piątek, 29 kwietnia 2011

Niech się święci 1 maja


Módlmy się

Cudowne uzdrowienie z choroby Parkinsona francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre jest wytłumaczalne przez wiarę, ale nie przez naukę. Specjalista neurolog dr n. med. Dariusz Koziorowski uważa, że teorię o uzdrowieniu łatwo podważyć. Dla osoby niewierzącej wyjaśnienie będzie proste: prawdopodobnie postawiono złą diagnozę. Tym bardziej, że blisko 30% przypadków zdiagnozowania choroby Parkinsona jest błędne.

To ciekawy scenariusz do odcinka Housa, źle postawiona diagnoza i problem świętości Papieża, co wybrać ? Co by wybrał House to wiadomo i co wybrała kongregacja watykańska też wiadomo. Ot dwa światy i połączyć się ich nie da. A w kolejce już czekają nowe cudowne ozdrowienia za sprawą JP2, tym razem wysyp jest w Polsce.

Żałobnicy

Wielu zwolenników PiS prezentuje pewien rodzaj olśnienia, który graniczy z obłędem. Mnie to bardzo niepokoi, ale nie jestem władny zmienić tej sytuacji. Zmiany przede wszystkim musimy zacząć od siebie. Ja już zakończyłem żałobę- Bp Tadeusz Pieronek.

Zdrajca, żałoba na zawsze, na zawsze.

Niestety jestem w tej kwestii pesymistą. Wiele osób, które powołują się na Jana Pawła II nie przeczytały ani jednej jego encykliki. Szczególnie politycy powinni się niektórych nauczyć na pamięć, wtedy mieliby więcej rozumu.

Nic nowego, towarzysze z PZPR też Marksa nie czytali a cytowali sami siebie po prostu. Teraz też tak jest bo Polacy tak mają, że kłamią jakby prawdy objawione mówili.

Najlepiej byłoby zbudować piramidę albo usypać kopiec, zasypać Pałac Prezydencki, a na szczycie postawić pomnik Lecha Kaczyńskiego i go ozłocić. To upominanie się o pomniki zaraz po śmierci budzi śmiech.

Oj podpadł biskup, podpadł. Śmiać się z Kaczyńskiego Jarosława ? A co z uczuciami Mamusi „poległego prezia” ? Pan żeś pierwszą Matkę obraził i kara za to będzie. A swoją drogą to nie zauważyliście, że Matka Boska Częstochowska coraz bardziej przypomina Jadwigę Kaczyńską ? Cud, cud mniemany.


Wichrzyciele

Jarosław Kaczyński na dzisiejszej konferencji prasowej ocenił, że w Polsce "rządy są wichrzycielskie i awanturnicze". - Jeśli ktoś nieustannie prowokuje, na przykład innymi działaniami, jak choćby dziesiątego każdego miesiąca, poprzez usuwanie kwiatów, stawianie barierek, to są rządy wichrzycielskie. Dzisiaj mamy takie rządy, nastawione tylko na władzę jednej grupy i władzę establishmentu - mówił prezes PiS.

A Ci co kupy psie usuwają to dopiero prowokują. Jak mój pies nasra to ma leżeć od wysrania „aż do naturalnego rozłożenia”, jasne?


Katastrofiści

Nonszalancja pilotów, lądowanie w niebezpiecznych warunkach, bałagan przy organizacji przelotów najważniejszych osób w państwie, łamanie procedur i brak zabezpieczeń. Takie będą najważniejsze tezy raportu Najwyższej Izby Kontroli, która prześwietla wszystkie loty VIP-ów od 2005 roku - ustalił "Fakt". Raport NIK będzie druzgocący dla wojskowych dowódców i pilotów, a także dla urzędników wszystkich kancelarii organizujących wizyty polskich ViP-ów. Kontrolerzy NIK od roku przekopywali się przez stosy dokumentów dotyczących przelotów prezydenta, premiera, ministrów i delegacji sejmu oraz senatu od 2005 roku. Wnioski NIK, jak ustaliliśmy nieoficjalnie, będą zatrważające: piloci łamali procedury i latali w niebezpiecznych warunkach. A odpowiedzialne za organizacje wizyt kancelarie działały z pomijaniem instrukcji, wiele kluczowych decyzji podejmując „na telefon”, w ostatniej chwili, często przerzucając odpowiedzialność za decyzje na urzędników niskiego szczebla.

Komentarz z netu : przestrzeganie czegoś ? W naszym kraju dobrym obyczajem jest mieć w d.... prawo, zasady, procedury itp. Nie przestrzegają ich niemal wszyscy a w szczególności osoby, które powinny być wzorem tj. policjanci, urzędnicy itd.

Użyłem pierwszego z listy komentarza znalezionego pod wiadomością, bo nie chcę już bez przerwy ględzić to samo. Co to, jakiś nowożytny i domorosły Stańczyk jestem?  Już raz w kabarecie za Stańczyka robiłem i potem krytycy sobie ze mnie boki zrywali. Czy mnie pociesza, że nie tylko ja widzę co tu naprawdę się dzieje ? Nie, bo zdecydowana większość uważa, że jest „spoko”, miliony „odrażających, brudnych i złych” rodaków Ferdynanda Kiepskiego nie ma sobie nic do wyrzucenia. Mają za sobą media, które jak diabeł święconej wody boją się wyrazić jakąkolwiek negatywną opinię o „polskim narodzie wybranym”. Zamiast tego wrzeszczą do pijanej tłuszczy głosem Agaty Młynarskiej „jesteście wspaniali, jesteście najlepsi”. A te pomioty Ferdka Kiepskiego, w dresach, klapkach i białych skarpetkach z puszką piwa przyrośniętą do ręki stały się nagle „społeczeństwem”, zabawne to  nie jest, oj nie. W sukurs mediom przychodzą tzw. „politycy”, też o wyglądzie, manierach, wiedzy i umiejętnościach ciągle przywoływanego Ferdynanda, dla których ostatnią myślą jaką mogli by wyrazić byłaby prawda o Polsce i Polakach. Serial o rodzinie Kiepskich mówi o nas więcej niż wszystkie programy polityczne, publicystyczne i społeczne razem wzięte. Pewnie dlatego, że to nie Polak go wymyślił i reżyserował. No celebryci, znajdzie się odważny i nazwie Polskę i Polaków po imieniu ?

NO WAY

Więc, módlmy bracia i siostry się przed tym ołtarzem w intencji poległych za Polskę, w intencji Ojczyzny i naszych Rodaków. Boże, Niech zstąpi Duch Twój i spuści zasłonę milczenia na ziemi, Tej Ziemi.



W wywiadzie Janicki wspominał odprawę, która kilka miesięcy przed tragedią odbyła się w BOR. "Płk Florczak powiedział wtedy coś takiego, jakby przeczuwał, że może do niej dojść. To była bardzo emocjonująca rozmowa. Mówił, że jest bardzo niezadowolony, sfrustrowany niekompetencją wielu osób współpracujących z BOR" - relacjonował Janicki.Gdy dopytywaliśmy się, czy pułkownik obawiał się, że dojdzie do tragedii Janicki, odparł: "Tak, ale nie chcę mówić o szczegółach". Według naszych informacji podczas przesłuchania szef BOR podał więcej szczegółów. Zeznał, że po powrocie z jednego z lotów z prezydentem Lechem Kaczyńskim zdenerwowany Florczak stwierdził: "Szefie, kiedyś dojdzie do tragedii i zginie wiele niewinnych osób". Gdy Janicki dopytywał go, o co chodzi, Florczak zaczął mówić, że w Kancelarii Prezydenta panuje bałagan, poszczególne komórki rywalizują ze sobą, a rzeczywisty przebieg wizyt odbiega od założonego programu, utrudniając zabezpieczenie głowy państwa.

I powoli, powoli wszystkie elementy układanki lądują na właściwym miejscu. Jaki będzie obraz końcowy ? O tym wiadomo było zanim doszło do katastrofy. Płk. Florczak to widział i próbował jej zapobiec. Czy miał szanse ? W żadnym wypadku. Polskę i Polaków toczy poważna i śmiertelna choroba. To nawrót choroby, która doprowadziła do rozbiorów i „klęski wrześniowej” oraz „klęski Powstania Warszawskiego”. Ten rak toczy nas i nasz kraj od wieków i nic nie zapowiada, żeby nastąpiła remisja. Wręcz przeciwnie, choroba gwałtownie przyspiesza na naszych oczach. Czy organizm to wytrzyma ? Śmiem wątpić. Czy pacjent ma szanse na wyzdrowienie ?

NO WAY

36. pułk nie sygnalizował, że smoleńskie lotnisko nie nadaje się do przyjmowania samolotów?

- Nie, nie otrzymałem takich informacji.
A urzędnicy kancelarii prezydenta Kaczyńskiego?

- Nie wiem. Zresztą nie było ich 9 kwietnia podczas objazdu wszystkich miejsc wizyty wraz z służbami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo i organizację tych obchodów. Osobą odpowiedzialną z ramienia Kancelarii Prezydenta był pan minister Jacek Sasin, ale nie przyjechał. Nie wiem dlaczego.

Za to teraz Go pełno wszędzie i opowiada kto to nie jest winien katastrofy. Ale sumienia Pan nie zagłuszysz. Krew tych ludzi jest też na Pana rękach.

Suma wszystkich strachów

Był jednym z pierwszych ludzi, którzy dowiedzieli się o skażeniu Polski w wyniku katastrofy w Czarnobylu. To on zarekomendował podanie Polakom płynu Lugola. Dziś twierdzi, że było to całkowicie zbyteczne. Obecnie profesor Jaworowski twierdzi, że gdyby wówczas posiadał dzisiejszą wiedzę, nie zdecydowałby się na podanie Polakom płynu Lugola. Uważa, że w wyniku katastrofy w Czarnobylu uszczerbku na zdrowiu nie doznał ani jeden Polak. Średnio każdy Polak otrzymał w pierwszym roku po Czarnobylu dawkę promieniowania w wysokości 0,3 mSv, a w ciągu kolejnych 70 lat swego życia otrzyma dodatkowo 0,9 mSv. W tym samym okresie w wyniku promieniowania naturalnego każdy Polak otrzyma dawkę 170 mSv, a zatem dawka z Czarnobyla była nic nieznaczącym ułamkiem tego, co dostajemy od Matki Natury, jako że dużą część naturalnego promieniowania stanowi promieniowanie kosmiczne.

W 1988 roku, a więc dwa lata po Czarnobylu, pojawiły się w Szwecji wyniki badań na pacjentach, którzy dla celów diagnostycznych otrzymywali dawki tego samego jodu-131, który przyszedł do nas z Czarnobyla. Okazało się, że wśród 23 000 pacjentów, którym podawano dawki jodu wielkości od 1000 do 40 000 mSv, nie nastąpił żaden wzrost nowotworów w ciągu kolejnych 10 lat. Wręcz przeciwnie, wśród tych ludzi nastąpił deficyt nowotworów o 38% w stosunku do populacji szwedzkiej, która nie dostawała jodu-131. Inne badania potwierdziły szwedzkie wyniki. Wniosek: czarnobylskie promieniowanie o ile miało jakiś wpływ, to był to wpływ ochronny.

Na silnie skażonych terenach Rosji nie stwierdzono wzrostu zachorowań na choroby nowotworowe w kolejnych latach po wybuchu w Czarnobylu, lecz odwrotnie ich spadek o 5–17% w porównaniu z całą ludnością Rosji. Wśród rosyjskich ratowników sprzątających rejon elektrowni w Czarnobylu umieralność na nowotwory lite w latach 1889-1999 była niższa o 15 do 30% niż w całej populacji Rosji.  W ciągu 20 lat po Czarnobylu ze szczególną uwagą obserwowano grupę 106 osób, które przeżyły ostrą chorobę popromienną. Do roku 2004 zmarło w tej grupie 19 osób w wieku 41 do 87 lat. Jednak większość tych ludzi zmarła z takich przyczyn jak gruźlica płuc, marskość wątroby, wylew, nagła śmierć sercowa, a 5 osób z powodu nowotworów. Wciągu 18 lat zmarło 19 starszych osób spośród owych 106 silnie napromienionych, czyli umierało ich 1% rocznie. W Polsce w wieku 55-59 lat umiera 1,7% rocznie.

I tak dalej, i tak dalej. Generalnie najważniejszy jest wniosek.

Dlatego uważam, że Czarnobyl poczynił największe zniszczenia nie w naszych ciałach, lecz w umysłach.

Kiedyś mój ukochany autor powieści z półki bardziej fiction niż science napisał: „Strach zżera duszę” i to jest ten właśnie przykład. Katastrofa w ZSRR, wybucha reaktor atomowy i co ? Nic? Teraz rozwaliło cztery reaktory w Japonii i co ? Nic ? Tak być nie może, atom zabija i to masowo. Co prawda potrzeba do tego nie elektrowni ale bomby i to nie na Ukrainie tylko nad Warszawą, ale co tam. Ma być straszno to będzie. A, że potem okaże się, że to było bardziej śmieszno niż straszno to będzie kiedyś i kto to będzie czytał. A nawet jak przeczyta to nie uwierzy bo co jak co ale obiegowa opinia zawsze jest prawdziwsza niż najprawdziwsza prawda. Tak to już po prostu jest.

Helem otruci

Mecenas Rafał Rogalski stwierdził, że zdobył opracowanie przygotowane przez fizyków i chemików, które mówi o możliwości rozpylenia helu nad lotniskiem w Smoleńsku. - To tylko hipoteza, tu nie ma żadnej sensacji - zaznaczył w Radiu Zet, dodał jednak, że hel mógł rozpylić Ił-76, który lądował na tym samym lotnisku przed prezydenckim Tupolewem. Zapytany, kto mógłby stać za rozpyleniem tego gazu odpowiedział: "Nie wiem, kto mógłby, pierwsze tropy padałyby na Federację Rosyjską, natomiast daleki byłbym od wskazania, kto mógłby to zrobić". - To nie jest mój wymysł, w oparciu o studiowanie podręczników i bawienie się w domorosłego fizyka i chemika. W oparciu o obliczenia fizyczne, matematyczne i chemiczne to byłoby teoretycznie możliwe. (...) Nikt nie mówi, że hel dostał się do środka samolotu - wyjaśnił Rogalski.
Jego zdaniem hel mógł zostać rozpylony przez inny samolot. - Pamiętajmy, że przed Tu-154 lądował Ił-76, który zgodnie z obliczeniami fizycznymi może zabrać od 30 do 100 ton, zależnie od wersji. (...) Główny punkt to utrata siły nośnej samolotu i utrata mocy silników. Naukowcy i piloci nie umieli wytłumaczyć dlaczego samolot nie obniżał lotu, tylko spadał - powiedział mecenas. Monika Olejnik zapytała, w jaki sposób hel miałby znaleźć się w płucach lub na ciałach ofiar, Rogalski stwierdził, że kiedy samolot uległ katastrofie hel mógłby "opaść na ciała (...) ktoś mógłby się zachłysnąć, jeśli cząsteczki byłyby na ziemi, jakieś cząstki. Hel jest gazem wyjątkowo rzadkim, natomiast jego właściwości są takie, że może wpłynąć na siłę nośną i moc silników".

A Hel sobie przez godzinę fruwał tu i tam aż skupił się „na kursie i na ścieżce”, którą leciał Protasiuk, zrobił swoje i zniknął. James Bond wysiada. Należy sprawdzić też gdzie i kiedy helem „zachłysnął się „ mecenas Rogalski.

- Najważniejsza przyczyna katastrofy smoleńskiej to bałagan, wszechobecny w całym polskim aparacie państwowym. Odpowiedzialność za to ponoszą wszystkie dotychczasowe rządy, bo niektóre obszary funkcjonowania państwa od 20 lat się nie zmieniły – mówi prof. Antoni Dudek

Jak to miło, że coraz więcej ludzi zaczyna jednak widzieć to co oczywiste. Ale jak zwykle belki w oku własnym szukać trzeba bez końca a źdźbło u Ruskich lub Niemców to widzimy na odległość. Tak Panie Dudek to jest TAKIE PAŃSTWO, takie zbudowaliście przez te 20 lat, narobiliście bałaganu jakiego nie było. I to jest WASZA niezaprzeczalna zasługa. Ja to widzę, Pan to widzi ale Jaśnie Pan Premier wczoraj znów drwił z nas wszystkich i opowiadał jaka to zielona wyspa, jak nam wszyscy zazdroszczą dobrobytu. Jemu Pan powiedz, nie mnie.

W debacie na temat Smoleńska pojawiają się takie głosy: zamachu wprawdzie nie było, ale o bałaganie w polskim państwie też nie wspominajmy, bo jest wtórny – ważna jest natomiast ofiara, poświęcenie, klamra łącząca to zdarzenie z Katyniem itd. I podobny nurt pojawia się w rozmowach o powstaniu: mówmy o bohaterstwie powstańców, moralnym zwycięstwie, a nie o tym, że to było przedsięwzięcie, które spowodowało około 200 tysięcy ofiar, głównie wśród ludności cywilnej. Przed laty pojawiła się nawet w Polsce legenda, że gdyby nie powstanie, to Stalin zrobiłby z Polski 17. republikę radziecką. A to jest niemożliwe do zweryfikowania. Można równie dobrze powiedzieć, że za powstanie warszawskie najbardziej powinni być nam wdzięczni… Niemcy. Bo gdyby Armia Czerwona nie zatrzymała ofensywy pod Warszawą, tylko ruszyła na Rzeszę już jesienią 1944 r., to pewnie doszłaby do Renu. I potem wszyscy Niemcy zostaliby zamknięci w wielkiej NRD.

Ho ho ho – powtórzę za Kubusiem Puchatkiem, aż mnie zamurowało. Ludzieeeeee, to Antoni Dudek z IPN tak gada. Pewnie go za to wyklną i wyrzucą, bo czego jak czego ale prawdy w oczy to Prawdziwi Polacy nigdy i nikomu nie darowali. Ale ode mnie szacunek Panie Profesorze.

Instytut Pamięci Narodowej a Instytut Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu

Skoro o kryzysie mowa - jak długo może bez niego trwać ten państwowy bałagan, o którym Pan wspominał?

Moim zdaniem problemy związane z niewydolnością państwa narastają. Mam hipotezę, że punkt zapalny leży w systemie energetycznym. Mówiąc ściślej: pewnego dnia w którejś ze starych, wysłużonych polskich elektrowni strzeli blok energetyczny. Nie z powodu sabotażu, nie z powodu czyjejś nieodpowiedzialności, tylko z najzwyklejszego zmęczenia materiału. To może być początek reakcji łańcuchowej, bo energii pewnie też nie będziemy w stanie importować – system przesyłania prądu jest w jeszcze bardziej opłakanym stanie niż same elektrownie.

Jaki byłby skutek?

Powtórka z późnego PRL, czyli tzw. 10. stopień zasilania. Młodzi tego nie pamiętają, więc wyjaśnię, że chodzi o lokalne i czasowe wstrzymywanie dostaw prądu. Oczywiście mowa o odbiorcach indywidualnych, bo wielkie zakłady przemysłowe dotknie to w pierwszej kolejności. Współczuję rządowi, który będzie wtedy u władzy – bo to może być moment, w którym Polacy spojrzą swojemu państwu głęboko w oczy i zaczną szukać winnych.
Mam obawę, że kiedy zmaterializują się takie problemy jak kryzys energetyczny albo finansowy, dotąd chowany pod dywan, to główne podmioty naszej dzisiejszej sceny politycznej zostaną z niej po prostu zmiecione. Czołowi polscy politycy nie rozwiązują bowiem narastających problemów kraju, a dynamika, jaką uzyskaliśmy po wejściu do UE, powoli się wyczerpuje. Dlatego uważam, że polska polityka dojrzewa do wielkiej zmiany. Oby ona się dokonywała ewolucyjnie.

Może być inaczej?

Nie są nierealne wybory, w których wygra ktoś zupełnie dzisiaj nieznany. I np. zgarnie większość konstytucyjną, pozostawiając na scenie co najwyżej niedobitki PiS i PO. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to jakiś populistyczny, antydemokratyczny ruch "Polactwa", choć i tego bym nie wykluczy

Do porażki z urzędnikami premier Tusk sam się niedawno przyznał.

Ostatni moment, w którym polski aparat urzędniczy był gotów na ustępstwa – oczywiście ze strachu przed czystkami – to był początek lat 90. Potem było już tylko trudniej. Wystarczy np. poczytać wspomnienia Kuronia o tym, jak bohatersko "zdobywał" Ministerstwo Pracy.
Przykład Tuska to kwintesencja. Tak wygląda bezradność premiera, za którym stoi większościowy rząd, wobec machiny biurokratycznej. Ten niegdyś liberalny polityk mówił, że nie dopuści do rozrostu machiny państwowej. Potem bohatersko ogłaszał, że redukuje administrację o 10 proc., czyli mniej więcej o tyle, o ile ona urosła już w czasach jego rządów. Dzisiaj przyznaje, że i tego nie jest w stanie zrobić.

Jeśli premier nie jest w stanie, to kto jest?

Rozmawiał Mateusz Zimmerman

*Prof. dr hab. Antoni Dudek – historyk i politolog, wykładowca na Uniwersytecie Jagiellońskim, członek Rady Instytutu Pamięci Narodowej. Autor szeregu publikacji na temat historii PRL i III Rzeczypospolitej, m.in. „PRL bez makijażu”, „Reglamentowana rewolucja” i „Historia polityczna Polski 1989-2005”

Jak miałem 20 lat i włosy długie do ramion to ojciec czasem przynosił do domu materiały KC PZPR, „tylko do użytku wewnętrznego”. Pamięć mi się ostatnio „zmienia” i mogę nie pamiętać gdzie mieszkam ale za to przypomniały mi się te właśnie teksty, czytane prawie pół wieku temu. Otóż w materiałach Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu były identyczne diagnozy dotyczące sytuacji w jakże innych czasach, w całkiem innym ustroju społecznym. Zwłaszcza problemy zaniedbań w sektorze energetycznym i rozrost biurokracji rządowej wałkowano przez dziesiątki lat. Potem komuna upadła ale po 20 latach okazało się, że tym razem Instytut Pamięci Narodowej doszedł do zaskakująco podobnych wniosków. Czego to dowodzi ? Śmiem twierdzić, że istnieją rzeczy o których się filozofom nie śniło, w tym zarówno marksistom jak i wręcz przeciwnie. Jedną z tych rzeczy jest Polska i Polacy. Tu trzeba zupełnie innego podejścia. Jakiego ? A CHUJ go wie łaskawi Państwo.

*Mgr inż. Włodzimierz Krzysztofik – historyk i politolog amator, autor piosenek i tekstów kabaretowych w latach siedemdziesiątych XX wieku oraz tego bloga, którego nikt nie czyta


Kwiaty dla Grabarczyka

W polskich pociągach panuje niemożliwy do zniesienia ścisk. W 6-osobowym przedziale gniecie się 8 osób. Korytarze wagonu szczelnie wypełniają podróżni. Ludzie zajmują miejsca w toaletach, żeby tylko dojechać do wybranej stacji. Jak w ogóle taki pociąg podstawią...

Czyja to jest wina? – Pasażerów! – mówi minister Cezary Grabarczyk w radiu RMF. – To oni podejmują decyzję o tym, jaki środek transportu wybrać i kiedy rozpocząć podróż – tłumaczy polityk PO.




– Muszą liczyć się z tym, że podejmując decyzję w ostatniej chwili, może się okazać, że w składach może brakować miejsc, które objęte są rezerwacją. A w składach, w których nie ma tej rezerwacji, może też miejsc brakować – wyłuszcza z rozbrajającą logiką minister.

Czaruś, Stasio Bareja z nieba na Ciebie patrzy i już masz u Niego główną rolę w nowym filmie. Złota myśl Pana ministra, że jakby ludzie nie jeździli to by tłoku nie było zasługuje na miejsce w Panteonie równie pięknych cytatów z dzieł Wieszcza, typu „zimno ? zima jest to musi być zimno”. Jakie to proste, tak proste że aż niestety prostackie Czaruś. I brylantyną tego nie zakryjesz.

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad ogłosiła właśnie wyniki najnowszego pomiaru ruchu na trasach, którymi zarządza. Samochody liczono na nich w 2010 r. Z tych obserwacji wynika, że drogi wylotowe z Warszawy z roku na rok są coraz bardziej zapchane.

No właśnie, jakby ludzie nie jeździli samochodami tylko przesiedli się na … pociągi, co ja KURWA plotę.

Według Marcina Hadaja, rzecznika GDDKiA, pomiary ruchu robi się m.in. po to, by właściwie zaplanować rozbudowę najbardziej obciążonych dróg. Tyle że w przypadku warszawskich wylotówek rządzący od lat jakoś nie chcą brać pod uwagę tych statystyk. Przygotowania do budowy nowych tras ekspresowych, którymi można by wygodnie wydostać się z miasta, utknęły w lesie. Nie ma też na nie pieniędzy w budżecie państwa. W przypadku nowej wylotówki omijającej Raszyn i Janki na razie powstaje tylko jej krótki fragment - to łącznik między Al. Jerozolimskimi a budowaną właśnie południową obwodnicą Warszawy. Na resztę nowej trasy w stronę Krakowa i Katowic generalna dyrekcja dróg straciła decyzję środowiskową po protestach m.in. mieszkańców Sękocina.

Ale jak zapytać Pana Ministra czy się buduje to odpowie też starym grepsem z Barei, „buduje się, cały czas się buduje” … wille , wyciągi narciarskie itd. itp.  Ostatnią drogę łączącą dwa duże Miasta w Polsce zbudował Edward Gierek i nie sądzę, żeby do mojej śmierci się to zmieniło. Może wreszcie Polacy zrozumieją, że to nie KOMUNA to POLACTWO jest naszym przekleństwem. Może ktoś się kiedyś odważy i powie rodakom prosto w oczy jacy są i co ich czeka jak się nie zmienią. Może zamiast dworce malować na EURO 2012 podjąć męską decyzję, EURO oddać UEFA , niech się martwią, a dworce zburzyć i zacząć budować nowe. Ale do tego to trzeba trochę odwagi a tego towaru to u nas już dawno zabrakło.

Krajowa 1. Po nalotach w Libii drogi w lepszym stanie [ZDJĘCIA]



Drogi w Libii budowali … Polacy.

Jadwiga Grzegorzewska, która tydzień temu jechała drogą krajową numer 1 z Łodzi do Włocławka żeby odwiedzić mamę opowiada, że droga jest w tak złym stanie, że z powrotem wybrała objazd. - Pojechałam przez Płock i Kutno - wspomina. - To dodatkowe 50 kilometrów.

Do posłów PO, kupcie Grabarczykowi nowy bukiet, większy. Zresztą : to wina kierowców. Mogę dać głowę, że jak położyli tam asfalt, to dziur nie było. Dopiero jak zaczęły auta jeździć, to się porobiły.

Albo to : moja propozycja:
Polska występuje z NATO i UE
Polska wypowiada wojnę całej Europie
po tygodniu bombardowań kapitulacja
i niech odbudowują co zniszczyli a przy okazji wszystko co polactwo samo zniszczyło.

Ten kraj jest jedną wielką pie.r.doloną czarną dziurą

ps. KWIATY dla Grabarczyka!!!!!

Nerwowe te ludzie się porobili, oj nerwowe. Ale jak się pokażą kolejne badania preferencji wyborczych to PO przekroczy 100 %, i to z nawiązką.

A ten to już pojechał po naszym HONORZE

Gdyby w tym kraju łapówkarstwo nie królowało w każdym sektorze drogi byłyby dobre. A oni w kolko naprawiają, to co celowo pieprza. Każdy chce żyć i każdy żyje nieuczciwie. Począwszy od tych co to te drogi budują, naprawiają, po przez tych , którzy po nich jeżdżą przeładowanymi ciężarówkami, a skończywszy na tych, którzy to niby kontrolują...
W takim kraju nigdy nie będzie dobrze. A propaganda o jakiejś zielonej wyspie trwa nadal. A motłoch leci i dalej glosuje na PO.

And last but not least  : Najlepiej jak by Premier wprowadził stan wojenny.. Wtedy i z opozycja zrobiło by sie szybko porządek, obywatele by siedzieli w domach Tusk ze swoimi niewinnymi  aferzystami Drzewieckimi, Chlebowskimi itp. .by sobie spokojnie rządził.

13 Grudzień 2011 pasuje ? Wybory się odwoła, PiS i SLD wsadzi do gułagów, zakaże się ruchu jak w 1981 r. Odwiedziny u rodziny limitowane i pociągiem (wtedy będą puste i czyste), autostradami pomykać będą członkowie „jedynej partii” i po kłopotach. Jakie to proste, i to dokładnie w 30 rocznicę. Dla niepoznaki będzie to niby „inscenizacja” historyczna, jak z koniem Trojańskim. A jak się Trojańczycy obudzą to już będzie posprzątane.

Trzynastu publicystów wskazało po trzech najlepszych i najgorszych ministrów. Na szczycie niechlubnej listy najgorszych ministrów pierwsze miejsce zajął Cezary Grabarczyk

I znowu laureat, ten to ma fart.

Planowane 1,5-roczne opóźnienie na odcinku autostrady A4 z Brzeska do Wierzchosławic może się jeszcze zwiększyć - pisze Grzegorz Skowron w "Dzienniku Polskim". Pierwotnym terminem oddania tego odcinka A4 była wiosna 2013 roku. Już teraz przesuwa się on na październik 2013 roku, a może być gorzej.

Czy może być gorzej ? Nie może, a może, może ? Bo lepiej to już było.

Z każdym tygodniem oddala się możliwość zakończenia budowy zachodniej obwodnicy Poznania przed Euro 2012. Jedyną szansą poznańskich drogowców na ocalenie honoru i wybudowanie jej chociaż do końca roku 2012 jest interwencja posła Waldego Dzikowskiego (PO).

I tylko perspektywa dalszych rządów PO jest coraz bliższa z racji zbliżającego się plebiscytu zwanego „wyborami”. Wybór ma być między dżumą solidarną i cholerą liberalną , między bandą nieudaczników a bandą frustratów, inaczej być nie chce. Sami sobie ten los zgotowaliśmy. Z drugiej strony fragment dotyczący interwencji sekretarza Dzikowskiego oznacza, że komuna nie tylko wróciła ale nawet „komuna rulez”, takich czasów dożyłem, choć miało być inaczej wyszło tak samo. Znowu ?

Przezorni nieubezpieczeni

Posiadacze polis ubezpieczenia na życie, autocasco, chroniących mieszkanie nie są wystarczająco chronieni przed nieuczciwością firm ubezpieczeniowych. Takie wnioski płyną z raportu Najwyższej Izby Kontroli, która sprawdziła system ochrony interesów ubezpieczonych. Wyniki kontroli są alarmujące. Rzecznik ubezpieczonych, Komisja Nadzoru Finansowego i UOKiK prawidłowo i rzetelnie wywiązują się ze swoich zadań związanych z ochroną ubezpieczonych, ta jednak nie jest prawidłowa - mówił Stanisław Jarosz z NIK podczas wczorajszego posiedzenia Sejmowej Komisji Kontroli Państwowej. - Winę za ten stan ponosi sam system. Okazuje się bowiem, że kilkadziesiąt działających w Polsce firm ubezpieczeniowych stosuje ponad tysiąc różnych wzorów umów ubezpieczeniowych. Kontrola dokonana przez KNF wykazała, że prawie 40 proc. ogólnych warunków ubezpieczenia zawierało niezgodne z prawem zapisy.

Albowiem, Ci którzy nie byli tacy głupi i polis nie wykupili przynajmniej zachowali swoje pieniądze. Ci, którzy je wykupili nie dość, że kasę stracili to i żadnej ochrony ubezpieczeniowej nie mają. Tak działa „wolny rynek”, gdzie każda transakcja (w tym zawarcie umowy ubezpieczeniowej) jest de facto umową cywilno prawną między „równymi” stronami. Im mniej Państwa, im mniej regulacji tym lepiej, dla firm ubezpieczeniowych w tym wypadku. Dysponując odpowiednio dużą ilością pieniędzy można sprzedać masowo „produkt”, który nic klientowi nie daje a sprzedającemu przynosi dochód i to nie mały. Deregulacja i „wolny rynek” oznacza, że można opakować gówno w sreberko i sprzedawać jako śliwki w czekoladzie a niezadowolony klient, który tego przełknąć nie może, swoje żale może jedynie wylać w mankiet teściowej bo nikt go do kupowania takiego „produktu” nie zmuszał.

Premier Tysiąclecia

Szef rządu, po głosowaniach nad wotum nieufności dla Jacka Rostowskiego i Aleksandra Grada zaznaczył, że "ludzie pozostają na swoich miejscach", a problemy, które są trzeba będzie rozwiązać.

I tu się z Panem Premierem zgadzam, nie da się problemów wiecznie pod dywan zamiatać, nie da się starej gęby pudrem glajszachtować. Tylko za nic nie uwierzę, że to Pan Premier te problemy rozwiąże. Tak się składa, że to Pan Premier przez całą kadencję nie rozwiązał żadnego problemu ale jak „dacie mi szansę na drugą kadencję” to … ho ho. Tak HO HO to ja W ŻYCIU na Pana nie zagłosuję. Prawdziwy mężczyzna „robi dobrze za pierwszym razem”.


Zysk 20-lecia

Choć złoty ma potencjał aprecjacyjny, to stał się jednocześnie walutą spekulacyjną – twierdził prezes NBPMarek Belka w wywiadzie dla tygodnika „Polityka”. – Mamy jeden z najbardziej płynnych rynków walutowych świata. Stąd też złoty podlega olbrzymim wahaniom. Z tego powodu mamy stosunkowo niewielką możliwość precyzyjnego wpływania na kurs naszej waluty – powiedział.

Pan Premier giełdę i wolny rynek walutowy w Polsce uważa za największe osiągnięcie 20-lecia. I co my z tego mamy ? Ano mamy największy w okolicy targ spekulacyjny gdzie nie da się niczego przewidzieć poza tym, że ONI zarobią a MY stracimy. To cena za mrzonki paru skretyniałych „solidaruchów”, którzy ślepo zapatrzeni w USA, z pozycji filmów zresztą, zafundowali nam „takie polskie Wall Street”. Na jakiego ch… nam to było potrzebne, nie wiadomo. Co dzień od paru lat patrzę na dwie waluty, PLN i THB.  THB wacha się od 29,7 do 30,7 THB za 1 USD a PLN w tym samym czasie od 2 do 4 i od 4 do 2. Proste pytanie. Jak firmy mają planować działalność na rynku gdzie wahania waluty są tak duże?  Muszą kupować „swapy” walutowe. U kogo ? U tych którzy kursem bujają  i O TO CHODZI !!!

A jednak basen

Deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych wyniósł w 2010 r. 7,9 proc. PKB, a dług publiczny liczony według unijnej metodologii ESA'95 - 55 proc. PKB - podał we wtorek Główny Urząd Statystyczny.

W ten sposób magiczny wręcz minister Rostowski nie przekroczył progu tylko się o niego „otarł”, co za uroczy statystyczny przypadek. Akurat równe 55%, ni mnie ni więcej. Nie takie cuda zresztą statystyka widziała.


Narkomany

Uprawę konopi włóknistych w Polsce reguluje ustawa z dnia 29 lipca 2005 roku o przeciwdziałaniu narkomanii, a sprzedaż rozporządzenie unijne - wyjaśnia Iwona Ciechan, rzeczniczka Agencji Rynku Rolnego. - Nasi inspektorzy muszą działać zgodnie z przepisami prawa. Nie możemy pozwolić na swobodny obrót ziaren, bo ktoś mógłby je samowolnie wysiać. Tak będzie, póki nie zmienią się przepisy - dodaje. W ustawie antynarkotykowej czytamy: "Uprawa konopi włóknistych może być prowadzona na określonej powierzchni, w wyznaczonych rejonach, na podstawie zezwolenia na uprawę." To dziwi ekspertów zajmujących się walką z narkomanią. - Konopie włókniste nie nadają się jako narkotyk, bo nie mają takich właściwości psychoaktywnych jak konopie indyjskie, czyli marihuana - mówi Marta Stefaniak ze Stowarzyszenia MONAR. - My się nie zajmujemy konopiami włóknistymi, bo ta roślina może być interesująca dla rolników, a nie dla narkomanów - komentuje Bogusława Bukowska, zastępca dyrektora Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii.

Po raz kolejny to samo, pieprzę merytorykę sporu i idiotyzm prawa Polskiego i Europejskiego. To znowu nasze pieniądze wywalane w błoto. A takich przykładów jest tysiące, pół budżetu można uratować, tylko kto to potrafi.


Młody człowiek od lat wdycha rozpuszczalnik nitro, jest uzależniony. Ale w potocznym rozumieniu narkomanem nie jest, bo rozpuszczalnik, podobnie jak na przykład kleje, nie jest substancją zakazaną, można go kupić w każdym sklepie chemicznym. - Kupuje butelkę za 4 zł i się tym raczy przez dwa dni. Nie wiem, skąd ma pieniądze, my mu nie dajemy. A jak przychodzi policja, to rozpuszczalnika przecież zabrać nie mogą. Kary za posiadanie narkotyków też nie dostanie. A leczyć się nie chce. Jesteśmy w sytuacji bez wyjścia - mówi kobieta.

Szanowna Pani! Jeden telefon do dilera, kupić gram marychy, podrzucić mu do pokoju i na trzy lata spokój. Zaraz go posadzą, nawet jak nie będzie palił. Tak tu jest, że nie ważne co mu jest, ważne jaki jest … paragraf.

Terapeuci potwierdzają, że są duże problemy z leczeniem uzależnionych od środków psychoaktywnych, które są dostępne legalnie w sprzedaży. - Kleje, rozpuszczalniki, różne gazy robią bardzo duże spustoszenie w mózgu. Takich uzależnionych bardzo trudno się leczy.

Durnie, napiszcie do Premiera, on to w tydzień załatwi, jak dopalacze. Wypowie wojnę i ją wygra, jak zawsze zresztą. Jestem dumny z naszego premiera, a wy ?

Nie sposób wszystkich możliwych substancji wpisać na listę środków uzależniających. Młodzi ludzie odurzają się na przykład gazem do zapalniczek - mówi Woźniak. Natomiast przyznaje, że z terapią jest kłopot. - Środki wziewne powodują, że szybko następuje proces psychodegradacji, a więc odwoływanie się do uczuć, emocji podczas terapii jest trudne.

A tego defetystę też wsadzić, za szkodnictwo społeczne i podważanie kierowniczej roli Partii i Wodza.

Na szczęście w naszym województwie nie rośnie znacząco liczba osób uzależnionych od "legalnych" środków psychoaktywnych.

Na szczęście.

Dogonimy, przegonimy

Amerykański PKB ma wynieść w 2016 r. 18,8 bln USD (według parytetu siły nabywczej), podczas gdy chiński będzie wart o 200 mld USD więcej – prognozuje Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Dla porównania w roku 2011 chińska gospodarka ma być warta jeszcze 11 bln dolarów, a amerykańska 15,5 bln. Powód takiego rozwoju wydarzeń to zdolność Chińczyków do utrzymania bardzo szybkiego wzrostu (do 2016 roku chiński PKB będzie rósł zawsze bardziej niż o 9 proc. rocznie), Amerykanie natomiast z trudem utrzymają tempo 2,9–2,7 proc. PKB.

Dodałbym jeszcze jedno , PKB USA generują „usługi” w 89% a przemysł w 10 %, 1% to rolnictwo. W usługach połowa to „usługi finansowe” a w reszcie największy udział mają „usługi prawnicze” czyli nic. Do tego dodamy najdroższe w świecie „świadczenia zdrowotne” i mamy obraz kolosa, który tworzy PKB za pomocą zapisów w bazach danych zamiast realnej produkcji.

Oprócz tego w ostatniej dekadzie wieku XX wprowadzono w USA nową metodologię liczenia PKB, która jest niekompatybilna z metodami używanymi w reszcie krajów świata. Polega ona na sztucznym zawyżaniu wartości niektórych towarów, głównie wyrobów tzw. high tech („zaawansowanej technologii”, np. komputery i ich oprogramowanie), których ceny są mnożone przez arbitralnie ustalane przeliczniki (mnożniki) mające kompensować spadek ich cen, związany z postępem technologicznym, a także poprzez dodawanie do PKB hipotetycznych czynszów, „zarabianych” przez osoby mieszkające w swoich własnych mieszkaniach (tzw. imputed rents)

Ostatnim krajem, który tak kombinował był ZSRR, to śmieszne jak ostatnia nadzieja białych nie dość, że bokami robi to jeszcze kantuje jak komuchy. Tak wygląda żałosny koniec „reganomiki”, która o dziwo wciąż ma swoich apologetów … w Polsce.  A teraz komuchy czyli Chiny : przemysł 48%, usługi 40 %., rolnictwo 11 %. Jak Chińskie PKB zrówna się z USA to Chiny będą produkować realnie pięć razy więcej niż USA. Ale jaja.


Coda

Mieszkaniec Warszawy został potrącony przez samochód na przejściu dla pieszych. Tuż po odzyskaniu przytomności w szpitalu poprosił o pomoc dla swojej, 89-letniej ciężko chorej mamy, którą zostawił w domu bez opieki. Pracownicy lecznicy poinformowali dyżurnego w Komendzie Stołecznej. Policjanci dwukrotnie byli w szpitalu, ale koniecznej pomocy, pozostawionej samej w domu staruszce, nie udzielili. Jej ranny syn stracił ponownie przytomność na kilka dni, drugi w tym czasie również leżał w innym szpitalu. Po kilku dniach okazało się, że kobieta zmarła w domu, ponieważ nie miał jej kto pomóc. Prokuratura wszczęła wówczas śledztwo w tej sprawie, zaś policja tłumaczyła, że nie było podstaw, aby np. wyważyć drzwi we wskazanym mieszkaniu. Teraz sprawę po prostu umorzono. - Policja nie ma obowiązku podejmowania działań w takiej sytuacji, jaka miała miejsce w tym przypadku. Nie ma przepisów, które by wprost wymagały tego od policji - tłumaczy "Życiu Warszawy" rzeczniczka stołecznej prokuratury.

Wyjeżdżam, nie chcę TU mieszkać. A dla Pani rzeczniczki prokuratury życzenia żeby jak będzie samotnie zdychać tego samego … Nie ma przepisów, które by wprost wymagały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz