkiej Brytanii, czuł się samotny, spotykał się więc ze swoją kochanką codziennie w przeróżnych miejscach.Pewnego wieczoru 29-latek zaparkował w garażu swój samochód, aby móc pobaraszkować ze swoją kochanką, Shabaną Akhtar. Po miłosnych igraszkach para postanowiła uciąć sobie drzemkę. Podczas snu Syed wypadł z samochodu i spał na zimnym betonie. Dodatkowo w nocy temperatura gwałtownie spadła i kiedy kobieta obudziła się, jej kochanek już nie żył. Zamarzł na śmierć.

I dreamed of America

W Ameryce 400 najbogatszych osób ma 1,4 biliona dolarów, tyle, ile wynosi roczny produkt całych Indii. To śmieszne, absurdalne. Amerykański system gospodarczy zbudowany jest na modelu trickle-down economics, czyli na przekonaniu, że przede wszystkim trzeba stworzyć możliwości rozwoju największym graczom, od których bogactwo będzie "ściekać" do mniejszych podmiotów.
Dlaczego właściwie Amerykanie przestali kupować samochody?

- Nie stać ich na nowe. Jeżdżą tymi, które mają, albo kupują używane. Amerykańska klasa średnia się kurczy. Ludzie tracą domki i samochody, bo nie płacą rat. Albo przechodzą na emeryturę i okazuje się, że wszystko to, co mieli odłożone w funduszach, wyparowało w ostatnim kryzysie i zostaje im tylko to, co wypłaca Social Security. Taki emeryt już raczej nie kupi nowego samochodu.

Czyli amerykańscy pracownicy sprzedali swoje prawa za świąteczne premie i dopiero po pół wieku uświadomili sobie, że zrobili zły interes?

- Na krótką metę to był dobry interes. Co by pan wolał: wpływ na kierowanie firmą czy podwyżkę o 50 procent? Całe pokolenia Amerykanów zdążyły skorzystać na tym układzie, przejść na luksusową emeryturę na Florydzie i umrzeć, nie dowiadując się, jakie problemy zostawiają swoim dzieciom i wnukom.

Na przykład sprawa naszego systemu zdrowotnego. To też brzmiało całkiem sensownie w latach 50.: zamiast powierzyć opiekę państwowym biurokratom, lepiej włączyć ją w pakiet świadczeń, które dostajesz od pracodawcy. Skoro pracujesz kilkadziesiąt lat w jednej firmie, to dobrze jest, gdy ta firma organizuje ci leczenie zębów, posyłanie dzieci do szkół, a na starość wypłaca emerytury .W czasach masowych zwolnień okazało się jednak, że ten system ma zasadniczą wadę: kiedy tracisz pracę, tracisz wszystko. Koniec z lekarzem, koniec z emeryturą. W tej sytuacji nagle znalazło się wielu Amerykanów. Nie ze swojej winy, po prostu dwadzieścia lat temu pechowo wybrali miejsce pracy albo zamieszkania.
W Europie, gdy tracisz pracę, to jeszcze nie jest koniec świata. Lekarz cię przyjmie. Dziecko nie wyleci ze szkoły. Państwo pomoże w znalezieniu następnej. W Ameryce - radź sobie sam.

Najlepiej stań przed lustrem i powtarzaj : „Jestem Amerykaninem, jestem najlepszy, będę najlepszym sprzedawcą chińskich samochodów w Detroit”, i do roboty śmieciu.

Nasza opieka zdrowotna jest dużo droższa od europejskiej - wydajemy więcej, a dostajemy mniej. Komercyjne firmy ubezpieczeniowe przez okres kryzysu przeszły nietknięte. Anthem Blue Cross, duża firma zajmująca się opieką zdrowotną, niedawno ogłosiła wzrost dochodów z rynku o prawie 40 proc. Dla uczciwego systemu opieki zdrowotnej ludzie powinni być ważniejsi od zysków. Amerykański robi dokładnie odwrotnie, dlatego w Ameryce źle jest mieć raka. Nawet jeśli się wyleczysz, możesz usłyszeć od firmy ubezpieczeniowej: "Przykro nam, widzimy w pańskiej historii, że był pan parę lat temu leczony na raka. To znaczy, że niedługo mógłby się pan stać bardzo kosztownym pacjentem, nie ubezpieczymy pana, do widzenia".

No właśnie, do widzenia amerykański śnie. America, it’s time to Wake up.



Post Scriptum

Prezydent Barack Obama spotkał się z pracownikami Facebook Inc. w kalifornijskiej siedzibie tej firmy. - Jestem facetem, który sprawił, że Mark Zuckerberg założył marynarkę i krawat - żartował na początku spotkania.

My też mamy prezydenta, i też umie żartować … no prawie umie. A prawie niestety stanowi istotną różnicę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz